Kto kogo chroni, czyli …

Pan Eugeniusz Wójcik, po długich perturbacjach z komornikiem Albertem Masternakiem i sędziami SR w Środzie Śląskiej oraz prokuratorami Prokuratury Rejonowej w Środzie Śl., a też prokuratorami prokuratur: okręgowej i apelacyjnej w Środzie Śl., którzy zostali wytypowani do spraw oznaczonych: Ds. 1071/06; Ds. 238/07; Ds. 1135/07; Ds143/08; Ds. 1441/07 udał się, wraz z wieloma poszkodowanymi działaniami komornika w Środzie Śl. do
prokuratora okręgowego we Wrocławiu, aby przedstawić skalę problemu jaki niewątpliwie ma miejsce w rewirze tego komornika, jednocześnie składając wniosek o przeniesienie postępowań prokuratorskich do innego okręgu, aby sprawa mogła zostać rzetelnie zbadana.

Ludzie ci otrzymywali zapewnienia, że ich wnioski o przeniesienie do innego okręgu są merytorycznie zasadne i zostaną właściwie rozpoznane.
Wizyty w powyższej sprawie tychże osób miały miejsce w okresie: jesień 2007 wiosna 2008. Mimo wielokrotnych spotkań obietnice te nie zostały spełnione.

W związku z powyższym grupa tych samych osób udawała się na kolejną rozmowę, tym razem z prokuratorem Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu, gdzie z kolei poskarżyli się na bezczynność prokuratora okręgowego z Wrocławia.

Szef Prokuratury Apelacyjnej zapewniał tych ludzi, że osobiście zbada sprawę, a ponadto spowoduje przeniesienie spraw dotyczących komornika ze Środy Śl. do innego okręgu.

Wygląda jakby się wszyscy nagle nie wiadomo czemu zmówili… Ten pan również słowa nie dotrzymał.
A sprawy dalej – jak to się potocznie mówi – leciały swoim torem: wszystkie dotyczące Masternaka i poszkodowanych zostały „rozpoznane”* przez sąd w Środzie, po czym umorzone.

Wracając do sprawy pana Eugeniusza Wójcika, należy wskazać, że po jego działaniach mających na celu wyegzekwowania właściwego prawa, pierwsza reaguje pani prokurator Prokuratury Krajowej.
Po zapoznaniu się ze sprawą dotyczącą komornika sądowego w Środy Śląskiej, a też domniemanych wierzycieli, sprawę skierowała do ponownego rozpoznania – Sygn. akt 1 DS. 1281/08 Prokuratura Rejonowa w Środzie Śląskiej.

Do tej sprawy poszkodowany (E.W) przedstawił mechanizm jaki funkcjonował w grupie osób, których zamiarem było pozbawienie go domu – dodajmy udanego zamiaru.
Fałszywi wierzyciele, na co wskazują dowody, składali fałszywe zeznania przez sądem i w prokuraturze, na co dołączył szereg niezbitych dowodów rzeczowych w postaci właściwych dokumentów, iż żądania „wierzycieli” były bezpodstawne i opierały się głównie na zmowie. Więc w całości były fałszywe.

Pan Wójcik dostarczył także niezbite dowody przeciw komornikowi, który świadomie działał na jego szkodę. Komornik, pomimo że dysponował postanowieniem Sądu Apelacyjnego o wstrzymaniu egzekucji, tej nie wstrzymał. Sygn. akt I A Cz 246/06. Postanowienie zostało wydane w dniu 13 marca 2006 tj. już na trzy miesiące przed dokonaniem bezprawnej eksmisji, o której komornik nie raczył powiadomić poszkodowanego. Pod nieobecność poszkodowanego wtargnął do domu Eugeniusza Wójcika.
‘Czynności’ tej dokonał w asyście policji.
E. Wójcik nie miał pojęcia o tym, że jest eksmitowany i właśnie traci dom.
Poszkodowany dostarczył również dowodów na niezrozumiałe, irracjonalne działania funkcjonariusza policji, który miał zbadać sprawę dotyczącą działań pana komornika.

Co robi policjant?
Otóż zamiast przestawiać dowody popełnienia przestępstwa przez komornika, choćby taki, że ten posłużył się nieważnym operatem szacunkowym sprzed dwóch lat , ukrywa ten fakt i załącza do akt sprawy ostatnią stronę tego operatu, co wypacza istotę rzekomo badanej sprawy. Zataja też wiele innych dowodów, co wskazuje na poplecznictwo jego działań.
Skarga na funkcjonariusza KPP w Środzie Śl. choć dawno złożona utknęła w przepastnych szufladach tej jednostki. Pan Wójcik do dnia dzisiejszego nie otrzymał nawet wzmianki na temat złożonej (za potwierdzeniem odbioru) skargi (sic.).

Egzekucja komornika, o czym wspominaliśmy w poprzedniej publikacji, opierała się na jego wycenie „z drogi”, na którą to wycenę poszkodowany Eugeniusz Wójcik złożył 11 skarg.
Wszystkie te skargi sąd przekierował do komornika Masternaka, który nie powiadomił poszkodowanego o sporządzeniu operatu szacunkowego i o terminie eksmisji – tych dokumentów pan Wójcik nie widział, nigdy nie zostały jemu przedstawione, żadnych nie podpisał.

Co dzieje się dalej?
Prokuratura Rejonowa w Środzie Śląskiej odmawia wszczęcia śledztwa, które zostało już wszczęte (?) na co E.W. składa swoje zażalenie. Czyni to 17 grudnia 2008 roku.

I tutaj mamy pewną niespodziankę, która przeczy ogólnie prezentowanej tezie, że polski wymiar sprawiedliwości jest niewydolny i działa opieszale…

Wójcik swoje zażalenie składa 17 grudnia, czyni to w porze obiadowej (ok. 14:30) – bezpośrednio w biurze podawczym prokuratury Rejonowej w Środzie Śląskiej.

Prawdziwe kuriozum!

Tego samego dnia, tj. 17 grudnia 2008 roku, Prokuratura Rejonowa w Środzie Śląskiej wydaje Zarządzenie o odmowie przyjęcia zażalenia (1 Ds. 1281/08).

Dnia 22 – 11 – 2008 r. Pan Eugeniusz Wójcik złożył zawiadomienie o możliwości popełniania przestępstwa mającego na celu pozbawienia go majątku, w wyniku których działań stracił znaczny majątek o wartości ponad jednego miliona złotych.
Zawiadomienie dotyczy dwóch sędziów SR w Środzie Śl.; komornika działającego przy SR w Środzie Śl. oraz biegłego sądowego.

W zarzucie przeciwko pani sędzi podnosi to, że przed licytacją, i w dniu licytacji – 22 lutego 2008r., przyjęła od E.W dokumenty potwierdzające nieważność wyceny wraz z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów stwierdzające nieważność operatu szacunkowego ze względu na jego przedawnienie.

W trakcie składnia w/w dowodów mających spowodować wstrzymanie licytacji, pani sędzia ostrzega składającego, że zostanie on ukarany karą porządkową w postaci grzywny.

E.W jako strona postępowania zgodnie z KPC składał do protokołu owe wiążące dokumenty, które znikają w sposób dziwny z akt sprawy, co stwierdził E.W. przeglądając akta sprawy dnia następnego. Na swoje odkrycie W. składa wniosek (dwukrotnie) o sprostowanie protokołu.
Sędzia w wydanym postanowieniu oświadcza: „iż brak jest w aktach sprawy wyciągów z rozporządzenia, gdyż nie jest to możliwe stwierdzenie, iż dłużnik w trakcie licytacji takie wyciągi przedłożył do akt sprawy.”

Takie oświadczenie pani sędzi jest co najmniej dziwne, gdyż przeczą temu: poszkodowany E.W.; świadkowie obecni w trakcie licytacji, a też sporządzone nagranie z przebiegu licytacji.

To nie jest jedyna przewina pani sędzi, która stosując prawo po swojemu pozbawiła E.W majątku. Za jej sprawą zostaje sprzedany las wartości ponad 300 tysięcy złotych za kwotę jednego tysiąca trzystu złotych! Sędzia nie zauważa również wolnostojącego garażu…

O innych omyłkach, czy bardziej dosadnie – przekroczeniu prawa, świadczą choćby liczne zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, które składali innymi poszkodowani wykazując katalog powstałych strat.

Jest to zaledwie malutki wycinek dziwnego działania prawa w Środzie Śląskiej, z którego wyłania się obraz bezprawia i pojawia się pytanie: kto kogo chroni?

Na odpowiedź, której winni udzielić: Prokurator Generalny; krajowy; apelacyjny; okręgowy oraz KGP. czekają poszkodowani oraz czytelnicy.

Cdn. W nim zostaną ukazane mechanizmy jakimi posługiwała się tzw. ‘gdańska ośmiornica’. Przy zaangażowaniu i pomocy pani sędzi G., oraz niektórych funkcjonariuszy Prokuratury Rejonowej w Gdańsku, pan E.W traci 3, 2 miliona złotych za sprzedany rzepak.
Gdańska prokuratura (rejonowa, okręgowa i apelacyjna) odmawia wszczęcia śledztwa przeciwko zorganizowanej grupie oszustów, która zajmowała się wyłudzeniami towarów na szkodę osób fizycznych i skarbu państwa.
Ponadto ukażemy mechanizm związany z syndykiem i jego grupą, którzy przy pomocy organów wymiaru sprawiedliwości dokonali zamachu na jego prywatny majątek.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@Autor

Szanowny Panie,

Z dużą przykrością czytam Pańskie detalisteczne omówienie sprawy Eugeniusza Wójcika. Z dużą przykrością, ponieważ zdaję sobuie sprawę, że właśnie w taki mafijny sposób, bez kontekstu politycznego, lecz w oparciu o swoisty układ korporacyjno-biznesowy odbywa się grabież na majątku milionów Polaków, którym jak to się mówi: “podwinęła się noga”. Całe życie zbierany majątek może zostać z dnia na dzień zlicytowany za bezcen a człowiek nadal zostaje z długami przekraczającymui wszelkie możliwości spłaty, po tym, gdy zabrano mu wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość.

Miałem okazję obserwować przez moment pracę tzw. likwidatora przedsiębiorstw w okrasie polskiej transformacji i muszę przyznać, że podobnie jak w przypadku komorników – jedynie najniższa klasa istot, w buddyjskiej terminologii – klasa pret żywiących się krwią – jest w stanie uprawiać tę brutalną, zbliżoną do katowskiej, profesję. Niestety – muszę się z Panem zgodzić – w prawie polskim praca komornika jest zbyt łatwa. Wsparty siłowym aprartem państwa komornik nie trudzi się zbytnio nad odzyskiwaniem mienia. Spray trudne od razu idą ad acta bez względu na skalę zadłużenia i okoliczności jego powstania, podczas gdy tzw. sprawy łatwe egzekwuje się natychmiast, z całą bezwzględnością nie oglądając się na elementarne poczucie sprawiedliwości. Po prostu – frajerów łupie się bez litości a cwaniacy zawsze dają sobie radę.

Praca komornika w polsce podlega nprawdę znikomej kontroli. Znane sa przypdaki wrednego komornika z Piły, któremu udało się doprowadzić do zlicytowania za bezcen całości majątku miejscowego biznesmena, którego zadłużenie wynosiło raptem coś ok. ok. 200 tys. złotych, podczas gdy komornik złupił go na prawie 100 mln (zabrano mu dom z posesją, fabrykę wraz z maszynami chyba do przetwórstwa tworzyw sztucznych, jakąś stajnię itd.). Facio został goły i wesoły i wszystko w majestacie prawa – na przetargu gdzieś wieczorem, o którym wokanda wisiała nie dłużej niż pięć minut, ludzie ustawieni przez komornika rozkupili dorobek życia tego przedsiębiorcy za śmieszne pieniądze. Nic nie pomogły protesty i odwołania. Wymogi formalne zostały spełnione i pan komornik może wszystkim powiedzieć, żeby go pocałowali w dupę. Takim dzikim prawem Polska stoi.

Komornicy obłowili się na szpitalach, na zadłużonych firmach państwowych, na niespłacancych przez kilka miesięcy hipotekach milionów obywateli w czasach gwałtownego wzrostu kursu Euro. Te hieny od lat wiodą cudowne życie egzekutorów a ich bezkarność zapewnia kastowy system prawny odziedziczony po PRLu.

Jedynie obywatelski protest, jakaś zorganizowana forma ukrócenia tego procederu ma nikłą szansę doprowadzenia do jakieś poprawy fatalnej w tym względzie sytuacji. Nie wiem, naprawdę nie wiem co zrobić – temat jest trochę tabu. Indywidualny dłużnik ma po prostu przejebane – panuje przekonanie, że sam jest winien swoim problemom – nie doczytał zapisanych drobnym druczkiem ustępów umowy, nie zachował wystarczającej ostrożności, żył ponad stan, itd. Za ludźmi pokroju pana Eugeniusza Wójcika mało kto się ujmie. Mało kto da wiarę jego historii. Pechowy dłużnik i jego rodzina zostają sami wobec bezwzględnej machiny, która bezlitośnie grabi ich z całego majątku i nic nie mogą zrobić, żeby ów proces zatrzymać. Kiedy jest już po wszystkim, zostają bez niczego i nie stać ich nawet na porządnego adwokata.

Tak to jest.


Smutne

lokalna sitwa działa niemal jawnie.
Chory system. Do patologii systemowych wymienionych przez Z.Szczęsnego można dorzucić jeszcze zaspokajanie kosztów komorniczych w pierwszej kolejności, co praktycznie oznacza, że komornik ma bodziec jedynie do ściągania ułamka zadłużenia, który sobie zostawia.


re: Kto kogo chroni, czyli …

Dobrze, że wymiar sprawiedliwości kieruje się faktami i powoli wyciąga konsekwencje wobec takich ludzi jak Pan Wójcik. Artykuł jest bardzo stronniczy, z czego wnioskuję, że nie zadał sobie Pan trudu, żeby dotrzeć do choćby jednego poszkodowanego przez Pana Wójcika.


Subskrybuj zawartość