Opowieść taka, że płakac się chce i nic nie pomaga - stary tekst zainspirowany płytą Lao Che

W lutym 2007 napisałem o płycie Lao Che.
Takie moje spojrzenie na muzykę, trochę na historię też, Powstanie
Warszawskie też.
Myślę, że tekst zasługuje, by znaleźć się i na TXT

Opowieść taka, że płakać się chce i nic nie pomaga.

Zaczyna się tak:

Wolność to ja kocham i rozumiem,/wolności, to ja oddać nie umiem

A jest przed kim tej wolności bronić. Przed Germańcami i przed Czerwonymi. Najważniejsza jest Polska. Polska Niepodległa, ta Polska, której nie ma, ale o która trzeba walczyć. Nie da się inaczej.

Nie da się, choć by się chciało:
W lutym 2007 napisałem o płycie Lao Che.
Takie moje spojrzenie na muzykę, trochę na historię też, Powstanie
Warszawskie też.
Myślę, że tekst zasługuje, by znaleźć się i na TXT

Opowieść taka, że płakać się chce i nic nie pomaga.

Zaczyna się tak:

Wolność to ja kocham i rozumiem,/wolności, to ja oddać nie umiem

A jest przed kim tej wolności bronić. Przed Germańcami i przed Czerwonymi. Najważniejsza jest Polska. Polska Niepodległa, ta Polska, której nie ma, ale o która trzeba walczyć. Nie da się inaczej.

Nie da się, choć by się chciało:

I wyszedłeś jasny synku z czarną bronią w noc
I wyszedłeś jasny synku z czarną bronią w noc
?? i poczułeś jak się jeży w dźwięku minut zło
zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką
czy to była kula synku czy to serce pękło.

A wszystko dla wolności, dla przyszłości, dla honoru, dla Ojczyzny, dla Boga. Dla nich trzeba iść pod prąd. Trzeba heroizmu, trzeba odwagi, choć pewnie wtedy im się nie wydawało, że są herosami. Lecz są. Ojczyzna i Mała Ojczyzna mają tylko ich, nastolatków, dwudziestoparolatków, ,,jasnych synków”, którzy zabijać muszą, którzy muszą trwać na posterunku:

Stare Miasto, Stare Miasto
wiernie ciebie będziem strzec
mamy rozkaz cię utrzymać
albo w gruzach twoich lec

Nagrody nie będzie, nie będzie za mękę, za ból, za poparzone witki dwie
W tym świecie nie ma wyjścia, a jeśli jest to prowadzi ono z kanałów na wrogi i morderczy świat.

Jest sto tysięcy dusz
a jedna rura
żołnierze wychodzą
cywilom i rannym się nie uda

Bóg pewnie jest( przynajmniej oni w niego wierzą), w coś wierzyć muszą, ale jest daleko:

Jest jeden wielbłąd/do jednej igły ucha
nieliczni zbawieni/licznych Bóg nie słucha

A wszystko, cała walka, droga prowadzą do kresu, do śmierci, może do Boga, może do nicości:

Tramwajem jadę na wojnę...,/na pętli u Boga wysiądę

Jak już wiadomo, nagrody nie będzie. Po bólu, katowaniu, przesłuchaniach, oczekiwaniu czerwonej zarazy ,bombardowaniach, ruinach i zgliszczach przyjdzie śmierć.

I tylko pieśń zostanie.

A gdyby jednak ktoś się spodziewał nagrody, no to może liczyć na złote runo nicości Albo ewentualnie na zapłatę innych. A ci odwdzięczą się tym co mają:

A nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechem zabójstwem na śmietniku

Teksty pisane kursywą i w cudzysłowie to po kolei:

Chłopcy z Placu Broni, K.K. Baczyński,, Lao Che, no i oczywiście Zbigniew Herbert.

Reszta moja, choć inspirowana powyższymi autorami, całość dzięki jednej z najcudowniejszych i najpiękniejszych płyt: ,,Powstanie Warszawskie” zespołu Lao Che.

To chyba tyle.

P.S. Pierwotna wersja tekstu nie miała ilustracji muzycznych.teraz załączam dwie rzeczy z płyty ,,Powstanie Warszawskie”, dla mnie najpiekniejsze utwory.

I to:

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

grześ

dobrze że masz archiwum

“Godzina W”- słucham kilka razy w miesiącu i normalnie łzy czasem same lecą...

kląć mi sie chce…

kurde

prezes,traktor,redaktor


Max,

ano kilka tekstów zostawiłem, niewiele chyba 25 czy coś koło tego, ale te co uważam za dobre.Ze 2albo 3 już na TXT były, ten też stwierdziłem, chyba nie jest najgorszy.
A co do Lao Che, miałem tak że słuychałem cąłymi dniami, chyba dwa lata temu w wakacje słuchałem bez przerwy lao Chye, ,,taty Kazika” i Pidżamy Porno poprzlatanej z SNL.
Więcej nic
I to codziennie to samo.

A co do PW?
Nie umiem o nim pisać, to jest taka osobista i literacka wizja, pewnie z rzeczywistością trochę na bakier.


Grześ

Popatrz sobie na to:

www.miastofeniksa.pl

To jest projekt, który można oglądać w Warszawie przez cały sierpień.

Niezwykłe.


Grzesiu,

Wydaje mi się że pamiętam Twój tekst z lutego.

Chciałem sprawdzić, czy dawałeś go u nas już wtedy i kliknąłem na link “Grześ”.
Niestety prowadzi do nikąd. Poproś adminów, żeby poprawili…

Tekst piękny.


Gretchen,

zajrzę w wolnym czasie.
Obecnie jestem lekko zmachany porowerowo, idem się coś napić.

pzdr


Merlocie, po prawej są teksty,

, klikasz na więcej i masz moje wszystkie.
Nie umieszczałem wcześniej tu, ale w podobnym stylu był tekst o płycie ,,tata kazika”, sam wczoraj nie byłem pewny czy wrzucałem już o lao Che i PW czy nie.
A z tym klikaniem na nic to często się robi, że się teksty nie pokazują tylko komunikat strona nie znaleziona i nie tylko na moim.
Nie wiem o co chodzi, więc apel o poprawienie, jak to kto czyta kompetentny:)

pzdr


Grzesiu

Dzieki.
Wielkie dzieki.


Grzesiu

Nie no rzecz oczywista – odpocznij się napij czegoś.

Jeśli obejrzysz to powiedz czy Ci się podobało.

Gdyby Pan Merlot też obejrzał i wyraził swoją opinię...

To też byłoby cenne.

:)


Borsuku,

Pozdrówka.


OK.

Obejrzałem stronę “Miasto Feniksa”. Pomysł dobry, chociaż powtórzony 28 razy osłabia nieco pierwsze wrażenie.

Dwie sprawy uderzyły mnie nieprzyjemnie, a jedna rozśmieszyła, więc od niej zacznę:

Wersja eksportowa strony, z nazwami ulic po angielsku to buractwo do sześcianu. Do tego liczne niezdarności tekstu sprawiają komiczne wrażenie. Grzesiu, jak wpadniesz do Warszawy, to spotkamy się pod palmą, na rogu Jerusalem Avenue i New World Street, OK?

Nieprzyjemnie:
Nachalna autopromocja firmy Oneshot Design, autorów pomysłu i wystawy.

Bardzo nieprzyjemnie:
Użycie kotwicy “Polski Walczącej” w logo wystawy, gdzie P zastąpiono F.
Wstyd i świństwo.

Co ciekawsze nazwa “Miasto Feniksa” jest atrakcyjna sama w sobie i znakomicie obroniłaby się bez tego “cytatu”.

Pójdę obejrzeć w naturze za kilka dni.

Widzę Gretchen, że nie poszłaś na śpiewy? Ja też nie i teraz żałuję...


Gretchen,

zajrzałem na podany link.
Ciekawy efekt, niepokojąca atmosfera w sumie, ale chyba nie dziwne.
Zerknij na nowy tekst Banana, też na temat wystawy i o Warszawie.
Bardzo dobry zresztą.

pzdr


A jak już tak temat Warszawy

naturalną drogą na TXT nam się pojawił, to wklejam portret muzyczny miasta autorstwa T.Love.
Lubię ten utwór, choć Warszawy nie znam zbyt ani nie mam z nią jak wiele tu osób żadnych jakiś emocjonalnych skojarzeń/odniesień.


Panie Merlot

Nie poszłam na śpiewy. Nie wiem czy dobrze zrobiłam.

Ale…

Dzisiaj, kilkanaście minut przed godziną W poszłam na Plac.

Usiadłam na mojej ławce i czekałam spokojnie choć nie wiem czy to prawda z tym spokojem. Znam siebie i umiem przewidywać.

Siedzę i się rozglądam.

Na dwóch ławeczkach przyjemnie ocienionych siedzą: starsza Pani, odświętnie ubrana. Nawet takie białe rękawiczki na upalne dni miała. I mężczyzna z dzieckiem w wózku.

Moja ławka w pełnym słońcu.
Dobrze – myślę sobie – to uzasadnia ciemne okulary

17.00

Gdzieś w oddali słychać pierwszy przedłużony klakson

Potem ktoś się dołącza

W ułamkach sekundy to już jest chór

Pani i Pan z zacienionych ławek wstali

Ja już wiem, że nie mogę

Nogi mi wrosły i odmawiają posłuszeństwa

Mogłam tylko się wyprostować na tej ławce

No to się wyprostowałam

Boże, pomyślą, że jestem durną idiotką

Ruch się zatrzymał

Tylko prawie całkowicie

Czuję jakiś wewnętrzny stan, którego nie mogę opanować

Pozwoliłam łzom płynąć

W końcu mam te okulary, prawda?

Przypomniało mi się, że w zeszłym roku stałam na balkonie w pracy z Bożenką, która nie poznała swojego ojca, bo nim zdążyła się urodzić on zginął w Powstaniu.

A dzisiaj Bożenki już nie ma…

To jest bardzo poważnie i boleśnie smutny dzień Panie Merlot…


Jechałem Alejami Niepodległości

gdy wybiła ta godzina. Stanęliśmy, trąbiliśmy.
Coś się zmieniło od zeszłego roku. Dziś ludzie wysiadali z samochodów na środku ulicy, żeby spędzić tę minutę stojąc. Młodzi i starsi. Mężczyźni i kobiety.

Solidarność? Wspólnota? Tradycja?

Nie tylko zaduma i żałoba.


Wy płaczecie nad tym

co było Wtedy.
Ja płaczę nad tym, co widzę teraz.
Niestety nie mogłem być Wtedy
Żałuję

A teraz NIC nie widzę.

Bo niby co miałbym widzieć?
Co?


Panie Merlot

Się z Panem zgadzam jak by mnie coś ugryzło.

To już nie tylko zaduma i żałoba, choć to z pewnością też.

Wspólnota. To słowo mi najbardziej w sercu zagrało.


Na początek,

mógłbyś się przejść szlakiem Twoich warszawskich owieczek.

Przejść uliczką Zapolskiej opisaną przez Gretchen, zajrzeć w okna w których nie tak dawno dorastał Borsuk, idąc w stronę Grochowa minąć moją remizę.

A w grochowskiej stronie pana Yayco znaleźć tę budowę co go co rano przyprawia o różne takie. I osiedle Jull, o ile dobrze pamiętam.

A potem, jak się zmęczysz tym łażeniem usiądź w którymkolwiek parku i pomyśl sobie, że my cieszymy się, że jesteś z nami. Że jesteś jednym z nas…


Panie Igło

Niech Pan spróbuje zobaczyć (znowu powtarzam za Merlotem).

No niech Pan spróbuje.

Co Pan chciałby zobaczyć?

Bo ja widzę ten cholerny ekonomiczny najazd na to miasto.

Widzę brak więzi, bo skąd niby ona miałaby się brać?

No niech Pan siebie zapyta dlaczego Pan żyje tu, a nie gdzieś indziej…

Gazetka merlotowa to już dla mnie coś. Sama pomagałam “składać” podobną córce mojej koleżanki z pracy, harcerce. Gorącej, oddanej, nieprzypadkowej.

No Panie Igło!


Szanowni G & M

Tak, wy jesteście dla mnie resztkami Miasta.
Tylko resztkami Tamtego.

I za to was szanuję.

Nie macie nic wspólnego z tym co Jest.
Nic.
Nie macie

Tak, jak dzisiejszy przechodzień Marszałkowskiej.
hahaha warszawiaczek, ci ja
Nie ma nic wspólnego z chłopcami od OS Jerzyki bijących się za Warszawę w Pociesze, i złożonym z syberyjskich sierot.
Choćby
Bijących się za nie swoje miasto. Choć kochane.

Tak, czuję się jak te sieroty.
Takie co to przyjechały do Stolycy z przechowaną tradycją, wspomnieniami, piosenkami.
I położyły to na dłoni.

I na tę dłoń im/mi napluto.
Głupotą i brakiem pamięci.
I cwaniactwem.
Chamstwem i wyrachowaniem.

Wytarłem.

Została szydera.

Po wytarciu

I poczucie dominującej, cudzej, głupoty.
Triumfującej.
Bezrefleksyjnej.

Nie chce mieć z tym nic wspólnego.
Już.

P.S. Po parkach i uliczkach chcecie mnie wodzić?
Toć ja tam już sto razy byłem.
Tam nie ma warszawiaków.

Tam siedzą/polują żmije.


Obawiam się Igło,

że gdziekolwiek byś nie pojechał znajdą się jakieś warszawiaczki. I wszędzie możesz mieć problem kładąc Twoje TO na dłoni. Tutaj cześciej niż gdzie indziej, bo to duże miasto.

Ale, paradoksalnie, z tego samego powodu, częściej niż gdzie indziej znajdziesz tu ludzi, którym warto TO ofiarować...

A resztki Tamtego stanowczo sobie wypraszam. We własnym i tej drugiej imieniu;-)


Pan się słabo bronisz

Merlocie.
Bo wiesz.

Dlaczego tak łatwo mi szydera przychodzi.

A idąc przez te miasto i tak idę przez inne.

Nie zabieraj mi choć tego.
Co?


Zazdroszczę Ci tego Innego.

Trochę.


Panie Igło

Powiem Panu tak,

na większość rzeczy, które ludziom na dłoni wykładałam

ci ludzie napluli.

W większości.

A dla tej mniejszości co pojęła, zrozumiała, wykonała pewien wysiłek…

Dla nich nadal warto.

Jeśli Pan czyta to, co ja piszę, co nieudolnie staram się przekazać, to tam to jest.

I ta mniejszość i ta większość.

Albo odwrotnie.

Nie ma znaczenia w jakim kontekście rozmawiamy.

Ja, Panie Igło często o tym piszę.

Warto trzymać się ludzi, którzy rozumieją, którzy nie są podstawionymi, albo udawanymi przyjaciółmi.

Takich to już pies (z całym szacunkirm dla psów) trącał.

Prawda?


A ja śpiewałam

Warszawskie dzieci, Pałacyk Michla, Warszawo ty moja…
Tak myślałam że ktoś z Was zawędrował na Plac Piłsudskiego. Barton Pana Merlota, tenor Igły sopran Gretchen?
Unissono ?

Pozdrawiam serdecznie z miłą świadomością że Karczma Merlota jest gdzieś w pobliżu


Agawo,

unisono z Igłą się nie da;-)

Ale wczoraj sobie tu na TXT pośpiewaliśmy w kanonie.
Jedno zaczynało, wchodziło drugie, a potem trzecie i tak da capo...

Cały Dzień.


Panie Merlot

A nawet dwa dni :)


Da się da

Tyle, że trudno.


Uczuciwie mówiąc

nikomu Pan nie obiecywał, że będzie łatwo.

No to bywa trudno.

he he


Dzień muzyczny zatem

A ja szlakiem powstańczym moje dziewczę prowadzę. Niech wie.
Okazja żeby spotkać świadków tych wydarzeń.
A znicze powązkowskie o zmierzchu…. To poemat.


Szanowna Gretchen

A kto obiecywał, że będzie trudno?

Widzę jednak, że ta rocznica nie wzbudza już takich emocji jak jeszcze 2-3 lata temu.
Może to i dobrze.

Tylko odchodzących weteranów żal.
Za mojego dzieciństwa i młodości był żywy przekaz.
Teraz już tylko odczyty i akademie ku czci.

Oni idą na wieczną wartę. Potem pójdziemy my co ich pamiętamy.
Potem już nie będzie nic.

No może bezpilotowe samoloty.
Szybujące bomby, atomowe okręty i sterowane przez komputery różne maszyny do zabijania.

Ale może wtedy ludzie przestaną się mordować po staremu.
Boleśnie.

Zaczniemy po prostu znikać.


Igła,

czy Ty uważasz, że jak już sam będziesz tylko legendą, to nikt nigdzie i nigdy nie zapekluje golonki, albo nie poda na obiad pachnących kartofli ze świeżym koperkiem i kwaśnym mlekiem?

Otóż i owszem, zapekluje i poda. Niejeden.

Na szczęście…


Ja sam nie wiem,

co wiem?
Bo jestem w nastroju wisielczym.

Chyba pójdę robić zupę gulaszową?


Panie Igło

Co też Pan opowiada znowu.

O matko moja, o matko.

Pan się okopał w tym swoim zgorzknieniu i zapiera się zadnimi łapami.

Pan zdaje się jest starszy ode mnie, hmm?

A te dzieciaki, które rok pracowały nad miastem feniksa są znacząco młodsze ode mnie, tak?

A Kuba, jest za mały jeszcze na wycieczkę tramwajem, ale jego rodzice już wiedzą, że zaprowadzą go do Muzeum Powstania.

No.


No nie mogę!

Jeszcze zupa gulaszowa w taki upał...

Rosół sobie Pan ugotuj najlepiej, to się Pany wisielec wytopi z człowieka

:)


No widzisz,

a ja właśnie zabieram się za bułgarską tielieszka wariena, czyli coś bardzo podobnego.

Coś ten nasz kanon się przedłuża…

Gretchen, co gotujesz?


Gretchen

Taka zupa to dobry wynalazek.
Jest sycąca i można ją odgrzewać.

Kurcze. już zbierało się na burze i poszła bokiem.
Duchota.


Jeszcze nic,

zastanawiam się właśnie co by też zrobić.

Mam dzisiaj (znowu!) przyjaciół na kolacji.

Ale nie zmusicie mnie do zrobienia zupy gulaszowej albo bułgarskiej tielieszki warieny czymkolwiek ona jest ta tielieszka!

Oooooo nie!


cielak

ogólnie


Panie Igło

Ten sarkazm, gorycz przywołuje niezapomnianą scenę z filmu Wajdy
z płonąca wódką w kieliszkach.
A tu gulasz ku pokrzepieniu serc.


Pani Agawo

Zupa parkocze.

A Gretchen nie da znajomym po jogurciku i sucharka.
Będzie nowocześnie.
No i pizze można na telefon.


Panie Igło

Jest Pan absolutnie nieznośny.


Panie Igło

Zazdroszczę gulaszu. I nowoczesności.
Idę do Muzeum. Zapowiadają grad albo burzę piaskową. Ta niepewność....


Pani Gretchen

Proszę zastąpić słowo absolutnie, słowem rozkosznie.

I wróci mi humor a pani będzie miała rację.
Jak zwykle zreszto.


Panie Igło

A zatem, Panie Igło

jest Pan rozkosznie nieznośny

P.S. Niech Pan się nie przyzwyczaja za bardzo do tej mojej zgodliwości…
:)


Gretchen, Merlot, Igła&Agawa,

dzi.ęki za ciekawą dyskusję.
Przeczytałem.
Agawo, witam, bo chyba pierwsyz raz tu jesteś, no i na TXt długo cię cuś nie było.

Pozdrówka i zapraszam częściej.


Panie Grzesiu

Napisz pan jakiś tekst o tym, że nic nie napiszesz.

Bo reszta, w tym ja, nie potrafi.

Niech ta burza już wreszcie przyjdzie.


Panie Igło,

za gorąco by pisać.
Duszno.
Nie da się pisać.Ba, nawet czytać się nie chce.

Zrestzą, kto to będzie czytał, jak wszyscy nad jakąś woda czy gdzieś:)
Może późnym wieczorem cuś napiszę.
Ale nie o niepisaniu.
Raczej pobawię się w rekolekcjonistę jak Poldek.:)
pzdr


Panie Igło i Grzesiu

U mnie była burza, a nawet bardzo padało i co???

Teraz jest jeszcze gorzej.

Tak żeśmy się tu rozsiedli u Ciebie od wczoraj Grzesiu, że dobrze chociaż, że tę rozmowę uznałęś za ciekawą.

I pisz o tym de Mello, pisz.


Gretchen, gadajcie dalej:)

mam nadzieję, że moim wtrąceniem nie przegoniłem nikogo.
Ale widać, że chyba przegoniłem, bo nawet igła zamilkł.
A co do deMello, to w sumie przyszedł mi pomysł na inny już tekst i bardziej mnie wciągnął, choć raczej smętny i troche w tematach, które tu poruszacie.
A deMello poczeka:)
A może się nie nadaję na rekolekcjonistę, nawet jesli chodzi o treści alternatywne i tak eklektyczne jak u deMello.

Obaczy się.

pzdr


Grzesiu,

nie przegoniłeś.

Razem z zupą Igły pyrkoce moja tieleszka i mamy ręce w garach.


Grzesiu

Panowie mieszają w garnkach :)

Ja się zwlekam do sklepu, żeby kupić coś na tę wieczorną kolację.

Chociaż Igła gdzieś tu krąży ponuro i straszy.

Ty za to nie marudź tylko pisz. Przynajmniej nie musisz z domu wychodzić, jak ja.
O!


Gretchen, muszę.

bo na piwo siem umówił.
Ale na szcęscie to troche póxniej, może słońce zajdzie, choć wątpię, by koło 18 się to stało.
Jak coś napiszę, to wieczorem, bo jak wiesz, pora na pisanie to noc.


Pani Gretchen

Niech pani zadzwoni i zamówi sałatkę coleslaw i coca-cole.

Po co chodzić?

A stary chleb zastąpi sucharki.

Trza nożem zeskrzybać pleśń, opłukać pod kranem, chwilę poczekać żeby woda wsiąkła, posmarować masłem bez cholesterolu, sprzedają takie jako nowość i na 3 min do mikrofali.
Akurat tyle czasu co na wypalenie cygareta.

Prawda, że jestem uroczy?


Grzesiu

W takim celu to wyjdziesz raźnym krokiem :)

A na pisanie to noc. Racja. Wiem.


Znowu to samo.

To wina mojej letniej krwi poznańskiej i krakowskiej pewnie, że tego nie znoszę.

Stare Miasto, Stare Miasto,
Cicho sobie będziesz stać,
Żadne bomby Cię nie zburzą
Ku pamięci będziesz trwać.
Stare Miasto, Stare Miasto,
Nie wysadził Cię Hans Frank,
Nie wybuchło tu powstanie,
Nie rozjechał Ciebie tank.
Wciąż monarchia tu panuje,
Ludzie liczą grosze praskie
Układ, zgoda Cię buduje,
Bo nie jesteś Ty warszawskie.
Bo nie jesteś Ty makietą,
I kaprysem sekretarza
Jesteś tutaj na pamiątkę,
Niech nikt Ciebie nie obraża.
Ja na Rynek sobie wjadę
Wiślną, Bracką, Szewską, Grodzką,
Choć nie tutaj się rodziłam,
Przecież kocham Ciebie mocno…


Subskrybuj zawartość