Co ma być? I co to jest to „realne zagrożenie”?
Użyję zapewne słów adekwatnych do każdej sytuacji – jeśli uznam, że jest warta użycia moich słów.
To co Ty widzisz i co chcesz widzieć – to Twoja sprawa.
Opisuję to co ja widzę.
Jeśli mam się cieszyć , że mam prezydenta, który wprawdzie nie upija się publicznie ( chociaż Juszczenko upił Kaczyńskiego i to było widać!) jak Kwaśniewski – to wybacz, ale to grube nieporozumienie. Kompromitacje Kaczyńskiego nie są mniejszej wagi i nie są mniej szkodliwe dla Polski niż jego poprzedników, nawet jeśli są „mniejszego kalibru”.
Jedynie Wałęsę usprawiedliwiał fakt – kim był.
Pozostali nasi prezydenci – to jeden wielki wstyd dla Polaków.
Rozumiem, że są ludzie, którym źle mówiący po polsku, niezdolny do zapamiętania nazwisk, pałętający się pod nogami innych niezguła, traktowany przez świat pogardliwie lub z politowaniem – a zarazem agresywny, mściwy, pamiętliwy rzecznik prywatnej grupy interesu – może się podobać.
Ja jednak chcę by prezydent mojego kraju był osobą wzbudzającą szacunek i uznanie – bo to oznacza szacunek dla mnie , dla moich rodaków i dla państwa jakie wspólnie tworzymy.
Widzę pozytywne zmiany w naszej polityce. I widzę tych, którzy w tych zmianach przeszkadzają. Z zawiści, głupoty, ambicji, strachu.
I co? Mam milczeć, żeby ambitnym durniom nie stała się krzywda?
Jak się boją – to niech sami zrezygnują z zajmowania tych miejsc, na które sami się wepchali.
„Głupi niedźwiedziu, gdybyś w mateczniku siedział...”
Nie chcę by moim prezydentem był Lech Kaczyński!
I mówię o tym otwarcie!
Odysie
Co ma być? I co to jest to „realne zagrożenie”?
Użyję zapewne słów adekwatnych do każdej sytuacji – jeśli uznam, że jest warta użycia moich słów.
To co Ty widzisz i co chcesz widzieć – to Twoja sprawa.
Opisuję to co ja widzę.
Jeśli mam się cieszyć , że mam prezydenta, który wprawdzie nie upija się publicznie ( chociaż Juszczenko upił Kaczyńskiego i to było widać!) jak Kwaśniewski – to wybacz, ale to grube nieporozumienie. Kompromitacje Kaczyńskiego nie są mniejszej wagi i nie są mniej szkodliwe dla Polski niż jego poprzedników, nawet jeśli są „mniejszego kalibru”.
Jedynie Wałęsę usprawiedliwiał fakt – kim był.
Pozostali nasi prezydenci – to jeden wielki wstyd dla Polaków.
Rozumiem, że są ludzie, którym źle mówiący po polsku, niezdolny do zapamiętania nazwisk, pałętający się pod nogami innych niezguła, traktowany przez świat pogardliwie lub z politowaniem – a zarazem agresywny, mściwy, pamiętliwy rzecznik prywatnej grupy interesu – może się podobać.
Ja jednak chcę by prezydent mojego kraju był osobą wzbudzającą szacunek i uznanie – bo to oznacza szacunek dla mnie , dla moich rodaków i dla państwa jakie wspólnie tworzymy.
Widzę pozytywne zmiany w naszej polityce. I widzę tych, którzy w tych zmianach przeszkadzają. Z zawiści, głupoty, ambicji, strachu.
I co? Mam milczeć, żeby ambitnym durniom nie stała się krzywda?
Jak się boją – to niech sami zrezygnują z zajmowania tych miejsc, na które sami się wepchali.
„Głupi niedźwiedziu, gdybyś w mateczniku siedział...”
Nie chcę by moim prezydentem był Lech Kaczyński!
RRK -- 25.07.2008 - 13:42I mówię o tym otwarcie!