Historia jednej piosenki (odc. 13-ost) - "Tak jak malował pan Chagall"

Tak od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem przedstawienia polskiej piosenki w tym cyklu, bo właściwie poza “Ostatnią niedzielą” w pakiecie z “Gloomy sunday” nie było akcentów polskich wcale.
A przecież standardów własnych, które śpiewają rusz co nowe pokolenia, mamy całkiem dużo.
Oczywiście nie za bardzo wiedziałem jaką piosenkę na zwieńczenie (przynajmniej na razie, bo przerwa nadchodzi) cyklu wybrać mam.
Więc po prostu nie za bardzo się nad tym zastanawiałem, tylko stwierdziłem, że opiszę tę, co ostatnio jej często słucham i co lubię.
Oczywiście są setki polskich utworów innych, które do cyklu by pasowały, no setki może nie, ale kilka by znalazł.
Acz nie zawsze covery polskich standardów są strawne, no i nie są też nawet te znane piosenki tak fajnie opisane jak te standardy światowe, o których w angielskiej wikipedii mimo miernego angielskiego mojego zawsze poczytać mogłem i się coś dowiedzieć.

Ale koniec trucia, przejdźmy do sedna.
Piosenka jest dziełem Wojciecha Mlynarskiego(słowa) oraz Leopolda Kozłowskiego (muzyka).
Młynarskiego pewnie wszyscy kojarzą, o panu Kozłowskim można poczytać tu:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Leopold_Kozłowski

No a wykonania?

Na początek dwa krótkie fragmenciki do posłuchania są tu, pierwszy w wykonaniu Sławy Przybylskiej, drugi Młynarskiego:

http://www.pigasus-shop.de/product_info.php/info/p601_Pie—347-ni-i-pio...

http://www.pigasus-shop.de/product_info.php/info/p1504_Czterdziecha.html

No a teraz zaśpiewa nam ta pani, której zapowiadać nie trzeba:)

http://cineczka.wrzuta.pl/audio/uGVrDvK6pd/

Oczywiście wersja choć rewelacyjna nie jest jedyna, mamy choćby w miarę nową wersję w wykonanu pewnego zespołu, który genialnie zaśpiewał inny utwór Młynarskiego a właściwie chyba Brela: “Piosenkę starych kochanków”, tu zaśpiewają ten utwór:

Oglądamy dalej obrazy?
I słuchamy?
No tak, czemu nie:

A tu pani, co jak nikt , zaśpiewała inną przejmującą piosenkę na podobny temat,zaśpiewała genialnie “Miasteczko Bełz”, tu zaśpiewa o panu Chagallu:

P.S. Wrócę po przerwie, w miarę długiej, jak na moje standardy blogowania.
No chyba że mnie znienacka dopadnie wena lub TXT ożyje lub trzeba będzie zareagować na jakis tekst.
Ale z piosenkami, filmami i pisaniem o kulturze i smęceniem na pewno na jakiś czas koniec.
Do zobaczenia w komentarzach.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Drogi Grzesiu,

Uwielbiam tę piosenkę!!! W ogóle Młynarskiego wszystko, ostatnio szczególnie “Nie ma jak u mamy”, ale ta piosenka jest nad wszystkie.
Najbardziej lubię wykonanie Młynarskiego, bo najbardziej oruginalne jak dla mnie. To, które usłyszałam tak dawno, ze już nie pamiętam.
Edyta Geppert cudna, w tej piosence również, aranżacje ma fantastyczne i te skrzypeczki w tle, ach. Tylko za dużo recytacji w tym jej wykonaniu.
Raz Dwa Trzy – muzycznie są świetni. Ale te zmiany, które wprowadzają, w melodii, nie pasują mi. O.
Ale Magda Umer – to juz nie to. W ogóle za jej śpiewaniem nie przepadam. choć piosenki śpiewa piękne. Ale tutaj to nie to, no i zakończenie nie pasuje mi wcale.
A czyje to wykonanie – drugie z obrazami? Moim zdaniem najlepsze :)
To tyle mojego smęcenia. Dzięki za ten wpis.


Grzesiu

Znam ją na pamięć i bardzo lubię, bardzo.

Dziękuję zatem, że poświęciłeś jej część cyklu.

Tych miasteczek nie ma już...

Pozdrowienia Grzesiu, najserdeczniejsze :)


O, no to się cieszę, że

trafiłem w kogoś gusta:)

A Magda Umer?
Ja lubię, szczególnie “Miasteczko Bełz” czy “Jeszcze w zielone gramy”.
Raz, dwa, Trzy, fakt, niekiedy zmieniają za bardzo i smęcą strasznie momentami, np. “Wielka woda” w ich wykonaniu straciła ten urok, co ma jak ją Maryla Rodowicz śpiewa.
Ogólnie trochę w te ich wersje różnych staroci wczuć się trza.

Ale to jest dla mnie ich numer jeden, z tekstem MŁynarskiego a wcześniej Brela:

P.S. A samego Młynarskiego śpiewającego jakoś polubić nie umiem.
Drażni mnie jego maniera śpiewania.
No ale doceniam jako autora tekstów i piosenek.


Grzesiu

Ze śpiewającym Młynarskim mam to samo, samiuteńko.

:))


Gretchen, no jakoś się nie dziwię:)

że znowu lubimy to samo:)

A co do miasteczek, pięknie dawno temu napisał Słonimski o nich:

Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek,
W Hrubieszowie, Karczewie, Brodach, Falenicy
Próżno byś szukał w oknach zapalonych świeczek,
I śpiewu nasłuchiwał z drewnianej bóżnicy.

Znikły resztki ostatnie, żydowskie łachmany,
Krew piaskiem przysypano, ślady uprzątnięto
I wapnem sinym czysto wybielono ściany
Jak po zarazie jakiejś lub na wielkie święto.

Błyszczy tu księżyc jeden, chłodny, blady, obcy,
Już za miastem na szosie, gdy noc się rozpala,
Krewni moi żydowscy, poetyczni chłopcy,
Nie odnajdą dwu złotych księżyców Chagala.

Te księżyce nad inną już chodzą planetą,
Odfrunęły spłoszone milczeniem ponurym.
Już nie ma tych miasteczek, gdzie szewc był poetą,
Zegarmistrz filozofem, fryzjer trubadurem.

Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni
Wiatr łączył z polską piosnką i słowiańskim żalem,
Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni
Opłakiwali święte mury Jeruzalem.

Nie ma już tych miasteczek, przeminęły cieniem,
I cień ten kłaść się będzie między nasze słowa,
Nim się zbliżą bratersko i złączą od nowa
Dwa narody karmione stuleci cierpieniem.

1947

I Osiecka też jak wiadomo w “Miasteczku Bełz”.


He, he, ledwie zdązyłem

w innej sprawie napisać, że mnie dziwi ta zbieżność, to wyskakujesz tu z Młynarskim i komentarz wrzucasz w tej samej minucie co ja do ciebie:)

No po prostu, niemożliwa jesteś:)

Czary jakie czy cuś?


Mnie też nie dziwi,

Bez przesady, ile razy można się dziwić.

Chociaż... :)

Słonimski ładny.


Czary Grzesiu

Bezwględnie.

A ja to jestem niemożliwa, tak samo bezwględnie :)


Czary, mary

W takim miasteczku to ja na kolegę, który nie chciał sie podzielić krówkami ( cukierkami ) wołałem – żydu.
I nadal tak na podwórkach wołają.
Nawet jak już nie wiedzą dlaczego?

I tak se myślę, że piosenki już co innego znaczą i co niczego słowa/znaczenia już nie znane.
Tym tu i teraz.


A tam,

Marudzi Pan Panie Igło, jak nie przymierzając ja.

Na moim podwórku wołali podobnie.

A że wszystko się zmienia? To oczywiste – od zawsze się zmienia i zawsze będzie.


Heh

Ja marudzę ze starości, pani z młodości.

Tylko kto wytłumaczy Borsukowi, że żydu już nic nie znaczy?


Też coś!

Pan nie rozumie, że nawet jak nic już nie znaczy, to Borsuka akurat może urażać?

Bo dla mnie to oczywiste. Najzupełniej oczywiste.

Z tą młodością to proszę nie przesadzać, i z tą starością też.


Wszystkie trzy tezy jestem w stanie

podważyć.
Generalnie słowa potoczne już nic nie znaczą.
Tak jak i dawne formy – kpina, szydera, wieloznaczność, odniesienie i inne onomatopeje.

Mówiąc wprost szanowna Gretchen.
My, ludzie:
Na starych książkach, filmach, opowiadaniach, przekazach, legendach chowani już nic nie znaczymy.
My, nasze knigi, piosenki, melodie.
Nasze slowa.

Oki?
ze jak, po co, ne gadaj.

ty me esmsesm mow.


Panie Igło,

Co za zgorzknienie jakieś z Pana wychodzi.
No to ja tu z przesłaniem nadziei: są młodzi, którzy cenią kulturę i sztukę, te knigi i te pieśni.
A SMSów używają do umawiania się do teatru. Niekoniecznie na musicale. Naprawdę :)


Zgorzknienie?

Też.
Ale rosnący rów mariański popmiędzy postrzeganiem starych i mlodych to ciekawy temat jest.
Na oddzielny wpis i dyskusję.


W porządku, to czekam na wpis,

a w dyskusji się udzielę :)


A odwrotnie można?

Co?
Bo ja wpisów, dowodów, argumentów dość mam na swoim koncie.
A za młodzianków tłumaczyć sie nie zamierzam.


No nie myślałam o tym dotychczas...

Ja człowiek ugodowy jestem i ze starszymi się zgadzam, z rodziną tylko nie. Może braciacha podpuszczę (młodszego) i taki tekst popełni :P
Ale jak coś, okazja będzie, to chętnie się potłumaczę. :)
A czy wznawianie twórczości Młynarskiego przez Raz Dwa Trzy nie jest przykładem na kultywowanie tradycji starszych przez młodszych? I uhonorowanie twórcy, którego teksty są wiecznie żywe i wiecznie aktualne? Da się? – Da się! :)


Pewnie, ża da się

Kłopot tylko taki, przyznaję, że niewielki, mianowicie 1,2,3 są starsi ode mnie.
Już nie wspominając, że Młynarski ma 100 lat albo więcej?


Panie Igło, marudzisz znów.

Sa starsi, ale muzykę odmładzają. O to mi chodzi. Przybliżają. Rewitalizują. O.
Czasem nowe wersje pasują tym młodym właśnie.
Choć ja wolę Młynarskiego tradycyjnie. Ale gdyby nie album Raz Dwa Trzy, to wcale nie wiem, czy mój brat by poznał te piosenki. Może by jeszcze parę lat upłynęło.
Może ten rów mariański da się przeskoczyć? Głęboki jest, owszem, ale na szerokość — do pokonania :)


Raz Dwa Trzy jako

przykład młodych artystów (Adam Nowak, ur 1963) nie za bardzo już ujdą:)
Podobnie Nosowska która nagrała ostatnio płytę z piosenkami Osieckiej.

Ale młodzi też sięgają, też podejmują tę grę i wchodzą w interakcję z kulturą sprzed lat.
Więc bariera jest i jej nie ma.

A młodych odbiorców muzyki sprzed lat, ale i literatury, filmu itd jest mnóstwo też.

A w ogóle podoba mnie się ta dyskusja, no i na wpis Midy czekam, bo twory zgryźliwego Igły to ja znam:) i rzypuszczam, co będzie w tekście.
Znaczy narzekanie, jak to źle.


Gretchen, w nagrodę za twoją niemożliwość

masz mały prezencik ode mnie:)
Szczególnie pierwsza minuta, gdy tylko Nosowska śpiewa, to jest to:)


Grzesiu,

Nie nazwałam ich młdoymi, tylko młodszymi – od Młynarskiego. No i w ogóle wyprostowałam jak mogłam w kolejnym komentarzu.
Czy tekst będzie, nie mogę obiecać, bom jest teraz zakręcona jak świński ogon. Na jutro musze wypracowanie dokończyć, a właściwie napisac i nauczyć się 30 miast oraz ich zakładów przemysłowych. Czyli – jedyneczka murowana. Pod koniec roku niebywale potrzebna, nieprawdaż?...
No. Czyli tekścik jeśli będzie, to w maju. Może. A może w czerwcu dopiero. Bo ponoć będę miała już wakacje.


Mido, i to najdłuższe te wakacje:)

a jaki temat wypracowania?
Napisz, może potworzymy razem coś blogowo:)

No i kto to widział, by się uczyć miast i zakładów przemysłowych w nich?
I to w klasie maturalnej?
Chyba że zdajesz maturę z geografii, to rozumiem.

pzdr


No właśnie nie.

Matura z geografii odpada. Więc geografia w klasie maturalnej to paranoja. Z mojego punktu widzenia. No i nie nauczyłam się.

Wypracowanie z Innego Świata Herlinga-Grudzińskiego. Już stworzyłam, nawet mi się podoba. Ale nawiązałam do Biblii, więc mi pani utnie punkty. Ona lubi to robić, co jej będę przyjemności odmawiać :P

A wakacje to ja zamierzam wykorzystać wzdłuż i w poprzek.
Stresuje mnie tylko perspektywa składania papierów. To jedna z nielicznych rzeczy, których nienawidzę. Sama myśl o lataniu po sekretariatach mnie paraliżuje. Cóż, nie mam wyjścia :)


Hm, to z tego co ja pamiętam,

to już w drugim semestrze prawie przedmiotów niematuralnych nie miałem albo bardzo niewiele.
Ale nieważne.
Hm, “Inny świat”, jakoś mnie nie zachwycało nigdy.
Borowski bardziej przemawiał.

A wakacje fajna rzecz, właściwie nie było jeszcze roku, kiedy bym ich nie miał:), choć już szkoła i studia za mną.
Papiery jak papiery, gorzej bęzie później, znaczy kontakty z panią z dziekanatu:)
Bo one zazwyczaj pracują na swą opinię i są baaardzo nieprzyjemne, a poza tym załatwić coś w dziekanacie to gorzej niż w jakimkolwiek urzędzie czasem:)

Ale ma to swój urok w sumie.


Haha, Grzesiu,

Już się nasłuchałam różniastych historii o paniach z dziekanatu… :)
No myśmy mieli nie mieć niepotrzebnych przedmiotów. Ale taka geografia i taka przedsiębiorczość zostały nie wiedzieć po co. Ale to juz ponoć tylko 16 dni chodzenia do szkoły! :D


O Boże przedsiębiorczość?

Na szczęście mnie ominęła ta przyjemność wątpliwa:)

Z moją nieżyciowścią to by mnie tylko ten przedmiot bardziej frustrował niż to możliwe.
Co to w ogóle jest?

No i w ogóle to mnie przestraszyłaś:)
Tylko 16 dni łażenia do szkoły maturzyści jeszcze mają?
Niedobrze, bo w sumie przygotowuję dwie osoby do matury z niemieckiego i widzę, że mało czasu.
No cóż, trza się wziąć za nie.

pzdr


P.S.

Jeszcze by się oderwać od myślenia o maturze, w końcu to chyba jeszczo cały miesiąc ponad masz do niej, taki mały prezencik, pewnie znasz, ale tu w innym wykonaniu:


Tak Grzesiu, przedsiębiorczość

Inaczej Pp (podstawy przedsiębiorczości) albo prz (jak mawiają uczniowie).
Przedmiot do niczego niepotrzebny, ponieważ albo to ktoś wie i rozumie i tak, albo nie wie i nie rozumie, a te lekcje mu zrozumiec nie pomogą. To jedyny przedmiot, z którego jestem permanentnie zagrożona, bo pani wymaga wykuwania na pamięć durnych regułek, co do słowa. Mi te słowa umykają i mam regularnie jedynki, co teraz poprawić muszę.
Dobrze, że cię to ominęło.
Nasza pani albo z nami żartuje, albo prowadzi wykład w formie wystrzału karabinu maszynowego. Do mnie to nie trafia w każdym razie…

Ktoś tak policzył, że 16. Ja jeszcze słownictwa na ustną nie powtórzyłam… Malo casu, kruca bomba.

A piosenkę znałam, ale w wykonaniu Turnaua. A z kim Zamachowski tu śpiewa?

Pozdrówka idę się ralksować przy filmie.


Hm, z Magda Umer:)

chyba jej nie lubisz, jak ustaliliśmy pod tym wpisem.

Hm, pani możesz przekazać, że jak nauczyciel wymaga stuprocentowego opanowywania na pamięć definicji, to znaczy, że słabym nauczycielem jest, no.

Pamieciowe nauczanie w sumie mało się sprawdza, znaczy niekiedy się nie da inaczej np. w językach, ale też nie chodzi o to by słówka wkuwać ze słownika:)

No chyba że ktoś lubi, ja czasem lubiłem tak:)

A co do matury z jezyka obcego, powiem tak, nie jest w sumie zbyt trudna.
Ustna?

Trza po prostu gadać.
Nie zastanawiać się za dużo, nie zacinać, nie jąkać, nie mruczeć pod nosem, tylko gadać z sensem.
Robić wrażenie pewnego siebie.
Nie używać zbyt trudnych konstrukcji, by się nie zamotać.
Jak już nie wiemy, co mówić, można powtórzyć, acz w inny sposób i innymi słowami.


@

Lubie ten kawałek w wykonaniu Młynarskiego z Ateneum – lata mijają a on siedzi :)
pzdr


O, kogo moje zdziwione oczy widzą:)

pzdr


Grzesiu,

Ja mam wrażenie, że ta pani sama nie rozumie o czym mówi :)
Dzięki za wskazówki, przydadzą się. na szczęście niemiecki mam jako ostatni, to będę miała parę dni na pogrążenie się w słownictwie :)
Pozdrówka


Mido, e takie rady oczywiste w sumie rzuciłem:)

a co do matury z niemieckiego jak i każdego języka.
I pisemnej i ustnej.
Komunikatywność.
To jest i na pisemnej i na ustnej najważniejsze.
Nie umiesz w jeden sposób, przekaż w inny, ale ważne by tę informację przekazać.

No i w sumie matura choć nietrudna, to trza mieć też szczęscie, bo czasem są tak beznadziejne tematy do gadania na ustnym w tych zestawach, że po polsku nie za bardzo jest co powiedzieć.

Ja pamiętam jak na 4 roku studiów na egz. z praktycznej nauki niemieckiego dostałem temat o zapinaniu pasów samochodowych:)
No nie za dużo powiedziałem.

Teraz dzięki dyskusjom różnym internetowym, w których wościowcy i uprowcy się kłocą o to, coś bym wymyślił.
Ale wted, no byłem pytaniem zupełnie zniesmaczony:)


re: Historia jednej piosenki (odc. 13-ost) - "Tak jak malował pa

Panie Grzesiu, też b. lubię Młynarskiego, Pana Chagala znam i chętnie slucham, nawet jak się uczymy do sesji, to sobie Młynarskiego słuchamy.


Cieszem się,

ja wprawdzie z tekściarzy to przede wszystkim Osiecką uwielbiam, ale Młynarskiego doceniam oczywiście.

Pozdrówka.


Justyno,

a ja lubię i tego Młynarskiego i tego Chagala.
I lubię czytać Twoje komentarze, coraz bardziej lubię je czytać... mimo, że wszystkie sesje już dawno za mną:)

Pozdrawiam i dobranoc


złośliwy żeś:) pzdr

złośliwy żeś:)

pzdr


Hm,

to oczywiście ja byłem, nie wiem, czemu Yassa wpisało mi się jako nick nie w tytule.

Najwyżej jak się zaloguję, to zrobię porządek w blogu:), z tym twoim, znaczy moim komentarzem.
Ale to komentowanie jako niezalogowany atrakcji dostarcza:)


re: Historia jednej piosenki (odc. 13-ost) - "Tak jak malował pa

i kto to mówi, wielbiciel trójki i adorator młodej lekarki na rubieży:).

Jaka złośliwość? Toż to czysta zazdrość!

Podejrzewam, że możliwości wynikające z nowego sposobu komentowania próbuje wykorzystać “ktoś od Futrzaka” lub ktoś od Pino

Justyna pojawia się wszędzie; i u RRK, i u Pana Referenta i u Ciebie i u Igły. Zawsze z podobnym acz doskonałym komentem:

“Panie Igła, jako studentka farmacji muszę stwierdzić, że wedle najnowszych badań naukowych w Sulejówku są dwie apteki, a wedle wyliczeń NFZ powinny być trzy, co Pan na to?” albo
“nie ma takiej siły, co by mnie do słabej poezji zachwyciła…a jako studentka farmacji, czytuję wielu klasyków” albo
“Tak proszę Pani, to po polskiemu. Wie Pani, ja łacinę znam, ale tylko receptury się uczę...a z polskim jestem za pan brat…” albo u Ciebie:
“Pana Chagala znam i chętnie słucham, nawet jak się uczymy do sesji, to sobie Młynarskiego słuchamy.” :)

Nie fajne?
Musiałem pogratulować, by nie było na mnie, że się podszywam, bo jak wiem, moja osoba cieszy się tu opinią czołowego złośliwca:)

pozdrawki


sorki,

ktoś(gość) to ja:)


-->Yassa

A może Justyna to ta piguła, co budziła Nicponia? Piguła, która wieczorowo kończy farmację? Wiele rzeczy by się zgadzało. Przyszła tu razem z Nicponiem. Całusy!


A yassa

jak zawsze na tropie, prawda…


Ale jestem roztrzepana!

przez to, że Pana Grzesia tak bardzo podziwiam literacko, że wśród studentów farmacji takiego z świecą szukać!
A nie doszukujcie się, że jak od kogoś, ja jestem od nikogo, a przyszłam tu za JJ, ale on już żonaty…auć!


Subskrybuj zawartość