Cytat początkowy jest absolutnie z Woltera; ulubione zawołanie m.in. lewicowych myślicieli, które – doczytując, co ci myśliciele mówią potem – jest w ich ustach swoistym paradoksem. Ale nieważne. Cytat jest w porządku, jeśli nie traktuje się go jak wytrycha.
Powiem słowo od siebie, bo mam pewien, prawda, dorobek, jeśli chodzi o pieniaczenie się o regulaminy i sprawy tzw. zasadnicze na blogowiskach. Znajomi wiedzą o czym mówię :-)
Po mojemu, regulamin można napisać bardzo szczegółowy, z wyjątkami, przemyślnymi procedurami, które krok po kroku opiszą, co należy w konkretnej sytuacji robić; regulamin może też być ogólny, krótki, generalny. Pierwszy model jest fajny, ale nie potrafię podać żadnego funkcjonalnego przykładu takiej regulacji. Mogę natomiast podać przykłady odwrotne, kiedy szczegółowy regulamin powodował tyle kontrowersji, jakby go w ogóle nie było (żeby nie szukać daleko – S24). Trochę zależy to, prawda, od trzódki pańskiej… Regulamin ogólny musi być interpretowany przez adminów i jest wszystko w porządku, jeśli interpretacja jest przewidywalna i jednolita (należy do tego dążyć – to jest uwaga do adminów, jeśli już...). Do jej ukształtowania trzeba czasu; godząc się na taki regulamin, godzimy się też na to, że ci konkretni admini będą zarządzali jego literą – godzimy się więc na “władzę wykładniczą” adminów”. Ja podpisałem kwity.
Teraz szczegóły. Punkt dotyczący chuligaństwa jest moim zdaniem w porządku. Nie życzę Pani, Pani Gretchen, nieżyczliwego ataku na Pani stronę. Myślę, że gdyby Pani przyszło pisać w takich warunkach, zaakceptowałaby Pani formę pomocy, jaką daje możliwość ograniczenia dostępu trolla do strony. Zdarza mi się ostro i momentami mało grzecznie “przejechać się” po kimś, i zakładam że admini nie będą w przyszłości sprowadzali rzeczy do absurdu (tak do tej pory nie było), niemniej – kiedy tak robię – mam też świadomość, że poruszam się blisko granicy. Nie będę miał pretensji za wyrzucenie, jeśli zachowam się mega-nieteges. Liczę się z tym.
Agitację partyjną czuję intuicyjnie. Nie będę w to wchodził, ale myślę, że na txt nie ma takich osób. Jedna blogerka uaktywnia się w okolicach wyborów i “ważnych” wydarzeń, ale część jej tekstów też ma zupełnie inny charakter. Nie uważam za partyjnego agitatora np. Azraela. Pisze co pisze, ale nie jest agitatorem (chyba że areburrr – przeciwko PiSowi :-).
Co do symboli religijnych, znowu odwołam się – Panie Odysie – do swoich przygód związanych z dyskusjami o krzyżu i tzw. neutralności światopoglądowej. Mam jasne stanowisko w tych sprawach, ale skoro miejsce w którym jestem ma takie założenia, to zmieńmy najpierw założenia, jeśli już.
Trochę mnie bawi, że jestem w tym towarzystwie względnie najspokojniejszy :-) Poczytałem sobie blogi txt z ostatnich dni i uderzające jest, że przy pierwszym niepomyślnym układzie od razu zaczyna się traktować adminów i txt jak wrogów, największych przeciwników w sprawie. Bez wykorzystania możliwości rezerwowych. Oni (admini) też popełniają niezręczności, nie wykazują dość empatii itd. Ale przecież, to nie oni są zagrożeniem, prawda. Chyba nie oni…
re: Nowy regulamin jest do dupy!
Cytat początkowy jest absolutnie z Woltera; ulubione zawołanie m.in. lewicowych myślicieli, które – doczytując, co ci myśliciele mówią potem – jest w ich ustach swoistym paradoksem. Ale nieważne. Cytat jest w porządku, jeśli nie traktuje się go jak wytrycha.
Powiem słowo od siebie, bo mam pewien, prawda, dorobek, jeśli chodzi o pieniaczenie się o regulaminy i sprawy tzw. zasadnicze na blogowiskach. Znajomi wiedzą o czym mówię :-)
Po mojemu, regulamin można napisać bardzo szczegółowy, z wyjątkami, przemyślnymi procedurami, które krok po kroku opiszą, co należy w konkretnej sytuacji robić; regulamin może też być ogólny, krótki, generalny. Pierwszy model jest fajny, ale nie potrafię podać żadnego funkcjonalnego przykładu takiej regulacji. Mogę natomiast podać przykłady odwrotne, kiedy szczegółowy regulamin powodował tyle kontrowersji, jakby go w ogóle nie było (żeby nie szukać daleko – S24). Trochę zależy to, prawda, od trzódki pańskiej… Regulamin ogólny musi być interpretowany przez adminów i jest wszystko w porządku, jeśli interpretacja jest przewidywalna i jednolita (należy do tego dążyć – to jest uwaga do adminów, jeśli już...). Do jej ukształtowania trzeba czasu; godząc się na taki regulamin, godzimy się też na to, że ci konkretni admini będą zarządzali jego literą – godzimy się więc na “władzę wykładniczą” adminów”. Ja podpisałem kwity.
Teraz szczegóły. Punkt dotyczący chuligaństwa jest moim zdaniem w porządku. Nie życzę Pani, Pani Gretchen, nieżyczliwego ataku na Pani stronę. Myślę, że gdyby Pani przyszło pisać w takich warunkach, zaakceptowałaby Pani formę pomocy, jaką daje możliwość ograniczenia dostępu trolla do strony. Zdarza mi się ostro i momentami mało grzecznie “przejechać się” po kimś, i zakładam że admini nie będą w przyszłości sprowadzali rzeczy do absurdu (tak do tej pory nie było), niemniej – kiedy tak robię – mam też świadomość, że poruszam się blisko granicy. Nie będę miał pretensji za wyrzucenie, jeśli zachowam się mega-nieteges. Liczę się z tym.
Agitację partyjną czuję intuicyjnie. Nie będę w to wchodził, ale myślę, że na txt nie ma takich osób. Jedna blogerka uaktywnia się w okolicach wyborów i “ważnych” wydarzeń, ale część jej tekstów też ma zupełnie inny charakter. Nie uważam za partyjnego agitatora np. Azraela. Pisze co pisze, ale nie jest agitatorem (chyba że areburrr – przeciwko PiSowi :-).
Co do symboli religijnych, znowu odwołam się – Panie Odysie – do swoich przygód związanych z dyskusjami o krzyżu i tzw. neutralności światopoglądowej. Mam jasne stanowisko w tych sprawach, ale skoro miejsce w którym jestem ma takie założenia, to zmieńmy najpierw założenia, jeśli już.
Trochę mnie bawi, że jestem w tym towarzystwie względnie najspokojniejszy :-) Poczytałem sobie blogi txt z ostatnich dni i uderzające jest, że przy pierwszym niepomyślnym układzie od razu zaczyna się traktować adminów i txt jak wrogów, największych przeciwników w sprawie. Bez wykorzystania możliwości rezerwowych. Oni (admini) też popełniają niezręczności, nie wykazują dość empatii itd. Ale przecież, to nie oni są zagrożeniem, prawda. Chyba nie oni…
referent
referent Bulzacki -- 15.03.2009 - 07:49