Teatr pisania.DZIENNIK 2001-2005 (44)

Czwartek, 19.12.2002-12-19 Jezu ufam Tobie !

Czekam na Ciebie, Jezu mój mały,
Ciche błagania ku niebu ślę,
Twojego przyjścia czeka świat cały
Sercem gorącym przyzywa Cię

Spójrz, stęskniony na tej ziemi,
Przybądź, Jezu, pociesz nas,
Szczerze kochać Cię będziemy,
Przyjdź, o Jezu, bo już czas

Usłysz, Maryjo, głos Twoich dzieci,
Tyś naszą Matką na każdy dzień.
O daj nam słońce, które rozświeci
Grzechu i błędu straszliwy cień.

( współczesna pieśń adwentowa )

Adwent, czas oczekiwania. Marysia dostała od mojej Mamy
lampion na mszę roratnią. Nie byłyśmy jeszcze na żadnej bo
przyplątało się przeziębienie i uziemiło nas skutecznie.
Roraty mojego dzieciństwa pamiętam doskonale. Mama zrywała nas o 5.30, 15 minut na szybkie ubranie się coś na ząb i już raźno maszerowaliśmy na przystanek tramwajowy. Na niebie świeciły jeszcze gwiazdy a śnieg nigdy nie skrzypiał równie donośnie. W kościele było niesamowicie tajemniczo, ciemności rozświetlały buzie licznej gromady dzieci. Świeciły znad własnoręcznie wykonanych świeczkowych lampionów pogniecionymi od snu twarzyczkami. Wstawanie było delikatnie mówiąc mało przyjemne ale po pewnej historii zawsze intrygujące
Ta historia była płowa, puchata z czarnym noskiem, różowym języczkiem i popiskiwała niespokojnie zza poły zimowej kurtki mego brata (wyszedł pierwszy ciekawy /już ja wiem co mu chodziło po głowie ;-) / świeżego śniegu i powrócił z tym „prezentem”za pazuchą).
skąd go wziąłeś !? – „lekki” szoking w oczach Mamy był nie do ukrycia.
Gdy oni ustalali fakty ja już wyszarpywałam najlepszą jedwabną kołderkę z wózka lalek i mościłam podłogę w łazience.
Mama złamała się pod naszymi błagalnymi spojrzeniami.Mały podrzutek (siedział w przedsionku naszego bloku) nie uszanował (ręcznie szytej fachową ręką mojej babci) kołderki. Całe roraty byłam skupiona na ich końcu i czy długo przyjdzie czekać na powrotny tramwaj (głupie, do dziś uwielbiam zapach małych psiaków :).

:-{ )))
Pewna dziewczynka do zaprzyjaźnionego sprzedawcy w małym osiedlowym sklepie:
-proszę Pana czy mogę poczytać to pisemko dla dzieci?
a jak czytasz to znikają literki i obrazki z tego miesięcznika?
Nie, a czemu Pan pyta ?
Och, tak, bo… wiesz, kiedyś był tu taki chłopiec co jak czytał to nic nie zostawało-znikały wszystkie literki. Więc gdyby z tobą było podobnie to wolałbym abyś nie czytała.

Wtorek 24.12.2002-12-24 Jezu ufam Tobie

Taki mały

Grudzień choinka
Osioł zaszczycony
Wół zarozumiały
Tylko Bóg się nie wstydzi
Że jest taki mały.

Ks. Jan Twardowski

Moje najpiękniejsze wigilie to te gdy żyła Babcia Jadzia.
Spotykaliśmy się wtedy w liczniejszym gronie ok. 15-20 osób
Nie było w tym dniu włączania telewizora ni kolęd z płyty bądź kasety. Dzień pulsował oczekiwaniem i nadziejami a wieczorem przy choince dobrymi życzeniami i kolędami.
Śpiewanie kolęd szło opornie do czasu gdy ktoś (zdaje się był to Mikołaj rozdający podpisane prezenty dzieciom i dorosłym) wpadł na pomysł – „...byłeś (-aś) grzeczna więc dostajesz prezent, podziękuj więc Mikołajowi pięknie ( Mikołaj przyjmował jedynie w „twardej walucie”. Mogła to być jedna zwrotka dowolnej kolędy bądź w ostateczności modlitwa „paciorek”.)
Niektórzy (czytaj dorośli), przechodzili ciężkie terminy. W odruchu desperacji
gotowi rezygnować wręcz z prezentów bądź szukać innych przemyślnych sposobów okazywania wdzięczności za ciężką pracę Mikołaja.
Negocjacje-przekomarzania (korki dawane naprędce przez własne dzieci) trwały, kończyło się to z reguły jednym wersem odśpiewanym solo, do którego włączała się następnie cała rodzina.
Gdy w worku świętego pokazywało się dno mieliśmy przerobiony repertuar wszystkich najpiękniejszych kolęd i dzieci szczęśliwe podwójnie :
Po pierwsze z powodu zabawek
Po drugie z powodu świadomości, że są w czymś mocniejsze od dorosłych (kolędy przerabiały świeżo na religii, modlitwy też :)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, z kolędami

to u mnie w domu jest motka i co roku ten sam rytuał, moze opiszę kiedyś, bo to jest strasznie przynajmniej zabawne i jakoś wzruzające, ale nie wiem, cz kogos to zainteresuje.
No i musiałbym oprcz siebie opisac zachowania jeszcze kilku osób w sumie:)

Więc nie wiem do końca.

Pozdrówka.

P.S. Trochę wczoraj wieczorem u ciebie pokomentowałem bez ładu i składu w miejscach różnych i czytanie dziennika nadrobiłem.


Coś z literkami się porobiło na twoim

komentarzu, ale zabawne rytuały warte podzielenia się, zacznij już komponować,
jestem ciekawa i na pewno nie tylko ja.
Dzięki za odwiedziny i wszystkie dobre słowa – widzę, że ty też z tych
nadrabiających :-)

Trzymaj się ciepło tej jesieni.

ps.herbata z imbirem ponoć na szarugę pogodową i duchową najlepsza.


moja najpiękniejsza Wigilia

mam nadzieję, że przede mną, bo tych z dzieciństwa nie pamiętam tak dobrze by ocenić, a niektóre chciałabym zapomnieć, bo jakoś tak się składało, że wiele wigilijnych wieczorów w moim życiu przebiegło conajmniej dramatycznie
tą, o której kiedyś powiedziałam, że jest najpiękniejsza, jeszcze pamiętam, też było bez kaset i tv, jeden synek grał na organach, drugi na flecie, mnóstwo gości, jakby nagroda za lata walki o tę rodzinę, a to był ostatni zryw…
sorry za tak osobisty wpis, ale jakby mnie natchnęło na niego faktycznie w okresie świątecznym zachlapałabym klawiaturę łzami, a tak to tylko refleksja nad wyjątkowym dla mnie co roku dniem

ps.
nie zawsze komentuję, ale zawsze czytam Bianko
pozdrawiam


Bardzo, bardzo ci dziękuję Anno

za ten komentarz i jeszcze bardziej dlatego, że taki osobisty. Myślę o Tobie często ostatnio i bardzo bym chciała tym myślom dać moc, taką dobrą, ciepłą moc.
Dużo nadziei i wytrwałości Anno.
Masz siłę i potrafisz się nią dzielić, to bardzo cenne.
Wielkie dzięki raz jeszcze.

pozdrawiam serdecznie.

ps.ja też więcej czytam niż komentuję,bardzo lubię twoje pisanie i brak mi go,może…,może kiedyś?


Subskrybuj zawartość