“Maskarada” Pratchetta do tej prezentacji. Koniecznie.
Dzięki nienawiści, milości i nerwom. To wlaśnie jest opera…
Jedna z moich najukochańszych fraz w ogóle. Ech.
Jak mając lat piętnaście zapalilam trawę w Parku Praskim, to najpierw dostalam strasznej gonitwy myśli, później się śmialam patrząc na latarnie, a następnie pojechalam tramwajem przez miasto do domu i wlaśnie “Maskaradę” sobie czytalam wtedy, chichrając się, jak przystalo na ćpuna-debiutanta.
W moim domu cytowal Miltona Lubi wiersze, gdy wchodzi na haj, Wciąż to widzę, dloń prawa, czerwona, Pandemonium… Utracony raj…
No wlaśnie, utracony, Grzesiu. Do 6 lutego pogrążam się w trzeźwości i cynizmie, więc mowy nie ma, żebym cokolwiek pisala o poezji.
Mido,
“Maskarada” Pratchetta do tej prezentacji. Koniecznie.
Dzięki nienawiści, milości i nerwom. To wlaśnie jest opera…
Jedna z moich najukochańszych fraz w ogóle. Ech.
Jak mając lat piętnaście zapalilam trawę w Parku Praskim, to najpierw dostalam strasznej gonitwy myśli, później się śmialam patrząc na latarnie, a następnie pojechalam tramwajem przez miasto do domu i wlaśnie “Maskaradę” sobie czytalam wtedy, chichrając się, jak przystalo na ćpuna-debiutanta.
W moim domu cytowal Miltona
Lubi wiersze, gdy wchodzi na haj,
Wciąż to widzę, dloń prawa, czerwona,
Pandemonium… Utracony raj…
No wlaśnie, utracony, Grzesiu. Do 6 lutego pogrążam się w trzeźwości i cynizmie, więc mowy nie ma, żebym cokolwiek pisala o poezji.
Pozdrawiam jednakowoż