Teatr pisania.DZIENNIK 2001-2005 (30)

Środa 18.09.2002

Jak umiłować najbliższych – naucz mnie święty Stanisławie
Jak ukochać szkołę – powiedz mi święty Stanisławie
Jak zrozumieć sens wyrzeczeń – oświeć mnie święty Stanisławie
Jak zrealizować cel życia – wskaż mi święty Stanisławie
Amen

(Modlitwa do św. Stanisława Kostki patrona młodzieży, spisana z tablicy parafialnej przed jednym z Kościołów w Warszawie, dziś Jego święto)

Zdarzyła mi się w nie tak dawno taka rozmowa z Marysią. Był wieczór, siedziała w wannie (jeśli się nie spieszymy to dobrze rozmawia nam się w łazience) jak zwykle bardziej się bawiąc wodą niż się myjąc. – Mamo, powtórz ze mną coś z lekcji religii
bo dzieciaki jak się czegoś nie wie to się śmieją a ja po wakacjach już nic nie pamiętam.
-Nie przejmuj się tym zbytnio a w ogóle na śmiech dzieci jest jedna metoda – śmiej się z nimi !
-Jak to – obruszyła się Marysia – mam się śmiać sama z siebie?
tak, Skarbie to jest jedna z większych i trudniejszych umiejętności w życiu,
szereg osób dorosłych, pragnie się jej nauczyć i nie zawsze im się to udaje. Nauka to popełnianie błędów, dziś ty się pomylisz, jutro ktoś inny najważniejsze, że razem się uczycie.
a najlepiej wchodzi do głowy gdy jest wesoło!
-no dobrze, dobrze (wywód był dla niej trochę przy długi) ale i tak coś ze mną powtórz. No zadaj mi jakieś pytanie.

- powiedz mi jakie jest najważniejsze przykazanie ? – spytałam. Marysia zaczęła przewracać oczami próbując coś wymyślić

Powinnam poczekać co wymyśli ale moja niecierpliwość dorosłego wzięła górę i odpowiedziałam po chwili:

Najważniejsze przykazanie to przykazanie miłości:
Będziesz miłować Pana Boga swego z całego serca swego,
z całej swojej duszy a bliźniego swego jak siebie samego
( z pamięci, ale jest w każdym chrześcijańskim modlitewniku współczesnym)
ale ja siebie nie kocham- skomentowała Marysia (gdzie popełniliśmy błąd? – przyszły mi do głowy słowa z pewnego pogodnego serialu dla dzieci)
-ale ja Ciebie kocham, jesteś najwspanialszą dziewczynką pod
słońcem.
wiem, wiem bo ty jesteś moją mamą a wszystkie mamy kochają swoje dzieci i mówią o nich same dobre rzeczy.
Marysiu, trzeba zmienić twoje odczucia. Jak masz kochać bliźniego jak siebie samego skoro nie kochasz siebie.
No czasem to się trochę lubię ale tylko czasem.
Popracujemy nad tym, od dziś nie mówisz źle o sobie a jak
ktoś mówi o tobie coś miłego to nie zaprzeczasz, nie tłumaczysz się tylko grzecznie dziękujesz. Jak „złapiesz” się na tym, że źle o sobie myślisz to zmień swoje myśli. Zacznij zawsze myśleć sobie coś przyjemnego, przypomnij sobie coś miłego co ci się przytrafiło…., nabrałam powietrza żeby powiedzieć jeszcze o marzeniach ale nie zdążyłam bo…
-mnie się nic miłego ostatni nie przytrafiło – odparła zbuntowanym głosem Marysia. (znowu te myśli o błędzie…)
oj nie pleć, masz mnóstwo koleżanek, świetnie się bawicie a pamiętasz tego lisa którego spotkałyśmy przy torach gdy poszłyśmy wieczorem pobiegać. Zobacz w jakim cudnym miejscu mieszkamy, jest tu tyle zwierząt jak w raju i zaczęłam wymieniać: rano słychać pianie koguta, odwiedzają nas sroki, szczygły, wróble, gawrony, koło rzadko używanych torów mieszka lis, jak wracałam późnym wieczorem to przez „kocie łby”(taka nawierzchnia drogi sprzed stu lat, zachowała się przy naszym osiedlu, ubolewam bo niebawem zniknie pod asfaltem) maszerował sobie raźno prześliczny jeż chciałam jej jeszcze przypomnieć o wielkim pistacjowym świerszczu (siedział sobie w lipcu na półce w naszej kuchni) ropuchach i ślimakach (znosiła je latem namiętnie do ogrodu z zakamarków osiedla) ale przerwała mi całkiem już innym tonem…
a wiesz, jak byłaś dziś w pracy to widziałam na łące (taki duży skwerek obok naszego osiedla) takiego ślicznego bernardyna, był taki piękny, że uuuuchhh – piana z gąbki ściśnięta jej małymi łapkami zmoczyła mi stopy.

Od kilku miesięcy Marysia pisze książkę tzn. zaczyna pisać,
jest tych początków kilkanaście. Wczoraj napisała wypracowanie o jesieni, dla mnie „bomba” ale ja jestem tylko mamą ( zapiszę je jednak, będę miała co czytać na starość). Zaczęła już szukać wierszy, które będzie recytować w corocznym międzyszkolnym konkursie recytatorskim (za pół roku). Jej faworyci to wiersz o misiu i o powietrzu, zacytuję ale nie teraz.
Teraz opowiem jak poznałam z Danielem naszych przyjaciół (nie wiedzą, że tak ciepło o Nich myślę, nie pisałam do nich od roku książka pochłania cały mój czas, a może to nawyk, do Vicki też pisujemy dość rzadko ale ciągle dziękuję Bogu, że ich postawił na mej drodze) cdn.
(pora obudzić Marysię do szkoły – jest 7.00)
Ps.
Na korkowej tablicy powiesiłam list św. Pawła do Koryntian -Hymn o miłości (Kor.1, 13 1-8 cały nie zmieścił mi się na kartce ) i przypięłam mnóstwo zdjęć naszych dzieci z czasów niemowlęcych ( będę je zmieniać na coraz starsze ), teraz przyszło mi do głowy, że może powinnam dopiąć moje i Daniela (tylko z jakich czasów- naszego niemowlęctwa czy niemowlęctwa naszych dzieci?)
Tablicę tytułuję w myślach „Moje rekolekcje”
Rekolekcje znaczy przypominanie – nie wiem co ja mam ostatnio z tym sprawdzaniem znaczenia słów po różnych słownikach.

Czwartek , 19.09.2002-09-19

HYMN O MIŁOŚCI

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę ,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry
przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją
a ciało wystawił na spalenie
lecz miłości bym nie miał
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest,
miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku/,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu
nie szuka swego
nie unosi się gniewem
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.(...)

(św. Paweł 1 list do Koryntian, 13, 1-8)
Przepisałam z Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu
W przekładzie z języków oryginalnych, opracował zespół biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich,
Wydanie trzecie poprawione.
Wydawnictwo Pallottinum
Poznań – Warszawa 1982

Wracając do Marysi, to po tej wieczornej rozmowie spytała mnie
dziś rano
-Mamo, czy to prawda, że będziemy się musieli stąd wyprowadzić?

Z tablicy przed Kościołem gdzie wisiała modlitwa do Św. Stanisława Kostki przepisałam również komentarz do niedzielnej ewangelii (Mat 18, 21-35) – dotyczyła przebaczenia. Oto on:

Wezwanie do przebaczenia jest jednym z najdobitniejszych
wymagań Ewangelii. Jest też za razem jednym z
najtrudniejszych gdyż tylko ludzkimi siłami nie sposób
mu sprostać. Tym, co nas do tego uzdalnia, jest najpierw
przyjęcie od Boga daru przebaczenia naszych własnych
grzechów. Dopiero gdy naprawdę przyjmiemy
Jego przebaczenie zapragniemy się nim dzielić
z ludźmi, którzy nam zadali rany i ból.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bianko, może byc ilustracja muzyczna?

Wszystko znosi
wszystkiemu wierzy
we wszystkim pokłada nadzieję

A umieć się śmiać z siebie?
Ważna rzecz, chyba mam tę umiejętność, tak myślę.
Tyle że to wiele na plus nie zmienia w sumie.

A co do przykazania miłości, też zawsze buntowałem się, znaczy myślałem, że można kochać innych, nie kochając siebie.
W sumie zdarzyło mi się gadać o tym z kimś, kto miał takie samo zdanie.

Ale może jednak trzeba przynajmniej siebie polubić?
To łatwiej:)

P.S. Nie wiem, czy już kiedys nie wklejałem tego akurat utworu Budzego u ciebie.
Mam nadzieję, że się nie wkurzasz za powtórkę ewentualną.

pzdr


Sorry, ale jestem,

dopiero odkryłam ten komentarz i do tego ta wspaniała ilustracja,
dzięki stokrotne, przeprosiny serdeczne.

zdrowiej Grzesiu.


Spoko, odkrywanie

zaległych komentarzy i starych tekstów to fajna rzecz:)

Pozdrówka.
I jakie przeprosiny?
Za co:)


Subskrybuj zawartość