A co Szklarskich, to bardziej niż nawet “Tomki” miałem na myśli trylogię “ZŁoto gór czarnych” o Dakotach.
A dydaktyczne wstawki mi nie przeszkadzały, zresztą duzo się rzeczy można było o świecie dowiedzieć, no:)
A z Iris zacznij od “Zielonego rycerza”, moja ulubiona.
Może cię wciągnie, bo o ile pamiętam, “MOrze, morze” specyficzne akurat jest, choć zabawne, że to chyba pierwsza jej książka, którą przeczytałem.
Pamiętam, że siostra była chora, wysłała mnie do biblioteki z zaleceniem, weź mi coś grubego bardzo z literatury angielskiej.
No i wziąłem “Morze, morze” Iris Murdoch:)
No tyż go czytałem,
nawet na półce jedną rzecz Wernica mam.
A co Szklarskich, to bardziej niż nawet “Tomki” miałem na myśli trylogię “ZŁoto gór czarnych” o Dakotach.
A dydaktyczne wstawki mi nie przeszkadzały, zresztą duzo się rzeczy można było o świecie dowiedzieć, no:)
A z Iris zacznij od “Zielonego rycerza”, moja ulubiona.
Może cię wciągnie, bo o ile pamiętam, “MOrze, morze” specyficzne akurat jest, choć zabawne, że to chyba pierwsza jej książka, którą przeczytałem.
Pamiętam, że siostra była chora, wysłała mnie do biblioteki z zaleceniem, weź mi coś grubego bardzo z literatury angielskiej.
No i wziąłem “Morze, morze” Iris Murdoch:)
Ale może zmyślam, kto to wie:)
pzdr
grześ -- 27.01.2009 - 23:07