Strony internetowe instytucji odpowiedzialnych za legislację są pełne takich opinii. Polecam odpowiednio: www.sejm.gov.pl, www.senat.gov.pl, www.kprm.gov.pl etc. Polecam raporty o stanie prawa Rady Legislacyjnej (organ rządowy, złożony ze znanych prawników, najczęściej profesorów uczelni wyższych, usytuowany przy premierze); wszystko w necie. Żyjemy w kraju gdzie nie ma ustawy o tworzeniu prawa, a zasady techniki legislacyjnej do niedawna były zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów (teraz są rozporządzeniem i nie wiążą w sensie prawnym np. Sejmu). Jedyny straszak to TK, który wyprowadza z klauzuli demokratycznego państwa prawa ogólne “zasady przyzwoitej legislacji” i od czasu do czasu straszy uchylając niektóre przepisy (oczywiście z puli tych ustaw, które do niego trafiają). Nie jest ważne, kto pomaga, tylko kto podejmuje decyzję i jakie są granice związania jego swobody i ewentualna późniejsza odpowiedzialność. Dziś nie ma granic.
-->Z. Szczęsny
Strony internetowe instytucji odpowiedzialnych za legislację są pełne takich opinii. Polecam odpowiednio: www.sejm.gov.pl, www.senat.gov.pl, www.kprm.gov.pl etc. Polecam raporty o stanie prawa Rady Legislacyjnej (organ rządowy, złożony ze znanych prawników, najczęściej profesorów uczelni wyższych, usytuowany przy premierze); wszystko w necie. Żyjemy w kraju gdzie nie ma ustawy o tworzeniu prawa, a zasady techniki legislacyjnej do niedawna były zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów (teraz są rozporządzeniem i nie wiążą w sensie prawnym np. Sejmu). Jedyny straszak to TK, który wyprowadza z klauzuli demokratycznego państwa prawa ogólne “zasady przyzwoitej legislacji” i od czasu do czasu straszy uchylając niektóre przepisy (oczywiście z puli tych ustaw, które do niego trafiają). Nie jest ważne, kto pomaga, tylko kto podejmuje decyzję i jakie są granice związania jego swobody i ewentualna późniejsza odpowiedzialność. Dziś nie ma granic.
referent Bulzacki -- 24.05.2009 - 23:50