Ewangelistę zatródnię od zaraz...

Tagi:

 

Nie zawsze, prawda, jest wesoło i hórra…, tak jak teraz chociarzby — nie jest mi wesoło. Ale nie jest mi tesz jakoś tam specjalnie smótno albo beznadziejnie, studziennie, przepastnie i bezdennie ponóro. Niespodzianka polega natomiast na tym, rze jest mi dosyć, prawda, refleksyjnie i optymistycznie, wbrew zdrowemu rozsądkowi, który prawdopodobnie gdzieś chwilowo zapodziałem. W tej sytóacji pozwolę sobie, prawda, złamać dotychczasową manierę, i podzielę się z państwem uwagami, prawda, o tekstowisku.

Śmigam po terenie dobry tydzień, miałem okazję kilka razy z napotkanymi osobami się zgodzić albo nie zgodzić, innym razem prawie wyłapałem, prawda, w dynię, tak rze co tszeba wiem, poniekąd akceptóję i, prawda, czóję się bez mała jak u Pana Boga za kaflowym piecem. Poza tym jest w dobrym tonie, rzeby nowoprzybyły poświęcił kilka minut gospodażom, zebranym gościom, prawda, miejscu samemu, rze miejscu samemu. Więc, zatem, prawda, idę i poświęcam… Mając za sobą ten krutki wstęp, przejdę, prawda, do żeczy.

No, kórwa podoba mi się u was i nic na to, prawda, nie poradzę! (Tradycyjnie, za wyraz — pardą). Czysto, schlódnie, admini dbają o klienta, problemuf technicznych praktycznie, prawda, brak (nie to co w salonie24, he, he, he…). Po prostu bonanza i wieczne, prawda, łowy! Ogrody rużane pachną, piękne kobiety nie są kretynkami, rozrószane chamaki płyną w powietrzu niczym latające dywany. Fól wypas i w ogóle bajer fól. Nie zgłaszam zastszerzeń, a za wrarzenia estetyczne i umiejętności techniczne, w skali, prawda, pięciopónktowej, daję bez zastanowienia cztery koma siedem i podkowę órwaną na nieruwności przez mojego móła.

I na tym będzie koniec ópszejmości; starczy, prawda, rze tak powiem. Zabieram się za poniekąd mieszkańców tekstowiska, prawda, “konfederatów”, “bandę”, “uczestników”, “użytkowników”, jak zwał tak zwał, wiadomo, prawda, o kogo hodzi.

Największe zaskoczenie, to — Igła. Patszę, prawda, a Igła nie kozaczy. Szoking! Nie do pomyślenia bez stosownej dawki płynuf wspomagających, na pszykład wody ognistej. Jest, a jakoby go nie było. Jego cień tylko śmiga po zakamarkach; widziałem rze brał się nawet do pszeprowadzenia starószki na pasach, ale na szczęście kobiecina poszczóła go swoim Myszorem, kturego, prawda, miała pszypadkowo za pazóchą. Skąd ludzie biorą takie małe, prawda, psy, jeśli ktoś wie, niech mi pręciótko wytłómaczy. Tak, tak… Igła się pszeistoczył; jak tekstowisko potrafi zmienić człowieka. Jeśli miałbym ocenić skalę strat, powiedziałbym, rze — w poruwnaniu do tego, co kiedyś — nie ma Igły w cirkaebałt, powiedzmy… czterdziestu procentach. A to jest tak — proszę zaówarzyć — jakby wam ktoś w nowy rok zabrał ostatnią bótelkę wutki — gigantyczna strata!

Dobra wiadomość jest natomiast taka, rze — skoro jósz tu dotarłem — postaram się wyprowadzić Igłę na ludzi. Przyóczy się chłop przy mnie, przypomni kilka starych hwytów i da Bóg, pszestanie maródzić. Bo prawdziwy Igła to łobós i psześmiewca, a nie ciepłe klóchy i podgżane na szamotce gacie. Pamiętam, rze kiedy szedł w trasę zawsze coś się działo — opierniczył kogo nie trzeba, pszyczepił się bez dania racji, bo nie zrozómiał tematu, zwymyślał kierownika i podpalił za sobą most. Tamto miało ręce i nogi, w pszyrodzie był róch. Teraz… panie dzieju, prawda… muwiąc wprost — teraz Igła stracił moralne prawo, rzeby wypominać mi referenctwo (najdelikatniej sprawę ójmójąc).

Pszeszedłem parę rzótuw beretem i, prawda, dotarło do mnie, rze Igła jest jednak w pożo, a tak naprawdę niepokojące są areały bez właściwości, kturych jest całkiem sporo; nie wiadomo kto tam mieszka i po co ogrodził działkę. Kompletne czarne dzióry, nie potrafię wyjaśnić istoty tego, prawda, fenomenu. Tekstowisko nie będzie miało z nich porzytku, robią tylko za tłóm. Bez, prawda, órazy, ale nie mogę nie odnotować.

Dwa dni szókałem po zakamarkach i mysich dziórach Jareckiego. Gdzie jest Jarecki i dlaczego go, prawda, nie ma? Muj serdeczny netowy kolega, pszemiły kompan, pszyzwoity człowiek. Muwią, rze Jarecki ma tródny harakter i się pokłucił. To ja się, prawda, pytam, co kogo obchodzi tródny harakter Jareckiego i łotdefak jest ten “tródny harakter”? Pszyjmóję zakłady, rze ja mam od niego tródniejszy, prawda, harakter, dodatkowo jestem mniej pszewidywalny, sto razy bardziej ópierdliwy i nie taki pszystojny! Stawiam dolary pszeciwko, prawda, ożechom i jósz wiem, rze nieźle się obłowię. Muwiąc powarznie brakuje mi tu Jareckiego i jemu podobnych niesfor. Brak Jareckiego połorzy sprawę i nawet ja, referent, nie dam rady dźwignąć grajdoła. Tekstowisko powinno zabiegać o takich ludzi.

Miłe, prawda, zaskoczenie, to względne zrurznicowanie światopoglądowe miejsca; całkiem spora grópa wyzbytych komószej mentalności, otwartych na rozmowy, nawet jeśli na pierwszy żót oka napastliwość i formacja gościa budzi, prawda, zastżerzenia. Wydawało mi się, rze tekstowisko stało się oazą rużnej maści mniej lub bardziej uświadomionego lewactwa, lemingów, sierot po POPiS-ie i politpoprawnych pierdołuw. Dziś wiem, rze jest nie tylko taką oazą, nie do końca dało się zdominować, walczy, choć zewnętżny odbiur piszących tu blogerów zawiera wspomniane, prawda, obciąrzenie.

Słabo wypadają działy niepolityczne; jeśli jósz coś niepolitycznego się dzieje, to nie w tekstach, ale w komentarzach. O jótóbowcach nie wspominam, bo to zawracanie głowy, nie blogerka.

Jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk tekstowiska jest decyzja, rzeby najoryginalniejszych blogerów hować w katakómbach. Ile, prawda, naszókałem się Yayco, zanim dotarłem na jego blog, wiem tylko ja, mój mół i notesy koleguf, którzy nie odmuwili mi pomocy. Co to w ogule jest? Jak tak morzna? Ludzie, dogadajcie się, prawda, jakoś; świat się z was śmieje, bo świat rozómie z tego tyle, ile Irena Santor z prezydenckiej gali. Bloger ma prawo stszelić focha, mieć tródny harakter, czasem maródzić, kaprysić, grymasić, stawać okoniem i rządać empatii. Administracji i wszystkim świętym guwno do blogera; niech się administracja wali na ryj. Ma z blogerem rozmawiać i dojść do porozómienia, bo inaczej, to ogon będzie kręcił psem. Żadko który bloger ma dószę niewolnika i na pewno nie nalerzy tego oczekiwać.

Zauwarzyłem, że tekstowisko ówielbia zajmować się sobą. Sprawy wewnętżne, mażenia, plany, projekty i prospekty zajmóją sporą część aktywności óczestników, i to tych, ktuży — jak się rozeznałem — są, prawda, pisaci. A ile pada wtedy wielkich słuf i zapowiedzi! Jakie stróny dószy Polaka i człowieka, homo, prawda, sapiens, zostają drgnięte. Fajna zabawa. Taka… powiedziałbym — nowoczesna. Gadał dziad do obraza; gadał o elektryce w stódni.

I tym sposobem pszedarliśmy się, prawda, do póenty, ktura jest z jednej strony osobista, z drógiej — poniekąd óniwersalna. Niniejszym ódzielę odpowiedzi na pytanie: skąd wziął się na tekstowisku, prawda, referent? Trzymajcie się lódziska poręczy, czy co tam wam, prawda, wystaje.

Otusz, referent pszyszedł tekstowisko zbawić! Tak, tak… nie kiwajcie z powątpiewaniem głowami, hociasz w sumie, dlaczego nie!, kiwajcie, co mi tam… wiadomo, nikt nie jest, prawda, prorokiem we własnym domu.

Było to tak. Czytam tekstowisko, pszyglądam się znajomym i nieznajomym, i nagle olśniło mnie, rze wszystkiego, prawda, co wam tszeba, to referent. Powiedzmy — taki jak ja, ale starczyłby nawet o połowę słabszy, pszykładowo jakiś referent dyslektyk, prawda. Nie ma Jareckiego, nie ma Nicponia, nie ma Wyrusa, po kątach porozstawiali się Yayco i Igła; kiedy dokładniej się pszyjżałem, to w gruncie żeczy brak sprawiedliwego, który by w toważystwie choćby solidnym blózgiem w dobrym tonie żucił (pardą). Nuda, nuda, prawda, nuda i tylko z żadka pszetarte niebo. Dłógo tak nie pociągnięcie. Ópływ krwi ózópełniacie wodą, ale pszyrody oszókać nie morzna; ogon jest jósz, prawda, blisko gęby, za chwilę zaczniecie się porzerać.

“Jak pomuc” — zastanawiałem się chwilę, i óradziłem, że pszyjdę i pomogę. “Pstryk!” — i jestem, prawda, rze tak powiem. Kożystajcie ze mnie, bo niosę, prawda, nadzieję, niszczę jak ten el nińjo, rzeby w przyszłym roku winogrona lepiej rosły, a ludziom rzyło się dostatniej. Pamiętajcie pszy tym, rze nie zostanę z wami długo; nie będę zawsze. Wkrutce, prawda, odejdę, moja misja dobiegnie końca. Na marginesie dodam, rze moja misja jest podobna do pewnego, prawda, pokazu czarnej magii; naśladując maga hciałbym zasiąść na scenie w plószowym fotelu i dokładnie przyjżeć się, prawda, osobliwościom… No, dobrze, starczy, o tym innym razem, i tak za dórzo powiedziałem.

Podsómowójąc, są dwie daty istotne dla tekstowiska. Moment, w kturym załorzyciele powołali je do rzycia, i dzień, kiedy pszybył tó referent. Gdy odejdę, warzna będzie jósz tylko ta dróga data. Na tekstowisku czas będzie dzielony na przed i po przybyciu referenta (skrutowca nie podam, bo wychodzi z niego jakaś parta robotnicza). Pamiętajcie więc datę mojego pszybycia i tszymajcie się, prawda, moi nowi koledzy. Natomiast w związku z tym, rze, prawda — jak wspomniałem — nie zostanę z wam do końca, na cito potszebóję, prawda, ewangelisty, ktury spisze moje czyny. Ewangelistę zatródnię od zaraz…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Referencie,

ja jestem nietutejszy, więc mi w zasadzie gancpomada, ale nie mogę się opędzić wrażeniu, że wyście, Referencie, są tu Regentem, nie Magiem, czyli, poniekąd, Chrzcicielem*/. Ta kraciasta ortografia ze szkłem pękniętym asymetrycznie… Maniera jest to zabawna, tyle, że nieco męcząca i chwilami zakłócająca przekaz, chciałoby się zawołać, czytając: dajcie rzyć, Referencie, dajcie rzyć!!! Ale bawię się setnie, zwłaszcza, że, jako cudzoziemiec, nie postrzegam Pana obecności w perspektywie eschatologicznej ani mesjanistycznej.

Pozdrawiam mimochodem, w drodze ku obowiązkom.

*/ z czym wiążą się, jak wiadomo, pewne niebezpieczeństwa…


>Referencie

Jak widzę kryzys okazał się całkowicie niegroźny i notka się pojawiła się. I dobrze.

Muszę się tylko zastanowić ile w niej prawdy, a ile referentowych konfabulacji.


Panie Referencie

Cwiczy Pan cierpliwość. Naszą. Moją. Podpisuję sie pod Czczajnikiem, choc w prostszy słowy. Po dotarciu do końca tekstu jestem tak zmęczony przedzieraniem sie przez “manierę”, że już nie pamiętam o co konkretnie chodziło.
Jasne, zawsze może Pan rzec “gufno mnie to ophodzi, że maż proplem se zrosómieniem”. Ale skoro Pan tu jako ten cały Mesjasz/ż/rz przybywa, to jakims litościwszym okiem spojrzy na nas maluczkich?

Pozdrawiam Pana pytajnikowo.


Referencie,

Poczytałem, usunąłem (to co tu było wcześniej) choć nadal uważam, ze słabo Referentowi to rozrabianie na TXT wychodzi.


Delilah

ja odpowiadając niewprost Referentowi, napiszę że czuję że misję zlecił Igła i siedzi sobie w tym fotelu Maga, różowiutkim i pachnącym, wyściełanym pluszem

to że Referent sugeruje że nie ma mocodawców? Każdy Referent ma przełożonych, co stoi napisane w dokumantacji najprzeróżniejszej

:)

prezes,traktor,redaktor


Szanowni czytelnicy,

przyjmuję krytykę, przykro mi bardzo, ale przynajmniej czytacie wolno, a nie po trzy linijki na raz.

Pani Delilah, słowo “konfabulacja” zdecydowanie mi się nie podoba. Mogę się mylić, nie mieć racji, opacznie rozumieć, ale nie konfabuluję, co równa się kłamię.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


A mnie sie podoba

Jak kto jest masochista i za Proroka chce robic (juz wiadomo kto bedzie joby zbieral:)), to dlaczego by nie?
Na ile moge, na tyle pomoge.


>Maksiu

No właśnie co do Igły to Referent napisał prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. Coś w tym musi być, że z dawnego Igły pozostał zaledwie jakiś powyginany szpikulec.

Ale czy obaj panowie weszli ze sobą w takie podejrzane konszachty to mi się nie wydaje. Chociaż może się mylę...


>Panie Referencie

A podoba się Panu słowo “nadinterpretacja”? Pewnie tak, skoro Pan nadinterpretuje.
Ale może teraz to ja konfabuluję ?


-->

Pani Delilah, ja po prostu interpretuję. Może nieudolnie, ale tylko tyle.

Poza tym, drodzy czytelnicy trudnych tekstów, doceńcie, bo jest jasne, że nie wkupię się tym tekstem w wasze łaski, prawda. Więc nie po to on powstał. On powstał, żeby was trochę, prawda, powkurzać, prawda, a trochę z kaprysu. No, i żeby w końcu prawdę powiedzieć. Że ego mam rozdęte bardziej niż Radek Sikorski lojalnie uprzedzałem.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Delilah

nie takie imprezy człowiek w życiu widział:))

prezes,traktor,redaktor


Jeszcze jedno,

z nikim nie wchodzę tu w układy. Nawet z tym nieudolnym oswojonym trollem, co go macie na wyposażeniu blogowiska.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Człowiek się o nich martwi, natyra i żadnej wdzięczności...

Proponuję zrobić listę obrażonych, żebym potem mógł indywidualnie przeprosić. Do Pani Delilah przyjdę z kwiatem.

Proszę się zapisywać.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Oj tam zaraz...

Referent nas tu kokietować próbuje w tak oryginalny i przewrotny sposób?

Mnie sie podoba. Nie Referent rzecz jasna, lecz jego teksty i to zarówno pod względem treści jak i formy. Ostatnio jestem zdeklarowanym wrogiem wszelkiej poprawności, więc to pewnie dlatego.


Referencie

proszę bardzo, stanowcze zaprzeczenie to jak pieczątka notariusza:)

bez urazy, mnie się podoba i uśmiałem się do łez

prezes,traktor,redaktor


Widzę, że

chętnych do zadzierania z Referentem brak?
Jak zwykle skrupiło się na mnie.


Delilah,

będąc wrogiem wszelkiej poprawności, wpadasz prościutko w koleiny poprawności nowej.

Tak tak, przez przeklętego Nadredaktora, który na kilkanaście lat zamknął rozmaite polskie myśli i odczucia w lodówce, mamy obecnie idiotyczną sytuację: łańcuch wreszcie zardzewiał, wyłamano kłódkę i dalej rwać na strzępy te przeterminowane mrożonki, które były w środku.

Weszłam ci ja ostatnio na Salon i zauważyłam na stronie głównej post pod tytułem Dlaczego nie lubię Adama Michnika? Padłam porażona ostrością i niepoprawnością tej intelektualnej prowokacji, przez co nawet nie mogłam zajrzeć do środka.

Pozdrawiam poprawnie dosyć...


Igła

no wieszszsz, to o Tobie ten film:)

tak w 60% bo reszta w 0,5 litra

prezes,traktor,redaktor


-->

O!, gdyby się jeszcze dziewczyny pobiły, to byłby czad!

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


-->Igła

“Pszenny bochen od rolnika, port trącany modrą falą, metro, traktor, telewizor, huta spływająca stalą, mruczy “więc Polak potrafi”. Zadziwiona Europa, cudów dokonują ręce robotnika oraz chłopa. Gospodarzu tych dożynek, twoja przecież to zasługa, że dzień w dzień słychać meldunek: “rośnie w górę Polska druga!”.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


>Pino

W nic nie wpadam, zbyt wiele energii kosztowało mnie wygrzebanie się z tego, w co wpadłam przed laty, aby teraz dać się uwieść jakimkolwiek innym poprawnościom lub niepoprawnościom.

Masz pojęcie jak wspaniałym specjałem jest nasza narodowa potrawa – bigos, który był mrożony przez kilka lat? Wiem z własnego doświadczenia, bo jadłam taki właśnie kilkuletni. Bez żadnych konsekwencji.

Mówię Ci, Pino- delicja.


Delilah,

spoko, nie zamierzam się kłócić, zwłaszcza że Referent już z kisielem nadciąga, a ja muszę jechać na metodologiczne pojmowanie faktu historycznego i inne okropieństwa. Jakby co, będę wieczorem.

pozdro


-->Delilah, Pino

Wieczorem będzie dobrze.

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Dobra,

obrażalscy. Spadam. Cześć,

referent

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Szanowny Referencie,

i Wy, tak licznie tu zgromadzeni.

Kolega Referent słusznie prawi. Prawda to jest, zgodnie z zapowiedzią zawartą w samym tytule wydawanej przez kolegę Referenta gazetki.

Raz, że Jareckiego nie ma.

Dwa, że Igły nie ma w większej części.

Te dwa fakty oceniam jako smutny skutek tego, że znani i dziarscy blogerzy zechcięli być jednocześnie twarzami i adminami blogowiska. A takie stanowisko może przypaść jedynie komuś nudnemu, choć przy tym dość rzetelnemu. Taki dziennikarz może to być, co mawia i ta pani ma rację, i ta pani ma rację, wyrazów nie używa, koncyliacyjny jest i rozumiejący. Tolerancyjny itd. Ot, na prawicy Jankes w sam raz. Igła i Jarecki mogli być świetną reklamą, mogli potajmenie być właścicielami, ale łączenie kozaczenia z adminowaniem, jak oceniam, dało co dało. Albo – albo. No i dla jednego skończyło się adminowanie, drugi przestał kozaczyć.

Czemu Jarecki tu nie pisze – domyślać się tylko mogę. Fakt, powino kierownictwo go zatrzymać. Kleinę też. A wcześniej – Nicponia. I paru innych. Teraz pana Yayco.
Nie wiem, i dobrze, co kierownictwo w tej dziedzinie zrobiło — ale za mało.

Że zbawi Referent…
Być może. Z naciskiem na może. Bardzo chybotliwe, to morze, choroba…

Sam myślałem, że tego tu brak. Ciętego języka, szczypty prowokacji — i zadymy. Czyli tego co robi oglądalność. Nowy referat jak ulał.

Z drugiej strony, warto przestrzec szanownego kolegę mesjasza, że bywali tu już tacy różni. Z misją. Np. była taka jedna babcia – blogerka. I nic dobrego nie wynikło.

Referent ma fory, ewidentnie — Kleina po tekście o Geremku dostał u nas wpierdol (pardą) aż poszedł, a inne postaci kontrowersyjne też miały nielekko. Widać coniektórzy znający starego Referenta teraz czekają co będzie, a inni znów biorą treść nie do końca serio, skoro opkakowana jest w taką formę, która krzyczy aż to som rzarty, nie bieżće powarznie!.

Cóż, może i to nas zbawić ma, taka waleczna acz nie do końca poważna szermierka.

Ta nudność nasza ma wady, niewątpliwie. Ale zaletą jest to, że praktycznie z każdym można porozmawiać. Nawet z szydercą Stopczykiem. A na takim S24, to większości nie należy czytać, a jeśli nawet, to nie warto się odzywać, bo jeden przyrówna zaraz do Stalina a drugi do Hitlera. A u nas — proszę, nawet z Galopującego Majora daje się wycisnąć coś poza chwytami erystycznymi i nawet Azrael (pardą) nie obraża wszem wobec.

Wadą jest cienkoskórość nabyta.
Bo jak kto odwykł od trolli (prawdziwych), od tego, że pod co drugim tekstem ma komentarz chama, prostaka, a przynajmniej kogoś o szerokich granicach poczucia humoru — to nagle czuje się zraniony jakimiś międzywierszami czy innym czymś takim.

A z drugiej — zdarzają nam się tu lincze w białych rękawiczkach.

W każdym razie, koledze Referentowi należą się wyrazy, za dobre słowo.
Bo szczerząc się mówiąc, czytając zapowiedź txt o TXT, myslałem że ostro będzie.

A tu, prawda, widać po trzech dniach już pierwsze wpływy TXT na kolegę Referenta. Z przerostem ego i ulubieniem pisania o własnym portalu włącznie.

Dziękuję za uwagę.


-->Odys

Panie Odysie,

bardzo dobrze, że Pan napisał; Pana komentarz w żadnym razie nie jest stracony. Co więcej, mam nadzieję, że jeszcze na ten temat z kimś Pan tu porozmawia. Jak nie o moim tekście, to może o Pana komentarzu warto porozmawiać. A ja, ja nie miałem złych intencji, więcej było w tym żartu i zgrywu niż powarkiwania. Mesjaszem też nie jestem, gdzie mi tam, widział mnie Pan przecież, nawet nie wyglądam :-)

Pozdrawiam, do zobaczenia,
referent

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Panie Referencie

Nikłą nadzieję mam na to, ale cóż to będzie za rozmowa w kontekście bez Pana…

Co do intencji — toć widać, że to żartobliwie, ironicznie wszystko. Tym bardziej szkoda że tak krótko i jakoś bez pointy…

Jak Pan wygląda rzecz jasna pamiętam, ale tu odnosiłem się do tego, co widać w tekście, nie zaś do tego co widać było w realu (nie sklep mam na myśli).

Do zobaczenia się z Panem


o rany

“Jak Pan wygląda rzecz jasna pamiętam, ale tu odnosiłem się do tego, co widać w tekście, nie zaś do tego co widać było w realu (nie sklep mam na myśli).”

to on istnieje? a ja myślałem że to bot z zepsutym słownikiem ortograficznym. jak to się człowiek może pomylić.


Referent botem

kod Referenta

lepsze niż kod Leonarda, bez wątpienia


wyliczyłem współczynnik błędu ortograficznego

u Bulzackiego. wyszło mi 6,65. kórde, a było tak blisko …


Szanowny Referencie

Będziemy czekać na powtórne twoje przyjście


Subskrybuj zawartość