Weekend z kinem skandynawskim - "Kumple"

Hm, przed chwila dopiero film obejrzałem, więc tekst na świeżo, podejrzewam, że dobra to wiele dla tekstu nie przyniesie, bo filmy trza przemyśleć i teksty o nich wtedy lepiej się piszą, ale że wymyśliłem akcję, to trza ją realizować a wcześniej filmu obejrzeć nie mogłem.

Jakbym miał najkrócej określić ten film, to powiedziałbym tak: komedia romantyczna po skandynawsku:)
Co oczywiście powoduje, że to komedia romantyczna specyficzna jest.

Poza tym film należy do mojej ulubionej kategorii filmów ciepło-gorzkich, znaczy smutek przeplata się z radością, rozpacz z entuzjazmem, samotność z przyjaźnią itd
Co by tu powiedzieć o tym dziele?
Reżyserem jest pan Morten Tyldum, film produkcji norweskiej jest, obok fińskiego “Człowieka bez przeszłości” to na pewno mój ulubiony film ze Skandynawii.

Film o kilku rzeczach w życiu ważnych, o dojrzewaniu i o męskości (Rafał niedawno pisał o filmie “Dziecko”, belgijskim, w “Kumplach” też mamy proces dorastania do odpowiedzialności i do przejęcia odpowiedzialności za własne życie.
Film o tzw. zwyklakach, bohaterowie, jak to w kinie skandynawskim zresztą częste, to ludzie, niczym się nie wyróżniający, nudnawi, często z problemami, ale od rozu można tych kumpli trzech, co tu są polubić.

Tacy trochę autsajderzy życiowi i wieczni chłopcy, jeden ma problem, bo nie potrafi zdobyć się na krok w dorosłość, jakim jest zamieszkanie z dziewczyną, drugi ma problem poważniejszy, bo przypadkiem jako nastolatek ojcem został i dzieciaka olewa i nie kontaktuje się z nim, bo nie umie być ojcem, a przynajmniej nie chcąc być beznadziejnym ojcem weekendowym, boi się być nim w ogóle, trzeci w ogóle lęka się wychodzić z domu, a już przejście dalej niż dwie ulice od mieszkania to dla niego prawdziwa męka (Przy okazji świetne zdanie z filmu: “W końcu zacząłem pracować w internecie i nie potrzebuję już wychodzić”)

Film o przyjaźni też, i o tym, że przyjaźni tej nie warto zdradzać na rzecz kariery/bycia sławnym/mediów, bo to w sumie rzeczy bezwartościowe, nie to co prawdziwy kumpel.(A co dopiero dwóch)

Film o tym, że czasami trza podjąć zdecydowane kroki a nawet pobiec, bo inaczej stracimy coś, co ważne bardzo. A może nawet najwazniejsze.

Muzycznie jest ślicznie jak we wszystkich dotychczas opisanych przeze mnie filmach (ja to mam gust, co?), nie wierzycie, posłuchajcie:

A i może trailer:

P.S. Wpis jest i częścią mojego filmowego cyklu (już piątą:)) i pierwszym filmem ze Skandynawii opisywanym w ramach akcji wymyślonej, nieskromnie powiem, przeze mnie, he, he, do której przyłączył się Rafał i mam nadzieję, jeszcze kto się przyłączy, czas macie do poniedziałku, bo akcja nazywa się “Weekend z kinem skandynawskim”.

Dlaczego w ogóle Skandynawia?

Bo tam powstają od lat świetne filmy, i to we wszystkich krajach regionu, i w Danii (ale słabo znam, poza Trierem właściwie nic) i w Norwegii (“Kumple”, “Elling”, “Historie kuchenne” w koprodukcji ze Szwecją chyba), w Szwecji od dawna genialny Lucas Modysson, Szwedem choć w Hollywood jest też Lasse Hallstrom (“Co gryzie Gilberta Grape”, “Kroniki portowe”, “Czekolada”), Finlandia to choćby Aki Kaurismaki i jego świetny “Człowiek bez przeszłości”, z Islandii z kolei mamy cenione i nagradzane filmy jak “101 Reykyavik” czy “Noi Albinoi” (niestety, żadnego nie znam, buuu)

Skandynawskie filmy, choć świetne i inne niż to co powstaje gdziekolwiek indziej, nie cieszą się w Polsce (niestety) jakimś zbytnim powodzeniem, szczególnie ze strony dyrtybutorów filmowych.
Szkoda, więc tym bardziej warto je promować.

No i nie wiem, jak wy, ale ja uwielbiam brzmienie języków skandynawskich (wszystkich), norweski jest piękny, fiński jeszcze bardziej (wiem, wiem, to zupełnie nie spokrewniony z resztą skandynawskich język i niegermański), inne też, no i ulga od wszechobecnej angielszczyzny:)

No w każdym razie filmy świetne, kraje tyż (muszę tam kiedyś pojechac, no:))
Proszę więc oglądać i poznawać nowe.

P.P.S. Reżyser “Kumpli” nakręcił też krótkometrażowy film pt “Lorenzo”, tak wyczytałem dziś w necie:), więc tym bardziej na promocję na TXT zasługuje on.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Grzesiu

Bardzo zachęcający opis. Pogodny jakiś taki.

A za to zdanie to już zupełnie szczególnie się do Ciebie uśmiecham.

czasami trza podjąć zdecydowane kroki a nawet pobiec, bo inaczej stracimy coś, co ważne bardzo.


No bo film w sumie pogodny

i piekny, napisałem trochę nadciągając pod tezę, że on ciepło-gorzki, ale w gruncie rzeczy to i trochę bajkowy czy baśniowy on jest.

W kazdym razie polecam bardzo.


Ogladałem go ze trzy lata temu

Pamiętam, że zdziwiłem się, że młodzi Norwegowie potrafią być takimi jajcarzami!

Bardzo ciepły film, masz rację Grzesiu. I jednak stawiający trudne pytania, nie cukierkowy.

Zasłużenie zdobył grand prix Warszawskiego Festiwalu Filmowego, o ile pamięć nie zawodzi mnie…


No fakt,

jak to porównac z“Historiami kuchennymi” czy nawet “Ellingiem” lub kinem fińskim, to film ten pełen życia jest.

A o grand prix nic nie wiem, ale w sumie jesli zdobył, to zasłużenie.

A jeszcze pytanie organizacyjne:), czy jeszcze coś opiszesz ze Skandynawii w ramach akcji?

P.S. Apropos Skandynawów, to ja lubię te ich niektóre ( w sumie jednak dominujące) tendencje w filmie: strasznie mało dialogów, smętnie, nic się nie dzieje, ale klimatycznie jest.

No ale jak gdzieś to mi kiedyś słyszałem, Finowie spotykają się by się wspólnie napić i pomilczeć:)

Cos odwrotnie niż ja totalnie, bo ja to nawet ze sobą gadam, no.


A a w ogóle

jak ta nasza akcja jest promowana nocą na TXT:)
To chyba sprawka serwera, któremu zznowu się od adminów dostanie, no.

Pozdrowienia dla Maszyny TXT:), której obecność duchową wyczuwam:).


W ramach akcji

jutro wrzucę jeszcze jeden.
Tyż norweski…

Dobranocka


O,

no to czekam z niecierpliwością, ja też na pewno o jednym napiszę, napisałbym jeszcze o “człowieku bez przeszłości” Aki Kaurismakiego, ale filmu nie posiadam, więc nie napiszę.

pzdr


grzesiu

Kumple to dobry film.
Może się jakoś potwornie w świadomość nie wrysowuje, ale wart obejrzenia.
Taka historia jakich pewnie wokół wiele opowiedziana w fajny, pogodny sposób.
Skandynawowie ze swoim pewnym takim spokojem i dystansem do wielu rzeczy fajny klimat potrafią stworzyć...

pozdrowienia

End Of Message


Jacku,

ty tu nie ściemniaj:), tylko dołącz się do akcji i napisz o woim spojrzeniu na kino skandynawskie albo o jakims jednym filmie, wartym opisania:)

Na razie bowiem w akcji brakuje jeszcze Finlandii, Szwecji i Islandii:)

A w ogóle się zgadzam jak zwykle (a zapomniałem ci tego pod tekstem o WOŚP napisać).
pzdr


hmm

Akurat zostały kraje, które jak wcześniej u Rafała pisałem trochę inne są.
Jakoś Norwegowie i Duńczycy lepiej trafiają w mój gust filmowy.
Choć może to tylko wrażenie… ;-)

Ale jak coś sobie przypomnę, to opisze wrażenia po długim czasie od obejrzenia… :-)

pozdrawiam

End Of Message


No to może być o Norwegach i Duńczykach:)

w końcu akcja nie ma ambicji byc naukowym traktatem o kinie skandynawskim, tylko zebraniem opinii i gustów kilku osób, które się tam trochę znają na tym.

pzdr


Hm,

“Włoski dla początkujących” – duński. Bardzo smutna komedia, albo niezwykle komiczny dramat, jak kto woli. Zbyt celne, zbyt bolesne, zbyt szczery jest główny bohater. Dialogi mogą człowieka zabić, toteż nie będę cytować. Wydźwięk jest mniej więcej optymistyczny, bo film kończy się zbiorową wyprawą do Wenecji.

“W twoich rękach” – też duńskie i to już jest ponure totalnie. Akcja dzieje się w więzieniu, a główną bohaterką jest problematyczna pani pastor, która chciałaby dobrze, ale jej nie wychodzi. Ale też można się zaśmiać parę razy, oczywiście, jeśli ma się odpowiednio porąbaną osobowość. Happy endu nie ma. Wręcz przeciwnie.

“Noi Albinoi” – islandzki. Apokalipsa w wydaniu kieszonkowym. Ale oglądając scenę w szkole, gdy nauczyciel mówi uczniom “dzisiaj pokażę wam, jak się robi majonez” można się poturlać. Dobrze ten film oddaje tęsknotę a ja bym chciał gdzieś w kraj daleki, co samą nazwą wprawia w sen.

Na razie tyle :)

pozdrawiam


Pino, dzięki za uzupełnienie,

szczególnie, że żadnego filmu nie znam:)


Grzesiu,

żaden problem, ja tak mogę jeszcze :)


Grzesiu

Ja ma jeszcze jeden filmik, z Finlandii, ale, cholera, pozyczyłem komuś płytkę i nie oddał jeszcze więc nie mogę przejrzeć przed napisaniem.

Chyba zrobię w uzupełnieniu weekendu np. środową wieczornicę ;)

Wróć! Gapa ze mnie. To rosyjski film tylko się dzieje w Finlandii :P
Nie kwalifikuje się :(


Subskrybuj zawartość