Historia jednej piosenki - Alabama Song

No czas na kolejny odcinek mojego cyklu.
Wprawdzie jak zwykle u mnie i jak zwykle w TXT będzie nudno, pusto i niszowo (wyjaśnię w P.S. o co chodzi), ale co tam, olać to.

Utwór powstał w drugiej połowie lat 20-tych,tekst napisał Bertolt Brecht, muzykę skomponował Kurt Weill, jest to jeden z niewielu songów Brechta, który zostały napisane po angielsku.
Utwór znalazł się w operze Brechta “Rozwój i upadek miasta Mahagonny” (Aufstieg und Fall der Stadt Mahagonny).
Wykonań tej piosenki jest dużo, chyba najbardziej znana jest wersja Doorsów, w Polsce kilka lat temu nagrał też po polsku piosenkę Kazik, ze słowami Romana Kołakowskiego (Piosenka w wykonaniu Kazika znajduje się na jego płycie ,,Melodie Kurta Weilla” (gdzie jest też świetna ,,Ballada o kobiecie żołnierza” (Und was bekam des Soldaten Weib) )

Dobrze, ale koniec ściemniania , czas na muzykę,tekst jest prosty strasznie, więc nie wklejam:

No nie dało się inaczej zacząć, co?
Doorsi rządzą, uroczo brzmi w ich wykonaniu, no i ten głos Jima Morrisona.
Ale idźmy dalej, może teraz czas na wersję troszkę bardziej klasyczną, wręcz staromodną:

Teraz czas na pana co śpiewa cudowną piosenkę ,,Space oddity”, a tu śpiewa klasyk spółki Brecht&Weill:
Śpiewa w Berlinie:

A teraz pan, który znakomicie by się odnalazł pewnie w tamtej dekadenckiej atmosferze Niemiec Weimarskich końcówki lat 20-tych i początku 30-tych:

Teraz czas na polski akcent, choć uważam, że wersja Kazika przyciężka jest, nie ma tej lekkości i tego uroku, co inne wykonania, no, ale chociaż z innymi piosenkami Weilla poradził sobie lepiej.
No i po polsku to jednak nie ma tego klimatu…
Ale oceńcie sami:

Czas na jakiś żeński głos? No pewnie, w dodatku głos z Niemiec. Proszę bardzo:

No a teraz czas na prawdziwą gwiazdę, bo jakoś dziś inaczej niż w poprzednich wersjach bardziej alternatywnie i niszowo, he, he,, więc trza nam kogoś popularnego i uwielbianego:

A to piękne wykonanie, no i prosto z opery Mahagonny:

A teraz następne świetne wykonanie, mocny głos ma ta wokalistka, acz nie mam pojęcia kto zacz, są napisy po hebrajsku na początku filmiku (tak przynajmniej w komentarzu ktoś twierdzi, ale twierdzi też, że nie podano nazwiska wykonawczyni) Więc prośba do Borsuka o pomoc, moze kojarzy tę wykonawczynię:

P.S. W moim ulubionym i najbardziej opiniotwórczym polskim portalu wyczytałem głos jednej komentatorki, że TXT jest nudne, niszowe i puste.
W sumie opinia jak opinia, nie zgadzam się z nią totalnie, nawet się wkurzyłem bardziej niż lekko, ale w sumie te określenia pasują idealnie do mnie, więc mam nowe motto na górze po prawej.
Co najzabawniejsze dobrze mi z tą pustką, nudą i niszowością, taki już beznadziejny jestem:)

Niszowo, nudnie i pustawo pozdrawiam wszystkich.
Nawet tych pełnych, ciekawych i nieniszowych z Salonu 24 i z blogu Majora.
Eh…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

właśnie

ktos doskolnale Cię podsumował:))

i za to Cię lubimy

Prezes , Traktor, Redaktor


Ano widzisz

maksie drogi jak mnie znają niektórzy:)

A posłuchałeś chociaż piosenek czy jak zwykle mi tu tylko pierdoły wypisujesz:)

Pozdrówka.
I napisz coś ciekawego, bo nie ma co czytać.


grzesiu

tekstów brak, bom zajęty

pomysłów nie mam póki co,

może chcesz wywiad ze mną przeprowadzić na gg?

:)

a mam zdjęcia z wizyty Lecha Kaczyńskiego w Przemyślu, no ale co tu komentować, z txt-obowiązku wkleję, ale nie wiem kiedy,

piosenek nie słuchałem, bo i po co- piszesz że fajne to na słowo Ci wierzę:)

Mansona obsłuchałem:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Eh,

beznadziejny w sumie jesteś.
Ja chociaż niszowy :)
A na gg nie chce mi sie wchodzic, bo mam fazę izolowania się od ludzi:), zresztą chyba wychodzę lub przynajmniej oddalam się od komputra…
A ja też nie mam pomysłów na teksty, a piosenki takie sobie, no, ale choć klasyk dzisiaj, to jednak poprzednie odcinki ,,historii jednej piosenki” chyba ciekawsze mi wyszły.
No Manson, ciekawy gość, ja lubię Sweet Dreams w jego wykonaniu strasznie.
Choc oryginał U Rhytmics też lubię...
W ogóle taki eklektyczny gust mam:0I wcale nie całkiem nisozwy jak sugerują...
Ale bredzem, idem więc.


Wyimki

TXT jest nudne, niszowe i puste” / to Grzesia wkurzyło/

“ napisz coś ciekawego, bo nie ma co czytać.” / to napisał Grześ/

:))))))


Delilah

no i ?

Nie widzę związku…


No jak to nie widzisz?

pisząc że nie ma co czytać poniekąd sam przyznałeś że TXT jest nudne:)

No wiem Grzesiu, że propagujesz jak możesz patriotyzm lokalny, ale czasem wychodzi szydło z worka:)))


Delilah,

nie pisząc, że nie ma co czytac, pisze, że nie ma co czytać.,
Albo że przeczytałem już wszystkie teksty co sie dziś tu pojawiły, akurat żaden nie był nudny, moim zdaniem.
Na S24 przejrzałem se co od rana się pojawiło, poza tekstem Nicponia i może Futrzaka nie ma nic godnego uwagi.
A nawet jak coś jest, to komentatorzy sprawnie zniszczą mi ochote czytania/komentowania i w ogóle.

Że na TXT jest dosyć mało tekstów, nie jest równoznaczne z tym, że jest nudne,a zresztą w etykietce, którą się fascynuję są jeszcze dwa słowa i dopiero te 3 słowa tworzą całość, jaką wg komenattorki Anity jest TXT.

Wg mnie jest inaczej.

A poza tym nic nie propaguję...

Choć wczoraj miałem ochote popropagować trochę swoich fobii i frustracji i napisałem opowiadanko nocne, ale na szczęście je skasowałem przed zamieszczeniem.


No dobrze juz, dobrze

Z Tobą Grzesiu nie będe się kłócić, zresztą ten temat już wyczerpałam. Może tylko pozwolę sobie zauważyć, że ocena TXT jest wypadkową oczekiwań jakie się ma względem tego typu portalu. No i każdy może mieć inne.

Ale wiesz co Grzesiu? Jednak się czepnę. O ten skasowany tekst. DLACZEGO SKASOWAŁEŚ???? I w dodatku informujesz o tym, chyba celowo żeby mnie wkurzyć. Jesteś zlośliwa @


Czemu?

Bo było beznadziejne.
I nudne.
Puste też.
Niszowe nie bardzo, ale tego słowa do końca nie rozumiem, acz brzmienie mi się podoba, wiec można uznac, że i niszowe było.
A kłócić się możesz, choć mi się nie chce, bo też już o tym nieraz gadałem i z takich rozmów niewiele raczej wynika.

A oczekiwania, cóż, można mieć różne.
Mi w blogosferze naszej TXT odpowiada chwilowo najbardziej i tyle.
jak mi przestanie albo będą ciekawsze miejsca to będę się i tam udzielał.
A najlepiej by było jakbym się udzielać w necie przestał, bo i po co.

pzdr


Young Gods

>grzesiu … zwróć uwagę jak fajnie sięten kawałek u Szwajcarów rozwija :)

>max

dawaj te fory, dawaj doprawię Kaczorowi penisa na czole :D

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Nie no, nie wytrzymam!!!

Szlag mnie trafi albo inny kataklizm dopadnie!

JAK TO “PRZESTAŁ UDZIELAĆ”? JAK TO “BO I PO CO” ????

Grzesiu, ja Ciebie lojalnie ostrzegam, wystawiasz moją cierpliwość na ciężkie próby, a ona dość wątła jest!

Jesteś jedną a najmilszych i najfajniejszych postaci blogosfery, mało?
(że dodatkowo najbardziej marudną, to już trudno, coś za coś) :)

Że też ja muszę takie oczywiste oczywistośći pisać...skaranie boskie:)


Delilah,

luz, odkąd pisać w necie zacząłem, gadam o tym, że przestaję, więc to nie jest na poważnie (Aczkolwiek z Salonem się mi udało pożegnać, tylko komentuję czasem tam, ale tylko dlatego,że xli admini nie chcą mi cąłkiem konta usunąć/zablokować)
A ciebie nic niech nie trafia, tylko posłuchaj Alabama Song, np. w wykonaniu Ute Lemper albo Doorsów.
Od razu bedzie lepiej.


Docencie,

a w komentarzuy pod ich wersją ktoś napisał że to najgorsze wykonanie tego utworu jakie istnieje.

Zaraz posłucham, bo jakoś nie chciało mi się na początku wgłębiać.


Lekko odjechana ta ich wersja,

ale nie przekonuje mnie zbytnio.

pzdr


Delilah,

ale tak poważnie apropos niepisania to jest możliwe, że jakieś 2, 3 tygodnie w najbliższym czasie mnie nie będzie w necie.


>grzesiu

YG nagrali całą płytę z kawałkami Weila, jak Kazik :D nazywa się “Play Weil”

off topowo bo pojechałeś Mansonem, którego nie lubię, ale jeden kower wyszedł mu wybitnie, jak Ebiemu co 20 mecz :)

najpierw oryginał

i kowerek

jest różnica, nie ;-)

ale z Panem Yayco (śmiem wypowiadać się za mojego szanownego współramonesfana) chyba wolimy oryginał :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


>Grzesiu

Przesłuchałam wszystkie wersje, łacznie z docentową. Doorsi rulez, ale ku swemu zdumieniu stwierdziłam, że podoba mi się również wersja tego pajaca Mansona (a nie lubię dziada)

Reszta to jakaś taka….nie moja.

A gdzież to się Grzesiu wybierasz na naszą zgubę?


Docencie, oryginał ładny,

Manson własnie mi grać zaczyna, więc moze zanim skończe pisać komentarz, zdążę ci napisać wrażenia.
Ja Mansona muzycznie lubię, choć znam bardzo wyrywkowo, ale ta cała otoczka mnie smieszy.
No słucham go teraz i się podoba raczej mi.

Ale ty mnie Ramonesami, to i ja:)

I cover:

Trochę przewidywalnie pewnie, ale co tam:)


Delilah,

n arazie nigdzie, a za tydzien ponad do Dojczlandu na prawie 2 tygodnie.
Ale w tym tygodniu mam trochę spraw różnych i przydąłoby mi się przerwę od neta sobie zrobić, ale pewnie nie wyjdzie, bo uzaleznienie trwa.

pzdr


Panie Grzesiu,

staromodny jestem i przez to mało odkrywczy, ale co powiem to powiem. O nudzie. Nudzą się mało inteligentni ludzie. Howgh! Textowisko jest zaj… Nawet Stachu to mówi, a Pan jesteś jego ulubionym autorem. Przez tę nutkę melancholii i dekadencji poniekąd.
Pozdrawiam…


>grzesiu

he he he kulam się ze śmiechu z tego kowera … nie no muzycznie git, ale tekst to Budzyński na poczekaniu chyba wymyślał :P

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Co ty chcesz,

tekst nie jest zły, wprawdzie trochę klimaty naiwne jak w Arce Noego:), ale jest dobrze, nie trza psuć.


Panie Andrzeju,

e tam od razu ulubionym, nie przesadzajmy:)

Ja skromny i nic nieznaczący element TXT tylko.

Pozdrowienia dla Stacha.


>grześ

no w sumie oryginalny tekst też nie jest wybitny :P

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


jestem stronnicza , wiem ale podobno

gustów się nie krytykuje, dlatego wg mnie najnajjnajnafaniejszą wersją tego songu jest ta w wykonaniu Davida Bowie i już!!!! dzięki Grzesiu ,że ją też tu zamieściłeś,
tak w ogóle jak sobie przypominam to w szkole średniej w tych zamierzchłych czasach gdy ja do niej uczęszczałam “opera za trzy grosze “ to była lektura obowiązkowa , ten nóż itd


Arundati,

no to ja w gorszych czasach chodziłem do szkoły, bo w liceum ani słowa o Brechcie się nie dowiedziałem.
Za to na studiach była ,,Opera” lekturą plus różne wiersze plus “Baal”, no, ale na germanistyce to nie dziwne:)

A co do Bowiego, to pamiętam, że już kiedyś gadaliśmy chyba o jakiejś jego piosence i się zachwycałaś.
Znaczy, pamietam, że lubisz.
Dla mnie ,,Space oddity” to jeden z najlepszych utworów jakie znam< więc choć pewnie znasz i ja już wklejałem, więc nie moge się powstrzymac jeszcze raz, bo tego utworu moge słuchać bez końca:

A ta fryzura jego, masakryczna.

A tu druga wersja, znaczy pierwsza pewnej piosenki, której też mogę słuchać bez konca, choć bez końca moge słuchać akurat wersji nie Bowiego lecz Nirvany, no, ale gdyby nie Bowie, to by nie było i Nirvany, więc:

A teraz ta, której moge słuchać ciągle:

Trochę mi się rozrosła odpowiedź dla ciebie:)

Pozdrawiam.


Łobuz jesteś i tyle:)

generalnie twój komentarz potwierdza wszystko co wiem na Twój temat czyli nic:)

a propos masz gdzieś swój jubileuszowy tekst z okazji 50 posta na s24?

od tego czasu Cię znam, albo od 25 ale jaka to różnica:)

Prezes , Traktor, Redaktor


grzesiu

zajumałem Ci cykl :P

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


proszę i epigonów się dochrpałeś:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Maks, nie żadnych epigonów

tylko genialnych twórców, których inspiruje moja równie genialna twórczość:)
Weź się naucz pisac z odpowiednim szacunkiem, bo tu nie ma żartów.
:)


Docencie,

idę do ciebie:)
Znaczy słuchać, ale i komentarza się doczekasz niebawem.

pzdr


Grzesiu

Powiem co najmniej dwie rzeczy.

Pierwsza rzecz, że the Doors jest dla mnie najważniejszym zjawiskiem w świecie muzycznym. Subiektywnie oczywiście.

Wykonania, które przybliżasz są dla mnie potwierdzeniem tego.

Napiszę o the Doors, napiszę bo to dla mnie baaaardzo osobiste. Ważne. Jim Morrison coś we mnie ukształtował choć droga do tego jest zdumiewająca.

Druga rzecz.

Właśnie mi On powiedział, że ten utwór jest oparty na dysonansie (złośliwie dodał, że socjologia tudzież inne żałosne nauki społeczne se zaporzyczyły owo określenie z muzykologii). Patrz Grzesiu ile to się można dowiedzieć.

Jak się wsłuchałam to słyszę, ten dysonans znaczy. Gość śpiewa a muzyka sobie. Niesamowite.

I co? Najlepiej Jim pojechał.

Co było do udowodnienia.


Gretchen,

no co tu powiedzieć racja, wykonanie The Doors jest świetne po prostu i fakt, wszystkie inne widzi się przez pryzmat tego wykonania, no, ale w ogóle jak się słucha Doorsów to dreszcze przechodzą.
No i czekam na tekst o The Doors.

Pozdrawiam.


Grzesiu

Napiszę ten tekst. Fajna okazja tylko muszę falę poczuć.

I te dreszcze…


IMO

the Doors są deko przereklamowani. jak dziś słucham muzyki z tamtych lat (1965-1970) to większe wrażenie robią na mnie Cream, Cpt Beefheart, Zappa i oczywiście Velvet Underground. przy Lou Reedzie Morrison to zwykły grafoman.

a ha jest jeszcze the Who, ale to osobna kategoria

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docencie

Kurde żesz!

Przereklamowani?

Grafoman?

Litości…


no grafoman

jego teksty są słabe i pretensjonalne

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Panie Docencie,

może nie żeby zaraz wszystkie teksty były takie kiepskie, ale coś w tym jest, co Pan zaznaczył. Za dużo pisał. I miał niedobry stosunek kwasu do weny. Jak ktoś tak ma, to potem nierówności widać.

A Velvet Underground i Lou Reed? Znowuż mnie Pan trafił w miękkie. Taaa…

Żeby Pana wesprzeć, taki zestawik:

Najpierw coś w zasadzie miękkiego, prawie sympatycznego:

Potem już trochę ciemniej:

Solowo i ciemno:

I na koniec, to, co już parę razy wklejałem. Coś z mojej pierwszej trójki. Ever. A jakiż to staroć jest:

Pozdrawiam

PS Co do mojej “pierwszej trójki, proszę nie pytać, tylko przypomnieć, jak to Bułhakow pisał, że powołano Partyjną Trójkę, w składzie dwudziestu pięciu towarzyszy...


Panie Yayco

VU to imo pierwsza trójka kapel z lat 60. :)

Sweet Jane już po reunionie.

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Idźcie

sobie z tymi herezjemi i profanacjami, panowie Y & D.S.
I niech se będą grafomańskie teksty Doorsów i muzycznie słabe, ale magia, klimat, urok i takie tam.

Moje tez sa grafomańskie.
Grafomani, wszystkich krajów łączcie się:)


De gustibus non est disputandum

Grzesiu!
Dyskusja, jakie zespoły były największe w latach 60. dla mnie jest bez sensu, ponieważ po pierwsze – patrz tytuł mojego komentarza, a po drugie lata 60., ale i 70 dzieliły się na wyraźne dwie połówki, w gruncie rzeczy nieporównywalne. Jeżeli chodzi o II połowę lat 60, a więc mojej młodości, to dla mnie największymi płytami ówcześnie było “Deep Purple”, King Crimson ze swym „In the Court Of the Crimson King”, Chicago – „Chicago Transit Authority” (tak zresztą pierwotnie się nazywali), Iron Butterfly ze swoim „In-A-Gadda-Da-Vida”, Blood, Sweet and Tears, Vanilla Fudge, Fleetwood Mac (tylko w męskim składzie), że nie wspomnę o Janis Joplin i Jimim Hendrixie. Ale dla mnie największym rokiem był 1970, wtedy to powstały albumy: „Led Zeppelin”, pierwsze albumy o nazwach zespołów: „Black Sabbath” i „Emmerson, Lake & Palmer”, najgenialniejszy album Deep Purple „Deep Purple In Rock”, debiutancki album Urial Heep „Very ‘Eavy… Very ‘Umble”.
Cream uwielbiałem, ale i The Doors również. Ale ciekawym przyczynkiem w tej dyskusji jest fakt, że to właśnie The Doors cieszy się największą popularnością wśród najmłodszego pokolenia, kiedy mają okazję omawiać zespoły lat 60.
Inna rzecz, że nie spodziewałem się takiej ilości wykonań Alabamy.


Torlinie

no ładny kawałek muzyki opisałeś, a 1970 rok, fakt, szczególnie ten Black Sabbath to dla mnie miła rzecz.
Choć z drugiej strony rok smierci Hendrixa i janis Joplin, więc też symboliczna data.

pzdr


o pierwszej płycie Velvet Underground krąży taki bon mot

Niewielu ludzi kupiło ten album, ale każdy z nich założył potem własny zespół.”

i moim zdaniem to doskonale oddaje ciężar tej kapeli.

co do tego że lata 60 to dwie połówki – zgoda. ja już gdzieś pisałem – “w latach 1965-1970”.

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Niszowe jest piękne!

Odkąd to niszowość jest wadą?


No Owczarku,

nie wiem, ja tam lubię niszowe klimaty…

pzdr


W uzupełnieniu: “opera

W uzupełnieniu: “opera za trzy grosze” przerabiana była we fragmentach bo chodziłam to technikum a nie ogólniaka, może dlatego..
Dziękuję za “rozrośnietą” odpowiedź, bo DB lubię szczególnie i to za całokształt, fakt, ale z wielką przyjemnością słucham bardzo wielu innych wykonawców i zespołów i nie tylko z przełomu 60/70 /80
pozdrawiam


Arudati,

to i tak dobre technikum, nawet jak fragmenty, zresztą taki ,,Blaszany bębenek” Grassa na studiach germanistycznych też się często we fragmentach pprzerabia, choć ja 3 razy cały czytałem:)
No a co do muzyki, to mam jeszcze pomysł np. na piosenki z motywem deszczu, ale musze pomyśleć i musi padać zacząć:)

pzdr


re: Historia jednej piosenki - Alabama Song

Panie Yayco, a Lou Reed przecież nadal w formie co zauważam z przyjemnością, jednocześnie przykro mi, że nie obejrzę koncertu, który ale Pan to pewnie wie odbędzie się 14 lipca w Sali Kongresowej


Grzesiu

dla mnie takie magiczne książki to np “sto lat samotności”, “mistrz i małgorzata” i nadal wracam do nich od czasu do czasu…
Może niech na razie nie pada, co nie przeszkadza oczywiście byś wymyślał nowe motywy, powodzenia no i udanego urlopu życzę
pozdrawiam


O ,,Mistrz i Małgorzata",

muszę odnowić znajomość, a co do ,,Stu lat samotności” to ja jakoś jednak po stronie ,,Miłości w czasach zarazy” w tym odwiecznym konflikcie:)
Przygodę z Marquezem od ,,Miłosći” chyba zacząłem i w sumie mam wrażenie, ze to najlepsza jego książka.
Zresztą jak dawniej dużo czytałem to miałem totalną fazę na literaturę południowoamerykańską: marquez, Llosa, Carpentier.
Trza kiedyś wrócić do tego…

Pozdrówka.


a ja właśnie

byłam trochę rozczarowana “Miłością w czasach zarazy” może dlatego, że za wiele oczekiwałam, ale tak w ogóle lubię literaturę ibero, też miałam swego czasu taką “fazę”
pozdrówka


Hm, to ja odwrotnie,

jakoś rozczarowała mnie ,,Samotność...”, ale to jak z Betlesami albo Roling Stonesami jest:)
odwieczny konflikt:)

Muszę wrócić do obnu po prostu, pewnie będzie inaczej teraz, inne wrażenia, może zmienię zdanie nawet, szczgólnie, że obie pozycje na pólce stoją grzecznie sobie i czekają na swą kolej.
A teraz czytam Willima Styrona ,,Wybór Zofii”, ale jakoś niespiesznie, bez entuzjazmu, niezachłannie, od wczoraj 150 stron ledwie, a jeszcz e jakies 500 przede mną, pewnie w tydzien się nie wyrobię nawet, a pomyśleć, że takie ksiązki połykało sie w dwie noce nie tak dawno albo i cąły dzień czytało.

Dawny entuzjazm przepadł?
Między innym przez internet, ale pewnie nie tylko…
Zresztą stadium grafomaństwa najwyższe osiągnąłem, prawie nie czytam, dużo piszę i kupuje książki.
:)
Dziwne to wszystko.


To prawda, przez internet też mniej czytam, 24 godziny

to 24 godziny, “Wybór Zofii” nie bardzo można szybko czytać, no i po co?
Film z Meryl Streep w roli Zofii bardzo mi się podobał, warto zobaczyć
pzdr


Opowiem się po stronie

“Miłości w czasach zarazy”.

Nic się nie dzieje w tej książce. Nuda Panie, jak w polskim filmie. Spojrzysz w prawo, spojrzysz w lewo…

Wszystko staje się jasne gdy doczytasz do końca, także te strony zionące nudą i nie zwiastujące niczego.

Trzeba nieprawdopodobnego Talentu by napisać taką książkę.

Czego Państwu wszystim życzę...


Arundati, filmu nie znam,

choć Meryl Streep uwielbiam i to bardzo.


Gretchen,

ano racja:)

Pozdrówka.


Pani Gretchen, Grzesiu

nieprawdopodobnego Talentu, to prawda , jako pozbawiona tych talentów cieszę się iż mogę czytać takie Dzieła
pzdr


A ja lubię

wersję Kazika, choć jak kiedyś zanuciłam, to Zuz naciągnęła mi czapkę na łeb i kazała oszczędzać światło.

Ale to raczej wina moich talentów wokalnych :)

Jeszcze fajne było prowadził Bill w Bilbao…

A Marquez jest ogólnie beznadziejny. Howgh.

pozdrawiam


Alabama?

redneki lubieją to:

:P

p.s. hymn southern rocka Zakk gra w kapeluszu Unii … he he he to jest kuffa poczucie humoru i przewrotność
__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos


Subskrybuj zawartość