Pacyfizm nie jest przeciwieństwem militaryzmu. Jest przeciwieństwem rozsądku. (Pacyfizm przedstawiany przez Pana.)
Rzymianie mieli taką maksymę (za pisownię nie odpowiadam) „Civis pace para bellum”. Zatem będąc rzekomym przeciwnikiem wojny powinien Pan pracować nad przygotowaniem się do wojny, w tym nad wzmacnianiem morale wojska i zaplecza. To co Pan z towarzystwem robi to proszenie się o wojnę, tak jak o nią prosiły się Francja i Wielka Brytania przed II wojną światową.
To, że się z Panem nie zgadzam, to nie znaczy, że akceptuję poglądy pana Zbigniewa Szczęsnego. Pisanie o skuteczności jako jedynym kryterium oceny wydarzeń w tym wojny, jest głupie. Choćby, dlatego że nigdy nie wiadomo jaki będzie efekt działań w skali makro. Ziemie takie jak Wołyń pozostaną sporne na zawsze. Wiara w to, że wyrżnięcie jakiegoś narodu rozwiązuje problem, jest złudna. Tak mogło być w czasach przedhistorycznych, gdy można było wymazać naród z pamięci. Natomiast teraz zawsze istnieje zagrożenie, że pojawi się taki splot okoliczności, iż powstanie państwo z narodem posługującym się językiem, który stał się martwy ponad 2000 lat temu. Przecież Żydzi w czasach Jezusa z Nazaretu nie mówili już po hebrajsku. Już wtedy był to język liturgii. Żydzi europejscy do II wojny światowej posługiwali się jidisz! A w Izraelu używa się hebrajskiego…
Stwierdzenie, że wojna jest zła powinno prowadzić do logicznego wniosku, że musimy być do niej gotowi tak, aby nikomu nie przyszło do głowy zaatakowanie nas.
Panie Grzesiu!
Pacyfizm nie jest przeciwieństwem militaryzmu. Jest przeciwieństwem rozsądku. (Pacyfizm przedstawiany przez Pana.)
Rzymianie mieli taką maksymę (za pisownię nie odpowiadam) „Civis pace para bellum”. Zatem będąc rzekomym przeciwnikiem wojny powinien Pan pracować nad przygotowaniem się do wojny, w tym nad wzmacnianiem morale wojska i zaplecza. To co Pan z towarzystwem robi to proszenie się o wojnę, tak jak o nią prosiły się Francja i Wielka Brytania przed II wojną światową.
To, że się z Panem nie zgadzam, to nie znaczy, że akceptuję poglądy pana Zbigniewa Szczęsnego. Pisanie o skuteczności jako jedynym kryterium oceny wydarzeń w tym wojny, jest głupie. Choćby, dlatego że nigdy nie wiadomo jaki będzie efekt działań w skali makro. Ziemie takie jak Wołyń pozostaną sporne na zawsze. Wiara w to, że wyrżnięcie jakiegoś narodu rozwiązuje problem, jest złudna. Tak mogło być w czasach przedhistorycznych, gdy można było wymazać naród z pamięci. Natomiast teraz zawsze istnieje zagrożenie, że pojawi się taki splot okoliczności, iż powstanie państwo z narodem posługującym się językiem, który stał się martwy ponad 2000 lat temu. Przecież Żydzi w czasach Jezusa z Nazaretu nie mówili już po hebrajsku. Już wtedy był to język liturgii. Żydzi europejscy do II wojny światowej posługiwali się jidisz! A w Izraelu używa się hebrajskiego…
Stwierdzenie, że wojna jest zła powinno prowadzić do logicznego wniosku, że musimy być do niej gotowi tak, aby nikomu nie przyszło do głowy zaatakowanie nas.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.08.2008 - 00:22