W Szczecinie była awaria a na Textowisku cisza

Gigantyczna awaria elektryczności w Szczecinie. Całe miasto i okolice pozbawione są prądu. Drzewa powalone przez obfite opady deszczu ze śniegiem zerwały w wielu miejscach linie energetyczne i trakcję kolejową. Awaria, która nawiedziła Szczecin, jest największą od czasów drugiej wojny światowej.

A na Textowisku nic. Cisza. Nikt nie współczuje, nie użala się, nie zauważa, że dzieciarnia szczecińska która miała jakieś wypracowanie ogólnorozwojowe, społeczne pisać, czy inne jakieś testy dzisiaj, na cenzurowanym jest. Bo im przełożono. W całej Polsce zdają, a oni nie. Czuć się przecież mogą jaki intelektualni pariasi. A to wiadomo: frustracja a później agresja, jabole, kibole, ale to najlepiej by Pan Jerzy Maciejowski wytłumaczył.

Jednym słowem na Textowisku nic. Jakieś tematy ograne od lat, seks, a nawet raczej jego brak, który Pan Poldek jak zdrową żywność propaguje. Zarzuca nas pan Poldek tematami trudnymi a jednocześnie jedynie słusznymi. A to wskazuje nam ile razy dziennie modlić się mamy, że o świętym temacie aborcji jedynie napomknę…

A tu pytania należy zadawać. Cywilizacja – sukces to czy klęska? Czy nam jest tarcza amerykańska potrzebna czy raczej nie, bo przecież casus szczeciński pokazuje, że obronność nasza jest na tarczy. Wystarczy obalić jeden słup wysokiego napięcia i jest po ptokach, jak w Poznaniu, z tego co zapamiętałem, mawiają… Może warto pomyśleć o instalacji 12 V w każdym domu i zagrodzie i żadna nam wtedy awaria wysoka groźna nie będzie?

Pisze Pan Marek Olżyński, i nic to, że wcześniej, co „Między nogami” zobaczył i nam zobaczyć każe. Mój nowy, obok Pani Magii przede wszystkim i Pana Lorenzo idol, a nawet guru intelektualny, poranne alpagi propaguje ostatnio zgoła. Pan Merlot wkomponowuje się w te orgiastyczno-ludyczną scenerię i szaleństwa każe nam niebywałe w remizie uprawiać. Czy Pan Poldek tego nie zauważa, że kolejne Nienackiego niemalże Skiroławki powstają?

Pan Poldek propagator zdrowego seksualnie stylu życia, proponuje cnotę damską (męską może też, ale mogłem zdaje się ją przeoczyć) aż przed ołtarz zanieść. Zaczekałyby się te nasze dzierlatki na śmierć niemalże, kiedy żeniaczka mało kiedy przed trzydziestką ma miejsce aktualnie. Kołacze mi w czaszce dość stara definicja potrzeby, wedle której „potrzeba jest właściwością której niezaspokojenie nie pozwala na normalne funkcjonowanie”. Znakiem tego, Pan Poldek propaguje tworzenie usilne społeczeństwa specjalnej troski? Gdzie najsilniejsza z ludzkich potrzeb ma być pod dywan schowana…?

Ale, to nic wszystko. W Szczecinie była awaria, a na Textowisku cisza…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Andrzeju,

nawet chciałem coś o tym Szczecinie napisać.

Ale realia są mi nie znane. Sam bylem w Szczecinie raz, ale Pan nie chce, żebym ja Panu o tym opowiadał. Zaręczam Panu, że Pan nie chce. Ja sam, zresztą, nie chcę nawet wspominać.

Dzisiaj to mi się Szczecin wyłącznie z jedną carycą kojarzy, ale nie będę przecież u Pana Szanownego o seksualnym wyuzdaniu pisał, prawda? Ani o sławetnej Instrukcji. Kogo dziś obchodzą plagiaty z Beccarii?

Tekstowisko malutkie, to pewnie i nikt tam krewnych nie ma w tym Szczecinie.
Czytelnicy ze Szczecina odcięci. Szkoda. Sam bym chciał przeczytać reportaż z wylączonego miasta.

Sprawa jest trudna. Przed chwilą w radiu jedna Pani współczując Szczecinowi, cytowała Szymborską. No i trzeba się zastanowić? Czy to uchodzi tak, z tą Szymborską? Zwłaszcza, że być może tameczne dojrzewalnie owoców egzotycznych padły.

Pan chce o cywilizacji.

A co to jest, proszę Pana? Czy to jest zaprzeczenie kultury, jak chcą jedni, czy jej materialny substrat, czy może faza schyłkowa, jak twierdził Pitirim Sorokin (dla ułatwienia – nie Pańskiego, Panie Andrzeju, bynajmniej – dodam, że wybitny uczony amerykański)?

Ja nie wiem.

Wiem natomiast, że żyję w kraju, gdzie awaria podstacji jest gorsza niż terroryści.

Pozdrawiam


Szanowny Panie Andrzeju

Pan Poldek może propagować zdrowe życie, bo zdaje się jest w miarę świeżym żonkosiem. Więc on ma, a inni niech się martwią, czy też umartwiają (mam drobne problemy językowe albo z pamięcią w tej kwestii, co na to samo wychodzi).

A co do Szczecina, to wcale nie tak dawno, bo ze dwa lata temu, w ramach prób skrócenia czasu podróży z Krakowa do Berlina postanowiłem przejechać się przez Szczecin (udało mi się ją skrócić o bodaj godzinę, ale za to straciłem komórke i gotówkę, bo mnie w sypialnym okradli wraz z kilkoma innymi pasażerami). Nic mi się tak od dawna w pamięć nie wbiło, jak dworzec w tym pięknym mieście. Tak więc do katastrof i nieszczęść mieszkańcy Szczecina powinni być raczej przyzwyczajeni.

My też się pomału powinniśmy przyzwyczajać. Bo jak odetną prąd (co nam i bez katastrof grozi, o czym już pisałem), to rację będzie miał p. Kononowicz. Z drugiej strony odsunie się trochę w przyszłość katastrofa ZUS-u, bo nam trochę nowych, młodych obywateli może przybyć.

Czyli nie ma tego złego, na czym nie moglibyśmy dodatkowo stracić.

Pozdrawiam niemiłosiernie


Szczecin

mam około 1000 dobrych zdjęć z tego miasta, które do lat 70, tamtego wieku, nie było wiadomo czy ono polskie będzie czy niemieckie…
Zdjęcia z wielkiej imprezy jachtowej
Wtedy udało się uratować ludzi przed nieszczęściem. Towarzysząca nam osoba na moją prośbę poinformował kogo trzeba tam na górze aby ukrócić podniebne ekscesy latającego nad naszymi głowami policyjnego śmigłowca, który winien stać w hangarze na przeglądzie a to ze względu na wylatane godziny. W efekcie śmigłowiec wpierw odwołano na jedną godzinę a potem pojawił się znowu tyle, że nie latał jak na haju, a trzymał sie raczej obrzeży wielkiej masowej imprezy.
Teraz ta sytuacja – anomalia pogodowe wywołane przez naturę. Być może to Bóg na prośbę Poldomira dał znać o sobie
Klimat się ocieplił, serce takiej jednej nie. Może ją Poldomir polecić równie cierpliwemu co zimnemu może razem wprowadzą równowagę w przyrodzie
Kłaniam się niepoprawnie i zawiadcko
:)


Szanowni Panowie!

Przepraszam, że hurtem, ale też miałem przed chwilą awarię dużego, osobistego kalibru. Brakuje mi w tej chwili koncentracji, a głupot nie chcę wypisywac, bo w tym wieku to żenada.
Z poważaniem…


Panie Marku

Jakie anomalie pogodowe? Chyba tylko taka, że zima wyjątkowo łagodna była i oby były takie następne. W przeciwnym wypadku będziemy musieli znacznie szybciej lampy naftowe rychtować i na kuchnie węglowe się przestawiać, niż się nam śniło.
Jedyną anomalią jest tragiczny stan naszych sieci elektroenergetycznych, o których pisał już mądre rzeczy pan Lorenzo, które powala byle parę centymetrów śniegu z marznącym deszczem.
Pamięta Pan zimę 1979 roku? Nigdy Pan śniegu w maju na ten przykład nie widział w kraju naszym? No właśnie. I po co tu o ocieplaniu klimatu opowiadać?

Pozdrawiam bez anomalii…


WSP Andrzeju

a ja akurat przeglądam swojego martixa z 2002 roku. Z mojego tekstu jaki wysłałem na Turniej łgarzy 2002 wynika, że Wachowscy to zemnie zerżnęli te motywy z pędzącym pociągiem. W tekście są też ciekawe energetyczne pigułki.
Może rano opublikuję tekst dla podładowania energii Póki co nie próbuje, bo jeszcze jakieś inne miasto padnie.
Pozdrawiam
PS
Jaka tam zaraz żenada; dopisz i przestaw Pan kilka literek i będzie orzeźwiająca oranżada
Pozdrawiam


Pani Magio

za pozdrowienia serdecznie dziękuję i wzajemnie :)
Mój wpis “trzyma “ się raczej innego klimatu, ale nic to jak powiada(ł) Pan Wołodyjowski
Z szacunkiem należnym


Pani Magio!

Tak, faktycznie w 79 roku to była zima. Mieliśmy umówionego zamiejscowego Sylwestra i dojechaliśmy tylko 500 m do CPN i trzeba było naprędce zorganizować zabawę na 10 par. Bez żarcia, wódy i temu podobne. Podołaliśmy. Do tej pory towarzystwo (szczególnie Panie) wspominają go jako najbardziej udanego w życiu. Tak, kiedyś to były zimy, nie tak jak teraz. Ma Pani rację mówiąc, że nie pogoda stanowi anomalię, a linie przesyłowe.
Już na zakończenie bo się rozgadałem (mija mi wysokie napięcie własne), to zdaje się Bernard Shaw twierdził, że nie ma złej pogody. Jest tylko nieodpowiednia odzież.
Pozdrawiam gorąco…


Panie Marku!

No, to czekamy na poranny tekst. Rzeczywiście bez podładowania baterii ani rusz. Z tym, że czasami trzeba też dolać stosownej wody. Stachu mówi, że czasami również ognistej.
Nie, nie, trzeba na słowa uważać. Raz wypuszczone, żyją autonomicznym życiem.
Pozdrawiam…


Tak Panie Andrzeju

skowronkiem wylatują a wołem wracają.
Tamtego sylwestra pamiętam. Gdzieś z pod Bydgoszczy z totalnie zamarzniętego pociągu wyciągaliśmy ludzi śmigłowcem Potem była powódź i znowu wojskowy sprzęt na drogach i wodach. A potem był grudzień ponad setka (oficjalnie) ludzi została zabita!!! Bo napięcie podskoczyło niesamowicie władzy

Zaraz, zaraz , jak to leci w tym klimacie:
władza nie korumpuje,
korumpuje lęk przed utratą władzy


Panie Andrzeju

A nad czym się tu użalać? Czego współczuć? Mam całkiem odmienne uczucia dla tego wydarzenia, czemu dałam już wyraz pisząc do Pana Marka. Wieloletnie zaniedbania i brak inwestycji zemściły się okrutnie.

A że tematy inne wokół seksu się wiją? Może to wiosna niewidocznie dopadła różnych i męczy? No to trzeba się oganiać, egzorcyzmy sprawować, pisać o dziewidztwie w aspekcie roznoszenia chorób drogą płciową. Mieszać po raz kolejny ujęcie kulturowe i cywilizacyjne z czystą biologią i przemysłem spożywczym.
I pomyśleć, że już około lat temu 600 niejaki Mikołaj z Kuzy opublikował dzieło pod znamiennym tytułem “Uczona niewiedza” ( De docta ingorantia ).
Zdaje się, że dalej aktualne.

Pozdrawiam bez mieszania…


Panie Marku

Być może. A nawet na pewno. O śmigłowcach a szczególnie policyjnych, Pan wybaczy, nie miałam ochoty pisać. O anomaliach pogodowych za to – tak.

Pozdrawiam załączając przeprosiny adekwatne…


I Jeszcze jedno Panie Andrzeju

gdyby Pana nie było jutro(Boże uchroń) to na bank będzie to dowód, że Pana zatrzymała ABW lub kilka innych rządowych agend za wskazanie w swopim wpisie co nalezy zrobić aby taka swietną gospodarkę rozwalic i to w pięć – jak mawaił Smoleń u Laskowika- minut.

Czy nam jest tarcza amerykańska potrzebna czy raczej nie, bo przecież casus szczeciński pokazuje, że obronność nasza jest na tarczy. Wystarczy obalić jeden słup wysokiego napięcia i jest po ptokach

Drogi Panie Andrzeju, Stachu ma rację a śniadanie radzę zjeść gdzie indziej – może u jakiejś znajomej?
Pan Poldomir tę sutację zrozumie, bo to dobry Polak/katolik
Z szacunkiem – odpadam z dyskusji


Magio

Wojskowe śmigłowce. Z tfu, milicją czy policją nie miałem przyjemności
:)
Również adekwatnie

Za oknem bratki się krzywią na takie anomalia,
a na trawnikach stokrotki wołają – słońca


Pani Magio!

Mieszacze – fajnie powiedziane. Ale, czy wypada powiedzieć takiemu mieszaczowi, że chałupy mu się mylą, że np. schizofrenia (tak mi wpadło do głowy) tyle ma wspólnego z roszczepieniem jaźni, co Droga Mleczna z nabiałem?
Pozdrawiam…


Panie Marku!

Stachu jest moim osobistym OZI, agencje są nam niegroźne. Poza towarzyskimi, bo w określonym wieku, można pobyt przypłacić zawałem.
Pozdrawiam…


Panie Klejno Andrzeju,

a co Pan znowuż od nabiału chcesz?

Droga mleczna wiele ma wspólnego z nabiałem, ale pośrednio i poniekąd lokalnie, bo mianowicie wszyscy rolnicy z okolic znajomego mi S sprzedają mleko do firmy takiej jednej amerykańskiej, która robi batoniki Milky Way.

QED

Państwo w ogólności czepliwi zrobili się, a Pani Magia to już całkiem niezrozumiałych słów używa.

A to tylko pora roku jest taka, że ludzie w oczekiwaniu żyją. Jeden na termin spłaty podatku czeka, drugi na święto proletariatu światowego, a trzeci zaś, żeby się mu w życiu jakaś osoba płci dla niego interesujcej pojawiła.

A każdy im bardziej czeka, tym bardziej to czekanie z siebie wyprzeć pragnie.

A w Szczecinie uczciwie czekają na prąd i wodę. I nic nie udają.


Szanowny Panie Yayco!

Fakt, głupio zagadałem do Panii Magii, ale tak to jest jak ćwierć mężczyzna próbuje przed damą tokować. Zresztą niektórzy faceci tak mają, miast nabiał jesć oni gadają, miast seks uprawiać, oni gadają, albo przestrzegają...

Przepiękna ta Pańska fraza, znaczy sie zdanie, żeby mi Pan nie zarzucał trudnych wyrazów jak Pani Magii: – A każdy im bardziej czeka, tym bardziej to czekanie z siebie wyprzeć pragnie.

Ja też poczekam za Stachem, w dwójkę będzie raźniej to rozpracować.
Pozdrawiam cokolwiek już rozluźniony…


Panie Andrzeju

Jasne, że można. Nawet wczoraj (na ten przykład) próbowałam z wiadomym skutkiem (bumaga). :)

Zapomniałam Panu podziękować za wspomnienie Skiroławek.
Chyba czas sobie przypomnieć przypadki Nepomucena Marii Lubińskiego, przepłynąć przez Bałdy, by spotkać prawdziwych ludzi i siebie.

Pozdrawiam szukając skiroławkowego koguta książki…


Panie Andrzeju,

ja już całkiem nie wiem co powiedzieć, bo spąsowialem od pochwały Pańskiej.

Więc tylko zwrócę Panu uwagę, że Pan onąż Panią magię ku złym lekturom popycha, które czytać w rozognieniu będzie, zamiast się zająć czymś pożytecznym bardziej, czego zapewne od niej oczekuje społeczeństwo.

Być może, że poprzez swoich przedstawicieli.


Pani Magio!

Jak nabyłem Raz do roku w Skiroławkach, czy raz w roku, bo nie pamiętam, a jak kumplom pożyczyłem to wróciła po 3. miesiącach bez kartek stosownych i taka jakaś nieapetyczna, że ja wywaliłem. Ale to się czytało, o la, la… jak prawdziwe koguty… a tak nawiasem mówiąc, to ja mieszkam niedaleko miejscowości co ją Nienacki przechrzcił na Skiroławki, kurde, ale zapomniałem nazwę. Jutro podjadę...


Panie Yayco

Pan najsampierw się czepiasz słów niezrozumiałych (?) a następnie pąsowiejesz, jak Panu kto powie, że na miano rzepa zasługujesz.

A społeczeństwo to niech lepiej niczego nie oczekuje (tym bardziej ode mnie) ino się samo za coś pożytecznego weźmie. Za czekanie na przykład; może być na Godota albo na to, żeby się kto spać położył. Bo pora późna.

Pozdrawiam bynajmniej nierozogniona…


Panie Yayco!

Ja bardzo przepraszam za okropne wyrażenia, ale kobiety się nie popchnie bez jej zgody, a w życiu jedynym… Czyżby Pan podejrzewał, że Pani Magia, za przeproszeniem kolejnym, jest osobą publiczną? “Przez swoich przedstawicieli”?


Panie Andrzeju

A Pan apiać mnie z kimś myli. Doprawdy, słów brak.
A to wyrażenie jest bardzo okropne i wcale się niepodobujące. Wcale.


Pani Magio,

ja spąsowiałem od pochwały Pana Andrzeja, co mnie za ładne zdanie pochwalił, nad którym długo myślałem, żeby było ładne. To zdanie, znaczy.

A społeczeństwa się proszę nie czepiać, bo już ono dobrze wie co ma robić.

Zwłaszcza w Szczecinie, gdzie już podobnież światła zaświecone są i można nareszcie telewizję oglądać.

Pozdrawiam metalicznie


Panie Andrzeju,

co innego jest Pani Magia, privatissime, a co innego społeczeństwo które może swoje roszczenia wyrażać drogą pośredniej demokracji przedstawicielskiej.

Do mnie kiedyś przyszła przedstawicielska delegacja sąsiadów, że prywatne krzyki dochodzą. Nie ode mnie one dochodziły (już lata nie te), ino od sąsiedniego lokatora, co syna zostawiwszy na gospodarstwie, wyjechał, ale też dumny chodziłem, jak paw, cudzą okryty powagą.

Pozdrawiam bezpośrednio


Pani Magio!

Przepraszam szczerze, bez udawania, za to wyrażenie okropne, niepodobujące. Więcej nie będe. Mógłbym próbować zrzucić na Pana Yayco, że to przez niego, ale to byłby zgoła bezhonor.
Pozdrawiam skurczony…


Panie Yayco!

Też lubię stroić się w cudze piórka, to takie miłe :) A już grzać w cudzej wielkości jak lubię...?
Pozdrawiam też bez pośredników…


Panie Andrzeju

Wybaczone i zapomniane. Bardzo proszę się ponadnormatywnie nie kajać. :)

A ta miejscowość skiroławkowa to nie jakiś Jetrzwałd? (Na tych nazwach język sobie można połamać, całkiem).


Pani Magio!

Ditriszswalde, napisałem fonetycznie, bo zapomniałem jak to się pisze, to po naszemu Jetrzwałd, tak to jest to, za Iławą, do której mam kawałek. Dziękuję za pobłażliwość i wybaczenie…


Witam porannie

Narzekał Pan, Andrzeju, że cicho i sza w temacie, a tu patrz Pan tylko
Pozdrawiam i zastanawiam się skąd Pan tyle krzeseł bierze dla tych wszystkich gości


WSP Marku!

Powiem Panu szczerze, że im dłużej latam po Internecie, tym mniej rozumiem mechanizm dyskusji pod kreską. Czasami wydaje się człowiekowi egoistycznie, że chwycił Zeusa za brodę i ma temat niemalże do GW a ludziska omijają łukiem kurskim. I odwrotnie… A krzesła mam od Stacha, był kiedyś stolarzem. I nie zeszły :)
Serdecznie Pana pozdrawiam, mimo, że za oknem nadal ponuro…


WSP Andrzeju

tym wpisem podsumował Pan niejako całość. Zgadzam się z Panem. Nie jeden raz natrafiłem na wspaniały tekst, pod którym nawet kot nie napłakał. Być może czytający nie mieli nic do powiedzenia, i nie chcieli wyjść na …. Tak sobie myślę.
Za chwile dodam mój stary tekst z 2002 roku, który posłałem do radiowej “trójki” na coroczny Turniej łgarzy. Nagrody nie było
Za oknem się przejaśnia
W duszy też, na myśl o podróży, ale obawy pozostają
Ukłony


Szanowny Panie Andrzeju

Wygląda mi to na Dietrichswalde czyli Lasek Dietricha.

Pozdrawiam porannie


Subskrybuj zawartość