MPN; Al Gore i Wenus

“Puste beczki i głupcy robią dużo hałasu.”
Plutarch

Redakcja MPN miała poświęcić się bez reszty pisaniu długiego i nudnego artykułu o sprawach gospodarczych tego świata. Niestety, błąkając się po bezdrożach Sieci Wszechświatowej, Koleżanka Redaktorka przeczytała nieopatrznie artykuł pana Stevena Milloya, który został umieszczony na portalu „The Liberty Voice“.
Wszystko przez tytuł Al Gore and Venus Envy przyznam szczerze i natychmiast oraz bez konieczności stosowania waterboardingu.

A któż oparłby się pokusie sprawdzenia, jakież to związki z Venus może mieć były wiceprezydent USA i co ma do tego zazdrość?

W dalszej części lektury było jeszcze lepiej. A w zasadzie gorzej, bo natężenie „nieścisłości“ wygadywanych przez słynnego absolwenta Uniwersytetu Harvarda, o których napisał Steve Milloy, wydawało się wprost niewiarygodne.

Redakcja MPN poświęciła więc kilka cennych godzin swojego żywota na obejrzenie zapisu C-SPAN oraz zrobienie notatek z wysłuchania pana Ala Gore’a przed Komisją Senatu U.S. d/s Stosunków Zagranicznych w dniu 28/01/2009 na okoliczność pt. „Globalna Zmiana Klimatu – Droga do Kopenhagi“ by zaświadczyć, że Steve Milloy napisał prawdę, szczerą prawdę i tylko prawdę.

O tym, że znaczące pod względem skali i zastanawiające co do przyczyn, zmiany klimatyczne nie dotyczą tylko naszego, ziemskiego, padołu – wiadomo nie od dziś. Klimat zmienia się na wszystkich planetach Układu Słonecznego. Nawet na tej, którą zdegradowano z poziomu dziewiątej planety do stopnia jakiegoś karła w Pasie Kuipera – Plutonie. Zmiany dotyczą zarówno naszego niewielkiego sąsiada – Marsa, jak i jednego z gazowych olbrzymów – Jowisza. Donosił o tym wcześniej lokalny i zaprzyjaźniony z Redakcją komentator, pan Kazik.
Nie inaczej dzieje się na na dwóch planetach wymienionych z imienia przez pana Gore’a w trakcie rzeczonego wysłuchania.

Jako, że damy mają (lub miały kiedyś) pierwszeństwo, zajmijmy się Wenus. (Tu, Redakcja odnotowuje, że od tej planety rozpoczął swój „nieziemski“ wywód Pan Były Wice Prezydent, co widać i słychać od 33 minuty 10 sekundy zapisu z wysłuchania.)

Pan Gore, pokazując Komisji „new pictures“, zagaił był, że społeczność naukowa wskazuje, że Wenus i Ziemia są dokładnie tej samej wielkości („exactly same size“) oraz posiadają dokładnie tę samą ilość węgla („exactly the same amount of carbon“). Nadmienił też, że węgiel ziemski znajduje się głównie w glebie („on Earth most of the carbon has been sequestered in the soil“), natomiast większość węgla wenusjańskiego tkwi jeszcze w atmosferze („most of the carbon on Venus is still in the atmosphere“).

W takich okolicznościach odechciewa się już nawet pytać złośliwie o inne podobieństwa w składzie atmosfery i gleby obu planet, bo w panice zastanawiamy się – jaki węgiel? w atmosferze Wenus? jeszcze?
Na szczęście, pan Gore dodał, że węgiel węglem a jemu chodziło o cieplarnianego potwora, czyli – dwutlenek węgla.
Aaaa…, to wszystko jasne! No, może niezupełnie ale przecież nie o to chodzi.

Nie chodzi też o to, że atmosfera Ziemi zawiera maluśki ułamek zawartości CO2 w porównaniu do atmosfery Wenus. Nie chodzi o to, że powłoka chmur wenusjańskich jest wielokrotnie grubsza niż ziemska a same chmury składają się z kwasu siarkowego (zamiast pary wodnej, jak ziemskie) i wyjątkowo skutecznie odbijają promieniowanie słoneczne. Nie chodzi o to, że powierzchnia Wenus usiana jest tysiącami nieustannie czynnych wulkanów, przy których aktywność naszych ziemskich czynnych wulkaników jest praktycznie żadna.
Chodzi o CO2!, który jest tu i tam oraz tu i tam powoduje efekt cieplarniany.

A po co w ten wywód został zamieszany maleńki Merkury? Ano po to, żeby pan Gore mógł niezbicie wykazać, że Słońce na powstawanie efektu cieplarnianego nie ma wpływu. O!
Według pana Gore’a temperatura na Merkurym jest niższa niż na Wenus, mimo tego, że jest on planetą położoną najbliżej Słońca. W tej relacji, ma nawet odrobinę racji. Co? Tylko odrobinę? Ależ nie.
Pan Gore ogłosił Urbi et Orbi, że Wenus jest trzykrotnie cieplejsza niż Merkury!
No no, to jest dopiero odwaga w głoszeniu nowych „prawd“! (Jak powyższe twierdzenie pana Gore’a ma się do rzeczywistości, można sprawdzić np. w NASA; linki powyżej). Czy to dlatego pan Gore otrzymał w grudniu ubiegłego roku honorowy doktorat Uniwersytetu Poznańskiego? Hm…

Potem, jak zwykle, pan Gore pochylił się nad topniejącymi lodowcami. Szczególnie w Antarktyce i Arktyce. Na szczęście, co zauważył przytomnie Steve Milloy, przestał już powoływać się (w uzasadnianiu zależności między temperaturą a poziomem CO2) na badania rdzeni lodowych. Trudno, tych banialuk już się nie da obronić. (Link do stosownego filmiku w artykule Steva Milloya.) Za to pan Gore ukazał Komisji „bijące serce“ arktycznego lodu (37:50). Wow! O przyczynach ani słowa ale za to (wtórnie) pojawia się Słońce, które ponoć żadnego wpływu na zmiany klimatyczne (w tym na topnienie lodowców) nie ma. Wypada tylko pogratulować konsekwencji.

W dalszej części wywodu Noblisty Redakcja MPN jeszcze bardziej się pogubiła; jak zwykle, kiedy przyczyny plączą się ze skutkami. W prezentacji pana Gore’a uwalnianie się metanu z dna morskiego do atmosfery jest bowiem skutkiem topnienia lodowców.
Natomiast Redakcja wyczytała ostatnio (znowu nieopatrznie), że to całe topnienie lodowców może mieć całkiem naturalną przyczynę, np. we wzmożonej podziemnej działalności wulkanicznej, o czym doniósł portal eFluxMedia i o ile Redakcja sobie dobrze przypomina to w skład gazów wulkanicznych wchodzi również metan. Redakcja nie jest w stanie pojąć toku rozumowania Noblisty, szczególnie kiedy pokazuje on zgromadzonej publiczności, jak metan uwalnia się przez szczeliny lodowe (40:40) zanim (co przeczy wcześniejszym ustaleniom pana Gore’a) lód, lodowiec, lądolód, cokolwiek, zdążyły się roztopić.
No cóż, Redakcja wielu rzeczy nie rozumie. Hm…

Dalej jest… normalnie. Dla pana Gore’a. Są, melodramatyczne w tonie, ostrzeżenia, że stoimy nad przepaścią, że ludzkości grozi zagłada, ale jak się opodatkujemy, zakażemy, odejdziemy, stworzymy – to… zagładę opóźnimy.
A Szanowna Komisja patrzy i podziwia, jak zaklęta. Można obejrzeć, nawet w kolorze.

Zanim skończy się to długie i nudne Redakcyjne pitolenie przytoczyć wypada jeszcze jeden cytat z wypowiedzi pana Gore’a. A mianowicie (30:29):

Al Gore

More and more Americans are paying attention to the new evidence and fresh warnings from scientists. There is a much broader consensus on the need for the action than there was when president George W. Bush negociated and the Senat ratified the frame work convention on climat change in 1992, and there is much stronger support for action than when we complied the Kyoto Protocol in 1997.

(O ile Koleżanka Redaktorka dobrze to powyższe spisała ze słuchu, własnego.)

Co Redakcji MPN najbardziej nie podoba się w tym cytacie? Konsensus. Szerszy, tym bardziej. W opinii Redakcji wypowiedź o „szerokiej zgodności poglądów“ winna być ograniczona do kręgów zbliżonych do politycznych i, niektórych, gospodarczych. Z pewnością fałszem jest rozciąganie takiej opinii na naukowców.

Od czasu zakończenia konferencji w Kyoto w Ameryce trwa akcja zbierania podpisów pod petycją sprzeciwiającą się ustaleniom tam zawartym. Akcja dotyczy tylko naukowców.
Do tej pory swoją niezgodę na twierdzenia pana Gore’a i innych kombatantów walki z „globalnym ociepleniem“ podpisało ponad 31 tysięcy amerykańskich naukowców, w tym więcej niż 9 tysięcy z doktoratami na koncie. Bynajmniej nie honorowymi.
Na innych kontynentach też pewnie „kilku“ przedstawicieli nauki nie zgadza się z tezami pana Gore’a a ich liczba z roku na rok rośnie. Dla przypomnienia dodam, że nad ostatnim raportem UN IPCC pracowało około 600 naukowców. To jak tu mówić o „konsensusie“? Hm…

Ktoś może zapytać dlaczego w takim razie tak mało o tej niezgodzie słychać?
Odpowiedź na to pytanie znajduje się, poniekąd, w słowach Plutarcha.

A czego w takim razie zazdrościć Wenus?
Jak słusznie skonstatował Steve Milloy tego, że nie ma tam Ala Gore’a.
Redakcja MPN doda złośliwie: i nie tylko jego.

Pitu-pitu…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Xipe

Dzięki.

Redakcja MPN leży, kwiczy i obrasta futrem. Jak “prawdziwy” Manbearpig.
(ze śmiechu)
:)


Szanowna Redakcjo,

W imieniu własnym, oraz wszystkich miłośników gadżetów marki zaczynającej się na A (dla ułatwienia dodam, że nie chodzi tu firmę Acer ani Armani), stanowczo protestuję przeciwko upublicznianiu idiotyzmów głoszonych przez członka Rady Nadzorczej firmy zaczynającej się na A, pana Al Gore’a.

Reputacja firmy zaczynającej się na A doznaje przez to znacznie większego uszczerbku, niż jest widoczny w jej logo.

Zależy nam oczywiście na globalnym ocieplaniu wizerunku firmy zaczynającej się na A, ale nie za wszelką cenę.

Pozostając z szacunkiem dla licznych innych osiągnięć Szanownej Redakcji

kreślę się globalnie ozięble


Szanowny Czytelniku, Drogi Merlocie

Redakcja z niekłamaną przykrością przyjmuje do wiadomości fakt, o którym Merlocie poinformowałeś. A także się odcina, ponieważ Redakcja nie miała wpływu na skład rady nadzorczej rzeczonej firmy.

Redakcja zastrzega sobie prawo do pisania o czym chce i jak chce, bez względu na gospodarcze sympatie. Pod tym względem Redakcja MPN różni się znacząco od tzw. MSM. Kasy za reklamę nie Redakcja nie bierze, a co za tym idzie – na smyczy reklamodawców nie łazi.

Redakcja nie jest laureatem pokojowej Nagrody Nobla, więc z reguły siedzi w przedsionku zamiast na pokojach.

Redakcja nie przypomina też sobie, żeby została obdarowana jakimkolwiek honorowym doktoratem. Z różnych przyczyn, o których wiedzą tylko rozdający te tytuły. Dlatego Redakcja nie poczuwa się do obrony rodzimych ciał uniwersyteckich i prezentowania lokalnego patriotyzmu.

O powyższym Redakcja zawiadamia z radością. Wyjątkowo ciepłą.

Redakcja pozdrawia naturalnie z dużą domieszką serdeczności.


Igła

zawsze zajmowała się pluciem od strony nawietrznej.
All Gore naszym miszczem był.
Śpiewa se Igła.
Pod nosem.
Dostrzegając jak se redakcja Mpn poczyna na rynku prasy.
Agresywnie


Panie Igło

Bo tak się przyjęło, bo tak jest w zgodzie… z trendem. Przeważnie wzrostowym.
A mieć za miszcza pana Gore’a to słuszna jest koncepcja. Zawsze coś tam ze splendorów miszcza skapnąć może. No. :)

Redakcja pluje pod wiatr, co do zasady. I pewnie z tego samego powodu jest biedna, jak mysz pana Gore’a.
Ale agresywna? Co najwyżej ironiczna, proszę Igły. W skrajnych przypadkach – nieco sardoniczna. O!

Redakcja pozdrawia pozostając poza rynkiem.


Droga Redakcjo

Gretchen pragnie wyrazić podziw i podziękowanie Redakcji za powyższe wydanie MPN. Gretchen nadmienia, że bardzo się skoncentrowała w celu zrozumienia i ma podejrzenie, że nawet jej się to udało, ale czego to człowiek nie podejrzewa.

Trochę wstyd, bo Gretchen w kilku miejscach chichotała, niekiedy przechodząc w rechot. A kobiecie rechotać nie wypada.

Uprzejmie proszę pozdrowić Koleżankę Redaktorkę od Gretchen.


Hmmm

Niezależnie jak bardzo będziemy zblazowani, czy jaśnie oświeceni, to fakt jest taki, że to właśnie Gore stworzył w swoim społeczeństwie niejako “modę” na efekt cieplarniany, ekologię.

Stworzył, czyli zaszczepił świadomość tych problemów w głowach swoich ziomków.

Można parskać protekcjonalnie, że co tam, durni Amerykanie…

Można parskać, że celebryci itd…

Można parskać, że George Clooney kupuje za swoje helikoptery ratujące życie w Afryce.

Wszystko można.

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Madzie,

nie jesteśmy zblazowani.

Właśnie to że “stworzył modę na efekt” mamy mu za złe.

Ja w każdym razie mam.


OT

nie wiem czy już czytaliście => Finansowe Pearl Harbor

prezes,traktor,redaktor


Szanowna Czytelniczko, Droga Gretchen

Redakcja MPN serdecznie dziękuje za uznanie, które Czytelniczka wyraziła w swoim komentarzu. Nadto, Redakcja cieszy się niezmiernie, że to, co napisała wydaje się zrozumiałe.

Koleżanka Redaktorka prosi, żeby Gretchen nie czyniła sobie wyrzutów z powodu chichotania, a nawet rechotania w trakcie lektury tekstu, ponieważ sama Redaktorka na samo wspomnienie występu pana Gore’a przed komisją Senatu dostaje ataków śmiechu.
Czy to jest uleczalne?

Cała Redakcja pozdrawia Gretchen ciepło i ekologicznie.


Szanowny Czytelniku, Drogi Mad Dogu

Redakcja pozwoli sobie nie zgodzić się z Twoją opinią.

Po pierwsze, Redakcja nie nazywa Amerykanów ani żadnych innych ludzi durnymi.
Z ludzi oślepionych propagandą nie należy szydzić ani się z nich wyśmiewać.

Po wtóre, pan Gore nie stworzył w społeczeństwie żadnej mody na ekologię. Owszem, tu Redakcja się zgadza, stworzył modę na „efekt cieplarniany“ i wykorzystuje tę modę do realizacji swoich i nie tylko swoich, dość przyziemnych, bo biznesowych celów. Nic poza tym.

Redakcja ma podstawy by twierdzić powyższe, ponieważ nie spotkała się nigdzie z wypowiedziami pana Gore’a o potrzebie segregacji śmieci, oczyszczaniu ścieków komunalnych i przemysłowych, filtrowaniu gazów przemysłowych (przy stopniu toksyczności których CO2 można nazwać lekarstwem), odzyskiwaniu surowców z odpadów, rekultywacji gleb zniszczonych monokulturowymi uprawami oraz intensywnym stosowaniem nawozów mineralnych, ani żadnych innych.

Zdaniem Redakcji należy odróżniać promowanie pożądanych zachowań proekologicznych od promocji wyższych podatków, wyrzynania całych gałęzi przemysłu, pauperyzacji społeczeństw i lobbingu na rzecz określonych kręgów polityczno-biznesowych.

Redakcja pozdrawia ciepło z pryzmy kompostu.


Merlocie

O to to… Właśnie to, czyli “moda na efekt cieplarniany”.

Z tej właśnie mody i jej promocji, za pomocą nieścisłości, przeinaczeń i… kłamstw, Redakcja MPN się naśmiewa.

He, he.


Maxie

Redakcja czyta o tym już od miesięcy. Artykuł, który zalinkowałeś zbiera te informacje w kupę.
A “Pearl Harbor” kojarzy się źle. Nawet bardzo. Szczególnie, kiedy mówił o tym już trzy tygodnie temu Warren Buffett.

Pozdrawiam pacyfistycznie.


No ja Redakcję i jej komentarze pamiętam

niemniej dla wieli wiedzących warto podać taką syntezę :)

bajki o super fajnych obligacjach Made in USA to myśmy juz przerabiali

a zagrożeń dodatkowych multum.

niech no tylko Arabowie wykopią się spod piasku:)

prezes,traktor,redaktor


Maxie

Znowu ta pamiętliwość Twoja, Szanowny Czytelniku. :)

Nasze nieszczęście (a może szczęście?) polega na tym (zdaniem Redakcji), że żyjemy w “ciekawych czasach”. Czasach tak ciekawych, że większość “ciekawostek” jest ukrywana przed tzw. opinią publiczną, niby w trosce o tę publiczność.

Jednakże (znowu tylko w opinii Redakcji), ciekawość opinii publicznej powoduje, że coraz więcej “ciekawostek” wyłazi na światło dzienne. Takie sprzężenie zwrotne, czy cóś.

Redakcja sobie myśli po cichu, że Reżyserzy tego masakrycznego scenariusza (również w przypadku a’la efekt cieplarniany) nie wzięli pod uwagę, że strach działa paraliżująco tylko na niektóre jednostki. W wielu przypadkach jego (strachu) oddziaływanie jest protiwpałożne.

Redakcja, chyba nieopatrznie, wzbija się na poziom “4th Density”, dlatego też pozwoli sobie na zakończenie tego mało zrozumiałego wywodu w tym miejscu.
A także podziękuje Drogiemu Czytelnikowi za linkę.

Pozdrawiam ciepło, nie bacząc na efekty (w tym cieplarniane).

p.s. Redakcja, osobiście, trzyma kciuki za Amerykanów. Za innych ludzi też.


Magio

No to sie naczekałem na powstanie tego miejsca pod Twoją redakcją.
Powiem tak – warto bylo czekać na te ciekawe czasy.

Niestety – przewiduję, żepodobnie jak Pan Lorezno, będziesz miała sporo czytelnikow i niezmiernie malo komentujących. Zbytni profesjonalizm nie jest zachęcający dla amatorów i tych, co to jedynie słyszeli że dzwony biją... Jak ja na przykład… ;-)

Pozdrawiam Cię ciepło w ten fartowny dzień.


Magio

Powiedzmy, że wierzę.

I powiedzmy, że uważnie przeczytałaś i podjęłaś to, co napisałem nt. “mody”.

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Griszqu

Nie przesadzaj. Ile razy to powtarzałam?

W moim pisaniu jest tyle profesjonalizmu, co w ludzkich i bydlęcych wiatrach przyczyny efektu cieplarnianego.

Mnie po prostu pewne rzeczy nie zgadzają się, nie pasują do siebie, nie pasują do układanki.
Być może dlatego, że czytam coś więcej niż nagłówki w MSM. To chyba jakaś choroba.

Pozdrowienia ciepło odwzajemnione.


Mad

Czy ja Cię namawiałam do uwierzenia w coś lub kogoś? Nie przypominam sobie.

Przeczytałam to, co napisałeś wcześniej. Teraz, po raz kolejny.

W kwestii jednej “mody” zgodziłam się. W kwestii drugiej – nawet nie zamierzam, bo nie widzę ku temu żadnych podstaw (u Gore’a).

Bywa.


Subskrybuj zawartość