Kaduk Kaczyński i jego prawo

„Po 1989 roku kilkakrotnie politycy niepełniący żadnej funkcji poza poselską odgrywali w procesie rządzenia ważną rolę. Tak było i w moim przypadku, gdy premierem był Kazimierz Marcinkiewicz. Byłem osobą, która o pewnych sprawach powinna wiedzieć.”

Jarosław Kaczyński

Czytam i własnym oczom nie wierzę.

A kimże, do cholery, Pan jest i kimże Pan wtedy był Panie Kaczyński by nadać sobie pozycję ponad prawem i dziś z tupetem właściwym megalomanom bez cienia żenady i wstydu publicznie to oświadczać?

Pana funkcja w BBN miała służyć jedynie temu by mógł Pan mieć formalny wgląd w sprawy brata, którym sterował Pan jak tym „premierem dosyć szczególnego rodzaju”. Nikt w Polsce nie ma wątpliwości kto jest rzeczywistym prezydentem, a kto jedynie melduje wykonanie zadania.

Ale stan faktyczny nie oznacza, że jest to stan właściwy, normalny.

Nie jest Pan formalnym Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej.

Jest Pan byłym premierem i zwyczajnym, szeregowym posłem. Z punktu widzenia państwa i jego struktur – Pana funkcja jedynowładcy w PiS na wzór I sekretarza PZPR i w oparciu o niemal identyczny z PZPRowskim statut – w ogóle się nie liczy. I dzięki Bogu – mimo pańskich prób nadania jej roli znanej z PRL.

Jakie układy Pan zbudował i w jakich pan tkwi do dzisiaj, że pomogły Panu dać nam, Polakom, sprytnie go zachwalając jako „szeryfa”, na najwyższy urząd w państwie pańskiego brata, który nie potrafi zrobić samodzielnego kroku bez telefonu do Pana i pańskiej podpowiedzi?

Jak pan śmiał zabezpieczając sobie bezpieczne funkcjonowanie w roli „nadpremiera” a następnie premiera – wpakować Polakom do pałacu Prezydenckiego to stado swoich totumfackich, którymi tak szczelnie otoczył Pan brata jeszcze w początkach jego kariery i którzy zawsze odgradzali go od dekonspiracji przed społeczeństwem. W Pana dalekosiężnych planach nie mieściła się możliwość by naród wiedział, że dokonując w najlepszej wierze i z najszczerszych pobudek wyboru głowy państwa – wybiera czlowieka chorego, bezwolnego wobec Pana i Panu podporządkowanego.

Kimże dla Pana są Pana rodacy? Że kłamstwem, podstępem, wygrywaniem kompleksów, nieświadomości, niewiedzy, antagonizowaniem społeczeństwa, brutalnością budzącą najniższe instynkty – realizował Pan swój jedyny cel, o którym Pan jeszcze wtedy nie wrzeszczał głośno, który przeciwnie skrywał Pan za oszukiwaniem nas, twierdząc: ”nie będę premierem, jeśli prezydentem będzie mój brat” – a wykrzyczał Pan dopiero niedawno: „CHCĘ MIEĆ WŁADZĘ”

Co znaczy: „ Byłem osobą, która o pewnych sprawach powinna wiedzieć.”

Czyli KIM Pan był? No, kim?

Co Panu daje prawo tak uważać?

Jacy to „politycy niepełniący żadnej funkcji poza poselską odgrywali w procesie rządzenia ważną rolę” po 1989 roku i dlaczego uznał Pan, ze ma Pan prawo stać się jednym z nich?

Z czyjego uprawnienia? W czyim imieniu działającym? W oparciu o jaki UKŁAD?

Bo przecież sama tajność tych działań, brak ich umocowania prawnego – świadczy przeciw Panu.

Czymże jest demokracja, jak nie jawnością decyzji, honorowaniem woli większości, przestrzeganiem prawa i szacunkiem dla wynikających z Konstytucji funkcji publicznych?

A pan nam dziś mówi, że był Pan „szarą eminencją”, że lekceważąc struktury państwa, instytucje publiczne, prawo, demokrację i jej wybory – Pan zdobywał nielegalnie wiedzę, która posłużyć Panu miała do walki politycznej, do rozgrywek z przeciwnikami, zbierał Pan haki, informacje ( także o sobie i swoich ludziach).

Mówi Pan nam, że nasze władze, nasze rządy, nasze prawo, nasze państwo i my sami – to tylko plastelina w Pana rękach?

Powiada Pan: „Do tego gabinetu przychodzili ludzie o bardzo znanych nazwiskach, także z lewicy, i opowiadali mi mniej więcej to samo, co można przeczytać w zeznaniach pana Baszniaka. Te opowieści się uzupełniały”

Dlaczego oni do Pana przychodzili Panie Kaczyński?

Zwłaszcza ci „ludzie lewicy?” Kim oni byli? Jakie relacje łączyły Pana z nimi, że „opowiadali” Panu „różne rzeczy”?

Co ich skłaniało do tego? Pana pozycja szeregowego posła?

Czy dlatego zataił Pan przez ponad 17 lat przed legalnymi władzami Polski wiedzę o stu nierejestrowanych, najcenniejszych agentach SB – jaką w drodze wielomiesięcznych „negocjacji” za pośrednictwem „zaufanego” człowieka obu panów pozyskiwał Pan od Czesława Kiszczaka?

Tego samego Czeslawa Kiszczaka – dziś uwolnionego od kary za śmierć górników „Wujka” – czy także dlatego, że jak Pan twierdzi: “Prokurator może pokazać akta, komu chce”?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Renato

dawno mnie u Pani nie było, więc tylko się przypominam w sprawie obietnicy złożonej poprzez Starego. Obiecywała Pani tu ponoć zająć się Donkiem i jego ekipą po upływie półrocznej karencji. A tymczasem tłucze Pani w Kaczorów, choć ich to już prawie nie ma na powierzchni. Nie kumam tego. Serio. Poważnie Kaczory jeszcze coś mogą a rząd tak nieskazitelny, że nie da się o nim nic krytycznie? W sumie powinienem bardziej bezczelnie to napisać, ale niech będzie na razie po przyjacielsku. A teraz idę lulu. Pa, pa.


Renato,

nie słuchaj tego Trolla, który domaga się do Ciebie rzeczy niemożliwych. Co on sobie wyobraża, Troll jeden?

Możesz sobie spokojnie dalej flekować Kaczorów, bo to dla nas normalka i couleur locale (Twój). A jakbyś nie daj Boże przejechała się po Donku, to byśmy mieli stressa i niewygodę niejaką.

Czyli odpuść nam z łaski swojej….

A jak ten, jak mu tam, Zdalnie Sterowany znów się przywlecze, to mu powiedz, że wnusio (mój) jest super. Bo się gdzieś tam zapytywał był.

Mleko?


merlot

co mnie tu oplotkowujesz i Renatę na mnie nastawiasz? Przecież ona nie rakieta antyrakietowa? Wpadnie sobie Troll się przywitać a już się czepiają. Co za świat!

Ciasteczko? ;-)


Merlot i Troll Zdalnie Sterowany

A kim są: Kaczor i Donek?
Nie przypominam sobie by o kimś takim pisała – a już szczegolnie by kogoś takiego “flekowała”

Pozdrowienia dla obu panow.


Renato,

Kaczor to b. rzadko używany pseudonim byłego premiera i zwyczajnego, szeregowego posła. Donek natomiast, jest zwyczajowo stosowanym pieszczotliwym zdrobnieniem _obecnego, w żadnym przypadku szeregowego, premiera. Niekiedy wymiennie z określeniem Nasze Słoneczko.

Flekowanie należy potraktować umownie, bo buty obaj panowie mają w stanie idealnym.

Nie wiem jak Pan Troll, ale ja chciałem tylko stanąć w obronie Twojego image Nieustraszonej Pogromczyni Zła Wszelkiego.

Pozdrawiam serdecznie, z odrobiną ciepłej ironii


Renato! Ty nasza Platformo Intelektualna!

Lubię, gdy tak precyzyjnie przygważdżasz przeciwników swoich ideowych, zwłaszcza gdy sam za nimi nie przepadam! A już Jarosława Kaczora odstrzeliwujesz bezbłędnie. Bo LK niestety jest pod parasolem funkcji i tradycyjnego u Polaków szacunku dla głowy państwa, który to szacunek od pierwszych chwil urzędowania sam, lepiej niż czynią to jego wrogowie, umniejsza!

Pozdrowienia i powodzenia we flekowaniu, już my dobrze wiemy kogo…
:)


merlot - aaaaaaaaaa, teraz rozumiem,

w takim razie i Tobie Merlocie i Panu Trollowi Zdalnie Sterowanemu odpowiadam –

Po pierwsze – dałam “Donkowi” czyli rządowi Tuska rok, podobnie jak rządowi PiS na rozkręcenie się – zanim zacznę oceniać.

Po drugie – Jarosław Kaczyński JEST nieformalnym prezydentem Polski, który wykorzystuje stanowisko swojego niezbyt lotnego brata ( skoro juz o kaczkach mowa) do wywierania niuprawnionej presji na rząd i sytuację polityczną.
Dlatego stwierdzanie politycznej śmierci “Kaczorów” jest zdecydowanie przedwczesne.
Chyba, że tyle wrzasku robią juz jako zombies.( Ale czy kaczki tez mogą być zombies???)

A propos Tuska – jesli uda mu się zrealizować zapowiedź otwarcia archiwum IPN – daruję mu wszystkie ewentualne błędy ( chociaż jak dotąd w sprawie tarczy, stoczni i traktatu – ma u mnie plus!) – o czym lojalnie szanownych Panow uprzedzam.

Zatem skoro ja, to “couleur locale” – to PO Zdrówka!


jotesz, :-)))))

Nie lubię tego powiedzenia, że coś “obraża moją inteligencję” – ale ono najlepiej oddaje to co odczuwam w stosunku do braci K.
W każdej poruszanej przez nich sprawie.

Myślę, że oni nie zdają sobie sprawy z tego, że identyczne z moimi odczucia mają miliony Polaków.

Myślę też, że przyzwyczajeni do “grzebania w papierach”( fizycznie, “tymi ręcyma”) nie doceniają faktu znajdowania mnóstwa informacji, także na ich temat, w Internecie. I że zyjemy w czasach, gdy nie da się spalić papierów i zatrzeć śladów. Te prawdziwe papiery mają zdolność odradzania się w różnych miejscach – a co dopiero dokumentacja Internetowa.

Pozdrawiam serdecznie i dziekuję za śliczny komplement.


Subskrybuj zawartość