Zgoda – zakazywanie w całości instrumentów pochodnych, to katastrofa i cofanie sie w rozwoju rynku o stulecia. Natomiast jak wskazał Pan Kazimierz – chronologicznie i ściśle – deregulowanie rynku szło w kierunku “wolnej amerykanki”. Gdzieś jednak jest punkt ciężkości udziału państwa w kanalizowaniu wolnego rynku. Nikt chyba nie wie gdzie – zawsze będzie to wojna Miltona Friedman’a z Johnem Keynes’em, prowadzona na poziomie naszego amatorstwa i na poziomie zawodowstwa choćby Belki i Balcerowicza.
Co do walut – kapitał spekulacyjny wychodził z rynku i zamykał pozycje, pozbywając się złotego. No i cena waluty “poszybowała”. Ponieważ znacząco się wyczyścił, złotówka zaczęła łapać oddech. Tak to ja sobie tłumaczę, ale możliwe że bredzę.
Dlaczego to piszę? Właśnie w aspekcie Zbycha Szczęsnego – postawił teżę, stanął za nią osobiście i jakoś argumentował. Ja może napisałem piramidalną głupotę z tymi walutami – czy to oznacza że Pan lub Pan Kazik czy Panna Delilah ma mi teraz przypierdolić, że jestem lemur i gadam o kolorach jesieni, zaletach mazdy 121, smaku zapiekanki bakłażanowej a teraz o pochodnych? ;-)))))
Bo jakoś tego lania mnie po łbie nie widze, a Zbyszka Pan zlał. I tylko o to chodzi. Ja nie chcę Pana zmieniać, ale miałem Pana hamowac, więc hamuję. No!
Powiem Panu szczerze – nie wiem, co robić na rynku. Czy kupować, czy sprzedawać, czy się obwalutować, czy towarować. Gadamy, snujemy plany – a tymczasem to co mówimy może być funta kłąków warte nie za miesiąc, tylko w poniedziałek….
Pozdrawiam Pana. I moze by Pan jakieś zdjęcia jesieni od siebie zapodał?
Panie Igło
Zgoda – zakazywanie w całości instrumentów pochodnych, to katastrofa i cofanie sie w rozwoju rynku o stulecia. Natomiast jak wskazał Pan Kazimierz – chronologicznie i ściśle – deregulowanie rynku szło w kierunku “wolnej amerykanki”. Gdzieś jednak jest punkt ciężkości udziału państwa w kanalizowaniu wolnego rynku. Nikt chyba nie wie gdzie – zawsze będzie to wojna Miltona Friedman’a z Johnem Keynes’em, prowadzona na poziomie naszego amatorstwa i na poziomie zawodowstwa choćby Belki i Balcerowicza.
Co do walut – kapitał spekulacyjny wychodził z rynku i zamykał pozycje, pozbywając się złotego. No i cena waluty “poszybowała”. Ponieważ znacząco się wyczyścił, złotówka zaczęła łapać oddech. Tak to ja sobie tłumaczę, ale możliwe że bredzę.
Dlaczego to piszę? Właśnie w aspekcie Zbycha Szczęsnego – postawił teżę, stanął za nią osobiście i jakoś argumentował. Ja może napisałem piramidalną głupotę z tymi walutami – czy to oznacza że Pan lub Pan Kazik czy Panna Delilah ma mi teraz przypierdolić, że jestem lemur i gadam o kolorach jesieni, zaletach mazdy 121, smaku zapiekanki bakłażanowej a teraz o pochodnych? ;-)))))
Bo jakoś tego lania mnie po łbie nie widze, a Zbyszka Pan zlał. I tylko o to chodzi. Ja nie chcę Pana zmieniać, ale miałem Pana hamowac, więc hamuję. No!
Powiem Panu szczerze – nie wiem, co robić na rynku. Czy kupować, czy sprzedawać, czy się obwalutować, czy towarować. Gadamy, snujemy plany – a tymczasem to co mówimy może być funta kłąków warte nie za miesiąc, tylko w poniedziałek….
Pozdrawiam Pana. I moze by Pan jakieś zdjęcia jesieni od siebie zapodał?
Griszeq -- 30.10.2008 - 15:49