Teatr pisania. DZIENNIK 2001-2005 (70)

27.11.2004 Jezu ufam Tobie!

*

Z dokonań wszystkich najpełniejsze Twoje
Owo istotnej Prawdy cało-lico,
Z którego jasne wciąż pryskają zdroje,
Odradzające wszech-żywot wiosnami –
Wiosnami-cudu: M ą d r o ś c i S t o l i c o!
Módl się za nami…

Istnieje w Polsce taka tradycja, że po ślubie młoda para przechodzi do bocznego ołtarza i klęka przed Matką Bożą (wiem, wiem tam wisi kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej lub Matki Boskiej Nieustającej Pomocy ale młodzi nie klękają tam z intencją zwiedzającego galerię obrazów w Muzeum Narodowym). Bardzo często podczas ślubu odtwarzany jest utwór Ave Maryja. Byłam i na takim gdzie została przepięknie odśpiewana ballada zaczynająca się słowami: „ Jak długo Ziemia kręci się…”. I było to zaskakującym i niezapomnianym przeżyciem {tym bardziej, że wcześniej chodziła za mną ta pieśń (kocham się taką jaką jestem) a na żadnym ślubie nie planowałam tego dnia się znaleźć}
Mamy wiek XXI i dziś wpraszam się na ślub w zamierzchłe czasy.
…………………………………………………………………….
No i byłam ! Nie wściekajcie się, że was nie zabrałam ze sobą. Była taka ciżba ludzka a kościółek oświetlony bardzo skąpo, przynajmniej w tym miejscu gdzie się znalazłam. Średniowiecze chyba.
Próbowałam się dowiedzieć czyj ślub ale moja staropolszczyzna no i nie wypadało podczas nabożeństwa. Musiał jednak być to ktoś znaczny bo dużo rycerstwa było w kościele. Czułam się nieswojo – te surowe twarze, fryzury

I przyszedł taki moment, że poczułam iż jestem wśród swoich. Nabożeństwo zbliżało się ku końcowi, zabrzmiała pieśń, odśpiewana przez cały kościół ale dominowały w niej męskie głosy rycerstwa:

Bogurodzica Dziewica,
Bogiem sławiena Maryja,
U twego syna Gospodzina
Matko zwolena, Maryja!
Zyszczy nam
Spuści nam.
Kiryjelejzon.

Twego dziela Krzciciela, Bożyce,
Usłysz głosy, napełń myśli człowiecze.
Słysz modlitwę, jąż nosimy
A dać raczy, jegoż prosimy:
A na świecie zbożny pobyt,
Po żywocie rajski przebyt.
Kyrieleison.

Ciekawość tej pieśni sprawiła, że wróciłam do teraźniejszości w ułamku sekundy.
Najstarsza polska pieśń Maryjna a ja nie wiem o czym traktuje w przełożeniu na język współczesny. Przypomniałam sobie o podręczniku Agi (moje nie zawierały treści dotyczących zagadnień religijnych lub w okrojonym zakresie).
Wertuję, wertuję i jest. Wiecie co, to pasjonujące bo:

„Bogiem sławiena, stara składnia, dziś: /sławiona przez /
Boga (…)”
Gospodzin, staropolskie `Pan`
Zwolena, to znaczy`wybrana`
Zyszczy, spuści, dawne rozkaźniki czasowników zyskać
i spuścić. Zyskać tu w znaczeniu `pozyskać, zjednać`,
spuścić – `zesłać`
Kiryjelejzon, greckie Kyrie eleison = `Panie, zmiłuj się` , zwrot z greckich pieśni kościelnych”

To wszystko mniej więcej wiedziałam ale?

„ Dziela = staropolskie: `dla` Twego dziela = dla twego; w staropolszczyźnie słowo dziela stało po wyrazie rządzonym.
Twego dziela krzciciela = `dla twojego chrzciciela`, czyli: `za sprawą twojego chrzciciela` ( to znaczy: za sprawą św. Jana Chrzciciela).”

Wpadlibyście na to ? Ja w życiu ! (domyślne `nie`)

„Bożyc staropolska nazwa syna Boga, (…) czyli
Chrystusa; Bożyce, staropolska forma wołacza.
Napełń myśli = `spełń zamiary, chęci`.
Słysz modlitwę = `słuchaj modlitwy`.
Jąż = `którą`
Nosimy, tu: `zanosimy`.
Raczy, staropolska forma rozkaźnika, czasownika raczyć: `racz`.
Jegoż = `czego`, `o co`.
Zbożny = `szczęśliwy, pomyślny, bogaty` ( por. etymologię słowa Bóg, s. 216).
/Rajski przebyt /= `przebywanie, pobyt w raju`.”

Dalej autorzy reasumują w całkiem współczesnej, literackiej polszczyźnie.

„Wierni zwracają się z prośbą do Matki Bożej, dziewicy wybranej przez Boga i przez Niego wysławianej, o to, by wstawiła się za nimi do swego syna i by go dla nich pozyskała, zjednała. Następnie zwracają się z prośbą do Syna Bożego o to, by za sprawą swojego Chrzciciela (Jana) usłyszał ich głosy, ich modlitwę i spełnił to, o co proszą: dał dostatnie życie na ziemi i zbawienie po śmierci”

A jeszcze dalej:

„Ten motyw: w s t a w i a n i e się M a t k i B o ż e j i ś w. J a n a C h r z c i c i e l a za l u d ź m i d o B o g a jest częsty w sztuce średniowiecznej (…)
Przyjmuje się, że Bogurodzica jest utworem rodzimym, gdyż nie udało się znaleźć jego obcego pierwowzoru.”
( cytaty za podr. „Pamiętajcie o ogrodach…”Andrzej Z. Makowiecki, Andrzej Markowski, Włodzimierz Paszyński, Tomasz Wroczyński, W-wa 2002, www.wsip.com.pl `autorów przepraszam za skróty `)

Podsumowanie subiektywne: mają szczęście moi zaprzyjaźnieni chórzyści, że nie przydarzyło mi się to wszystko parę lat temu. (Bogurodzica jest raczej trudnym utworem do odśpiewania ;)

01.12.2004 Jezu ufam Tobie!

*

Temu, co w sobie się rozpaczą dwoi,
Rozdziera końca nie mającą winą:
Krzyż jako jedno ukojenie stoi
I woła: „Równaj co z tymi gwoździami!...”
O! Ty więc, pewnej R a d o ś c i P r z y c z y n o,
Módl się za nami…

Może to była jesień a może wczesna wiosna (znów musiałam skakać przez kałuże i pamiętać o parasolu). Udało mi się dotrzeć na czas. Uczestnicy spotkania pojawiali się kolejno i niespiesznie zajmowali miejsca wokół prostokątnego stołu. Patrzyłam po ich twarzach z zaciekawieniem, każda z nich to jakaś historia. Nie było tak wesoło jak w grupie wsparcia Rodziców Samotnie Wychowujących Dzieci (nazwę grupy pewnie przekręciłam ale chodzi o cytat z f-mu „Był sobie chłopiec”) ale również bardzo otwarcie a przez to ciekawie.
Dwie godziny minęły jak z płatka, słuchając o problemach innych dużo dowiedziałam się o sobie.
Czasem myślami wracam na to spotkanie by odpowiedzieć sobie na pytanie:
Dlaczego większą empatię i zainteresowanie budziła we mnie wypowiedź osoby, której styl ubioru mieścił się w moim kanonie estetycznym niż wypowiedź innej ubranej w odmiennym, mniej mi odpowiadającym stylu.

:-))
„Nie przepadam za matematyką, wolę literaturę. Nasza pani siada na stołku i mówi wierszem, a my podziwiamy jej smukłe nogi”
(„Humor z zeszytów” (szkolnych…) tom 1 jw)

04.12.2004 Jezu ufam Tobie!

*

Zrazu w pokorze ścieląca się sobą
Pod zawołaniem z góry niewymownym,
Ty – co nieledwie zniknęłaś osobą,
Ale N a c z y n i e m stałaś się D u c h o w n y m,
Gdy nam z naszymi ciasno próżnościami,
Módl się za nami…

:- !))
To był jesienny, szarugowaty prawie-wieczór. Do porywiście przenikliwego wiatru właśnie dołączał deszcz. Schowałam głowę za niewysoki kołnierz płaszcza (parasol jak zwykle gdzieś w terenie).
Szła z przeciwka walcząc z naporem wiatru i jak się okazało fatalnego nastroju – na moje nieomalże pensjonarskie :
-Przepraszam czy nie orientuje się Pani…?
Syknęła odpychająco: – Daj spokój,… dziecko!
Musiałam mieć minę Kermita (komp poprawił na Termita !?
chodzi o żabę z Mapetów moja prawie inteligentna maszyno:)
dlatego pewnie wpadł na ten pomysł:
-MNIE ! Mnie ! P R O S Z Ę S P Y T A Ć – wołał niczym uczniak w pierwszej klasie do pani (a wraz z kolegą wyglądał bardziej na Ojca niż uczniaka gdy zatrzymali się przede mną)
Moje zaskoczenie zderzyło się na twarzy z rozbawieniem i zostało przez nie cofnięte w głąb synaps.
Odpowiedzi na moje trywialne pytanie o godziny pracy pobliskiego
urzędu słuchałam śmiejąc się w głos niczym z najlepszego dowcipu.

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość