Teatr pisania.DZIENNIK 2001 - 2005 (26)

Wtorek,27.08.02

Zbawienie przyszło przez krzyż
Ogromna to tajemnica
Każde cierpienie ma sens
Prowadzi do pełni życia .(...)

Daniel spytał mnie dziś z lekkim przekąsem czy coś piszę od
siebie czy tylko cytuję. Odpowiedziałam, że owszem – cytuję swoje uczucia np. uwielbiam robić coś z Nim (Danielem) wspólnie (teraz przyszło mi do głowy, że również przeżycia) Ale to było koło południa.

Rano przydarzyła mi się natomiast taka rozmowa.
Tradycyjnie kręciłam się po kuchni, Marysia tradycyjnie
wcinała coś na mleku (z kreskówkami przed nosem niestety), oprócz
tego kręcił się tradycyjnie kot i pies (wokół śniadania)
Po schodach, z góry sturlała się (całkiem nie tradycyjnie o tej
Porze) dość zaspana i zapidżamiona Aga
Rzuciłam okiem w jej stronę, odruchowo zagadnęłam
Dzień dobry w naszej bajce (...) ! (chciałam ją rozśmieszyć, i rozruszać)
WITAJCIE ! ... tam było – odpowiedziało moje dziecko
( taka perfekcyjna to ja już nie jestem, może jestem ale nie zawsze )
Troszkę Ją rozruszałam ale kto mnie rozpogodził?

Potem przejrzałam gazetę w poszukiwaniu informacji na temat
pogrzebu Marka Kotańskiego. Znalazłam artykuł o Nim na całą stronę. Pochłonęłam go. („starszakom” zaleciłam jako lekturę obowiązkową)
Wpadł Daniel i zabrzmiała bliska mi ostatnio melodia:
„ Słońce to my, czarne chmury to my …”
„burza ucichła” gdy powiedziałam Mu co czytałam.
Zdziwił się trochę, że chcę iść na pogrzeb ale wreszcie powiedział coś co ja wcześniej pomyślałam.
„No faktycznie nie znaliśmy Go (oprócz migawek z masmediów), nic dla niego nie zrobiliśmy a On nam pomógł „
Jak ? – zabrzmiało we mnie pytanie ( Daniel już zniknął )
Odpowiedź zabrzmiała po chwili – Przez to, że był. Taki jaki był i robił to co robił.
A propos cytatów.
Ostatnio uświadomiłam sobie, że zapisuję rozmowy z różnymi ludźmi a nie rejestruję tych z Najważniejszą Osobą.
Gdy mi się to przydarzyło nie oceniałam tego w ten sposób,
za bardzo byłam udręczona. Ale potem były różne inne sytuacje i inne pieśni którymi przemawiałeś do mnie Boże .

To było którejś nocy, po powrocie ze szpitala. Wiedziałam i Ona też wiedziała, że umrze (chyba jeszcze tylko Chrystus potrafi patrzeć z taką miłością na kogoś kto tak niewiele dla niego zrobił ).
Siedziałam na łóżku, Daniel wysłuchał już mojej relacji ze szpitala (dopraszał się jej codziennie, sam był świeżo po szpitalu więc blokowaliśmy z Matisem sen. jego chęć odwiedzin Zofii).
Mój ból był jednym nieuświadomionym do końca pytaniem
D L A C Z E G O TO JEJ CIERPIENIE ?!!!
Zdziwiła mnie wtedy ta pieśń, która zabrzmiała w mojej głowie. Gdy w odtwarzaniu doszłam do słów … pełni życia
przyszła mi do głowy refleksja – czy to co przeżywam jest
tą pełnią, zatraciłam się w działaniu (faktycznie)
Nie chcę tej pełni! Nie takim kosztem! –
odkrzyknęła do Ciebie wtedy moja zbuntowana dusza
a Daniel jak zwykle stał się tamą rozpaczy.
Miesiąc po śmierci Zofii ( lipiec 2001) rozmawiałam na ten temat
z przyjaciółką (wierząca i praktykująca).
Pamiętam mówiłam do Niej – zgoda, przeżyłam odrodzenie wiary ale dlaczego takim kosztem, Jej kosztem ! To niesprawiedliwe.
Ona odpowiedziała mi wtedy to co właściwie sama wiedziałam – Bóg jest tajemnicą.

Środa, 28.08.2002

Ja nie umieram
Ja tylko zasypiam
Gdy oczy otwieram
Jezusa, Jezusa spotykam !

( słowa refrenu piosenki zespołu Arki Noego )

Obłożona książeczkami szukałam wczoraj modlitwy
za Marka Kotańskiego.
Szukałam wśród stosu modlitewników i modlitw za zmarłych.
Spośród nich wszystko wyraża ta najbardziej znana:
WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ MU DAĆ PANIE
A ŚWIATŁOŚĆ WIEKUISTA NIECHAJ MU ŚWIECI
NA WIEKI WIEKÓW . AMEN

Chciałam jednak dla Ciebie modlitwy wyjątkowej,
dla kogoś tak jak Ty wyjątkowego. Znalazłam wśród modlitw
w intencji żyjących – zawsze będziesz żył w pamięci swoich przyjaciół.

MODLITWA W INTENCJI PRZYJACIELA
Ty wiesz Panie, jak wielkim skarbem jest mieć przyjaciela. Kochałeś przecież Łazarza, bo płakałeś nad jego grobem.
Dziękuję Ci, Panie, za mojego przyjaciela. Tak mi jest z Nim dobrze i pomagamy sobie nawzajem. Nie pozwól, abym nieroztropnie stracił jego zaufanie. Chcę aby nasza przyjaźń była z korzyścią dla nas obu. We dwóch chcemy być dla wszystkich dobrzy. Ty też Panie, rozesłałeś uczniów po dwóch.
Nie chcemy czynić cudów i chwalić się przed Tobą, ale proszę,
abyś imiona nas obu zapisał w księdze żywota.

(znalazłam w komunijnym modlitewniku Marysi)

Sobota, 31 sierpnia 2002-08-31

MODLITWA PAŃSKA

Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
święć się imię Twoje,
przyjdź królestwo Twoje
bądź wola Twoja,
jako w niebie, tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj,
i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
I nie wódź nas na pokuszenie,
Ale nas zbaw ode złego. Amen.

Pater noster, qui es in caelis
sanctificetur nomen tuum;
adveniat regnum tuum;
fiat voluntas tua, sicut in caelo, et in terra.
Panem nostrum cotidianum da nobis hodie;
et dimitte nobis debita nostra,
sicut et nos dimittimus debitoribus nostris;
et ne nos inducas in tentationem;
sed libera nos a malo.

( tymi słowami zaczynam każdy dzień zanim otworzę oczy , wersję pisemną zaczerpnęłam z podręcznego modlitewnika pielgrzyma,
jest na początku w obydwu wersjach )

W ciągu dnia powtarzam czasem akty:

AKT WIARY
Wierzę w Ciebie, Boże żywy
W Trójcy jedyny, prawdziwy.
Wierzę, coś objawił, Boże,
Twe słowo mylić nie może.

AKT NADZIEI
Ufam Tobie, boś Ty wierny,
Wszechmogący, miłosierny.
Dasz mi grzechów odpuszczenie,
Łaskę i wieczne zbawienie.

AKT MIŁOŚCI
Boże, choć Cię nie pojmuję,
Jednak nad wszystko miłuję,
Nad wszystko, co jest stworzone,
Boś Ty dobro nieskończone.

AKT ŻALU
Ach, żałuję za me złości
Jedynie dla Twej miłości.
Bądź miłościw mnie grzesznemu,
Dla Ciebie odpuszczam bliźniemu.

Gdy mówię szybko bez zastanowienia to mam poczucie otuchy (z dzieciństwa zaczerpnięty? komfort spełnionego obowiązku).
Gdy odmawiam powoli, analizując słowo po słowie to mam duży dyskomfort wynikający z bolesnej świadomości –
PANIE MÓJ, BOŻE WSZECHMOGĄCY PRZECIEŻ CO DRUGIEOWO to ....
POBOŻNE ŻYCZENIE .

Akt wiary – pewna pieśń (słyszałam ją na pielgrzymce w tym roku) mówiła – gdybyś miał wiarę wielkości ziarnka gorczycy (cytuję z pamięci) to powiedziałbyś górze…. (potocznie mówi się – wiara góry przenosi). Jaka jest moja ?
Ty wiesz najlepiej,Panie.

Akt miłości – „nad wszystko co jest stworzone?” jeżeli „co”
oznacza tylko rzeczy to tak ale i tak mam świadomość, że na dobre okazałoby się w „praniu” (tzn. w praktyce)

Ale dalej je powtarzam (słowa różnych modlitw) i będę powtarzać bo marzę o tym abyś je spełnił Boże ( nawet jeśli to tylko życzenia na razie )

A poezję i poetów kocham za to, że w ich strofach odnajduję
siebie i moje wątpliwości, radości, smutki i objawienia. Często odpowiadają na moje pytania. Dzięki nim nie czuję się sama (uwielbiam chwile z nimi spędzane gdy mi się uda je złapać) więc będę ich cytować.(to a propos zarzutu Daniela)
Aby nie być gołosłowną:

WSZYSTKO WAŻNE

Wszechświat Go nie ogarnie
a zmieścił się w żłobie
Wszechmogący a nie wszystko może
skoro cierpliwie sam prosi o miłość
bliski a taki jakby Go nie było
poważny bo tak mądry że cieszyć się umie

Bywa że w czasie procesji chlapa niepogoda
ksiądz biskup zmókł jak kaczor
nawet mimochodem ktoś pomyśli
że chciałby uciekać na wodę
nie gorsz się
wszystko ważne pośród rzeczy wiecznych
uśmiech Boga to łaska co rozumie śmiesznych
w świecie w którym świat się świata boi
ukryj mnie w spokoju paradoksów Twoich

Ks. Jan Twardowski „Nadzieja uczy czekać”

A gdy otworzyłam dziś oczy to powiedziałam do Daniela :

Zrób kaweczkę,
Włącz 3-jeczkę
zgodnie z popularnym powiedzonkiem – „nawet człowiek nie czuje gdy mu się rymuje” a, że „częstochowskie to rymy” nie szkodzi i tak rozświetliły poranek.
Przy śniadaniu śmieliśmy się zgodnie we troje z Agą i Danielem (Marysia tkwiła w bajkach).
Z czego ? Raczej z czym i do kogo. Z piosenką ze wspomnień
Daniela i do siebie oczywiście.
Aga z Danielem siedzieli naprzeciwko siebie przy stole, każde z nich wcinało swoje kanapki. Właśnie stałam za jego plecami gdy powiedział o lecącej z radia piosence (wokalistka śpiewała sopranem, po angielsku,)
„o, a ta piosenka to ma ze trzydzieści lat. Gdy mieszkałem w akademiku to puszczali ją w kółko, ciągle jej z chłopakami słuchaliśmy.
Serio? – zdziwiłam się i zaczęłam słuchać próbując zrozumieć słowa.
Tak- odpowiedział – ma tytuł szklane serce lub coś w tym
stylu.
złapałam sens kilku słów, śmiejąc się przywarłam do jego pleców
– kochanie – powiedziałam z premedytacją (nie znosi tego zwrotu krańcowo ) – ale Ona śpiewa, że miłość jest piękna, a chodzi pewnie o kryształowe serce.
o nie ! to w takim razie nie ta piosenka – strząsnął z udawanym oburzeniem moje ręce z siebie.
Śmieliśmy się tak wesoło, aż Marysia przerwała oglądanie bajek i nie szkodzi, że każdy troszkę z innego powodu ale najważniejsze, że razem.
Chodzi mi po głowie jedno sformułowanie – „...gdzie jest miłość tam słychać śmiech”(autor miał na myśli śmiech życzliwy zapewne).

Gdy wracam myślami do środy to nie ma siły, muszę znów
zacytować wiersz.(dla siebie)

ŚPIESZMY SIĘ

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.

Byłam na pogrzebie Marka Kotańskiego ale dla mnie to nie był pogrzeb, dla mnie (może nie tylko dla mnie) to był apel przebudzenia, najbardziej przejmujący z możliwych.
Niewiele wiedziałam o Kotańskim, gdzieś przeczytałam, że w swoich domach opieki dźwiękiem dzwonów zwoływał przyjaciół na spotkania- rozmowy szczere aż do bólu wspomagającego zmiany poranionych dusz.
Ostatnim akcentem ceremonii uczczenia pamięci Polskiego Opiekuna Uzależnionych i Bezdomnych był dźwięk kilkudziesięciu dzwonów przywiezionych przez jego podopiecznych ze wszystkich zakątków Polski gdzie istnieją domy opieki przez Niego stworzone.
Dźwiękiem tych dzwonów wezwali swojego Guru na ostatnie, symboliczne spotkanie.
Ich donośny głos brzmi w mojej wyobraźni i sumieniu –„...bije on dla mnie „.
Wszystkie „komórki” na mieście mają ostatnio dla mnie ten jeden „sygnał”

W perspektywie kilku dni, które minęły od tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że tylko fizyczne przebudzenie jest procesem krótkotrwałym i automatycznym.
Przebudzenie duchowe jest procesem długotrwałym, który trzeba codziennie często od nowa inicjować wkładając w to często ogrom świadomego wysiłku przy użyciu daru modlitwy.

MODLITWA DO OPATRZNOŚCI BOŻEJ
Boże, którego Opatrzność nie myli się w swoich rozporządzeniach. Ciebie pokornie prosimy, abyś wszystkie szkodliwe rzeczy od nas oddalić raczył
a wszystkich nam pożytecznych udzielił .
Wszechmogący, wieczny Boże, który z szczodrobliwej dobroci swojej zasługi i prośby proszących przewyższasz, wylej, prosimy Cię nad nami miłosierdzie swoje i odpuść wszystko co nam sumienie wyrzuca, a daj to, czego prośba wymówić nie może. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen .

(z modlitewnika „Droga do Nieba” , 1972 r)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, ja jakoś

nie wierzę w sens cierpienia, ba, nawet nie wierzę, że cierpienie przynosi coś dobrego i że jest potrzebne.
Choć może?
Zresztą zależy o jakim cierpieniu mówimy, do pewnej granicy tak i dla niektórych.
Bo są sytuacje i są ludzie, dla których pewna dawka cierpienia jest za duża i nie do zniesienia.

A czy to serce ze szkła może to to?


Subskrybuj zawartość