pół europy sie z tego śmialo, po wypadku w kwietniu 2007r. SAAB zalecil pilotom unikanie przeciazen i niewykonywanie ostrych manewrow. rozumiem takie zalecenie dla An-225. ale dla mysliwca?
po przeczytaniu Pańskiego komentarza stwierdzam, ze Panu chodzi glownie nie o jakosc sprzetu, tylko o niezaleznosc w jego produkcji i serwisowaniu. problem z tym sprzetem polega na tym, ze zasadnioczo jest to sprzet produkowany jednak dla specyficznych krajow i na specyficzne warunki bojowe. eksport ma jedynie zapewnic czesciowo zwrot kosztow.
izrael nie sprzedaje merkavy, bo ten czolg nie jest nikomu potrzebny. nie walczyl nigdy z typowym czolgiem ciezkim, jakim jest abrams czy leopard – ale w bezposrednim starciu nie dalawalbym mu szans. walki w libanie udowodnily rowniez, ze nasycona sprzetem ATGM piechota obalila mit “niezniszczalnosci” merkavy w pare dni. prawie polowa ofiar w armii izraeleskiej to zolnierze sil pancernych i zmechanizowanych.
gripen nadaje sie dla norwegow, dunczykow – smialo moze go kupic islandia – to typowy mysliwiec obronny, z zalozeniem kilkunastominutowego okresu powiadomienia o potencjalnym ataku. no i pomimo mozliwosci przenoszenia ciezkiego uzbrojenia, jest to jednak w zalozeniu typowy lekki mysliwiec jednosilnikowy – po obwieszeniu go uzbrojeniem szturmowym, zmienia sie w latajaca krowe.
w razie wojny o surowce, flota jaka bylibysmy w stanie posiadac, nie bedzie miala zadnego znaczenia. na baltyku lotnictwo jest w stanie zniszczyc praktycznie wszystko, pozostaje kwestia wyeliminowania okretow podwodnych. tu faktycznie – w kooperacji ze szwedami moznaby produkowac male okrety stealh – calkowicie nam wystarczajace). nad ciesninami rzadza dunczycy szwedzi i norwegowie. jesli mielibysmy miec zaopatrzenie ze stanow, to amerykanie w miesiac sa w stanie zwodowac wiecej okretow, niz my moglibysmy obsadzic wlasnymi marynarzami. posiadanie dwoch korwet eskortowych na zasadzie symbolicznej obecnosci polski na oceanach swiata – to tylko strata kasy.
Panie Igło
pół europy sie z tego śmialo, po wypadku w kwietniu 2007r. SAAB zalecil pilotom unikanie przeciazen i niewykonywanie ostrych manewrow. rozumiem takie zalecenie dla An-225. ale dla mysliwca?
po przeczytaniu Pańskiego komentarza stwierdzam, ze Panu chodzi glownie nie o jakosc sprzetu, tylko o niezaleznosc w jego produkcji i serwisowaniu. problem z tym sprzetem polega na tym, ze zasadnioczo jest to sprzet produkowany jednak dla specyficznych krajow i na specyficzne warunki bojowe. eksport ma jedynie zapewnic czesciowo zwrot kosztow.
izrael nie sprzedaje merkavy, bo ten czolg nie jest nikomu potrzebny. nie walczyl nigdy z typowym czolgiem ciezkim, jakim jest abrams czy leopard – ale w bezposrednim starciu nie dalawalbym mu szans. walki w libanie udowodnily rowniez, ze nasycona sprzetem ATGM piechota obalila mit “niezniszczalnosci” merkavy w pare dni. prawie polowa ofiar w armii izraeleskiej to zolnierze sil pancernych i zmechanizowanych.
gripen nadaje sie dla norwegow, dunczykow – smialo moze go kupic islandia – to typowy mysliwiec obronny, z zalozeniem kilkunastominutowego okresu powiadomienia o potencjalnym ataku. no i pomimo mozliwosci przenoszenia ciezkiego uzbrojenia, jest to jednak w zalozeniu typowy lekki mysliwiec jednosilnikowy – po obwieszeniu go uzbrojeniem szturmowym, zmienia sie w latajaca krowe.
w razie wojny o surowce, flota jaka bylibysmy w stanie posiadac, nie bedzie miala zadnego znaczenia. na baltyku lotnictwo jest w stanie zniszczyc praktycznie wszystko, pozostaje kwestia wyeliminowania okretow podwodnych. tu faktycznie – w kooperacji ze szwedami moznaby produkowac male okrety stealh – calkowicie nam wystarczajace). nad ciesninami rzadza dunczycy szwedzi i norwegowie. jesli mielibysmy miec zaopatrzenie ze stanow, to amerykanie w miesiac sa w stanie zwodowac wiecej okretow, niz my moglibysmy obsadzic wlasnymi marynarzami. posiadanie dwoch korwet eskortowych na zasadzie symbolicznej obecnosci polski na oceanach swiata – to tylko strata kasy.
Griszeq -- 14.07.2008 - 08:59