Kłamstwa uświęcone (w klimatycznym sosie gorzko-kwaśnym)

Był sobie raz niejaki Edward Bernays, który w rozdziale pierwszym, poświęconym organizowaniu chaosu, swojego dziela o tytule “Propaganda” napisał:

The conscious and intelligent manipulation of the organized habits and opinions of the masses is an important element in democratic society. Those who manipulate this unseen mechanism of society constitute an invisible government which is the true ruling power of our country.

Co mniej więcej znaczy:

Świadoma i inteligentna manipulacja zorganizowanymi przyzwyczajeniami i opiniami mas jest istotnym elementem w społeczeństwie demokratycznym. Ci, którzy manipulują tym niewidocznym mechanizmem społecznym stanowią niewidzialny rząd, który jest prawdziwą siłą rządzącą w naszym państwie.

No cóż, facetowi wydawało się, że “odkrył Amerykę w konserwie”. To, co jego poprzednicy podejrzewali od co najmniej dwóch setek lat, podniósł do rangi dogmatu i nadał mu pozory naukowości. Innymi słowy – stworzył maszynę wojennej propagandy w czasach pokoju i nazwał ją “public relations”.
Elity świata, wyrażając finansowo swą wdzięczność, okrzyknęły go również jednym z najbardziej wpływowych ludzi XX wieku.

Jednym z innych “wielkich” ludzi, którzy podchwycili (słusznie) twierdzenia Bernaysa był nie kto inny tylko Adolf Hitler. Tenże, w swoim wiekopomnym dziele “Mein Kampf”, pisał, w oparciu o “Propagandę”, że manipulacja tłumem jest tym skuteczniejsza im sprzedawane masom kłamstwa są większe. Z bardzo prostego powodu – wszyscy ludzie kłamią ale ich kłamstwa są niewielkie co do przedmiotu i zakresu. Dlatego też każdy z maluczkich staje się podejrzliwy jeśli chodzi o małe kłamstewka bliźniego i dość łatwo je wychwytuje.
Receptą na kłamstwo doskonałe jest więc kłamstwo gigantyczne, takie do którego nie posunie się żaden z maluczkich; wielkie kłamstwo podparte autorytetem, pozorami naukowości oraz troski o dobro wspólne i obywatela.

Te twórcze myśli Bernaysa i swojego mistrza Hitlera próbował rozwinąć pan Goebbels, dodając – jak mu się wydawało – nowość w postaci zalecenia o wielokrotnym powtarzaniu kłamstwa przez środki masowej dezinformacji, zwane “środkami masowego przekazu”, by tym szybciej i łatwiej zostało ono przyjęte przez plebs, jako prawda objawiona.
Niestety nie była to żadna nowość. Ale masy łyknęły i to kłamstwo, choć relatywnie niewielkie.

Masy udało się uwieść również kolejnym kłamstwem. Łgarstwem, które głosi, że tylko osobnicy pokroju Hitlera i Stalina, uprawiający z upodobaniem ludobójstwo w sposób jawny, uciekają się do takiej manipulacji tłumem. No cóż…

Przez tysiące lat historii ludzkiej cywilizacji zasady opisane przez Bernaysa w “Propagandzie” stanowiły podstawę manipulacji masami. Kapłani z politycznymi ambicjami, fałszywi prorocy, nawiedzeni przez “boga” władcy, alchemicy, doktorzy-znachorzy ciała i duszy, skorumpowani naukowcy, wszelkiej maści totalitaryści, psychopatyczni filozofowie, piewcy ekonomicznego złodziejstwa, zeszmaceni artyści i dziennikarskie prostytutki – wszyscy oni stosowali i stosują ten sam mechanizm ogłupiania tłumu. Zmieniają się tylko kłamstwa.

Przez tysiące lat nie zmieniły się też mechanizmy, przy pomocy których autorzy kłamstw bronili swoich jedynie słusznych dogmatów przed tymi, którzy próbowali je obnażyć. Zawsze należały do nich: wyszydzanie i ośmieszanie, oskarżanie o niepełnosprawność umysłową, zastraszanie, pozbawianie prawa do wykonywania zawodu, ostracyzm, wykluczanie poza nawias społeczeństwa, przekupstwo, wybielanie kłamców, bagatelizowanie kłamstw. Zamiana kary głównej ze spalenia na stosie na rozstrzelanie, ukamienowanie, skrytobójstwo czy długoletnie więzienie to tylko zmiana detali. Zasady pozbywania się Nieprawomyślnych i ich skutki pozostają niezmienne.

Przez wiele lat dokładano wszelkich starań, żeby kłamstwo antropogenicznego pochodzenia ocieplenia klimatycznego zostało uznane za kolejny dogmat. Za kolejną prawdę objawioną.
Mimo tego, że Nieprawomyślni dostarczali i dostarczają dowodów na ewidentne łgarstwa twórców tego mitu, masy dalej tkwią w letargu. Machina środków masowej dezinformacji działa sprawnie: pierze, płucze, wybiela, odwirowuje. Tłumaczy łgarzy i wzywa do przykładnego ukarania tych, którzy “wykradli” kompromitujące kłamców materiały.

Za parę dni rozpocznie się wielki sabat politycznych, naukowych i ekonomicznych łgarzy. Do Kopenhagi przybędzie kilkanaście tysięcy kłamców, którzy będą żarli, pili i bawili się na koszt ogłupionego plebsu. Przy okazji podejmą podjęte już decyzje, które zaważą na dalszym życiu (lub śmierci) kilku miliardów łatwowiernych ludzików.
Nieprawomyślnych się aresztuje; na okoliczność tegoż sabatu zmieniono przecież prawo w Danii. No… teraz już nawet protestować nie wolno. Nikt nie zauważył?
Tradycji stanie się zadość a koła historii potoczą się nie własnymi (tak nigdy nie było) a ściśle wytyczonymi przez kłamców koleinami.

Ile jeszcze takich gigantycznych kłamstw i oszustw funkcjonuje jako prawdy na tym marnym świecie wśród baranich stad zwanych społeczeństwami?

Nic to. Radujmy się!
Niedługo “mikołajki”, choinka, integracyjne “śledziki”, prezenty na miarę naszych możliwości i pozwolenia urzędów skarbowych, orędzia do narodu z telepromptera, korowody tych samych ogranych i zgranych chwytów marketingu wszystkiego słusznego.

Klimatycznych Świąt wszystkim Baranom życzy Czarna Owca

p.s. Oświadczam, że nie poczuwam się jakiejkolwiek rekompensaty strat w miłości własnej nikogo, kto sam utożsamia się z Baranami i poczuł się obrażony nazwaniem go Baranem. Baran to Baran, choć czasami wygląda jak człowiek. ;)

Średnia ocena
(głosy: 11)

komentarze

Magia

Doszłam do miejsca rangi dogmatu i muszę napisać to samo, co u Pino.
Jutro, jutro przeczytam.

Słowo dogmat dzisiaj mnie rozcapierza w rozcapierzeniu.

Ale oczywiście Cię pozdrawiam i wrócę jutro.


Magia,

jak dla mnie, to Ty masz bias na manipulacje. I na spiski.

Choć co do globalnego ocipienia, to się oczywiście zgadzam. Ale Ryży już podobno zapowiedział, że nic nie podpisze w moim ulubionym mieście (nad czym ubolewa na S24 kapłanka kościoła klimatycznego).

Baran? Może być i baran, byleby nie sheepl.


Pino

Możliwe. Z całą pewnością mam to alergię. Nieuleczalną. :)

Nic na nie poradzę, że nie czytam “gretkowskich & masłowskich”, nie interesują mnie gender studies, omijam szerokim łukiem stylowe poradnictwo dla biznes-barbi. Itd.

To, co czytam jakoś się układa. A nie czytam swoich “dzieł”, bo takich nie ma. :)

A zresztą... Przecież nie będę Ci polecać przeczytania bernaysowskiej “Propagandy”. To obrzydliwość.
Ale jak znajdziesz chwilkę czasu przeczytaj ten krótki artykuł, zamieszczony na stronie RFI.
O ile mi wiadomo RFI to medialny mainstream…

Pozdrówka.


Mam czas,

przeczytałam. Interesujące. Czy główny strumień, czy poboczny, to mi jest akurat obojętne. Acz w pierwszej chwili się przestraszyłam, że mi każesz się przez jakąś angielszczyznę się przedzierać ;) Nie no, czytam, ale wtedy to bym pewnie przed ćwiczeniami się nie wyrobiła.

Co do dzieł, to nie wiem, w jakiej branży robisz, ale myślę, że mogłabyś się pokusić o uporządkowanie i spisanie w formie artykułów niektórych swoich tekstów i zamieścić je na szerszym forum, niż je mamy tutaj.

A co do spisków i tak dalej. Różnica jest taka, że ogólnie się takimi kwestiami nie przejmuję, póki bezpośrednio nie ingerują w moje życie. Chyba mam mniej od Ciebie pesymistyczną wizję co do świata, w jakim żyjemy.

Pozdrawiam


Witam Nieprawomyślną.

A ponieważ zgadzam się z mądrością tekstu i nie zgadzam się z tymi, którzy myślą, że takie rozważania świadczą o skłonności Osobnika do wyszukiwania spiskowych teorii dziejów, wypada mi tylko pozdrowić Sznowną Panią i podziękować za tekst.

Pozdrówka


Pani Magio!

Czy to moja wina, że nie jestem baranem? Czuję się pominięty.

Pozdrawiam


Magia

Zgodnie z obietnicą przeczytałam dzisiaj, ale żałuję, że nie wczoraj. Mówię jak najpoważniej.
Nic jednak nie dzieje się bez przyczyny, teraz wiem dlaczego przeczytałam ten tekst dzisiaj.

Bo też dzisiaj poszłam porozmawiać o pracy. Nowej. W nowym miejscu. Najlepsza Szefowa mówiła, że tam ładnie i to i tamto.
Ładnie to jest na Bali – pomyślałam, ale odwłok swój zawlokłam.
W tym miejscu opisu ważne zastrzeżenie, że nie muszę szukać pracy, nie muszę jej dostać. Potraktowałam to jak nowe doświadczenie, przygodę.

Ludzie! Miejsce jak z filmów, w dodatku amerykańskich. Najwyższe półki wnętrzarskie, zapach, światło, klimacik nieco zen.
Zaprowadzono mnie do Szefa. Tak miało być. Ładnie, zrozumiale, luzik.

Siedzę, na pięknym meblu z delikatnej skóry, rozmawiam. Widzę każdy dopracowany szczegół w oświetleniu, postawie i tonie głosu rozmówcy. Odległości robią wrażenie idealnie wyliczonych.
Rozmawiam sobie widząc to wszystko.

Czytam Twój tekst i pojawia się myśl, że normalny człowiek nie widzi, bo go tego nie uczono, nie w takim zakresie. Widzę to, bo ja i ten Pan, i kolejny Pan – uczyliśmy się tego samego. Wszystko jest kwestią kierunku w jakim wykorzystasz wiedzę.
To nie było zło, lecz jedynie budowanie wizerunku miejsca i ludzi, ale to zawsze gdzieś jest na pograniczu, bo zadałam sobie pytanie po co? Po co to robią?
Chcą zatrudniać kompetentnych ludzi, to niech badają kompetencje, nie muszą się przy tym oświetlać w określony sposób.
Natychmiast pojawia się myśl, że jak robią to ze mną, a musza wiedzieć, że ja wiem, że oni wiedzą, że ja wiem, to co zrobią z klientem?
Może nic, a może nie nic. Zobaczymy.

Potem czytam Twój tekst.

Pisałam u Sergiusza, że manipulacja jest ostatnio bardziej w kręgu mojego zainteresowania, niż wcześniej. Mam taką prywatną definicję, że w gruncie rzczy manipulacja jest tworzeniem obrazu, którego nie ma, choć wydaje się być pewnym. Widzisz coś, a to nie jest tym, co widzisz – w tym jest sedno manipulacji. Jak można zaprzeczyć istnieniu czegoś, co jest ?

A teraz przełóżmy to na wszelkie poziomy ludzkiej komunikacji, dodajmy autorytety i autorytety , indywidualną umiejętność przekonywania i grupowe oczekiwania, jednostkowe zagubienie, lęk i poszukiwanie punktu oparcia.
I niech się ktoś wstrzeli w to wszystko.

Napisałaś tekst o manpiulacji w skali makro, marzy mi się napisanie takiego tekstu w skali mikro, ale wciąż poszukuję klucza, albo klucz staram się wybrać inny.

Wielkie kłamstwo może występować w małej i dużej skali. Wszystko jest kwestią odbiorcy. Zaczyna się od sprzedania czegoś, co przynajmniej jedna osoba przyjmie. Uczysz się mechanizmu, sprawdzasz jak działa. Powtarzasz na drugiej i trzeciej osobie, uwzględniając zróżnicowanie. Musisz być uważnym obserwatorem, inaczej nie osiągniesz celu. Dlatego do skutecznego manipulowania potrzebna jest inteligencja manipulanta.

Oczywiście, o czym też piszesz, próby obnażenia manipulacji znalazły swoją przeciwwagę . Można ośmieszyć, można oskarżyć i zastraszyć.
Ale wiesz co jeszcze można? Można użyć paradoksu.
Powiedzieć: oczywiście, tak jestem manipulantem, za takiego mnie biorą, za takiego mnie mają, to proste, tak sądzą ale ... , albo bez ale.

A potem bawią się, cieszą, świętują.

Z jednej strony ich żal, z drugiej jest niezgoda na skutki ich działalności. Na brud tego świata.


Pino

Najpierw przeproszę za zwłokę w odpowiedzi. Jak wypadłam wczoraj po południu z chałupy niczym poparzona tak dopiero chwilę temu do niej przyczłapałam na ostatnich.
Do rzeczy.

Mnie też nie przeszkadzają różne strumienie, którymi płyną wiadomości, ale wielu z nas – tak. To też wbito do głów -> jeśli jakaś wiadomość nie pojawia się w “sławnej” gazecie czy też “uznanym” periodyku jest z założenia (a raczej ma być) niemiarodajna, kłamliwa, głupia czy spiskowa.
Tego typu dawanie wiary tylko określonym publikacjom czy wypowiedziom jest również efektem Edziowej inżynierii świadomości.

Kapitalne tego przykłady pojawiły się w rozmowie pod moim wcześniejszym tekstem. :)

W przypadku naukawców od globalnego ocipienia jest to też widoczne, jak na dłoni ale z drugiej strony barykady. Bo to oni używali własnego autorytetu i koneksji, żeby wpływać na to czyja praca może się ukazać i gdzie; czy dopuścić do recenzowania takiej pracy, co stanowi poważny etap weryfikacji naukowej.
Z maili wyłania się też wręcz kryminalny obrazek, bo panowie sami poprawiali i recenzowali swoje prace, używając niejednokrotnie “sztuczek” z danymi.

Efektem ich starań jest również doprowadzenie do usunięcia co najmniej dwóch szefów dużych magazynów naukowych, którzy próbowali publikować prace krytyczne do ich własnych.

Dzięki temu ich prace naukawe stały się tymi jedynie miarodajnymi i rzetelnymi, bo były szeroko publikowane i cytowane.
Jednym zdaniem: spełniały wszelkie warunki by zmanipulowane Barany uznały ich autorów za jedynie słuszne autorytety w dziedzinie badań nad ziemskim klimatem i tym łatwiej dały się z kolei manipulować Tym, Niewidocznym, o których pisał Bernays.

Koło się zamknęło. No. :)

Pino, nie jest prawdą, że te i inne manipulacje nie ingerują bezpośrednio w Twoje życie. Nawet pastę do zębów z fluorem zawdzięczasz inżynierii tłumu Edzia oraz dowodzonej przez niego starannie wyselekcjonowanej armii naukowców i lekarzy, którzy zaoszczędzili już miliardy dolarów koncernowi Alcoa (klient Edzia) i innym producentom aluminium.
Jak to pisał Goebbels? – powtarzać kłamstwo wszędzie i do znudzenia, aż stanie się prawdą. Ilu znajdziesz teraz stomatologów, którzy tę prawdę ośmielą się podważyć? :)

Pozdro.

ps. To miłe, co napisałaś. Ale nie. Wbrew pozorom jeszcze wiele pokory we mnie zostało. :)


Cześć Synergie :)

Wielokrotnie stawiano mi ten zarzut: Magia – specjalistka od teorii spiskowych. :)

Kiedy zaczynam się na taki “argument” wściekać to, zanim coś odpowiem, zaglądam sobie do słownika języka polskiego i czytam:

spisek «tajne porozumienie grupy osób dla osiągnięcia jakiegoś celu»

a potem jeszcze raz przeglądam swoje wcześniej napisane słowa. I… przestaję się denerwować. :)

Przykład facetów od globalnego ocipienia (grupa osób), którzy przez lata ustalali między sobą taktykę i metody przy pomocy prywatnej poczty elektronicznej (tajność) po to, żeby udowodnić “prawdziwość” swoich poglądów na antropogeniczne pochodzenie ocieplenia klimatycznego na Ziemi (cel; nie wiem czy tylko ten jeden), wypełnia wszelkie znamiona słowa “spisek”, podane w powyższej definicji.

Czy ten tekst jest “mądry”? Daleka jestem od takich ocen, ale za dobre słowo dziękuję. Z pewnością to on (ten tekst) jest gorzko-kwaśny.

Pozdrawiam serdecznie.

ps. Dziękuję za wizytę. Pax! :)


Panie Jerzy

To chyba nie pierwszy raz “pomijam” Pana. :)
No doprawdy, mea culpa!
Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia jak temu zaradzić w przyszłości.
Straszny nieporządek! ;)

Pozdrawiam nieustająco.


Magia. Pax - tekst dociera do istoty rzeczy!

Niewykluczone bowiem, że wkrótce czeka nas raczej mała epoka lodowcowa. W każdym razie niektórzy naukowcy od klimatu dopuszczają i taką możliwość.

Antropogeniczne pochodzenie teorii ocieplenia klimatu ma swój inkubator w wielkich interesach korporacji i rządów państw wysokorozwiniętych. Otóż, specjaliści od wielkich manipulacji, wywęszyli jak można zarobić dodatkowe biliony eurodolarów na koniecznej modernizacji przemysłu. Ano jak? Wprowadzić takie normy (niby) ekologiczne, które wymuszą na krajach słabiej rozwiniętych zakup niezbędnych technologii.

Ostatnio był wyciek wielu interesujących informacji, ktore potwierdzają spisek oligarchii. I co? Ano nic. Zakneblują kogo trzeba, załapówkują kogo trzeba, wzmocnią propagandę a przeciwników nazwą ciemnogrodem lub oszołomami. Gawiedź uwierzy, już wierzy. Mechanizm goebelsowski działa bardzo sprawnie w dobie demokracji medialnej. Nic w tym dziwnego, skoro większość wierzy, że świat jest taki jak w telewizorze.

pozdrawiam serdecznie

PS. Temat, sam w sobie, jest bardzo interesujący. Nawet pomyślałem sobie, że warto by znaleźć więcej czasu, żeby go gruntowniej zbadać. A tu, jak nic, brakuje jak zwykle czasu.


Gretchen

Ileż to ja razy wychodziłam zaśmiewając się do łez z takich spotkań w takich miejscach.
Krztusiłam się ze śmiechu, bo z tych amerykańskich wnętrz, przemyślnie dobranych ciuchów, wystudiowanych min, gestów i nowomowy, w większości przypadków, wyglądała koszmarna pustka.
Ale to były moje zwyczajowe reakcje, bo mnie też czegoś tam w tym względzie uczono. A czego nie nauczono, to sama jakoś przez lata uzupełniałam.

Widziałam też inne reakcje. Onieśmielenie, zawstydzenie, podziw, pożądanie, zagubienie. Do dziś mam wryty w mózg obraz jednego chłopaka, który patrząc na te wszystkie “cudeńka”, jak tylko mógł starał się ukryć pod krzesłem stopy obute w mocno podniszczone pantofle… A przecież przyszedł “sprzedać” własną wiedzę i kompetencje a nie obuwie.
Prawdziwe to niestety, bo tak też skutecznie manipuluje się ludźmi, i jednocześnie strasznie przygnębiające, kiedy się na to patrzy; kiedy się wie, że to efekt czyichś dokładnie przemyślanych planów i działań.

Gretchen, to jest strzał w dziesiątkę!:

manipulacja jest tworzeniem obrazu, którego nie ma, choć wydaje się być pewnym

Rozwinięcie tego zdania jest też trafiające w punkt.

W kwestii posługiwania się paradoksem, przypomnę (bo nie sądzę, żebyś o tym nie wiedziała) o najstarszej chyba metodzie manipulacji jaką zna świat: kradniesz i wrzeszczysz z całych sił “łapcie złodzieja”.
Wariacje powyższego to praktycznie zbiór nieskończony.

Pozdrawki ciepłe.

ps. Jakbym gdzieś palnęła głupotę, to mnie popraw. Jestem dziś lotna niczym ołów.


Zabiłaś mi ćwieka,

aż spojrzałam podejrzliwie na tubkę :D

Aqua, Sorbitol, Hydrated Silica, Tetrasodium Pyrophosphate, Sodium Lauryl Sulfate, Aroma, Cellulose Gum, CI 77891 i faktycznie – Sodium Fluroide.

No więc, co to znaczy i w czym mi zagraża? Zęby, póki co, mam wszystkie własne :P

A moja pani dentystka jest zajebistą kobietą, nawet na AM wykłada, więc nie sądzę, by ukrywała jakieś tajne informacje. Ale że wybieram się do niej dopiero 19 grudnia, to mogę Ciebie spytać. Lubię chemię, chociaż oczywiście już niewiele z niej pamiętam.

pozdrawiam

P.S. Zabiło mnie też zdanie dzieci poniżej lat 6 stosować w objętości dorosłych w objętości odpowiadającej ziarenku grochu. Może to przez to, że jestem zaspana, ale dłuższą chwilę się zastanawiałam, o co chodzi :)


Synergie

Mała epoka lodowcowa to jedna z możliwości. Jednakże o wiele bardziej prawdopodobna niż wypociny IPCC i polityczno-ekonomiczno-naukowego klanu z nim związanego.

Nie chcę poszerzać zakresu wątków ale nie znam innego sposobu na napisanie tego, co chcę napisać. Wybacz.

Ziemski klimat to system naczyń połączonych. Koncentracja tylko na jednym elemencie składowym (jak w przypadku CO2) jest piramidalną bzdurą.
Ten ziemski system nie jest też izolowaną w próżni jakąś “bańką”, rządzącą się tylko i wyłącznie swoimi prawami. Jest ściśle powiązany z tym co dzieje się w całym naszym Układzie Słonecznym. Ten ostatni też nie jest pępkiem wszechświata. Itd…

Teraz wykonam parę “skoków”, ale złapiesz to, o co mi chodzi. Nie wiem dlaczego – ale jestem o tym przekonana. :)
Dlaczego Barany tego nie widzą powyższego?
Bo cała reszta działa na dokładnie takiej samej zasadzie – systemu naczyń połączonych, którego istnieniu chce się zaprzeczyć wszelkimi możliwymi sposobami.

Wiąże się to ściśle (IMO) z “nowoczesnym” systemem edukacji i propagandą jak najwcześniejszej specjalizacji, zarówno edukacyjnej, jak i zawodowej. Mity dotyczące ekonomii i… (to dziwne, ale się wiąże) archeologii dokładają swoje cegiełki.
Barany wszystko to łyknęły i…oślepły.

Już się tłumaczę, skrótem strasznym lecąc.

Każdy dzieciak ma w sobie naturalną ciekawość świata. Interesuje go WSZYSTKO.
Im wcześniej zapędzi się go szkoły tym wcześniej ograniczy się jego naturalne zainteresowania i skieruje na określone (pożądane) tory wtłaczając w rutynę obowiązku szkolnego. (Tu przydałoby się parę cytatów z Edziowych zaleceń odnośnie kształcenia nauczycieli, w którym to kształceniu nauka “inżynierii świadomości” odgrywa znaczącą rolę.)

Propaganda archaiczności klasycznego wykształcenia ogólnego i wprowadzanie “specjalizacji” na coraz to wcześniejszych szczeblach edukacji powoduje, że Barany nie są w stanie wiązać w logiczny sposób dostarczanych im informacji tak, żeby dostrzec cały Obraz. Koncentrują się na jego poszczególnych fragmencikach, często w myśl zasady 3xZ. Myślenie (nie mówiąc już nawet o krytycznym) zanika.

W późniejszym swoim żywocie mogą już tylko posłusznie potakiwać; np. temu, że człowiek jest odpowiedzialny za ocieplenie klimatu; że należy z tym “walczyć”. Co, w swojej konsekwencji, prowadzi do bezrefleksyjnej akceptacji każdej, nawet najbardziej idiotycznej i wielkiej daniny na rzecz “ratowania własnego istnienia, jako cywilizacji.” (Tu wchodzi propaganda ekonomiczna, o której pisałeś.)

No dobra. A skąd mi się wzięła archeologia? :)
Ano stąd, że od dawien dawna wciska się nam kit o “prymitywności” starożytnych cywilizacji. Kit o tym, że tworzyły je jakieś intelektualne tłuki (bo przecież nie mieli “komputerów” :) Efektem tej z kolei propagandy jest to, że każde znalezisko i każda praca naukowa, które nie wspierają tych bzdur są (odpowiednio) tłumaczone masom jako “przejawy antycznej religii” i/lub zamiatane pod dywan.

Tymczasem wielu naukowców starej daty, – którzy na dodatek nie są sprzedajnymi kurwami (pardą) i piszą o cykliczności zmian klimatycznych nie uzurpując sobie jednoznacznego określenia przyczyn tychże zmian (przyznają uczciwie, że nie wiedzą dlaczego tak się dzieje) – nie odrzuca obserwacji Starożytnych. Mało, te antyczne obserwacje wręcz wspierają ich ustalenia.

Konkludując nieudolnie i spekulując napiszę, że Niewidzialni, o których pisał Bernays doskonale o tym wszystkim wiedzą. Niewiadomą pozostaje ostateczny cel tych (i innych) manipulacji.

Pozdrawiam ciepło.


Pino

Jakby to powiedzieć... :) w sprawach własnego zdrowia należy udać się po poradę do licencjonowanego dochtora.

Natomiast z przyjemnościom opowiem pokrótce, jak to z tym fluorem było.

Związki fluoru stanowią odpady przy produkcji aluminium. Odpady, które już dawno temu zostały (i słusznie) uznane za toksyczne. Nie jest żadną tajemnicą, że utylizacja takowych odpadów kosztuje. Sporo kosztuje.

Pewnego dnia zjawili się u Edzia przedstawiciele koncernu Alcoa i poprosili grzecznie, przyrzekając sowitą zapłatę, o wymyślenie sposobu na pozbycie się tychże odpadów po najniższej możliwej cenie.
Edzio (przy pomocy armii pomocników, którą wspominałam) sposób na pozbycie się kłopotu wymyślił oraz zainkasował.

Odtąd prawie wszyscy żyli długo żyli długo, bogato i szczęśliwie.
Czy prawie może czynić różnicę?

Zapiski na marginesie… O powyższym opowiedział mi dawno temu mój osobisty dentysta. Też wykładowca z AM. Od tamtego czasu datuje się moje zainteresowanie naukami Edzia Bernaysa. :)

Pozdrawki.

ps. Dzieciaki mają inklinację do połykania pasty do zębów. Resztę dopowiedz sobie sama…


Magia Piramidalna bzdura i realny interes

Ziemski klimat to system naczyń połączonych. Koncentracja tylko na jednym elemencie składowym (jak w przypadku CO2) jest piramidalną bzdurą.

Zgadzając się znów z Tobą, postaram się znaleźć kilka racjonalnych uzasadnień lansowania tej piramidalnej bzdury.

Będę szukał przyczyn ekonomicznych.
Zastanowię się nad powodami społecznymi: czy w ten sposób nie chcą zwiększyć ad absurdum kontroli nad ubezwłasnowolnionymi masami.
Warto też to wszystko rozważyć w aspekcie ideologicznym i aksjologicznym.

Gdy będę gotowy z moimi przemyśleniami, pewnie napiszę krótką notkę. Z braku czasu – nie wiem kiedy.

A póki co, dziękuję za cenne refleksje.

i też ciepło pozdrawiam


Magia,

teraz kumam. Nie miałam pojęcia. A są pasty bez fluoru? I jak bardzo jest to szkodliwe, zważywszy, że codziennie wdycham benzen, nitrozoaminy, formaldehyd i cyjanowodór? (opłaca się składować ramki w domu, mogłam błysnąć wiedzą)

Mogę zapytać panią Sylwię, choć to jest ryzykowne, bo przyjdę na dziesiątą rano i wyjdę o zmroku :D To jest naprawdę ciekawa postać, uwielbia gadać z pacjentami, ta jej przychodnia to mi przypomina jakieś koło gospodyń wiejskich, ciągle ktoś zagląda poplotkować, wymienić się przepisami itd. Ostatnio mi tłumaczyła, jak się piecze świeży chleb, rozrysowała mi to na kartce i poczęstowała kanapką :)

pozdrawiam


Pino

A ja to miałam pojęcie? Ani pół; do pewnego momentu byłam po prostu owcą. :)

Żeby było śmieszniej, ten “mój” od uzębienia też był całkiem niezły w gadaniu o różnych niezwiązanych z uzębieniem rzeczach. Pałętał się po zapomnianych przez Boga i ludzi miejscach, typu jakieś wiochy w Nepalu i kochał o tym gadać.
W leczeniu zębów był fantastyczny.
Niestety, wyemigrował. Ale przynajmniej zęby mam wszystkie swoje i wszystkie zdrowe. Od 10 lat, za namową tego stomatologa, nie używam Edziowych wynalazków i nie pojawiła się żadna nowa dziura. (To obserwacja jednostkowa, nie podlegająca uogólnieniu. :)
Jego (“mojego” dentysty) następcy zajmują się już tylko czyszczeniem raz do roku, bo cóż... pochłaniam to samo co Ty. :)

Pasty bez fluoru istnieją. Ale nie będę podawać jakie, bo to ta.. kryptoreklama by była. Jak chcesz rzucę parę nazw na priva.
Jeśli chodzi o szkodliwość – guglaj. Materiałów jest w Sieci całe mnóstwo. Ja nie będę o tym pisać, bo znowu przylezie jakiś Baran i zarzuci mi odciąganie ludzików od wszystkiego najlepszego.

Pozdro. :)


Ziggi?

Szkoda, żeście się pożarli, do pewnego momentu ciekawie się czytało.

Nie trzeba, wystarczy w gugla wpisać pasty bez fluoru i już coś wyskakuje.

Zawsze miałam sporo dziur, bo lubiłam słodycze, dopiero ostatnio mi przeszło. Obecnie chyba wyszłam na zero i mam już wszystkie plomby. Za to zawsze byłam dumna ze swojego zgryzu, wszystkie koleżanki w podstawówce latały zadrutowane, a ja nie. I teraz wyszło, że mam coś ze szczęką nie w porządku i będą mi szynę zakładać... auuu :)

pozdrawiam


Synergie

Poszukaj, zastanów się i napisz. Nie będzie to proste, bo wszystko się zazębia, nakłada i krzyżuje.
Tak na dobrą sprawę, żeby ogarnąć całość trzeba by być wszystko widzącym okiem, czy cóś.

Pozdrawiam wyczekując.


Pino

To Ty napisałaś. :)
Mówiąc szczerze, nie mogło stać się inaczej. Z powodów dość oczywistych.
Ale teraz nie ma o czym dłużej gadać, bo wyrzuciłam pana Szczęsnego z tego bloga a to nieładnie gadać o kimś, kto nie ma tu prawa głosu.

Trzym się ciepło.


Magia,

racja w sumie.

Okay, do pasty mnie przekonałaś, poszukam w Rossmannie. Jakieś inne teorie spiskowe? :P

Trzy


...

Zapominałaś Magio i tych co chcąc “aranżować historię tak jak sztuki w teatrze”* wierzą w to co robią, i mówią. Owieczek nie można zostawić bez pasterza, bez kierunku, busoli. Owce są bezbronne. Wzbudzają tkliwość. Ludzi trzeba poprowadzić, oświecić.
Trzeba ich zebrać wokół idei Magio. Trzeba im świat tłumaczyć jak czyta się elementarz dziecku…


Ernestto

Gdybym miała pamiętać o wszystkim to moja biedna głowa już dawno by bunt podniosła. :) Poza tym, to tylko blogowa notka. Nie da się w niej opisać wszystkiego.

A poważnie, zgadzam się z tym co napisałeś. Z jednym zastrzeżeniem – to punkt widzenia i siedzenia “Pasterzy”.

Pozdrawiam.


Pani Magio!

To raczej rzeźnicy niż pasterze.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Trudno zaprzeczyć, bo jakby nie patrzeć Kierownicy Kuli Ziemskiej przeszli od intensywnego strzyżenia do bezczelnego golenia. Czy cóś.

Kiedy na początku tego roku nabijałam się z głupot, jakie wygadywał i wygaduje Al Gore do głowy mi nie przeszło, że to kłamstwo może mieć aż tak wielki zakres i, że zostało zmontowane z premedytacją.
Ot, myślałam w naiwności swojej, że naukowcy ociepleni popełnili gdzieś błąd w opracowaniu modelu tego zjawiska, zaś Gore to tylko politykier, karierowicz i chciwiec, który zarabia na tych błędach grubą kasę.
A tu, proszę! Żadne błędy tylko świadome fałszowanie danych, zaplanowane działanie. Ech…

Pozdrawiam.


Magio!

Przeczytałem Twój tekst bardzo uważnie, a w zasadzie to on sam płynął z głębi moich myśli – ja tylko sprawdzałem ich tok. Jest zgodny.

Przeczytałem – również uważnie – komentarz Gretchen. To się pięknie uzupełnia.

Jasne, że ludzie, pardą, Barany, którym się wydaje że dobrze wyglądają w tym czy innym przebraniu, będą zaprzeczali, że nimi nie są , że są niezależni, wolni i mądrzy. Że są potrzebni i mają wielki wpływ na podejmowane demokratyczne decyzje. W tym samym momencie wypierają się tego czego u siebie nie lubią i dlatego głośno zaprzeczają, że istnienie spisku istniało, istnieje i jeszcze troszkę sobie pobędzie. Chcą wyprzeć fakt zawijania gó(wna) w kolorowe papierki, którym tak jakoś się zajmują. Chcą zatrzeć niemiły zapach po kolejnym wejściu w odbyt swojemu przełożonemu, czy komuś kto im wydaje się ważny. Dlatego mylą demokrację od prawa wolnego wyboru. Dlatego uczą swoje dzieci kłamstwa na skalę mniejszą, aby przetrwać, aby dostać i zachować pracę, aby wejść w łaski tego czy innego szefa. A potem idą jak te barany i potulnie oglądają kolejne wyreżyserowana na żywo seriale, tańce i śpiewy artystów i inne pierdoły, które opisały Magia i Gretchen.
Dla tych ludzi nie istnieje Folwark, Proces. Nie ma miejsca na Orwella i Kafkę. Piramida strachu nie istnieje powtarzają za innymi pożytecznymi durniami i trutniami.

Wiecie co moje Drogie Panie.
Jestem już gotów na ostateczne starcie. Czekam spokojnie na falę , która zmiecie te wszystkie śmieci z w jedno właściwe miejsce. Wiem, że jestem za ostry aby być tolerancyjny, gdyż uważam tolerancję, tę wymyśloną przez spiskowców, za przejaw słabości po to aby dalej ogłupiać. Tolerancja to nic innego jak maska nałożona na ich obawy, lęki strach. Jeśli się wydarzy co się wydarzyć musi stanę lekko w cieniu z boku. Nie po to, aby stać bezczynnie, tylko po to jak Gretchen, aby zrobić odpowiedni użytek z wiedzy. Stanę z boku po to, aby przyjrzeć się czy nowi przywódcy nie są przebranymi wilkami w owczej skórze.
Zawołam zatem z barykady

Śmierć idiotom! Lochy (mogą być Kartaginy lub katakumby Odessy) dla spiskowców!

PS
Kiedy natchnąłem się na Twój tekst Magio nie mogłem nie zalogować się, aby te kilka myśli wy-literować czarno na białym

Pozdrawiam obie Panie niezwykle serdecznie :))

No – i rzecz jasna – zapraszam do siebie na mój prywatny teren, Tutaj http://marekpl.blogspot.com/


Marku

Nie mam pojęcia, zakończy się ten skandal i pewnie kilka innych, co do których istnieją uzasadnione podejrzenia ale nikt jeszcze nie “wyhaczył” takiej korespondencji, jak ta od ocieplonych naukowców.

Machina propagandowa uruchomiła chyba wszelkie dostępne środki, żeby tę niewygodną prawdę wybielić.
“Niezależne” śledztwo będzie prowadzić ONZ, organizacja która powołała do życia IPCC i pod której auspicjami ten szwindel tak pięknie się rozwijał.
Marksiści i globaliści typu Browna i Millibanda wyzywają sceptyków antropogenicznego “globalnego ocipienia” od: sabotażystów klimatycznych, przeciwników nauki i wyznawców teorii płaskiej ziemi.
Szef (już tylko “eks”) CRU i jeden z głównych autorów tego kłamstwa, prof. Jones, jest przesłuchiwany przez policję w charakterze pokrzywdzonego.

Normalnie mdłości człowieka dopadają, jak o zamiataniu pod dywan tej super-ściemy czyta.

Z drugiej strony jest też kilka jasnych punktów.
Parlament australijski, tuż po ujawnieniu tego klimatycznego spisku, utopił ustawę o ocipiałych podatkach węglowych.
Competitive Enterprise Institute złożył wstępny pozew przeciwko NASA/Instytutowi Goddarda za ukrywanie danych dotyczących “wzrostu” temperatur.
Panu “nobliście” Gore’owi tak pogoniono kota na promocji jego najnowszej książki “Our Choice” aż musiał się ewakuować i odwołał swój “wykład” w Kopenhadze. [Widział kto okładkę tej książki? Warto popatrzeć, bo już nawet ona (ta okładka) jest kłamstwem, pokazując niemożliwe! Heh… :)];
W środowisku naukowym wrze, a co bardziej żwawi jego przedstawiciele przestają się bawić w politpoprawność i nazywają rzeczy po imieniu, jak np. klimatolog z MIT, prof Lindzen, który w swoim krótkim eseju pisze o tym skandalu wprost przyrównując go do goebbelsowskiego kłamstwa:

a clear attempt to establish truth not by scientific methods but by perpetual repetition

Jak się to skończy? Przekonamy się już niedługo. Na własnej skórze odczujemy, czy “Szczyt Klimatyczny” w Kopenhadze okaże się szczytem zakłamania i zniewolenia czy też tylko szczytem głupoty i marnotrawienia funduszy publicznych.

Pozdrawiam ciepło.


Panie Marku!

Problem z baranami jest taki, że ktoś im wmówił, że wolność jest dobra. Oni w to uwierzyli. Co wcale nie znaczy, że wolność polubili. Oni chcą być wolni, tylko w ograniczonym zakresie. Po prostu barany nazywają niewolę wolnością i są z tego dumni. Dlatego w moim szkicu Państwo postuluję rozwarstwienie społeczeństwa. Bardzo mało ludzi jest gotowych zrezygnować z poczucia bezpieczeństwa na rzecz wolności.

Wolność to ryzyko i odpowiedzialność. Jest Pan na to gotów? :)

Pozdrawiam


Addendum, czyli o pchaniu kamieni pod górę

Parę dni temu pojawiły się doniesienia o rzekomym zaangażowaniu rosyjskich służb specjalnych w wykradzeniu maili i dokumentów z CRU. Między innymi napisał o tym Telegraph.
Różnica między informacjami podanymi na portalu Telegraphu a informacjami na ten temat z innych źródeł MSM polega na tym, że Tele, jako jeden z niewielu, zadał sobie trud przedstawienia autorów tych “rewelacji”, łącznie z ich cytowaniem.

I oto mamy:
Pan Jean-Pascal van Ypersele, vice szef IPCC, który jest przekonany, że nie była to robota “amatora-sceptyka” a nadto po prostu wie, że rosyjscy hakerzy mają w zwyczaju brać za to forsę i to dlatego byli oni. Znaczy co? – inni nie biorą?

Pan Achim Steiner, dyrektor United Nations Environment Programme (UNEP) idzie jeszcze dalej. Dla niego to oczywiste, że pliki z CRU wykradły ruskie, bo… sposób w jaki je ukradziono jest podobny do tego w jaki wylazła na światło dzienne afera Watergate!
Znaczy co? – Watergate to też efekt roboty rosyjskich służb specjalnych?!
Następnie ten sam pan obwieszcza tryumfalnie Urbi et Orbi: to nie jest Climatgate, to jest Hackergate! i dodaje, że media winny się skoncentrować na tym właśnie aspekcie.

Pycha!

Jak tak dalej pójdzie, to NKWD-GRU-FSB zostaną wkrótce oskarżone o wywołanie wojen punickich.
ROTFL

Ja rozumiem, że można genetycznie nienawidzić Rosji, Putina i wszystkiego innego, co się z nimi wiąże. Ale do cholery jasnej! To nikogo nie powinno zwalniać od szukania informacji i myślenia! Tymczasem całe stada ogłupiałych z nienawiści ślepców łykają tę bzdurę, jak gęsi kluski.

Pokrótce:
1) 9 października prezenter pogody z BBC, Paul Hudson, pisze tekst podważający “naukowe” dowody na antropogeniczne ocieplenie klimatu. Jak na politpoprawną BBC to spora niespodzianka.
2) 12 października dostaje na swoją skrzynkę mailową dokumenty z CRU, identyczne z tymi, które zostały potem upublicznione. Sam napisał o tym na swoim blogu
3) Mijają tygodnie. Paul Hudson nie podejmuje żadnej akcji w związku z otrzymanymi materiałami.
4) Cierpliwość autora WYCIEKU (o wiele więcej wskazuje na wewnętrzny wyciek, niż na robotę hakerów) się kończy i po 5 tygodniach wyczekiwania materiały zostają upublicznione.
Nieszczęście polega na tym, że pierwsze (publiczne!) miejsce znalazły na rosyjskim serwerze. Dzięki temu Barany czy inne Gęsi nie bardzo przejmują się zawartością tychże materiałów, za to wiedzą, że to robota “ruskich służb specjalnych.” To im wystarcza.

No dobra…

A teraz niech się jedna z drugą Gęsią ustawią na miejscu jakiegoś szpiona z FSB i pomyślą. Jeśli to ostatnie jest w ogóle możliwe…

Chcę skompromitować Ich Nieskazitelności, czyli kilku guru od “globalnego ocipienia” oraz rozwalić “powszechnie” panujący konsensus klimatyczny, jeszcze przed szczytem w Kopenhadze.
Mam na to kasę i możliwości wynajęcia paru misiów z talentem hakerskim.
Oni robią swoje a ja im płacę.
I teraz co? Wysyłam cały zestaw Angolowi z BBC i cierpliwie czekam 5 tygodni aż coś z tym zrobi?
I potem co robię? Wypuszczam publice cały materiał na własnym serwerze?
Że niby co?
Bo kasy mi nagle zabrakło na wrzutę kilkudziesięciu mega po kompresji na inny serwer?
Bo postanowiłem sobie samemu dołek wykopać?
Dołek tym głębszy i bardziej oczywisty, bo przecież wiadomym jest wszem i wobec, że Rosja jest wyjątkowo niechętna tłamszeniu własnego przemysłu wydobywczego.

Bez problemu mogę to wrzucić na serwer amerykański (wiem, że jest tam duża opozycja przeciw carbon tax, a cały protokół z Kyoto mieli w dupie) albo na australijski (Australia to największy eksporter węgla na świecie). I co? Nie robię tego tylko strzelam sobie we własne kolano?

Ja rozumiem, że rosyjskie służby specjalne niektóre Gęsi i Barany mogą uważać za skończonych durniów. Ale do tego stopnia? Historia raczej tego typu poglądom przeczy; vide dowody na konszachty Jaruzela przed wprowadzeniem stanu wojennego wylazły dopiero teraz. I nagle co? Mam uwierzyć, że FSB wyłożyła się na takim mydle?
Wolne żarty, szanowne Gęsi i Barany. Wolne żarty.

Wierzta w co chceta, ale przynajmniej się nie ośmieszajcie.


Pani Magio!

Jak zawsze jest Pani wspaniała.

Pozdrawiam


Aj tam, panie Jerzy

Wkurzona, ot co!

Nic nie poradzę na to, że do białej gorączki doprowadzają mnie ci wszyscy genetyczni patrioci, którzy za każdym rogiem i drzewem, pod dywanem i krzesłem, w każdym sraczu, warzywniaku i psiej budzie widzą ruskich.
A jak nie ruskich to chińczyków.

Nienawiść rozum odejmuje…

Pozdrowienia serdeczne.


Pani Magio!

Ja bym Rosjan nie lekceważył, choć nie należy popadać w paranoję. Bycie patiotą nie wyklucza myślenia. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy

No właśnie o tym starałam się napisać opisując powyższe głupoty.

Jestem jak najdalsza od lekceważenia Rosji. Jednakże czym innym jest modyfikowanie zachowania na podstawie analizy zmieniających się obserwacji a czym innym fiksacja.
Czym innym jest stosowanie zasady ograniczonego zaufania w stosunku do kogoś lub czegoś a czym innym paranoja prześladowcza.
Przecież Pan o tym doskonale wie. :)

Pozdrawiam nieustająco.


Pani Magio!

Wiem, ale nie ujmę tego tak ładnie jak Pani. :)

Pozdrawiam


Można?

gazetka napisała:

“Według przedstawicieli grupy G77, która skupia kraje rozwijające się, taki projekt satysfakcjonuje wyłącznie bogate państwa, a uderza w biedne. Dokument w ostrych słowach potępił szef delegacji Sudanu Lumumba Stanislas Di-Aping. To właśnie Sudan przewodniczy teraz grupie G77. – To jest bardzo poważna i bardzo niebezpieczna ewolucja. To pogwałcenie zasad, które zagraża sukcesowi negocjacji w Kopenhadze – stwierdził.”

Sudan to niech się najpierw k***a przestanie wp.lać w ugandyjskie sprawy…

pozdrawiam klimatycznie


Że co?

A co to jest grupa G-77?

Łomatulu!

ROTFL


Myślisz, że ja wiem?

O co Ty mnie podejrzewasz. :)


Pani Pino!

Przecież to Pani ich tutaj przywołała! Sudan niech przestanie prześladować innowierców.

Pozdrawiam


A gdzież by tam, Pino! :)

Wiesz, jak czytam o kolejnych kretynizmach…

O! Wszyscy chyba wiedzą, że pan Al Gore jest wieszczem klimatycznego armagedonu.

Ale (tu zaczynam krzyczeć w uniesieniu nabożnym :) czy Świat wie, że pan Al Gore poetą wielkim jest?!
E tam, co ja będę gadać. Niech Świat i Ty czyta, co następuje:

One thin September soon
A floating continent disappears
In midnight sun

Vapors rise as
Fever settles on an acid sea
Neptune’s bones dissolve

Snow glides from the mountain
Ice fathers floods for a season
A hard rain comes quickly

Then dirt is parched
Kindling is placed in the forest
For the lightning’s celebration

Unknown creatures
Take their leave, unmourned
Horsemen ready their stirrups

Passion seeks heroes and friends
The bell of the city
On the hill is rung

The shepherd cries
The hour of choosing has arrived
Here are your tools

Pani Droga, czego tu nie ma… Dzwony, kwaśne morza, pioruny, rozpadające się kości Neptuna, łkający pasterze, znikające kontynenty i słońce o północnej godzinie…

(Prawie się posikałam. :)

[edit] Aż, kurde, o podaniu źródła zapomniałam. [/edit]


Rany boskie,

pośpieszam z odtrutką:

W.H. Auden, September 1, 1939

I sit in one of the dives
On Fifty-second Street
Uncertain and afraid
As the clever hopes expire
Of a low dishonest decade:
Waves of anger and fear
Circulate over the bright
And darkened lands of the earth,
Obsessing our private lives;
The unmentionable odour of death
Offends the September night.

Accurate scholarship can
Unearth the whole offence
From Luther until now
That has driven a culture mad,
Find what occurred at Linz,
What huge imago made
A psychopathic god:
I and the public know
What all schoolchildren learn,
Those to whom evil is done
Do evil in return.

I tak dalej… uwielbiam ten poemat :)


Magio,

zajrzyj tu:

http://www.tok.fm/TOKFM/0,88789.html

szósta rozmowa od góry, z profesorem Turskim.

Przed chwilą właśnie słuchałem.

Jednak i w mainstreamie się gada o globalnym ociepleniu krytycznie.

pzdr


Panie Grzesiu!

W tej chwili tylko debil będzie się upierał, że wszystkiemu jest winny człowiek. Teraz się okaże, że w zasadzie wszyscy byli sceptyczni, tylko nikt ich nie chciał słuchać…

Myślę, że nie warto ekscytować się tym, że coraz to nowi „fachowcy” będą nawracać się na zdrowy rozsądek i myślenie.

Swoją drogą, ciekawe co się stanie z tymi sygnatariuszami listu w obronie onzetowskich badaczy klimatu w Zjednoczonym Królestwie?

Pozdrawiam


Grzesiu

Pouczający to wywiad i wymowny wielce. Jednakże “jedna jaskółka” (dość wątpliwej urody, jak dziś się okazało), “wiosny nie czyni”. :)

Zastanawiałam się po wysłuchaniu wywiadu dlaczego to prof. Turki tak kadzi TVN24, z której to stacji ideologia antropogenicznego ocieplenia wylewa się przy każdej sposobności. Już wiem – prof. Turski został zaproszony… Dziś nie był już aż tak “radykalny”. :)

Pozdrawiam.


-->Magia

Świąteczne życzenia, Pani Magio. Wszystkiego dobrego,

referent

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Panie Referencie

Serdecznie dziękuję i jeszcze raz z całego serca życzę Panu i Jego bliskim by na końcu każdej drogi, do wymarzonego celu prowadzącej, można było (choćby tylko w duszy) zaśpiewać: Vincero!


Subskrybuj zawartość