Historia jednej piosenki - My Way

Wracamy do cyklu piosenkowego, wiem, wiem, niekonsekwentny jestem, ale właściwie czemu miałbym być?
Klasyków przecież świetnych trochę jeszcze zostało, bo raptem piosenek opisałem 14, więc czas na kolejną.

Piosenkę właściwie wcale nie tak starą, bo ledwie 40 lat skończyła, ale śpiewało ją już multum artystów z różnych krajów.
Zaczęło się od Francji i piosenki o innym tytule, którą usłyszał sobie Paul Anka, dopisał angielski tekst, no i piosenka podbiła świat. Oczywiście w wersji angielskojęzycznej.

My jednak rozpoczniemy od żródła (oj, przydałaby się woda źródlana, zimna teraz):

No ale ja tu o źródłach, a nie wspomniałem, że o “My Way” już pięknie na TXT pewna pani pisała

Przeczytana tamta notka?

No to można wrócić do muzyki.
Zaczniemy pewnie nie od Bacha, jak wieszcz każe, a od Franka:

No ta, teraz się pojawia od razu problem, kto może zaśpiewać po Franku?
Elvis, podpowiada publiczność?

Nie, zbyt oczywiste to by było,ale myślę, że ta pani poziomu nie obniży w żaden sposób:

Po takim głosie tym bardziej nie wiadomo kogo zaprosić jako następnego wykonawcę.
Może chwilka ciszy?

No dobra, panie piszczą z entuzjazmu:), Elvis wkracza do dzieła, Elvis żyje:)

A teraz wersja pewnej pani, która szła swoja drogą jak każdy wielki artysta, ale której z pewnych względów i trudniej dużo było i walczyć o swoje i o prawa innych musiała.
Pewnie już wszyscy wiedzą, że będzie jazzująco:

A teraz na pewno wersja niekanoniczna, która troszkę ten nieznośny patos nam rozbije:)

Oczywiście patos mój, bo piosenka jest patetyczna znośnie.

Punk’s not dead, he, he.

No tak, powiedziałem punk, wcześniej powiedziałem Nina, więc złóżmy to w całość:

I znowu przyzwyczajeni do wersji klasycznej z oburzenia zakrzykną, ale jak zobaczyłem i usłyszałem Ninę Hagen w tej piosence, to wiedziałem, że to żelazny punkt przeglądu mojego skromnego będzie.

Po tych punkowych szaleństwach wróćmy do wersji, gdzie wokalista śpiewa i wygląda jak Pan Bóg przykazał i to w dodatku w słynnej hali koncertowej:

A teraz popatrzmy na pingwiny, które też chodzą własnymi drogarmi, jak na pingwiny przystało:)

Nie było po polsku?
No to trza nadrobić to zaniedbanie, początkową angielszczyzną proszę się nie zniechęcać, bo to scena z filmu, a później są i obrazki z filmu, który jakiemuś twórcy youtubki z piosenką tą się kojarzy, a śpiewa pięknie Raz Dwa Trzy:

To tyle.

A niedługo zapowiadam wielką imprezę z pewnej okazji:), znaczy Grześ będzie urządzał dyskotekę, dopiero się będzie muzycznie działo, no chyba że mi zamkną TXT, ale to i tak ta notka pasowałaby na zakończenie, bo “MY way” z upodobaniem na pogrzebach jest grywana.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Grzesiu

W sam raz dla mnie ten tekst dzisiaj.

Raz Dwa Trzy nagrało to pięknie, kiedy pisałam swoją notkę to tubka nie dysponowała tą wersją, ale dobrze, że już jest.

W ogóle to jedna z moich ulubionych piosenek. Ma w sobie prostotę, w wyrażaniu jakiejś tam prawdy.

Pingwiny rządzą!

Pozdrowienia Grzesiu.

P.S. Dziękuję, że pamiętałeś o tamtym tekście :)


Aha!

Już ja wiem do jakiej imprezki się szykujesz, już ja wiem.

Czekam więc cierpliwie.


Gretchen po raz pierwszy:)

E tam, rządzi Nina Hagen, po prostu jej ubiór i zachowanie sceniczne mnie rozwaliły:)

A piosenka, fakt, urody niezwykłej jest, niby ją znam od zawsze, ale niektóre wersje mi całkiem sporo przyjemności sprawiły.
A o tekście pamiętałem, jeszcze miałem ten o Elvisie zalinkować w ramah uznania zasług:), ale zapomniał.


Gretchen po raz drugi,

czekaj, czekaj, bo normalnie aż sam się doczekać nie moge tego, jaki tekst wyrychtuję:)


Będę się upierać,

że jednak pingwiny! Ich ubiór i zachowanie sceniczne mnie rozwaliły :)

Czekam na ten tekst z ogromną ciekawością, bo jak Ty już dzisiaj tak sie odgrażasz, i nic nie mówisz, że on będzie do niczego i o niczym, to znaczy, że to będzie jakaś bomba.

Za uznanie zasług serdecznie dziękuję :)


E tam,

bombowo to ju ż było, teraz to ja najwyżej granatowo pisac mogę:)

A tekst, nothing special, acz nie będę smęcił o niczym, bo ileż można.

Co do tekstów, to ja w koncu muszem tekst o edukacji wyrychtować, nad którym już kilka miesięcy myślę:)

Ale obecnie za gorąco jest i się nie da.


Racja

Jest zdecydowanie za gorąco. Ja nawet myśleć nie mam siły, a co dopiero pisać.

A jeszcze jakbym miała pisać o edukacji, to z pewnością bym oszalała. Dobrze, że nie muszę i Ty to zrobisz. Dobrze, że nie mam takich pomysłów, bo o edukacji to ja wiem nic. O!

Masz dokładniusio dwa tygodnie :)

Buduj ten granat, buduj.


Gre,

no własnie dlatego że jest za gorąco to na Mądre teksty nie mam sił, zresztą czy ja kiedyś madry tekst napisałem?
Chyba nie, ale w sumie jakos mi nie żal.

A pomysły to ja mam zazwyczaj na pisanie o rzeczach, o których niewiele wiem:)


Grzesiu

Napisałeś, napisałeś. Ostatnio nawet znowu go czytałam.

A ja to mam pomysły z bomby. Siedzę, siedzę, coś uwiera i trach! Jest!

Stuk stuk stuk…

Albo jak mnie coś zeźli, jak ostatnio ta pomarańczka cała.

Albo jak mnie przydusi.

Albo jak rozśmieszy.

No różnie, prawda, różnie. :)


Hm, chyba zaspany jestem, bo już

miałem pytać, jaka kurde, pomarańczka, alem zaczaił:)

Ale który mój tekst, bo tego nie czaję?
Znaczy tyle ich było tych mądrych i dobrych:), a ty o jakimś jednym piszesz.

A co do spontanicznych pomysłów, to też tak mam, znaczy dużo tekstów mam zaplanowanych i one siedzą i się układają w głowie, czasem tygodniami albo i miesiącami, ale są takie, które przychodzą nagle, ot, i są lub jakieś wydarzenie je inspiruje.

Acz ostatnio nie mam pomysłu na pisanie żadne, znaczy wyczerpała mi się formuła lekko, a by się rozwijać i pisać coś nowego (o filmach , świecie grozy czy o Niemczech) musiałbym przeznaczyć na to więcej czasu niż na takie wpisy jak choćby ten dzisiejszy, a w sumie i tak za dużo przeznaczam:)

Nom.


Noooo!

Zjadło mi komentarz…

Szło mi o piwniczny tekst, smutny acz mądry. :)
Ty masz jakieś ciągoty temporalne do piwnic Grzesiu, ale szczęśliwie jakoś tam trafiam.

Zaplanowane teksty mnie się nie piszą, ot co. Co jakiś zaplanuję, to nigdy nie powstaje. Poddałam się więc.


Ładne...

Wiesz. Wczoraj, koło 1.30 napisałem komentarz. Następnie kliknąłem dodaj…

Nie chce mi się pisać go od nowa…
ładne…
Pozdrawiam


Muzyka łagodzi obyczaje,

zazwyczaj, a gdy upalnie, to nawet chłodzi…
:)


Gretchen,

no piwniczne się jakoś bronią, acz to taki rodzaj tekstu, że zaplanować ni zmusić się do napisania ich nie da, choć czasem tkwią we mnie, to pisać się nie chcą, nawet w piwnicy, ale może to i lepiej, bo najczęsciej to one strasznie smętne są:)

A co było w tym zjedzonym komentarzem, może da się przywrócić/zwrócić:)?


Jachoo,

nie jęcz tu, tylko weź po męsku napisz jeszczo roz albo i dwo:), a najlepiej jaki tekst ciekawy, może być o tym co ta dzisiejsza młodzież na wakacjach porabia, bo człek się zestarzał i nie pamięta, jakie głupoty wyprawiał:)

I w ogóle kto widział nie spać o 1.30 a u mnie komenty pisać, to już lepiej na jakiej imprezie być, chyba że z imprezy pisałeś:)


Joteszu,

ano chłod to by się przydał, wypiłem morelowy kompot z lodem, ale mało mnie ochłodził.

na szczęście nie jest tak gorąco jak wczoraj, ale trza iść się ochłodzić jakoś:)


Merlotowy kompot?

To są takie? :-DDD

Tekst o wakacjach? O wakacjach dzisiejszej młodzieży? To nie do mnie.
Ja w tym roku nie mam wakacji. Ja mam poprawki. Uczę się... No! Przynajmniej powinienem się uczyc…

Na imprezie jednej byłem, i owszem miło było… Do puty, do póki o 1.30 nie siadła mi na żąłądku tortilla…

Ale to było 2 tydzienie wstecz.
A teraz to się impreza szykuje najwcześniej po 25. sierpnia…
I to tylko jak dobrze pójdzie.

Co do komentarza, to generalnie pisałem w czasie wszystkich piosenek (w ciągu pierwszej czytałem tekst, w ciągu drugiej czytałem komenty, a dalej juz pisałem), bo jak tylko zacząłem komentować tekst i pierwsze 3 piosenki, to się 3 skończyła i włączyłem 4. Jak kończyłem pisać o 3 i zaczynałem o 4 to się właśnie 4 kończyła i tak dalej.

Ogólnie rzecz ujmując to cały czas pisałem, że najlepsze wykonanie to wykonanie Franka i Raz Dwa Trzy. Wykonanie polskie znam z koncertu Raz Dwa Trzy Młynarski.
Pierwsze (to francuskie) też mi się podobało, szczególnie muzycznie i ten drugi wokal, ten co grał na pianinie.

Dalej pisałem, że podoba mi się wykonanie 3, ale Król Elvis mógł sobie odpuścić...
No nie podoba mi się, jest za bradzo wojownicze.

Kolejny kawałek skomentowałem tak, że imienniczka mojej najstarszej siostry nie powinna była tego robić, bo ta ballada jednak powinna być śpiewana delikatnie i zmysłowo. Tak jak jestem miłośnikiem Jazzu, tak uważam, że to nie to.

Sid Vicious… No nie. To jest skandal i granda. Nie żebym coś do niego miał, ale dobrze, że chłopak już nie żyje…

Nina Hagen. Znowuż imienniczka mojej siostry (ale nie Midy). No i tu zawaliły się moje poglądy na temat tej piosenki. Bo jej to nawet wyszło, chociaż jak mówiłem ta ballada najlepiej brzmi jak jest delikatna. Tylko nie mogę jej wybaczyć tego, że śpiewa po niemiecku. Niemiecki jest ZUY!!!

Potem doszedłem do Williamsa. I mimo, że jestem nietolerancyjnym prawakiem, i homofobem, to się w chlopaku zakochałem. Pobił i francuzów, i Franka, i Shirley Bassey. Jest najlepszy. I się wzruszyłem jak powiedział “Mamo Kocham Cię”.

No. Pingwiny to pingwiny. Trzeba im to wybaczyć, ale że ty je wrzuciłeś, to nie wiem czy ci wybaczę.

I jak mówiłem Wykonanie Raz Dwa Trzy znam i lubię. Ale Robbie i tak ich pobił!
Pozdrawiam

*edit
Ps. Tak a’ propos Raz Dwa Trzy Młynarski:
Skoro na tubce nie ma, to niech będzie wrzuta: Jaszcze w zielone gramy

Pozdro.Jachoo


Not

dead.


Co? Kto?

Pozdrawiam.Jachoo


Igła not dead, punk not dead,

TXT notd dead, all is alive:)

Except me, he, he:)

Mam nadzieję, że mój mierny i mizerny angielski nikogo nie uraża, ale jak wiadomo wole po niemiecku.


Jachooo,

o teraz mi się podoba twój koment:), no wziąłeś się za siebie i napisałeś.
Co do Nin, masz rację, że chyba obie zbyt odbiegły od kanonu, ale czy to źle.
rtaz dwa Trzy jak to oni smęcą głęboko i wymiatają i mimo że to wydaje się takie zwykłe to jest przejmujące, mądre, ciepłe, cudowne itd
Acz “Piosenki starych kochanków” nie przebili, bo ona jest w ich wykonaniu dziełem genialnym.

Sid jest uroczy, ale na chwilę tylko.

Shirley Bassey (czyli wykonanie nr 3) zachwyca mnie chyba w każdej piosence, którą śpiewa, acz znam niewiele, ale takie “If you go away” w jej wykonaniu, dreszcze po prostu przechodzą.

Niemiecki zaś jest dobry, nawiązując do kolejnego akapitu twojego, zresztą niemieckich dźwięków to ja dopiero zapodam po 28 sierpnia jak na tę Lacrimose
pojadę:)
Więc na razie nie będzie ich dużo, więc możesz bez obaw blog mój odwiedzać.

Co do Robbiego, można się zakochać fakt, nawet homofobowi wybaczamy zakochanie w Robbiem, pomyśleć, że kiedyś go nie lubiłem i wydawałao mi się, że on to słabo śpiewa, no alem wtedy bardziej ortodoksyjnych rockowych dźwięków słuchał.

A pingwiny?

Lepsze niż pingwiny sa kiwi:)


A Mi Manera...

wersja hiszpańska “My Way”. Jedyna, która mnie naprawdę ruszyła…

Droga, życie, ogień. Ich droga… czyli Gipsy Kings.


Dobre jest to flamencowe My Way!

Podoba mnie się to!
Pozdrawiam.Jachoo


Magio,

jak zauważyłem w wikipedii wzmiankę, że oni też nagrali to chciałem znaleźć, ale później wyleciało mi w trakcie pisania z głowy.

Właśnie słucham sobie piosenki.

Dzięki za uzupełnienie tekstu ciekawe, no i za “upoliglocenie” mojego wpisu:)

JUż mamy francuski, polski, angielski, niemiecki, hiszpański.

Kto da więcej?

:)

Czytałem o wersji rumuńskiej, może poszukam później.

A Gipsy Kings power piosenkom dodają, to fakt.


Jachoo,

jeszcze a propos Robbiego to poczytaj tekst i komenty tu, jak nie zajrzałeś:

http://tekstowisko.com/gretchen/54985.html

No ja tak nie umiem jak Gre pisać.
Ni o jedzeniu ni muzyce, ni o innych rzeczach, no cóż, talenta niesprawiedliwie obdzielone.

A co do wersji raz Dwa Trzy “jeszcze w zielone gramy”, to jednak wersja Magdy Umer bardziej do mnie przemawia.
I wkleję po raz n-ty w tym blogu, ale to jest piosenka, która siłę mi daje, no:)

A tekst piękny Młynarski napisał, ja w ogóle myślę o tekście (acz to z innej beczki acz podobnie pięknej) o Jonaszu Kofcie i jego piosenkach, tyle, że Kofty tekstów za dobrze nie znam , ale w sumie o osieckiej teksty mi wyszły jakoś, więc może poczytam coś o Jonaszu, posłucham muzy i się odważę którą nocą sierpniową piekną, jakim alkoholem strach i nieduolność pisania przepijając i samotność i weltszmerca wiecznego?

Kto wie, kto wie.

jeszcze w zielone gramy


Magia

No, to dołożyłaś swoje trzy grosze , że hej ho.

Uwielbiam ich, absolutnie.

Całkiem nie na temat, ale nie mogę się opanować, żeby się powstrzymać :)

Nic tylko tańczyć.


No tak,

ledwie maszyna ochrone antyspamową zdjęła, to komenty nie na temat się pojawiają:)

Ale tanecznych utworków możesz troche popdrzucać, bo w sam raz będą na mą urodzinową, dyskotekową notkę:), która sie układa właśnie w głowie mi, no.

Znaczy tym razem w urodziny będzie bez smęcenia.

:)

Chyba że się mi nastawienie zmieni.


Grzesiu

Będę podrzucać na imprezie, nie można wszystkiego zdradzać przed .

No.


To jeszcze to: A modo mio

Znaczy po włosku, w ramach rekompensaty za spam :)


O, cieszymy się

szósty język już:)

Acz z Ta Niną Hagen to fałszerstwo trochę, bo po niemiecku to ona rzeczy zupełnie nie na temat wyśpiewywała (ale może znajdę cuś po niemiecku)

jest i po niemiecku (Jachoo proszony jest o wybaczenie, kurde, co ty zrobisz, jak Mida na tę germanistykę pójdzie:))

Und noch einmal aber jetzt besser:)


Grzesiu

Dzieki za dzisiejszy wpis.
Tyle wersji piosenki przy ktorej ruszam do akcji.
Wszelakich.;-)
Pozdrowionka


Nie wiedziałem

Muszę przyznać, że nie wiedziałem, że ta piosenka pochodzi z Francji. Zresztą nawiasem mówiąc nie interesowałem się nią zanadto, gdyż dla mnie była przesłodzona. A w sumie ciekawe.


O Torlinie, witam,

niektóre wersje bynajmniej przesłodzone nie są:)

Taka Nina Hagen czy Sid Viscious:)


Borsuku,

spoko, cieszę się, że ci się podoba.

Acz niestety do porażki się muszę przyznać, bo wersji rumuńskiej nie znalazłem ni w wykonaniu zespołu z Ukrainy, acz czytałem o nich.

Jest jeszcze wersja blackmetalowa nawet, ale tej nie szukałem w sumie.

Pozdrówka, no i pojawiaj się częsciej, jakaś fotopowieść by się przydała w sumie…


Taj wyższej Niemce,

to wybaczyny, bo ładna.

A tej niższej to jeszcze nie posłuchałem…
Pozdrawiam. Narazie…

Ps. I idę się niemca uczyć. Przecież muszę go poprawić...

Ps2. A jak Mida dostanie się na tę Filologię nauczania niemieckiego, to ja się wyprowadzę...

Ps3. W zasadzie to nie ma już zadnego Ps3. To tylko taki spam…

Ps4. Tu już nic nie powiem.

Ps5. NO!!! udało mi się tak przeciągnąć komenta, żeby tamto nagranie się skończyło i teraz skomentujemy to drugie :-DDDD

A zatem Ps6
Nie. Tej drugiej już nie wybaczę. Brzydka jest i ma za niski głos. Chyba, że to facet…
Spadam :-)

*edit. Poza tym mi się nie podoba to wykonanie.
Pozdro.Jachoo


Zaczne od końca,

facet, przebierający się na scenie za kobietę.

PS. 5 jestem pod wrażeniem:)

ad P.S. 4 Hm, czemu nic nie powiesz, mów:)

ad P.S. 3 Spamerom mówimy gromkie nie

ad. PS. 2: hm, zdecydowane obwieszczenie

ad PS. 1 Ucz się ucz, no.
Ale właściwie po co ty mas zgo poprawiać, aż tak źle?
Nie zdałeś czy co?


Tak Grzesiu. Nie zdałem.

Teraz odłaszam to wszem i wobec, ale u ciebie na blogu, bo u siebie się wstydzę, zara się zjawią tacy, co to mi powiedzą Jeszcze sie chwali — baran. A przecież czy ja się chwalę? Ja się przyznaję, ale się nie chwalę i nie mówię, że jestem dumny…

Nie zdałem z 2 przedmiotów — Niemca i chemii. Proszę nie komentować owego faktu, bo wiem, że zaraz się znajdzie milion 200 osób, które stwierdzą, że z niemca (np. ty Grzesiu) albo z chemii (np. moja bratowa szanowna) to zbrodznia nie zdać...

Ale wyjątkowo zostały mi przydzielone 2 poprawki. A zatem do sierpnia. I to właśnie owa tajemnicza data 25. sierpnia…

Jaaaa!

A teraz to się impreza szykuje najwcześniej po 25. sierpnia…
I to tylko jak dobrze pójdzie.

Pozdrawiam na smutno… :-(


Uuuuu,

to kurde, zostaje się tylko na razie upić na smutno a póxniej uczyć:)
Ale wiesz, jak możesz to poprawić, to właściwie nie jest źle, znaczy pouczysz, zdasz i poprawisz:)
Kein problem:)

Nie będę nic komentował, z chemii to sam nie pamietam jakim cudem nawet 4-kę miaewem w liceum, ale nic nie umiem i nie umiałem.

NO i w ogóle znam osoby, co nie zdały, powtarzały klasę (w sumie dzięki temu je poznałem), a dostały się na wymarzone , ciekawe studia i sobie radzą lepiej niż niejeden piątkowy uczeń, więc to nie ma się czym przejmować, no.

Więc do 25 ogłaszam dla ciebie zakaz czytania mojego blogu a przynamniej wdawania się w długie dyskusje:), komentuj półsłówkami tylko, he he.

Pozdro i powodzenia, chopaku.

Jakbyś kurde mieszkał w pobliżu, to z niemca bym ci jakichs korków ze specjalną blogową zniżką poudzielał:), bo w sumie już wakacji mam dosyć i z chęcią bym do jakiej pracy się wziął.


A zat...

moj… półsł...
Pozdr…Jach…


Hm

:)

No cóż, komunikacja będzie utrudniona, ale jakoś to przeżyje się chyba.

Pozdro i spadam spać.


Wesoło tu mieliście latem,

w odróżnieniu ode mnie.

Nic to, 2010 będzie rokiem grozy :>


Grześ nawet zaśpiewał


Nie tylko Grześ


Wesoło już

było…

Na jutro wam a właściwie na dziś szykuję piosenkę w jidysz:)

No.

I auf deutsch.


Subskrybuj zawartość