Rakowski

Tagi:

 

Zawsze to niedobrze, prawda, kiedy ludzie umierają, bo w ogule nie jest dobrze pomyślane, że ludzie, prawda, umierają. Było tyle morzliwości, żeby ten paduł urządzić inaczej, i jak przychodzi, prawda, co do czego, to tżeba, prawda, otżeć się o schizmę, bo emocje w człowieku, prawda, buzują jak jakiś dekokt. Niedobrze…

Piszę, prawda, bo dziś rano, prawda, zaskoczyła mnie informacja, że zmarł toważysz Rakowski. Wydawało mi się, że toważysz Rakowski, prawda, siedzi w więzieniu i że do posiedzenia, prawda, trochę mu jeszcze zostało, a tu takie… Historia jego osadzenia jest, sama w sobie, prawda, na tyle ciekawa, że mószę ją z gróbsza przypomnieć.

Uchował się w zamęcie rewolucji (tej w 89.), kiedy, prawda, zdrajcuw wieszali na latarniach, a tylko nieliczni, prawda, bo emocje zbyt szybko opadły, dostali, prawda, szanse odpokótować winy w Białołęce (w ramach ludzkiej sprawiedliwości). Wyrok nie był sórowy; sędziowie powołali się na ekspertyzy, prawda, spożądzone przez pracownikuw naukowych wydziałów prawa uniwersytetów w Warszawie, Krakowie i Katowicach, gdzie, prawda, wykazano liczne okoliczności łagodzące. Nie będę przypominał, prawda, nazwisk, wystarczy sięgnąć do otwartych listuw sprzed dwóch lat, oprotestowujących, prawda, lustrację. To są mniej więcej te same osoby, choć trzeba też dla przyzwoitości, prawda, przyznać, że przeciwko lóstracji protestowali razem ze swoimi młodymi, prawda, wychowankami.

Początkowo puściłem mimo muzgu, że w telewizorze co jakiś czas, prawda, pojawia się, prawda, toważysz generał-przywódca junty i toważysz, prawda, generał-mocodawca tajnej policji politycznej. Pomyślałem: „TVN24, w ramach misji, której nie chce wypełniać telewizja, prawda, Pontona, wzięto się za robotę i prezentują czarne haraktery”. Nawet wymyśliłem, prawda, tytuł serii: „Usmy pasażer Nostromo”. Okazało się jednak, prawda, że, prawda, że nie. To ja byłem, prawda, w błędzie; źle oceniłem sytuację. Prawda…

Nie jest więc tak, że toważysze siedzą we trzech, prawda, w Białołęce. Oni dalej chodzą, prawda, po wolności! Cóż za niespodzianka!

Wracam do toważysza, prawda, Rakowskiego. Zmarł po ciężkiej horobie. To jest jedyna okoliczność łagodząca. To, że zmarł, że po horobie, i to, że zmarł. Śmierć, jak sądzę, jest przerarzająca, w tym sensie, niech się wszyscy, prawda, odpiepszą od generała. Jakby jednak, prawda, nie było, toważysz Rakowski miał w życiu kupę szczęścia. Na koniec, prawda, zamiast przypominać jego, prawda, zasługi, wybitności i dokonania, prawda, w kilku zdaniach omówię, na czym polegało jego, prawda, szczęście.

Po pierwsze, prawda, nie zawisł na latarni. To już, prawda, wiele, jak mawiają uczeni, per se wiele. Po drugie, wolna Polska pozwoliła mu do końca cieszyć się, prawda, z pżywilejów. Po trzecie, nie doczekał jednoznacznej oceny; pozwolono mu, prawda, rzyć i umrzeć w przekonaniu, że Polacy są podzieleni, jeśli chodzi o nazwanie po imieniu jego, prawda, słurzby bolszewikom. Po czwarte, nie dosięgła go rzadna ludzka sprawiedliwość, wymknął się, prawda, nawet krwawemu Ziobrze. Miał chłop durzo, prawda, szczęścia. Poniekąd, prawda, należy mu tego szczęścia zazdrościć, prawda, bo tacy bracia Kowalczykowie, Isakowicz-Zaleski, czy Walentynowicz, nie mieli kórwa (pardą) dużo szczęścia. Prawda.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie, prawda, Referencie

Że szczęścia więcej miał nieboszczyk niż inni…
Ano miał, fortuna na pstrym, prawda, koniu, czy jakoś tak.
Na ten przykład pięć osób dostało czterdzieści i cztery bańki. Okrągłe. Nawet minus podatek i na pięciu, to ho-ho. Moje czterdzieści baniek. Złodzieje, prawda.

Ale też nie ma się czemu dziwić, z drugiej mańki. Taki Hieronim Radziejowski na ten przykład, panie, prawda, Referencie, to też miał per saldo niezły fart. A nie wszyscy wtedy mieli.

Ukłony załączam

PS. Cieszę się niezmiernie mogąc przeczytać Referenta w tak szacownym, prawda, klubie (choć niektórzy zwą go bandą).


-->Odys

Panie Odysie,

bardzo się cieszę; jest Pan pierwszym, który dotarł na mój blog, że tak powiem, poniekąd, w związku z tym, prawda, wciągam Pana na zaszczytne honorowe miejsce na prawej kolumnie (nie mylić z piątą kolumną), i czerwoną kredką skreślam Pana z mojej krótkiej listy :-)))

Pozdrawiam,
referent


Panie Referencie

Czuję się zaszczycony, a z ciekawości sprawdziłem i z pewnym takim zaskoczeniem notuję, że pański nik na mojej prawej kolumnie (przezornie admini po prawicy ją umieścili), nie zmienił ubarwienia i nadal sugeruje komentatora wyłącznie. Spisek. Ewidentny.

Pozdrawiam i znikam do wieczora conajmniej


-->Odys

Panie Odysie,

rzeczy jasna, że spisek. Nie wierzę w przypadki. No, powiedzmy raz – to przypadek, dwa razy – też przypadek, ale za trzecim razem, to, proszę Pana, jest już układ z którym trzeba co najmniej walczyć, walczyć, walczyć... do krwi ostatniej. Uuu… nabuzowałem się jak na kolacji u Urbana. W tej sytuacji, skoro Pan znika, również ja opuszczam posterunek, ale jako że postanowiłem być tu lepszy od najlepszych, znikam, nie tak jak Pan do wieczora, ale na kilka dni. Na kilka dni, Panie Odysie! :-)

Pozdrawiam,
referent


Nie ma to...

prawda, jak czarno-biała wersja historii.
Wszysko jest takie proste… tylko co zrobić z tym, ze ten caly Rakowski to akurat wystepowal w obronie braci Kowalczykow i byl przez lata redaktorem jednej z najlepszych gazet w PRL, ktora cala opozycja czytala, a w PZPR uchodzil za zgnilego liberala?

http://podcastsportowy.wordpress.com/


-->xipetotec

Proszę Pana,

oczywiście! Ma Pan rację, a nawet restaurację. Chyba nawet bardziej to drugie. Jakże się cieszę, że przypomniał Pan epizod, kiedy towarzysz Rakowski bronił braci Kowalczyków przed więzieniem, i to – uważaj Pan – nie w żadnym tam Arłamowie, ale w celi z kryminalistami (mordercy, gwałciciele itd.). Gazeta najlepsza w PRL-u, co ją opozycjoniści czytali (ja znam takich prawdziwych opozycjonistów, co czytali nawet Trybunę i oglądali Dziennik, bo czemu – nie?) też niczego sobie. Z Urbanem pisywali w tej gazecie, między innymi, było klawo, papier wszystko zniesie. Zgadzając się z Panem, bo co mi zależy, wydaje mi się, że przypominając te chlubne karty z życia zmarłego skrócił mu Pan co najmniej pół roku czyśćca. A może nawet 8 miesięcy. A jeśli chodzi o liberalizm PZPR, to już jednak proszę bez żartów. Na naprawdę. Oni byli liberalni tylko wobec przedsiębiorstw państwowych.

Dziękuję, że Pan prawidłowo zareagował na moją notkę, czyli wpisał komentarz. Pogadaliśmy sobie i jest fajnie.

referent


>Referencie

Przede wszystkim bardzo miło Pana widzieć/czytać.

Z tą prawdą to nie zawsze wiadomo jaka ona jest, ale w przypadku Rakowskiego zgadzam się z Pana wersją prawdy. Miał chłop szczęście. Może nie jakieś tam wyjątkowe szczęście, w końcu nie tylko dla niego, lecz również dla jego ideologicznych towarzyszy los okazał się bardzo łaskawy, ale mimo wszystko udało mu się.

Pozdrawiam


Hm, prawda,

rumuński wariant znacznie bardziej jest pociągający, prawda.

Coś mi się, prawda, obiło o uszy, że mniej więcej wtedy, gdy od fazy życia poczętego do istniejącego, prawda, przechodziłam, to wspomniany z niejakim Wilczkiem jakoweś reformy, prawda, przeprowadzał.

Na razie może wystarczy, prawda.


-->Delilah

Jakże mi miło Panią widzieć! Niestety, najpierw będę miał do Pani prośbę, wobec której obecna sytuacja Rakowskiego zajmuje mnie mało. Otóż, nie dokończyliśmy swego czasu rozmowy i proszę o powrót do tej sprawy. Cały czas czekam na info. Zakończmy tamto, mam prośbę (może być tu). Proszę wybaczyć mi szczerość, ale ze szczerością jest jak z prawdą – jest konieczna i niekoninkturalna, a więc, proszę wybaczyć mi tę szczerość, ale wróćmy do sprawy z bloga Yassy.

Pozdrawiam,
referent

Chodzi, rzecz jasna, o: http://yassa.salon24.pl/93144,index.html.


-->Pino

To były reformy przecudnej urody. Ładniejsze niż barchanowe gacie Maryny. Jetem zakłamany i często tego nie mówię, ale Rakowski rzeczywiście był reformatorem na miarę Balcerowicza. Jego ustawa o działalności gospodarczej jest dobrze oceniana przez prawników, trzeba mu to oddać, choć ręką własną jej nie pisał. Ludzie go kochają, bo mogli na chodnikach postawić szczęki i rozłożyć polowe łóżka. Handel szedł aż furczało. Ale najbardziej są mu wdzięczni różowi książęta, bo ustawa przyszła akurat wtedy, kiedy trzeba było zalegalizować nagrabione. Wiadomo, że nic nie jest tak pewne jak własność prywatna i inicjatywa gospodarcza. W tym sensie, ma Pan rację.

Pozdrawiam,
referent


Ależ bardzo proszę Panie Referencie

I przepraszam, że nie odpowiedziałam od razu na blogu Yassy, najwyraźniej jakaś “siła wyższa” mi przeszkodziła.

Cały czas podtrzymuję to co Pana tak zaintrygowało. Jedyną moja przewiną jest to, że nie wyraziłam się jaśniej i nie wypunktowałam po nicku, kogo konkretnie mam na myśli. Z tego co pamiętam chodziło mi o jedną osobę, niejaką Erynię vel Magdę F., która sama będąc obrzydliwym donosicielem ( jak Pan zapewne wie wysmażyła donos na Osieckiego i wysłała jego zwierzchnikom) śmiała wyrażać swoje oburzenie. Donosicielstwem się brzydzę Panie Referencie, i nie ma znaczenia czy donosiciel nazywa się Maleszka, Ketman, Magda F. czy Erynia.


Panie Referencie,

to jednak nie ma szans na gorący spór, bo całkowicie się z Panem zgadzam, w kwestii tych różowych.

Nie ma róży bez ognia, a Rakowski, to już na pewno żadna różyczka nie była.

Ale uważam, że lepsze były te szczęki, od dalszego bezproduktywnego mamlania. I że per saldo wyszliśmy z tego bajzlu lepiej niż Rumunia.

Pani, jeśli można. Choć tak naprawdę – gówniara, która nie wie, jak było (bo wiedzieć nie może) i z tym większym zainteresowaniem czyta opinie takich ludzi jak Pan.

pozdrawiam


-->Delilah

No, jednak nie zgodzę się, że nie ma różnicy między Ketmanem a Magdą F. Zakładam, że – po donosie Magdy F. – Jan Osiecki, w salonie24 znany lepiej pod frapującym i jakże prawdziwym pseudo: “dziennikarski stolik”, życia czy zawodu pozbawiony nie został. Ale zostawmy to, bo nie o to przecież chodzi, żebyśmy się zgadzali. Przyjmuję więc, że nie do mnie skierowała Pani swoje oburzenie małością i moralną mizerią lustratorów. Choć, proszę zauważyć, ja też swego czasu podpierdzieliłem Pomiot Zbiorowy. Zresztą z sukcesem :) Stąd nie czułem się pewnie :)

referent


-->Pino

Proszę wybaczyć zmianę płci. Płeć rzecz ważna, wiem coś o tym; między innymi dlatego przybrałem nick – referent, żeby mnie nie mylono z kobietami. Choć kobiety bardzo lubię, zwłaszcza, jak są pyskate i mądrzejsze ode mnie. A zdarzają się wciąż, zdarzają... niestety, prawda.

Jeśli już chce Pani koniecznie o tej Rumunii, to są przecież warianty pośrednie, między modelem polskim i rumuńskim. Żeby wszystkim się podobało, proponowałbym następujący kompromis.

Wieszać nie od razu, ale powiedzmy po roku, kiedy sowiecka armia wyjechała z Legnicy itp. Wieszać nie wszystkich, ale połowę – biorąc za punkt odniesienia Rumunię. Korzystać z latarni nie na Krakowskim Przedmieściu, ale mniej reprezentacyjnie, na ulicy Bartyckiej, na Mokotowie. Byłem tam ostatnio po zawór do kranu i są bardzo ładne latarnie.

Pozdrawiam,
referent


Generalnie

nie mam serca do kierowców rzęcha zwanego PRL,

do ich spadkobierców również

a format notki interesujący, nawet przecinki brzmią inaczej:)

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


-->Max

Poniekąd, tak właśnie przecinki mają brzmieć. Cześć Max. Lecę już, wpadnę za kilka dni :-)

referent


>Referencie

Nie wiem jak Pan, ale ja dostrzegam pewną subtelną różnicę pomiędzy podpierdzielaniem Podmiotu Zbiorowego a pisaniem donosów na konkretne osoby, nawet jeśli ta osoba nazwywa się Jan Osiecki i wypisuje bzdury na swoim blogu. Osobiście znam mniej oślizgłe sposoby wyrażania swego sprzeciwu niż pisanie donosów. Największa róznica między taką mailową donosicielką a Maleszką polega wyłącznie na innych okolocznościach przyrody .


Referent Bulzacki

widzę,że na siłę próbujesz ,co młodszym wodę z mózgu zrobić stosująć typową urawniłowkę.

Myślę także żeś zbyt szybki w ocenach.
Generalizowanie czynów,zasług i win świadczy trochę o zacietrzewieniu,odwecie i zemście.

Czym Cię tak skrzywdzono,że ze śmierci M.F.Rakowskiego próbujesz hucpę uczynić.


Referencie

Przypomina mi pan hieny żerujące na Bronisławie Geremku.
Tylko forma inna.

Bez odbioru.

www.pomocdlarenaty.pl


-->Delilah

Ja też widzę różnicę między podpierdzieleniem, a zgłoszeniem naruszenia regulaminu administracji, w sytuacji, kiedy nie ma się wpływu na ostateczną decyzję. Ale nie każdy widzi, więc pozwoliłem sobie od razu przyznać się do nikczemności. Żeby nie marnować czasu.

Pani, Pani Delilah, zdaje się porównywać rzeczy nieporównywalne. Muszę już iść poza internet i nie rozwinę myśli, ale donoszenie tajnej policji politycznej i napisanie do przełożonej Osieckiego, że publicznie łazi po blogach i gada głupoty, to są dwie różne rzeczy. Tak jak panna młoda i młoda panna.

Pozdrawiam,
referent


-->Zenek

Zastanawiam się, czy rację miał Isakowicz-Zaleski, czy Rakowski. Bo obaj nie mieli. A Pan jak uważa? Od razu dodam, że nie interesuje mnie, że Rakowski był dobrym mężem, kochającym ojcem i wybitnym publicystą. Może też dobrze gotował. To nie na temat.

Czym mnie skrzywdził? A trzeba mieć do towarzysza Rakowskiego osobistą relację, żeby dojść do takich wniosków jak ja?


-->Mad Dog

A kto szanownego Pana odbierał? Też coś.


>Panie Referencie

Ze mną jest taki problem, że łatwo daję się wciągać w spory, z których niewiele wynika. Dlatego też pozwoli Pan, powtórzę to co napisałam w końcówce swego poprzedniego komentarza: mentalność donosiciela jest ta sama, jedynie okolicznosci przyrody się zmieniają .

A teraz, jeśli Pan pozwoli, zamierzam kibicować Panu w dyskusji o Rakowskim :)


Niestety,

muszę iść. Inne obowiązki. Dziękuję za miłą wymianę zdań, choć spodziewałem się więcej głosów krytycznych.

referent


Referent

Pewnie pan, skoro odpowiedział.

Proszę pilnie wypatrywać zgonu kolejnych “I sekretarzy”.

Na zdrówko.

www.pomocdlarenaty.pl


Panie Referencie,

ależ niespodzianka…
to się Pan ostatnio zmultiplikował, zakładek mi braknie.:).

Tym niemniej serdecznie witam.
Mam tylko nadzieje że na nogach trampki chińskie, bo jeszcze się Pan doigrasz.
Mistrzów światłocienia łatwo wyprowadzić tu z równowagi:).
Choć poobserwować warsztat warto.

Może mniej, tych grzecznych, z ostrożności unikających wyrażenia zdania. Schodzących z linii ciosu.:)
I mniej tych, tradycyjne jednobrzmiących -pełniących rolę oburzonego chóru greckiego:).
A bardziej naszych spadkobierców Caravaggio.

Tak się jakoś dziwnie składa, że malując portret np. takiego Rakowskiego( lub jego partyjnych towarzyszy) potrafią posłużyć się całą paletą. Tudzież podretuszować to i owo .
A już przy konterfekcie np. takiego Kaczyńskiego (lub jego partyjnych towarzyszy), nagle gama barw się wyczerpuje.:).
Jakby się nie starali(piękny rusycyzm) ciągle wychodzi im płaski, obleśny karzeł z obrzydliwym pryszczem na nosie.

Jeśli zaś chodzi o MFR, to mocno ideowy był on wówczas, gdy wprost z pastwiska dostał się z objęcia prześlicznej wiolo… wiolo…, pardon, skrzypaczki z wielkiego miasta.
Z jego perspektywy awans niewyobrażalny. Potwierdzający tylko słuszność zmian i dalekowzroczność linii partii.
A później, to był już tylko aparatczykiem pragmatykiem. W granicach partyjnego rozsądku- oczywiście. I z niezłym węchem.
Pamięta Pan „Fryzury Mieczysława F. Rakowskiego” ?

Mówią, że partyjny liberał.
Tak, przy Olszowskim i Siwaku to i liberał.
Tyle, że partyjny:) Ideologiczne miazmaty nie wietrzeją tak szybko.

A że w pookragło-stołowej Polsce wiodło mu się niezgorzej?
Cóż, to właściwie jej cichy i taktownie skryty symbol.
Symbol miękkiego lądowania i łagodnej transformacji. Przeflancowania tego co najlepsze z wczoraj na dziś:)

Już bardziej ciekawe jest liczne ideowe potomstwo MFR, z łóż najprzeróżniejszych.
Ciągle jeszcze cieszące się świetnym samopoczuciem. Czasami robiące w autorytetach. Nie dające tak łatwo za wygraną.

A chłopa szkoda i troszeczkę żal.
Choć żal ten przypomina odrobinę odejście ojca alkoholika.
Co to kawał drania był, spieniał niemiłosiernie, szkód narobił, lecz jednak kawałek życia to razem spędziliśmy.
Niech mu ziemia lekką będzie.

Pozdrawiam serdecznie


Yassa

z niejakim zakłopotaniem rzec muszę żeś bystro inteligenty,a i przy tym,delikatnie rzecz ujmując,złosliwy.

No,ale mnie Ty nie obrazisz i nie przekonasz swoją kazuistyką.

Jeśli miałbym iść konie kraść to wolałbym z MFR niż z PEG.

To kwestia gustu,smaku i szerokiej perspektywy,a także w miarę obiektywnej oceny dokonań.


No tak...

Yassa jak zwykle celnie wypunktował.

Zenku, czy jesteś pewien, że którykolwiek z wymienionych przez Ciebie panów nadawałby się do tego przedsięwzięcia? Bo ja jestem przekonanana, że żaden.

I z żadnym bym nie poszła.

Aczkolwiek z całkiem odmiennych powodów.


Mad?

A kogoś konkretnie miałeś na myśli?

Zapewne najwybitniejszego krajowego nadredaktora, zaraz po Rakowskim?


Nie łapię żartu Odysie

Może dlatego, że dotyczy człowieka, który dopiero co umarł...

www.pomocdlarenaty.pl


Panie Zenku Szanowny,

dziękuje za miłe słowa. Coś dawno Pana nie widziałem.
Cieszę się, że znów Pan jest.

Przykro mi, że uważa Pan, że usiłuję Pana lub kogokolwiek obrazić. Jeśli odniósł Pan takie wrażenie, to przepraszam.
Ani mi to w głowie, choć charakter, jak zapewne zdążył się już Pan zorientować, rzeczywiście mam paskudny:).

Odnosząc się zaś do Pańskiego komentarza to trudno się z nim nie zgodzić.

Jeśli chodzi o kradzież koni czy czegokolwiek innego, to wybór doskonały. Najpewniej powiodłaby się z towarzystwem od MFR. W razie czego, media potraktowałyby ją jak przekształcenie własnościowe, restrukturyzację, optymalizację albo zracjonalizowanie zarządzania lub coś tam innego.

Media to jest potęga! Media najlepsza jest:)

A już nigdy, przenigdy nie można angażować się w taki biznes:) z kimś od PEG.
Z nimi nawet jazdę na gapę, pokazywałyby wszystkie telewizje przez tydzień w najlepszym czasie antenowym, a zaproszeni eksperci licytowaliby się, czy to zbrodnia stanu czy tylko rażące pogwałcenie konstytucji?:)

Delilah,dzięki.:)
Wiem, jak trudno Cię zatopić:), ale znając Twoja wojowniczą naturę, czuję się w obowiązku przestrzec, że:„z żadnym bym nie poszła”- brzmi cokolwiek dwuznacznie:)
Może nawet zostać wykorzystane przez licznych życzliwych, w najmniej spodziewanych okolicznościach:)

Pozdrawiam serdecznie.
Dobranoc


>Yasso

Przeceniasz mnie:)
Przyznaję, że zdążyłam zaskarbić sobie “życzliwość” kilku osób, lecz to grono nie jest jakoś szczególnie liczne. Co prawda ostatnimi czasy usilnie pracuję nad jego powiększeniem i kto wie…

Z całą pewnością wszyscy, którzy zinterpretują moją wypowiedź inaczej niż jako wyraz braku chęci do wzięcia udziału restrukturyzacji koni, mogą liczyć na tak gwałtowna erupcję życzliwości z mojej strony, że odechce im się wszelkich interpretacji. Ale to chyba dość oczywiste w przypadku osoby złej i złośliwej:)


WSP Yasso

jak z powyższego widać jesteś Pan cwańszy ode mnie,czyli po chłopsku bardziej cwany niż ustawa przewiduje.

W takim stanie rzeczy zrejteruję podkuliwszy ogon,bo zadzierać mi nie do twarzy.

Jednak przyznam uczciwie bez przymusu,że podzielam w pełni Pańską opinię o mediach;święta racja!

Zgodziłbym się też z Panem w innych kwestiach gdyby nie Pańska cholernie ostra ironia,dochodząca wprost do skrajnego cynizmu.

To Pańskie gusta,nie moje więc pozostańmy na swoich stanowiskach.

Wiem tyle,że wolałbym znależć w sobie zrozumienie i odrobinę szacunku dla MFR i jego pamiętnego wystapienie w stoczni,bo brak mi krzty uzasadnienia na budowę słynnego dworca przez PEG,a może i jeszcze lotnisko uda mu się zbudować jak PiS przejmie dzięki związkom władzę w kraju.

Pozdrawiam


Zenku

To dobrze, ze szuka Pan zrozumienia i szacunku dla MFR. Kiedy juz Pan znajdzie, oczekuje ze napisze cos o tym?
A co do budowy peronu ( a nawet niech bedzie ze dworca), w porownaniu do tzw. przeksztalcen wlasnosciowych, to to jest tak jakby dorsza za 8 zlociszy do afery FOZZ porownywac.
Nie ta skala prosze Pana.
No, chyba ze to wlasnie chodzi o “gust, smak i szeroka perspektywe“?

Pozdrawiam.


Rakowski nie zawisł, a to szkoda??

Rakowski miał szczęście, a Walentynowicz nie. Co za brednia. O Walentynowicz film nakręcili, a niedługo jakąś świętą zostanie. Szkoda tylko, ze o jej utrapieniu tylko w słowach mogą poopowiadać. Jęczą nad jej losem, ale Rakowski miał nie tyle szczęście a rozum, ze potrafił sie ustawić. Walentynowicz tego rozumu brakło, bo mimo grona wielbicieli w “wolnej” Polsce nadal ciemiężona.

komunistom szubienica? Trzeba by powiesić połowę społeczeństwa. Kto miałby wieszać jak większość ma w dupie czy wiszą czy nie. Gdzie harde zastępy wieszających ukrywały się 20 lat temu??

Po okrągłym stole i po wyjeździe ekipy z Legnicy trzeba było uciąć łeb komuszej hydrze, ale nie było mądrego, bo przewrót w Polsce dokonali sami komuniści. Prawdziwków było na palcach reki do policzenia i łatwo z nich zrobiony niedorozwiniętych furiatów. Niestety brną dalej podtrzymując legendę. Nie mają szczęścia? Nie mają pomysłu na skuteczność! Nieudolni mogą tylko wypluć żółć zza monitora.

No i wyszło, żem jakiś antenat Rakowskiego gdy tymczasem sam zniesmaczony jestem tymi pośmiertnymi laurkami. Rakowski powinien odejść w ciszy ku zapomnieniu (mimo świetnych dzienników). Owszem stanowił inna jakość w obozie wroga, ale wciąż był w tym obozie. Za to mu hańba. Jednak nie takich dyrdymałów się spodziewałem we wpisie referenta po reaktywacji.


Siedzę

w głószy i nie mogę uczestniczyć w dyskusji, prawda, bo siedzę w głószy. Ale intencje mam dobre i w sercu nazbierało mi się tyle serdeczności, że kórwica i hójówka (pardą) mnie bierze, rze jestem na przymósowym milczeniu w tej głószy.

Referentowa do mnie muwi (omawiam): “Baranie, nie kompromituj mnie, mojej rodziny i miasta, gdzie się urodziłeś. Całe technikum zawodowe ci kibicuje, żebyś dobrze na txt wypadł, a kierowca Klimek nawet powiesił sobie za siedzeniem służbowego żuka makatkę z napisem: ‘referent king size’; ćwoku nietemperowany, pilnuj się”. Koham moją referentową i uwielbiam, kiedy pisze bez błędów ortograficznych; bardzo ją za to szanuję. No, ale dobrze, rozgadałem się, a tszeba odpowiedzieć na poważne pytania.

Panie Yasso, wszystko jest tak, jak sobie wyobrarzałem, a momentami jeszcze lepiej; dokładnie inaczej nisz Pan opisywał. Ludzie są otwarci, pszyjęli mnie, prawda, dobże, mam wrarzenie, rze myślą to, co ja, tylko jeszcze boją się do tego pżyznać przed znajomymi. Prawda… Ale ja, Panie Yasso, jestem jak ten monsón, czy inny el nińjo, i siłą argómentów ich przekonam, rze warto mówić prawdę, pszynajmniej w internecie, bo internet jest fri ese berd, i komusza psiamać morze nam tu skoczyć na pukiel. I – ówarzaj Pan- zrobię to sam, jednoosobową osobą własną. Taki jestem kozak (Igła pszepraszam, ale zdaje się odpuściłeś jórz kozaczenie, jesteś dystyngowanym adminem, wienc przejmę od ciebie ten zaszczytny tytół chonorowego nicdobrego).

Jak jusz wspominałem, bardzo szanóję (i kocham, ale to na marginesie, bo dziś nie na temat) moją referentową, ale nie tylko ją, bo równierz Pana Zenka. Pana Zenka szanuję, że miał odwagę pżyznać się, powiedzieć wprost – tak, rozumiem toważysza Rakowskiego i możecie mnie całować w dópę (pardą). Powiem szczeże, rze dla mnie taka postawa jest dip perfektli komilfo. Jusz wiem, kim jest Pan Zenek, rozumiem, co twierdzi, a czemu pszeczy. I to jest dobre, albo git – jak mawiają moi koledzy. Podobnie w pewnym sensie szanuję toważysza Jaruzelskiego, bo on równierz stawia sprawę prosto. “Stżelaliśmy do ludzi, sadzaliśmy ich do więzienia, kradliśmy nagrabione – ale to było, moje robaczki, dla was, w trosce o wasze bezpieczeństwo i ja bynajmniej się tego nie wypieram. Podziękujcie mi tó ładnie i będzie dżezi”. Ja jego za to szanuję, bo za nikogo jopjegomać jenerał się nie howa, mówi tak-tak, tak-nie, a nawet – tak. Rzałóję, rze nie głosi swoich prawd z kryminałó, ale, prawda, nie morzna mieć wszystkiego. Zawsze pozostaje pewien niedosyt, jak – powiedzmy – zgaga po klopsach (pardą).

Tak doszedłem do refleksji osobistej, ktura będzie dwóczłonowa w pónktach arabskich.

Pónkt pierwszy. Referenci potszebują, rzeby szófladkować i bódować systematyzacje. Kiedy widzę katolika od razu dopisują w rubryce – pierdyknąć domiar, sprawdzić czy w podaniu nie ma literuwek. Pszychodzi homoseksualista – koniecznie opracować ustawę o prawach człowieka i na cito zanieść do kierownika. Na fotelu usiadł toważysz, robię adnotację komuch i rysóję dwie stszałki: jedna w lewo – nieinteligentny, dróga w prawo – bystszacha. Referenci po prostu tak mają, lóbią jasne sytuacje.

Pónkt drógi. W związku z powyrzszym, krytycznie odnoszę się do komentarza Pana Sajonary. Panie Sajonara, zwracam się do Pana, Pan nie morze być do połowy w ciąrzy (proszę wybaczyć mi to poruwnanie). Albo Pan jest, albo Pana nie ma. Jeśli czuje Pan podziw dla tych, któży się “załapali” i uwarza rze grunt to jest mieć łep na gumce i radzić sobie w rzyciu, to daż bur, jak mawiają wędkaże, ale nie powtażaj mi Pan tego więcej publicznie, bo ja takiego taniego cwaniactwa nie znoszę. Pszyszlismy tu porozmawiać jak pszytomni ludzie, a Pan takimi wstawkami obrarza moją inteligencję. No naprawdę, rze tesz ja muszę Panu tłómaczyć, na czym powinno polegać rzycie suwnicowej ze stoczni. Proszę Pana, sównicowa ze stoczni powinna raz w roku pojechać na wczasy do bółgarii, mieć trujkę dzieci, dwóch męrzów, raz się rozwieść, posłać najstaraszego syna na stódia i być z niego dumna. Powinna tesz w niedzielę chodzić do kościoła albo supermarketu, w kościele się modlić, w supermarkecie kupić mikrofalę (tak jak Wildstein). Sównicowa nie powinna być bita i szantarzowana przez tajną policję polityczną, nie powinna mieć podsłóchuw w telefonach, nie powinno się jej wyżucać z pracy, jeśli nie zsunęła kszywo parostatka z sównicy. Panie Sajonara, czy Pan tak mało wie, rze ja mószę Panu tłómaczyć, na czym polega kszywda sównicowej! Daj Pan spokuj.

Od własnego dobrego serca powiem Panu jeszcze, rze ja dopiero się rozkrencam, i jeśli po drodze się nie rozpadnę, to nie takie jak te napiszę jeszcze dyrdymały. A najbardziej bawi mnie to, rze nie ma Pan na to wpływó, morze Pan najwyrzej nie czytać, ale jak widzę będzie Pan pszychodził, prawda, i czytał, bo lubi Pan spontanicznie wtrącić wśród inteligentnych ludzi komentaż od czapy. Zresztą nie ma pewności, czy kiedyś coś tu do Pana jeszcze nie skrobnę, więc ciekawość Pana zerzre.

Lecę, bo ściemnia się, a na drogach nie ma niestety latarni; jeszcze mnie jakiś wściekły pies pohwyci. Tszymajcie się nowi przyjaciele.

referent


Trzym sie Referencie

A w drodze to i na swistaki uwazaj, bo one to oprocz tego tam… “owijania”, dziury w ziemi kopia i jak kto nieuwazny, to kostke moze skrecic;).


>Referencie

No po prostu słów mi brak. Może to i dobrze, bo gdybym użyła własciwiych miałabym pewnie przechlapane u Pani Referentowej.

Komentarz miodzio! Uśmiałam się do łez:)

A w nawiązaniu do naszej rozmowy o donosach pozwolę sobie zapoznać Pana z popełnionym dziś przeze mnie komentarzem:

http://osiecki.salon24.pl/101521,index.html#comment_1464738

Zabrakło mi co prawda Pańskiej finezji i być może nie doczekam się odpowiedzi, ale akurat nie o odpowiedź mi chodziło.

Pozdrawiam


to jest wszystko niemożliwe

przecież Referent to jest elegancki gość od dobrego wina i białych mankietów dobrze odprasowanej koszuli (bez brakujących guzikuff) , co prowadzi zawsze słodziutkie picie-z-dziubków pitu-pitu na swoim blogu wiadomo gdzie, a ten tu to musi jakiś rozrabiaka i falsyfikat przebrany za Referenta.

Już od czasu rozróby z pomiotem podejrzewałem, że ktoś zamordował prawdziwego Referenta, trupa (pardą) ukrył na strychu za piątym filarem na lewo, w trzeciej skrzyni od góry (w tej z tabliczką Made in Mexico przybitej do góry literami), a sam teraz w przebraniu Referenta robi konkurencję w moim, że tak powiem, fachu.

Ja Pana biorę na celownik (mojej lunety od szybkostrzelnego) i proszę m się tu jakimś Kryminałem lub órtograviom end składniom dziwnom nie zasłaniać.

To ja siadam teraz na mojego Sqłada co go kuzyn sprowadził i rura!


Mad

Nie.
Primo, to na poważnie.
Ty serio, to i ja — tak samo.
Secundo — dotyczy człowieka, który żyje i nadal jest najwybitniejszym nadredaktorem (czyli redaktorem naczelnym).
W ostatnim półwieczu równie wybitnym człowiekiem — instytucją w tej kategorii w polskim dziennikarstwie był właśnie Rakowski.

Wytłumaczyłem się dostatecznie?


Cierpliwości Panie Referencie,

niech tylko skrzyknie się brygada szlifierza Karhana z antypodów, to i nasi nabiorą śmiałości:).
A wówczas…. oj! będzie się działo!:)

Pozdrawiam


?

?


-->Zenek

I jak, Panie Zenku, ja mam Panu odpowiedzieć? Czegoś tam, prawda, się domyślam, ale czy kategoryczność Pana sądu jest jedyną opcją, prawda, pewny nie jestem. Na wszelki wypadek postawię Panu wykrzyknik.

!

Pozdrawiam, bez urazy,
referent

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Panie Referencie

Mam wrażenie, że mamy (jako społeczenstwo, czy może nawet górnolotnie polece: naród) problem ze sprawiedliwością. O dokładniej – z jej wymierzaniem. I bardzo łatwo przekonać nas, że domaganie sie sprawieliwości to jest niskopobudkowy rewanżyzm i zwyczajna mściwość.
Nie jestem ekspertem – ale zawsze mnie zastanawialo to, że po IIWS hitlerowscy kolaboranci, po przekonwertowaniu sie na bolszewickich kolabornatów, chodzili sobie spokojnie po ulicach. Ze kaci akowskiego podziemia z lat 40 i 50 z dumnie uniesionym czolem spacerowali po Warszawie. A Ci, którzy jeszcze parę lat wcześniej nie wahali się zaryzykować życia, by zastrzelić jakąś nazistowską świnię lub hitlerowskiego sługusa czy choćby szmelcownika, złamani unikali dokonania sprawiedliwości na ubeckich bandytach. Aby było jasne – nie potępiam ani nie oceniam nikogo, po prostu nie rozumiem tej zmiany…

Podziwiałem akcję przeciw Eichmannowi. I smutno skonstatowałem, że w polskim wykonaniu takie wydarzenie nie byloby możliwe…

Pozdrawiam Pana.


-->Griszeq

Podpisuję się pod Pana komentarzem, co mnie cieszy, prawda, bo mnie cieszy, że mogę się podpisać pod Pana komentarzem. Rzecz nie w tym, żeby się mścić, co za bzdura, czas i tak rozwiąże sprawę po swojemu; rzecz w tym, żeby postawić sprawy z głowy na nogi, czyli tak jak one powinny były stać od początku. Bo jednak coś się u nas zmieniło, prawda, historia jednym przyznała rację, a innym nie. Prawda. Poza tym miło mi Pana widzieć,

pozdrawiam,
referent

—————————————————————-
referent – wolny kozak, ale dokładny


Griszequ (tak?)

Tego pewni byc nie mozemy. Ot chocby, jak to z Dirlewangerem bylo?

Pozd.


Rollingpolu

To odosobniony przypadek, w dodatku dotyczący zemsty na Niemcu, który wpadł w ręce polskich żołnierzy (zresztą – jak wiesz, jest to okraszone hasłem “prawdopodobnie”).
Wpadł przypadkiem. Nie polowali na niego. Jak myslisz – czy gdyby zdołał uciec do Argentyny, ścigalibyśmy go do upadłego?


Panie Referencie

Jeszcze jedno – w zakresie doprecyzowania. Rozwalić pod płotem albo powiesić na latarni, to można w naturalnym i spontanicznym odruchu sprawiedliwości, w zawierusze zmian. Tak moim zdaniem oczywiście. Pod to podciągam choćby śmierć Ceausescu. Choc kto wie, jaki w tym udział był Securitate.
Potem – to znaczy jak na nasze podwórko – dzisiaj, nawet największej świni należy się proces. Przede wszystkim dlatego, że my nie chcemy być jak te świnie.

I jeszcze jedno – czas naczęściej zaciera ślady po ranach. Tępi ostrza. Także ostrza sprawiedliwości. Nie chcemy sobie przypominać, przeżywać na nowo, machamy ręką... Czas jest naczęściej łaskawy właśnie dla katów…


-->Griszeq

Ma Pan rację; nigdy nie twierdziłem inaczej. Upływ czasu utrudnia działanie, ale oczywiście nie zmienienia nic dla meritum, a już na pewno – sam w sobie – nie immunizuje. Ale to inny temat, skądinąd ciekawy, bo ten argument z upływu czasu często pojawia się w dyskusjach o konsekwencjach tzw. społecznych przełomów (np.: trzeba było zrobić to na początku, teraz jest za późno, upłynęło zbyt wiele lat). A że ostrza sie tępią... no tępią, ale nie wszystkim :-)

referent

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Griszequ

To jest tak, jakbys mnie zapytal: Czy gdyby morderca Twojej rodziny zostal skazany na iles tam lat w zawieszeniu, to co bys zrobil? Scigalbys go?
Odpowiedz wydaje mi sie oczywista, prawda?

To dlaczego kiedy np. Jaruzelski wychodzi z budynku sadu, ludzie nie chwyca go i nie obwiesza na latarni?
Moze dlatego, ze malo jest takich ktorzy widza zbrodniarza, a wiekszosc widzi tylko starszego pana?
Moze dlatego, ze wiedza, ze w ich wypadku tzw. sprawiedliwosc zadzialalaby szybko i z cala swoja surowoscia?
A moze w koncu dlatego, ze poczucie wspolnoty jest tak slabe, to jeden z drugim mysla sobie: “przeciez mi ten Jaruzelski nic nie zrobil“. Ktos im wytlumaczyl, ze jednak zrobil?

A wracajac do powojennych czasow. Kto jak kto, ale Polacy naprawde mieli nikle mozliwosci dochodzenia sprawiedliwosci tak jakby sie nalezalo. I nie pisze tu o PRL-u.


Rollingpolu

Analogia – moim zdaniem – trochę nietrafiona. Chodzi mi o to, abyśmy nie przenosili oceny zjawisk “globalnej” na doświadczenia osobiste. Ja jestem przeciwnikiem kary śmierci, ale nie wiem co bym zrobił w opisanej przez Ciebie sytuacji. Może bym zabił. I wprawdzie chciałbym powiedzieć, że potem poddałbym się osadowi i karze, ale możliwe jest, że bym cichcem spierdolił do Argentyny…

Co do Jaruzelskiego – ciekawy jestem (hipotetycznie, bo nikomu przecież nie życzę), jak wygladałaby sytuacja gdyby generała zastrzelił syn zakatowanego w stanie wojennym opozycjonisty. I jakoś nie do końca podoba mi się to, co sobie wyobrażam… W każdym razie gdy słyszę, że Jaruzel zrobił to co zrobił “dla dobra nas i ojczyzny”, słyszę z ust jego apolegotów (bo to że on sam jest aroganckim skurwielem, niezdolnym do skruchy to wiem już od dawna), to zastanawiam się jak udalo się nam kiedys odzyskać niepodlegósć po 123 latach…

Co do dochodzenia sprawiedliwości w wolnej Polsce – fakt, środowisko sędziowskie (podobnie jak akademickie) całkowicie oparło się samooczyszczeniu… Bo lustracji przecież nie było… I już raczej nie bedzie.


referencie

Mam nadzieję, ze wyjdziesz z tej aortograficznej maniery, bo ciężko się sylabizuje mi wyrazy.

Pan nie morze być do połowy w ciąrzy (proszę wybaczyć mi to poruwnanie). Mogę jednak być w ciąży urojonej, pozamacicznej, więc świat dla mnie nie jest taki zero-jedynkowy jak wynika z twojej oceny. Pomieszałeś czasy i przestrzenie i wyszło ci, ze A jest dobre, a B złe.

Proszę Pana, sównicowa ze stoczni powinna raz w roku pojechać na wczasy do bółgarii, mieć trujkę dzieci, dwóch męrzów, raz się rozwieść, posłać najstaraszego syna na stódia i być z niego dumna. Powinna tesz w niedzielę chodzić do kościoła albo supermarketu, w kościele się modlić, w supermarkecie kupić mikrofalę (tak jak Wildstein). Sównicowa nie powinna być bita i szantarzowana przez tajną policję polityczną, nie powinna mieć podsłóchuw w telefonach, nie powinno się jej wyżucać z pracy, jeśli nie zsunęła kszywo parostatka z sównicy. Panie Sajonara, czy Pan tak mało wie, rze ja mószę Panu tłómaczyć, na czym polega kszywda sównicowej!

Jakby to wszystko dotknęło suwnicowej to pewnie bym przyklasnął, ale gdy suwnicowa została politykiem to dla mnie już nie jest to takie jednoznaczne. Suwnicowa – polityk przegrała i nie ma tu kwestii szczęścia, bo i tak miała go niemało skoro pan o niej pamięta. Iluż jest anonimowych co los mieli podobny lub gorszy i nikt się o nich nie upomni, nikt łez nie wylewa, ze nie mogą jeździć do Bułgarii.

Za to mogę się zgodzić, że mimo upływu lat można by zrobić pewne rozliczenia. Czas wieszania minął, ale przywileje należałoby poodbierać, bo to kurestwo jest, ze oprawca upasiony się śmieje z tych, który wcześniej gnębił.


-->Sajonara

E, słabe. Sofizmaty.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


oczyma wyobraźni widzę jaki, chłopcy, będziecie mieli ubaw

jak Jaruzelski kopnie w kalendarz… że o Michniku nie wspomnę, bo przedsmak już był ...


-->Pan Docent

Gdybym miał serce, zacząłbym się o Pana martwić. Na szczęście nie mam. Na tym blogu rozmawia się o żywych, a o zmarłych tylko wtedy, jeśli ich życie było i jest sprawą publiczną.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Nawiązując do Griszqa - o potrzebie osądzenia sędziów

hgrisza

Co do dochodzenia sprawiedliwości w wolnej Polsce – fakt, środowisko sędziowskie (podobnie jak akademickie) całkowicie oparło się samooczyszczeniu… Bo lustracji przecież nie było… I już raczej nie bedzie.

A nawet, gdyby była…

Pamiętam sprzed kilku lat artykuły o tym, jak w eReFeNie za sprawą Dietera Schenka (jak sobie teraz wyszukałem) sąd wszczął sprawę o rehabilitację polskich pocztowców z Gdańska 1939. Ich rozstrzelanie było wykonaniem wyroku sądowego III Rzeszy, wyroku przez 50 lat nie podważanego.

Prawnik ów tłumaczył wówczas, że jego środowisko oparło się solidnej denazyfikacji – ze względu na zwartą strukturę społeczną, dziedziczność itp cechy zamkniętej korporacji zawodowej. W dodatku prawnicy potrafili się wykpić, że Hitler to nie oni, że zbrodnie to tylko mundurowi i uzbrojeni, a oni, sól ziemi, są niewątpliwie koniecznie potrzebni do budowania państwa prawa, więc bić ich nie należy. (Ostrzegam lojalnie, czytałem to niemal pół życia wstecz, nie pamiętam już co z powyższej argumentacji sobie sam dopisałem, ale sens był taki).

Dość, że wówczas prawnik – rewizjonista wykładał w polskiej prasie, że stare pokolenia prawników – nazioli (i ich bezpośrednich nepotów) się wykruszyły i jest szansa na sprawiedliwość dla ofiar nazistowskich zbrodni sądowych. Pocztowcy dla przykładu najpierw.

Jak donosi wikipedia, udało się.

Ale sędziowie, którzy w 39 wydali zbrodnicze wyroki dożyli swych lat w dostatku i szacunku.

Ktoś wspomniał o wyłapywaniu nazistów przez Simona Wiesenthala. Tak. Ale on i chłopcy-mosadowcy byli z zewnątrz. Niemcom denazyfikacę załatwili okupanci, a instytut Gaucka ossim zrobili wessi. Nie liczmy, że u nas się to zrobi od środka, samo z siebie. Raczej przyjdzie poczekać pół wieku.

PS. Nie znam się na prawie zupełnie, ale jakoś tak wydaje mi się, że niemiecka rewizja była znacznie lepiej przygotowana niż zarzuty o kierowanie zbrojną bandą wytoczone Jaruzelowi.


Docencie

Sory, specem od ubawu to akurat Ty jesteś.
Nie sądzę by ktoś w tu był w stanie wygrać z Tobą tynfa,
zwłaszcza w kategorii, powiedzmy, humor kontrowersyjny.

Pozdro.


>odys

wybacz, ale ja nie zwykłem zabawiać się trupami. a poza tym to mnie przeceniasz i, tak BTW, to mógłbyś przytoczyć jakieś próbki mojego “kontrowersyjnego poczucia humoru”?

moje odczucie jest takie jak napisałem – Bulzacki robi sobie jaja z pogrzebu. jego wilcze prawo.


Nasi sędziowie,

w znacznej części, mają sporo na sumieniu, ale jednocześnie bardzo sprawnie i skutecznie się bronią przed konsekwencjami przeszłości, bo, prawda, demokratyczne państwo prawa gwarantuje im niezależność i niezawisłość. I słusznie zresztą, jeśli pominąć z kim mamy do czynienia. Problem jest zwłaszcza z sędziami wysokich instancji, czyli tymi, którzy de facto kształtują kierunki wymiaru sprawiedliwości. Stąd m.in. absurdalna definicja współpracy stworzona przez Sąd Najwyższy (rozwinięta i utwardzona później przez TK), która nie wynika z ustawy lustracyjnej, stąd – i do tego zmierzam – jedna z ostatnich uchwał SN w sprawie sędziów skazujących na podstawie dekretu o stanie wojennym.

Otóż, we wspomnianej uchwale SN doszedł do wniosku, że w zasadzie wszystko było OK, że nie ma problemu w tym, że ludzie szli do więzienia na podstawie wystąpienia Jaruzelskiego w Dzienniku, a nie opublikowania przepisów w dzienniku ustaw itp. Sprawozdawcą był Prezes SN, sędzia, prof. dr hab. nauk prawnych, kierownik katedry prawa karnego na Uniwersytecie Warszawskim, nauczyciel akademicki, autor popularnego podręcznika – L. Gardocki. Jeden z sygnatariuszy protestów przeciwko lustracji. Nieważne. Postaram się przy okazji odgrzebać tę uchwałę SN i może coś napiszę – pośmiejemy się albo nie.

————-
—>Odys

Moim zdaniem IPN robi co może. Jeśli przejdzie kwalifikacja, którą zaproponował prokurator P. Piątek z Krakowa, to towarzystwo z kryminału już nie wyjdzie (chyba że ze względów humanitarnych – stan zdrowia, wiek); otworzy się ścieżka do stawiania kolejnych zarzutów. Tylko że ta kwalifikacja nie przejdzie przede wszystkim ze względów pozaprawnych; koło się zamyka.

Pozdrawiam,

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


>Docent

A ja mam wrażenie, że Referent pisze śmiertelnie poważnie. Bez żadnych jaj

Jaja to sobie robią wszyscy partyjni towarzysze, tego akurat nie dostrzegasz?


towarzysze

Bulzackiego?


-->Pan Docent

Chyba powinien Pan już iść.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Docencie

Przykład: przy debacie na temat karcenia dzieci, rzuciłeś strasznie śmieszną uwagę o sekatorze. Jaja były, nie? Pewnie nie pamiętasz, mi akurat utkwiło, ale to jeden z wielu przecież przypadków.

Masz taki sposób blogowania, że w debatach poważnych, gdy dyskutanci dobierają jakieś argumenty, rzucasz jednozdaniowy celny żart. Od takiego ciosu obronić się można tylko tą samą bronią: celną szyderą, która dyskutanta z jego argumentami sprowadza do postaci groteskowej. Nie każdy umie, nie każdy chce. Fajnie. Pogratulować.

Ale jeśli mistrz fechtunku szyderą i groteską na każdy temat (ot choćby w Dzień Zaduszzny) nagle nawołuje do powagi w obliczu śmierci… Nie brzmi to przekonująco.


Referencie

Tylko że ta kwalifikacja nie przejdzie przede wszystkim ze względów pozaprawnych; koło się zamyka.

Właśnie.


sekator pamiętam

ale do był argument na zasadzie “redukcji do absurdu”. natomiast nie przypominam sobie żebym sobie robił jakieś mocno niewybredne żarty z “dnia zadusznego”...

idę, bo mnie zaraz Bulzacki bindownicą przez łeb zdzieli.


1/Moja pierwsza notka

To Docencie tylko wybrany przypadek, że pierwsza moja notka tu na TXT dotyczy tow.Rakowskiego i przemyślnie ohydnie ortograficznych błędów jakich Ty i towarzysz Rakowski się dopuściliście obaj, ale z jakże innych pozycji światopoglądowych ;-)
Tekst bardzo przypadł mi do góstu ;-)
Wiesz Docencie w tamtych odległych czasach ten Rakowski miał całkiem,całkiem znośny wizerunek jak na moje postrzeganie tamtej rzeczywistości.
Pozdrawiam


phk1

Mial wizerunek. Musze sie z tym zgodzic.
Mniej wiecej taki, jak swinie w zagrodzie umyte przed kreceniem “wiadomosci”. Tez dawaly nam obraz Polski, mlekiem, miodem i wieprzowina plynacej.


Subskrybuj zawartość