Teatr pisania.DZIENNIK 2001-2005 (6)

22.09.01 Sobota

Bez Boga ni do proga

Porzekadło moich dziadków, przekazane mi przez Tatę Mieczysława (79 lat)

Wcześniej napisałam, że zakochałam się w moim życiu, koryguję – zakochałam się w obecności Boga w nim, cuda ( patrz definicja ze środy 19.09 ) które przytrafiają się mnie i innym ludziom dają mi poczucie tak bliskiego kontaktu z Boską Inteligencją, że popadam w euforię. Odbija się to niestety na jakości mojego pisania, piszę z dużym zaangażowaniem a zmęczenie nie zawsze pozwala mi na korektę. CHCĘ O TYM PISAĆ BO TA OBECNOŚĆ JEST FAKTEM W ŻYCIU KAŻDEGO CZŁOWIEKA, CUDA ZDARZAJĄ SIĘ KAŻDEGO DNIA
Mój Tata jest wspaniałym choć bardzo prostym człowiekiem.( wykształcenie-papiery mistrzowskie w Cechu Rzemiosł ), ale w moim sercu ma pomnik za swoją pracowitość, odwagę i dobre serce.
Był „macho” mojego dzieciństwa, jest jedynym facetem na tym świecie, który mnie kocha miłością bezkrytyczną, bałwochwalczą, nie oczekując wzajemności i całym nieszczęściem tej sytuacji jest to, że jest podobnie jak ja introwertykiem i nigdy mi o tym nie mówił.
Ostatni nasz kontakt emocjonalny na poziomie ojciec – córka to zamierzchła przeszłość gdy jako 2,3-latka podskakiwałam radośnie na jego kolanach w rytm naiwnie-wzruszającej piosenki jego autorstwa,
Brzmiała tak: ładna córcia ładna do taty podobna, (i w tej samej linii melodycznej ale troszkę wyżej) ładna córcia ładna do taty podobna.
Potem on się chyba wstydził mówić, że mnie kocha, a ja wstydziłam się jego. Jest łysy, 164 w kapeluszu i wiecznie zatyrany więc na codzien w bylejakich ciuchach ( większą część życia przepracował jako „prywaciarz” – parał się rzemiosłem tzw. usługi dla ludności, hodowlą pieczarek i zwierząt futerkowych, pracował też w Stanach). Wykreował mnie na księżniczkę tyle że nie wiem jak to się stało ale jej serduszko zrobaczywiało. Zawsze miał natomiast dobre samochody , wtedy (lata 70-te,80-te) dobre to były nowe- zmieniał je co dwa lata.( fiaty, polonezy ) i dbał o nie bardziej niż o siebie.
Mam świadomość, że brak kontaktu ojciec-córka nieświadomie przeniosłam na mój kontakt a raczej jego brak z synem.
Ale nawet Jego, mego Tatę (nie był specjalnie religijny) Bóg wykorzystał do zasygnalizowania swej obecności .
Wśród moich wspomnień z dzieciństwa mam takie jedno, wzruszająco-urocze będące potwierdzeniem wiary mego Taty. Tak na co dzień, niezbyt często można Go było spotkać w kościele(jest z serii tych co to modlą się pracą- obecnie nazywa się to pracoholizmem ).Ciągle natomiast wspominał przedwojenne żale do księży o to, że musiał całować ich w rękę, że jadali obficie a część dzieci we wsi głodowała . Nie mniej jednak , w momencie dobrego nastroju ( na końcówce pewnego wiejskiego wesela w jego rodzinnych stronach, gdy orkiestra już ciągnie resztkami ) mój Tato wywlekł przed dom panów muzykantów i w brzasku wschodzącego pięknie słońca zamówił dla wszystkich gości –
„ Kiedy ranne wstają zorze”. Panowie z orkiestry byli kapeńkę zaskoczeni rodzajem zamówienia ale po krótkiej chwili i naradzie przypomnieli sobie „jak to szło” i choć z głów „kurzyło” im się wyraźnie z namaszczeniem odśpiewali i odegrali tą piękną pieśń. Tato stał i śpiewał razem z nimi w brzasku poranka ( była godz. 5.00-6.000 ) Znad łąk podnosiły się urokliwe , siwe mgły zwiastując piękny letni dzień.
Rozmawiałam o tym wspomnieniu z Mamą, stwierdziła iż Ojciec zawsze uwielbiał popisywać się i szpanować przed rodziną.
Jest w tym trochę prawdy ale ja wiem swoje. Wtedy może ze względu na weselno-poranne odurzenie alkoholem ujawniła się jego podświadoma religijność. Śpiewał hymn pochwalny dla Stwórcy, właśnie dziś zrozumiałam, że najcenniejsze było w nim to, że był śpiewany w chwili szczęścia i powodzenia ( Tato jako jedyny ze swego licznego rodzeństwa wyrwał się z biednej wsi do dużego miasta i odniósł sukces ). Co w tym nadzwyczajnego
Normalnie gdy nam się powodzi, zapominamy o Panu Bogu najczęściej działamy wg schematu trwoga to do Boga (ja najlepszym przykładem)

KOCHANY TATO!
DZIĘKUJĘ CI ZA MIŁOŚĆ WYRAŻONĄ CIĘŻKĄ PRACĄ
I TRUDEM TWEGO AKTYWNEGO DO KOŃCA ŻYCIA.

WYBACZ, NIE ZAWSZE UMIAŁAM JĄ DOCENIĆ

NAJBARDZIEJ JEDNAK DZIĘKUJĘ CI ZA SŁOWA DZIADKA
MARCELA.
ONE PRZEKAZEM OD POKOLEŃ TWEGO RODU, WYRAZEM JEGO ŻYCIOWEJ MĄDROŚCI A DLA NAS PRZEPUSTKĄ W WIEK XXI.
DZIADEK MARCEL MAWIAŁ:
BEZ BOGA NI DO PROGA”
OWA TE SĄ WYRAZEM BOJAŻNI BOŻEJ A O NIEJ JAN PAWEŁ II W SWEJ KSIĄŹCE „PRZEKROCZYĆ PRÓG NADZIEI MÓWI:
„...BOJAŻŃ BOŻA JEST ZBAWCZĄ SIŁĄ EWANGELI. ONA JEST
TWÓRCZA, NIGDY ZAŚ DESTRUKTYWNA.ONA RODZI LUDZI SWIETYCH, CZYLI PRAWDZIWYCH CHRZESCIJAN, A PRZYSZLOSC SWIATA OSTATECZNIE DO NICH NALEŻY.”
DZIEKUJE CI BARDZO

POGRĄŻONA W BÓLU
BIANKA
List powyzszy, odczytany zostal w kosciele 10.10.01 (środa ) na pogrzebie mego Taty. Tata zmarl 05.10.01 (piątek).
23 wrzesnia odwiozlam Go do szpitala.
Jadac po niego, tego dnia, nie wiem czemu spiewalam w samochodzie „ Kiedy ranne wstaja..”, o dziwo pamietalam slowa, chociaz jest to stara piesn, rzadko się ja spiewa w kosciele ( zreszta ja tam nie chodzilam od 20 lat )

PS.
Daniel przeczytał powyższą końcówkę o śpiewaniu w samochodzie
I powiedział ,żebym przestała słać te idiotyzmy do ludzi, bo czeka mnie wariatkowo. Jakiś czas temu gdy przyznałam mu się do pomysłu pisania tego pamiętnika, wygłosił, że Napoleonów jest pełno po różnych zakładach ( psychatrycznych-uwaga aut.). Sama też kiedyś odbyłam ze sobą następujący dialog gdy odkryłam u siebie ten ,kontrowersyjny również dla mnie, „talent” do pisania:
Ja do siebie – chyba ci odbiło ?! pisać swoje trywialne (nie jesteś przecież św. Faustyną – słowa Daniela, chłe, chłe ) przeżycia i refleksje i łudzić się, że ktoś to będzie czytał i jeszcze płacił ?
Ona ( ja?) do mnie – chyba faktycznie albo to początki Altschaimera (uważam tą chorobę za najstraszniejszą z możliwych i boję się jej panicznie)
Ja do siebie – Jeśli tak, to trudno ale tym bardziej będę pisać, przynajmniej medycy będą mieli materiał do opracowań naukowych –
Wymyślą może jakiś lek na to paskudztwo dla przyszłych pokoleń.(koniec dialogu)
Ale spoko, nie będzie tak tragicznie, jak długo jestem zdolna do autorefleksji i samoobserwacji i widzę jak mnie postrzegają inni to łapię się w granicach (bardzo szerokich ale jednak) normy psychicznej.
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że Bianka to mój pseudonim (Daniel strasznie się z niego śmieje), Napoleoni w zakładach siedzą dlatego, że zapomnieli swych prawdziwych imion.
Wracając do powyższego tekstu listu ( łzawego, zgoda). Pisałam go w dniu pogrzebu, o 4 nad ranem. Zakończenie jego pierwszej wersji brzmiało: (cytuję)
...Dziadek Marcel mawiał:
„Bez Boga ni do proga”
Potwierdzeniem prawdy zawartej w tych słowach jest dla mnie cytat kończący książkę Ojca Świętego, Jana Pawła II „Przekroczyć próg nadziei” –
WIEK XXI ALBODZIE WIEKIEM RELIGII,
ALBO GO W OGÓLE NIEDZIE (koniec cytatu)
Gdy w pierwszym odruchu wybierałam słowa z książki J.P. II , naturalnie interpretowałam ten cytat jako myśl, że ten nowy wiek w którym przyszło nam żyć będzie charakteryzować odrodzenie religijne. Podczas korekty, przy powtórnym czytaniu zabrzmiała mi w nim jakaś złowroga dwuznaczność ( uświadomiłam sobie fakty, o których dowiadujemy się od 11.09. 01 z „Faktów” między innymi a słowo – religii które pierwotnie odczytywałam w liczbie pojedyńczej teraz wyglądało mi na wyrażone w liczbie mnogiej).
Zmieniłam więc to zakończenie, nie chciałam na pogrzebie Taty politykowania, chciałam godnego, spokojnego, uroczystego, klasycznie gładkiego (żeby nie powiedzieć nudnego) ceremoniału. Ale zapomniałam ,że mam „ciekawe” życie , inaczej mówiąc człowiek „strzela” Pan Bóg kule nosi.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

DRODZY CZYTELNICY

Bianka

To jest P.S. do poprzedniego komentarza {w ps-ach zakochalam sie w trakcie pisania tego dziennika (moze dlatego,ze pojawily sie wtedy batoniki o nazwie
“ps.tesknie za toba”,“ps.kocham Cie” itp)}ale do rzeczy – chodzi o to ze nie zamie-
scilam zwyczajowej formulki, ktora glosi:
“wszystkie imiona osob wystepujacych w tej historii zostaly zmienione a jakakolwiek
zbierznosc osob i wydarzen jest przypadkowa”
Absolutnie autentyczny jest pierwiastek duchowy tej opowiesci
,wszystkie moje rozmowy z Bogiem.

Z wyrazami szacunku
sciskam w pasie {czytaj: bardzo serdecznie}


Subskrybuj zawartość