Niedziela

Tagi:

 

Zmieniłem drogę i nie spotykam już trzech ruskich agentów. Teraz chodzę przez park, mijam drzewa i wiewiórki, czasem jakąś kaczkę albo pawia. Agenci dostali wolną rękę, może nawet uda im się w końcu odnaleźć zaginioną Ordynacką; zobaczymy albo nie zobaczymy.

Nowa droga wcale nie jest taka nowa. Wróciłem na nią po kilku latach. Nie wiem, czy zrobiłem dobrze; co jakiś czas zastanawiam się nad tym. Chyba jednak dobrze, alternatywy były gorsze albo ich jeszcze w ogóle nie było.

Chodzę inaczej. Skróciłem trasę, za bramą zagęszczam krok, do referatu docieram wcześniej. No i nie spotykam ruskich agentów…

Referenci nie zawsze są weseli i wylewni. Niekiedy potrzebują pomilczeć, odmówić dyskusji, zamknąć się w referacie. Oczywiście nie da się prowadzić bloga milcząc. Milcząc można obejrzeć film, przeczytać książkę albo porozmawiać z żoną. Na spacer można też pójść, ale już tylko pod warunkiem, że nikt nie zaczepi cię uprzejmym „dzień dobry” albo „szczęść Boże”. Chociaż „szczęść Boże” w parku się nie słyszy. Dawno temu w pewnym małym mieście daleko od Warszawy listonosz mówił: „Szczęść Boże”. Witał się urzędowym: „Dzień dobry, przyniosłem rentę”, a kiedy mu podziękowano i zostawiono w ręce drobne z końcówki, kłaniał się i odpowiadał: „Szczęść Boże”. Chciałem napisać kryminał, w którym listonosz grałby rolę trupa; jego zwłoki miał znaleźć sąsiad dziadków, gdy w przydomowym ogródku ciął piwonie — polonistka wnuczka miała tego dnia imieniny. Listonosz leżał w rabatce; ktoś pchnął go nożem. Porozrzucane listy wyglądały jak przystrzyżone w kant kwiaty mutanty. Pusta torba wisiała na żywopłocie. Ostatecznie uśmierciłem jednak kelnera, zresztą też dobrego znajomego; przyszło mi do głowy, że nasz listonosz był przyzwoitym człowiekiem, nie należało mu się nawet w fikcji. Znalazłem stare robocze notatki, gdzie pisałem tak:

"Nie ma o czym myśleć, doszedł do wniosku pan Józef i złożył parasolkę (parasolka determinuje porę dnia itd.). Ciekawe! Czy wiatr wiał z prawej strony? Dzisiaj już tego nie pamiętał. Z całą pewnością jednak z prawej strony dobiegały go wówczas hałasy, które nie słabły, ale jednocześnie nie stawały się ani trochę wyraźniejsze, pomimo że pan Józef powoli zaczął iść w stronę ?????? (wpisz miejsc zbrodni). [...] Deszcz padał coraz słabiej, przez chmury przebijały się pierwsze promienie popołudniowego słońca (skoreluj z parasolką).

Na początku powieści trzeba uśmiercić listonosza. [...] Listonosz powinien czytać korespondencję, ale tylko kartki, bo jest uczciwy i nie otwiera listów. Całe miasto wie, że listonosz czyta kartki, bo wieczorem w barze opowiada, kto i skąd przesyła pozdrowienia. Listonosz stracił już przez to kilka przyjaźni. Listonosz ginie.

W mieście musi być kościół. Policja stanowi tylko tło; włącza się, kiedy jest to konieczne dla zachowania logiki śledztwa. Na końcu przepada wikary; ostatnie zdanie wikarego jest łącznikiem dla pierwszego zdania kryminału, który otwiera się opisem drogi pana Józefa. [...] Pan Józef znajduje trupa listonosza (tak kończy się pierwszy rozdział). Pierwszy rozdział to droga pana Józefa, podczas której przedstawia (odkrywa) się również miejsce akcji, na końcu rozdziału — trup. [...] Ostatnia część ostatniego rozdziału to również opis drogi pana Józefa, który w innym miejscu (obok kościoła) napotyka coś, co sugerowałoby, że znowu, jak w przypadku listonosza, za chwilę będzie trup (do końca nie jesteśmy pewni). Opis kościoła (Huysmans, Eco). [...]

— Przecież to mógł być każdy.
— Każdy mógł być tylko na początku. Teraz jest już tylko jeden, albo dwóch czy więcej, w każdym razie jest to ktoś konkretny. I jego trzeba szukać."

Jutro poniedziałek i znowu wyruszę w drogę. Dotrę do referatu nieznacznie spóźniony, choć wcześniej, dlatego że skróciłem trasę i zagęszczam krok. Za tydzień będzie niedziela, potem święta, jak w zeszłym roku. Zmiana drogi nic nie daje, utrapieniem są niedziele. Zatem, kochani, pozwólcie, że referent sobie teraz chwilę pomilczy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Milcząc z przyjemnością,

powtórzę tylko com jakiś czas temu u Maxa napisał, że warte przeczytania słowa w milczeniu biorą początek.

Może to kwestia przywiązania do poznanej fabuły, ale tak sobie myślę, że to był dobry wybór, listonosza oszczędzić.

Pozdrawiam


-->Sergiusz

Tak, listonosza oszczędziłem. Jakby tego było mało, że człowiek poczciwy, to jeszcze Wołyniak; niech żyje 100 lat albo dłużej. Dawno go nie widziałem, ale moja referentowa niedawno z nim rozmawiała i mówiła mi, że jest we względnie dobrej formie. Już na emeryturze.

Milczenie, Panie Sergiuszu, to wyższa szkoła jazdy. Jak sądzę. Tak normalnie, typowo, prozaicznie, to się raczej rozmawia.

Pozdr.,
referent

PS. Czy aby nie został Pan służbowo oddelegowany do rozmowy z referentem; coś jak Igła, który wpisuje się pod pustymi postami :-))) Żartuję.
——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Panie Referencie,

to ja się dopisuję do najlepszych życzeń dla listonosza.

Pewnie, że milczenie to wyższa szkoła jazdy. W moim życiu spotkałem kilku ludzi, z którymi mogłem przegadać całą noc lub całą podróż, niemal bez słowa. Myślę, że i tak miałem sporo szczęścia, bo to chyba rzadkość.

Delegacja delegacją, ale mnie faktycznie bardziej ciągnie do tekstów bez komentarzy :-)

Pozdrawiam.


-->Sergiusz

Tajemnicza sprawa te puste posty; trzeba będzie śledzić rozwój sytuacji :-)

Dostałem właśnie sms-a od referentowej, że “wraca”. Niestety nie posprzątałem, nie pozmywałem, a symulacja choroby, która pozwoliła mi nie wychodzić z domu, nie immunizuje mnie zupełnie. W dodatku otworzyłem wino… Całe szczęście, że jestem uroczy, w innej sytuacji kłopoty byłyby więcej niż pewne.

Pozdrawiam,
referent

——————————————————————
Jeśli już Wiech, to tylko oryginalny


Panie Referencie,

Puste posty dzielą się na dwie kategorie: puste bo puste i puste bo pełne. Zresztą nietrudno odróżnić. Zwłaszcza, że obie kategorie nigdy nie zdarzają się u tego samego Autora. To kwestia pewnej specjalizacji.

No nie wiem, nie byłbym taki pewien siły uroku osobistego w tej sytuacji.

Jak jeszcze Pani Referentowa przeczyta o znikających komentarzach Pani MEP, to ja bym wolał nie być w Pana skórze :-)

Pozdrowienia dla Pana i Pani Referentowej.

Niech się Pan trzyma (najlepiej butelki!) :-)


Referencie

Oddelegowany do wpisywania się na pańskim blogu zostałem ja,
Jarząbek.

Pozdrawiam, licząc że milczenie będzie niezbyt długie, acz owocne.


Dobre miejsce do pomilczenia

przy okazji to ostatnio listonosze mniej gadatliwi się zrobili, może to i lepiej

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Subskrybuj zawartość