„Król” wrocławskich syndyków (2)

Nawiązując do publikacji „Król” wrocławskich syndyków i gest Piłata Prokuratury Krajowej” link: http://tekstowisko.com/marekpl/58107.html

Zamiarem niniejszej publikacji ma być ukazanie szczegółów mechanizmu jaki udało się wprowadzić, po by mógł swobodnie funkcjonować w celach: likwidowania podmiotów gospodarczych, bezpodstawnego wzbogacania się kliki, a też wywierania nacisku na osoby poszkodowane działaniami syndyka p. Kuczkowskiego.

Aby taki mechanizm mógł funkcjonować powinny zostać spełnione pewne warunki.
Czy nimi jest koneksja rodzinna, taka jaka w tym „układzie” ma (miała?) miejsce?
Czy od „króla syndyków wrocławskich” części składowe majątku pochodzącego z upadłych firm takich jak: Cukrownia Klecina; PZZ Oleśnica; GS Sobótka; Zakłady Owocowo Warzywne Pietrzykowice; Sp. z.o.o. Przem- Pasz Boguszyce, mają prawo kupować żona syndyka ?
Czy takie prawo posiada(ł) sędzia komisarz I.D.?

dok_synd.jpg

A teraz czas na garść faktów:

PZZ Wrocław
Z umowy sprzedaży wierzytelności zawartej w dniu 99.08.17 pomiędzy Syndykiem masy upadłości Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Rolno – Przemysłowego „PZZ” we Wrocławiu , inż. Józef Kuczkowski wynika, że ‘zestaw’ wierzytelności na ogólną kwotę ok. 89,315 złotych nabyła Leokadia Kuczkowska, właściciel Przedsiębiorstwo Usługowo – Handlowe „LOCK – POL” za 0,6 % wartości. Prywatnie pani L. Kuczkowska jest żoną pana syndyka.

dok_synd_2.jpg

dok_synd_1.jpg

Ta sprzedaż, jak i wszystkie inne prowadzonych przez syndyka, nastąpiła z wolnej ręki.

Cukrownia Klecina
Pan syndyk sprzedaje za bezcen nieruchomości, ruchomości i wierzytelności.
W podobnym układzie sprzedaje również limit produkcji cukru, którego z mocy prawa nie mógł sprzedać ! Jednak dla syndyka chcieć znaczy móc.
Limit ‘za drobne’ sprzedaje cukrowni Ziębice. Czyni to sprawnie i szybko.
Jak nam wiadomo pośpiech był wskazany (nie tylko przy łapaniu pcheł) albowiem zakupem gruntów należących do Cukrowni Klecina zainteresowani byli dwaj przedstawiciele supermarketów.
Prawdą jest, że na wykup gruntów pod cukrownią oferenci złożyli oferty kilkakrotnie wyższe aniżeli została sprzedana cała cukrownia.
Gdzie wtedy było loklane prawo miejscowe? Ile kosztowało milczenie radnych?

GS Sobótka
Pan syndyk działając w układzie rodzinnym, również za bezcen, sprzedaje: wierzytelności, ruchomości, mieszkania oraz elewator i mieszalnie pasz znajdujące się w porcie miejskim o wartości ponad 10 milionów złotych za kwotę niespełna 1 miliona złotych! Sprzedaż następuje z wolnej ręki.

Z przeglądu dokumentów wynika, że syndyk Józef Kuczkowski wszystkie nieruchomości sprzedaje z wolnej ręki za około 1% ich rynkowej wartości.
Na przykład firma Osadkowski kupuje. od syndyka ledwo co oddany do użytku elewator o przybliżonej wartości 97 miliona złotych za 1,2 miliona!?
W tym przypadku (i innych podobnie) innych nabywców nie dopuszczono nawet do rozmów nie wspominając o jakiejkolwiek licytacji, gdyż takie stanowiłby naturalne i niechciane przeszkody w sprzedaży z wolnej ręki z góry wytypowanym osobom.

___________________________________________________________________________
Osobom, które w jakikolwiek sposób próbowały wykazać iż syndyk działał na szkodę skarbu państwa oraz podmiotów upadłych wytacza się armaty w postaci oskarżeń przeciw nim.
Natomiast zawiadomienia o dotyczące syndyka, jego żony i sędziego komisarza są umarzane.
Ot choćby postanowienie z dnia 16 listopada 2007 roku, sygn. akt VI Ds. 88/07 o odmowie wszczęcia śledztwa.

Jakiekolwiek próby wznowienia postępowania (było ich kilka) mające na celu przedstawienie zarzutów o czyn z art. 585 § 1 kodeksu spółek handlowych każdorazowo spaliły na panewce.

Czy klamrą spinającą całość może być tajemniczy pożar obiektów przy ul. Świebockiej we Wrocławiu, latem ubiegłego roku, na terenie których znajdowało się archiwum sądowe pomimo, że od ponad pół roku Sąd Upadłościowy dysponował pięknym nowoczesnym budynkiem przy ulicy Poznańskiej, do którego nie zdążono przenieść akt.
Czego pilnowała policja i stosowne służby na ternie pogorzeliska i dlaczego tak długo grzebano w popielisku? Może ktoś chciał się upewnić, że nic co mogłoby skompromitować niektórych funkcjonariuszy publicznych się nie uchowało?
Sąd Upadłościowy we Wrocławiu od wielu lat posiadał stosowną wiedzę na temat działań układu syndyk & spółka.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Marku

jakąś telewizję trzeba na nich napuścić, Pan sam nie da rady…


WSP Dymitrze

jakaś telewizja już się zajmuje tematem :)

Pozdrawiam


Panie Marku,

znakomicie Panu wychodzą tematy bliskie! Niech Pan nie odchodzi za daleko od Wrocławia i od Polski, bo im większa odległość, tym bardziej się Pan rozpędza i wtedy różnie bywa…


Joteszu

Zgoda!
Nie ma to jak własne podwórko, na którym wszystkie Burki są mi znane
Dziękuję :)


ciekawe...

ciekawe Panie Marku jaka tv się tym zainteresowała, bo przeciez nie każda będzie chciała się zająć taką sprawą, no chyba że pan ma własną tv ? to może wtedy się jakoś uda coś z tym zrobić. Swoją drogą to dość często czytam pańskie artykuły i zastanawiam się skąd w panu tyle werwy i tyle zapału w tym by tak pisać?by się zajmować takimi sprawami? pan jest dziennikarzem z zawodu ?
Pozdrawiam


Markopolo

jeśli Pan uważnie prześledzi Internet natrafi Pan na co nieco :)
Przesłać Panu na prywa skan mojej legitymacji prasowej?
pozdrawiam

PS
własnej tv (jeszcze) nie mam i chyba nie chcę mieć; radio prędzej:)
W tej sprawie odbyły się już dwa spotkania w TVP na Woronicza
Materiał bedzie wkrótce ‘robiony’ na miejscu ‘zdarzenia’

Sądząc po pańskim stażu na TxT i formie zadawania pytań jest Pan bardzo zainteresowany tematem ;) Co nie?


re: „Król” wrocławskich syndyków (2)

trudno nie mówić o zainteresowaniu skoro dzieje się to blisko mnie, a tym bardziej że ciekawią mnie takie tematy:) zajmowałem się kiedyś podobnymi sprawami dlatego tez i takowe mnie interesują. Co do stażu na txt to nie jest on miarą wiedzy na tematy jakie pan pisze, skwapliwie jednak szukałem więcej informacji na temat artykułów które pan pisał i niestety nie mogę ich zbyt wiele znaleźć – poza oczywiście tymi na txt. Co do legitymacji to nie musi mi pan jej okazywać bo do niczego nie jest mi to potrzebne. Będę zaglądał i jestem ciekawy jak pan roegra tą sytuację. Co do tv to jeśli pan będzie wiedział kiedy będzie reportaż to proszę podać, z miłą chęcią obejrzę...
a dlaczego pan woli radio ?


Markopolo

rzecz jasna staż na TxT nie jest żadną wykładnią, miarą wiedzy…
O terminie emisji dam znać
Dlaczego radio?
Dla mnie jest ciekawsze, bardziej wiarygodne i rozbudza też wyobraźnię, zmusza do refleksji i własnych spostrzeżeń z czego ‘okrada’ nas telewizja…
:)


re: „Król” wrocławskich syndyków (2)

może i ma pan racje co do wyobraźni, tylko żeby ta wyobraźnia zadziałała to musi być odpowiedni głos w tym radio…
co do pana artykułów to znalazłem tylko coś dotyczące nicku “Wolny kociewiak” Starogard Gdański ale nawet nie wiem czy to pana dotyczy w końcu Wrocław a starogard to szmad drogi.


WSP Markopolo

należę do nielicznej grupy człowieków znikąd

pozdrawiam sympatycznie z uśmiechem przyjaznym :)

PS

lubi Pan królewską grę?
Może partyjkę?


re: „Król” wrocławskich syndyków (2)

dziękuję za propzycję ale nie skorzytam :) może innym razem.

tzw życie na walizkach ma swoje uroki ale do pewnego wieku, pan widać jeszcze młody więc i być może to się panu jeszcze podoba, niestety najbardziej cierpi na tym rodzina – żona, dzieci, bliscy. Ale takie mamy teraz czasy, że każdy z nas włóczy się po świecie za pieniędzmi.


Stąd ten nick - markopolo

wytrawny podróżnik, odkrywca, poszukiwacz nowych przygód.
Jeśli mnie słuch i wzrok nie myli: wychwyciłem pełną oktawę dźwięków
To jak pomruk przed nadciągającą nawałnicą...


re: „Król” wrocławskich syndyków (2)

to fakt, gdy byłem młody byłem podróżnikiem, odkrywcą ? raczej nie, poszukiwaczem ? również nie, raczej podróżowałem w celach zarobkowych, często spotykałem ludzi miłych, otwartych ale równie często ludzi zamkniętych na los innych. Myślę, że każdy wie – pan również – że życie ludzkie nie jest proste, że nigdy nie jest usłane różami, że są wzloty i upadki i jak to mówią dawni rolnicy – raz na wozie raz pod wozem – tak i wygąldało moje życie. Nie wiem o jakiej nawałnicy pan myśli, ale jedyne jaką nawałnice mogę panu zesłac – jeśli tak to można określić – to nawałnice komentarzy pod pańskimi tekstami. Lubię czytać a czas na to mam, zatem do dzieła .


Subskrybuj zawartość