Wyznania niewiernego...

Kiedyś uważałem się za Katolika – wierzyłem całkiem szczerze i głęboko – przynajmniej tak to pamiętam. Było to jednak dosyć dawno temu – miałem wtedy lat naście… W pewnym momencie mojego życia przytrafiły mi się jednak rzeczy, które sytuację zmieniły diametralnie. Nie jest moją intencją opisywanie tych wydarzeń – ważne jest w nich to, że rozpoczęły one we mnie pewien proces, wygenerowały wiele pytań i wzbudziły wątpliwości, które w konsekwencji doprowadziły do tego, że wierzyć w Boga przestałem. Konkretnie przestałem wierzyć w Boga takiego jakim jawi się On być w religii chrześcijańskiej, muzułmańskiej czy tam innej widzącej gdzieś tam, niewiadomo gdzie, istotę wszechmocną, nieskończenie dobrą, posiadającą własny byt i świadomość.

I tak jest do dziś. Na niektóre pytania odpowiedź już znalazłem, inne muszą na to poczekać...

Bo jak to jest? Chrystus zmarł na krzyżu – podobno za mnie i dla mojego zbawienia, coby odkupić moje grzechy – tylko nie rozumiem po co? Co mi to da? Jakie to ma dla mnie znaczenie? Jak On mógł za mnie umrzeć – mam być mu za to wdzięczny? – ale dlaczego? Co ja takiego zrobiłem, robię lub zrobię, że ktoś kiedyś musiał za te moje czyny umrzeć i to w tak strasznych męczarniach?

To Bóg podobno stawia nas w naszym życiu przed ciągłymi wyborami, to on jest podobno w dużym stopniu scenarzystą naszego życia, jest tez oczywiście i Szatan. Tylko, czy nie jest tak, że wiele ważnych wyborów, przed którymi stajemy w życiu nie jest ani jednoznacznie dobre ani jednoznacznie złe – skąd mam w ogóle wiedzieć że dobrze wybrałem wedle Jego mniemania? Po czym poznać, że trafiłem w gust Boga i wybrałem dobrze a nie źle, coby potem mnie dobrze osądził?...

No a jeśli już chodzi o samo sądzenie, to co to jest, jak to wygląda i co jest potem? Co się z nami dzieje po osądzeniu takim, czy innym? Czym jest tak na prawdę, jak wygląda, jak się odczuwa to biblijne piekło, niebo, czy czyściec? Czy w piekle mają spotykać człowieka rzeczy dla niego najgorsze? Bo jeśli tak, to dla mnie jedną z najgorszych rzeczy jest krzywda moich bliskich – czy to znaczy, ze w piekle będę ciągle oglądał ich krzywdę? Bo jeśli tak, to kim jest istota, która mnie na takie piekło by skazała?

A jak w ogóle będzie osądzony człowiek postępujący, jak mu się wydaje dobrze, ale niewierzący i wątpiący w to wszystko jak ja? Czy wiara w Boga i kult Jego osoby jest niezbędna do zbawienia? Bo jeśli tak, to jakim pyszałkiem musi być ta istota? A tak w ogóle, dlaczego życie wieczne ma być czymś dobrym?...

To kilka takich moich, co istotniejszych, religijnych rozterek…

Tak sobie myślę, że Chrześcijaństwo pod względem wydźwięku moralnego, pewnych zasad życia codziennego, jest mi bardzo bliskie. Te wszystkie rzeczy mówiące ludziach, o tym jacy są i jacy powinni być wobec siebie w dużym stopniu są zbieżne z tym co sam uważam za słuszne. Pod względem dogmatycznym jednak nie widzę tu dla siebie zbyt wiele miejsca.

A tak na zakończenie. Nie jestem panem “szkiełko i oko”. Wiem, że istnieją rzeczy, które są czymś nadnaturalnym, niezwykłym, nieopisywalnym – kilka razy w życiu czegoś takiego nawet doświadczyłem. Wierzę w życie pozagrobowe, w istnienie w człowieku jakiegoś ducha, który istnieć może poza nim i pewnie jakiś czas po nim… Nie widzę jednak tego, że za tym wszystkim stoi jakaś istota wyższa, wszechmocna, wszechwiedząca, która stworzyła mnie i wszystko wokół. Prawdę mówiąc pojęcia nie mam skąd się to wszystko – tak pierwszo-źródłowo – wzięło. Boga jednak w tym wszystkim już nie widzę...

Trochę te moje refleksje może chaotyczne. Mam jednak nadzieję, że wystarczająco jasne do prawidłowego zrozumienia. Może i ktoś będzie chciał cokolwiek od siebie dodać / zapytać...

pozdrowienia

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

hm, ja dodam tylko,że

mam to samo:)

Szczególnie ten akapit jest jakby mój:

,,A jak w ogóle będzie osądzony człowiek postępujący, jak mu się wydaje dobrze, ale niewierzący i wątpiący w to wszystko jak ja? Czy wiara w Boga i kult Jego osoby jest niezbędna do zbawienia? Bo jeśli tak, to jakim pyszałkiem musi być ta istota? A tak w ogóle, dlaczego życie wieczne ma być czymś dobrym?...”

Zresztą inne tyż w sumie.
Pzdr


Panie Jacku

Masz towarzystwo.
Igła


Pewnie zaraz tu przyjdzie Poldek

i wszystko Wam wyłoży ,:))

Ja co najwyżej mogę od siebie napisać, że nie wszystko trzeba traktować dosłownie.
Moim zdaniem jeśli ktoś jest normalnym człowiekiem, nikomu krzywdy nie robi, żyje w zgodzie z ogólnie przyjętymi normami, to nieważne czy wierzy w Boga, Buddę, Mahometa, czy w ogóle w nic nie wierzy, z pewnością nie zostanie potepiony.


Panie Jacku!

Kopę czasu :) Panie Jacku, Kazimierz Dąbrowski, którego już dzisiaj przywołałem twierdził, iż sami musimy budować własny dom na ziemi, musimy budować go w odwadze, pokorze, miłości i walce o nasz coraz wyższy byt indywidualny, niepowtarzalny, jedyny, i o coraz wyższy byt grupowy i i indywidualny.

Musimy go budować wbrew boskim systemom, które wprowadzają nas w agonię negatywną i w konflikt negatywny…
Pozdrawiam…


Szanowny Panie Jacku

Pański tekst przeczytałem zaraz po publikacji i cały czas coś mnie gryzło. Wreszcie chyba wiem. To tytuł. “Wyznania niewiernego”. Bycie niewiernym ma trochę wydźwięk pejoratywny – człowiek niedochowujący wiary, człowiek innej wiary według koncepcji gorących wyznawców jakiejś wiary ... A przecież zgodnie z Pańskimi słowami źyje Pan zgodnie z zasadami powszechnie uznanymi za etyczne, moralne. Czyli jest Pan człowiekiem uczciwym. Skąd więc ten kompleks? Czyżby tylko człowiek wierzący był godny poszanowania? I wierzący w kogo lub co?

Pozdrawiam serdecznie


Jacku

JacekKa

Bo jak to jest? Chrystus zmarł na krzyżu – podobno za mnie i dla mojego zbawienia, coby odkupić moje grzechy – tylko nie rozumiem po co? Co mi to da? Jakie to ma dla mnie znaczenie? Jak On mógł za mnie umrzeć – mam być mu za to wdzięczny? – ale dlaczego? Co ja takiego zrobiłem, robię lub zrobię, że ktoś kiedyś musiał za te moje czyny umrzeć i to w tak strasznych męczarniach?

może po to? :

Tak sobie myślę, że Chrześcijaństwo pod względem wydźwięku moralnego, pewnych zasad życia codziennego, jest mi bardzo bliskie. Te wszystkie rzeczy mówiące ludziach, o tym jacy są i jacy powinni być wobec siebie w dużym stopniu są zbieżne z tym co sam uważam za słuszne.

:)


Delilah,

,,Moim zdaniem jeśli ktoś jest normalnym człowiekiem, nikomu krzywdy nie robi, żyje w zgodzie z ogólnie przyjętymi normami, to nieważne czy wierzy w Boga, Buddę, Mahometa, czy w ogóle w nic nie wierzy, z pewnością nie zostanie potepiony.”

A czy to nie jest takie letnie trochę, takie relatywizujące, że wystaczy byc dobrym, nikogo nie krzydzić, nie śmiecić, mówić dzień dobry, pomóc staruszce i uśmiechać się i wszystko będzie fajnie?
Znaczy, nie wiem, czy wiesz, o co mi chodzi, czy to nie jest szukanie usprawiedlienia dla watpliwości/niewiary, nie jest to wygodne aby za bardzo?

Sorry, że się trochę w rolki Poldka, który cuś nie przychodzi, ustawiam, ale tak sobie myślę, że moze sobie wmawiamy czasem różne rzeczy i to jest takie wmawianie jedno z wielu.

No bo w koncu Jezus mówił, że trza być albo zimnym albo gorącym, nie letnim.

Pozdrówka


Tak sobie czytam komenty

I co mamy?

Boga.
Faceta – Jacka Ka.
10 przykazań.
I na przyprawę, powiedzmy, purpurata o nazwisku nomen omen – Głódź.

I tu pytanie do pana Lorenzo – gdzie jest zgrzyt?
Igła


jestem

letni

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


>Grzesiu

Z teologią to ja niestety nie mam nic wspólnego i mogę jedynie wyrażać swoje prywatne zdanie w takich sprawach.
No a według mnie wiara, podobnie jak wiele innych rzeczy jest darem. Darem, który nie wszyscy otrzymali w równych ilościach, malo tego, niektórym go w ogole poskąpiono. I teraz nalezy przyjrzeć się zachowaniu człowieka, ktory łaski wiary nie dostąpił; czy przyjmuje to na zasadzie “jakiego mnie Panie Boże stworzyłeś, takiego mnie masz” i tym stwierdzeniem załatwia sprawę, czy też próbuje dojśc do wiary na własną rękę, szukając po omacku, próbując poznać i zrozumieć istotę Boga, nawet jeśli początkowo nie potrafi w niego uwierzyć.

Wiara w Boga nie musi automatycznie zakładać wiary w wiele religinych dogmatów, one w większosci są dziełem ludzi i ulegały zmianom na przestrzeni dziejów. Mnie jako typowej racjonalistce rownież trudno w nie uwierzyć.

Poza tym człowiek w wielu aspektach swojego działania potrafi być “zimny” lub “gorący”, równie dobrze możemy odnieść te porównania do tego jaki ma się stosunek do innch ludzi, przecież Chrystus powiedział : ““Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, mnieście uczynili”.


Szanowny Panie Iglo

Ujmę to tak: mamy Faceta – Pana Jacka Ka.

Mamy 10 przykazań albo norm etyczno-moralnych. Facet je wypelnia. I tyle. I dobrze.

W związku z tym zgrzyt mamy w tytule, jak ja to czuję, ale o tym pisalem w moim komencie.

Pzdr.


Panie Lorenzo,

Dobrze, ale nie do końca.

Facet nie nosi krzyżyka. Nie klęka, żeby się pomodlić. Według dość popularnej definicji jest Obcy. Nie Nasz.

I pewnie dlatego napisał o sobie “niewierny”

Nie ma żadnego zgrzytu w tytule…

merlot


JACKU Ka

.. bo sęk w tym jest aby szukać. A jak już się zacznie szukać to się znajdzie.. .

Każdy ma inną drogę do Znalezienia. A jak się już odnajdzie, to z byciem “gorącym” problemu nie będzie. I to “szukać” dotyczy wielu rzeczy: Dobra, Boga, Pokoju serca, dobrej żony, itp… .

Recepty nie ma jednej dla wszystkich ale można powiedzieć, że zawsze “pragnienie jest światłem..”.

Ten kto “pragnie” znajduje a kto nawet nie “pragnie” niech “zapragnie” albo pomodli się o to “pragnienie”.. . A na pewno odnajdzie. Bóg nie zatrzymuje dobrych darów dla siebie ale je hojnie rozdaje. Tylko trza się zdecydować by po nie sięgnąć.. , :-))))

Pozdrawiam Wielkanocnie!

p.s.
Kryzys wiary to wbrew pozorom normalna rzecz, gdyż jest to punkt wyjścia aby “kopać głębiej”. Każdy przez to przechodzi.
Jest on niezbędny do rozwoju. Gdy ktoś jest przekonany, ze Wierzy i już nie ma “co robić” to zły objaw, gdyż Wiara to rozwój i “ciągłe kopanie głębiej”. Bo “im więcej Go masz, Tym bardziej Go pragniesz…”. A ON jest nieskończony, więc ciągłe przebijanie się głębiej i głębiej… .


Panie Jacku Ka.

Poruszył pan sprawę , która mi leży na wątrobie ….
Mam gorzej.. albo lepiej , sam nie wiem. Nigdy nie wierzyłem- nawet w dzieciństwie. Pomimo ( albo wskutek ? )wychowania w katolickiej rodzinie – nikogo nie interesowało moje zdanie na ten temat. Musiałem zaliczyć pierwszą komunię, bierzmowanie i tzw dziewięć piątków na dodatek ,zanim mój sprzeciw został uznany. Zbudowałem sobie własny system etyczny wybierając to co mi sumienie podpowiadało z chrześcijaństwa i buddyzmu. Szanuję wiarę innych ludzi, mistycznych przeżyć nigdy nie doświadczyłem, ale nie neguję ich istnienia.
Sam jestem ateistą i dla mnie jedyne prawdziwe życie jest tutaj, kończy sie ono śmiercią , po niej nie ma już nic. Świadomość nieuchronnej śmierci i kresu życia nie przeszkadza mi żyć z radością .Powiem więcej – świadomość nieuchronnego kresu wszystkiego nadaje każdemu dniu mojego życia niepowtarzalny smak . Dlatego myślę porównując postawy “wierzących “ i “niewiernych” , że każdy z nich coś zyskuje i coś traci – ale co jest istotne, to to ,że to są dwie równouprawnione postawy.


>grzes

W sumie dobrze, ze przynajmniej nie jestem w tym sam ;-)

pzdr


Igła

thx :-)


>Delilah

hmm – moze tak byc jak napisalas – mnie jednak interesuje jak to jest faktycznie :-) Przyznam sie, ze im wiecej w tym jakiejs symboliki glebokiej, tym bardziej sie utwierdzam, ze to tylko wytwór ludzkich umysłów…
pzdr


panie Andrzeju

No tak, troche mnie nie bylo – wyzsze obowiązki, ze tak powiem ;-)

A jesli chodzi o pana Dąbrowskiego, to ujał on sprawe dosyc ciekawie – duzo buddyzmu jednak w tym jego stwierdzeniu widze.

pzdr


WSP Lorenzo

hmm – ja to bardziej widze tak jak to ujał merlot.

Co do 10 przykazan, to oczywistym jest dla mnie, ze wszystkich nie wypelniam – przykazania od 1 do 3 jakby mnie nawet w ogole nie dotyczą ;-)

pzdr


WSP Jacku Ka.

Zapomnialem poprzednio pozdrowić infanta :-)) Oraz oczywiście Malżonkę.


Poldku

hmm – mysle, ze dla mnie dla juz nie ten czas, by Go szukać głębiej i głębiej.

Za daleko poszedłem w inna strone i okazalo sie, ze nie ma sensu szukac czegoś . kogoś, kto istnieje li tylko w zgrupowanym umysle innych…

pozdrowienia


>nemo49

Wiesz – ja pewnych wielu niewyjasnionych rzeczy doswiadczylem. Oczywiscie dowodow wszelakich brak, wiec musze polegac na trzezwosci swojego umyslu i na tym, ze potrafil on sytuacje dobrze ocenic. Jednak 100% gwarancji oczywiscie nie mam. Umysly ludzkie potrafią całkiem sprawnie swoich wlascicieli oszukiwać ;-)

Jednak co do zycia po smierci i paru innych kwestii, to ja bym sie przy ich istnieniu upieral. Jednak czy to ze one sa to dla nas dobrze, czy zle, to juz inna sprawa…

pzdr


Jacek Ka.

JacekKa

hmm – myśle, ze dla mnie dla juz nie ten czas, by Go szukać głębiej i głębiej.

Wszystko jest kwestią tego czy Cię ten stan zadowala czy nie…. . Człowiek szuka wtedy gdy “to co ma go nie zadowala”.. . Szuka odpowiedzi jeśli stawia pytania. Na pewno nie można szukać czegoś czego “nie ma”. A jak “czegoś” “Kogoś nie ma” -> no to nie ma: Po co szukać. Lepiej pozostać w miejscu i cieszyć się życiem.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Jacek

zacznij od wiary w siebie, reszta jak trzeba potoczy się sama,w strone właściwą dla Ciebie

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


>AniuP

Wiesz, pewne zasady moralne powstały duzo wczesniej niż Chrzescijanstwo – ta religia to tylko dosyc ladnie zebrala i pokazala na ziemii europejskiej ;-) Popatrz na Buddyzm – tam mają to jeszcze szerzej i ladniej opisane ;-)

pzdr


Jacek

JacekKa

Wiesz, pewne zasady moralne powstały duzo wczesniej niż Chrzescijanstwo – ta religia to tylko dosyc ladnie zebrala i pokazala na ziemii europejskiej ;-) Popatrz na Buddyzm – tam mają to jeszcze szerzej i ladniej opisane ;-)

pzdr

Jacek czy to ma jakiekolwiek znaczenie skoro Prawo naturalne jakie nosimy w sobie dotyczy każdego czy BUddysty czy Katolika.

Sęk w tym, że jaki jest Duch tego prawa w pełni Objawił Jezus Chrystus – co zostało spisane na kartach Ewangelii.

Gdyż wiedzieliśmy przed Jezusem, ze postępowanie moralne, jest dobre, rozsądne, itp.

Jednak Jezus rozwinął to aż po ‘’‘Miłość nieprzyjaciół”.... Objawiając w ten sposób Miłość Ojca – Stwórcy.

Pokazał jak Kocha Stwórca i jak definiuje Dobro i rozsądek oraz wezwał człowieka do naśladowania Stwórcy gdyż w ten sposób staje się(człowiek)dziedzicem tego co przygotował Stwórca tym którzy tak Miłują.. .

Przepraszam, ze się wcinam w Waszą dyskusję.

Pozdrawiam!


odpowiedzi

Postawiłeś jacku ważne pytania, przed którymi staje większość chrześcijan. To naturalne pytania. Nie wiem jednak czy naprawdę szukasz na nie odpowiedzi. Niezależńie od tego podam jak ja to widzę.

JacekKa

Bo jak to jest? Chrystus zmarł na krzyżu – podobno za mnie i dla mojego zbawienia, coby odkupić moje grzechy – tylko nie rozumiem po co?

to jest twoje pytanie, a za chwilę po części sobie sam odpowiadasz

wiele ważnych wyborów, przed którymi stajemy w życiu nie jest ani jednoznacznie dobre ani jednoznacznie złe – skąd mam w ogóle wiedzieć że dobrze wybrałem wedle Jego mniemania? Po czym poznać, że trafiłem w gust Boga i wybrałem dobrze a nie źle, coby potem mnie dobrze osądził?...

Ta ofiara Chrystusa jest za grzechy popełnione w wyniku błędnej oceny co jest dobre , a co złe.

Czym jest tak na prawdę, jak wygląda, jak się odczuwa to biblijne piekło, niebo, czy czyściec?

Piekło to śmierć, unicestwienie. Po śmierci postaci cielesnej dzięki Chrystusowi masz gwarancję, ze zmartwychwstaniesz w postaci duchowej. Po sądzie albo otrzymasz życie wieczne, albo zostaniesz skasowany.

Czy w piekle mają spotykać człowieka rzeczy dla niego najgorsze? Bo jeśli tak, to dla mnie jedną z najgorszych rzeczy jest krzywda moich bliskich – czy to znaczy, ze w piekle będę ciągle oglądał ich krzywdę? Bo jeśli tak, to kim jest istota, która mnie na takie piekło by skazała?

na piekło człowiek się sam skazuje z premedytacją popełniając rzeczy złe. Jeśli coś uważasz za złe a mimo to z zadowoleniem robisz to sprawiedliwie zostaniesz pozbawiony bytu na sądzie.

To są moje osobiste odpowiedzi po przeglądzie kilku grup wyznaniowych, ale na poziomie ogółu nie kłócą się chyba z teologią katolicką. Tylko z tym piekłem to mieliśmy z poldkiem34 kiedyś problem.


Delilah, mam wrażenie,

że nie dokońca świadomie dokonałaś wartościowania. zdanie: “wiara jest darem (łaską)” jest rownie nieprawdziwe jak “ateizm jest darem (łaską)”. miedzy ludźmi nie ma różnic w posiadaniu czy byciu obdarowanym w kontekscie wiary / ateizmu. moze to uproszczenie, ale to jak z kolorem włosów: blondymi i bruneci. inni. po prostu inni.

to tylko taka mala prosba o unikanie ocen – nawet niezamierzonych.

pozdrawiam.


>Griszqu

Chyba źle mnie zrozumiałeś. Absolutnie nie chodziło mi o żadne wartościowanie.
Napisałam o wierze w kontekście daru tak samo jak napisałabym np. o róźnych talentach i uzdolnieniach. Jeden ma, drugi nie ma i tyle. Nie zmienia to faktu, że może być wartościowym i fantastycznym czowiekiem.


Poldek

Według mnie nie ma czegoś takiego jak prawo naturalne.

Wszelkie zasady tworzą sobie ludzie i tyle. Widac to chociazby w tym, ze nie wszedzie takie zasady wzajemnego wspolzycia są jednakowe. A wnioskuje, ze jakby cos bylo uniwersalnego i naturalnego, to dotyczyloby wszystkich ludzi – a tak nie jest…

A co do Buddyzmu i Chrzescijanstwa, to jest wiele sladow swiadczacych o tym, ze Chrystus calkiem sporo o Buddyzmie wiedzial i pewnie calkiem sporo z tej wiedzy zawarl w swoich naukach…

pzdr


>sajonara

Ta ofiara Chrystusa jest za grzechy popełnione w wyniku błędnej oceny co jest dobre , a co złe.

hmm – nie zgadzam sie – zawsze myslalem, ze jestesmy karani za SWIADOME popelnienie grzechu a nie błędny wybor – jesli bysmy mieli byc karani za bledny wybor, to nasz nauczyciel, ktory powinien nam te wybory prawidlowe wskazywac jest troche niekompetentny…

Piekło to śmierć, unicestwienie. Po śmierci postaci cielesnej dzięki Chrystusowi masz gwarancję, ze zmartwychwstaniesz w postaci duchowej. Po sądzie albo otrzymasz życie wieczne, albo zostaniesz skasowany.

To jest li tylko Twoja wiara – masz pewność ze tak będzie, skąd masz taką wiedzę – ja takiej pewnosci co do wygladu tego czym co jest nie zdobylem…

na piekło człowiek się sam skazuje z premedytacją popełniając rzeczy złe. Jeśli coś uważasz za złe a mimo to z zadowoleniem robisz to sprawiedliwie zostaniesz pozbawiony bytu na sądzie.

hmm – ale to sie troche kloci z tym, co napisales wczesniej ze blednie wybierajac popelniamy grzechy za ktore zmarl Chrystus. Mowiac “bledny wybor” zakladasz, ze ktos chcial dobrze, ale mu nie wyszlo – tym samym nie ma tu swiadomosci robienia zla…
Czy to oznacza, ze tylko swiadome grzechy są wazne a nieswiadome sa niewazne w momencie decyzji czy trafisz do piekla czy nie?

tak to troche widze…


JaCEK

JacekKa

Według mnie nie ma czegoś takiego jak prawo naturalne.

Wszelkie zasady tworzą sobie ludzie i tyle. Widac to chociazby w tym, ze nie wszedzie takie zasady wzajemnego wspolzycia są jednakowe. A wnioskuje, ze jakby cos bylo uniwersalnego i naturalnego, to dotyczyloby wszystkich ludzi – a tak nie jest…

Zatem wszystko jest kwestią umowną, wartości moralne także… . Świat w tym momencie staje się totalną anarchią. Wszystko można uchwalić umową: łącznie z niewolnictwem, handlem kobietami i satanizmem.

KWestia skrzyknięcia się i umówienia się co do nowego porządku wartości.

A co do Buddyzmu i Chrzescijanstwa, to jest wiele sladow swiadczacych o tym, ze Chrystus calkiem sporo o Buddyzmie wiedzial i pewnie calkiem sporo z tej wiedzy zawarl w swoich naukach…
pzdr

Czy znał czy nie znał, na to dowodu nie ma. Jednak religi w której Bóg dał się zabić człowiekowi nie znajdziesz ?

A o prawie naturalnym zaglądnij chociaż do wikpedii.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Wtrącę swoje trzy grosze.

JacekKa

hmm – ale to sie troche kloci z tym, co napisales wczesniej ze blednie wybierajac popelniamy grzechy za ktore zmarl Chrystus. Mowiac “bledny wybor” zakladasz, ze ktos chcial dobrze, ale mu nie wyszlo – tym samym nie ma tu swiadomosci robienia zla…
Czy to oznacza, ze tylko swiadome grzechy są wazne a nieswiadome sa niewazne w momencie decyzji czy trafisz do piekla czy nie?

tak to troche widze…

Jacku, czytaj więcej Biblii a otrzymasz odpowiedź:

Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę.
Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.Łk12.47-48

Masz i odpowiedź.

Pozdr.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Delilah zrozumiana,

alez wlasnie dokladnie o to mi chodzi. talenty i uzdolnienia czynia czlowieka lepszym w danej dziedzinie, w kazdym razie – znaczaco zwiekszaja jego szanse w stosunku do ogolu. obiektywnie – w odniesieniu do wszystkich, nie okreslonych grup. pozwalaja okreslic go jako “lepszego” od innych. dlatego calkowicie uzasadnione jest mowienie w tym przypadku o darze, albo jego braku.

natomiast jesli chodzi o wiare badz ateizm, przedstawianie wiary jako “łaski ktorej sie dostapilo” jest bezwzglednie ocenne wobec tych, ktorzy łaski nie dostapili. ktorym “jej poskąpiono”. identycznie ocenne jest mowienie przez niektorych o “wolnosci” od wiary, co wskazuje wierzących jako “niewolników”. ocenne – pejoratywne.
może sie czepiam slow i przesadzam, ale to dla mnie podstawa. dialog tych dwóch grup jest mozliwy tylko przy zalozeniu calkowitej rownosci – bez lask, wolnosci itp, itd.

nie posądzam Cię oczywiscie o celowe wartościowanie, jestem po prostu przeczulony. pozdrawiam serdecznie.


Poldek

Zatem wszystko jest kwestią umowną, wartości moralne także… . Świat w tym momencie staje się totalną anarchią. Wszystko można uchwalić umową: łącznie z niewolnictwem, handlem kobietami i satanizmem.

KWestia skrzyknięcia się i umówienia się co do nowego porządku wartości.

A nie jest tak? Ludzie po prostu ewoluują, tzn umawiają sie co do istnienia i przestrzegania zasad wzajemnego traktowania zeby im sie lepiej wspolzylo. Przeciez jeszcze nie tak bardzo dawno niewolnictwo, handel kobietami i inne obecnie niewyobrazalne rzeczy byly na porządku dziennym. Gdzie wtedy było prawo naturalne?



Czy znał czy nie znał, na to dowodu nie ma. Jednak religi w której Bóg dał się zabić człowiekowi nie znajdziesz ?

A o prawie naturalnym zaglądnij chociaż do wikpedii.

Wiesz – ja wiem co to definicyjnie jest prawo naturalne – nie znaczy to jednak ze sie zgadzam , ze coś takiego istnieje i tyle…

pozdrowienia


Poldek

Jacku, czytaj więcej Biblii a otrzymasz odpowiedź:

Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę.
Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.Łk12.47-48

Biblia nie jest dla mnie wiarygodnym źródłem odpowiedzi na tego typu pytania. Została pisana przez wielu ludzi i często jej poszczególne fragmenty sa ze sobą wewnętrznie sprzeczne. Prawdopodobnie można w niej znaleźć zadowalające ludzi wierzących odpowiedzi na wszelkie pytania.

Nie zmienia to jednak faktu, ze sa to “tylko” słowa zapisane w księdze i nie zawsze, a nawet bardzo często mają one swoje odzwierciedlenie w faktycznym obrazie rzeczywisości… Taki jest mój do tego stosunek.

pozdrowienia


JACKU Ka

JacekKa

A nie jest tak? Ludzie po prostu ewoluują, tzn umawiają sie co do istnienia i przestrzegania zasad wzajemnego traktowania zeby im sie lepiej wspolzylo. Przeciez jeszcze nie tak bardzo dawno niewolnictwo, handel kobietami i inne obecnie niewyobrazalne rzeczy byly na porządku dziennym. Gdzie wtedy było prawo naturalne?

Nie będę protestował, że nie, ale napiszę jak jest “moimi oczami”:

1. Też doświadczam ewolucję – zgoda. Ale udaje się zauważyć kierunek ewolucji. Udaje się go zauważyć nie tylko na kartach Biblii – w historii pewnego narodu tam opisanej, ale i w prawie świeckim. Np. kiedyś granica dopuszczalności stracenia dziecka, niemowlaka, “płodu” była ustanowiona daleko od momentu poczęcia. Jednak wskutek rozwoju nauki(np.USG, Genetyki) – a więc poznania granica ta, jest przesuwana coraz bliżej poczęcia. POznanie zobowiązuje. Dlaczego zobowiązuje skoro wszystko jest umową????
Chciałbym abyś zauważył kierunek rozwoju. Jest on dostrzegalny i zmierza do czegoś co nazywa się DOBREM człowieka. Definiowanego ciągle na nowo w oparciu o poznanie a nie umownie – subiektywnie wg “widzimiesię”.

2. Prawo, jak to nazywasz umowne. Nie działa wstecz. Gdyż to co było dopuszczalne p.n.e. nie jest dopuszczalne dziś. What? Chciałoby się zapytać. Skoro to kwestia umowna – można było się kiedyś umówić, więc dlaczego dziś nie można się umawiać? – skoro jak post wcześniej napisałeś, że wszystko jest kwestią umowy. Dziś za to co było kiedyś OK grozi kryminał. Jakim prawem tak zmieniono kwalifikacje? Po co istnieje Trynunał międzynarodowy w Hadze, skoro wolno się każdemu Państwu “umawiać”? Jeśli wszystko jest umową, to legutymizuje się zasadę “wolnoć Tomku w swoim domku”. A tymczasem Trybunał w Hadze nie pozwala.

3. Ta ewolucja jest związana z rozwojem – jak sądzę – czegoś co nazywa się cywilizacja człowieka. Większe wymagania są dla człowieka bardziej ucywliizowanego a mniejsze mniej cywilizowanego. To widać i udaje się zauważyć w innych epokach. A jaskrawo widać na przykładzie Historii Izraela opisanej na kartach Biblii. Gdyż to jest świadectwo tego, że nawet Bóg objawiający się respektował stopień cywilizacji Izraela stawiając wobec niego wymagania moralne.

4. Zacytowałem Ci Jezusa o wymaganiach w poprzednim poście. On to potwierdza. Komu dano więcej(jest na wyższym stopniu ucywilizowania) od tego się więcej będzie wymagać.

5.

Biblia nie jest dla mnie wiarygodnym źródłem odpowiedzi na tego typu pytania. Została pisana przez wielu ludzi i często jej poszczególne fragmenty sa ze sobą wewnętrznie sprzeczne. Prawdopodobnie można w niej znaleźć zadowalające ludzi wierzących odpowiedzi na wszelkie pytania.

Jaki dokument który czytasz nie jest spisany przez człowieka? Gdy czytasz podręczniki do medycyny sprzed 100 lat i dziś też są sprzeczne – nie znano np. kiedyś bakterii…. ???

Zapis Biblii jest widzeniem świata “krzywo jak w zwierciadle” jak mówi św. Paweł , ale wystarczająco aby zaryzykować i uwierzyć. Gdyż Biblia jest szczególnym Słowem jest opisem pisanym przez wieki. Poczytaj a zobaczysz – wyrobisz sobie zdanie.

Nie zmienia to jednak faktu, ze sa to “tylko” słowa zapisane w księdze i nie zawsze, a nawet bardzo często mają one swoje odzwierciedlenie w faktycznym obrazie rzeczywistości… Taki jest mój do tego stosunek.

Jacek, możesz kwalifikować słowa Biblii i Jezusa Chrystusa ale trudno Ci będzie się z nimi zmierzyć lub podważyć ich rozsądek.
Poczytaj Księgi Mądrościowe, poczytaj Ewangelie, poczytaj Pieśń nad Pieśniami, Psalmy, Dzieje Apostolskie…. . Nie przypadkiem ktoś zaryzykował odmierzanie nowej ery cywilizacyjnej od narodzenia Jezusa…. .:-)

Cywilizacja odkrywając Prawo naturalne podąża drogą poszukiwanie Dobra które osiąga swój szczyt w Stwórcy – Wiecznym Prawodawcy który tworzy Prawo chroniące dobro człowieka, począwszy od dekalogu po miłość nieprzyjaciół i oddanie za nich życia.

Jeszcze zapodam Ci cytat z Jana Pawła II o tym samym:

„Mimo wszelkich trudności i niepewności każdy człowiek szczerze otwarty na prawdę i dobro może dzięki światłu rozumu i pod wpływem tajemniczego działania łaski rozpoznać w prawie naturalnym wypisanym w sercu (por. Rz 2, 14-15) świętość ludzkiego życia od poczęcia aż do kresu oraz dojść do przekonania, że każda ludzka istota ma prawo oczekiwać absolutnego poszanowania tego swojego podstawowego dobra. Uznanie tego prawa stanowi fundament współżycia między ludźmi oraz istnienia wspólnoty politycznej”. (Evangeium Vitae,2)

Pozdrowienia!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Jacek Ka.

A jakiej spodziewasz się odpowiedzi. Postawiłeś pytania odnośnie Chrystusa to odpowiedziałem ci w oparciu o moją znajomość Pisma Świętego, które umownie jest księgą-drogowskazem dla Chrześcijan. oczywiście, ze ci nie udowodnię, ze jest ona natchniona. Wszak każda religia to kwestia umowna, więc jakiej spodziewałeś się odpowiedzi?

Ta ofiara Chrystusa jest za grzechy popełnione w wyniku błędnej oceny co jest dobre , a co złe.

hmm – nie zgadzam sie – zawsze myslalem, ze jestesmy karani za SWIADOME popelnienie grzechu a nie błędny wybor – jesli bysmy mieli byc karani za bledny wybor, to nasz nauczyciel, ktory powinien nam te wybory prawidlowe wskazywac jest troche niekompetentny…

Przecież to samo napisałem, więc z czym się nie zgadzasz. Jesteśmy karani za świadomy grzech. Dzięki ofierze Chrystusa nie będziemy karani za grzech nieświadomy.
Co do kompetencji nauczyciela to powstaje pytanie czy ty potrafisz poprawnie zrozumieć o co chodzi nauczycielowi. Wtórny analfabetyzm nie musi dotyczyć tylko uczniów polskich szkół publicznych.


Poldek

1. Też doświadczam ewolucję – zgoda. Ale udaje się zauważyć kierunek ewolucji. Udaje się go zauważyć nie tylko na kartach Biblii – w historii pewnego narodu tam opisanej, ale i w prawie świeckim. Np. kiedyś granica dopuszczalności stracenia dziecka, niemowlaka, “płodu” była ustanowiona daleko od momentu poczęcia. Jednak wskutek rozwoju nauki(np.USG, Genetyki) – a więc poznania granica ta, jest przesuwana coraz bliżej poczęcia. POznanie zobowiązuje. Dlaczego zobowiązuje skoro wszystko jest umową????
Chciałbym abyś zauważył kierunek rozwoju. Jest on dostrzegalny i zmierza do czegoś co nazywa się DOBREM człowieka. Definiowanego ciągle na nowo w oparciu o poznanie a nie umownie – subiektywnie wg “widzimiesię”.

- hmm jedyne co moge dodac to to, ze wedlug mnie ewolucja nie ma jakoś okreslonego kierunku. Dla mnie nie jest to w jaikolwiek sposob uporzadkowane. Po prostu sie toczy. Niektore rzezy przyczyniaja sie dla dobra ogolu a inne mogą nawet doprowadzić do naszego calkowitego unicestwienia a to chyba dobrem nie byloby?

2. Prawo, jak to nazywasz umowne. Nie działa wstecz. Gdyż to co było dopuszczalne p.n.e. nie jest dopuszczalne dziś. What? Chciałoby się zapytać. Skoro to kwestia umowna – można było się kiedyś umówić, więc dlaczego dziś nie można się umawiać? – skoro jak post wcześniej napisałeś, że wszystko jest kwestią umowy. Dziś za to co było kiedyś OK grozi kryminał. Jakim prawem tak zmieniono kwalifikacje? Po co istnieje Trynunał międzynarodowy w Hadze, skoro wolno się każdemu Państwu “umawiać”? Jeśli wszystko jest umową, to legutymizuje się zasadę “wolnoć Tomku w swoim domku”. A tymczasem Trybunał w Hadze nie pozwala.

- Mowiac “kwestia umowy” mam na mysli to, ze prawa ogolnie obowiazujace nie są takimi, bo tak nam ktos je dał (czy to Bóg, czy natura), tylko są takimi, bo ludzkosc sobie tak to wypracowala (mozna to ując ze sie tak “umowila” w wyniku roznych oddzialywan historycznych) i pewnie gdyby pewne rzeczy w historii wydarzyly sie inaczej jak wydarzyly, to to coś, co nazywane jest obecnie “prawem naturalnym” wygladac by moglo dzis zupelnie inaczej.

3. Ta ewolucja jest związana z rozwojem – jak sądzę – czegoś co nazywa się cywilizacja człowieka. Większe wymagania są dla człowieka bardziej ucywliizowanego a mniejsze mniej cywilizowanego. To widać i udaje się zauważyć w innych epokach. A jaskrawo widać na przykładzie Historii Izraela opisanej na kartach Biblii. Gdyż to jest świadectwo tego, że nawet Bóg objawiający się respektował stopień cywilizacji Izraela stawiając wobec niego wymagania moralne.

4. Zacytowałem Ci Jezusa o wymaganiach w poprzednim poście. On to potwierdza. Komu dano więcej(jest na wyższym stopniu ucywilizowania) od tego się więcej będzie wymagać.

- hmm – tu jakos nie mam nic do powiezenia. Nie widzę tego po prostu ;-)

Jaki dokument który czytasz nie jest spisany przez człowieka? Gdy czytasz podręczniki do medycyny sprzed 100 lat i dziś też są sprzeczne – nie znano np. kiedyś bakterii…. ???

Zapis Biblii jest widzeniem świata “krzywo jak w zwierciadle” jak mówi św. Paweł , ale wystarczająco aby zaryzykować i uwierzyć. Gdyż Biblia jest szczególnym Słowem jest opisem pisanym przez wieki. Poczytaj a zobaczysz – wyrobisz sobie zdanie.

- troche Bibli czytalem – moze nieduzo, ale zawsze cos… Jest ona jednak dla mnie li “tylko” zbiorem pewnych przekazów, które maja oczywiście dużą wartość – jednak nie jest to wyrocznia, jedyne źródło prawdy, tylko pewien zestaw bardzo ciekawych przekazów związanych z pewną kulturą, która obecnie w naszym rejonie świata i nie tylko dominuje. Nie jest to jednak kultura w zaden sposob lepsza lub gorsza od innych.

Jacek, możesz kwalifikować słowa Biblii i Jezusa Chrystusa ale trudno Ci będzie się z nimi zmierzyć lub podważyć ich rozsądek.
Poczytaj Księgi Mądrościowe, poczytaj Ewangelie, poczytaj Pieśń nad Pieśniami, Psalmy, Dzieje Apostolskie…. . Nie przypadkiem ktoś zaryzykował odmierzanie nowej ery cywilizacyjnej od narodzenia Jezusa…. .:-)

- przecież pisałem, ze pod wzgledem moralnych zasad Chrześcijaństwo jest mi bardzo bliskie. Tym samym nie mam zamiaru podwazac rozsądku słów Chrystusa – mysle ze sprawa dotyczy raczej przede wszystkim tego, ze dla mnie religia jest po prostu wytworem czlowieka, czy tam grupy ludzi, ktorzy wierza, ze Bog istnieje. Ja nie podwazam więc wartości zasad moralnych zwiazanych z tą religią, tylko podważam w pewnym sensie źródło ich pochodzenia. – mam nadzieje, ze w miare to zrozumiale napisalem :-)

„Mimo wszelkich trudności i niepewności każdy człowiek szczerze otwarty na prawdę i dobro może dzięki światłu rozumu i pod wpływem tajemniczego działania łaski rozpoznać w prawie naturalnym wypisanym w sercu (por. Rz 2, 14-15) świętość ludzkiego życia od poczęcia aż do kresu oraz dojść do przekonania, że każda ludzka istota ma prawo oczekiwać absolutnego poszanowania tego swojego podstawowego dobra. Uznanie tego prawa stanowi fundament współżycia między ludźmi oraz istnienia wspólnoty politycznej”. (Evangeium Vitae,2)

- co do Papieża – mam do tego człowieka niezmierny szacunek. Nie znaczy to oczywiście ze sie z nim calkowicie zgadzam. Mysle jednak, ze była to jedna z najważniejszych postaci w naszej najnowszej historii.

pozdrowienia


>sajonara

sajonara

A jakiej spodziewasz się odpowiedzi. Postawiłeś pytania odnośnie Chrystusa to odpowiedziałem ci w oparciu o moją znajomość Pisma Świętego, które umownie jest księgą-drogowskazem dla Chrześcijan. oczywiście, ze ci nie udowodnię, ze jest ona natchniona. Wszak każda religia to kwestia umowna, więc jakiej spodziewałeś się odpowiedzi?

- nie wiem czego sie spodziewalem – napisalem po prostu rzeczy, ktore mialem w glowie – tak troche bez wiedzy, czy oczekiwan jak to zostanie odebrane…

Ta ofiara Chrystusa jest za grzechy popełnione w wyniku błędnej oceny co jest dobre , a co złe.

hmm – nie zgadzam sie – zawsze myslalem, ze jestesmy karani za SWIADOME popelnienie grzechu a nie błędny wybor – jesli bysmy mieli byc karani za bledny wybor, to nasz nauczyciel, ktory powinien nam te wybory prawidlowe wskazywac jest troche niekompetentny…

Przecież to samo napisałem, więc z czym się nie zgadzasz. Jesteśmy karani za świadomy grzech. Dzięki ofierze Chrystusa nie będziemy karani za grzech nieświadomy.

- hmm – chodzilo mi o akcent na czyms innym. Chodzilo mi bardziej o to co jest grzechem a co nim nie jest. Czy nieswiadome popelnienie czegoś, co w rezultacie przyniosło zło jest grzechem czy nie? Bo jesli tak, to dlaczego jest to grzechem – wydaje mi sie to byc troche niesprawiedliwe po prostu, dla mnie taki czyn grzechem po prostu nie jest… Jakoś w kwestii moralności czyny nieswiadomie popelnione wydają mi sie nie podlegac tego typu ocenie… Tym samym, jesli Chrystus zmarl za takie nieswiadome grzechy, to jest to dla mnie tym bardziej niezrozumiale i budzi moje watpliwosci…

Co do kompetencji nauczyciela to powstaje pytanie czy ty potrafisz poprawnie zrozumieć o co chodzi nauczycielowi. Wtórny analfabetyzm nie musi dotyczyć tylko uczniów polskich szkół publicznych.

- mi sie jednak wydaje, że kwestia przekazania odpowiednich treści i zasad lezy bardziej po stronie nauczyciela, a nie odbiorców (co oczywiście ich udzialu w odpowiednim zrozumieiu nie eliminuje). U tych samych uczniów jeden nauczyciel może nic nie wskórać a inny może osiągnąć bardzo dobre wyniki. Sprawa rozchodzi sie raczej o uzyte metody i sposoby w nauce, podejscie itd itd… Jeden potrafi tak rzeczy ująć, że go wszyscy, lub prawie wszyscy dobrze zrozumieją – inny tego nie potrafi – ludzie maja po prostu rozne predyspozycje.

Wracając jednak do sedna, to Chrystus byl wedlug mnie bardzo dobrym nauczycielem – myśle, ze wpoił ludziom to co chciał i stworzył to, co chcial i mógł stworzyc w tamtych czasach… Znaczy to jednak chyba dla mnie coś innego niż dla ludzi wierzących… Niemniej darzę Tego Człowieka i jego wyznawców dużym szacunkiem licząc oczywiście na wzajemność...

pozdrowienia


JACKU Ka

JacekKa

Ja nie podwazam więc wartości zasad moralnych zwiazanych z tą religią, tylko podważam w pewnym sensie źródło ich pochodzenia. – mam nadzieje, ze w miare to zrozumiale napisalem :-)

pozdrowienia

Nie będę się ustosunkowywał do pozostałych akapitów – przyjmujesz bardzo relatywną wizję świata – wszystko jest haosem.

Natomiast nie ustosunkowałeś się do tego dlaczego Trybunał w Hadze ma prawo sądzić rządy które przyjęły – otrzymując mandat władzy inny niż gdzie indziej uznany sposób sprawowania władzy, np. totalitarny.

Poza tym karty Praw Człowieka nie każde Państwo musiałoby respektować – gdyż ma Prawo umówić się na inne zasady.

Więc nie jest tak, że wszystko jest względne, przyapdkowe i relatywne – świat nie jest właśnie taki jak sugerujesz. Lecz idzie do przodu – cywilizuje się, chociaż ma także punkty zwrotne -> totalitaryzmy XX wieku.

Jednak wracając do podważania źródła pochodzenia – niestety ale muszę Cię zmartwić. Nie możesz – nie masz narzędzia. Na te pytania odpowiada metafizyka, czy teoria poznania. Nawet nauki empiryczne nie są w stanie wykluczyć istnienie Stwórcy wszech rzeczy gdyż nauki badają ciągi i na ich regularności budują zasady, prawa, ujmują w liczby.

Lecz, ciąg który nauki poznają jest zaledwie częścią innego ciągu którego wskutek braku narzędzi poznania nie można aktualnie poznać w szerszym zakresie. A zakres ten powiększa się wskutek rozwoju technologii która dostarcza narzędzi poznania.

Bardzo relatywizujesz rzeczywistość. Czytając Cię przypomniał mi się wykład z Teorii poznania, na którym wykładowca mowi, że w czasie II wojny światowej jeden z filozofów zastanawiał się wogóle czy świat materialny istnieje. Miał wątpliwości, czy nie jest jedynie stanem psychicznym czy projekcją własnych wyobrażeń człowieka.

Podchodząc do rzeczywistości na Twój sposób nie byłbym w stanie udowodnić ani swojego istnienia ani istnienia świata zewnętrznego… . Równie dobrze mogę być wytworem Twojego rozumu albo złudzeniem… .

Na czym oprzesz realność mojego istnienia, skoro wszystko jest względne… . Na czym oprzesz “drabinę swojego istnienia” skoro wszystko jest względne, umowne i wynika z przypadkowości i haosu… ?

pzdr.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku

poldek34

Ja nie podwazam więc wartości zasad moralnych zwiazanych z tą religią, tylko podważam w pewnym sensie źródło ich pochodzenia. – mam nadzieje, ze w miare to zrozumiale napisalem :-)

pozdrowienia

Nie będę się ustosunkowywał do pozostałych akapitów – przyjmujesz bardzo relatywną wizję świata – wszystko jest haosem.

Natomiast nie ustosunkowałeś się do tego dlaczego Trybunał w Hadze ma prawo sądzić rządy które przyjęły – otrzymując mandat władzy inny niż gdzie indziej uznany sposób sprawowania władzy, np. totalitarny.

Poza tym karty Praw Człowieka nie każde Państwo musiałoby respektować – gdyż ma Prawo umówić się na inne zasady.

Więc nie jest tak, że wszystko jest względne, przyapdkowe i relatywne – świat nie jest właśnie taki jak sugerujesz. Lecz idzie do przodu – cywilizuje się, chociaż ma także punkty zwrotne -> totalitaryzmy XX wieku.

hmm – nie wiem dlaczego przeciwstawiles względność, przypadkowość i relatywnosć temu, że siat się rozwija i idzie do przodu? Nie za bardzo widzę związek jednego z drugim… Mam wrazenie, ze probujesz mi tez troche przypisac pewne rzeczy, ktorych nigdzie nie wypowiedzialem – chodzi o stwierdzenie, ze wszystko jest Chaosem chociazby – nic takiego nie twierdzę. Świat jest w miare uporzadkowany i porzadkuje sie coraz bardziej – jednak to ludzie go sobie porzadkują. Tylko ze ja twierdzę, że jest pewna przypadkowość w tym jakie w normy wybralismy do przestrzegania wynikajaca chociazby z historii, z tego, ze jedna cywilizacja zdolala zdominowac inne itd… Ty, jak mi się wydaje, twierdzisz, ze te prawa, zasady są w pewnym sensie uniwersalne i będące ponad tym, co nam jako ludziom sie może wydawac lub nie wydawac.

Mówiac inaczej według mnie zrodlem tych wszystkich rzeczy są ludzie jako pewna całość i to oni sa wobec tego wszystkiego nadrzędni, a według Ciebie istnieje coś ponad ludzmi, coś wyzszego, co wytycza nam kierunki i prawa co do ksztaltu ktorych my nie mamy cokolwiek do powiedzenia. Ani jedno ani drugie podejscie nie neguje istnienia jakiegos porzadku – sprawa dotyczy według nie raczej jego zrodla…

- co Trybunału w Hadze, to też nie widzę związku – chcesz powiedzieć, że co? Trybunał Haski ma jakieś prawa uniwersalne, które są nam dane z góry? Niby kto je stworzył i kiedy nam je dał? – wedlug mnie, jak juz powyzej napisalem, są one wynikiem pewnego cyklu zdarzen w naszym rozwoju i jest wielce prawdopodobne, ze gdyby ten cykl rozwoju byl troche inny to i te prawa wygladalyby inaczej – tak ja to widze…

Jednak wracając do podważania źródła pochodzenia – niestety ale muszę Cię zmartwić. Nie możesz – nie masz narzędzia. Na te pytania odpowiada metafizyka, czy teoria poznania. Nawet nauki empiryczne nie są w stanie wykluczyć istnienie Stwórcy wszech rzeczy gdyż nauki badają ciągi i na ich regularności budują zasady, prawa, ujmują w liczby.

- wiesz ja nie mam zamiaru tworzyć jakiejkolwiek nauki i kogokolwiek nawracac do niewiary w Boga, ja tylko stwierdzam jak widzę świat na podstawie moich przemyslen, doswiadczeń i obserwacji – to tyle. Tak na prawdę zaden czlowiek nie dysponuje niczym wiecej do budowania swojego obrazu rzeczywistosci – ci co wierzą w Boga również.

- tym samym mówiac o podważeniu pochodzenia mam na mysli to, ze w wyniku moich doswiadczen, obserwacji i przemyslen doszedlem do wniosku, że Bóg, jako byt od nas niezalezny, wobec nas nadrzędny i posiadający własna, niezależną swiadomość po prostu nie istnieje i tyle. Jesli kiedykolwiek moje doswiadczenia, wraz z przemysleniami i obserwacjami dadzą w rezultacie inny wyniuk, to mój obraz rzeczywistosci sie zmieni – nie bede sie przy nim upieral ;-)

Jedyne co mogę dalej dodać, to to, że moj punkt widzenia jest tak samo prawdziwy jak punkt widzenia kazdego innego czlowieka, czy tez grupy ludzi. Wszyscy dysponujemy tymi samymi środkami do oceny rzeczywiostosci – wlasnymi umyslami…

Podchodząc do rzeczywistości na Twój sposób nie byłbym w stanie udowodnić ani swojego istnienia ani istnienia świata zewnętrznego… . Równie dobrze mogę być wytworem Twojego rozumu albo złudzeniem… .

Wiesz – udowodnic, ze istniejesz, tak na 100% to tak czy inaczej nie masz jak ;-)
Zakladamy po prostu, ze jestesmy i istniejemy, i tyle. Ja tam nie mam zamiaru tych zalozen kwestionowac ;-) Jak jest inaczej, to trudno. Sprawdzic tego na 100% nie mozemy…

Na czym oprzesz realność mojego istnienia, skoro wszystko jest względne… . Na czym oprzesz “drabinę swojego istnienia” skoro wszystko jest względne, umowne i wynika z przypadkowości i haosu… ?

Juz napisalem wczesniej – po prostu na podstawie moich doswiadczen, obserwacji i przemyslen zakladam ze realnie istniejesz i tyle. Po co mi jakas drabina? ;-) Ale chaosu tak, czy inaczej w tym moim widzeniu świata nie widzę... Mozesz mi wytlumaczyc gdizie tu jest chaos? Jak dla mnie mój swiat jest jasny, spójny i uporzadkowany.

pozdrowienia


Jacku, nie na temat,

dzieki za link, co mi kiedys wrzuciłeś do twojej muzyczki, własnie sobie słucham z pól dnia dziś, i Kultu, i heya, Zeppelinów, teraz Cohena,fajne te rzeczy wszystkie, a jeszcze dużo Manaamu przede mną i innych smakowitości.

masz wirtualne piwo u mnie:)

P.S. Pod poprzednim tekstem moim chyba pytałeś o blog w S24, odpowiedziałem ci.

pzdr


A ja sobie własnie

puściłem starożytną, ebonitową płytę the Clach ( for promotion only ), sprzed 30 lat.
I cieszę się jak dziecko.


Panie Igłą

apropos dziecka, to niech pan zajrzy do mnie, dużo ,,dziecięcych “ utworów i nawet taki pod tytułem ,,i don’t want to grow up”, co najbardziej pana Y zachwycił.
No i w wykonaniu Ramones, więc niedaleko The Clash.

pzdr


grzes, Igla

Dzieki za odwiedziny – choc widze, ze to dawno bylo…
Jakos tak czasu nie mam :-)

pzdr


Jacek

a widzisz, może trzeba dalszy ciąg tematu zrobić?

Prezes , Traktor, Redaktor


Subskrybuj zawartość