Teatr pisania.DZIENNIK 2001-2005 (46)

Poniedziałek 19.05.2003 Jezu ufam Tobie

Chryste!
mój dzisiejszy poranek to pełen odjazd bez dopalaczy !!!!
(jeśli o nie chodzi to używam jedynie dwóch słabych kaw dziennie a i tak Aga widząc mnie z filiżanką mawia – „ty narkomanko” – co za upadek obyczaju wśród tej dzisiejszej młodzieży.)
Rozmyślałam jaką modlitwą rozpocząć zapis z
dzisiejszego dnia i przypomniałam sobie
o wczorajszym psalmie śpiewanym na mszy,
były tam słowa mówiące o tym, że wszystko
czym jesteśmy i co posiadamy od Ciebie Panie
pochodzi. Usiadłam z Pismem Świętym i kołatała mi się
po głowie cyfra 92 (wszystkie psalmy mają
kolejną numerację).
Kartkowałam lecąc od początku księgi psalmów i
doszłam do strony z psalmem 91, zaczynał się
od góry strony więc zaczęłam machinalnie go czytać
Czytałam, czytałam i czułam jak włosy na mojej głowie
’’wykonują komendę baczność”
Bo posłuchajcie:

Psalm 91
Kto przebywa w pieczy Najwyższego
I w cieniu Wszechmocnego mieszka,
Mówi do Pana: ”Ucieczko moja i Twierdzo,
Mój Boże, któremu ufam”
Bo On sam cię wyzwoli
Z sideł myśliwego
I od zgubnego słowa
Okryje cię swymi piórami
I schronisz się pod Jego skrzydła:
Jego wierność to puklerz i tarcza(...)
Jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego
Niedola nie przystąpi do ciebie
A cios nie spotka twojego namiotu,
Bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
Aby cię strzegli na wszystkich twych drogach
Na rękach będą cię nosili,
Abyś nie uraził swej stopy o kamień(...)

Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
Osłonię go, bo uznał moje imię
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
I będę z nim w utrapieniu,
Wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem
I ukażę mu moje zbawienie.

Często spotykam się ze stwierdzeniem, że Bóg inaczej myśli niż człowiek. Jeżeli ten psalm ilustruje podejście Boga do kwestii ludzkiej taktyki: „trwoga to do Boga” to ja jako człowiek (chciałam być aniołem i nawet przypadkiem dowiedziałam się jakim, ale nie jestem – moja rodzina to zaświadczy (że nie jestem) potwierdzam odmienność tego myślenia. Miałam totalne poczucie winy ale jeśli takie zachowanie Tobie się podoba to ”czujnie” przyszedł mi do głowy psalm 92.

Psalm 92
Sprawiedliwe rządy Boże
Dobrze jest dziękować Panu
I śpiewać imieniu Twemu, o Najwyższy:
Głosić z rana Twoją łaskawość,
A wierność Twoją nocami,
Na harfie dziesięciostrunnej i lirze
I pieśnią przy dźwiękach cytry.
Bo rozradowałeś mnie, Panie, Twoimi czynami,
Cieszę się dziełami rąk twoich.

Harfy dziesięciostrunnej nie mam ale przy pisaniu już prawie dziesięciu palców używam (tak naprawdę to chyba siedmiu)

Wtorek 20.05.2003 Jezu ufam Tobie !

Przepraszam Cię Boże w zranionym człowieku…

To na wypadek gdyby wśród internautów znalazł się ktoś o konserwatywnym podejściu do kwestii sformułowań jakich wypada używać względem Pana Boga.(całe szczęście, że Babcia skończyła w maju 98 lat i nie ma komputera)
Przyznaję poniosła mnie odrobinę fantazja, wcale nie literacka – nie posiadam takowej, choć raz „zdarzyło mi się” kiedyś całkiem trafne porównanie.
Kojarzy mi się z pierwszą komunią Marysi (rocznica będzie 26.05 ale faktycznie już się odbyła)
Dyskutowaliśmy z Matisem seniorem o życiu doczesnym i wieczności. Tak na co dzień w potocznym myśleniu traktujemy je jako dwie oddzielne przestrzenie czasowe.
W ferworze dyskusji przyszło mi do głowy porównanie do góry lodowej. Z górami lodowymi jest ponoć tak, iż ten moloch widoczny dla nas nad powierzchnią wody jest jedynie maleńkim fragmencikiem zasadniczej części góry nie widocznej dla nas bo położonej pod lustrem wody.
Doczesność to mały fragment takiej góry, który widzimy nad powierzchnią wody, wieczność to ta właściwa jej część. Nie widzimy jej więc nie myślimy o niej.
Jakby wyglądał świat gdybyśmy dysponowali łodziami podwodnymi i od czasu do czasu popatrzyli na „górę” naszego doczesnego życia spod “lustra wody”.
Jakie decyzje nazywalibyśmy logicznymi, racjonalnymi a jakie nie?
Brzmi złowrogo ?
Dla mnie nie, bo w maju i czerwcu na ulicach polskich (i nie tylko) miast widać pełno takich „gór lodowych”.
Mają białe stroje, kwiaty we włosach, dziecinne dołeczki na twarzy i są przejęte i pogodne.
Skąd to skojarzenie? One suną dostojnie tak jak małe „góry lodowe”.
Czy można się bać takiej „góry”?

Ps
Po zakamarkach mojej świadomości a podświadomości pewnie również „spaceruje” zasłyszane gdzieś a może przeczytane przekonanie iż,
Bóg tak kocha ludzi jakby na ziemi istniał.... jeden człowiek.

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość