Teatr pisania.DZIENNIK 2001 - 2005 (20)

12.07.02 piątek- cd

Wypłyń na głębię

Jan Paweł II

Tak naprawdę, to jest wtorek 16.07.02, tylko takie mam zaległości.
Przelecę niczym wicher przez poprzednie dni, może uda mi się być na bieżąco.
Jest godz.00.23, szukam po biuletynach skąd wynalazłam i powiesiłam kilka dni temu na tablicy korkowej (powiesiłam ją kilka miesięcy temu w kąciku jadalnym naszego liwingu) definicję świętości wg. Matki Teresy z Kalkuty.
Zamiast tego znalazłam Orędzie Ojca Świętego na XVII Dzień Młodzieży, Toronto, 18-28 lipca 2002-07-16 a w nim (cyt.):
„Osobiste spotkanie z Chrystusem rozjaśnia życie nowym światłem, wprowadza nas /na właściwą drogę i zobowiązuje nas, abyśmy byli Jego świadkami. Pochodzący od Niego nowy sposób patrzenia na świat i na ludzi przenika nas dogłębnie w tajemnicy wiary, która nie jest jedynie zbiorem tez wymagających przyjęcia i zatwierdzenia przez rozum, lecz pewnym doświadczeniem do przyswojenia, prawdą, którą trzeba żyć, solą i światłem całej rzeczywistości „

A wcześniej:

„... naśladujcie świadków i mistrzów, którzy was poprzedzili…”
Jan Paweł II
(kon.cyt.)
Co prawda jestem młodzieżą z początków pontyfikatu, ale cóż zrobić, zawsze miałam „spóźniony zapłon”. Oto moje doświadczenia :

Ś W I Ę T O Ś Ć
ŚWIĘTOŚĆ NIE JEST LUKSUSEM DOSTĘPNYM DLA NIEWIELU.
JEST TO ZWYKŁY OBOWIĄZEK DLA MNIE I DLA CIEBIE.
ŚWIĘTOŚĆ JEST ZWYKŁĄ AKCEPTACJĄ WOLI BOGA, WYRAŻONĄ SZEROKIMMIECHEM.
JEST TO ZGODA NA TO, ŻE BÓG WKRACZA W NASZE ŻYCIE.
JEST TO ZGODA NA TO, ŻE MOŻE NAM ZABRAĆ WSZYSTKO, JEŚLIBY TEGO CHCIAŁ I ŻE MOŻE UŻYWAĆ NAS KIEDY CHCE I ŻE MOŻE POSTAWIĆ NAS TAM GDZIE CHCE BEZ KONSULTACJI Z NAMI.
Lubimy mieć swoje zdanie ale musimy pozwolić Bogu „rozbić nas na części, aby każda nawet najmniejsza część należała do Boga, a bez niego by była całkowicie pusta
Matka Teresa z Kalkuty (przepisane z prasy katolickiej)

Te właśnie słowa wiszą na tablicy korkowej.
O’ki ale wróćmy do piątku.
Rano dorwałam Pismo Święte (mam takie od Mamy, zaznaczone są w nim poszczególne księgi i ewangelie)

Pieśń trzech młodzieńców zachwyciła mnie absolutnie, powinna być w modlitewnikach jako rodzaj litanii chwalebnej. Znalazłam jednak coś jeszcze – pieśń Azariasza Dan. 3, 26
W moment zrozumiałam dlaczego ludzie tak fascynują się tą księgą.
Ta pieśń to kwintesencja sytuacji mojej i Daniela (w piękny poetycki sposób wyrażone to co ja w pamiętnej rozmowie ze szczerą aż do bólu osobą z mojej rodziny zdołałam ledwo wydukać)
Oto fragmenty:
“(...)Bo według sprawiedliwego wyroku
Sprowadziłeś to wszystko na nas
Z powodu naszych grzechów.
Tak, zgrzeszyliśmy i popełniliśmy nieprawości, opuszczając Ciebie.
Okazaliśmy się przewrotni we wszystkim,
A przykazań Twoich nie słuchaliśmy.
Nie zachowaliśmy ani nie wypełnialiśmy tego, co nam nakazałeś,
By się nam dobrze powodziło…”
i dalej.
Nie zawstydzaj nas
Lecz postępuj z nami
Według swej łagodności
i według wielkiego swego miłosierdzia
Wybaw nas przez swe cuda
I uczyń swe imię sławne, Panie!”

i jeszcze spisana w księdze Daniela (Dan 3, 26)

Przeczytałam na bezdechu i podsunęłam pod nos Danielowi,
o dziwo jego też zatkało

Potem załatwiałam sprawy bankowe (przelewanie z pustego w próżne) a wieczorem zaszłam do osiedlowej biblioteki (od roku jestem z tą placówką związana zawodowo) i tak się składa, że gdy tam coś załatwiam zawsze znajdę jakieś „słowo” (czytaj książkę) dla siebie.
Tym razem znalazłam cienką starą książeczkę o Sanktuarium w Częstochowie ( „Jasna Góra” Z. Bania, St. Kobielus )
Dowiedziałam się z niej rzeczy, które mnie interesowały oraz takich na które patrzyłam i nie widziałam.( z tych ostatnich to to, że dzieciątko Jezus na obrazie trzyma księgę)
Na temat złotej róży dowiedziałam się iż:
” Jasnogórskiej Pani, Królowej Polski, Papież –Polak ofiarował złotą różę, dar Pawła VI, święconą tradycyjnie w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, a w ikonografii chrześcijańskiej symbolizującą moc i duchową siłę oraz prawdę o zmartwychwstaniu i nieśmiertelności”
A wcześniej iż Ojciec Święty będąc w czerwcu 1979 powiedział między innymi:
<„Jasna Góra stała się stolicą duchową Polski” , a „wizerunek jasnogórski stał się na całym świecie znakiem duchowej jedności Polaków”, że Jasna Góra jest „jakby znakiem rozpoznawczym naszej duchowości”>

W sobotę Aga wyjeżdżała z koleżanką do gospodarstwa jej Babci położonego nad Pilicą. Musiałam usilnie ją namawiać aby zabrała ze sobą medalik z Matką Bożą.
Zabrała, a razem z Nim na srebrnym łańcuszku wisiały:
Srebrne serduszko, kuleczka, słonik ( tego już jej nie dałam rady wyperswadować “to wszystko od ciebie więc będę nosić razem – powiedziała sprytnie”, Panie Boże przebacz )
Właśnie dumałam intensywnie nad jakimś argumentem „za” w sprawie medalika gdy wzrok mój padł na otwartą jeszcze po wypisywaniu cytatów „Jasną Górę” i ten fragment(cyt.):
„...W obliczu terroru hitlerowskiego oczy wszystkich Polaków zwracały się ku Pocieszycielce z Jasnej Góry. Zwłaszcza tych najbardziej umęczonych, więźniów obozów koncentracyjnych, którzy za cenę najwyższych nieraz wyrzeczeń starali się ukryć, przechować i mieć blisko obrazek czy medalik z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Pomagały one wielu Polakom przetrwać z godnością gehennę więzień i okupacji.”( koniec cytatu)

cd piątek 12.07.02
Tak więc w mojej rodzinie symbol wiary nosi tylko jej żeńska część.
Dla Matisa i Daniela przywiozłam z Częstochowy maleńkie krzyżyki z orzełkiem po środku. Daniel oglądając jeden uświadomił mi (wolę myśleć, że to iż mam intuicję niż, że brak pamięci) , że nosił taki w naszych czasach narzeczeńskich, tylko go zgubił.

Sobota 13.07.2002

Zachowaj radość miłowania Boga w swoim sercu i dziel tę radość z wszystkimi, szczególnie ze swoją rodziną. Bądź święty – módlmy się o to.

Matka Teresa „Radość z kochania”
Przewodnik życia duchowego na każdy dzień roku

To druga książka, którą złapałam będąc w „mojej” bibliotece.
Zajrzałam do niej w sobotę i tu kontynuacja tematu świętości.
Jest sobotni poranek wertuję moje dwie pozycje (książkowe) , Daniel swoje.
Panie Boże już Ty najlepiej wiesz dlaczego nas sobie przeznaczyłeś, ale dalibóg prawdą jest to co pisze Matka Teresa o miłości – prawdziwa miłość musi boleć i wcale nie musi być niezwykła tylko trwała (składa się z „drobin” codzienności)
Fakt, iż z moim małżonkiem dobraliśmy się na zasadzie przeciwności ilustruje to jakie książki czytaliśmy – w dzieciństwie:
On – Winetu, „Tomek” na różnych tropach i różne historyczne (łącznie z podręcznikiem do historii i geografii, które już w wakacje miał przeczytane od deski do deski – za to ostatnie lubię Go najbardziej)
Ja – „Ania z Zielonego Wzgórza”, różne przyrodnicze większość o psach, rasach i tresurze i biografie świętych –Sw.Teresa od Dzieciątka Jezus, Św. Faustyna, Matka Teresa z Kalkuty (prasa jeszcze wtedy o Niej nie pisała, przynajmniej ta w Polsce) – -lekturami chyba raczej Go nie oczarowałam.

aktualnie w stresie:
On – „Amerykańscy chłopcy”
„Świat dawnych słowian” Zdenek Vana , „Świat Szwoleżerów” , „Boże Igrzysko”, „Europa” Norman Davies
Ja – „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II,
„Przestań się martwić zacznij żyć”(i inne poradniki w przewadze amerykańskie)
„Dziennik Bridget Johns” (mało nie umarłam ze śmiechu, ta książka pomogła mi podjąć próbę polubienia siebie)

Lubimy oglądać dokumentalne programy:
On – historyczne, o wojnach, armiach i uzbrojeniu a także przyrodnicze
Ja – Animal Planet ,Discovery.
Hm, myślę, że odkrywam ostatnio co nas łączy :
Gdyby ktoś napisał odpowiednik B. Johns dla facetów a On czytywałby takie książki to też ubawiłby się setnie i… i tak to ja musiałabym popracować nad tym by przestał siebie nienawidzić.(za to też Go lubię)
I za co Go jeszcze lubię ?
-za sumienie, które nie pozwala mu iść „załatwić” spowiedzi tylko dlatego by mieć „święty?” spokój i kwestię ślubu kościelnego z głowy.
-Za wszystkie wpadki i gafy jego życia – „najpiękniejsza” to ta u jubilera, gdy w „Pewexie” jako narzeczony(18-lat temu) zaproponował mi ten sam wzór pierścionka co mój pierwszy narzeczony i mąż (myślałam wtedy, że się rozpłaczę ale opanowałam się i on nie wie o tym do dziś). Następna – na pierwszym wspólnym wyjeździe struł się tak skutecznie, że połowę „miodowego” pobytu przesiedział w łazience, i jeszcze jedna z serii narzeczeńskich gdy na pierwszym obiedzie u przyszłej teściowej pociągnął solidny łyk wrzącego barszczyku z kokilki to ryzykując poparzenie gardła I-go stopnia dzielnie go przełknął (a kolor jego był purpurowy jak to tylko możliwe aż po koniuszki włosów)
-Za to, że jest demonstracyjnym odmieńcem i lubi „wkładać kij w mrowisko”
-Za „włóczenie mnie” w wakacje po skansenach, cerkwiach, tatarskich cmentarzach i innych przybytkach kultu i historii wszelkich mniejszości narodowych oraz Polski.
i że pozwolił mi zabrać dorosłego psa ze „schroniska” mimo, iż go nie znał i nie mieliśmy warunków na jego trzymanie.
-że, zabrał mnie do „Piwnicy pod Baranami” i dzięki niemu miałam okazję ”pooddychać” jej atmosferą i zobaczyć pana Piotrusia Skrzyneckiego w „akcji”
za to, że zgrywa przede mną „macho” i nie uświadamia sobie tego, iż robi to na moje „zamówienie” (ja zresztą mam tą świadomość też całkiem od niedawna)
-za jego poczucie humoru i ciągłe czepianie się moich drobnych błędów językowych – i, że od 10 –ciu lat walczy o nasz byt z determinacją Don Kichota i nie daje się namówić na sprzedaż domu stawiając na szali swoje zdrowie.
-za to, że myśli, iż jest pechowcem a nie wpadł na to, że to ja może przynoszę mu pecha.
-Za to, iż jest bliźniaczo do mnie podobny (emocjonalnie?)

Co ja mogę nam dać ?
Chcę nam dać nawrócenie, świadomość obecności Boga, który ramię w ramię idzie z nami przez życie( brzmi dewocjonalnie?)
W porządku, zbadanie na czym polega określenie, że modlitwa jest funkcją kosmiczną rzeczywistości.(nazbyt futurystycznie?).
Więc może tak – chcę na bazie mojego (naszego) życia podpatrzeć działanie Bożej Opatrzności
Mój Don Kichocie, znudziła mi się rola Dulcynei.
Czy Don Kichot miał giermka….?
Pozwól mi nim zostać.

Jakże pięknym jest to, że uzupełniamy się wzajemnie! Tego, co robimyw
slumsach, Ty być może nie potrafiłbyś uczynić. A tego, co Ty robisz na swoim poziomie powołania – w rodzinie, na uniwersytecie, w pracy – my nie możemy uczynić.Wspólnie natomiast – Ty i my tworzymy coś pięknego dla Boga

Matka Teresa “Radość...”
Przewodnik życia duchowego na każdy dzień roku
(zapis spod mojej daty urodzin)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A w komentarzu,

ilustracja muzyczna spod Lednicy (miejsca corocznego zjazdu młodzieży chrzescijańskiej organizowanego od lat przez charyzmatycznego Ojca Jana Górę).
Nie wiem czemu ale te samoloty na pozór bez sensu mnie wydają się bardzo
na miejscu :-)

serdeczności !


Bianka

dzięki za te perełki które napisałaś... .

Pozdrawiam świątecznie!

************************
Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?

p.s.
Już na USG widać “robaczka”, :-))))


Hm, osobiście bardzo dziś

ale pięknie :)
Lubię ten twój styl, niby prosto, czasem banalnie, ale jest zawsze za tym jakaś mądrość/ciepło/wrażliwość.

Dzięki
:)
Pozdrówka.


jak mi tak przykomplemenciłeś

to wróciłam do tekstu i wiesz ten o świętości (Matki Teresy)powieszę ponownie na tablicy bo zawsze mnie frapował.
A na USG to właśnie mała perełka a nie robaczek:-) rozumiem ze chodziło o wrażenie wzrokowo-graficzne.Pierwsze tygodnie najważniejsze więc proszę
dróżki przed ślubną omiatać a zresztą do kogo ta mowa,
same ciepłe myśli zasyłam.


grześ,

nio, nio bo nawet szorowanie podłóg mi nie pomoże a od
zadzierania nosa tiara mi sie przesunie na lewe ucho ;-)
Dzięki i Dobrej Nocy


Subskrybuj zawartość