Szacunek Część IX Obciach

Przyznam, że blogując lubię rozpalać emocje.

Ludzie ujawniając swoje emocje często ujawniają znacznie więcej niżby chcieli.

Pokazują siebie znacznie bardziej prawdziwych niż image , jaki sobie starannie zbudowali na swoich blogach. Rozbijanie tych wizerunków, tej sztucznej kreacji, w jaką włożyli wiele wysiłku, tego co tu dużo mówić: kłamstwa na swój temat, jakim nas chcieli uraczyć – obnażanie hipokryzji i małego, taniego oszustwa. to wielka frajda, to nagroda.

Kiedy spadają maski i jawi się przede mną zakompleksiony, zemocjonowany bloger czy komentator, któremu nie starcza argumentów, który zaczyna miotać obelgi, albo z podwiniętym ogonem rejteruje z mojego bloga by na zaprzyjaźnionych blogach, w towarzystwie takich samych jak on lizać rany i odreagowywać porażkę obrzucając mnie obelgami – zawsze ogarnia mnie serdeczny śmiech i politowanie.

Oto kolejny “bohater” stracił resztki nadziei na szacunek, który najczęściej chciał narzucić siłą. Nie siłą dialogu, perswazji, argumentacji – ale siłą sloganu, frazesu wspartego kłamstwem i agresją.

Zastanawiam się czasem – dlaczego ci ludzie nie chcą wyciągać wniosków ze słów jeśli nie tych, których uważają z nieznanych powodów za swoich wrogów, ale ze słów swoich idoli.

Dlaczego pozwalają „pośrednikom” sobą manipulować w tandetny i prymitywny sposób, który powoduje , że stają się w sieci masą ( niewielką bo niewielką) , która jak przychodzi do dyskusji – nie ma nic do powiedzenia i nie potrafi obronić żadnego z powtórzonych za manipulatorami zdań.

Łapią się na bzdety – jak choćby ten:

„Wszelkiej maści „powtarzaczom”, czyli przeciwnikom „tarczy” proponuję wysiłek intelektualny i rozwiązanie zagadki – jaki wpływ na stanowisko tego rządu, miała „moskiewska przygoda” pana Tuska? Po uzyskaniu rozwiązania, radzę już ciszej krzyczeć. Bo wstyd „

/celowo nie podaję linka /

– robiący wrażenie promoskiewskiej agitki działającej poprzez celowe odwrócenie roli i znaczenia. Piszący stosuje prosty zabieg, który doskonale znamy z czasów najbardziej prymitywnej propagandy stalinowskiej. Oczywiście wykorzystuje fakt, ze niewielu użytkowników blogosfery pamięta tamte czasy i będzie w stanie dokonać porównania i oceny jego profesjonalizmu.

Przecież nikt kto myśli o polskim interesie – nie może uznać, że dążenie do uzyskania jak największych korzyści za instalację czegoś co jest w amerykańskim interesie a dla Polski stwarza potencjalne zagrożenie – jest niewłaściwe.

Przecież obrzydliwa sugestia zawarta w cytowanym zdaniu jest zaprzeczeniem prostej prawdzie, że polski rząd nie ugiął się, nie prowadzi polityki na kolanach i nie da sobie i nam wcisnąć czegoś co będzie powtórzeniem tylu wcześniejszych transakcji poprzednich rządów, które były zwyczajnym nabijaniem nas w butelkę, za które do dziś płacimy.

Piszący te prymitywne agitki liczą na głupotę swoich czytelników – i… często mają rację

Nic więc dziwnego, że jako skutek propagandy, pojawiają się samoorganizujące się, a może organizowane grupy (grupa – to zdecydowanie za duże słowo, bo jest to raptem kilka osób), które podejmują „akcję obalenia rządu” i apelują do sobie podobnych o wsparcie.

W swojej śmiesznej gorliwości , na słowa krytyki reagują absurdalnym stwierdzeniem:
“A co ty, kurna, wiesz o obalaniu rządu.2008-07-06 15:54Aspiryna”

Chyba, że nie ma w tym komentarzu absurdu – a jest niechcący ujawniona prawda?
Może autor komentarza WIE jak obalać rząd?

Coś w tym jest, ponieważ wpisuje się w akcję zmierzającą do identycznego celu, podejmowaną przez ludzi dawnego WSI – o czym pisze “Nasz Dziennik”

W takim razie kim jest i jaka jest jego rola na blogowisku?

A ulegający ich manipulacjom w swoim zacietrzewieniu nie widzą swojej śmieszności. Brną w zaparte i przekraczają bariery absurdu, gubiąc po drodze swoją tożsamość – przekonani o dziejowej misji zamykają się w getcie kilkunastu, może dwudziestu paru osób, które nawet do siebie samych nie są w stanie odczuwać najmniejszego szacunku – o czym świadczą wyjątkowo wulgarne kłótnie i podziały na blogach, które na własny użytek nazywają prawicowymi licytując się na nich w prymitywnym dowalaniu wszystkim dokoła – a powodowani ambicją i małostkowością – także sobie samym.

Czyż można się dziwić, że i do Jaroslawa Kaczyńskiego docierają wieści o „obciachowości” przynależenia do środowisk propisowskich? I że zmuszają go, człowieka, który tak bardzo dąży do pozyskania szacunku społecznego dla siebie, swojego brata i swojej partii – do składania deklaracji na wyrost, zapewniających, że jest to obraz nieprawdziwy – chociaż sam w te deklaracje wierzyć nie może, jeśli ma wiedzę o metodach i środkach jakimi ludzie go wspierający, usiłują budować dla niego i PiS – zaplecze wyborcze.

Widać coraz wyraźniej, jak Jarosław Kaczyński bezsilnie miota się między starym „ciemnym ludem”, którego jest coraz mniej bo biologia jest nieubłagana – a potrzebą pozyskania nowych, młodszych środowisk.

I wszystkie te zabiegi i starania na nic – bo są one torpedowane przez „obciach” tworzony przez jego najgorliwszych zwolenników.

Dziś kataryna napisała, że PiS do władzy już nigdy nie wróci. Pomijając fakt, że i jej teksty przyczyniają się do tego – ma absolutną rację.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wielkość świata

jaki widzimy określamy sami. Najprzyjemniejszy jest mały i taki, którego właściwości zakodujemy w prostych hasłach: obcy – wróg, wykształcony – obcy, rację mają ci, którzy sie od nas nie różnią.

W takim małym światku jest niekwestionowane miejsce tylko dla jednego. Wszyscy bowiem są inni, zawsze.

Stąd ustawiczne kłótnie ortodoksów i ustawiczne podporządkowanie sobie tych spośród nich, którzy mają najmniejsze i najbardziej zgodliwe duszyczki.


Witaj Stary

Obserwuję dziwne zjawisko – ludzie, którzy darzą sympatią ( z przyczyn znanych tylko im, a czasem podejrzewam, że sami nie znają powodów owej sympatii) – nie widzą różnicy miedzy nazywaniem rzeczy po imieniu a inwektywą i agresją.

Obrażają się na rzeczywistość i na tych, którzy nie wykraczając poza ramy prawdy opisują coś, co jest “podskórne”. Mechanizmy działań, intencje ludzkich czynów, ukrywanie prawdy i głoszenie kłamstw – uznając je za brutalne przekraczanie barier opisywania świata.

Ta postPRLowska pozostałośc mówienia ogródkami, a nie wprost, ta aluzyjność, ktora w tamtych czasach decydowała, między innymi, o szalonym powodzeniu polskich kabaretów i satyryków – dziś nadal święci triumfy. Lepiej jest opisywać coś krążąc dokoła, bawiąc się w subtelne dywagacje starannie omijające cel i nawet niewiodące do niego a zaledwie gdzieś w pobliże. Takie ostrożne naprowadzanie – jakby powiedzenie wprost czymś groziło.
Nie potrafię tego traktować wyłącznie w kategoriach języka, jako wyniku wyższej kultury, wkraczającej wręcz w literaturę. W literaturze te cienkości niezmiernie cenię. Nie w polityce.
Podobnie jak Słonimski i jego kroniki. Subtelny poeta – nie bał się tam, gdzie wkraczała brutalnie polityka – mówić językiem oczywistych stwierdzeń. Tam gdzie uznawal, że wkroczyło zło – uzywał jezyka ostergo i piętnującego.

Często słyszę zarzut, że piszę z jadem. Piszę świadomie używając prostego języka i nie unikam prostych stwierdzeń. Ale ludzie boją się prostych stwierdzeń. Tak, jakby burzyły im one obraz świata. Jakby wywracały na nice , bez zostawiania furtki, bez możiwości interpretacji nie do końca ostatecznej, ich pojęcia. Jakby odbierały im złudzenia.
Ta potrzeba takiego lekkiego fałszu, kropli obłudy,pozorowanej obiektywności, łagodzenia, relatywizmu – jest szczególnie widoczna u ludzi, którzy dają dowody rozumienia zjawisk – ale którzy sami przed sobą nie potrafią się przyznać do sensu jaki z nich odczytują.
Tak, jakby wiara we własne wyobrażenia odbierała im zdolność racjonalnej oceny.

To jest zdumiewajace – to przenoszenie kategorii wiary właściwej rzeczom mistycznym – na politykę, a dokładniej na ludzi polityki. Wiara w intencje, w głoszone słowa i w konsekwencji w konkretnego czlowieka.

Nigdy nie rozumialam sekciarstwa, magii sekt a w szczególności wiary w guru – ludzi wydawaloby się rozumnych, wykształconych, wrażliwych. Oczywiście potrafię dokonywać analizy poszczególnych przypadkow – zagubienie, wyobcowanie, szukanie autorytetu, kompleksy, piodziw dla konkretnego czlowieka, uwiedzenie ideą, odnajdywanie “swojego” miejsca, bombardowanie miłością itp.
Ale mimo wszystko – nie rozumiem.
I może dlatego tak mnie zadziwia ten lęk przed utratą złudzeń – szczególnie u ludzi, wobec których odczuwam bliskość intelektualną.

Nie mówię o ludziach celowo i świadomie podejmujących walkę nie tyle w imieniu i na rzecz jakiejś opcji politycznej, ale przeciw – przeciw wszystkim innym.
Za tym najczęściej stoją: cynizm, pieniądze, karierowiczostwo i jakże często zwyczajna głupota, potrzeba kibolstwa i agresji.

Piszę o tym, bo widzę na Twoich blogach, że stykasz się z podobnymi zjawiskami, z którymi i ja i wielu innych ma do czynienia.
Nie umiem, a raczej nie dążę do tego by wgryzać się w tem temat.
Ale niepokoi mnie on – ponieważ wskazuje jak łatwo jest złu uwieść człowieka.
Jak dobre wychowanie, kultura, takt i delikatność, nawet wiedza – wykorzystywane są przeciw dobru – przydając złu wartości ( mniejsze, większe), przybierając je w maski i kolorowe, mamiące szatki, znajdując usprawiedliwienia a czasem nawet gloryfikując.

Och, rozpisałam się melancholijnie.
Ale to przez Ciebie i Twoje trafiające do mojego przekonania, komentarze.

Pozdrawiam serdecznie


Szanowna RRK

Ja się nie boję prostego języka, boję się natomiast wściekłych & hormonalnych ocen i wniosków.
Zawsze, wszędzie i na każdą okazję.
Tak jednostronnych, że nudnych do obrzydzenia.
Byle z Kaczyńskim pod ramię.

Komu się chce czytać obrzydliwe nudy?

Zauważyłaś jakieś zainteresowanie?


Pani Renato,

nieszczęściem Polski jest obecnie obciach, któremu na imię Kaczyński. niestety nieszczęścia chodzą parami. ale żeby tego było mało nam trafiła się jeszcze Fotyga …

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docent Stopczyk, Igła

Na brak zainteresowania nie narzekam. Ilość czytających taka sama jak zawsze. (licznik!)

Obawiam się Igło, że własnie w Twoim króciutkim komentarzu jest więcej hormonów niż we wszystkich moich tekstach.
Czyżbyś chciał udawać sam przed sobą, że Kaczyńscy – to coś bez znaczenia, bez wpływu na rzeczywistość – naszą , tu i teraz?

Docent Stopczyk zauważa zjawisko – nic więc dziwnego, że i ja poświęcam temu zjawisku teksty. Jest fascynujące i jedyne w swoim rodzaju. I co najwazniejsze – już nigdy się nie powtórzy.

Więc wybacz Igło – ale jeszcze jakisś czas będziesz zmuszony się obawiać tego czegoś, czego się obawiasz – ponieważ zanosi sie na to, ze nadchodzi czas gdy sensacja bedzie gonić sensację obejmując zasięgiem całą Polskę. A każda z tych sensacji będzie nazywać się Kaczyński – albo Lech, albo Jarosław, albo obaj razem.

I ja będę o tym pisać.
Aż ucichnie raz na zawsze wrzawa i nazwisko stanie się przedmiotem badań historyków a nie blogerów, publicystów i dziennikarzy.

Pozdrawiam obu panów serdecznie


Ależ pisz Renato

Pisz.
Pamiętaj, że na swoje konto.
I sumienie.


"[zjawisko]już nigdy się nie powtórzy"

oby… :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docent Stopczyk

Taką mam nadzieję.
Pozdrawiam


Drogi Igło

Nigdy nie było inaczej.
Zawsze biorę odpowiedzialność za swoje słowa.

I piszę zawsze zgodnie z własnym sumieniem i wiedzą, chociaz nie wszystko co wiem mogę napisać.

Pozdrawiam


Szanowna Pani Renato,

czy ja mogę inaczej? No, to lecę. Emocje, to ja rozpalałem dzierlatkom czterdzieści lat temu, teraz to pomarzyć można :)
A za Pani rozpalanie, kciuki trzymam mocno.
Pozdrawiam serdecznie…


Panie Andrzeju

Bardzo dziekuję.

I zmieniając w ślad za Panem ton na bardziej lekki – powiem,że i tak Panu nie wierzę. Po czterdziestu latach to się nawet nie pamięta co to były te emocje z dzierlatkami. Coś mi sie wydaje, że te wspomnienia są znacznie świeższej daty, o tak sprzed paru dni, moze tygodni….:-))))

Ale z trzymania kciuków chętnie skorzystam – sojusznikow nigdy za wielu…

Pozdrawiam serdecznie


@RKK

Do tej pory powstrzymywałem się od uwag, ale Igła przesadza – nie lubię typasa. Typowy narcyz. Każdemu zdążył już powiedzieć, co ma być a co nie jest ciekawe…


Panie Zbigniewie

Igła na zimne dmucha – i to potrafię zrozumieć.
Ale nieładne ataki Igły na blogerów TXTwsparte inwektywą lub obraźliwą sugestią – uznaję za niedopuszczalne, ponieważ Igła jest współwłaścicielem TXT.

Potrafię zrozumieć Igłę jako zwyczajnego blogera i jego poczucie bezsilności, zawiedzionych nadziei – wobec zdarzeń, które nie przynoszą mu satysfakcji i wywołują rozdrażnienie.
Ludziom sporo czasu zajmuje pogodzenie sie z faktem, że postawili na złego konia.

A równocześnie TXT jest redagowane w sposób niebudzący moich najmniejszych zastrzeżeń – w czym równiez Igła ma swój udział.

Dlatego traktuję Igłę z dużą dozą wyrozumiałości i pobłażania.

Pozdrawiam i dziekuję za wsparcie.


Subskrybuj zawartość