Opowieść o tym jak zła "GW" niewinnych HIV zarażała...


 

Zacznijmy od początku.
na początku było Zło.
Zło to “GW”.
Po tym jak już ustaliliśmy prawdy oczywiste, przejdźmy do sprawy Simona Mola.
Osobnik ów, przestępca i oszust, zarażał kobiety HiV.
Tak się złożyło, że jednocześnie dostał jakąś tam nagrodę, był znany w tzw. warszawce jako niby bojownik z rasizmem, pisała o nim “GW”.

No i wnioski z tego sa takie, że “GW”& polityczna poprawność winne są temu, że Mol zarażał kobiety wirusem HIV.
Nie wierzycie?

Spójrzcie tu np, tekst wprawdzie stary, ale ostatnio sprawa z powodu śmierci Mola odżyła.

I się zaczęło, rozważa się czy Mol był katolikiem czy bojownikiem i sztandarem politycznej poprawności.
Oczywiście wielu ma okazję, by dokopać “GW”, bo przecież jak wiadomo Mol bez istnienia “GW” by nie zarażał, tak jak nie zaraża chorobami wenerycznymi świadomie czy nieświadomie wiele innych osób.

One są jednak nieważne, ważny jest Mol, bo jest wygodny, bo czarny, bo politycznej poprawności można dowalić, bo ZŁO można napiętnować (a ZŁO to przecież Michnik&spólka)

Najciekawsze, że nieważne jest, że Mol popełnił przestępstwo, nieważny dla wielu jest los czy życie tych dziewczyn, nieważna jest choćby mogąca z tej okazji zaistnieć kampania uświadamiająca jak chronić się przed AIDS, kampania nt. antykoncepcji czy coś podobnego.
Ważne jest, że Mol dostał nagrodę za jakiś tomik wierszy i że go stowarzyszenie “Nigdy więcej” a więc wstrętne lewaki promowało.
I jeszcze bardziej wstrętna “GW”.
Dla mnie żenada.

A jeszcze jedna ciekawa sprawa, moim zdaniem, gadanie o politycznej poprawności i “GW” zmniejsza tu i odpowiedzialność Mola i winę/głupotę/naiwność kobiet przez niego zarażonych.
A przecież podobno zawsze przestępca jest winny, nie ma czynników jak “trudne dzieciństwo” i coś tam.
Tu jest czynnik dodatkowy: inspiracja “GW” i PP.

Ciekawie właściwie.

A w ogóle poczytajcie dyskusję tu, choć nie wiem, czy warto:

http://consolamentum.salon24.pl/97630,index.html

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Grzesiu

Ja z panem nie zgadzam się fundamentalnie.
Otóż ja sam widziałem Mola pijącego kawę z JarKaczem w bufecie na Rozbrat.

On był agentem Pisu wygenerowanym w spółce z SLD.
Słyszałem też, że jako TW Motyl, współpracownik CBA, miał zarażać posłanki PO.
Tylko za dużo mu tego HIVa wszczepili a odtrutka była za słaba.

Mogę dać linki do paru blogerów, tylko po co?
Sam se poszukaj.


Oj, panie Igło,

wiem, ż epewnie niektórzy by tego chcieli pewnie, by mieć o czym pisać:), ale jednak takich opinii pan nie znajdzie, a te, o których ja piszę, w necie się zdarzają.
I to jest różnica.

pzdr


że też masz zdrowie

takimi bzdetami się zajmować

Kogo interesuje zdanie paru internetowych wariatów na temat GW? Ileż można się ekscytować zwykła głupotą?


Oj, nudziło mi się,

zresztą tu nie chodzi o “GW”, tylko chciałem coś napisać i jakąs mnie naszło na ten temat.

A wbrew pozorom temat ogólnie ważny, tylko aspekty uwzględnia się nieistotne właśnie.

pzdr


a tmatem jest co?

że zapytam z głupia?


Hm,

no chyba tekst jest w miarę jasno napisany?

Problemem dla mnie jest tu choćby brak świadomości/nawiność osób zarażonych przez Mola, może też lansowanie jego jako fałszywego autorytetu (ale nie skupianie się na dowalaniu komus tu, tylko rzetelne postraktowanie tej sprawy, może problemem jest kogo Polska przyjmuje i wspiera, znaczy czy sprawdza jakoś emigrantów?)

Nie wiem, może niepotrzebnie tekst napisałem, tak wychodzi?

pzdr


Tematami są:

1 jedzenie,
2 picie,
3 pieprzenie (patrz 1),
4 sens życia,
5 kobiety,
6 mężczyźni,
7 dzieci,
8 psy,
9 koty,
10 TV,
11 książki,
12 zbrodnie,
13 polityka na świecie,
14 koniec.


Joteszu

hm, czy to jakiś metakomentarz?
Bo związku z tekstem nie rozumiem właściwie, ale podoba mi się:)


Panie Grzesiu,

chętnie zgodzę się z większością tego, co Pan napisał.

Ale jest jedno ale.
Pisze Pan o „winie/głupocie/naiwności kobiet”. Otóż jest coś zadziwiająco ogłupiającego w każdej ideologii. Pewnie się Pan zgodzi.
Kiedy pierwszy raz dowiedziałem się o tej historii, zastanowiło mnie to, czy gdyby te kobiety nie były tak postępowe, tak święcie nie wierzyły w to, że każde otwarcie na inność jest dobre, nie chciały samymi sobą dać dowodu na to jak bardzo są postępowe i otwarte na innych, to czy dla nich, nie byłoby, aby lepiej?

I gdyby nie przeczytały w swojej ulubionej, postępowej gazecie, o takim sympatycznym niewątpliwie i godnym nagrody człowieku, czy równie łatwo by mu uwierzyły?

Pytanie, na ile ideologiczne media, robiące ludziom z mózgów budyń, albo kisiel, w którym uprawiają rozkoszne zapasy z niebylicą, są odpowiedzialne za ludzką krzywdę, jest ważne. Oczywiście nie odnosi się jedynie do Gazety Wyborczej, ale do Gazety Wyborczej też je można odnieść.

To głupie, wierzyć, że jeśli ktoś dostał nagrodę to jest dobrym człowiekiem. Ale ci, co dają nagrody złym ludziom powinni na przyszłość bardziej uważać. Bo ludzie biorą takie rzeczy pod uwagę i czasem robią sobie krzywdę.

I jeszcze opowiem Panu pewną anegdotkę. Pewien młody człowiek został przyjęty na studia na wydział, na który aspirował. Niestety nie powiódł mu się egzamin z Logiki. Jak i wielu innym. Taki wydział. Po pewnym czasie został dziennikarzem. Od tego czasu, co roku, w październiku, w gazecie, w której pracuje, ukazuje się sążnisty artykuł, krytykujący to, jak na owym wydziale się traktuje studentów.

Niekoniecznie oparty na prawdzie, wedle mojej najlepszej, choć niebezpośredniej wiedzy.
Czy to ważne, w jakiej gazecie są publikowane takie rzeczy, czy może ważniejsze, że ktoś z nich wyciąga wnioski?

Pozdrowienia


Panie Yayco,

oczywiście, że media pewnie ogłupiają ludzi i ideologią jakąś można nasiąknąć, stykając się ciągle z jednostronnym przekazem.
Nie wiem, jak było w tym konkretnym przypadku, jeżeli byśmy byli konsekwentni, to te kobiety powinny też i feminizmem i stosowaniem antykoncepcji przesiąknąć.
One po prostu pewnie zafascynowały się Molem, myślę, że gdyby nie opisywano go w “GW” też by się to stało.
Acz pytania zasadne.

Co do owego pana, no ma pan rację, dziennikarze to często czy manipulują czy opisują coś tylko przez pryzmat swoich doświadczeń czy wykrzywiają obraz sprawy.
Dlaetgo odbiorca musi to przefiltrować przez siebie, przez inne media, przez swój rozsądek.
Tak jak przecież nie wierszymy reklamom (choć pewnie podświadomie czy różnymi technikami na nas wpływają i nas manipulują), to nie powinniśmy za bardzo wierzyć medium, a na pewno nie jednemu medium.

Pewnie (to już nie na temat trochę) coraz popularniejszy internet i blogi, bo ktoś coś napisze, to zaraz widzimy/znamy opinię innej osoby/osób, dochodzą nowe fakty, możemy zderzyć je ze sobą, nie to co w gazetach, że przegapimy sprostowanie zamieszczone gdzieś na 15 stronie małym druczkiem i po kilku dniach od sprawy opisanej na stronie drugiej np.

Pozdrawiam.


Panie Yayco

Ja się przychylam do zdania Grzesia – mam wrażenie, poparte także pewnymi informacjami (plotki, plotki, niesmiertelne plotki), że nie tyle fakt opisywania rzeczonego Mola przez GW, tylko swego rodzaju “moda” na przespanie się z nim (zwlaszcza, ze z łózka nie wyganial) odgrywały główną rolę.

Powiem tak – po tym jak sie okazalo, ze pewna gwiazda znanej w Warszawie agencji towarzyskiej ma HIV, a mówimy o ścisłej i niezwykle drogiej elicie, wśród samej górki białych kolnierzyków zapanowała panika i nastapił wyścig na badania. Ze śmiechem opowiadał mi to jeden z nich, który się “nie załapał” na rzeczona panią. Potwierdził też, że “modne” jest “bez gumy” – stąd taka panika. niefrasobliwość dotycząca – panny z agencji,a nie nieznajomego faceta. Także w sprawie Mola bardziej bym więc określał to głupotą, niż potrzebą udowodnienia postępowości. No ale to tylko takie moje imaginacje.

Natomiast zgadzam się z Panem, ze kisiel wciskany masowo ludziom przez ideologiczne media czyni niepowetowane szkody… No ale dzięki temu, w aspekcie polityki historycznej, wiem z jednej strony że Generał Kiszczak to nieskalany człowiek honoru i wzorzec wszelkich cnót, a z drugiej, że w całym życiu Lecha Wałęsy udalo mu się jedynie podpisać jakieś zobowiązanie z SB.

Pozdrawiam, pytając czy coś o Konstytucji by Pan nie napisał w chwili wolnej, bo brak czegoś poważnego na ten temat na txt daje sie odczuc?


Griszequ,

no zgodzić się muszę, znaczy nie widzę jakoś nic postępowego w postepowaniu kobiet zadających się z Molem.
Chyba że chodzi o to, że jedynym powodem dla którego przespały się z nim, był fakt że był czarny.
Ale wątpię w to, bo z tego co czytałem, to gość i fascynował te kobiety i manipulował nimi.
Tak jak zresztą w jakiś sposób manipulował dziennikarzami, tymi od antyrasistowskich stowarzyszeń czy nawet księżmi katolickimi.

A co do tego wciskania, to myślę, że problem nie na tym polega, że Kiszczaka uważa wielu za człowieka honoru, bo to jednak poglądy raczej marinalne mimo wszystko nt. Kiszczaka i jaruzelskiego i nawet w “GW” nie ma tam tylko apologetów ich.

Dla mnie np. media robią gorszą robotę dużo, nie wmawiając komuś coś, bo kazdy powinien być świadom, że każde medium ma daną linie polityczną, tylko po prostu pisząc i rozmawiając na niskim poziomie.
Czyli problemem jest tabloidyzacja, równanie w dół, nie podciąganie odbiorców, tylko proponowanie im chłamu i proponowanie tegoż.
Wystarczy np. poczytać czy tabloidy czy serwisy internetowe w rodzaju pardon.pl choćby.
Żenada i w tekstach i nie dziwi wiec, że jeszcze większa żenada w komentarzach.

Dlatego kurde, musimy, rozwijać markę TXT:), bo co by nie powiedzieć, to jednak od większości portali odróżniamy się na plus.
:)

Pozdrawiam.


w jutrzejszej wyborczej ma być insert

z salmonellą, a w piątkowej z wirusem filipińskim…

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Sprawa Simona

Buntownik, uchodzca polityczny, wygnany to zawsze robiło i będzie robić wrażneinie. Pan Simon na tym zbudował swoją biografię. Wybierał dziewczyny wrażliwe które nad losem poety wygnańca mogły się pochylić. Osobiście chciał zostać synem kaminnego boga, człowiekiem o kamiennym sercu i z pewnościa to mu się udało. Dokonał rzeczy strasznej skazał kilkadziesiąt kobiet na dogorywanie, zaraził je śmiertelną chorobą. Pojawiło się kilka artykułów a jakiś ksiądż czy biskup ubolewał że tyle zdołało się z nim przespać w konteksćie rozwiążłości i moralnego upadku. Ani słowa o oszukanych zranionych dziewczynach, ani słowa o prezerwatywach. Prezerwatywach jakich kościół zabrania chociaż ograniczają ryzyko zakażenia co według mnie ze strony tej instytucji jest zbrodnią. Nie winię dziewczyn nawet jeśli były naiwne do czego miały prawo, to kto z nas nie jest jeśli spotykamy kogos kto jawi się nam w tak romantycznych barwach?. Do przygód i romansów mamy prawo wszyscy. Poza tym chyba wilelu osobom umyka że to on był oszustem on je wykorzystał. (Który z nas zachowałby zdrowy rozsądek jeśli poznalibyśmy uroczą mulatkę poetkę na wygnaniu). Nie zdajemy sobie też sprawy w jak dusznym kraju żyjemy. Kupno prezerwatywy dla niektórych jest problemem. Edukacja seksualna nadal jest fikcją. Po nagłośnieniu tej tragedii w przychodniach gdzie można przebadać się na obecnosć wirusa HIW ustawiały się kolejki, wcześniej nie…Czy naprawdę potrzeba takiego zdarzenia by ludzie zaczeli mysleć inaczej? Czy potrzeba masakry na drodze by zwolnić by założyc pasy bezpieczeńswa?. Dzięki Grześ za ten tekst….nie wyczerpuje problemu ale wreszcie ktoś o tym wspomniał,


Docencie,

ty się nie śmiej, ja gdzies nie pamietam czy w necie czy na papierze czytałem czy w realu słyszałem, że to sianko , co co roku “GW” na Święta Bożego Narodzenia dodaje, to jakieś chorobotwórcze jest.
I to nie był żart:)

Więc obsesjom niektórych nie ma granic.

pzdr


w sianku to

bakterie coli …

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Ernestto,

co do tych Mulatek to z chęcią bym jakąś poznał:), niestety na prowincji nie bywają cuś.

A poważniej, to masz rację w analizie stanu tych kobiet, ja nie obrażam ich ani nic, tylko wspólczuję w jakiś sposób.
I zgadza sie, że to głownie Mol jest winny, nie ma co mówić, a kobiety jego ofiarami właściwie i w sensie fizycznym i psychicznym.

Ale z tą dusznością i duchotą w Polsce to chyba trochę przesadzasz,kupno prezerwatywy raczej dla młodych ludzi nie jest problemem, z badaniem na obecność HIV to pewnie już większy, fakt.

pzdr


re: Opowieść o tym jak zła "GW" niewinnych HIV zarażała...

No tak mulatki te o skórze barwy kawy z mlekiem ( więcej mleka) ostatnią jaką widziałem dawno na zajęciach z rysunku, ale i tak mnie nie chciała ; )

Pzdr


Grzesiu

napisałam coś i skasowałam.

Zbieram się do tego komentarza już jakiś czas cholera.

Może jak wyjdę z pracy, pojadę tramwajem, wyjdę z psem i jeszcze trochę pomyślę, to mi się coś wymyśli.

Wrócę zatem.


Może teraz...

Uświadomiłam sobie, że ja nic o Simonie Molu nie wiedziałam przed ujawnieniem tego koszmaru. Zatem wpływ mediów w moim przypadku możemy uznać za zerowy.

Żeby cokolwiek się dowiedzieć poczytałam wczoraj w sieci.

No i coś tam się dowiedziałam.

Gdybym miała nadać tej historii jakiś tytuł, to pasowałoby mi lekkomyślność spotyka zło .

Zło jest tu czytelne aż nadto.

Sprawca zła nie żyje.

Pozostały te kobiety… Ofiary jego uroku, manipulacji, okrucieństwa.

Ofiary własnej już lekkomyślności. I chyba naiwności. I braku refleksji.

Nie ma co pisać o zagrożeniach wynikających z ryzykownego seksu. Kiedy czytam, że któraś z tych pań tłumaczy to w ten sposób, że pytała czy jest zdrowy i on odpowiedział, że jest zdrowy, to mam nieprzyjemne dreszcze.

Kobiety lubią zadawać pytania pozbawione sensu.

Kiedy tłumaczy brak dbałości o swoje bezpieczeństwo, dwiema butelkami wina…

Ok. To już było powiedziane milion razy.

Ale przeczytałam jeszcze, że zachowania seksualne Simona Mola były dla tych kobiet już wtedy zastanawiające.

Na przykład to, że działał tak żeby doprowadzić do krwawienia w czasie stosunku . I zastanawiało je to.

Zastanawiało? Co to znaczy? Na co te kobiety się godziły?

Wychodził żeby pobiegać, a wracał świeżutki i wypoczęty.

Jedna z tych kobiet twierdzi, że mieszkała z nim pół roku. Pół roku w jednym domu z mężczyzną, który zachowuje się co najmniej nienaturalnie seksualnie i poza tą sferą.

Skoro teraz rozmawiają o tym między sobą to znaczy, że wtedy to zauważały na tyle, żeby zapamiętać.

To nie znaczy, że są same sobie winne. Na to, co je spotkało, nie zasługuje nikt.

To czemu są winne to zaniechaniom wobec siebie.

I tu nie ma znaczenia ani to z kim ten mężczyzna się kontaktował czy były to elity, czy doły społeczne. Nie ma znaczenia czy był poetą, czy murarzem. Nie ma znaczenia czy był w gazetach, telewizji, radiu, internecie. Nie mają znaczenia wszelkie nagrody jakie dostał.

To było po jego stronie. Budowało jakoś wizerunek, być może w przemyślany sposób.

Ale one ignorowały sprawy, które je niepokoiły. Pozwalały na zachowania, które powinny wzbudzić ich niezgodę.

Myślę, że jeśli mają tego świadomość, to musi być teraz bardzo trudne. Dodatkowo trudne.

Nie zostanie ukarany, nie doczekają się zadośćuczynienia w jakiejkolwiek sensownej dla nich formie.

Teraz są z tym co je spotkało, z własnym w tej historii udziałem, ze śmiertelną chorobą. Z tym wszystkim się zmierzą.

Z ich historii każdy człowiek powinien wyciągnąć wnioski.

I jeśli ktokolwiek to zrobi, to będzie dobre wynikające z tego spotkania ze złem .

Być może jedyne.

Ale bezcenne.


Gretchen,

dzięki za komentarz.
Mądrze napisane.

Wiesz, najgorsze jest, ż eza lekkomyślność poniosą niektóre wysoką tak cenę.
Choc każdy płaci za swoje błędy, tylko w różny sposób, tu są maksymalnie ciężkie następstwo ich postępowania.

Pozdrówka.


Grzesiu

Wiem. Niektóre z nich zapłacą życiem. Wiem.

Wiem też, że bywamy tak strasznie ślepe, tak strasznie głuche i tak przeraźliwie naiwne, że to jest aż niezrozumiałe.

Im przyjdzie za to zapłacić cenę nieadekwatną, bo taka cena jest zawsze nieadekwatna.

I powiem Ci Grzesiu, że to gadanie o mediach przy tej okazji jest dla mnie niesmaczne, bo dla mnie to jest mówienie obok i nie na temat.


Pani Gretchen,

ale skąd się bierze pewność, że jesteśmy bezpieczni.

Co powoduje, że ludzie poprzestają na prostych pytaniach.

- Przejmujemy się AIDS, czy się nie przejmujemy?
- Jesteś zdrowy (a), prawda?

Jeden powie głupota. I czasem będzie miał rację. Aż za dużo racji.

Drugi powie miłość. Może się zdarzyć.

Trzeci powie: wiedza i wzajemna uczciwość. Czasem jest tak, że to proste pytanie nie zastępuje rozmowy tylko ją otwiera, albo zamyka. Tak chyba lepiej. Choć pewności nie ma. Taki świat jest wokoło nas. Świat ryzyka. Społeczeństwo ryzyka.

Kto dzisiaj ma czas, aby tracić miesiące na poznawanie drugiego człowieka? Na budowanie zaufania?

To trudne jest i wymaga wyrobienia sobie nawyk braku zaufania. Tak jak w jeżdżeniu samochodem. Założenie, że wszyscy inni kierowcy są dla mnie zagrożeniem, jest niesprawiedliwe. Ale pomaga przeżyć.

Ale jeśli Pani twierdzi, że to nie ma znaczenia, że był popularny, popularyzowany, to się Pani myli.

Nie będę się upierał, że to był czynnik decydujący. Ale mógł mieć znaczenie.

Współczesne, chałupnicze predefinicje świata, dość często odwołują się do zbitek kulturowo propagandowych. Uległość jest nazywana otwartością. Brak rozsądku – wiarą w innego człowieka, ba – zaufaniem. Brak rygoryzmu jest postępowy. Tak jakby w tej sferze rygoryzm czemukolwiek przeszkadzał.

Ktoś o kim piszą nie może być zły. Ktoś kto jest postępowy i nagradzany, na pewno jest godzien zaufania.

Takie myśli nie są niemożliwe. Takie myśli są nierozważne.

Nie mam żadnych dowodów, ani chęci aby optować za hipotezą wpływu popularności tego człowieka na uległość niektórych z kobiet, którym zniszczył życie. Które być może zabił.

Ale proszę mi nie wpierać, że taki związek przyczynowo-skutkowy nie jest możliwy.

Bo jest możliwy.

Pozdrowienia


Panie Yayco

Najpierw to pojawiła mi się odpowiedź, że bezpieczeństwo o którym mówimy bierze się z apteki. Jak mleko z kartonu.

Bo wystarczy wyjść do apteki i kupić domowy test na HIV.

Bierze się z każdego kiosku i sklepu, w którym sprzedają prezerwatywy wszelkich kształtów, kolorów i aromatów.

Potem pomyślałam, że bezpieczeństwo nie istnieje.

Kwestia tylko czy spróbuję zminimalizować ryzyko, czy pojadę bez trzymanki. I pewnie, że to nawet wielce jest ekscytujące tak dać się ponieść.

Może się okazać, że zapłacę za to wysoką cenę.

Miłość? Miłość to odpowiedzialność. Za siebie wobec tej drugiej osoby.

Zaufanie w moim przekonaniu się buduje, to nie jest coś na co można się umówić. A jak się nie ma czasu, co Pan słusznie podnosi, to nie mówmy ani o miłości, ani o zaufaniu.

Dziki, przypadkowy seks, niechby i kosmiczny, to tylko seks (no dobrze, może i aż). Falowanie i spadanie.

I powtórzę, nie mówmy wtedy o zaufaniu i odpowiedzialności. Mówmy o ryzyku, świadomym o ile ktoś jest dorosły.

Co do tego związku przyczynowo-skutkowego to się z Panem zgadzam. Tylko na litość, albo jesteśmy za siebie odpowiedzialni, albo nie.

Albo myślimy, albo nie.

Jeśli nie jesteśmy za siebie odpowiedzialni i nie myślimy, to sporo złych rzeczy może nas spotkać.

Niestety.

Pozdrawiam Pana rozmyślając


Pani Gretchen,

to tylko zbieg okolicznośći, ale potrzebowałem jak raz przypomnieć sobie coś o alternacji. Jutro mi się przyda może.

Sięgnąłem więc do Bergera i Luckmana i mi się otworzyło na czymś takim, o:

Struktury uwiarygodnienia typowe dla nawrócenia religijnego są naśladowane przez świeckie instytucje alternacji. Najlepsze przykłady znajdujemy w sferze indoktrynacji i psychoterapii.

Bo to co Pani pisze o bezpieczeństwie, to oczywiście prawda.

Więcej powiem. To banał, jeżeli spojrzeć na to na zimno. Klinicznie.

Ale problemem nie jest bezpieczeństwo i to, jak je zapewnić.

Pytaniem, które warto zadać, jest pytanie o to, dlaczego ludzie z bezpieczeństwa rezygnują.

Można dopuścić, że mieliśmy tu do czynienia z alternacją (przypomnę dla porządku, że w uproszczeniu idzie tu o przyswajanie treści sprzecznych z utrwalonym społecznie obrazem świata, potocznie nazywanym osobowością), w której rolę struktury uwiarygadniaącej odegrał pewien zinstytucjonalizowany przekaz propagandowy.

Oczywiście to tylko hipoteza, ale nie sądzę, aby ją można było łatwo, bez przeprowadzenia prawdziwych, a nie mniemanych, czynności badawczych, potwierdzić albo obalić.

I jako żywo, nie ma to nic wspólnego z tą całą ekscytacją, o której Pani pisze

Pozdrowienia


Panie Yayco

Pan jak czasem coś napisze to trzeba pięć razy przeczytać, żeby chwycić .

Uproszczenie pojęcia alternacji w moim ujęciu brzmiałoby mnie wiecej tak, że działamy sprzecznie ze swoim systemem wartości. Ale ja to prosta kobieta jestem.

I co do indoktrynacji się zgodzę, ale co do psychoterapii już nie. Powiem tak, jeśli można użyć pojęcia alternacji w kontekście psychoterapii, to wyłącznie przy opisie nadużyć w tym zakresie. One nie są takie znowu bardzo rzadkie, ale to inny temat.

Dlaczego ludzie rezygnują z poczucia bezpieczeństwa?

Noooo to jest poważne pytanie. Dobre dla badań.

Moje hipotezy:

dla niektórych ludzi poczucie bezpieczeństwa nie jest żadną wartością (tutaj ekscytacja, o której pisałam się mieści doskonale)

istnieją wartości ważniejsze niż poczucie bezpieczeństwa

igranie z ogniem czyli poczucie ryzyka jest dostarczycielem ważnych bodźców

niebezpieczne życie jest wyborem, emanacją postawy negatywistycznej

Tyle wymyśliłam z głowy, pewnie można wymyśleć więcej.

Dla ludzi uzależnionych od seksu to już będzie zupełnie inne uzasadnienie.

Rzeczywistość społeczna i jednostkowa jest niezwykle skomplikowana.

Wypowiedziawszy to banalne zdanie, pozdrawiam Pana niezmiennie


Innymi słowy,

Pani Gretchen, powiedziała Pani tak: albo to głupota, albo głupota, albo głupota, albo głupota, albo uzależnienie.

OK, to tego zapewne prowadzi subiektywizm poznawczy. Się nie wyklucza.

Tyle tylko, że ten tu tekst mniemanego pana Grzesia jest o gazecie.

Ja na ten temat pisze, a Pani omija.

Nie to nie.

Pozdrawiam, zastawiając się, kto Pani takich głupstw o alternacji naopowiadał


Panie Yayco

Właśnie wracam od Bianki… Pan to umie przerzucić kobietę z tematu w temat.

No dobrze, jakoś się pozbieram.

Rozumiem, że poczucie bezpieczeństwa jest dla Pana osobiście bardzo ważną wartością, w związku z tym trudno Panu uznać, że dla innych trochę mniej albo wcale nie.

Uzależnienie jest innym wyjaśnieniem. Zostawmy je, jako zjawisko jednak marginalne.

Moim zdaniem tekst Grzesia nie jest o gazecie. Ale w sumie to ciekawa sprawa jest z ta Gazetą Wyborczą dla mnie, osoby gazet nie czytającej.

O co tu chodzi?

Może mi Pan to jakoś wyjaśnić?

Pozdrawiam nadal się otrząsając…


Gretchen&Yayco,

ja mniej trochę teoretycznie, bo podstaw nie mam ni kompetencjio do takiej rozmowy jak powyżej.
Kilka spraw:
1. Oczywiście, że wizerunek Mola był ważny, kształtował go on i media.
zastanawiam się czy gdyby nie był on “medialny”, jego “skutecznośc” byłaby mniejsza czy zaraził by tyle samo osób.
2. Mol potrafił pewnie manipulować/oszukiwać/zwodzić/uwodzić/kłamać, sam wizerunek czy “imidż” medialny by mu nie wystarczył.Podejrzewam, że to jednak on się wykreował, nie media go wykreowały, to on był tu graczem, nie nim “grano”.

3. Choć napisałem tekst o tym aspekcie, to mimo wszystko w obliczu tej sytuacji aspekt medialny wydaje mi się mniej ważny niż inne.

4.Nie wiem czy ofiary Mola igrały świadomie z niebezpieczeństwem, z tego, co dawno temu czytałem w “polityce” to raczej dawały się mu manipulować, grały wg jego reguł, fascynowały się nim, ulegały mu, niekoniecznie chodziło im o seks, były nim też zauroczone.

To chyba tyle, wiem, że trochę nie na temat, ale z powodu zmęczenia i braku wiedzy nie z abardzo mogę się odnieść do wszystkich aspektów tu poruszonych, ale czekam na dalsze komentarze.

Pozdrówka.


Szanowna Pani Gretchen,

wiem,że wieczór, no i ta krowa, ale proszę się troszkę skupić.

Wartością o której rozmawiamy nie jest bezpieczeństwo, tylko życie. Tak się składa, że jest to wartość zazwyczaj dość wysoko lokowana w systemach wartości.

Jak ktoś tego nie dostrzega, to jest…, no…

Właśnie! Zgadła Pani.

Co do uzależnienia się zgadzam, że jest innym wyjaśnieniem. I nawet dodam, że się na tym nie znam.

Co zaś do gazet, to wie Pani, że ja też nie czytam? W ogólności papierowej prasy nie czytuję.

Ale dla mnie to jest jednak pewien problem, w jaki sposób media piorą mózgi. Obojętne czy to jest medium z Czerskiej w Warszawie, czy ze Żwirki i Wigury w Toruniu. Albo jakieś inne.

Media trochę weszły w rolę religii, a religia się cofnęła. Nad czym ubolewam, ale to nic nie zmienia.

Dlatego wyciągnąlem tego Bergera, bo jak Pani wie zapewne, tenże akurat się trochę zna na religii też.

I jeszcze dodam, dla porządku, że nie każdy kryzys alternacyjny jest zły. Niektóre pozwalają odnaleźć sens w życiu.

Ale w tym wypadku, jeżeli przyjąć tezę o alternacyjnym źrodle uwiedzenia, to wychodzi paskudnie.

A teza jak teza. Ani ją obalić, ani przyjąć. Chyba, że ktoś by to zbadał. Ale temu komuś nie zazdroszczę, jeśli się taki trafi.

Pozdrawiam nasennie


a w poniedziełek

dodatek w postaci zainfekowanej igły … :P

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Grzesiu

Z tego co przeczytałam wnioskuję, że Mol miał różne zestawy do uwodzenia.

Ileś wizerunków na odpowiednie okazje. Zapewne wizerunek dla mediów był jednym z nich.

I też nie wiem czy kobiety, które były z nim związane świadomie igrały z niebezpieczeństwem… Moja refleksja była taka, że niektóre jego zachowania mogły być co najmniej zastanawiające.

Tylko wiesz, odgadnięcie jego prawdziwych intencji było właściwie niemożliwe w każdej z tych subiektywynych sytuacji.

Na tym polega mistrzostwo jego manipulacji. Przerażające i zimne.

Dla mnie wątek wpływu mediów jest poboczny, podobnie jak dla Ciebie.

Pan Yayco napisał, że dla niego wręcz przeciwnie.

Więc idę odpowiedzieć.


Panie Yayco

Odpowiedź jednak odłożyłam do dzisiaj.

Możemy rozmawiać o wartości jaką jest poczucie bezpieczeństwa i wartości jaką jest życie. Bardzo proszę. One się tam jakoś ze sobą może nawet dadzą powiązać, zwłaszcza w kontekście tekstu Grzesia i historii Simona Mola.

Stawia Pan tezę, że media piorą mózgi, że wizerunek czy też raczej obecność Simona Mola w mediach, taka a nie inna mogła mieć wpływ na to jak był on spostrzegany przez otoczenie, a więc również i te kobiety.

I ja się nawet z Panem zgodzę, tylko że nadal będę uważała, że to nie jest wina mediów. Piszę dość ogólnie, bo jak wspominałam nie śledziłam tej historii.

Nie wiem co pisała GW na ten temat, nie wiem co pisała Rz, Dziennik, czy inne jeszcze pisma. Nie mam pojęcia.

Próbuję się temu przyjrzeć w bardziej ogólnej perspektywie.

Narzuca mi się teraz historia Andrzeja Samsona. To był wielki autorytet dla wielu ludzi, osoba w sposób oczywisty medialna, aż do przesady.

Nie można jednak powiedzieć, żeby telewizja ponosiła odpowiedzialność za to co się kilka lat temu okazało.

Jakąś analogię z Simonem Molem odnajduję...

Media manipulują, ale mediami też można.

Pozdrawiam Pana kiwając się nad klawiaturą z powodu braku ciśnienia


Analogia jest

Proszę Gretchen.
Właśnie taka jak p. Yayco opisał.

Lansowanie poprzez media, a właściwie przez niektóre redakcje i dziennikarzy pewnych postaw.
Potocznie zwanych postępowymi.

Czytają/słuchają tego te przysłowiowe panienki ( chłpcy też) i usiłują się dostosować.
Dla niektórych skutki są opłakane.

Czy nie widzi pani związku w takim łańcuszku?

Należy pochylić się z troską nad każdym uciekinierem -> tym lepiej jak kolorowym -> na pewno jest pokrzywdzony -> trzeba mu pomóc choćby nie zasługiwał -> przyznać nagrodę jak potrafi czytać i pisać -> oddać mu się całą duszą – > przecież seks jest dla wszystkich -> prezerwatywa w każdym kiosku -> niestosowanie jej, dowodem zaufania -> dziwne zwyczaje obcego należy zapisać na korzyść jego bogatej tradycyjnej i nieskażonej i innej w domyśle lepszej kultury -> wchodząc w intymne relacje, wchodzę do elity, która lansuje takiego innego -> elita jaka jest każdy wie, i wokół jakich środowisk się kształtuje.
I kółeczko się zamyka.


>Grzesiu

Miałam zamiar pominąć milczeniem tę oraz wszystkie kolejneTwoje notki, z których przesłaniem się nie zgodzę.
Odzywam się wyłącznie celem wyjaśnienia Ci dlaczego podjęłam taką decyzję.

Swego czasu zadałam Ci pytanie: Grzesiu, czytałeś książkę “X”?
A publikację “Y” znasz?
A może chociaż obejrzałeś film “Z”?

Mam Ci przypomnieć Twoją odpowiedź na każde z tych pytań?

Grześ nie czytał, nie oglądał, ale i tak swoje wie. Po co niby miałby się zapoznawać z jakimikolwiek argumentami drugiej strony dyskusji, skoro z góry sobie założył, że one “słabe są”?

Po co podejmować wysiłki, które mogłyby skutkować dysonansem poznawczym lub nawet całkowitym przewartościowaniem pojęć czy zmianą stosunku do pewnych idei bądź osób? No po co?

A że czasem jakiś co bardziej krewki czytelnik nazwie Grzesia głupkiem, jak to miało ostatnio miejsce wiadomo gdzie ? A kto by się tym przejmował? (oprócz osób, które darzą Grzesia szczerą sympatią rzecz jasna?)

Twój wybór, drogi Grzesiu.

Jeśli o mnie chodzi, to dopóki nie ruszysz tyłka, nie przeczytasz i nie obejrzysz dopóty będę z Tobą rozmawiać wyłącznie o muzyce i takich tam… lekkich, łatwych i przyjemnych.

Pozdrowienia


Panie Igło

Rozumiem łańcuszek i myśl Pana Szanownego i Pana Yayco takoż.

Rozumiem choć nie podzielam.

Kiedy ludzie przestają używać własnych mózgów, a zaczynają przenosić odpowiedzialność za osobiste wybory na coś, co jest na zewnątrz ich samych, to wtedy właśnie zaczyna się kłopot.

Idąc tym tokiem rozumowania, te kobiety powinny wystąpić o odszkodowanie do mediów, które dobrze pisały o Molu.


Delilah,

ceniąc Twój umiar i delikatność, to ja zacytuję poetę:
>>Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.
“Piasku mniej – Nosić lżej!”
Cieszy się głuptasek.<<

Ale to akurat Grześ zna, jak sądzę...

ps. rozmowa o dupie Maryni, która nieostrożnie poznała Mola…
:)


Proszę Gretchen

Przecież tu nie chodzi o tego Murzyna i te pokrzywdzone, postępowe panny.

Tu chodzi o pewien sposób myślenia i braku refleksji.
Własnej.
Na którym żerują hieny.

Bo jeżeli jestem gotów przyznać, że jakaś nowoczesna ekipa ogłosi w GW, TVN i gdzie tam jeszcze, że należy nosić portki do pół łydki i w poprzeczne paski oraz okulary z tyłu głowy, to nazwę to modą.

Ale, że jeżeli niejaki, przysłowiowy Lis&Żakowski ogłoszą urbi et orbi, że należy wspierać murzynka Bambo, że Kaczyńskiemu śmierdzą nogi, i że postępowi ludzie kupują tylko samochody Citroena.
Co potrafią ładnie spiąć i przemycić w jednym.
To, to właśnie jest czystą manipulacją sączoną przez medialnych sprzedawczyków, nazywających się elitą.
Na którą łapią się panienki.


Ależ Panie Igło

Handlarzy , którzy będą próbowali nam coś wcisnąć jest wokół jak mrówków.

Metody mają dostosowane do grupy docelowej.

Jedni chcą Panu sprzedać napój, batonika, telefon komórkowy (koniecznie proszę Pana z aparatem trylion pixeli, bo w końcu nie da się rozmawiać przez telefon o ile nie ma w nim aparatu do robienia zdjęć), samochód, kredyt na samochód itd…

Inni za to jakąś wizję świata, światopogląd i takie tam.

Generalnie chodzi o to, że albo coś Pan musi mieć, albo myśleć w określony sposób, bo inaczej to proszę Pana nic Pan nie znaczy.

Tego jest tyle, że całkiem obronić się nie da, chociaż trzeba próbować.

Pytanie brzmi, o ile dobrze rozumiem, czyja to wina że kupię: moja czy handlarza?

W moim przekonaniu moja.


Handlarza pszę Gretchen

(Od)powiem obrazoburczo.

Dlaczego, bo kiedyś jarmark był na św. XXXX, na Rynku, 3 razy w roku.
Teraz jarmark ma pani w domu & szkole.
Poprzez kompa, tv, radio i co tam jeszcze.

I nie jest pani zdolna odmówić.
Choćby nie wiem co.

Bo i komp, i komóra, i net, i prąd, i samochód, i radio, i tv, i gazeta, i reklama, i sposób życia wzajemnie się przenikają.
I są nie do odrzucenia.
Można je co najwyżej sączyć mniej lub bardziej oszczędnie.


Pani Gretchen,

ja nie używam słowa wina. Ja mówię o obiektywnych funkcjach. Emil tak kazał. Pani uporczywie ocenia i co gorsza, oceny przypisuje innym. Nie wiem kto tak kazał.

Wie Pani, ja jestem z tej branży, której mottem jest: Straty muszą być. Zwłaszcza przy imprezach masowych.

W konsekwencji muszę zeznać, że mnie jest dosyć obojętne, jakie medium w tej sprawie odegrało rolę. Po prostu twierdzę, że takiej roli i wpływu nie da się wykluczyć. Tylko tyle.

To zależy od tego, na co się ludzie gapią. I jacy to są ludzie. Są tacy, co muszą się powołac. Telewizja pokazała, uczeni potwierdzili, na blogu było napisane. Takie tam. Dawniej nazywano to osobowością autorytarną. Teraz chyba częście używa się określenia zzewnątrzsterowna. Wolałem dawne określenie

Analogii z Samsonem nie czuję, może to Pani przybliżyć, bo zapowiada się ciekawie?

Pozdrawiam, łącząc się z Panią w poszukiwaniu ciśnienia

PS Wśród zzewnątrzsterownych najzabawniejsi są ci, którzy ciągle powtarzają, że tacy nie są, nie sądzi Pani?


>Joteszu

Umiar i delikatność powiadasz? Bardzo sobie cenię obydwa te przymioty, co nie znaczy, że w pewnych sytuacjach nie mam ich serdecznie dość.

Czasem lepiej skutkuje solidny kopniak w wiadomą część ciała niż delikatne i umiarkowane sugestie.
Niektórzy sugerowali. Sugerują do tej pory. Delikatnie. Z wyczuciem i taktem.
I co?

Ano nic.


Panie Igło,

jedne media lansują postępowość, a inne tradycjonalność. Każde w swoim rozumieniu.

Łatwo znaleść przykłady krzywdy ludzkiej, które się dadzą powiązać (co nie znaczy, że da się dowieść związku) tak z jednymi, jak i z drugimi.

Pozdrawiam


Pytanie

Panie Yayco, kudy wajcha stoi?

A ta nierychliwa, choć ostatnio zaczyna się wahać.


Sorry, Delilah,

ale co ma twój komentarz do czego?
Bo nie rozumiem, i czego nie czytałem,, mówiąc, że słabe jest?
Przecież tekst mój powstał z tego, że właśnie przeczytałem Consolamentum, dyskusje pod jego tekstem, pod oboma Majora a dawno temu tekst Łukasza Warzechy.
Więc jakie nieprzeczytanie tu widzisz?

A odpowiedzi możesz przypomnieć, choc pewnie chodzi o Wildsteina?Ziemkiewicza i coś tam?
Myślę, że wystarcza mi to co ich czytam w gazetach i w necie ich myśl percepujących i przekażujących dalej internautów.

A choćby pod tekstem tym czytam zdanie odmienne niż moje Igły czy Yayco.

Tyle, ja uważam, że ten wpływ mediów był demonizowany, i właśnie uważam, że w jakiś sposób zdejmują odpowiedzialność z ludzi.


P.S.

“Grześ nie czytał, nie oglądał, ale i tak swoje wie. Po co niby miałby się zapoznawać z jakimikolwiek argumentami drugiej strony dyskusji, skoro z góry sobie założył, że one “słabe są”?

Po co podejmować wysiłki, które mogłyby skutkować dysonansem poznawczym lub nawet całkowitym przewartościowaniem pojęć czy zmianą stosunku do pewnych idei bądź osób? No po co?”

A tu nie wiesz, jak się mylisz, chocby w necie się naczytałem sto razy więcej osób, z którymi się nie zgadzam niż tych, z którymi się zgadzam


>Igła

“Dlaczego, bo kiedyś jarmark był na św. XXXX, na Rynku, 3 razy w roku.
Teraz jarmark ma pani w domu & szkole.
Poprzez kompa, tv, radio i co tam jeszcze.”

za mało! za mało!!! hedonizm to piękna sprawa, szkoda tylko, że mnie nań nie stać... więc pozostaje mi sączyć zamiast pochłaniać w hurtowych ilościach :)

jarmark 3 razy dziennie o pełnej nieparzystej!

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Panie Igło,

a skąd to wiedzieć?

Z jednej strony dominacja na rynku prasowym i rychły jak się zdaje upadek Dziennika, każą patrzeć w jedną stronę. Z drugiej słuchalność radia z Torunia nie maleje. Z trzeciej, proszę sobie zobaczyć jak wyglądają wyniki ostatniej sondy w Sondażowni. Po wynikach widać, gdzie sondaż był prowadzony.

Za każdym razem mamy do czynienia, jeśli nie z praniem, to z przepierką.

Więc ja nie wiem, gdzie ta wajcha stoi.

Każdy widzi tylko cudze pralnie, a swój świeżo wybrany mózg odkłada na półkę. Do wyprasowania.

Pozdrawiam


Tym Dziennikiem

Toś mnie pan zmartwił!!

To wieść z miasta?
Czy taka bardziej?

Ja i tak zainwestuję jutro 2 zety.

Wyobrażasz pan sobie, jakim dumny se jade tramwajem czytając Jewropę w odróżnieniu od tych co se Metro albo nic nie czytają?

Hm..
Znowusz pan mnie w depresję wpędzasz.
Jak zwykle.

A co do Sondy?

No co pan, pierwiosnkiem jesteś?
Toć S24 jest podstawą a tam jak wiadomo Jankes ćwiczy obiektywność i niezaangażowanie.
I odpowiednio steruję klaką.


No,

tak faktycznie mówią w okolicach Krakowskiego.

A moje doświadczenie potoczne to potwierdza, bo skoro że Dziennik stale i wciąż rozdawany jest za darmo (niczym się przez to od Metra, Echa i jeim podobnych nie rożniąc, poza tym, że jego rozdają nie na ulicy, ale w niektórych lepszych sklepach spożywczych) to raczej ku jego zagładzie to idzie.

Też się nie cieszę.

A co do tego sondażu, to się nie dziwiłem, tylko podałem przykład innej pralni.

Pozdrowienia


Eeeeee...

Pszę pana Yayco.
Histeryzujesz.
I na dodatek Dziecko to może czytać?
I po co?

A, że wataha opanowała S24?
Też mi nowina.

P.S. – Kwas chlebowy przyuważyłem, i zakupiłem.
No niezły jest.
Na pewno od lodowej herbaty, ( to tak jak by Dziecko…. )


Panie Igło,

a gdzie Pan u mnie znalazł choćby ślad histerii?

Mnie gazety ani ziębią, proszę Pana, ani (jako że nie mam pieca w domu) grzeją.

Podobnie jak mnie nie obchodzi ten tam Salon. Po prostu konstatuję fakty.

A kwasu, powiem szczerze – nie lubię. Łączy się z tym traumatyczne wydarzenie. Może nawet już o tym pisałem (mam wrażenie paskudne, że już o wszystkim pisałem). Ale i tak napiszę.

Otóż, w 1979 roku, w miejscowości Moskwa, byłem spragnionym od ogólnego upału, bo to był sierpień. I kupiłem sobie dlatego w sklepie butelkę kwasu. Czy to po mnie było widać, że jestem rusofob, czy też ogólna to była zasada, nie wiem, faktem jest jednak, że otrzymałem butelkę kwasu, która stała w słońcu i była nagrzana. A ja wprowadziłem ten kwas do organizmu zbyt szybko, żeby się zorientować.

W efekcie przeżyłem coś na kształt mikro eksplozji wewnętrznej. Moi znajomi mówią, że kłamię, twierdząc że uszami też mi kwas pociekł i że tylko nosem trysnęło. Ale ja swoje wiem i kwas omijam.

Choć zdrowy.

Pozdrowienia


Panie Yayco

Nie zrozumiałam tego zdania:

“Pani uporczywie ocenia i co gorsza, oceny przypisuje innym. Nie wiem kto tak kazał.”

Co, lub kogo uporczywie oceniam? I komu przypisuję oceny?
O to, kto mógłby mi coś kazać to już nawet boję się zapytać...

Co do tego wpływu mediów, którego wykluczyć się nie da, to ja się właśnie cały dzień zastanawiam.

Pan Igła mi przybliżył, o co mogłoby chodzić, czyli jak działałby potencjalnie ten mechanizm. Moje refleksje znajdzie Pan wyżej.

Jesli ten związek istnieje w takim natężeniu to analogia z Andrzejem Samsonem byłaby taka, że spośród wielu psychologów ten właśnie był szczególnie przez media promowany . W takim razie, czy na tym nie budowała się jego wiarygodność? Pan psycholog z telewizji to musi być ktoś naprawdę kompetentny, przecież jakiegoś niedouka , by nie wzięli…
No to skoro tak, to być może ileś osób trafiło do niego ze swoimi dziećmi ponieważ widzieli go w telewizji?

Czy zatem media mają tu jakiś udział?

Co do tej zewnątrzsterowności, czy osobowości autorytarnej to teraz się mówi, diagnozując jako zaburzenie, osobowość zależną.

Ciekawe byłoby zbadanie wpływu przekazu medialnego na osoby zaburzone a zdrowe. Tak sobie pomyślałam.

Pozdrawiam Pana wieczorową porą


Panie Igło

To jak On mnie rzuci trzaskając drzwiami bezpowrotnie, za powód podając moje zbytnie przywiązanie do tekstowiska, to ja to zrzucę na Pana.

Dobrze?

:))


Inne pytanie.

Nie będę rozważał winy Mola. I nie będę pisał o głupocie ofiar Mola. Znaczy, ta głupota była i co z tego? Jak widzisz durnia, co się bawi żyletką odbierasz mu ją, albo jesteś świnią.

Ale wiecie, jest to stowarzyszenie “Nigdy Więcej”. I jest ta nagroda, którą Molowi przyznali. Antyfaszysta roku, or somethin’.

I moje pytanie brzmi: Czy nie prześwietlili go choćby powierzchownie? Czy organizacje katolickie, antyklerykalne, lewicowe, prawicowe, te wszystkie z którymi pracował prowadząc działalność publiczną nie potrafiły zadać żadnego niewygodnego pytania?

Czy oni są po prostu działającymi publicznie idiotami, którzy dwa do dwóch dodać nie potrafią?

Boję się odpowiadać na to pytanie…


No i będzie dowód

na bezpośredni wpływ mediów na życie tekstowiczów, więc lepiej niech nie rzuca, bo wyjdzie, że Igła ma rację:)


Pani Gretchen,

czy to ja mówię o “winie”, czy Pani?

Jak ktoś mówi o winie, to ocenia. Jak się mylę, to proszę mi powiedzieć, gdzie?

Co do Samsona zatem, to mechanizm jednak nie wydaje mi się być identycznym. A ściślej nie wiem, czy był taki sam, bo mi się po głowie kołacze, że ona jakś miał dorobek, zanim go telewizorownia zaczęła lansować. Ale mogę się mylić, bo tak to włąśnie działą, że silny przekaz wypiera wiedzę. Wmontowało mi ten dorobek? Nie wykluczam.

W tym sensie: tak – media mają swój udział.

Powiada Pani, że osobowość zależna to jest zaburzenie? Paradne. To jak te miliony zaburzonych zarządają opieki medycznej, to ja wolę być w innym miejscu, żeby im na drodze do uspołecznionej służby akurat nie stać.

I jeszcze mi przyszło przy tej okazji, czy są w ogóle jakieś osoby niezaburzone.

Pozdrawiam powątpiewając


Panie Mindrunnerze,

bardzo trafne pytania.

I wcale nie odległe od pytań o media. Wprost przeciwnie.

Pozdrowienia


Grzesiu

Przekazałam Twoją opinię i się zaśmiał.

Ciekawe co też mógł mieć na myśli tak się zaśmiawszy?

Hmm…

A niech rzuca kurka!

Zobaczymy kto będzie bardziej płakał he he.

no! moje rozbuchane ego cieszy się zadowolone z siebie.

:)


Panie Yayco

A o czyjej winie ja mówię? Bo może już nie kontroluję co piszę...

Co do Samsona to nie odpowiem Panu, bo kiedy on zaczynał z tym dorobkiem, to ja chyba w pieluchach chodziłam.

Natomiast pamiętam go z telewizji od lat najmłodszych.

Uczciwie mówię, nic nie kłamiąc, że nigdy nie lubiłam.

Osobowość zależna to z całą pewnością jest zaburzenie. Być może są miliony, choć ja jestem większą niż Pan, optymistką.

Czy są osoby niezaburzone? Też się nad tym zastanawiam, zwłaszcza jak sobie poczytam psychiatryczne kryteria diagnostyczne…

Pozdrawiam aktualnie nie zagłębiając się w te kwestie


Tak apropos mediów, Mola,Samsona itd

to ciekawy byłby tekst o medialnych pseudoautorytetach i o kreowaniu na gwiazdy/autorytety osób, które albo niewiele umieją (choc pewnie Samson tu nie pasuje) albo w ogóle nie powinny się w tych mediach znaleźć, bo nie warte sa ich działania/słowa wiele.

Czesto o pseudodziennikarzach pisze Igła, ostatnio coś AnnPol pisała o lansowaniu osób pokroju Joli Rutowicz, ale przeczytałbym jakąś jeszcze głębszą analizę, np. dlaczego taka Jola R. staje sie popularna, co w niej widzą telewidzowie, dlaczego się ją lansuje (czy tylko chodzi o kasę? i o to by zarobic na niej?, ale przecież kogoś inteligentnego tez można wylansować/wypromować i zarabiać na nim)

Nie wiem, ciekawa sprawa w sumie, są na sali jacyś medioznawcy/kulturoznawcy?
:)


Pani Gretchen,

watek o winie wziął się z tego Pani zdania:

Gretchen

I ja się nawet z Panem zgodzę, tylko że nadal będę uważała, że to nie jest wina mediów.

A co do reszty, to popadamy już chyba w czysto paradygmatyczny spór, proszę Pani.

Pani jest zorientowana na jednego człowieka, ja na zbiorowość (przez chwilę chciałem napisać na strukturę, ale jednak się powstrzymałem, choć usłyszałem chichot nieboszczyka Talcotta P.)

To co dla Pani zaburzenie, to dla mnie niekoniecznie. To to nawet dewiacja (w moim rozumieniu) nie jest.

Czasem sobie myślę,że jakby wam (proszę wybaczyć tą formę) dać możliwość wyleczenia wszystkich zaburzeń, to nam nie było by czego badać. I prawdopodobnie nie byłoby też komu.

I proszę nie pytać dlaczego, bo nie chcę tą wizją nikogo na wieczór nastraszyć.

Pozdrawiam starannie


Panie Yayco

To ja chyba wolę jak się Pan skupia na innym winie.

Pan jest czepliwy ponad miarę. To był skrót myślowy…

Spory paradygmatyczne są najbardziej ekscytujące moim zdaniem. Właściwie to ulubiony mój obszar spierania się.

A już spory paradygmatyczne interdyscyplinarne to sama słodycz.

O ile krew się nie pojawi.

Wbrew opinii Pana Igły, ja mało krwawa jestem.

Choć jak się wścieknę, to już huragan…


To niech się może Pani nie wścieka,

bo ja taki nieokopany…

Pozdrowienia wieczorne


Panie Yayco

Zawsze warto zadbać o dobrze zbudowane okopy.

Ale dzisiaj jakoś mi się nie chce wściekać.

Rozleniwiłam się czy co?

Może też być, że się starzeję szybciej niż kalendarz by wskazywał.

Wie Pan, że ja sobie siebie wyobrażam w przyszłości jako łagodną i usmiechającą się staruszkę?

Niezłe, co?

Pozdrawiam Pana niezmiennie


Ech Grzesiu

Zszokowałeś mnie takim postrzeganiem sprawy.

Pewnie powtórzę już po kimś, bo nie miałem sił przeczytać całej dyskusji, jeszcze do niej wrócę.

Nie wiem.

Może rzeczywiście ktoś – tam wierzy, że Gazeta zarażała HIV i trzeba to obśmiać. Może.
Ja nie zauważyłem takich tez w tekście Consolamentum. Może mi umknęły.

Ale z tej całej historii wyczytałem, że oto pewien cwany oszust wykołował szereg warszawskich poważnych i do szcytnych celów powołanych instytucji. Był gwiazdorem w stołecznej śmietance towarzyskiej, czy jak tam to nazwać. Jednym z ogniw była i Gazeta Stołeczna, która bezkrytycznie popularyzowała jego wizerunek odważnego artysty, reprezentanta odrzucanych w Polsce imigrantów, uchodźcy politycznego, prześladowanego w ojczyźnie za wolność słowa.

Ten gość był od początku OSZUSTEM. Wyłudził niezłą pensyjkę od państwa, (nie pamiętam czy nie mieszkanie), wkręcił się do PEN Clubu na krzywy ryj… Żył na nasz koszt, na Twój także. Utrzymywał się z bycia Naczelnym Murzynem RP, który zawsze do gazety lub kamery mógł powiedzieć bajeczkę pasującą do obecnej mody.

Potem okazało się, że jego kłamstwa były nie tylko złodziejskie, ale i mordercze.

NIKT nie weryfikował jego kłamstw, choć można było to zrobić niezbyt wielkim kosztem. Nikt nawet nie zadzwonił do redakcji, w których według rozpowszechnianych mitów Mol miał pracować. Nikt nie sprawdził, czy w jego kraju rzeczywiście wsadzano do pierdla niewygodnych dziennikarzy.

Kiedy wybuchła sprawa ze świadomym sianiem epidemii, dziennikarze Rzeczpospolitej zrobili reportaż błyskawicznie. Dotarli do matki Simona Mola, do jego znajomych. Sprawdzili i opisali realia jego ojczyzny. Dziennikarze Gazety tego nawet wtedy nie zrobili.

Trzeba by porównywać daty kolejnych artykułów, ale mam wrażenie, że Gazeta, która wcześniej ochoczo nagłasniała każdą działalność Mola – antyfaszysty – imigranta – bojownika – o – wolność – i – demokrację, nagle jakby wody w usta nabrała.

Na Boga, ktoś temu oszustowi dał polskie dokumenty, pieniądze, udostępnił mikrofony, sceny, łamy gazet, wręczał nagrody… Ktoś mu ułatwił robienie w konia mnóstwa ludzi. To nie tylko te nieszczęsne kobiety są jego ofiarami, choć one płacą cenę najwyższą.

A jaką cenę zapłacą Ci, których psim obowiązkiem jest SPRAWDZANIE?
Urzędnicy.
Pracownicy organizacji pozarządowych.
I — dziennikarze właśnie.
Zwłaszcza ci dziennikarze, którzy o Simonie Molu pisali wilokrotnie, w tonie podziwu i sympatii.
?

Łatwo jest wyszydzić, że oto znów oszołomy oskarżają o całe zło tego świata lewicowo-liberalne media i dzieci straszy Michnikiem. Ale władza oznacza odpowiedzialność. Czwarta władza też.


No i oczywiście

Przeczytałem całość i widzę, że Mindrunner już wcześniej to samo, co ja, tylko krócej – znaczy lepiej…


Grzesiu

Reżyser Kutz powiedział kiedyś, że jeśli pokazywać w mediach małpę w najlepszym czasie antenowym, to i z niej będzie gwiazda.

To tak w skrócie.

To jest jak hodowla.

Przypomnij sobie ostatnią scenę “Truman Show”.

Genialna. Pokazuje, że media na całym świecie chorują.

Wreszcie przypomnij sobie “Good Night And Good Luck”, który wg mnie jest nie tyle o maccarthyzmie, co o postawie mediów w trudnych czasach oraz o powinnościach wobec widza.
To również pytanie o etos.

www.pomocdlarenaty.pl


Subskrybuj zawartość