Alkoholowe klimaty i różne takie tam

Tak sobie po długich i intensywnych przemyśleniach (he, he, wiem, niektórzy w to wątpią) doszedłem do wniosku, że na tę całą sytuację najlepsza będzie terapia alkoholowa:)
Znaczy alkohol.
Bo jak to bracia Rosjanie mówią, bez wódki nie rozbieriosz czy jakoś tak.
No i próba odwrócenia uwagi od gadania o TXT poprzez zasugerowanie Nicponiowi, by cuś napisał, nie wyszła.
Wyszło raczej tak, że uczestniczy niektórzy, znaczy konfederaci, se wyszli.
No cóż, wiedziałem, że moje starania zawsze wniwecz się obracają.
Jak pech to pech.
Ale w każdym nie razie, o TXT będzie tekst późną nocą, a teraz o alkoholu i o muzyce:)

A właściwie wyjaśnić trza czemu o alkoholu?

No bo jak przystało na chrześcijańskiego ateistę właśnie poszczę, znaczy Wielki Post obchodzę, acz zacząłem go trochę później niż tradycja każe, no, ale od prawie dwu tygodni uprawiam alkoholową abstynencję:) (Pino, uwierzysz:), bo pamiętam, że mi ty tu insynuowałaś, że ja to zawsze jak pisze, to piję, znaczy,nie ty, ale przekazywałaś odczucia kogoś tam, o właśnie, gdzie jest Pino?)

Więc jako że fizycznie alkohol jest niedostępny dla mnie, to zamierzam się pobawić w alkoholizowanie mentalnie.
Pierwsza sprawa jest, macie muzykę, przy której najlepiej wam się pije?

Bo ja od pewnego czasu, gdy słucham kilku piosenek z właściwie dwu płyt, to po prostu idealnie alkoholowe mi się one wydają.
I z alkoholem mi się kojarzą, zresztą imprezy niejedne przy nich bywały albo słuchanie w samochodzie i picie z kumplem we dwu whisky jakieś tam niedobrej.
Eh, trudno było wyjść z tegoż samochodu po 80 kilometrach, ale nie o tem (Aaaa, dla uspokojenia, kierowca oczywiście nie pił)

Więc czy w knajpie czy w samochodzie czy w domu czy samemu czy w smutku czy depresji czy radości ta muzyka ma w sobie coś alkoholowego.
I klimatycznego.
I depresyjnego.
I pięknego
I…
Dopiszcie sobie co chcecie, ale wcześniej posłuchajcie:)

http://www.wrzuta.pl/audio/3sxRHEtrNM/

Od tego możnaby zacząć?
Czują państwo już klimat?
Nie?
No to alkoholowa piosenka wszech czasów:)

Oczywiście jak ktoś nie posłuchał tego z maksymalną głośnością, top proszę posłuchać jeszcze raz:)

A jak to po pijaku można śpiewać, no, magiczna piosenka:), nie żebym ja śpiewał, bo ja człek introwertyczny i bawić się nie umiejący, chyba że w krypcie albo podczas Rodziny Poszepszyńskich, ale po prostu to cudowna rzecz jest.

No a teraz idziemy w trochę bardziej mroczną stronę.

Warszawa, później Paryż, emigracja, przegrane życie, mrok, samotność, alkohol i piosenki.
Lata 60-te.
Już wszyscy wiedzą?
No pewnie że wiedzą...

Zacznijmy tak tę opowieść smętną acz piękną

A teraz zapraszamy na bal, smutny bal właściwie:

No a czy może być kraj bardziej akoholowy (uwaga, stereotypem lecę i skrótem) niż Rosja:

No a poezja i alkohol?
No tyż się łączą...
Wprawdzie nie Broniewskiego to wiersz, ale innego mistrza.

Jeszcze coś?
No może wystarczy, bo zresztą tekst mój o płycie “Tata Kazika” wraz z muzyką na TXT dostępny jest. Proszę se znaleźć, o, a co ja mam życie wszystkim ułatwiać:)

Ale może poza Kazikiem i Muńkiem śpiewającymi bardów ludowych ktoś jeszcze umiał na alkoholową nutę śpiewać?
No pewnie.
Np. tenże utwór
Acz wesoło nie będzie, oj, nie…

No i mistrzostwo po prostu, tak nikt nie zaśpiewał, 8 minut uczty duchowej…

Może troszkę złapiemy oddech i coś lżejszego?
No wedle życzenia:

No a alkohol to i nostalgię wywołuje.
Jak to było?
Już nigdy…

No i co?
Kuniec nadchodzi wielkimi krokami.
Zaczęło się od klasyki, to i klasyką trza zakończyć, wprawdzie dziś nie niedziela, ale bez tego utworu nie mogło się obejść jakoś...

Wszyscy już ze smutku i z wruszenia i z zachwytu umarli?

Proszę nie umierać, bo przecież jak wiadomo:

Pozdrawiam i znikam do wieczora albo dłużej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Finlandia

rewelacja … “Upić się warto” też ok

a ja lubię to

niezły ogień, nie? :)


Pijak

Grześ to pijak.

A teraz idę na piwo.

Prosiłbym o posłuchanie “Tuff Enuff”. Dzieńkujem bardzo.


Mad

wypij moje zdrowie …i kota :)


Mad, no co ty,

ja się abstynencją chwalę, a ten od pijaków mnie wyzywa:)
A idże se stąd na to piwo.

Docencie, energetyczne to jest.
Ja jakoś na polskich dźwiękach się skupiłem.
A z zagranicznych to jeszcze pasował by klimatem Tom waits, papierosowy dym, zadymione knajpy, whisky czy bourbon.

A z innej beczki np. “Whisky in the jar”

Albo z jeszcze innej jazzik jaki albo Brecht i Weill i dekadencki Berlin końca lat 20-tych.
Plus Remarque do poczytania i calvados:)

Chyba smęcę więc kończę.


Stopczyku

To nie pamiętasz, że moje motto to: dobry kot to martwy kot?

Prosiłbym o posłuchanie “Tuff Enuff”. Dzieńkujem bardzo.


Grzesiu winia, Grzesiu winiaaakL-)))

Zobaczymy, co powiesz, jak Frida przyjdzie:-))))))))))

A tak bajdełej, powinienś posłuchać fajnej żydowskiej kapeli The Zydenpunks. Świetne rzeczy robią, co oczywiście wiem dzięki doktorowi Stopczykowi.

Prosiłbym o posłuchanie “Tuff Enuff”. Dzieńkujem bardzo.


Tom Waits?

proszę ... The Piano Has Been Drinking…


Przekornie

zachęcę do picia wody, picia pitnej wody. :)

A tu jest przekład Nohawicowej śpiewanki

No. :)


Ja dopisze panie Grzesiu

przed posłuchaniem.
Spokój.


Zdrrrówko!

:)


Magio, dzięki,

słabo znam twórczość NOhavicy (prawie w ogóle), ale utwór ciekawy.

Radecki, ano tak.

Panie Igło,jak zwykle nie rozumiem:)
Jest dobrze więc.


grzesiu

też Czesi


Skoro już jestem

Pragnę zaznaczyć, że znam człowieka, który umie zaśpiewać tak epitafium dla W. Wysockiego. To oczywiście mój tata.

I pytanie: czy na tym nagraniu Celiny śpiewa Staszek Saszewski?

*Zastrzegam, że nie przyszedłem tu tak z siebie, bo ja oczywiście nie piję i jestem grzeczny. Zostałem zaproszony i bardzo grzesiowi dziękuję.

Pozdrawiam Słonecznie!


Nie, ta Celina

to kazika jest, znaczy autorem jest jego ojciec oczywiście, ale wykonuje tu ją Kazik, jest też wersja Kaczmarskiego acz mnie nie przekonuje.
A jakbyś kiedyś chciał upić się na smutno (ale dopiero za dwa lata:) to polecam oryginalne wykonania Staszewskiego Stanisława np. tej piosenki, po prostu smętne acz porażające…

A wykonanie Kazika też totalnie porażające i dobre, ba, nawet lepsze, ale nie tak przejmujące:

I jeszcze Kiedy będę umierał, o, to jest to:

P.S. A wracając do rozmowy u ciebie,starszy brat to widać, duży plus, choć ja tam od swojego niewiele się nauczyłem, ale tylko 2 lata różnicy nas dzieli.

pzdr


Docencie, z Czechów to ja właściwie znam tylko to:)

P.S. Wprawdzie na nowe teksty się u mnie za bardzo chwilowo nie zpaowiada, ale zapraszam mimo to do spamowania wedle obietnicy, w starych np.:)


Uff,

na alkohol to najlepsza cytryna. Niby kwaśna, a wytwarza zasady. Żołądek lubi zasady. Żołądek jest prawicowy.

Ahoj!


Najlepsza to jest abstynencja:)

acz nudna.


Pół roku testowałam

nieźle kopie, ale bez przesady


Ale udało ci się wyjść z tego?

Mam nadzieję.

:)


Jasne,

w lipcu było już po wszystkim. Ale wtedy i tak jeszcze nie piłam, tylko jadłam jakieś obłędne ilości lodów czekoladowych :)


O, lody czekoladowe,

dobra rzecz w sumie.
W ogóle fanem czekolady to ja jestem.

A lodów to w sumie wiśniowych Carte Door czy jakoś tak.

Pozdro.


____________________________

__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos


Subskrybuj zawartość