Promocja lenistwa, nicnierobienia i próżniactwa czyli życie jest piękne, no:)

Notka właściwie zgodnie z tytułem nie powinna powstać albo składać się góra z kilku zdań, by dać zadość tytułowi, ale jak wiadomo konsekwencja nie jest moją mocną stroną.

Przeczytałem książkę (czytelnicy se pomyślą, no i co z tego, czym się ten jełop chwali, też mi wydarzenie), książkę niebylejaką, zabawną, ciekawą, rozwijającą, erudycyjną. Miałem o niej krótką komentarzonotkę w mej polecance kulturalnej napisać, ale stwierdziłem, że przesłanie jej jest cudowne, niektóre cytaty zabójcze, a całość mi bliska, więc zasługuje ona na osobną notkę. Poza tym jak wiadomo tkwię w kryzysie i brakiem weny jestem naznaczony, więc jakaś notka, która nie polega na wrzucaniu youtubków, dobrze mi zrobi.
Chyba.

Książka nazywa się “Jak być leniwym” (How to be Idle), napisał ją Tom Hodgkinson, przełożyła z angielskiego Małgorzata Glasenapp, wydało w 2008 roku wydawnictwo W.A.B.

Książka na szczęście nie jest typowym poradnikiem z serii, jak sprawić, by dzieci twoje wyrzucały śmieci, pies nie szczekał, kochanka miała zawsze orgazm, a buty nie przemakały, czy coś w tym stylu. Książka jest ciekawym traktatem, lecz napisanym z poczuciem humoru i z dystansem o lenistwie, czy raczej o próżniactwie, o jego historii, autor powołuje się na licznych mądrych ludzi, którzy do próżniactwa zachęcali i zwalczali terror pracy, konsumpcji itd. Czarnymi charakterami książki są zaś choćby Thomas Edison i Benjamin Franklin jako fanatycy pracy, no i wszyscy pozostali pracoholicy, a szczególnie ci, którzy innych do pracy i do pracoholizmu zachęcali i zachęcają. A ideologicznie autor rozprawia się z tak u nas zachwalaną protestancką etyka pracy.

Autor zwalcza lenistwo, ale jednocześnie, powołując się i na Nietzschego, i na Wilde’a, Jerome K. Jerome, Stevensona, Samuela Johnsona i innych ważnych myślicieli czy pisarzy, uprawia apologię wszystkiego co w życiu ważne, piękne i dobre: późnego wstawania i wylegiwania się w łóżku, nie chodzenia spać przed północą, palenia, seksu, łażenia bez celu, bujania w obłokach, medytacji, pracy na własną rękę, alkoholizowania się, picia herbaty (nie kawy, dlaczego wyjaśnienie później), łowienia ryb i innych zajęć nie mających związku z zarabianiem pieniędzy czy kupowaniem dóbr różnorakich

Książka jest podzielona na 24 rozdziały, każdy przedstawia godzinę z życia próżniaka a jednocześnie dotyczy jednego ważnego zagadnienia (np. lunch, seks, drzemka, sen, rozmowa itd)
Dodatkiem do tych rozdziałów jest antologia kilku ważnych tekstów innych autorów będących pochwałą nieróbstwa, nicnierobienia, próżnowania, lenistwa, marzenia itd

Teraz czas zaś na garść cytatów, które mnie rozbawiły czy zaciekawiły

“Sam Bóg, dowodził Paul Lafargue w Prawie do lenistwa, dał, nam przykład: po sześciu dniach pracy odpoczywa przez całą wieczność”

“Praca zajmuje tyle czasu, ile się na nią przeznaczy”

“Kawa jest dla wygrywaczy, zdobywców, herbacianych ignorantów, odwoływczy lunchu, zrywających się bladym świtem, dręczonych poczuciem winy współzawodników, wielbicieli pieniądza i statusu, pustych duchowo obłąkańców. jest potęgą odbierającą siły. Powinniśmy się jej przeciwstawić i pokochać herbatę, starożytny napój poetów, filozofów i myślicieli”

“Żółw na smyczy! Coś pięknego. I o ile bardziej relaksujące niż hiperaktywny, węszący, sikający, ujadający, rzucający się pies. (Dlaczego ludzie mają psy? W ogóle tego nie rozumiem)”

“Według opowieści aktora Davida Garricka, Doktor Johnson (chodzi o Samuela Johnsona, pisarza angielskiego z 18 wieku-dopisek mój), zapytany o największe przyjemności w życiu << odpowiedział, że jebanie, a potem picie. Przy czym dziwił się, że nie ma więcej pijaków, bo każdy może pić, a nie każdy może jebać >>”

“Doktor Johnson tak bardzo nie cierpiał ludzi chodzących spać wcześnie, że stwierdził << tylko łotr i kanalia chodzą spać przed północą >>Bo właśnie nocą, gdy troski dnia powszedniego są daleko, płynie wino i rozmowa”

P.S. Ilustracja muzyczna, która wg mnie całkiem nieźle do przesłania pasuje:)

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

No, No

super-elegancko Grzesiu :)


Otóż to!

Chyba ostatnio żyję zgodnie z wytycznymi tej książki.


Róbstwo to współczesna paranoja

W bardzo ciekawej książce a antropologii zachowań społecznych przeczytałem cudowne zdanie: “człowiek pierwotny pracował dwie godziny na dobę, przez resztę czasu regenerował swoje siły”. Tak trzymać.


Marku, skoro tak twierdzisz:)

pozdrawiam.


Synergie, i tak trzymć

trza dbać o swoją psychikę:)


Torlinie,

jest o tym dużo w książce “Jak być leniwym”, praca na pełny etat właściwie jest wynalazkiem epoki industriialnej i zaczęła się w 18, a na dużą skale w 19 wieku.
te fabryki i takie klimaty.

Wcześniej ludzie pracowali, tylko po to by zaspokoić podstwowe potrzeby i z zgodnie czy to z kalendarzem świąt religijnych (kórych niemało było), w rolnictwie zgodnie z porami roku.

Jak trzeba było to i cały dzien, ale jak nie trzeba było, to wolne mieli.

No i dużo jest o złej roli żarówki, dzięki której udało się zmusić do pracy i w nocy/wieczorem.


Nie ma obowiązku

Grzesiu, naprawdę nie ma obowiązku wpisywać się do każdego wpisu. Ja pragnąłbym jedynie, abyś przeczytał jeden mój, do którego Cię zapraszam, bo jestem ciekaw Twej opinii
http://torlin.wordpress.com/2010/01/22/sjesta-chorobowa-przedweekendowa/


Phi,

całe życie to mówię i powiadam. Ale jak rzecze von Moltke: jak można w ogóle napisać książkę o strategii?


Pino, ja też to głoszę od dawna,

ale zawsze to miło jak autorytety różne i różniaste prawdę twoją ci potwierdzą, no.


Może i tak,

cóż, mua wystarczyło jakieś trzydzieści razy przeczytać Der Zauberberg.


Grzesiu

Uprzejmie dziękuję za ten tekst.
Trudno o lepsze alibi.

:)


Nom, tekst jest dobry, stwierdzę

bez ściemniania:)

Acz z godnie z tendencją teraz oddać się mi trza lenistwu i nic nie pisać przez jakiś czas, no:)

Pino, ja se muszę odświeżyć Zauberberga, bo dawnom strasznie czytał.


Grześ

Życie mi uratowałeś, chłopie!!!
Muszę na pamięć wykuć linka do tej strony.
Nigdy nie wiadomo, kto kiedy zaatakuje moje nicnierobienie :)


Tak,

właśnie się lenimy, w niedzielę o siódmej rano, raźnie przy tym popijając herbatę :)

Za godzinę wychodzę. Nie ma to jak jechać do zboru na kacu :p


Pino, nie szukaj podtekstów :)

Ja z regóły rano wstaję, bo tak jestem skonstruowana, ale mam dziś w planach cały dzień przebimbać w hausie, bo tak właśnie wyobrażam sobie ostatni dzień urlopu: wylenić na maksa!!!


No ja też,

to bardzo przyjemna sprawa, wstać wcześnie i mieć dużo czasu na poranne zaleganie z herbą przed komputrem.

A niektórzy to by tylko spali i spali i spali. “Piłem w Spale, spałem w Pile i to byłoby na tyle”. :p


Cholerka!

Ja nigdy w Pile nie byłam!!!!


Ja też nie,

z tamtych okolic, to byłam kiedyś w Lesznie. Zleźliśmy całe miasto, szukając kiełbasek leszczyńskich. Bardzo romantyczna podróż. Piliśmy też piwo w Rawiczu, spaliśmy na dworcu w Gnieźnie, jedliśmy kurczaka w poznańskim KFC... A, jeszcze Sangrię piliśmy wieczorem w pokoju hotelowym :p


W Lesznie też nie byłam!

:((


Hm

Byłam też kiedyś w Bielsku-Białej (epatuję, wiem) z której to wracałyśmy luźniutkim intercity zusammen z Zuzanną. Akurat w klasie maturalnej stać mnie było na drogie ciapągi i w migdałach pstrągi. Mniejsza. W każdym razie, siedziałyśmy same w przedziale, ja wtedy jeszcze nie byłam uzależniona od nikotyny, także nie cierpiałam w towarzystwie tej zawziętej tępicielki tytoniu. O ile pamiętam, najpierw zaczęłyśmy się zastanawiać nad wektorami ruchu człowieka idącego korytarzem pociągu zgodnie z kierunkiem jego jazdy i przeciwnie (z fizyki miałyśmy w szkole same pały, a tu się pogrążyłyśmy w ożywionej dyskusji, jako te specyficzne idiotki), a potem zaczęłyśmy tworzyć tzw. przykawki i natrzaskałyśmy ich chyba ze dwieście. Przykawka wygląda tak:

Siedzę w Mławie
Przy czarnej kawie.

No, to wykorzystałyśmy chyba wszystkie kontynenty, stolice itede… Zasadą była prezentacja w dwuwierszach rozpaczliwie sarkastycznego spojrzenia na świat.

Siedzę w… Nowym Orleanie,
Sądząc po tym huraganie.

Siedzę w Miami,
wszyscy są gejami.

No, nawet kiedyś wrzuciłam to na txt, ale potem skasowałam. Hej, Maszyno, włącz czarodziejską korbę :P


....

Siedzę w Lublinie
przy tanim winie.

Siedzę w Sopocie
molo całe w błocie.

Siedzę w Krakowie
na plecach mam mrowie.

Siedzę w Tarnobrzegu,
mam tu kolegów.

Łał!!! Ale jazda!!!


Troszkę strawestuję Dorcię&pino

siedzę w Rzeszowie
gejów całe mrowie

A wstawanie o 7 to zło, ale luydzie mają różne pomysły, merlot np. naprawia zamek w łazience, to dopiero jest wyczyn, którego ja bym nawet nie śmiał wszcząć.

A ja spędze cały dzień z chusteczkami i Agathą Christie, poza tym w towarzystwie Cholineksu i i innych preparatów:0

Ale jutro muszę już być w formie, bo trza zacząć żyć:)
No i w końcu o 2 godziny więcej pracy będę miał niż w ostatnich dwu tygodniach, wow, nie ma jak to się przepracowywać.


z Piły

jest Grabaż
A ja z okolic;-)

Tam jest fajnie nawet.
Polecam latem Pojezierza wszystkie.


Partyzancie,

a że Grabaż, to wiem,, miałem napisać, ale stwierdziłem, że to oczywistość w sumie:)

Acz nie żebym miał coś przeciw oczywistościom:

Hm, ja to cię z górami raczej kojarzyłem w sumie.

A w ogóle nie obijaj się, tylko coś napisz kiedyś na TXT.


Grześ

No tak to już jest.
Rodzimy się i wędrujemy(zazwyczaj) później po świecie, gdzie nas los rzuci.

Tekstowisko, to specyficzne miejsce, to i tekst powinien być jakiś adekwatny.
A ja mam przedwiosenną pustkę w głowie.
Czytam sobie Ciebie, Magię, Pino, Dorcię, Marka, Igłe, Jacka, Algę, Gretchen, Merlota, Yassę i pewnie o kimś zapomniałem jeszcze. Zazwyczaj milczę, bo i co mam w kółko pisać, że fajnie, że się podoba, że super?

Tak. Jest super. I jak sobie czytam jakiś superowy tekst, to tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to jednak nie moje powołanie, pisać bloga jest.

Miłej resztki weekendu.


Eeee, ja i superowe teksty?

dawno temu to było możliwe:)

A weekend spędzam chorując i wyczerpany jestem:)


Kiedyś zepsułam zamek w drzwiach,

specjalnie go zepsułam, było nam to potrzebne do jakiegoś figla na wycieczce szkolnej.

Ten podziw w oczach Zuzanny i te słowa: “wow, Pieniądz. Zdjęłaś to!”

Zdjęłaś to było później używane w przeróżnych kontekstach, jak się komuś udało zrobić coś trudnego. Khem… To i tak jeszcze drobiazg w porównaniu z niektórymi grepsami, jakie u nas były na co dzień stosowane w gadce. Nie chcę wiedzieć, co o naszej bandzie myślały osoby postronne. :)

http://tekstowisko.com/pino/57817.html <— Maszyna sprawuje się wyśmienicie, tu można poczytać całą sifającą podróż dookoła świata.


Paryzancie

“Zazwyczaj milczę, bo i co mam w kółko pisać, że fajnie, że się podoba, że super?”

U mnie możesz, nie mam nic przeciwko temu. Absolutnie nic. :))

Pozdrawiam niedzielnie, baaaaardzo słonecznie.


Gretchen

:)

Pozdrowienia


Paryzancie

A i nawzając.

:)


Subskrybuj zawartość