ja zawsze z rana złośliwy jestem i czepliwy okropnie, a potem mi przechodzi. Dzisiaj może być gorzej, bo mi pani sprzątająca lampkę nocną stłukła, co mnie wnerwiło apiat’. Widać to zresztą po nadużywaniu rusycyzmów i zapożyczeń z języka Puszkina i Czapajewa.
Co do Czajki to chyba to jest dobry przykład. Tylko na co innego.
Robi Pan wóz pancerny, ale to co Pan zrobił się nie nadaje na wóz pancerny. Za lekkie cholera i blachę ma za cienką. Można wyrzucić, albo zutylizować.
Na pancerny za lekki, na taksówkę (w S była jedna taka taksówka w siedemdziesiątych latach, bo ją jeden po znajomości od kierowców z sowieckiej ambasady za wódkę wykupił), cholera, za ciężki. A pali tyle, że pól rzepakowych na Mazowszu tyle nie ma, żeby to podźwignąc.
Ale co nam zostaje: udajemy, że wszystko jest w porządku,nadajemy kupie złomu lekkie imię Mewa i każemy tym jeździć pomniejszym czynownikom.
Wszystko bez sensu, ale czynownicy zadowoleni, bo pojazd ma zasłonki.
Z rakietami całkiem jest inaczej.
Masz Pan lekkie rakiety, które z natury swojej mogą być wycelowane we Włocławek, bo to i tak nie ma znaczenia. Po pierwsze, się je naprowadza jak już lecą. Po drugie, mają obowiązek wybuchać tylko powyżej określonej wysokości.
Spróbuj Pan z tego zrobić broń ofensywną. Żeby miała sens. Militarny i ekonomiczny.
Więcej Pan w to włożysz roboty, niż w wystrzelenie tego złomu co w Arizonie w silosach mają zakopcowane. Już tamten złom doleci, zanim Pan te rakiety przerobisz.
Ale oczywiście można. Pisałem już o tym Panu Sajonarze. Nadmienię, że od stuleci trwają uporczywe próby włożenia spodni przez głowę.
Pozdrawiam serdecznie się z Panem
PS Korzystając z okazji pochwalę się, że jak kilka lat temu nazad wizytowałem Kalafiornię, to miałem okazję obejrzeć spectaclum polegające na tym, że taka rakieta trafiała w coś, co leciało. Akurat szczęśliwie trafiłem na udaną próbę. Wspominam o tym dlatego, że cały powyższy wywód ma sens tylko wtedy, jeśli taki system działa.
Panie Lorenzo, proszę wybaczyć te napomknienia,
ja zawsze z rana złośliwy jestem i czepliwy okropnie, a potem mi przechodzi. Dzisiaj może być gorzej, bo mi pani sprzątająca lampkę nocną stłukła, co mnie wnerwiło apiat’. Widać to zresztą po nadużywaniu rusycyzmów i zapożyczeń z języka Puszkina i Czapajewa.
Co do Czajki to chyba to jest dobry przykład. Tylko na co innego.
Robi Pan wóz pancerny, ale to co Pan zrobił się nie nadaje na wóz pancerny. Za lekkie cholera i blachę ma za cienką. Można wyrzucić, albo zutylizować.
Na pancerny za lekki, na taksówkę (w S była jedna taka taksówka w siedemdziesiątych latach, bo ją jeden po znajomości od kierowców z sowieckiej ambasady za wódkę wykupił), cholera, za ciężki. A pali tyle, że pól rzepakowych na Mazowszu tyle nie ma, żeby to podźwignąc.
Ale co nam zostaje: udajemy, że wszystko jest w porządku,nadajemy kupie złomu lekkie imię Mewa i każemy tym jeździć pomniejszym czynownikom.
Wszystko bez sensu, ale czynownicy zadowoleni, bo pojazd ma zasłonki.
Z rakietami całkiem jest inaczej.
Masz Pan lekkie rakiety, które z natury swojej mogą być wycelowane we Włocławek, bo to i tak nie ma znaczenia. Po pierwsze, się je naprowadza jak już lecą. Po drugie, mają obowiązek wybuchać tylko powyżej określonej wysokości.
Spróbuj Pan z tego zrobić broń ofensywną. Żeby miała sens. Militarny i ekonomiczny.
Więcej Pan w to włożysz roboty, niż w wystrzelenie tego złomu co w Arizonie w silosach mają zakopcowane. Już tamten złom doleci, zanim Pan te rakiety przerobisz.
Ale oczywiście można. Pisałem już o tym Panu Sajonarze. Nadmienię, że od stuleci trwają uporczywe próby włożenia spodni przez głowę.
Pozdrawiam serdecznie się z Panem
PS Korzystając z okazji pochwalę się, że jak kilka lat temu nazad wizytowałem Kalafiornię, to miałem okazję obejrzeć spectaclum polegające na tym, że taka rakieta trafiała w coś, co leciało. Akurat szczęśliwie trafiłem na udaną próbę. Wspominam o tym dlatego, że cały powyższy wywód ma sens tylko wtedy, jeśli taki system działa.
yayco -- 10.07.2008 - 12:49