Tabu to to jest trup. Jeszcze ciepły. Albo zwłoki. Albo truchło.
Jeszcze chwilę temu był to żywy człowiek. I można było o nim pisać co się żywnie komu podoba.
Teraz sytuacja się zmieniła. Można powiedzieć o nim kilka dobrych słów. Żeby mu było łatwiej w tej nowej sytuacji, w której się znalazł.
Można nie mówić nic. Nie zakłócać żalu, może rozpaczy, bliskich, którzy zostali.
Ale można też wskoczyć na trybunę i zapierdalać głodne kawałki, chociaż przedtem słowa na jego temat się nie powiedziało.
Można, chociaż moim zdaniem – nie należy.
Wybory, czy preferencje Igły nie mają tu nic do rzeczy.
Jaśniej o tabu już chyba nie umiem. Poza tym, definicja jest w tytule Twojej notki, Andrzeju…
Dla zamknięcia dyskusji o tabu:
Tabu to to jest trup. Jeszcze ciepły.
Albo zwłoki.
Albo truchło.
Jeszcze chwilę temu był to żywy człowiek.
I można było o nim pisać co się żywnie komu podoba.
Teraz sytuacja się zmieniła.
Można powiedzieć o nim kilka dobrych słów. Żeby mu było łatwiej w tej nowej sytuacji, w której się znalazł.
Można nie mówić nic. Nie zakłócać żalu, może rozpaczy, bliskich, którzy zostali.
Ale można też wskoczyć na trybunę i zapierdalać głodne kawałki, chociaż przedtem słowa na jego temat się nie powiedziało.
Można, chociaż moim zdaniem – nie należy.
Wybory, czy preferencje Igły nie mają tu nic do rzeczy.
Jaśniej o tabu już chyba nie umiem. Poza tym, definicja jest w tytule Twojej notki, Andrzeju…
merlot -- 13.07.2008 - 19:35