Poziom kulturowy!

Tagi:

 

“Mamy do czynienia z deficytem kulturowym. Żeby rządzić, trzeba być człowiekiem na pewnym poziomie kulturowym – tak prezes PiS Jarosław Kaczyński komentował wczoraj w Krakowie…” o czym doniosła dzisiejsza Gazeta Wyborcza.

O żesz kurwa!, wrzasnąłem w duchu przeczytawszy te mądre słowa żoliborskiego inteligenta bezjęzykowego. Dziadu jeden, spieprzaj z mej głowy z rana! Sam żeś do rządzenia dopuścił Giertycha i Leppera a z nimi całą bandę popleczników z różnych młodzieży wszechdurnych i chłopstwa blokadowo-cepowatego. I teraz wytykasz pokurczu intelektualny poziomy kulturowe rządzących?

Prezes Kaczyński ma zaiste problem z deficytem kulturowym – w sobie samym! Przekazuje te problemy też wszem i wobec. Ja normalnie z rana nie wrzeszczę sobie wewnętrznie “o żesz kurwa!”. Jeśli spowodował to prezes, to znaczy ża deficyt potrafi przekazywać zaraźliwie…

Prezydent Wszystkich Pisowców ma genetycznie podobne problemy, co jest zrozumiałym zjawiskiem biologicznym, ale nie usprawiedliwia do końca kary, jaką z tego powodu ponoszą wszyscy Polacy, których prezydentem Prezydent Wszystkich Pisowców nie jest.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Nic dodać,

nic ująć!
Delikatnie żeś Pan przekleństwa użył,czyżby w trakcie śniadania?


Purysta

Oj nie pachnie mi to, nie pachnie, słowotwórstwem mającym na celu pozyskanie wykształciuchów. Jakże uzasadnione jest westchnienie “o żesz k….” i to powtórzone co najmniej dwa razy.


Już po...

...śniadaniu musiałem przełknąć tę intelektualną żoliborską szyszkę. Stąd me przeklęcie, za które serdecznie żałuję i proszę o szanowne wybaczenie. Alem się nie mógł powstrzymać...


Szanowni

A co ja mam powiedzieć (bo za Pana Tarantulę mówić nie mogę, ale za kilka innych osób już tak)? Przyjedzie tu taki jeden, co przez ostatnie dwa lata starał się nie dać ani grosza temu miastu, i teraz próbuje zdobyć gusta naszych mieszkańców? Nawet nie tyle nie dawał, co odbierał to, co juź miało. A to tylko dlatego, źe oni tu nie rządzili.

Kiedyś uchwałą Rady Miejskiej Kwaśniewski został uznany persona non grata w Krakowie. Jaka uchwałę należałoby teraz podjąć? Chodzi mi po głowie pomysł opatentowany przez Ku-Klux-Klan – posmaować w smole, wytarzać w pierzu (chociaź nie, ma swoje własne) i pognać, het, przez pola do Warszawy. A właściwie na Źoliborz.

Ja chcę do Austrii, albo do Xięcia Nicponia I. I rów głęboki i szeroki wykopać przed Tunelem.

Pozdrawiam Państwa serdecznie


Panie Lorenzo,

racz Pan jednak zwrócić uwagę, że wyniki wyborów niejaki, polityczny tytuł onemu dają w Krakowie. I legitymację.

W każdym razie większy niż na Żoliborzu, gdzie co prawda teatr Komedia się znajduje, ale innych uzasadnień braknie.


Signore Lorenzo...

...tymi słowy Jarosław Prezes Kaczyński nie chciał ująć jedynie krakusów. Wydaje mi się, że miały ująć wszystkich Polaków. A przynajmniej tych Prawdziwych…

Kraków wyświecił Kwaśniewskiego onegdaj. Dziś działania prezydenta Kwacha jawią się jako przykład państwowotwórczej rozwagi. Może wiele nie zrobił ale chociaż wiele nie szkodził!


Szanowne Jajco!

Biedny Żoliborz, jak śpiewał kiedyś proroczo Muniek Staszczyk! Cóż ta spokojna dzielnica winna, że kojarzy się teraz z intelektualizmem niepodwórkowym i ubogim językowo. I nie tylko chodzi o języki obce. Ten nasz ojczysty, w wykonaniu zjawisk biologicznych, też jakiś taki rozmamłany i mało finezyjny…


Czcigodny Joteszu,

Dokonałeś nieuprawnionego skrótu interpretacyjnego myśli naszego (niezbyt) wielkiego kulturoznawcy.

Oto interpretacja właściwa, czyli co poeta miał na myśli:

Mamy do czynienia z deficytem kulturowym”. Liczba mnoga, pierwsza osoba. Znaczy pisowcy. Owszem, mają. Nie mogę zaprzeczyć. Popieram samokrytykę. Kaczyński nigdy nie mówił “my” myśląc o kimś poza pisem. Nieprawdaż?

“...na pewnym poziomie kulturowym”. Pewnym, czyli bliżej nieokreślonym, jakimś tam, nijakim. Musisz przyznać, że doskonale to przystaje do kondycji intelektualno-kulturalno-moralnej pewnej formacji.
W tym kontekście nie interpretowałbym powyższego stwierdzenia jako definiującego poziom minimalny. Ot po prostu “pewien poziom”.

W świetle powyższych faktów udzielam Ci wytyku ze wskazaniem i zalecam wnikliwą lekturę 498 tomów przemówień wiecowo-konwencyjnych JK w celu dalszego doskonalenia w zrozumieniu bełkotu doskonałego.


Szanowny Wielce Panie Yayco

Prosze wziąć pod uwagę, źe my Krakusy okrutnie wredne jesteśmy i innym w zupę pluć lubimy. Za co nas Bozia kiedyś pokara.

Głosowanie, o którym Pan wspomina, tak naprawdę dotyczyło tylko Warszawy, bo jeśli idzie o nasze podwórko to zagłosowaliśmy już tak, jak potrzeba. Przeciwnicy Prezydenta Majchrowskiego sami sobie kuku w trakcie wyborów porobili na ośmoków w końcu wychodząc.

Pozdrawiam przepraszająco

PS. Ośmok – krzyźówka osła ze smoczycą. Zapoźyczone ze “Shreka”


Oszuście Jeden!

Jak powinieneś zauważyć – wrzasnąłem od razu po przeczytaniu i bez chwili zwłoki napisałem. Masz słuszną rację i to, co napisałeś, to w zasadzie typowa “oczywista oczywistość”!
:)


Ja tam

za wielkim fanem tego waszego Majchrowskiego nie jestem, ale nie mój lewicowy staw, nie moje lewicowe żaby…

Obserwując te wasze kontredanse z dala, mam jedynie, zapewne niesprawiedliwe, wrażenie, że od czasu odejścia Ś.P. doktora Jordana, najwyraźniej wam rozrywek brakuje.

PS Panie Joteszu najzacniejszy, pragnę zauważyć, że Muniek (ktoren jest warszawskim patriotą, przeflancowanym z Częstochowy), całkiem inaczej się o Żoliborzu wyraził. Przypomnę: “zielony Żoliborz, pieprzony Żoliborz”.
Nie żebym się czepiał, ale czy pan by chciał, żeby ktoś sobie nucił: “mkną po szynach różowe tramwaje”?


Szanowne Jajco!

Użaliłem się nad Żoliborzem, transponując “pieprzony” na “biedny”, za co przepraszam – urazić nie chciałem Żoliborza i jego mieszkańców…

Politycy zrewidowali mój pogląd na wykształcenie prawników. Już nie wierzę w to, że coś prawnikom dają studia w dziedzinie krasomówstwa, że zapoznają się z erystyką, logiką. Wystarczyło mi posłuchać polityków z tytułami naukowymi w dziedzinie prawa. Obu Braci Rządzących, prawnika Edgara (zwłaszcza jego filipinki słowne!) a także prawnika Romana.


Wiesz Pan co, Panie Yayco Szanowny,

jak tak czytam słowa Jot Kaczyńskiego, ktoren słowy tymi usiłuje nawrócić krakowska ęteligencję na wiarę swoją, to musze jeszcze raz przytoczyć to, co napisałem u Pana Starego.

Cytata: “We Widniu (to nie literówka, ale dialekt krakowski) istniała procedura wesoła zwana “Wein, Weib und Gesang” (Kobieta, wino i śpiew). Nasza trawestacja tej tradycji to “kurwa, bimber i organki”.

No i młotkiem go, panie szanowny, młotkiem!

Pozdrawiam serdecznie Pana


Panie Joteszu,

bo z prawnikami to jest tak, że ci mądrzejsi pieniądz zarabiają, albo naukę tworzą, a ci gorsi do polityki idą (jak to dawniej o niektórych pannach mówiono – “na łatwy chleb”).

Akurat bracia (przepraszam z góry) z bardzo niezłej wyszli szkoły, bo mianowicie z seminarium doktorskiego profesora Stanisława Ehrlicha. Mnie do onej daleko (jak i do prawnictwa w ogóle), ale powiem, że cenię dorobek innych jego uczniów, takich jak Winczorek, Turska, Staśkiewicz i paru innych, których nieznajomymi nazwiskami nie będę Panu głowy zawracał.
A że nie każdy ptak zaraz orzeł, to oczywista jest oczywistość, nieprawdaż?

Tak Pan to uogólnia, że aż by się chciało myśl ogólną o architektach uzasadniać tymi potworkami, co je mijamy jadąc przez Polskę...


Drugs, Sex & Rock'N'Roll

No Signore Lorenzo – zsyłasz żoliborską yntelygencję na Targówek!
:)


A co Pan

znowu za ansę do Targówka czujesz, Panie Joteszu?

Bardzo przyjemna okolica. Zwłaszcza za widna…

Byś się Pan na Annopol wybrał, albo na Szmulowiznę, to dopiero byś Pan życia zażył...


Szanowny Panie Joteszu

A to daleko od Źoliborza?


Jajco od Faberge!

Masz słuszną słuszność w sprawie uogólnianai dzieł architektów! Dla wyjaśnienia dodam, że architekci są na przeciwnym biegunie niż lekarze i każdy architek z chęcią wyleje wiadro pomyj na potworki architektoniczne.

Błędy lekarzy szybko znikają a błędy architektów niestety nie trafiają na cmentarz i straszyć mogą setki lat! O zaniku krasomóstwa u prawników napisałem, bo ci prawnicy-politycy uprawiają bełkotwórstwo. Stąd uogólnienie, dotyczące w zasadzie tylko polityków-prawników. I Kalisz niewiele lepszy. I nawet Falandysz jakoś mi specjalnie nie imponował...
:)


Raczej poleciałem Wiechem...

...i Targówek mi się tylko skojarzył jak wrocławianinowi. Z lektury Wiecha ta trójca “kurwa, bimber i organki” mi po prostu pasowała do słynnej dzielnicy. Sam pochodzę z wrocławskiego Trójkąta Bandyckiego, zwanego niekiedy dla elegancji Bermudzkim, więc wspomnienie Targówka nie jest żadnym wartościowaniem czy pozbawianiem wartości.

Czy wrocławski Oporów, gdzie teraz mieszkam, można porównywać z Żoliborzem? Po wojnie tu, daleko od centrum, w spokojnym i niezniszczonym osiedlu jednorodzinnym, zamieszkali profesorowie i studenci, tworząc Osiedle Akademickie. Więc może z tego powodu…
:)


Rzekę więcej!

O żesz k… kulturowa!!!

I`m sexy motherfucker!


A ja parsknąłem śmiechem

Wyobrażam sobie rządek siwych profesorów, mnących nieśmiało brzegi biretów, stojących rządkiem przed Putrą, który powiada: dzisiaj instrukcje bezpośrednio. Od jutra esemesem. I nauczyć się tego, cholera. To nie boli.

A jak nie, w kamasze, w kamasze, w kamasze…

Pozdrawiam serdecznie.


Szanowny Oldboyu Stary!

No żeś mnie zacukał tymi profesorami i tą personą, zwaną Putra, co ma pod nosem coś na kształt futra! A w kamasze to nie Putra…


A ja już dalej czytał

nie będę!Mam tego dość!

No ileż można śmiać się do łez.Brzuch mi pęknie,albo inna żyłka.

Toć to kabaret,satyra na 102 i pół!

Nawet mój kapitalny imennik Zenio Laskowik lepszych tekstów by nie machnął.

A i tak zaraz na Was się pożalę do REDAKCJI,bo ze spraw poważnych,najwyższego majestatu podśmichujki se robita.

I to kto? starsi nobliwi,mądrzy,kształceni Panowie,paru dziadków by wśród nich wynalazł.
W dodatku sympatyczną i trzeźwą niewiastę w ten proceder wciągają;Panią Magię jak Jej przymioty nadprzyrodzone miały tych żartownisiów ochronić.


Życie to kabaret!

Jak śpiewała Liza Minnelli…
Życie w Polsce wymaga odporności psychicznej i fizycznej. A śmiech to zdrowie. I jeszcze w tym temacie – śmieszność to śmiertelne zagrożenie dla polityków! Tym możemy z nimi walczyć. Tym możemy ich zwalczać...
:)


Panowie

Pan Prezes zagaił: “Mamy do czynienia z deficytem kulturowym.”
Ja zakończę rozważania Prezesa dwuwierszem pana Brudzińskiego. Nie, nie! Nie Joachima. Wiesława. Myślę, że dość dobrze słowa te zobrazują kulturowe rozterki PIS.
Skończył się komedii akt ostatni,
tragedia zaczęła się w szatni .


Pani Magio Czarodziejska!

Dodam do tego ogólnie znane powiedzenie żołnierza-poety “skończyły się żarty, zaczęły się schody!” Politycy tak robią, że żarty wydają się niekończące się. Dlatego człek niekiedy ma ochotę spuścić ich ze schodów – na łeb, na szyję!


Subskrybuj zawartość