Pod koniec lat siedemdziesiątych, a pracowałem wtedy “naukowo” – czyli w lato coś się zarabiało, kolega po powrocie z “wakacji” opowiadał, ze pracował na farmie u jakiegoś Żyda.
Dzień zaczynał tenże (czyli właściciel) od porannej pobudki okrzykiem “ Żydzi do gazu”.
I wszyscy traktowali to w odpowiedni sposób.
Jest żałosnym to, co prezentuje tu autor tekstu. Już to proponowałem: Igła, zacznij od ukłucia się w d… może Cię otrzeźwi.
@
Pod koniec lat siedemdziesiątych, a pracowałem wtedy “naukowo” – czyli w lato coś się zarabiało, kolega po powrocie z “wakacji” opowiadał, ze pracował na farmie u jakiegoś Żyda.
KJWojtas -- 23.01.2008 - 19:58Dzień zaczynał tenże (czyli właściciel) od porannej pobudki okrzykiem “ Żydzi do gazu”.
I wszyscy traktowali to w odpowiedni sposób.
Jest żałosnym to, co prezentuje tu autor tekstu. Już to proponowałem: Igła, zacznij od ukłucia się w d… może Cię otrzeźwi.