ja jednej mojej przyjaciólce usilnie ją polecam, bo ona jest rocznik 73 i za jej czasów czytali to wszyscy, więc M. w ramach mlodzieńczej przekory ominęla :) A szkoda, bo to i absurd piękny, i językowo genialne, i potrafi natchnąć cholernym optymizmem. Cale zdanie nieboszczyka z depresji mnie kiedyś wyciągnęlo :)
No i Lesio, porąbany kompletnie, ale cudowny imho:
“- Lochy – powiedział pośpiesznie. – Tu są lochy.
Chwilę trwało milczenie. – Lochy są bardzo niebezpieczne – powiedział ostrzegawczo Janusz. – Szczególnie, jak mają małe. Rzucają się na każdego.
Barbara i Karolek zgodnie odczuli jakieś dziwne oszołomienie.
Obydwoje wiedzieli wprawdzie, że locha to jest maciora dzika, ale w pierwszej chwili wydało im się, iż Lesio ma raczej na myśli tereny poniżej zamkowych piwnic. Wizja lochów lęgnących małe i rzucających się na każdego, odebrała im głos.
Lesio popatrzył na Janusza wzrokiem całkowicie pozbawionym wyrazu. – One są chyba stare – powiedział trochę niepewnie. – I w ogóle dlaczego małe?... – No, małe – wyjaśnił Janusz niecierpliwie. – Warchlaki. Nie wiem, czy stare mogą mieć ale przecież są i młode!
Teraz Lesio odczuł oszołomienie. Barbara i Karolek wymienili spojrzenia. – Jeden z nich zwariował – powiedziała Barbara z troską. – Nie wiem, który. – Mnie się wydaje, że obaj – odparł Karolek z głębokim przekonaniem. – O co wam chodzi – zdziwił się Janusz. – Chyba dobrze mówię, nie? Warchlaki. Lochy mają warchlaki. – Nie, to my mamy lochy – zaprotestował słabo Lesio i Janusz przyjrzał mu się nagle z nie ukrywanym zdumieniem. – Loch… – zaczął Karolek. – Locha – poprawił Janusz. – Ratunku – powiedziała beznadziejnie Barbara…”
No wiesz,
ja jednej mojej przyjaciólce usilnie ją polecam, bo ona jest rocznik 73 i za jej czasów czytali to wszyscy, więc M. w ramach mlodzieńczej przekory ominęla :) A szkoda, bo to i absurd piękny, i językowo genialne, i potrafi natchnąć cholernym optymizmem. Cale zdanie nieboszczyka z depresji mnie kiedyś wyciągnęlo :)
No i Lesio, porąbany kompletnie, ale cudowny imho:
“- Lochy – powiedział pośpiesznie. – Tu są lochy.
Chwilę trwało milczenie. – Lochy są bardzo niebezpieczne – powiedział ostrzegawczo Janusz. – Szczególnie, jak mają małe. Rzucają się na każdego.
Barbara i Karolek zgodnie odczuli jakieś dziwne oszołomienie.
Obydwoje wiedzieli wprawdzie, że locha to jest maciora dzika, ale w pierwszej chwili wydało im się, iż Lesio ma raczej na myśli tereny poniżej zamkowych piwnic. Wizja lochów lęgnących małe i rzucających się na każdego, odebrała im głos.
Lesio popatrzył na Janusza wzrokiem całkowicie pozbawionym wyrazu. – One są chyba stare – powiedział trochę niepewnie. – I w ogóle dlaczego małe?... – No, małe – wyjaśnił Janusz niecierpliwie. – Warchlaki. Nie wiem, czy stare mogą mieć ale przecież są i młode!
Teraz Lesio odczuł oszołomienie. Barbara i Karolek wymienili spojrzenia. – Jeden z nich zwariował – powiedziała Barbara z troską. – Nie wiem, który. – Mnie się wydaje, że obaj – odparł Karolek z głębokim przekonaniem. – O co wam chodzi – zdziwił się Janusz. – Chyba dobrze mówię, nie? Warchlaki. Lochy mają warchlaki. – Nie, to my mamy lochy – zaprotestował słabo Lesio i Janusz przyjrzał mu się nagle z nie ukrywanym zdumieniem. – Loch… – zaczął Karolek. – Locha – poprawił Janusz. – Ratunku – powiedziała beznadziejnie Barbara…”