Teatr pisania. DZIENNIK 2001-2005 (63)

9-10.10.2004 Jezu ufam Tobie!

*
Jako więc lilii panieństwo strzeliste
Podziwia potem Syn i błogosławi,
Że takie proste i ładne, i czyste –
Tak pierwej Ojciec Swym Aniołem jawi
Błogosławieństwo panience ubogiej,
I proroczymi nawiane skrzydłami
Uiszcza ziarno, Az czasów odłogi
Westchnęły kwiatem… P a n n o nad P a n n a m i
Módl się za nami…

Ostatnio w poszukiwaniu autora jednego z wierszy deklamowanych na uroczystości patriotycznej sięgnęłam do mini zbiorku“Stara Warszawa”
, podarowanego nam kiedyś przez Zofię”.
Jest tam wiersz zatytułowany „Kościoły”Artura Oppmana, mówiący o
kościołach warszawskiej starówki.

„Takie dziwne, od innych odmienne kościoły,
W uroczystej zadumie duszom odemknięte,
Jakby w nie najżarliwsze schodziły anioły
W liliowych dalmatykach odprawiać msze
Święte…”

Włączeniem do kościoła jest chrzest św. Mam z tym faktem związaną pewną historię.Oto ona:

Gdy miałam 16-17 lat dostałam od Mamy złoty pierścionek z niebieskim oczkiem. Podobał mi się bardzo. Dodawał powagi, dorosłości. Bądź co bądź – pierwsza biżuteria.
Ubierałam go głównie na różne święta i rodzinne uroczystości. Było ich w tym okresie sporo, szczególnie wesel, wśród licznej rodziny ze strony Mamy.
Mamę kosztowało dużo wysiłku upilnowanie bym go nie zgubiła.
Regułą było, że na wspomnianych imprezach wchodziła po mnie do toalety, by zabrać go z wgłębienia umywalki (kładłam go tam przed umyciem rąk, zapominając włożyć ponownie na palec). A wesela, wesela na podwarszawskiej wsi Truskaw były huczne i rozśpiewane. Repertuar stanowiły piosenki ludowe, biesiadne i partyzanckie.

object width=“425” height=“344”>

Zaczynała młodzież żeńska a potem śpiewali wszyscy. Bardzo mnie pasjonowały te historie Jsieńków, Zoś i Kasieniek oraz ułanów i ich druhów.

Ale wracając do pierścionka. Po jakimś czasie zaczęłam nosić go również na młodzieżowe imprezy towarzyskie oraz do szkoły. Czujność Mamy ograniczała się do pytania co jakiś czas, gdy już długo nie widziała na moim palcu swojego podarunku – wiesz gdzie masz pierścionek?
Potakiwałam, po czym ukradkiem przekopywałam swój pokój by po jakimś czasie odnaleźć zgubę na jednej z licznych półeczek w… łazience.
Za którymś razem, gdy padło powyższe pytanie, moje poszukiwania okazały się bezowocne. Ta świadomość legła ciężko na mym sercu. Pocieszałam się w myśli, wymieniając miejsca w których jeszcze nie sprawdziłam i nie kwapiłam się sprawdzać (czułam, że go tam nie ma).
Były wakacje, wyjazdy Mama zapomniała i ja też. Zaczął się rok szkolny, stoję sobie po zajęciach z j. ang. na przystanku tramwajowym i nagle widzę na palcu dziewczyny gestykulującej podczas rozmowy z chłopakiem, pierścionek- m ó j p i e r ś c i o n e k.
Dziś nie dam rady odtworzyć tego co ja tam wtedy przeżyłam. Moje oczy bacznie śledziły każdy ruch ręki, beztrosko paplającej właścicielki. Głowa zaś tworzyła liczne scenariusze : – wejścia w posiadanie mojej zguby- „pewnie też chodzi na ang. i weszła po mnie do łazienki”. – sposobu odzyskania – „Boże, przecież jeśli tak to w życiu nie przyzna się, tak po prostu”.
W tamtych czasach tramwaje nie jeździły tak często i dzięki temu uświadomiłam sobie wreszcie, że jeśli nie zbiorę się na odwagę i nie zapytam to do końca życia nie daruję sobie tego (szczególnie jeśli nie przeszukane miejsca w domu zawiodą).
Nie wiem jakimi słowami to uczyniłam, pamiętam natomiast, że z wargami i językiem zdrętwiałym niczym po znieczuleniu stomatologicznym.
Zrozumiała, dotarło to do mnie gdy obracałam „mój” pierścionek w ręku a ona komentowała –„… od razu zobaczy Pani różnicę bo moja Mama dostała go 17 lat temu jako zaręczynowy, jest bardzo zniszczony”. Ufff co za ulga, nie był mój – ucieszyłam się i… zmartwiłam . Podziękowałam przygodnej znajomej, życzyła by mój też się odnalazł.
Przeszukanie w domu hipotetycznych miejsc pobytu zguby nie dały rezultatu. Ja, mój pierścionek miałam dopiero od 2, 3 lat ale i tak bardzo się z nim zżyłam.
Pewnego ładnego, jesiennego dnia siedzę sobie w oczekiwaniu na zajęcia z wf-u na hali naszego poczciwego „Sowińskiego” gdy nagle cała krew odpływa mi z serca i szturmuje głowę. Na palcu ulubionej psorki od wf siedzi mój (znaczy identyczny z moim) pierścionek. A Ona ,dzięki Bogu, nie słyszy jak wali mi serce (w moim odczuciu zagłusza wręcz dzwonek szkolny), tylko spokojnie wypełnia coś tam w dzienniku.
Gdzieś tak w połowie lekcji (zgłosiłam niedyspozycję) w ramach przyjacielskiej pogawędki powiedziałam: ładny ma Pani pierścionek!
Najpierw ustaliłyśmy, o którym mówię (zawsze przed wf-em masowo zdawałyśmy błyskotki by uniknąć wypadku). Następnie usłyszałam:
A, ten…, ten to noszę już trzeci miesiąc w oczekiwaniu, że jakaś „gapa” przypomni sobie, że mi go dała przed zajęciami.
Dawno nikt nie wyściskał Pani P-sorki tak gorąco.
Dopiero nie dawno opowiedziałam Mamie tą historię a od Niej dowiedziałam się innej.
Powiedziała mi, dlaczego te pierścionki różniły się tylko stopniem zużycia.
Twój nie był zniszczony, choć równie stary gdyż od twojego chrztu (z tej okazji został kupiony) przez kilkanaście lat leżał w pudełeczku a Mama tamtej dziewczyny nosiła go na palcu.
Ostatnio przypomniałam sobie ,że po przeprowadzce dawno go (pierścionka) nie widziałam. Rzuciłam się do pokoju Agi. Uff , jest i jest szansa, że nie zginie. Ona lubi srebrną biżuterię. Opowiem jej tą historię, bez niej on jest takim zwykłym, staromodnym pierścionkiem.

Spytałaś mnie na zakończenie naszej północnej dyskusji: jak to jest gdy człowiek przeżyje odrodzenie wiary. Powiedziałaś, że jakaś twoja koleżanka z Londynu określiła to uczucie jako brak lęku przed czymkolwiek.
Nie odpowiedziałam Ci wtedy ale dziś już wiem jak ja to czuję.
To stan euforii i odcięcia od rzeczywistości jaki towarzyszy z a k o c h a n i u. Chce się wiedzieć, jak najwięcej wiedzieć o Nim i zauważyłam
to po jakimś czasie – brak lęku przed śmiercią (zaczynasz zazdrościć staruszkom ich zmarszczek) Otaczający świat, przyrodę odbiera się często jak piękną dekorację, zbudowaną i codziennie na nowo budowaną Jego kochającą dłonią.
Czy krzyczały kiedyś do Ciebie swą urodą… kwiaty?

13.10.2004 Jezu ufam Tobie

*
Z królewskim prawem, bez miejsca w Ojczyźnie
Syn Boży między zwierzęty się rodzi.
O! jakże rola uprawiona żyźnie
Pokorą…Przeszłość właśnie z pola schodzi
I już obejma się popisem świata,
Jak gdy ma umrzeć Matrona bogata,
Co, licząc wszystkie swoje niewolniki,
Gdzie skarb, tam serce obumarłe chowa,
Najuroczystszej niepomna praktyki,
Niepomna Boga, co tuż za wrotami
Nieobrachowan!... M a t k o C h r y s t u s o w a
Módl się za nami…
( koniec cytatu na dziś)

„Jeden ojciec znaczy więcej niż setki nauczycieli”
George Herbert
(Cytat na dz. 23.06.2004 w kalendarzu Ed. Sw. Pawla)

Tak, Panie!
(…)
Wieeeeeeeeeeeeeeeeeem!
Już wieeeeeeeeeeem o co chodziło w biblijnej historii ze ŚW. Jakubem i aniołem.
Opowiem jutro bo padam (00.48)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ps.2009 (sorry panie Halama - pomyliły mi się karteczki:)

ta geneza jest bardziej w tym klimacie:

z naciskiem na “uczą się”
, że co ? że po dwudziestu latach powinni już umieć ?
No nie wiem, biorąc pod uwagę że średnio co 7 lat organizm ludzki wymienia
wszystkie komórki na nowe to może to wcale nie od rzeczy, uczyć się od nowa,
a na odległość to wręcz niezbędne, powiedziałabym :)

pozdrawiam bardzo serdecznie (głosuję na “sokoły” z pana listy przebojów :)


Subskrybuj zawartość