Teaatr pisania. DZIENNIK 2001 - 2005 (PS)

PS

Wiesz, Ojcze Święty przeczytam jeszcze raz Antygonę bo w młodości nie miałam zacięcia aktorskiego i…dziś zdecydowanie tego żałuję.
Przykro mi bo w pierwszą rocznicę twego odejścia nie postawiłam o 21.37 zapalonej świecy w oknie (Matis wyciągnął mnie do sąsiadów na drugi odcinek filmu „Karol człowiek który został papieżem”).
Natomiast będąc u naszych przyjaciół na zachodnich rubieżach naszej staruszki Europy opowiedziałam im o tym ,że zapalona świeca jest między innymi symbolem Ducha Świętego dlatego chętnie stawiam ją na stole do kolacji a Duch Święty został nam zesłany jako pocieszyciel więc przy takim stole zawsze jest pogodny nastrój.
Troszkę ze mnie pokpiwali (tak po przyjacielsku) ,że jestem romantyczką ale gdy skończyła się moja świeczka skwapliwie poszukali następnej bo stało się coś, co mnie też zaskoczyło.
Od czasu naszej rozmowy ciągle się śmialiśmy a przy kolacjach najczęściej. Biorąc pod uwagę, że Oni raczej schorowani (73 i 85 lat) a mój angielski kulawy, to zastanawiające.
Martwię się trochę, że niedługo pewne zawody u nich (Wlk. Brytania) będą określane mianem naszej narodowości ( tak jak w Polsce w pierwszej połowie XX wieku przydarzyło się Szwajcarom) ale z drugiej strony to jeśli im
(znaczy Szwajcarom) to nie zaszkodziło to z nami też tak źle nie będzie.
Opowiedziałam też im o pewnej polskiej książce napisanej przez arystokratkę (Oni tam lubią historie związane z arystokracją).
Spodobało im się powiedzenie pewnego naszego arystokraty, który w wywiadzie prasowym powiedział o zaszczepionym córkom ideale:
„w jednej sukience ale z dekalogiem w sercu”
Historią tej ksiązki też się zachwycili, widziałam to po błysku w ich oczach. Napisała ją żona mojego profesora z uczelni, z tego co pamiętam również pracownik naukowy, pani Anna Wolska z domu (dzięki „Rzepo”) Branicka ( oczywiście studiując nie wiedziałam o tym bo tą książkę przeczytałam dużo później),nosi tytuł „Listy nie wysłane”

*
* *

Nie płacz
Naprawdę się starałeś
Idź daleko
Między niebem a łąkami,
Idź z kimś kogo kochasz.
Rozmawiaj z nim
Nawet kiedy go nie ma.

1998 (Remigiusz Włast Matuszak ”Przywilej”)

Ta książka jest zapisem wojennego exodusu polskiej rodziny arystokratycznej zawartym w listach młodej dziewczyny, jednej z przedstawicielek tego rodu. Listy te pisze Ona do swojego narzeczonego i z wiadomych względów (jest wojna, rodzina jest wieziona na wschód) nie wysyła ich. Ksiązka jest dokumentem a jej historia taka pasjonująca przez jej autentyczność.
Uznali tylko że zakończenie historii tej książki jest mało romantyczne – a więc nie tylko ja mam zapędy w kierunku romantyzmu?

(spr)nierealny, oderwany od rzeczywistości, nieprawdopodobny.
A może romantyczność to również zaleta bo gdyby nie ona to pewnie realizowalibyśmy w tym roku szczytne założenia kolejnej pięciolatki socjalizmu. To dzięki niej możemy dziś śmiać się z niedowierzania w oczach młodych ludzi gdy przypomina się im, że w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie mieścił się kiedyś Komitet Centralny Partii (z perspektywy dnia dzisiejszego też mi się to wydaje nierealne; a przecież w tym miejscu gdzie leci elektroniczny pasek notowań akcji wisiały kiedyś hasła propagandowe)
To ta nasza narodowa cecha pomogła nam obalić komunizm w Polsce i to Ona pomoże dalej się toczyć Bożej Rewolucji.
Jak się poprzyglądać światu za pośrednictwem mediów to można ją zaobserwować Ojcze Św.
Mnie udało się w ciągu ostatniego roku wychwycić takie dwie szczególne informacje.
Za naszą wschodnią granicą przedstawiciele religii prawosławnej odbudowali zrujnowaną świątynię katolicką.
U nas, w Polsce ,natomiast w pewnej niedużej miejscowości odbywa się renowacja świątyni protestanckiej. Czyż to nie piękne?

A w duszach ludzkich też się toczy, właściwie przypuszczam, że tam się zaczyna.
Zaangażowanie arabskiego miliardera w ratowanie życia i zdrowia dwóch maleńkich dziewczynek z drugiego końca świata.

I z drugiej strony prosty acz krzepiący fakt wychwycony w rozmowie z urzędnikiem administracji wysokiego szczebla.

-Tak, wiesz , modlę się w pracy. Zawsze przed ważnymi spotkaniami, decyzjami zwracam się do Boga o wsparcie.(Jednostka administracyjna przez niego zarządzana ma się świetnie)
W skali świata jej ( wspomnianej rewolucji) przejawy są nikłe jak małe przebiśniegi w ogromnym starym borze zwiastujące wiosnę ale wciśnijmy, siłą wyobraźni, przycisk szybkiego przewijania taśmy (sorry płyty) a zobaczymy ten sam mroczny, skuty lodem bór rozświetlony ciepłą zielenią pachnącej wiosny.
Czuję, że takim” wciskaniem”są nasze mniejsze i większe gesty dobroci, odruchy serca (strzelanie sobie plusów w niebie jak ja to nazywam , tylko taki „kapitał” tam się liczy, ponoć tam idzie się na boso i nawet ostróg nie da się przemycić, hmm inny wymiar).
A jeśli to jest ta dźwignia (szkoda że nie potrafię wykonać tu ilustracji graficznej ale może pamiętacie ten rysunek z lekcji fizyki) ruszająca bryłę z posad świata ?

Wiesz Ojcze Święty z twoich przekazów dla nas twojej trzódki utkwiło mi jedno zalecenie bodajże ze spotkania w Kanadzie.
Wskazywałeś na osiem błogosławieństw i kiedy zastanawiałam się co znaczy – błogosławieni ubodzy w duchu , w moje ręce trafiła książka ,będąca „współczesnymi wariacjami” na temat biblijnych błogosławieństw.
Zawiera między innymi takie słowa:
„Niezależnie od naszych religijnych przekonań, jedno jest pewne, jeśli chodzi o Boga i nasze istnienie: twoja czy moja historia nie zaczyna się od momentu przyjścia na świat. Przez całą wieczność Bóg myślał o tobie i o mnie i darzył miłością ciebie i mnie. Jasne, że mógł nas stworzyć nieco inaczej. Mógł obdarzyć nas innym zestawem talentów, innym zestawem genów. Ale wtedy ty i ja bylibyśmy zupełnie kimś innym. A Bóg chciał, żebyś ty był tobą, a ja mną, dokładnie tak jak jest. (…)
Stara tradycja judeochrześcijańska mówi, że Bóg posyła każdego z nas na ten świat ze specjalną misją, specjalnym dziełem miłości do spełnienia. Twoja misja i twoje dzieło miłości zostały zawierzone tylko tobie, moje tylko mnie. Od wyboru Boga jedynie zależy, czy to przesłanie zostanie odebrane przez kilka osób, ludność małego miasteczka, czy też ludzi na całym świecie. Istotne jest przekonanie, że każdy z nas został odpowiednio wyposażony. Posiadasz wszystkie talenty potrzebne do doręczenia twojego posłania, a ja posiadam starannie dobrane dary, abym mógł spełnić moją misję.
W twoich rękach została złożona specjalna cząstka prawdy Bożej i Bóg poprosił Cię, abyś podzielił się nią z innymi. To samo można powiedzieć o mnie. I tak ty jesteś tobą i tylko tobą, tak twoja prawda została dana tobie i tylko tobie. Nikt inny nie może dać światu twojej prawdy ani dopełnić twojego dzieła miłości. Tylko ty spełniasz wszelkie wymagania konieczne do bycia tobą i robienia tego co masz robić. Tylko ja posiadam wszystko co konieczne , aby wykonać zadanie, z którym zostałem posłany na ten świat.
Porównywanie mnie z tobą byłoby jałowe, a nawet niemądre.
Każdy z nas jest jedyny i niepowtarzalny. Kopie kogokolwiek z nas nie istnieją. Porównania tego rodzaju są zabójcze dla radosnej akceptacji siebie…”
„Twoje szczęście jest w tobie” John Powell SJ Tł.A.Fulińska Wyd. WAM – Księża Jezuici Kraków 2003
Alleluja!
I jeszcze jeden fragment który jest odpowiedzią na nurtujący mnie również problem / kiedyś zadzwoniłam do młodego doradcy biznesowego zaproszonego do audycji radiowej i spytałam bardzo serio: Czy można generować dobra materialne okazując miłość?( zawsze miałam problem z akceptacją myśli ”Bóg kocha to doświadcza”) Był z lekka zaskoczony ale odpowiedział mi równie serio, że nie.) / ( str 81, rozdz. „Kiedy kochamy działa Bóg”)
Kończy się on (rozdział) tak:
„ (…)Większość z nas nie posiada wielkich talentów, ale każdy może coś uczynić dzięki ogromowi miłości, a o to przecież chodzi.
Kochająca matka, milczący mnich w klasztorze na odludziu, stary na wpół ślepy człowiek, a także nastolatek zamartwiający się z powodu trądziku – wszyscy oni są zdolni przyjąć i uruchomić dar miłości. Kiedy to uczynią, Bóg zacznie działać. Ze względu na tych, którzy kochają, B ó g b ę d z i e p r z e m i e n i a ł ś w i a t.” Kon.cyt.
(rozstrzelenie moje bo BARDZO podoba mi się ta myśl, Panie Boże !)

Ujmując rzecz bardziej lakonicznie acz poetycko:

„ W TWOJEJ RĘCE JEST ŚWIAT
W TWOJEJ BIAŁEJ RĘCE
GDY ZECHCESZ, BĘDZIE JASNY
GENIALNY, GORĄCY…”
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
1891-1945

Zgadzam się z panią Marią mam tylko małą refleksję odnośnie tej ręki. Bo czasem, intuicja mi podpowiada, jest ona czerwona z powodu odmrożeń lub spalona słońcem od pracy bądź po prostu pokryta wiekowymi plamami.(pora kończyć, zaczynam dyskutować z poezją)

Wracając do pierwszej rocznicy twego odejścia , wśród różnych wspomnień i refleksji przytaczanych przez media usłyszałam jedną dość nostalgiczną. Pewien mężczyzna wspominał jak podczas jednej z twoich pierwszych pielgrzymek stał w tłumie podczas gdy przechodziłeś dość blisko i bardzo chciał wyciągnąć do Ciebie rękę lecz zblokowany przez obawę, nie zrobił tego. Mówił, że do dziś bardzo tego żałuje. Jego głos był przeraźliwie smutny.
Czuję że wielu z nas ma tego typu odczucia i może to irracjonalne ale to jest do nadrobienia. Trzeba się tylko troszkę rozejrzeć bo codziennie można do kogoś wyciągnąć rękę, a w każdym z nas jest maleńki kawałeczek Ciebie, jakaś mała iskierka często nieuświadomiona, jakieś zdanie, uśmiech, gest, cień twego marzenia o Królestwie Bożym na Ziemi.
Moje (Twoje) ulubione zdanie to:

„BŁOGOSŁAWCIE SOBIE I WIERZCIE, ŻE SIĘ SPEŁNI”
…………………………………………………………………………………..

W KAŻDYM ZDARZENIU NASZEGO ŻYCIA ZAWARTY JEST BOŻY PLAN,SZTUKĄ JEST GO ZROZUMIEĆ A JESZCZE WIĘKSZĄ MU ZAUFAĆ GDY GO CAŁKIEM NIE MOŻEMY POJĄĆ.
(Gdy zgubisz drogę wróć do jej początku…)

SPRAW BYŚMY UMIELI BYĆ WDZIĘCZNI

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bianko, tak sobie myślę,

że cudownie się składa, że ty umiesz wyszukiwać te przebiśniegi i że twój Dziennik się roi od takich pozytywnych drobych zdarzeń i chwil.

Jak zwykle jestem pod wrażeniem i jak zwykle po przeczytaniu a właściwie w trakcie uśmiecham się i w ogóle pozytywnie myśleć zaczynam:)

A i oczywiście masz rację, znaczy ty, nie Maria Pawlikowska Jasnorzewska.

Ja jako ten pesymista i abnegat pójdę dalej, czasem ręka ścierpnie , szczególnie w ważnej chwili, ale nawet i złamać ją można lub zwiwchnąć i świat się wymyka.

Albo i siły nie ma, by rękę wyciągnąć i pomóc sobie czy innym.

A w ogóle to Każda rzecz ma swój czas

Pozdrówka


Bianko, gdzie jesteś?

Może byś się pojawiła czasem;)

Czy “Dziennik” się już skończył, bo odczuwam brak jego.

Duzy.

Pozdrówka.


re: Teaatr pisania. DZIENNIK 2001 - 2005 (PS)

Czasami warto się “wypisać”. Może jeszcze nie dzisiaj, nie teraz, ale w końcu. Słowa mniej bolą niż uporczywe milczenie. Pomagają wypełnić pustkę, chociaż przez moment. Czekam na nie, bo wiem, że to będzie moment powrotu z krainy śmierci.


Where is Bianka?

Brakuje mi tego bloga, no…


Hm, wyczaiłem logowanie na liście uzytkowników,

może jakiś znak jeszcze tekstowy będzie?

Pozdrawiam przedświątecznie.


Subskrybuj zawartość