Klimatyczne voo-doo, suplement do dyskusji

Parę dni temu pogadałam sobie pod notką Lagriffe. Podobno była to “karczemna nawalanka” – według opinii pana Szczęsnego, która nie jest odosobniona. Tak reaguje paru blogerów z tego portalu kiedy zaczyna brakować im argumentów a sami zaplączą się we własne pieluchy.
Przyzwyczaiłam się. Luzik!

Zanim przejdę do przybliżenia kolejnych aferek powiązanych z zadymą główną, czyli “Climatgate”, pozwolę sobie na klika uwag.

1) Prestiżowe periodyki naukowe.
Wielu jeszcze wierzy w ich moc sprawczą, rzetelną weryfikację publikowanych w nich prac i wysokie standardy etyczne. Nic bardziej mylnego. Wystarczy popatrzeć sobie kto trzyma w garści pakiety kontrolne ich akcji, kto zasiada w ich radach nadzorczych, kto wchodzi w skład zarządów i rad programowych, kto robi za “red-naczy”. To bardzo jest kształcące. Przykłady pojawią się niżej.

2) Prestiżowe uniwersytety.
Jak powyżej, ze zdroworozsądkowymi adjustacjami, bo przecież nie są (jeszcze?) spółkami giełdowymi, nie? Strasznie mnie wpienia kiedy wyśmiewa się rzetelnie przeprowadzone badania np. przez naukowców z Bangladeszu (bo są z Bangladeszu) a wynosi pod niebiosa jakieś naukawe voo-doo tylko dlatego, że zostało stworzone na jakimś UEA czy innej Pennsylwanii. Przykłady będą.

3) Prestiżowe instytucje międzynarodowe.
Ich wyroki są przez niektórych traktowane jako niemalże ostateczne a z całą pewnością jako jedynie słuszne. Najczęściej szczodrze finansowane z naszych podatków przez odpowiednie zaplecze biznesowo-polityczne. Na ich czele stają zwykle niezbyt wybitne jednostki, które w danym momencie wyskoczyły z jakąś akcją pasującą do aktualnie lansowanej tezy. I tu też znajdą się przykłady.

Aktualnie lansowana teza brzmi: “Ludzi jest za dużo! Klimat zmienia się z winy człowieka! Temperatury rosną, lodowce się topią, wody się podnoszą, lasy i niedźwiedzie polarne giną od gorąca. GLOBALNA KATASTROFA!”

Powyższa teza zaczęła mocno w szwach trzeszczeć za sprawą wycieku poczty elektronicznej i dokumentów wyprodukowanych przez szanowanych oraz uznanych na świecie naukowców z elitarnych uniwersytetów i ich jednostek badawczych zaangażowanych również ideologicznie w wielu prestiżowych instytucjach oraz publikujących swoje odkrycia naukowe w sławnych periodykach. Afera znana jest pod nazwą Climatgate. Jej sedno sprowadza się do słów jednego z zaangażowanych w tym spisku profesorów: “HIDE the DECLINE!” Co po naszemu tłumaczy się “ukryć spadek”. Temperatur.

prof. Phil Jones/UEA/1999

“I’ve just completed Mike’s Nature [the science journal] trick of adding in the real temps to each series for the last 20 years (ie, from 1981 onwards) and from 1961 for Keith’s to hide the decline.”

Te manipulacje spotkały się z uznaniem ze strony takich organizacji, jak: UE, NATO, Departament Energii USA, Brytyjskie Met Office i innych, co przełożyło się tylko dla UEA (Uniwersytetu Wschodniej Anglii) na circa 50 grantów w wysokości 13,7 mln funtów. Żyć, nie umierać! I, zamiast nauki, tworzyć voo-doo.

Powyższa afera stała się zaczynem do ujawniania pomniejszych aferek, które pięknie uzupełniają obraz całości tego wszechświatowego oszustwa.

No to jedźmy! Nikt nie woła!

AMAZONGATE
Lasy deszczowe Amazonii to konik i ikona odjechanych na rozumie ekologistów oraz globalistów. Nie dziwota, to najbogatszy gatunkowo obszar na Ziemi o powierzchni 5.5 mln km2, co stanowi ponad połowę wszystkich istniejących współcześnie lasów tropikalnych.
W ostatnim raporcie IPCC z 2007, prestiżowej instytucji naukowej powołanej przez globalistyczną Organizację Narodów Zidiociałych w celu przerażenia ludzkości, można było przeczytać, że z powodu zmian klimatycznych, wynikających ze wzrostu temperatur za przyczyną antropogenicznego wzrostu poziomu CO2 w atmosferze, już wkrótce z powierzchni ziemi zniknie do 40% lasów Amazonii.
O! – ktoś pomyśli, że takie proroctwa muszą być oparte na solidnych podstawach naukowych. Ależ były! :)
Wzięły się z raportu WWF wydanego dwa lata wcześniej, którego współautorem był niejaki Andy Rowell, zakręcony na rozumie aktywista pracujący dla WWF i Greenpeace. (Kto założył i finansuje te dwie organizacje? Pachnie grubą forsą z wydobycia ropy? To właściwy trop.) Żadnych badań, żadnej metodologii. Nic. Null. Zero. Zip. Ot, raporcik wyssany z palca, przypominający bardziej ideologiczny pamflet. I oto proszę, aż 20 akapitów z tej “pracy naukowej” znalazło się w raporcie szacownej instytucji zwanej IPCC!
To nie nauka, to voo-doo!

GLACIERGATE
Lodowce się topią, bo temperatury rosną globalnie! – krzyczą zakręceni na rozumie aktywiści ekologiczni, postępowi politycy, globaliści przy forsie, sławne periodyki naukowe, łase na granty uniwerki, IPCC, ONZ i…pan Szczęsny. (Nie odmówię sobie złośliwości i nawet nie mam zamiaru za nią przepraszać. Wg opisywanej przeze mnie przy innych okazjach logiki pana Szczęsnego: przy tworzeniu się lodowców temperatura nie gra roli. Za to przy ich topnieniu – jak najbardziej. :)

Pupilkiem IPCC oraz wszystkich innych “ocieplonych” stały się oczywiście lodowce w Himalajach. Nie dziwota, że znalazły się nawet w oskarowym dokumencie filmowym tow. Ala Gore’a pt. “Niewygodna prawda”, jako źródło siedmiu rzek zaopatrujących w wodę pitną 40% populacji świata.

Alarm w sprawie nadciągającej katastrofy podniósł w 1999 niejaki dr Syed Hasnain, hinduski glacjolog zatrudniony w TERI (instytut badawczy d/s energii i zasobów naturalnych) przy uniwersytecie w Delhi, którym to instytutem kierował już od 1982 nie kto inny tylko szef IPCC (od 2002) – dr Rajendra Kumar Pachauri. YES!

Naukawe wieszczenia dr Hasnaina (przeczytał raport IPCC z 1995 i podupadł na rozumie? a może zwietrzył okazję do kariery?) pojawiły się najpierw (kwiecień 1999) w indyjskim eko-magazynie “Down to Earth” a ledwie dwa miesiące później zainteresował się autorem i jego bezpodstawnymi przepowiedniami (ale bardzo pasującymi do tezy o globalnym ociepleniu) prestiżowy “New Scientist”.

Czas był nadzwyczaj sprzyjający, bo IPCC szykował swój kolejny raport, w którym to dr Michael Mann (światowej sławy klimatolog, utopiony później po uszy w “Climategate”) opublikował wykres obrazujący niesamowity wzrost temperatur, znany jako “kij hokejowy”.

Kariera obu panów (Hasnaina i Pachauriego) zaczęła się wartko toczyć. Pachauri został szefem IPCC a potem awansował podwładnego na dyrektorski stołek w TERI.
W tak zwanym międzyczasie wiele miejsca poświęcono “badaniom” dr Hasnaina w raporcie WWF.
Noooo, przy takich referencjach już nic nie stało na przeszkodzie by szeroko cytować go w raporcie IPCC z 2007 oraz wieszczyć ostateczne zniknięcie himalajskich lodowców maksymalnie do 2035 roku.
Rzeka forsy zaczęła płynąć jeszcze większym strumieniem. Ostatnie granty to pół miliona dolców od organizacji “charytatywnej” pt. Carnegie Corporation oraz 3! (słownie: trzy) miliony euro od mojej ulubionej UE. Wszystko po to, by dr Hasnainowi żyło się lepiej a lodowce topiły się w odpowiednim dla globalnego zapotrzebowania tempie.
Voo-doo gwarancją kariery!

TEMPERATUREGATE
No, przecież chodzi o globalny wzrost temperatur, nie? A one rosną, jak wściekłe z powodu, że CO2 jest za dużo – za ludzką przyczyną. Trend jest wzrostowy i tylko przekupki (pozdrowienia dla pana Szczęsnego) mogą ośmielać się tę tendencję podważać.
Fałszowanie danych temperaturowych to nie nowość. Zaczęło się jakieś 40 lat temu, kiedy z czeluści Klubu Rzymskiego zaczęły wypełzać antynaukowe i antyludzkie brednie zwane “raportami”. (Nie powinno też nikogo dziwić, że ta międzynarodowa klika sama siebie do “ludzkości” nie zalicza a co za tym idzie – nie zamierza się redukować pod żadnym względem.)

Kamieniem milowym była praca naukowa Amerykanina chińskiego pochodzenia dr Wei-Chyung Wanga z uniwerka w Albany, NY. Tenże, w roku 1990, opublikował w prestiżowym periodyku “Nature” pracę o tym, że tzw. “miejskie wyspy ciepła” są nieistotne dla wyników pomiarowych świadczących o globalnym wzroście temperatur. W pracy uwzględnił “wyniki” z 84 chińskich stacji meteo.
Problem w tym, że kiedy za rozkład tej pracy na czynniki pierwsze wziął się meteo-hobbysta Doug Keenan, pan psor Wang nie mógł odszukać “surowych danych”, nie był w stanie podać faktycznej lokalizacji budek meteo, z których pobrał dane; jego chińska współpracowniczka zagubiła notatki, bo przeprowadzała się z biura do biura; etc. Jednym słowem: katastrofa spowodowana dociekliwością jakiegoś “laika”. Jak można było przypuszczać, szanowana i uznana instytucja pt. University of Albany, NY dbając o swój wizerunek oczyściła psora Wanga ze wszelkich podejrzeń, bo przecież nie można zarzucać nierzetelności uznanemu badaczowi jeśli on i jego koleżanka zagubili notatki. Convenient truth, isn’t it?

Czy muszę dodawać, że psor Wang jest wieloletnim współpracownikiem psora Jones‘a z CRU/UEA? Obaj są umoczeni po uszy w “Climategate”.

Linkowana praca dwóch meteorologów (jednego z wykształcenia, drugiego z zamiłowania) to maleńka perełka. Pokazuje jak największe instytucje (Hadley/CRU, NASA/GISS, NOAA/NCDC), odpowiedzialne za obrabianie surowych danych meteo i publikowanie na ich podstawie zbiorczych raportów, manipulują (poprzez estymacje, homogenizacje i “pasteryzacje”) danymi wyjściowymi ze stacji pomiarowych.
Urocze są fragmenty, które opowiadają o tym, jak:
– do tworzenia modeli pobiera się dane ze stacji meteo położonych na niskich szerokościach, miastach, na wybrzeżach
– jak drastycznie spadła ogólna liczba liczba stacji pomiarowych, z których pobiera się dane, mimo, że same stacje mają się świetnie i wcale “nie rozsypały się ich budki”
– jak stosowane algorytmy są zmieniane byle tylko uzyskane przy ich pomocy wyniki pasowały do tezy “ociepla się!”
– kapitalny jest rozdzialik o stacji meteo, która nie istnieje od 15 lat lecz dane z niej pojawiały się systematycznie przez 11 lat po jej zamknięciu (zapewniam, ten przykład nie jest odosobniony).

No cóż, zamieszczając porażający zrzut ekranowy pan Szczęsny myślał zapewne, że położy mnie na łopatki merytorycznie i ostatecznie przy pomocy “żółtych kropek”.
Niestety, efekt był taki, że położyłam się ze śmiechu. :)

Wiara ludzi pokroju pana Szczęsnego – deklarujących się jako wykształceni racjonaliści – w skompromitowane instytucje, wydawnictwa i badaczy nie zna granic. Wiara! – podkreślam wężykiem, jak w voo-doo.
Wiara ta jest dla mnie tym bardziej zadziwiająca, kiedy nieliczni z umoczonych w oszustwo “antropogenicznego ocieplenia klimatu” naukowcy publicznie przyznają się do fałszowania raportów IPCC (np. Ben Santer, odpowiedzialny za redakcję rozdziału 8 raportu IPCC z 1995 przyznał się publicznie do usuwania całych akapitów, które kwestionowały wpływ człowieka na zmiany klimatyczne).

Dziękuję za uwagę.

ps. Czy ja już wspominałam, że szef najbardziej wpływowej instytucji od “antropogenicznego ocieplenia klimatu” – czyli IPCC, dr Patchouri, jest (z przeproszeniem) inżynierem kolejnictwa?

Pitu, pitu…

Średnia ocena
(głosy: 8)

komentarze

Wymaganie ode mnie..

a podejrzewam i od innych mniej lub bardziej kumatych, opinii czy Grenlandia zmniejsza albo dlaczego odrzutowce latając za wysoko niszczą ozon jest niepoważne.

Ja w odróżnieniu od red. Żakowskiego i Ziemkiewicza po prostu nie wiem.
symbolicznie
A obu uznaję za wrednych, kłamliwych skurwysynów.
interesownych ideologów-manipulatorów
Z naciskiem na z kurwy.

Tak samo jak i autorytety przywoływane tu i tam.

Czekam na ludzi zdroworosądkowych, którzy będą wiedzieć co zrobić z plastykową butelką a co z obierkami po kartoflach.
I czym karmić ptaki.

Może się doczekam?


Boże - skąd się biorą zaprzańcy?

Pani tutaj pitu-pitu a tymczasem US Navy wypuściła właśnie taki oto dokument:

http://www.wired.com/images_blogs/dangerroom/2009/11/us-navy-arctic-road...

Rozumiem – amerykańcy wojskowi to urodzeni utopiści, którzy naiwnie poddają się “mitom” o topiącej się Arktyce…

Ech – głupich nie sieją...


Panie Igło

Nikt tego nie wymaga od nikogo poza tymi, którzy o tym piszą i gadają.

Akurat Żakowski i Ziemkiewicz to dobre przykłady na uskutecznianie propagandy.
Żakowski, od lewej strony: Klimat się zmienia za przyczyną ludzką.
Ziemkiewicz, od prawej strony: Klimat się nie zmienia za przyczyną ludzką.

Gdyby zacząć dopytywać jednego z drugim o podstawy tych twierdzeń, obawiam się, że objawiła by się całkiem spora dziura. Wcale nie ozonowa.

Mnie też brakuje w tym wszystkim zdrowego rozsądku, bo obie frakcje obijają się o przeciwległe ściany.
Jedni: ekologia uber alles! Drudzy: cała ekologia jest do dupy!
Tymczasem, jedni i drudzy są do chrzanu. IMO

To, co ważne w tym temacie leży odłogiem.


Panie Zbigniewie

Czy Pan tak zawsze bezkrytycznie łyka wszystkie dokumenty wojskowe, które opowiadają jawnie o swoich celach oraz zaplanowanych działaniach w danym regionie świata i to przez najbliższe cztery lata?

Faktycznie, głupich nie sieją... :)


@Magia

Bez komentarza.

Do Pani nic nie dociera. Nawet jak zaczną tam na pozbawionym lodu morzu stawiać platformy i dobywać ropę, to Pani będzie tutaj wciskać, że to podróby z Photoshopa, albo że lodu dlatego nie ma, bo go solą posypali…

Przez takich jak Pani dyskusja o klimacie jest sprowadzona do parteru. Nic dziwnego, że alarmiści tak skutecznie robią swoje, skoro po drugiej stronie jest po prostu ciemnogród…


Panie Zbigniewie

Uprzejmie dziękuję za komentarz, który merytorycznie nie odbiega od zwykle prezentowanych przez Pana standardów.


Magio!

wielki, tutaj młodzieżowcem polecę, szacun dla Ciebie
Ukłony i thx :)


@Magia

Jest Pani jak ten bałwan ulepiony, co mu się w styczniu wydaje, że doczeka następnej zimy :-)

Tymczasem z dzisiejszej prasy kanadyjskiej:

http://www.vancouversun.com/technology/Arctic+vanishing+fast+researcher/...

I jeszcze fajny film mam dla Pani:

http://news.discovery.com/videos/news-arctic-melt-caught-on-video.html


Pino i Marku

Powinnam podziękować za dobre słowa i dziękuję.
Ale, ale – nie bierzcie tego, co napisałam za dobrą monetę.
Jak zostało objawione wszem i wobec – ten tekst to ciemnogród.
Kolejny.
Jak i ja sama.

Przebóg! Znowu zostałam rozpoznana.

Pozdrówka.


Panie Zbigniewie

Gdybym była profesorem Barberem obdarowanym stu pięćdziesięcioma sześcioma milionami dolarów, to nie takie rzeczy bym powiedziała. :)
Na szczęście nie mam takiej forsy i jestem tylko ciemnogrodem.

Mogłabym odbić piłeczkę w stronę największych od stu lat burz śnieżnych, jakie ostatniej doby nawiedziły USA. Tylko po co?


Pani Magio...

Ja do pani (/już/) jak do dziecka…

Tam, gdzie się nie z nam albo widzę, jak robią mnie w trąbę..

To se puszczam..

Pozdro..


@Magia

I co z tego, że w Nowym Yorku śnieg pada – dotrwa do lata?

Chyba tylko w Ciemnogrodzie…

:-)

(Tym bardziej – że jak już mówiłem – pada tak mocno właśnie dlatego, że cieplejsze niż zwykle powietrze oceaniczne niesie więcej wilgoci – ale to dla Pani za trudne, żeby zrozumieć)


A tak z ciekawości...

To ile rząd kanadyjski powinien przeznaczać na badania, żeby łaskawa Pani nie kręciła noskiem?


Panie Igło

Proszę wybaczyć ale zdecydowanie preferuję bardziej tradycyjne wykonania tego utworu słowno-muzycznego.
Mózg mi się od takiej kakofonii lasuje, serce staje w poprzek, żołądek wywraca na lewą stronę.

Nie daję rady, proszę Igły.

Muzyka, wbrew pozorom ma wpływ na zdrowie ludzkie. Ale nie będę rozwijać tego wątku, żeby nie podawać kolejnego tematu mojemu ulubieńcowi – panu Sz.


Panie Zbigniewie

Wielce szanowny oraz uczony…

Byłabym zobowiązana gdyby zakonotował Pan sobie raz na zawsze, że:
– dostrzegam w swoim małym rozumku zmiany klimatyczne zachodzące na planecie pt. Ziemia
– dostrzegam, w przeciwieństwie do Pana i jemu podobnych, że zmiany te dotyczą całego Układu Słonecznego, w którym znajduje się planeta, na której przyszło nam żyć
– nie da się ukryć, że jeśli chodzi o zmiany klimatyczne (ale nie tylko, niestety) naukę zastąpiła ideologia, sponsorowana przez zakały naszego gatunku
– CO2 ma mniej niż znikomy wpływ na kształtowanie się zmian klimatycznych z powodu, że nie jest przyczyną
– udział czynnika ludzkiego w podnoszeniu się poziomu tego gazu jest jeszcze bardziej znikomy, w związku z tym Pan i jemu podobni możecie dać się wypchać (zawsze to jakiś pożytek!)
– globalny wzrost temperatury jest mocno wątpliwy, ze względu na fałszerstwa mające miejsce od wielu lat
– zauważam potrzebę (ale co ja mogę?) interdyscyplinarnych i wszechstronnych badań klimatycznych, wolnych od wpływów jakichkolwiek grup interesów
– zdaję sobie sprawę, że w aktualnej sytuacji politycznej realizacja powyższego postulatu jest prawie niemożliwa
– dlatego też cierpliwie znoszę dyrdymały, które Pan i jemu podobni wypisują.

Z ociemniałym pozdrowieniem —


@Magia

O zmianach dotyczących “Całego Ukladu Słonecznego” – przynajmniej o takich, które miałyby tłumaczyć obecne ocieplenie nic nie wiem. Ale do łaskawej Pani nadaje Kaszpirowski, więc Pani pewno wie…

Globalny wzrost temperatury jest jednak faktem a nie hipotezą.

CO2 ma oczywisty wpływ na globalną temperaturę, gdyż wynika to z podstawowych praw fizyki.

Do ustalenia pozostaje jedynie:

- na ile silne będa efekty sprzężeń (dodatnich i ujemnych), które będą wzmacniać lub osłabiać spowodowany wymuszeniem radiacyjnym wzrost temperatury (to istotna różnica, czy mamy 1.2 K czy 5.5 K przy podwojeniu zawartości CO2 w atmosferze)?

- czy są jeszcze inne czynniki, które mogą istotnie wpłynąć na klimat, poza gazami cieplarnianymi?

Proszę nie zapominać, że aktywność słoneczna jest od lat w głębokim minumum a podnoszenie albedo przez sztuczne podnoszenie stężenia areozoli jest rozwiązaniem niekoniecznie dobrym.

No i oczywiście – tutaj uważam jest najwięcej do dyskusji – na ile ocieplenie klimatu powinno nas przerażać oraz jakie środki przeznaczyć na redukcję emisji a jakie na dostosowanie do zmian klimatu?

Niestety – ja dyrdymały opowiadane przez Panią znaoszę zdecydowanie mniej cierpliwie, gdyż uważam je zwyczajnie z szkodliwe – podobnie jak jady Ojca Rydzyka.


Bardzo serdecznie dziękuję

za czas, który Szanowny Pan raczył był poświęcić tej ostoi ciemnogrodu.

Proszę wybaczyć, że nie zrewanżuję się Panu jednaką dawką jadu. Słowa, które wypowiadamy lub piszemy też mają znaczenie a ja nie czuję potrzeby dalszego zaśmiecania własnej karmy w rozmowach z Panem.

Życzę dalszych sukcesów w ewangelizacji odjechanych na rozumie przedstawicieli Homo sapiens sapiens.

Załączam stosowne pozdrowienia.

ps. Bardzo podoba się mua Pańskie podejście do zmian klimatycznych w całym Układzie Słonecznym. Skoro Pan nic o nich nie wie to znaczy, że one nie istnieją. Zaprawdę, oświadczenie takie niesie w sobie naukawy powiew stęchlizny. Odświeżający.
Pan pozwoli, że zamieszczę (o ja głupia!) njusa z ulubionej przez Pana Gazety


@Magia

No proszę – PLUTON ZMIENIA KOLOR !!!

No to mamy niepodważalny argument, że za zmiany klimatu na Ziemi odpowiadają czynniki kosmiczne.

Uwielbiam Panią !

Skoro zmiany koloru Plutona mają u nas aż tak dramatyczne skutki, to aż boję się myśleć, co będzie, jeśli kolor choć trochę zmieni jego towarzysz – Charon.

Warto wtedy mieć ze sobą dukata – ot tak na wszelki wypadek :-)))

Zdrowia życzę!


A propos...

A to Pani przejęcie kolorem Plutona (nota bene – a może coś na niego spadło?) uprzytomniło mi, że ma szanowana Pani wszelkie cechy umysłu i charakteru, które predestynują Panią do członkowstwa w słynnej sekcjie Antrovis:

http://sektinfor.w.interia.pl/right5.html#ANTROVIS

Wcale bym się nie zdziwił...

:-)))


Panie Zbigniewie

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za kolejne merytoryczne komentarze.
Jednocześnie, proszę wybaczyć, pozwolę sobie odnotować Pańską zdolność do czytania gazetowych tekstów ze zrozumieniem. Doprawdy – jest powalająca!
Ta zdolność.
Z całego tekstu zrozumiał i zapamiętał Pan tylko informację o kolorze Plutona.
Zaiste – to już duże osiągnięcie.
Proszę nie ustawać.


@Magia

No tak – uzupełniająca informacja, że “znajdujące się na powierzchni pola azotowego lodu zmieniają kształt” szczegónie wiele wnosi do naszej dyskusji…

Czy jeszcze coś powinienem wyczytać – coś, co zmieni bieg dyskusji?

Czy też chodzi Pani o to, że “naukowcy nie potrafią tego wyjaśnić” – a skoro nie potrafią wyjaśnić zmian na Plutonie, to co dopiero na Ziemi… ?

Poleciała Pani… hehe… w kosmos !


O hierarchii spraw - przyziemnie.

Skoro wszystko jest tak oczywiste, jak to przedstawia p. Szczęsny, to dlaczego fałszowane były wyniki pomiarów. Fałszerstwa te są podobno bezdyskusyjne.

Gremia, inicjujące działania, które pochłaniają publiczne fundusze w tak gigantycznych rozmiarach, muszą być poza wszelkimi podejrzeniami. A nie są...
Ludziom tego pokroju nie powierzyłbym nawet mojego worka ze śmieciami.

W zaistniałej sytuacji pomijanie tej fundamentalnej sprawy czyni bezprzedmiotowymi jakiekolwiek rozważania natury merytorycznej. Szkoda czasu.
Najpierw publiczne przesłuchania rangi prokuratorskiej. Myślę, że w każdym kodeksie karnym jest artykuł dotyczący prób wyłudzenia. W polskim KK jest to art. 286.

W moim kategorycznym podejściu uważam, że każdy, kto – mimo ujawnionych fałszerstw – dalej agituje za klimatyczna hucpą, staje się podejrzany.
W najłagodniejszym ujęciu można mówić o czynie nieumyślnym.

Pozdrawiam!

PS. Pozwoliłem sobie wtargnąć na teren Pani Magii z nieśmiałą nadzieją, że będzie mi to darowane.


Panie Zbigniewie

To miło, że powrócił Pan do tak krótkiego tekstu w Gazecie.
Odnotowuję umiarkowane postępy, coś jak przemieszczenie się (z łaski grona pedagogicznego popartej subwencją na rozwój placówki) od maluchów do średniaków.

Załączam życzenia dalszej owocnej eksploracji tekstu dla przedszkolaków.


@Hodowca

Wie Pan,

Po pierwsze, fałszerstwa dotyczyły różnych spraw – te najgłośniejsze nie dotyczyły wcale bieżących pomiarów temperatury.

Po drugie, błędy proceduralne, to nie nie koniecznie fałszerstwa.

Po trzecie, część owych “fałszerstw” nie polegała w istocie na fałszowaniu wyników, lecz na spreparowaniu ich prezentacji tak, aby robiła odpowiednio większe wrażenie na niezorientowanej w naukowych szczegółach publiczności.

Po czwarte – pisałem też o tym – jeśli ktoś jest głęboko przekonany, że ma “misję od Boga” zbawienia planety i ludzkości przed nadchodzącą katastrofą, to łatwo mu nieco “poprawić” fakty, żeby lepiej pasowały do teorii. Ludzie są tylko ludźmi.

Po piąte – misja “ratowania planety” stała się atrakcyjnym polem działaności dla polityków, którzy borykają się współcześnie z problemem “post-polityki”, czyli wyprania działalności politycznej z wszelkiej idei na rzacz trywialnego zarządzania. Ekologizm wypełnia tę pustkę.

Po szóste – mamy czynniki ekonomiczne. Dotacje, granty, inwestycje, co czynni pokusę wyolbrzymiania niebezpieczeństw.

Po siódme – wiele tzw. “fałszerstw”, to w istocie matactwa denialistów, którzy poprzez trywialną, całkowiecie błędną, lecz trafiającą do tzw. “chłopskiego rozumu” interpretację wielu badań nad ociepleniem klimatu starają się utrącić całe zagadnienie.

Itd.

Nakłada się wiele czynników, lecz nie oznacza to wcale, że ocieplenia nie ma. Jest doskonale widoczne w bardzo wielu aspektach – nie tylko w surowym zapisie temperatury, lecz także w postaci już bardzo wyraźnych skutków wzrostu temperatury.


Panie Hodowco

Ja naprawdę interesuję się niezbyt wieloma tematami. Kilka zaledwie jest takich, w których coś tam wiem i dlatego o nich piszę. Nie jestem więc raczej blogerem od wszystkiego.
Prawo jest dla mnie absolutnie czarną magią. Nie rozumiem bełkotu, zwanego językiem prawniczym i chyba już nigdy go nie zrozumiem.
Podnoszone przez Pana kwestie są ważne ale nie potrafię się do nich odnieść.
Zastanawia mnie tylko to, co poruszyłam we wcześniejszym komentarzu do Marka.
Oskarżenie o fałszerstwa rzucane pod adresem naukowca to oskarżenia o największym kalibrze. A jednak nie ma żadnej reakcji prawnej od nich osobiście, jak i ze strony instytucji, dla których pracują. Dla mnie to (co najmniej) zastanawiające.


Panie Zbigniewie

Zaczął się Pan powtarzać. To chyba źle rokujący na przyszłość sygnał...

Może podpowiem. W Pańskim arsenale są też argumenty:
– korupcja jest dobra
– konflikt interesów jest dobry
– fałszerstwa nie mają znaczenia
– manipulacje to tylko inne spojrzenie na dany temat.

Mógłby Pan wymyślić coś nowego? Nudno się robi.


Szanowny Panie Szczęsny!

Nie warto żonglować słowami:
1. Nie pisałem o pomiarach bieżących lecz o pomiarach w ogóle. Precyzyjniej będzie “fałszowanie zbiorów wyników pomiarów pod założoną tezę”. Znane nieuwzględnienie jakieś części zbioru pomiarów jest zafałszowaniem bazy do analiz, a w konsekwencji celowe zniekształcenie wniosków.
2. Preparowanie prezentacji jest fałszowaniem poglądowej informacji o zjawisku.
3. Błędy proceduralne – bardzo ogólne i pojemne pojęcie, czyli puste w sensie informacyjnym.
4. W nauce nie ma miejsca dla misjonarzy; w p. 6 nazwał ich Pan po prostu wyłudzaczami (art. 286 kk).

Pewnie pamięta Pan przekręt z “odkryciem” zimnej syntezy termojądrowej. Był tam potrzebny pallad. Przed opublikowaniem tej “naukowej” rewelacji metal ten ktoś intensywnie skupował. Po publikacji ceny palladu na giełdach poszybowały niebotycznie.
Odkrycie okazało się hucpą.

O żarówkach energooszczędnych nawet nie wspominam, bo to finansowy drobiażdżek. Ale ziarnko do ziarnka…

Po nauczce z dziurą ozonową, palladem itp. naukowo-biznesowi szachraje poszli po rozum do głowy. Te wymienione były weryfikowalne w krótkim czasie.
Kolejny pomysł jest rewelacyjny – Globalne Ocieplenie. Można dyskutować, badać, weryfikować ad mortem de fecatam. W pierwszym rzucie dojenie publicznej kasy wg Pańskiego p.6.
Jak dobrze pójdzie, to będą z tego żyć dziesiątki pokoleń hucpiarzy.

Wie Pan, ludzie w swej większości widzą w lesie krzew, drzewo, trawę i inne pojedyncze elementy. Widząc te szczegóły, nie dostrzegają lasu w jego sporej złożoności.
Na tym braku umiejętności wieloaspektowego widzenia zjawisk żerują złodzieje i oszuści. Hucpa o nazwie Globalne Ocieplenie jest tego świetnym przykładem.

Pozdrawiam!

PS. Właściwie nie mam nic więcej do dodania w przedmiotowej sprawie.


@Magia

Ej tam – Phil Jones z CRU musiał ustąpić ze stanowiska dyrektora instytutu.

Czemu kara nie była większa? Ano dlatego, że jego największe przewiny dotyczyły:

- wytworzenia klimatu nagonki / potępienia wokół tych środowisk naukowych, które nie zgadzały się w całości ze wszystkim “dogmatami” klimatycznych alarmistów. Tzw. trybalizm naukowy.

- nakłaniania członków swojego zespołu do nadużyć w zakresie prezentacji wyników (sztuczka Mike’a polegała w ogólnym zarysie na tym, że lewa część wykresu “kija hokejowego” pogazywała temperatury zrekonstruowane na podstawie badań pni drzew a prawa – wyniki współczesnych odczytów instrumentalnych. Co to oznacza? Ano – powyżej temperatury ok. 20 stopni, wpływ temperatury na przyrosty słojów staje się bardzo nikły, zatem nawet jeśli tysiąc lat temu temperatura była taka jak współcześnie, to pnie tego dobrze nie pokażą. W wyniku tego niezorientowanej publice wydało się, że przez dwa tysiące lat temperatury były zawsze znacząco niższe niż obecnie, podczas gdy tak naprawdę wyniki uzyskane na podstawie pni drzew nie są w stanie pokazać, współczesnych temperatur nawet wówczas, gdyby one faktycznie występowały).

- ogólnie tendencji do “alarmistycznych” prezentacji nawet tam, gdzie wyniki badań de facto pozostawiały spory obszar kontrowersji.

- sumy wielu drobnych w istocie nieścisłości proceduralnych w procesie gromadzenia i zarządzania bazami danych (nie mających większego wpływu na wyniki, lecz pozostawiających złe wrażenie)

I taki jest problem z tymi “fałszerstwami” – że najczęsciej mają one jakieś znaczenie w zakresie interpretacji wyników, podczas gdy same wyniki jest dość trudno podważyć – najczęsciej po wielkich krzykach i zadymie okazuje się, że zweryfikowane wyniki różnią się o jakiś minimalny procent od pierwotnych.


Szanowna Pani Magio!

Ma Pani rację, zwracając uwagę na stosowne sformułowania z ew. skutkami prawnymi. Jestem jednak pewien, że – uwzględniając ostrożność procesową – powinienem zacząć pierwszy wpis następująco:

- Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że…

Dalej bez większych zmian.

Pozdrawiam serdecznie!

PS. Zapewniam solennie, że w którymkolwiek słowie, frazie, zdaniu czy w całym tekście nie ma ironii lub innych gorszących podtekstów.
Jeszcze jedno – nie jestem p.Yayco.


@Hodowca

Wie Pan,

Raport IPCC przygotowuje ok. 600 osób. Nad klimatem w skali świata pracuje pewno kilkanaście tysięcy osób. Nie można na podstawie kilku spraw negować wielkiego dorobku!

Pisze Pan również:

“znane nieuwzględnienie jakieś części zbioru pomiarów jest zafałszowaniem bazy do analiz”

To mit. Zostało to przebadane i owe “znane nieuwzględnienie” zmienia pierwotne wyniki – biorąc pod uwagę największy możliwy błąd – o nikłe 0.4 stopnia.

To właśnie “na chłopski rozum” wydaje się, że “znane nieuwzględnienie” powinno mieć ogromny wpływ na wynik, ale po matematycznym tego przeanalizowaniu okazuje się, że tak wcale nie jest. Nauki nie da się uprawiać wyłacznie jakościowo, “na chłopski rozum”. Nauka to przede wszystkim szczegółowe podejście ilościowe, metodyka szacowania błędów i analiza matematyczna.

Wie Pan, ludzie w swej większości widzą w lesie krzew, drzewo, trawę i inne pojedyncze elementy. Widząc te szczegóły, nie dostrzegają lasu w jego sporej złożoności.
Na tym braku umiejętności wieloaspektowego widzenia zjawisk żerują złodzieje i oszuści. Hucpa o nazwie Zaprzeczanie Globalnemu Ociepleniu jest tego świetnym przykładem.

Poza tym – przecież piszę wyraźnie. Nie popieram ALARMISTÓW. Walczę z nimi. Ale nie będę zaprzeczał trywialnym faktom. Ocieplenie jest, ale w jakim stopniu zawdzięczamy je wyłącznie sobie, jakie będzie szybkie i jakie wielkie oraz co z tego wynika? Tutaj już nic pewnego nie ma.


Panie Hodowco

:) Dziękuję.


No nie!

Dlaczego my nie mamy kadry na Mistrzostwa Świata w Odwracaniu Kota Ogonem?
Zgłaszam pana Szczęsnego na kapitana reprezentacji narodowej w tej dyscyplinie!

Stek bredni usprawiedliwiających oszustów jest imponujący.
Kto wymyślił relatywizm?, bo nie pamiętam.
Pan Szczęsny jest wzorowym jego uczniem.

Ło matko! :)


@Magia

Ja żadnych oszustów nie usprawiedliwiam – wypraszam sobie.

Natomiast nie zgadzam się na wylewanie dziecka z kąpielą, co Pani tutaj proponuje.

Używając Pani piłkarskiej analogii – za nieczyste zagranie zawodnika chce Pani zdyskwalifikować całą reprezentację a nawet w ogóle zakazać rozgrywek…


Ad p.Szczęsny - na zakończenie.

Panie Szczęsny.

Stosowane przez Pana metoda wyrywania jednego zdania z kontekstu jest tandeciarstwem polemicznym. Pan nie umie dyskutować. Nie wie Pan, czym dyskusja różni się od polemiki.

Na kiepskich sztuczkach buduje Pan werbalne zbiegi dezawuujące rozmówcę.
To o użyciu słów “mit”, “chłopski rozum” itp. Zestawia Pan wspomniane słowa ze swymi mądrymi pojęciami “...szczegółowe podejście ilościowe, metodyka szacowania błędów i analiza matematyczna.”
Zakłada Pan, że użyte pojęcia zrobią na rozmówcy paraliżujące wrażenie.

Ten tani chwyt ma dodać Panu splendoru jako znawcy i autorytetowi.
Nie dostrzega Pan, że jak na dłoni widoczne jest Pańskie skrzętne omijanie podniesionej przeze mnie sprawy fundamentalnej – dlaczego ukrywano część danych.

Skoro teraz wszystko jest tak prawidłowe, to dlaczego wcześniej coś było nie tak? Ten zabieg został dokonany w miejscu zbierania i obróbki danych ze świata i Pańskie opowiadanie o trudnościach w koordynowaniu tysięcy ludzi jest zwykłym sypaniem piasku w oczy.
To zdarzenie deprecjonuje późniejsze sprawdzenia. Może sprawdzano pod założoną tezę?

Niech się Pan nie fatyguje z odpowiedzią. Pokazane wyżej Pańskie niegodne zabiegi manipulacyjne czynią z Pana osobą niewiarygodną.
Ludziom Pańskiego pokroju nie należy poświęcać czasu.

W pierwszy rozdziale podręcznika “Logika formalna” dowie się Pan, czym dyskusja różni się od polemiki. Dopiero z taką wiedzą należy pokazywać się wśród dyskutujących ludzi. Nie sądzę, by ktoś tutaj miał ochotę na słowne przepychanki w Pańskim stylu.
Na mnie proszę nie liczyć.

Podręcznika Pani prof. Rasiowej nie polecam. Dla propagandystów jest zbyt trudny.


@Hodowca

>> dlaczego ukrywano część danych

A skąd Pan wie, że “ukrywano” dane – tak twierdzą krytycy, ale czy słusznie?

A może były merytoryczne przesłanki dla tego, żeby je odrzucić?

1) Wzięto już inne dane z pobliskich stacji pomiarowych – nie było potrzeby duplikowania pomiarów

2) Uznano, że dane z odrzuconych stacji charakteryzują się zbyt dużym błędem (np. wadliwe urządzenie pomiarowe)

3) Dane te nie były potrzebne, gdyż do analizy nie był potrzebny tak duży dbiór danych (np. dodatkowe dane bardzo wydłużają czas obliczeń a tylko nieznacznie poprawiają wyniki)

4) Miejsce danego pomiaru było niereprezentatywne (np. położone w pobliżu źródła emisji ciepła)

Pomyślał Pan w ogóle o takiej możliwości – formalny logisto?

A poza tym – typowe dla osób zdesperowanych – ucieka Pan w wycieczki osobiste, bazuje na zasłyszanych opiniach i w ogóle nie posługuje się faktami.


Ech ta natura - ciągnie wilka do lasu...

Pan Szczęsny zaczyna mnie przesłuchiwać w stylu początkującego prokuratora rejonowego…

To taka maniera – zadawać pytania świadkowi i udzielać sobie odpowiednich odpowiedzi pod założoną tezę. Może odzywa się jakieś poprzednie wcielenie?


Panie Zbigniewie

Jeśli Pan czegoś nie zauważa w swoich wypowiedziach, to Pana problem. Cytowanie mija się z celem, bo słowa nie padły wieki temu.

To, co raczył Pan napisać w ostatnim komentarzu do Hodowcy świadczy tylko o tym, że nie pofatygował się Pan by chociaż przelecieć wzrokiem pracę D’Aleo i Wattsa.
Za to mądrzy się Pan, jakby za alfę i omegę robił.

To ostatnie nie dziwi. Jak i merytoryczna pustka, podpierana nieudolnie naukowym żargonem, która wyziera z każdego Pańskiego komentarza.

I kto tu bazuje na zasłyszanych opiniach? :)


@Magia

To śmieszne, co Pani mówi. Typowe dla Pani – wymądrzać się bez podania o co chodzi.

Panowie zarzucają:

1) Zły stan techniczny stacji pomiarowych (NOAA sprawdziło 40% stacji i uznało, że niektóre… zaniżały odczyty temperatur).

2) Że niektóre stacje były w poliżu źródeł ciepła. Po sprawdzeniu okazało się, że dotyczyło to kilku stacji na kilkaset. NOAA nie zdawało sobie sprawy z rozwoju infrastruktury wokół urządzeń zbudowanych wiele lat temu.

3) Że nie wzięto do analizy stacji położonych na dalekiej północy. Gavin Schmit dokładnie odpowiedział dlaczego i wykazał, że stacje te nie mają większego wpływu na analizę.

Tyle.

Denialiści sprawę rozdmuchują, ale g… z tego tak naprawdę wynika.


No kurde! - ileż można się śmiać?

Niech Pan, panie Zbigniewie, poczyta głupoty, które Pan wypisuje. Toż to czysty cyrk! :)

1) Wzięto już inne dane z pobliskich stacji pomiarowych – nie było potrzeby duplikowania pomiarów

3) Dane te nie były potrzebne, gdyż do analizy nie był potrzebny tak duży dbiór danych (np. dodatkowe dane bardzo wydłużają czas obliczeń a tylko nieznacznie poprawiają wyniki)

Znaczy kilometrowy spread nie ma znaczenia, tak?
To niech Pan sobie weźmie taką Polskę, dla przykładu. W Suwałkach -10C a w Szczecinie -1C. Bierzemy pod uwagę tylko Szczecin (przy spredzie rzędu 1200 km, bo również taki stosują te szacowne instytucje) i co nam wychodzi? No CIEPŁO jest! – proszę wysokiego sądu.

Dalej to już nawet mi się nie chce. Brednie. A z bredniami nie ma co dyskutować.


Wyglada na to, że z pamięcią różnie bywa...

W podnieceniu Pan Szczęsny zapomina, o czym pisał wyżej i imputuje mi, że nie posługuję się faktami. Ciężko musi być biedakowi na sercu. Zapomniał był, że o faktach napisał sam, a ja głównie odnoszę się do nich:

Poniższe cytaty są z tego miejsca:
http://tekstowisko.com/goofina/61166.html#comment-649615

Po pierwsze, fałszerstwa dotyczyły różnych spraw – te najgłośniejsze nie dotyczyły wcale bieżących pomiarów temperatury.

Po drugie, błędy proceduralne, to nie nie koniecznie fałszerstwa.

Po trzecie, część owych “fałszerstw” nie polegała w istocie na fałszowaniu wyników, lecz na spreparowaniu ich prezentacji tak, aby robiła odpowiednio większe wrażenie na niezorientowanej w naukowych szczegółach publiczności.

Po czwarte – pisałem też o tym – jeśli ktoś jest głęboko przekonany, że ma “misję od Boga” zbawienia planety i ludzkości przed nadchodzącą katastrofą, to łatwo mu nieco “poprawić” fakty, żeby lepiej pasowały do teorii. Ludzie są tylko ludźmi.

Po piąte – misja “ratowania planety” stała się atrakcyjnym polem działaności dla polityków, którzy borykają się współcześnie z problemem “post-polityki”, czyli wyprania działalności politycznej z wszelkiej idei na rzacz trywialnego zarządzania. Ekologizm wypełnia tę pustkę.

Po szóste – mamy czynniki ekonomiczne. Dotacje, granty, inwestycje, co czynni pokusę wyolbrzymiania niebezpieczeństw.

Po siódme – wiele tzw. “fałszerstw”, to w istocie matactwa denialistów, którzy poprzez trywialną, całkowiecie błędną, lecz trafiającą do tzw. “chłopskiego rozumu” interpretację wielu badań nad ociepleniem klimatu starają się utrącić całe zagadnienie.

Z powyższych cytatów wynika, że jednak – zdaniem Pana Szczęsnego – fałszerstwa były.
Pora późna – pewnie człowiek jest zmęczony i kiepsko Mu idą te próby młotkowania.


Tutaj proszę

http://moyhu.blogspot.com/2010/01/ghcn-stations-warming.html

I ma tu Pani właśnie to czym się różni “pitolenie” od nauki!

W skrócie – jeśli do analizy bierze się wybiórczo stacje położone w cieplejszych miejscach (co sugerują wspomnianie przez Panią autorzy), to w rezultacie… trend wieloletni wskazuje mniejszy wzrost temperatury niż w przypadku, gdyby stacji położonych w chłodniejszych miejscach nie odrzucono. Tak działa ta analiza. I tym rózni się chłopski rozum od nauki!


@Hodowca

I z czym Pan do ludzi?

Moje ogólne dywagacje o tym, co dzieje się wśród setek tysięcy publikacji zestawia Pan z jedną, konkretną pracą i co?

A akurat tam żadnego fałszerstwa nie było. Tylko pitolenie denialistów.


I tutaj jeszcze

http://www.skepticalscience.com/urban-heat-island-effect.htm

I znowu – zestawienie PITOLENIA z NAUKĄ.

Jedni – zakładają, że jakieś zjawisko ma określony skutek a drudzy – faktycznie to sprawdzają.
I tylko żałość serce ściska jak się potem chłopskim rozumkom zadek z żalu marszczy…


Panie Zbigniewie

Zapomniał Pan o podaniu “naukowych” dowodów przedstawianych przez Randiego?
No proszę Pana! – to straszne niedopatrzenie.

Ja pierniczę! – racjonalista, który nie sprawdza źródeł. :D

Będąc w nadzwyczajnie dobrym humorze, życzę wszystkim dobrej nocy.


Panie Szczęsny.

Z jaką pracą? Coś się Panu poplątało.
Ja zestawiłem Pańskie pitolenie w jednym miejscu z innym Pańskim pitoleniem w drugim miejscu w tutejszych komentarzach. I nic więcej.

Pitolenie p. Szczęsnego- jeden:
http://tekstowisko.com/goofina/61166.html#comment-649653

Pitolenie p. Szczęsnego – dwa:
http://tekstowisko.com/goofina/61166.html#comment-649615

Chyba lepiej będzie, jak Pan już pójdzie spać. Zmęczony Pan jest.

Dobrej nocy życzę.


@Magia

I co ma Pani w zanadrzu? – Znowu Pani wyniki nie pasują. Wszędzie tylko zmowa… I tylko Magia ma prawo do wyboru “dobrych” źródeł. Sceptical Science niedobre…

A kij Pani w oko – jest Pani miałka do bólu.


@Hodowca

Również życzę dobrej nocy – cieniasie.


Na dobranoc. :)

Polemiczne, znaczy naukowe, zarzuty pana Zbigniewa:

A poza tym – typowe dla osób zdesperowanych – ucieka Pan w wycieczki osobiste, bazuje na zasłyszanych opiniach i w ogóle nie posługuje się faktami.

Podparte faktami:

Zbigniew Szczęsny

A kij Pani w oko – jest Pani miałka do bólu.

Zbigniew Szczęsny

Również życzę dobrej nocy – cieniasie.

(ROTFL)


Pani Magio!

Miło się czyta. Wycieczki pod adresem Zbysia są tak słodkie, że pozwoliłem sobie dać o jedną gwiazdkę ponad mój standard. Tylko proszę nie mówić, że nie uprzedzałem.

Pozdrawiam


Czyli dostałam jedną?

:)

Dobrej nocy, panie Jerzy.


I o to mi chodziło...

od pewnego momentu komentowania, by p. Szczęsny pokazał swoje prawdziwe oblicze.
To oblicze napastliwego prostaka, po którym zawsze można się spodziewać, że po wykazaniu mu niegodnego zachowania sięgnie po obelgi. Tacy inaczej nie potrafią.
Ciekawe, czym posłużyłby się w świecie rzeczywistym?


@Magia

>> Znaczy kilometrowy spread nie ma znaczenia, tak?

Dla wyznaczenia TRENDU zmian – nie ma takiego wielkiego znaczenia.

W podanym przez Panią przykładzie Szczecina i Suwałk – jeśli będziemy tylko z tych dwóch stacji robić systematyczne pomiary i do analizy brać średnią, to i tak nam wyjdzie całkiem dobrze, czy w perspektywie wieloletniej Polsce klimat się ociepla czy nie.

I znowu – Pani prostackie uproszczenia i odwoływanie się do chłopskiego rozumu mają się nijak do rzetelnej analizy problemu, co wymaga systematycznej metodyki statystycznej. I autorzy GISSTEMP czy HADCRUT takie analizy statystyczne wykonali – w przeciwieństwie do Pani.


I oczywiście zebrane tu towarzystwo może sobie dworować...

Co nie zmieni faktów.

Natomiast nie mam zamiaru dalej tracić nerwów (bo ja się niestety denerwuję) na dalsze jałowe dysputy z osobami, które nie używają żadnej merytorycznej argumentacji, poza systematycznymi oszczerstwami i prostackimi uproszczeniami a jedyne na co naprawdę je stać, to wytrącanie oponenta z nerwowej równowagi za pomocą porażającej bezczelności bezdennej głupoty.

Żegnam


Pani Magio!

Ja zwykle daję trzy gwiazdki. Pani dostała cztery. U mnie to naprawdę dużo. A skutki poważnego traktowania Zbysia sma Pani widzi.

Przy okazji, nie wydaje się Pani, że Zbyś cierpi na przypadłość opisaną przeze mnie w ostatniej notce? To by wiele wyjaśniało. :)

Pozdrawiam


Magio

goofina

Zaczął się Pan powtarzać. To chyba źle rokujący na przyszłość sygnał...

Może podpowiem. W Pańskim arsenale są też argumenty:
– korupcja jest dobra
– konflikt interesów jest dobry
– fałszerstwa nie mają znaczenia
– manipulacje to tylko inne spojrzenie na dany temat.

Mógłby Pan wymyślić coś nowego? Nudno się robi.

W ubiegłym roku, latem, prowadząc jakieś tam prace remontowe prowadziłem szereg ciekawych rozmów z panem, który dobrze zna się na prawie.
Aferę paliwową skwitował jako wysokie ryzyko w działalności handlowej i dodał, że tak naprawdę korupcja nie istnieje, że to wymysł i zawiść tych, którym ktoś nie dał, albo tych, którzy nie mają dostępu do rzeki przepływu pieniędzy…

Przy dzisiejszych możliwościach manipulacji można każdą wartość dodaną zminusować i odwrotnie

Pozdrawiam serdecznie i wyłączam się na dni kilka


Panie Zbigniewie Drogi

Proszę się przez chwilę nie ekscytować własną elokwencją tylko jeszcze raz przeczytać, co napisałam. Żeby było Panu łatwiej – podkreślę, dobrze? :)

Znaczy kilometrowy spread nie ma znaczenia, tak?
To niech Pan sobie weźmie taką Polskę, dla przykładu. W Suwałkach -10C a w Szczecinie -1C. Bierzemy pod uwagę tylko Szczecin ( przy spredzie rzędu 1200 km, bo również taki stosują te szacowne instytucje) i co nam wychodzi? No CIEPŁO jest! – proszę wysokiego sądu.

Na moje proste słowa Pan odpowiedział tak:

W podanym przez Panią przykładzie Szczecina i Suwałk – jeśli będziemy tylko z tych dwóch stacji robić systematyczne pomiary i do analizy brać średnią, to i tak nam wyjdzie całkiem dobrze, czy w perspektywie wieloletniej Polsce klimat się ociepla czy nie.

Czytać dokładnie, panie Zbigniewie. I rozumieć. :)


@Magia

I co z tego.

Nawet jeśli na całą Polskę (w skali analizy globalnej) będzie tylko jeden punkt pomiarowy, to i tak wystarczy do pokazania trendu.

Cała Pani metoda, to łapanie za słówka…
Takie żałosne podrygi ku uciesze półgłupiej gawiedzi.


Marku

Niezbadane są wyroki, jakie wydają relatywiści i specjaliści od heglowskiej dialektyki. :)

Trzymaj się ciepło.


Panie Zbigniewie

Nawet jeśli na całą Polskę (w skali analizy globalnej) będzie tylko jeden punkt pomiarowy, to i tak wystarczy do pokazania trendu.

Niewątpliwie ma Pan rację, albowiem nie ma żadnej różnicy między -10C a -1C.
Szczególnie dla półgłupiej gawiedzi.

Papatki. :)


Panie Jerzy

Czuję się wyróżniona.
;)

A teraz naprawdę spadam lotem koszącym ku poduszce.
Dobranoc. :)


@All

Dla wyjaśnienia.

Magia insynuuje, że analizy HADCRUT, GISSTEMP czy inne podobne maja na celu dokładne odwzorowanie temperatur w określonych rejonach planety.

Tymczasem analizy te nie mają takiego celu.

Analizy te mają za to dużo powiedzieć o trendzie zmian. I faktycznie mogą pokazać, czy temperatura w jakimś (stosunkowo dużym) regionie rośnie czy maleje.

Nie ma znaczenia, dla wyznaczenia trendu w Europe, czy w Polsce będzie jedna czy dwie czy nawet więcej stacji pomiarowych, bo nikt z analiz tych nie ma zamiaru dowiadywać się jaka była temperatura ani Suwałkach ani w Szczecinie, ani nawet jaka w Polsce była. Istotne jest tylko czy w skali kontynentu i ewentualnie jego rozległych regionów (np. basen morza Śródziemnego) temperatura rośnie czy maleje i ile dokładnie te zmiany wynoszą. I do tego nie ma znaczenia, czy baza pomiarowa to -10 stopni czy -1. A nawet – co pokazałem w linku kilka akapitów wcześniej – wybranie cieplejszej bazy skutkuje wyliczeniem nieco niższego wzrostu (czytaj: obszary chłodniejsze ocieplają się szybciej niż cieplejsze) – dokładnie na przekór denialistom – czyli faktycznie – półgłupiej gawiedzi !

I tyle na definitywne odchodne.


Gorący styczeń

Jest już dostępna najnowsza reanaliza NCAR za cały “mroźny” styczeń 2010:

Cytuję za Pawłem Djakowem:

Spory obszar Azji, niemal cała Europa i wschodnia część Stanów Zjednoczonych była pod wpływem silnych odchyleń ujemnych. Chłodna była też Alaska, oraz nieduża część Antarktydy. Reszta globu była głównie pod wpływem odchyleń dodatnich, szczególnie zaś wysokie odchylenia dodatnie notowano w części obszarów polarnych (Spitzbergen, Nowa Ziemia), w Grenlandii, Kanadzie, północnej części kontynentu afrykańskiego, większej części Antarktydy, oraz na Bliskim Wschodzie i w południowej części Azji.

To wszystko złożyło się na fakt bardzo ciepłego stycznia z odchyleniem +0,49 (wyliczonym przez NCAR). Anomalia stycznia wyliczona z satelitarnych pomiarów UAH, będzie znacznie wyższa i osiągnie zapewne ponad 0,60 stopnia, a więc będzie wyższa od dotychczasowego rekordu z 2007 (+0,594).

Grafika w dużej rozdzielczości tutaj

To tak, co by nie zapomnieć, że “voodoo-science” wciąż działa :-)

Zgodnie z prognozami, wg. serii pomiarów satelitarnych UAH, oraz RSS, styczeń 2010 okazał się najcieplejszym styczniem w historii pomiarów. Odchylenie stycznia wyniosło +0,72. Poprzedni rekord, zanotowany w styczniu 2007, to +0,59. Jest to już drugi rekord, po listopadzie 2009, notowany przez tę serię, w ostatnich miesiącach.


science

Niestety cała nauka en masse, wliczając to paleontologię, archeologię, chemię, histroię.... dostał w plecy przez wieloletnie maniuplacje danymi przez naukowcow zatrudnionych w instytutach “proociepleniowych”.

Dziś już na szczęście ruch ferment ruszył na całym świecie. Jst szansa, żeby wyjść z tego zaklętego kręgu polityczno-medialnego, kręgu w którym bezczelnie wykorzystano naukowców, przekupiono ich w pewnym sensie dając im bezpiczne zatrudienie. ( Bo czy utrzymałby się jakiś denier w takim instytucie? No nie sądzę. )

Panie Zbigniewie, niech mi Pan powie co jest lepsze ocieplenie klimatu czy jego ochłodzenie? Czy lepiej żyć w kolejnej małej epoce lodowej czy może lepiej w klimacie takim, który pozwala w Zielonej Górze hodować winogrona. Zwłaszcza, że nie ma żadnych danych, które by wskazyały na to, że pół świata znalazło się pod wodą podczas tych cieplejszych okresów.

Co więcej nawet gdyby było ocieplenie, to człowiek nie ma na nie najmniejszego wpływu – z pewnością czytał pan rownież prace deniers w których jest wykazane jak niewielki jest wkład człowieka produkcję CO2 w stosunku do dzialaności np Oceanów…


@Lagriffe

Witam,

Dwie kwestie Pan poruszył:

W pierwszej pozwolę się nie zgodzić. Antropogenicznego CO2 jest bardzo dużo (obecnie ok. 110 GT CO2 rocznie a emisja ta rośnie eksponencjalnie, czyli w sumie co 10 lat wartość emisji się podwaja). Porównując to z sumą emisji wszystkich ziemskich wulkanów szacowaną maksymalnie na ok. 0.25 GT CO2, to mamy, że emisja wulkaniczna, to powiedzmy… ćwierć procenta antropogenicznej.

A do tego mamy przecież jeszcze inne gazy cieplarniane, których teraz nie liczę.

Oceany stabilizują oczywiście zawartość CO2 w atmosferze, ale nie są niezależnym jego źródłem. Oceany mogą pochłonąć lub oddać CO2 i niestety – mamy to niekorzystne sprzężenie z temperaturą. Im ocean cieplejszy, tym próg nasycenia CO2 niższy, czyli wraz z ociepleniem klimatu można spodziewać się, że oceany będą coraz gorszym absorberem CO2. Ponadto – wymiana gazowa ograniczona jest do powierzchni wody i ma poważne ograniczenia kinetyczne – oceany nie są w stanie wystarczająco szybko pochałaniać CO2 z atmosfery nawet wówczas, gdyby z warunków równowagi termodynamicznej jego dalsze wysycanie tym gazem było możliwe.

Na dodatek – można mieć wiele wątpliwości, czy ocean “zakwaszony” przez CO2 jest fajny – należy wziąć pod uwagę, że jest on toksyczny “oddechowo” dla organizmów wodnych oraz że mamy taką oto równowagę chemiczną:

CaCO3 + CO2 + H2O = Ca(HCO3)2

Oznacza to, że nasycenie wody dwutlenkiem węgla utrudni organizmom wodnym wytwarzanie pancerzyków wapiennych…

Kolejne niekorzystne sprzężenie zwrotne dotyczy ogromnych terenów wiecznej zmarzliny Eurazji i Ameryki Północnej, która zawiera spore ilości uwięzionej materii ogranicznej. Jej rozmrożenie to uruchomienie procesów gnilnych, co będzie skutkować emisją dodatkowych ilości gazów cieplarnianych.

W drugiej kwestii – czy ocieplenie będzie czy nie będzie korzystne… Można na to różnie patrzeć. Pies jest pogrzebany w polityce – ocieplenie będzie zapewne miało sporo niekorzystnych skutków dla krajów tzw. biednego południa ale dla krajów naszego regionu będzie w sumie korzystne. Cała zabawa w tempie tego procesu – jeśli ocieplanie klimatu będzie bardzo szybkie, to powstanie wielkie parcie demograficzne na kraje “bogatej północy” spowodowane pogarszaniem się sutuacji w krajach “biednego południa”. Trudno sobie wyobrazić, że miliony mieszkańców bo ja wiem – takiego Bangladeshu (wiem – Bangladesh jest przysłowiowy) przesiedli się w ramach akcji humanitarnej na bezludne równiny ocieplonej Syberii :-)

Co do skutków tzw. ekologicznych całego procesu ocieplenia klimatu wolę się szerzej nie wypowiadać, bo to wielka mina jest, ale powiem tylko, że klimat na Ziemi zmieniał się zawsze no i trudno – byc może foki rzeczywiście będą musiały znaleźć sobie lepsze miejsce do parzenia niż dryfująca kra… Albo wyginą. Tak to jest.

Co do wizji katastrofalnych wiatrów, powodzi i innych zjawisk atmosferycznych – uważam, że są to prognozy przesadzone, nie uwzględniające możliwości adaptacyjnych. Na przykład guzik mnie obchodzi, że zbudowane poniekąd z dykty, pazdzierza i papy amerykańskie “dwellings” trzeba będzie pewno solidnie wzmocnić, żeby skutkiem każdej większej wichury nie było wymazanie miasteczka z mapy USA. Ale jak się tam zacznie budować solidniej, to skutki bardziej intensywnych wiatrów nie będą już aż tak dramatyczne. I nie trzeba wówczas będzie całe lato pędzić klimy a zimą grzać na cały regulator, żeby – tak jak to jest u nich obecnie – w ogóle w tych ich durnych domkach życ się dało.

Podobnie w kwestii powodzi. Jakoś jestem bardzo głęboko przekonany, że Holendrzy sobie z powodzią znowu poradzą. Londyn też chyba nie zatonie, ale jak zwykle problem z wyższą wodą będzie miała… Wenecja. Bo tak to już u Włochów jest…

Duże zmiany czekają rolnictwo, ale trudne jest to do oszacowania, bo modele klimatyczne nie sprawdzają się dobrze w takich predykcjach. Zapewne wyższa o kilka stopni temperatura będzie w jednych miejscach skutkować suszą, ale w innych wzrostem opadów. Bardzo trudno jest przewidzieć jaki konkretnie będzie efekt w danym miejscu. To się po prostu okaże.

Jedno jest pewne. Nie ma powodu, żeby szarżować. Nawet jeśli dzisiaj zakręcimy wszystkie kurki, to efekt zobaczymy za lat sto, albo jeszcze później. Ograniczać emisję będzie z czasem trzeba nie tylko z powodu zmian klimatu, ale także z powodu coraz wyższych cen surowców. Zanim opanowane zostana sensowne technologie odnawialnej energii – trzeba budować energetykę jądrową a także – wzorem Szwedów – maksymalnie zintensyfikować wysokowydajna kogenerację. Szwedzi – dzięki takiemu rozwiązaniu – nie mając własnych źródeł gazu w zasadzie nie importują go z innych krajów. Bazują na biogazie otrzymywanym z przetwarzania odpadów, oraz cieple i energii elektryczne z ich spalania. Braki uzupełniają energetyką jądrową. Tylko nie można dać się alarmistom zastraszyć, że w imię ratowania klimatu mamy zarżnąć naszą gospodarkę i całkowicie zmienić nasz styl życia na modłę Indian Hopi. Ale nie ma też co iść w zaparte i udawać, że problemu nie ma.


Mister Zbig

Pozwole sobie odniesc sie jedynie do ostatniego akapitu, albowiem reszta i tak jest powtarzaniem mantry zielonych.
Pisze pan: “Ograniczać emisję będzie z czasem trzeba nie tylko z powodu zmian klimatu, ale także z powodu coraz wyższych cen surowców.” – na razie nie ma podnoszenia cen surowcow, gazu coraz wiecej, ropy coraz wiecej, mozna budowac jadrowa ALE:
1. Energia jest obkladana podatkami od emisji – i stad jej rosnaca cena!!!
2. Jadrowa jest blokowana przez zielone, choc jest jedyna czysta energia. Ale NOW WŁAŚNIE ALE:
Ta energia jest tania w produkcji i przez to podtrzyma spokojnie cywilizacje i jej rozwuj na wysokim i wzrastajacym poziomie. a Zielone chce cywilizacje zniszczyc cenami energii….

Dziękuję uprzjemie za uwagię. jestem niebywale niewykształconym DENIER mającym dostęp do wyjątkowego źródła.

PANIE ZBIGNIEWIE – A może niech Pan zajmie się prawziwym i niezbyt odległym niebezpieczeństwem. A mianowicie efektem Carring8ona i znoszczeniem całej cywilizacji przez rozwalenie całkowite sieci energetycznych przez Impuls ElektroMagnetyczny. To będzie energia spożytkowana właściwie.
Dlaczego żadne rządy się tym nie zajmują? Bo na łbie mają kasę z Ocieplenia. A że są debilami politycy wszyscy, to nie rozumieją, że nic im z tych pieniędzy nie przyjdzie.


@Lagriffe

Ech tam – ceny skoczą. Niech Pan zobaczy co się dzieje… Chiny, Brazylia, Indie a już za chwilę Afryka… wszyscy chcą się na potęgę rozwijać. Zapotrzebowanie na surowce energetyczne będzie rosło ostro wykładniczo… I takoż cena.

Energi jądrowa jest bita przez eko-fiutów z każdej strony i tutaj trzeba zrobić wszysko, żeby np. wyrugować z dokumentów WHO fałszywy dogmat teorii LNT (Linear No Treshold), przez która to dyrdymałę drastycznie wzrastają koszty całej inwestycji (np. koszt przywrócenia w ramach decommisoningu pierwotnej aktywności radiacyjnej gruntu. Po co? Naturalna radiacja w Zakopcu i tak jest wyższa niż w byłaby w Żarnowcu po zakończeniu eksploatacji zakładu jądrowego a nikt nie mówi, że mieszkańcy Zakopanego mieszkają na terenie skażonym?).

Artykuł fajny na ten temat tutaj

A co do flar wiatru słonecznego… No cóż. Niech nas chroni magnetosfera i opatrzność boża. Naprawdę nie mam zamiaru brać sobie kolejnego stracha na głowę... Niech się tym martwią firmy telekomunikacyjne.


Panie Zbigniewie Szanowny

To dotyczny nie firm telekom, ale calej energii na swiecie, przesylu prad. EMP rozwali transforamtory w stacjach przeslowych, w elektrowniach. Odbudowanie infrastruktury przerwiduje sie na 20 lat.
20 lat bez pradu! Czy pan sobie wyobraza nawet 5 miesiecy w kraju bez pradu? Jakie beda natychmiastowe konsekwencje i po jakim czasie rozpocznie sie kanibalizm, chaos, morderstwa…. A wojska nie ma, bo tylko zawodowe…

No prad siada – caly. Efekt? Brak wody, jedzenia, benzyny, skelpy nie dzialaja… wszystko siada natychmiast. Jak za skinieiem rozdzki.

Pisal Pan jeszcze o Svensonach – Svenosoni wymyslili jakis czas temu, ze pozamykaja jadrowe i zrobia na wiory. To sa wielkie umysly.


Svensoni

Ale póki co mają i jedno i drugie… I dobrze na tym wychodzą.

Z energią jądrową problem jest taki, że eko-fiutom udało się ludziom wmówić, że każda elektrownia to tykająca bomba lub Czernobyl… Udało im się to rónież w Szwecji, ale zdaje się, że nawet tam idą lepsze czasy dla energetyki jądrowej i tamtejsi politycy jakoś wycofali się z głośnych kiedyś deklaracji phase-out.

W Polsce powinno się optować za nuklearną kogeneracją (czyli zasilanie w prąd i ciepło), jako najzdrowszym rozwiązaniem, ale czy uda się akurat ten optymalny wariant zrealizować – nie dam głowy.

A co do EMP – może sobie Pan sam zrobić takie urządzenie – jest wielkości dużego kija od szczotki i zamienia energię wybuchu w impuls elektromagnetyczny. Nie znam się na tym, ale zdaje się, że o ile telekomunikacja przy tym siada, to energetyka – z natury dobrzez zabezpieczona przed przepięciami (pioruny) jednak przeżywa:

http://www.abovetopsecret.com/forum/thread59555/pg1

Impuls z tego kija od szczotki jest lokalnie większy od słonecznego. Takie coś załatwiłoby całą telekomunikację w Warszawie…

Pozdrawiam,


Niet

EMP zalatwlo juz w Kanadzie kawałek kraju i Nowy Jork zaciemnilo.
A tu nie chodzi o przepiecia tylko o stopienie transformatorow.

Prosze o tym poczytac. Czy to w NASA czy gdzie indziej.

Masa tego jest wszedzie. Nie mozna sie opierac na: ALE ZDAJE SIE


@Lagriffe

Dobra,

Poczytam sobie – takie źródło znalazłem:

http://www.futurescience.com/A2473-EMP-Commission.pdf

Pozdrawiam.


Komentarzy przybyło, jak widzę.

I to za sprawą pana Zbigniewa, który od dawna “oddala się definitywnie” nie odchodząc. :)

Zanim odniosę się do danych z NCAR muszę dojść do przytomności po przeczytaniu tego (pokreśliłam co nieco):

Zbigniew Szczęsny

Nie ma znaczenia, dla wyznaczenia trendu w Europe, czy w Polsce będzie jedna czy dwie czy nawet więcej stacji pomiarowych, bo nikt z analiz tych nie ma zamiaru dowiadywać się jaka była temperatura ani Suwałkach ani w Szczecinie, ani nawet jaka w Polsce była. Istotne jest tylko czy w skali kontynentu i ewentualnie jego rozległych regionów (np. basen morza Śródziemnego) temperatura rośnie czy maleje i ile dokładnie te zmiany wynoszą. I do tego nie ma znaczenia, czy baza pomiarowa to -10 stopni czy -1. A nawet – co pokazałem w linku kilka akapitów wcześniej – wybranie cieplejszej bazy skutkuje wyliczeniem nieco niższego wzrostu (czytaj: obszary chłodniejsze ocieplają się szybciej niż cieplejsze) – dokładnie na przekór denialistom – czyli faktycznie – półgłupiej gawiedzi !

Szczypanie się nie pomaga…


Panie Zbigniewie

Bardzo dziękuję, bez ironii, za przytoczenie wyników NCAR. A jeszcze bardziej, ale w tym przypadku kulając się ze śmiechu, za cytatę z Djakowa (kto on jest?, tak przy okazji)

To piękny przykład manipulacji informacją. Ale po kolei…

Kiedy, ładnych kilka dni temu, pisałam do dr Pino, że wiosna jest odwołana, nie napisałam tego z powodu, że nie miałam co począć z fusami po kawie.
Napisałam tak, gdyż ponieważ już w połowie listopada ubiegłego roku przeczytałam sobie przewidywania emerytowanego meteorologa oraz “zaprzeczacza” – pana D’Aleo.
Onże, wychodząc na przeciw “ocieplonym” modelom komputerowym, które nie potrafią przewidzieć pogody z 7-10 dniowym wyprzedzeniem, stwierdził, że:
– zima w 2009/2010 w pasie średnich szerokości geograficznych półkuli północnej będzie dużo ostrzejsza i dłuższa, będzie charakteryzować się bardzo dużymi spadkami temperatur oraz wyjątkowo obfitymi opadami śniegu
– w Arktyce zaś, w tym samym okresie, nastąpi ponadnormatywny wzrost temperatur

[Na tą okoliczność uzupełniłam nawet domowe zasoby przeciwśniegowe. A co?]

A to wszystko z powodów niezmiernie naturalnych, oraz powtarzających się quasi-cyklicznie choć z różnym natężeniem.

Do naturalnych powodów należy przede wszystkim zmiana Oscylacji Arktycznej na negatywną (ujemną) – skutkująca ocieplaniem się regionów polarnych, która powodowana jest zmianą kierunku wiatrów wiejących w stratosferze.
Niestety, tam też wieją wiatry a zmiana ich kierunku z zachodniego na wschodni (z czym mamy aktualnie do czynienia) odbywa się circa co dwa lata. Dlatego też proces ten nosi nazwę Quasi Dwuletniej Oscylacji (wiatrów strefowych), czyli QBO.

Ponadto ludzkość wkroczyła dumnie w zimną fazę Dziesięcioletniej Oscylacji Pacyficznej (PDO), co potęguje bezpośrednio wpływ klimatyczny El Ninio (tym bardziej chłodny na średnich szerokościach, bo mamy wschodnią QBO a indeks oscylacji południowej – SOI – jest ujemny i dalej spada “na ryj”), gdzie jak wiadomo te ostatnie zjawisko, czyli “Chłopczyk” również wpływa pięknie na zmiany przewidziane i opisane powyżej.

Pan D’Aleo już trzy miesiące temu nabijał się głośno (słusznie, jak się okazuje) z “antropogenicznie ocieplonych”, którzy nawet nie zająkną się o naturalnych przyczynach tych zjawisk, za to będą znowu głośno wrzeszczeć o tym, jak Arktyka się ociepla a misie polarne giną. Wszystko za przyczyną ludzkości i jej produkcji CO2. Cytata z Djakowa oraz proroctwa profesora Barbera świetnie się w ten scenariusz wpisują. Nieprawdaż?

Jako ciekawostkę podam, że jeden z naszych rodzimych oceanologów, należący do Wszechświatowego Klubu Antropogenicznie Ocieplonych zapodał nader śmiałą i kategoryczną “prawdę naukową”, że zjawiska El Ninio i La Ninia muszą być produktem ludzkiej działalności, bo (cytuję) “w holocenie ich nie było”. O takich “bzdetach”, jak na przykład cykle Milankovicia cicho, sza! :)

Gdyby ktoś chciał zapoznać się w ostatnim wpisem na ten temat (czyli zimy jaką mamy oraz dlaczego) emerytowanego “zaprzańca”, meteorologa D’Aleo, to proszę zajrzeć tu. Wewnątrz tego tekstu znajduje się również odnośnik do rzeczonych przewidywań z listopada 2009.

Biedny pan Zbigniew, biedny miś…


Czytam dalej... notując, jak następuje:

Zbigniew Szczęsny

Antropogenicznego CO2 jest bardzo dużo (obecnie ok. 110 GT CO2 rocznie a emisja ta rośnie eksponencjalnie, czyli w sumie co 10 lat wartość emisji się podwaja). Porównując to z sumą emisji wszystkich ziemskich wulkanów szacowaną maksymalnie na ok. 0.25 GT CO2, to mamy, że emisja wulkaniczna, to powiedzmy… ćwierć procenta antropogenicznej.

Zbigniew Szczęsny

Cała zabawa w tempie tego procesu – jeśli ocieplanie klimatu będzie bardzo szybkie, to powstanie wielkie parcie demograficzne na kraje “bogatej północy” spowodowane pogarszaniem się sutuacji w krajach “biednego południa”. Trudno sobie wyobrazić, że miliony mieszkańców bo ja wiem – takiego Bangladeshu (wiem – Bangladesh jest przysłowiowy) przesiedli się w ramach akcji humanitarnej na bezludne równiny ocieplonej Syberii :-)

Zbigniew Szczęsny

Zapotrzebowanie na surowce energetyczne będzie rosło ostro wykładniczo… I takoż cena.

Zbigniew Szczęsny

koszt przywrócenia w ramach decommisoningu pierwotnej aktywności radiacyjnej gruntu.

Szczypanie się zdecydowanie tu nie wystarczy. Awans społeczny w postaci umieszczenia mojej awatarowej osoby w “akademickim półświatku” też nie.
Przydałby się kij. Najlepiej “hokejowy”...


Lagriffe

Przepraszam, musiałam troszkę ochłonąć. :)

Powtórka z efektu Carringtona nie jest niemożliwa. Zdarzyło się raz (przynajmniej o tym “razie” wiemy z całą pewnością), może zdarzyć się i drugi.
Przepowiednie NASA z 2006 mówiły o dość gwałtownym przebiegu 24 cyklu słonecznego. Przeciwnicy tych przepowiedni kontentują się prawie już dwuletnim zanikiem aktywności słonecznej, porównując ją do powrotu minimum Maudera.

Jednakże dopiero teraz powinna nastąpić wzrostowa fala aktywności słonecznej. Jak będzie – zobaczymy. Wiele zależy od polaryzacji pól magnetycznych Słońca i pola Ziemi oraz od tego czy do rozbłysku klasy X dołączy CME.

Może to i herezja, co powiem – ale moim zdaniem Majowie mieli większe pojęcie polach magnetycznych Słońca i zmianach ich polaryzacji niż my teraz (w oficjalnej heliofizyce; o tym co się dzieje w tajnych ośrodkach badawczych jeden Bóg raczy wiedzieć :).
Herezja druga, to jakieś wewnętrzne przekonanie, że “Ci, którzy wiedzą więcej” przygotowują się do takiej ewentualności. Po cichu.

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.


Dla potomności - wyniki kwerendy blogowej:

Fałszowanie nauki

Szczęsny

Zatem na początek tzw. drop post – czyli bardzo krótka zajawka tematu, który mnie ostatnio dręczy i który chciabym jakoś szerzej opracować. Mam na myśli fałszowanie danych naukowych z powodów biznesowo-politycznych oraz coraz powszechniejsze podporządkowanie naukowej wiarygodności tymże interesom.[...]
Pokazują tendencję, kiedy opanowane przez ekologistów agencje “mijają się z prawdą” pokazując nam rzeczywistość nieco inną od prawdziwej. Odczyty temperatur globalnych z terenów Rosji były przez należącą do NASA, źródłową agencję GISS przesunięte o miesiąc, co skutkowało poważnym, dodatnim błędem tempa ocieplania się klimatu (GISS jest kierowany przez znanego ekologistę dr. Jamesa Hansena, autora słynnego stwierdzenia, że “kompanie petrochemiczne są winne zbrodni przeciwko ludzkości”).

Tymczasem – wbrew trendowi globalnego ocieplenia obserwuje się przyrost masy lodu antarktycznego i ochładanie wód południowych, co jest niezgodne z obowiązującym modelem i póki co – pozostaje bez wyjaśnienia. Czekami i patrzymy, co będzie dalej.

Wystarczyły 2 (słownie: dwie) konferencje (Power Ring 2009 oraz dopiero co odbytej Najnowsze Wymiary Polityki Klimatycznej) i otarcie się o marynarki luminarzy nauk klimatycznych, by wypisywać to, co widać we wszystkich komentarzach Szczęsnego, wymyślając każdemu – kto nie daje się uwieść wątpliwej jakości “blichtrowi klimatologii głównego nurtu” – od bałwanów, cieniasów, przygłupów, wioskowych głupków, półgłupiej gawiedzi…

Pominęłam jakiś epitet?


Magia ci co wiedza lepiej

Jak donosza moje zrodla to USA z cichapęk coś tam grzebią w elektryce. No i jeśli rypnie i oni przetrwają, to od nowa będą największą potęgą...

A jak wiadomo wystarczyłoby tylko trochę zainwestować w ochronę tranzystorów i stworzy plan wyłączeń sciei Europejskiej, światowej…. Nic takiego.
Ale nikt nie wierzy, że to możliwe. Bo historia ostatni 150 lat o niczym takim nie mówi…

Również mam na ten temat dodtakową teorię spiskową, along the lines globalnego ocieplenia i CO2.
jeśli Carrington by walnął, to populacja sama się zmiejszy i sami wrócimy do epoki kamienia łupanego, bez administracyjnych zarządzeń ekologicznych.
Możliwe, że rządy opanowane w dużej mierze przez Buzko podobnych ekofreaków specjalnie nie robią żadnych ruchów.
Ludzie u władzy może się przygotują, po cichu i po rąbnięciu stworzą nowy system feudalny…
Tak se myślę tylko głupio


Lagriffe

Uważaj, bo zaraz ktoś zakwalifikuje Cię do grona tych tam, powyżej. :)

Wiesz, mnie do łez (ze śmiechu) doprowadzają gostki, co to tivi oglądają, poprawne gazety czytają, od czasu do czasu wpadną na słuszną konferencję i “wszysko wiedzom”.
Żadnemu nie przyjdzie do głowy zastanowić się, że przecież sporo z tych tzw. “teorii spiskowych” stało się faktycznymi spiskami, które miały miejsce i zostały udowodnione (po odtajnieniu różnych dokumentów) ponad wszelką wątpliwość.
Nawet ta pseudonaukowa kupa klimatyczna, pt. “hide the decline”.
A pies ich trącał... nosem.

Wracając do tematu, przewidywania dot. 24 cyklu są jakie są (cykl o możliwym gwałtownym przebiegu), choć nie przebiły się do medialnego mainstreamu.
Faktem jest też, że od paru lat dzieją się też jakieś “dziwadła” z polem geomagnetycznym, ale w tym temacie to już w ogóle cisza zapadła. (Jak chcesz, to spróbuję odszukać i podać linki).
Faktem jest również to, że te zmiany nie dotyczą tylko Ziemi.
Faktem jest też, niestety dla “luminarzy poprawnej nauki”, że dzięki postępowi technologicznemu coraz większy udział w podawaniu informacji mają amatorzy-hobbyści i są to informacje, którym nawet NASA nie jest w stanie zaprzeczyć (choć może wyczyścić fotosklepem swoje własne zdjęcia lub całkiem je zdjąć sprzed ludzkich oczu, jak ostatnio).
Jeśli ktoś potrafi myśleć, to zaczyna zbierać różne dane i układać je w jakiś tam większy obrazek… co natychmiast i zgodnie z rozkazami zostaje wyśmiane, jako “teoria spiskowa”. (Na te rozkazy też są dowody. :)

Jak pisałam, powtórka z 1859 jest możliwa. Nasze Słoneczko właśnie zaczęło wchodzić w fazę wzrostową swojej aktywności.
Plama 1045 urosła dwa dni temu do gigantycznych rozmiarów i dała całkiem przyjemny rozbłysk klasy M. Jeszcze dziś ostrzeżenie przed sztormem magnetycznym pozostaje w mocy a już pojawiły/uaktywniły się 1046 i 1047.

Noooo, ale jak przykazano – Słońce nie ma żadnego wpływu. Na nic. :)

Co robią z tymi prognozami “elyty”, Bóg jeden raczy wiedzieć. (Nawet nie wspominaj mi o Buzku! Jego gorliwość w wypełnianiu poleceń już została doceniona.)
Marzenia o depopulacji i wprowadzeniu feudalnego totalitaryzmu nie są żadnymi bajkami. Dowodów na socjopatię “elyt” jest aż nadto. Ino trza grzebać w ich własnych dokumentach. Takich, jak dla przykładu Memorandum 200 Heńka Kissingera, Agenda 21 Klubu Rzymskiego czy “Ecoscience: Population, Resources, Environment” autorstwa Ehrlich‘ów i Holdrena, że o książkach profesora historii – Quigley’a nie wspomnę.
Choć, jak pokazuje praktyka, zawsze znajdą się pożyteczni idioci, którzy zaprzeczać będą nawet temu, że dawne towarzystwa eugeniczne zmieniły nazwę na towarzystwa planowania rodziny.

Ja robię tak (od zawsze, żeby nie było) – mając nadzieję na spełnienie się najbardziej optymistycznego scenariusza przygotowuję się na najgorszy z możliwych.

:)


MAGIA EUGENICZNA

Zapomniałaś jeszcze o Huxleyu, ktry po wymyśleniu chloroformu zaproponował likwidację przeludnienia w wybranych krajach. Na pytanie “ A kto będzie decydował, kogo uśpić?” odpowiedź brzmiała: Administrator.

Kissinger to ta sama historia mniej więcej. Maltuzjanskie idee wiecznie żywe.

Co do przygtiwania do najgorszego… w tym rzypadku nie jest to łatwe. B na ile nakupisz żarcia? A jak się dowiedzą, że żarcie masz to i tak zaatakują.
Zaszyć się gdzieś na prymitywnej wsi można, z wodą na korbę.... Tylko istotnie wymagane przygotowanie i zapewnienie przeżycia na wiele wiele lat…

Ludzie nigdy w to zagrożenie nie uwierzą, bo cała historia ludzkości nawet o czymś takim nie wspomina, poza spalonymi telegrafami w 1849 – ale że szkodliwość żadna, to wzruszyli ramionami.
Nwy Jork i kanada zaciemnione, też zlekceważono…. I nadal mamy przeświadczenie, że nic nam nie grozi, że atmosfera to super pierzyna.

Oj głupie te ludzie głupie. A wystarczy żeby Yellowstone pierdzielnął jeszcze raz, na ten przykład… Albo jakiś meteor się zajwił... tu co prawda obserwują, ale ratunku nie ma.

No cóż. Kupować ryż, olej.. mleko w proszku… Świeczki i modlić się żeby nie rąbnąwszy.
nawet jeden znajomy astronom to lekceważył – bo skąd wiadomo, że walnie.
Dziwię się, serio.
Jeśli się to zdarzy, to będzie to największa katastrofa w historii ludzkości z niewyobrażalnymi dłgofalowymi stratami ludzkimi.


Jaka eugeniczna? Ja?

Wypraszam sobie. :D

Nie tylko o Huxleyu “zapomniałam”. Tych psychopatów było i jest na pęczki. Medialnie, to oni wszyscy i każdy z osobna za potulne owieczki robią. Pijarowo.
W rzeczywistości każde ich działanie kończy się sukcesem tylko dla nich samych a miliony zdychają z głodu, chorób i wojen.
Długo by można…

Z drugiej strony, nie każdy z tych, którzy mają wpływ, jest wytrzebionym knurem. Znaczy – wieprzem. Skończoną świnią.
Ostatnimi laty walka buldogów pod dywanem nabrała rozmachu. I jest to nadzwyczaj pokrzepiające.
Zauważyłeś, że Heniek K. zniknął całkiem z pola widzenia? Chodzą ploty, że na stałe. Ploty, podkreślam wężykiem, choć takich “zniknięć” jest więcej. ;)

Mam to szczęście, że mam kawałek ziemi na wsi zabitej dechami. Z własnym ujęciem wody (też na korbę). Narzędzia ręczne. I nasiona różne niezmodyfikowane, które mogę wykorzystać bez względu na to, czy coś niedobrego się wydarzy. I parę drzew oraz krzewów, owocujących. A nade wszystko – dobrych sąsiadów.

Jak by to powiedzieć... nie przeszkadza mi, jeśli ktoś nazwie mnie paranoiczną mrówką. Byłoby gorzej gdybym ubzdurała sobie być konikiem polnym. :)


Ide ziemi szukac

Bo to jest jedyne rozwiazanie. Tylko pamietaj musisz moc sie obronic.


I to jest słuszna koncepcja.

Ale nie odchodź za daleko. :)


re: Klimatyczne voo-doo, suplement do dyskusji

ta dyskusje zniknela z rozmowtxt z lewej strony
czyzby niepoprawna była?


Nie, Lagriffe

Po serii coraz mocniejszych epitetów Szczęsnego zmieniłam kategorię tej notki na “archiwum”. Nie chciałam więcej czasu tracić na pilnowanie i kasowanie kolejnych “komentarzy” wrzucanych przez tego osobnika.

To dlatego nie widać tej notki w nowych w “rozmowach TXT” po lewej stronie.


Jeszcze słowo

do tego fragmentu Twojego komentarza:
“Ludzie nigdy w to zagrożenie nie uwierzą, bo cała historia ludzkości nawet o czymś takim nie wspomina, poza spalonymi telegrafami w 1849 – ale że szkodliwość żadna, to wzruszyli ramionami.”

“Cała historia ludzkości” wspomina o “gniewie niebios” (potopie, przesunięciach kontynentów, ginących w morzu starych i wyłaniających się z niego nowych lądach, dziwnym Słońcu i czerwonej tarczy jego córki – Wenus) aż nader często. Od Australii, przez Chiny, Sumer i Babilonię, przez krainy Afryki i Egipt aż po obie Ameryki. Wszędzie.

Większość współczesnych ludzi nie wierzy i nie uwierzy, bo dali sobie wmówić, że starożytne przekazy w każdej możliwej “odkrytej” kulturze to tylko “mity”. Nie potrafią przenieść alegorii i metafor zawartych w tych opowieściach na twardy grunt.
Dla mnie zaś (ale na szczęście nie tylko :), zupełnie niepojętym jest, w jaki sposób takie “mity” mogły pojawić się tysiące lat temu w każdej kulturze jeśli to tylko były “mity”.

Na szczęście nie istnieje tylko jedna ścieżka czasu…

Pozdrówienia zakręcone. :)


Subskrybuj zawartość