Igle, gospodarzowi tych dożynek, na Święta

Tagi:

 

Zobaczcie no, Igła, co autor Mackiewicz pisze na trudne tematy. Jeśli nie znacie tego fragmentu, tego poniekąd autora, to przeczytajcie na zdrowie, ode mnie. Przynoszę wam Mackiewicza, owego poniekąd autora, prosto od św. Mikołaja, pod choinkę; za darmo, tak samo jak inspirację dla pewnego kabotyna i psu zupę. Tylko, Igła, nie pomyślcie, że ten kabotyn i zupa są o was. O!, nie, one nie są o was, one są, prawda, o mnie, a może i nie o mnie. Lud tu drażliwy, rosły, kiedy na konia siędzie, to jakby na psie jechał (tego, co dla niego zupa), a wszystko cedzi własnym przetakiem, podle miary księdza Janusza, co wynalazku do miasta nie doniósł i nie opatentował... Innymi słowy, nie o was to, Igła, nie o was. Bądźcie spokojni, prawda.

Mackiewicz pisał tak:

„Chutor Kolcowa leżał nad brzegiem Donu, spłaszczony, niski, drewniany, ukryty w wiśniowych sadach. O całym szeregu ważnych, lub drobnych, czy tylko pozornie drobnych okolicznościach dotyczących życia tego chutoru, oczywiście nie nazbyt dużo jest wiadomo na szerokim świecie. Charakteryzując jego uplasowanie geograficzne można by się ograniczyć do stwierdzenia nielicznych faktów, jak te na przykład, że: w dni pogodnego wieczoru letniego ciągnęło od stepu zapachem goryczki i miodu; że gdy księżyc potężny jak ongiś carski rubel, wytaczał się, bywało, zza traw na horyzoncie, to oświecał kraj bezbrzeżny, mogący w ludziach budzić mistycyzm nabożny; że kraj ten słusznie zaliczano do Europy Wschodniej. Tamtędy, począwszy od miejsca gdzie na zachodzie kończył się masyw leśny Polesia i zawisał nad równiną otwartych pól, poprzez Ukrainę, Don, Kubań, dwa razy do roku, wielkimi rzekami ciągnęły raz na południe raz północ, stada ptaków przelotnych, mając tyle miejsca dla siebie, że tylko nieliczny ich odsetek wpadał w sidła zastawione przez ludzi. Bywało, że w oczeretach przybrzeżnych było gwarniej w ciągu nocy niż w wielkim mieście. Gorczyca, piołun, polny rumianek, wysokie gatunki traw ustępowały regularnie płaszczyźnie śniegów; wysokie niebo niskiemu; blado-niebieskie szaremu. Tylko horyzonty trwały niezmiennie, kompozytorzy pieśni, w których zaduma i tęsknota w rezultacie zawsze opiewały jakowąś — dal…

Ale dal może być też przedmiotem radości. Tak więc na przykład, gdy pewnego wiosennego wieczoru, najstarszy syn Kolcowa, równie jak ojciec Aleksandrem zwany, wracał był konno z miasteczka, i gdy właśnie od rzeki powiało zwyczajną o tej porze świeżością wody, z przymieszką zapachów zroszonej trawy, fiołków i tulipanów, gdy raptem za dąbrową zamajaczyły bardzo jeszcze dalekie światła domu, gdy uprzytomnił sobie: werandę, samowar już podany na stół, ćmy atakujące lampę i spadające w talerzyki wiśniowych konfitur — młody Aleksander nie wytrzymał: Wciągnął powietrze, powstał w strzemionach i krzyknął z wielkiej, rozpierającej go radości. A potem pognał konia w skok, nie drogą, a na przełaj, stepem”.

Zwracam wam zatem, Igła, godność kozaczą, zwracam wam, prawda, tożsamość, którą byłem pożyczyłem na kilka tygodni, i to głównie dla zgrywu. Działajcie dalej, prawda, ku chwale ojczyzny i za prawdę. Bo zaprawdę powiadam wam, powrotu do kozaczyzny już nie ma, ale i rzeka, i pola, i wsie były tak cudne, tak przecudne, tak śliczne… Sporo ludzi ciągle za nimi tęskni. Wiem, bo, prawda, sami mi kórwa mać (pardą) mówili.

Tak to przychodzi nam, prawda, dogadawszy co trzeba, rozstać się, poniekąd świątecznie. Równam Mackiewiczem rachunek, dolewam do waszego dzbana, Igła… Bywajcie zdrowi, chuchuchuchu, czołem!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Referencie

od teraz gdzie rezydujesz?


-->A. Nicpoń

Tu jestem na razie. Ale o co się rozchozi?


Zmyliłeś Artura.

Tak to przychodzi nam, prawda, dogadawszy co trzeba, rozstać się, poniekąd świątecznie.

Nieładnie;-)


-->Merlot

Nie chciałem zmylić. Ale rzeczywiście, będę chciał odpocząć od blogosfery. Tym razem podejdę do tego starannie, zbyt wczesny powrót albo powrót uznam za porażkę. Pewnie będę odwiedzał znajomych, ale to cały kompromis (wobec siebie). Mam jeszcze do napisania jeden tekst “misyjny” i finito. Referat będzie szczęśliwy; może nawet stanie na nogi :-) Jesteśmy z Nicponiem skomunikowani, więc trunek uda nam się w wolnej chwili wypić :) Nie ma zagrożeń.

Pozdro.,
referent


Taki plan...

...to rozumiem aż za dobrze.

Ostatnio odpoczywałem 3 miesiące, ale chyba bardziej od siebie, niż od firmy.
Tak czy owak, jeżeli w końcu uznasz mnie za znajomego, będzie mi miło Cię gościć.


-->Merlot

Dziękuję. Będę zaglądał, jeśli będę w ogóle zaglądał. Mnie też czasem mylą didaskalia, stąd zdarzające się tu i tu nieporozumienia. Pozdrawiam,

referent


Referencie

niestety, nie wyrażam zgody na twoją absencję.
Pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz i mogę sie pofatygować z argumentum ad baculum ;))

P.S. kij z referatem- te baby zagoń do roboty, będzie z nich jakiś pożytek i darmo jeść chleba nie będą. O!


-->Igła

Widzę, droga Igło, że mój prezent nie przypadł ci do gustu. Szkoda, bo był poniekąd szczery. Nie trafiłem.

Żeby przykryć tę wstydliwą pomyłkę, niczym pijarowiec partii zwanej peło, pierdyknę sobie na kolejnej stronie zdjęcie, zatytułowane: “Prawie jak szkocka krata”.

Wszystkiego dobrego raz jeszcze; wybacz, ale dziwaczejesz,

referent


Subskrybuj zawartość