Teatr pisania. DZIENNIK 2001-2005 (49)

Wtorek,08.07.2003 Jezu ufam Tobie

Dla Ciebie !
-pokonam strach
Dla Ciebie !
Uśmiech anioła mam

Jak…?

Może tak…:
„Strach musi być uroczy
Bo strach ma wielkie oczy”
„piórka” Jan Sztaudyngier

ŚRODA, 09.07.2003 Jezu ufam Tobie

Przepraszam, iż najczęściej kocham bardziej
moje wyobrażenie o Tobie niż Ciebie.
I za to, że nie bardzo potrafię opowiadać
„jak sześcioletniemu dziecku”. Postaram się bardziej.

Agape – gdy myślę o niej to kojarzy mi się ze słowami Love is in the air
(choć w tej piosence może nie koniecznie o taką miłość chodzi)
Kojarzy mi się z chłopakiem z windy szpitalnej w dniu śmierci mego Ojca, którego jedno zdanie wypowiedziane ciepłym ale zdecydowanym głosem na moment wyciągnęło mnie ze studni rozpaczy i dało siłę do przeżycia następnych kilku godzin.
Porównanie, które mi teraz przyszło do głowy zrozumie tylko kobieta lub lekarz. To było jak przerwa w skurczu porodowym, dało chaust powietrza i siły na dalszą walkę.
I tu mi pasuje powiedzenie „człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi” bo jak przypuszczam ten młody człowiek nie zdawał sobie sprawy, że właśnie w tej chwili podał rękę tonącemu.
Jak wyglądała nasza rozmowa-epizod?
Jechałam na dół windą po jakieś drobiazgi dla taty ze świadomością, że raczej ich już nie potrzebuje.
Na zewnątrz nie objawiało się to nazbyt interesująco, zdaje się wpatrywałam się tępo w jakiś punkt na „spracowanej” ścianie windy. Winda jechała a czas stał w miejscu. W przerwach jacyś ludzie wsiadali i wysiadali. Obok mnie przelatywały strzępki rozmów. Moje ciało stało lecz dusza w obronie przed bólem przeszła w formę przetrwalnikową (tak radzą sobie niektóre rośliny w okresach suszy- wyjaśnienie dla nie-przyrodników: taka roślina zasycha, kurczy się, jej funkcje życiowe[np. pobieranie wody] nieomal zanikają)i leżała w formie skrawka skurczonej niematerii gdzieś przy podłodze.
Nie zauważyłam, że winda znów stanęła – a On tak.
Mało tego, wiedział też coś na co ja nie byłam w stanie zwrócić uwagi – było to piętro, którego guzik wcisnęłam wcześniej.
Dopiero dziś uświadamiam sobie to wszystko.
Wtedy dotarł do mnie jedynie ciepły acz zdecydowany ton jego głosu i spojrzenie prosto w oczy-najbardziej trzeźwiące z całego „zestawu”.
„ – to chyba Pani piętro ?”
Taka prozaiczna formułka, a ja poczułam jakby jakaś kochająca ręka delikatnym potrząśnięciem wybudziła mnie z koszmarnego snu. Odpowiedziałam zdziwieniem bardziej niż uśmiechem i równie powszechnym:
„- o tak! dziękuję bardzo ” i wybiegłam z windy ale wrażenie ciepła tej dłoni zanikało tak wolno jak wolno zanikają litery na monitorze wyłączanego komputera (gdy jest przeciążony “ofcourse” :).

Bodajże w drugiej części Bridget Johns jest taki moment w, którym Ona stwierdza, iż nie będzie się już nigdy uśmiechać i wymieniać uprzejmości z obcymi ludźmi bo jakiś facet w odpowiedzi na taki gest (kurczę, jak to było tam ujęte…? zdaje się dosłownie) nasikał Jej na nogę.
Zbyt rzadko jeżdżę ruchomymi schodami ale gdyby nawet to…
jakby to ująć...?
Trudno przestać kochać czereśnie tylko dlatego, że w jednej z nich trafił się nam robaczek.

Sobota 12.07.03 Jezu ufam Tobie

On jest Stwórcą:
Ogarnia wszystko powołując do istnienia z nicości
Nie tylko na początku, ale wciąż.
Wszystko trwa stając się nieustannie –
„Na początku było Słowo i wszystko przez Nie się stało”.

JAN PAWEŁ II
TRYPTYK RZYMSKI

Wczoraj, odkryłam komentarz do historii o Abrahamie wyjaśniający coś „jak sześcioletniemu dziecku”:

„...Żeby ludzkość wróciła do błogosławieństwa, którym się kiedyś człowiek cieszył w raju, Bóg podejmuje historię Abrahama (Rdz 12,1-3). Jest to fragment redakcyjny włożony przez redaktora w usta Pana Boga, by wytłumaczyć sens historii, która zaczyna się w 12 rozdziale:
Pan rzekł do Abrama: “wyjdź z twojej ziemi rodzinnej
i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię
bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i
twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem.
Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą
a tym, którzy będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył.
Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy
całej ziemi”
Jak wiemy, cała ta historia została opowiedziana z myślą o wszystkich narodach, by błogosławieństwo , które ludzkość utraciła, powróciło do wszystkich” kon.cyt. (ABC CHRZEŚCIJAŃSTWA Alfred Cholewiński SJ s.52, wyd. WAM Kraków 2002)

Na urodziny w tym roku dostałam książkę. Dostałam bo chciałam ją dostać.

- Co chcesz dostać na urodziny? – spytała Mama jakiś tydzień przed.
-„TRYPTYK RZYMSKI” odparłam natychmiast.
Mama była zaskoczona z lekka moim zdecydowaniem, z reguły odpowiadałam w takich razach kurtuazyjnie-pokrętnie.
“no widzisz, dobrze że się spytałam” – ucieszyła się.
To był piękny wieczór. Podarowała mi Ją po czym poprosiła :
“rozpakuj, chciałabym z tobą przejrzeć”.
Kwietniowe popołudnie lekkim załamaniem światła zapowiadało mający nadejść zmierzch a my wsłuchiwałyśmy się w muzykę szelestu kart książki, syciłyśmy oczy barwami jej stron i kreską genialnych rycin, chłonęłyśmy jej aromat, smak słów zostawiając na koniec.
Odprowadziłam Ją do autobusu a potem cieszyłam się tym prezentem, na ławce przed domem dopóki pogłębiający się zmierzch nie odebrał literom wyrazistości.
To było jak spacer szlakiem po cienistym, górskim lesie, spływ kajakiem po meandrach śródleśnej spokojnej rzeki w upalny dzień – za każdym zakrętem odkrywasz nowe akordy piękna i zaczyna cię przepełniać radość odczucia, że jesteś jego cząstką i w jakiś niepojęty sposób je współtworzysz.
I najwspanialsze jest to, że zawsze możesz sięgnąć ręką na półkę i odkryć nowe światłocienie świadomości kreślone ręką
Arcymistrza.

Dziękuję Ci, Panie!
Dziękuję Ci, Ojcze Święty! Z wzajemnością !

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Autorka

Zwracam uwage na powtarzajacy sie tekst. Szkoda tak pieknej calosci.
chyba mial sie konczyc na:
Arcymistrza.
Pozdrawiam po raz pierwszy


Dzięki,

Panie Borsuku za tak miły sposób zwrócenia uwagi na ewidentną wsypę.Doklejałam dwa ostatnie wersy które mi umknęły i niechcący zdublowałam
Pozdrawiam wdzięcznie i z wdzięcznością.

ps. czy kwestia altanki nabiera realnych kształtów?

Przepraszam wszystkich czytelników za kilkudniowy brak korekty.


Bianka

Altanka stoi. I ma sie coraz lepiej. W przeciwienstwie do mnie. Od miesiaca ledwo laze. Bol w kolanie jest nie do zniesienia. Za pare dni ide na radioaktywne przeswietlenie. Zobaczymy, co tam sie dzieje.

Pozdrawiam masujac kolano i prosze o forme grzecznoscowa: Borsuk;-)


Hm, ciepła opowieść,

w ogóle to trafne jest z tymi czereśniami, trza się uśmiechać do ludzi, proste ale czasem trudne.


Subskrybuj zawartość