Teatr pisania. DZIENNIK 2001-2005 (8)

01.11.2001 CZWARTEK (WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH:-)

Nie ustać w drodze…

- tytuł pewnej książki, o której powiedział mi mój spowiednik Ojciec Seweryn, ksiądz ze szpitala, w którym umierała Zofia i gdzie przeżyłam moje Medziugorja. Muszę ją przeczytać, bo ja nie tylko ustaję w mojej drodze lecz wręcz siadam a czasem nawet zasypiam.

Ostatnio czytam inną książkę a raczej przeglądam (nawet ja nie potrafię jej czytać jednym ciągiem). Jest to „Dzienniczek” Św.Faustyny ( to ta od filmu, zagrała ją świetnie Segda). W przelaniu na papier (tzn. ekran) następnej refleksji przeszkadzają mi brzmiące w uszach słowa Daniela „...do kogo ty się porównujesz!!!?” były ripostą na moją uwagę po filmie o Ojcu Św. Janie P.II. Powiedziałam wtedy w kontekście moich i Daniela doświadczeń ( moja siostra nazwała je ostatnio po imieniu per –” wy bankrutujecie już po raz piąty!”), że to że Bóg człowieka doświadcza wcale nie znaczy, że go nie kocha lecz wręcz odwrotnie. Potwierdzeniem, życiorys Papieża – w młodości tracił po kolei swoich bliskich ( Matka, Brat, Ojciec) oraz przyjaciele a dzięki mocnej wierze wyszedł na ludzi i to jednego z największych przez duże „L” ludzi.
Wtedy na wrzask Daniela ( jest cholerykiem, mnie się udziela więc najczęściej nasze rozmowy są bardzo głośne) odpowiedziałam dziwnie szybko ( zazwyczaj refleks mi nie dopisuje) i dziwnie spokojnie :

- Ja się nie porównuję, ja chcę naśladować, nie szkodzi, że to na zasadzie „chciałaby dusza do raju”, liczą się starania ( a może nawet marzenia ?)
Koniec dygresji, wracając do refleksji na temat wspomnianego na wstępie „Dzienniczka” – Faustynie polecił prowadzić zapiski jej spowiednik, moje zapiski zaczęłam prowadzić odruchowo (wskutek wewnętrznego impulsu) po tym gdy mój spowiednik O.Seweryn rozłożył przede mną grubą księgę wpisów kaplicy przyszpitalnej. Minął co najmniej tydzień zanim odważyłam się do niej zasiąść ale przez ten tydzień mój gruby kalendarz biznesowy przekształcił się w pamiętnik, dziennik, rejestrację świadomości obecności Boga w życiu „nikogo” jak nazwał to w którejś z naszych rozmów Daniel:

- Ty chcesz pisać jak jakaś święta (nie czytałam jeszcze wtedy Faustyny) lub osoba wybitna i powszechnie znana – powiedział wtedy- a przecież ty jesteś... , zawiesił głos jakby się wahał a słowo które potem padło powiedzieliśmy razem – „...Nikim” – Dokładnie – odpowiedziałam wtedy tak jakbym wcześniej to zaplanowala – i moje zapiski mają posłużyć do tego aby wszyscy „Niktosie” tego świata, dowiedziały się, zauważyły, że dla Boga są „Kimś”i że On jest obecny TU i TERAZ i działa.
Całej rozmowie przysłuchiwał się Mateusz senior, mąż Zofii od lat opiekun Daniela jego przyszywany Tata a faktycznie wuj i o dziwo nie popukał się w czoło ( może dlatego, że razem spędziliśmy ostatnie 20 dni życia Zofii, przy Niej w szpitalu).

Wszystkich ŚWIĘTYCH, spędzony niestety mało świątobliwie ( przestraszyłam się informacji o wypadkach i wichurze i nie ruszyliśmy się z domu, na grobie Taty byłam wczoraj późnym wieczorem) ale dość ciekawie dzięki książce, filmom.
Zacznę od końca , wieczorem na prośbę Marysi obejrzeliśmy „ Masz wiadomość” z Tomem Hanksem i uroczo-refleksyjną Meg Ryan.
Marysia koncentrowała się na wątku romantycznym a ja oglądając ten film (jak słusznie zauważył Daniel) bodaj po raz trzeci dostrzegałam różne detale i snułam refleksje. Zwróciłam uwagę, że scena rodzinnej rozmowy Foxów odbywająca się w jakimś wysokościowcu kręcona była w jednej z nieistniejących od 9.11 wież, drugą było widać przez okna przestronnego biura ( to niesamowite widzieć jak wyglądały od środka elementy tej charakterystycznej pionowej elewacji po tym gdy tak naprawdę przestały istnieć). Nie istnieje już chyba ten Nowy York o którym opowiada ten film, taki sympatycznie przyjacielsko-bezpieczny. I ta scena w windzie ( teraz rozumiem ,dlaczego ten film ktoś TVN puścił we Wszystkich Świętych), ile takich scen rozegrało się w windach wież, i ludzie w nich uwięzieni również kręcili numer 911 pewnie nie kojarząc go jak to czynią w Stanach obecnie z datą 9.11- oglądanie tego filmu dla Amerykanina musi być bolesne.
Ja zwróciłam uwagę na sposób w jaki zakochany Joe sygnalizuje nieświadomej tego Kate iż on i jej internetowy znajomy to ta sama osoba. Wypowiada do niej słowa- klucze z ich mailowej korespondencji.
Widzę tu pewną analogię, Bóg w kontaktach ze mną z innymi na pewno też, używa takich słów kluczy, przykłady? ( Biblia roi się od nich a moje osobiste – podam ale nie dziś bo jest 3.03)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Bianko!

Pomimo że nie oczekuję od kościoła katolickiego pośrednictwa w kontaktach z Nim, to takie świadectwo jak Pani bardzo mnie budują.

Pozdrawiam


re: Teatr pisania. DZIENNIK 2001-2005 (8)

Panie Jerzy takie wyznania bardzo sa potrzebne autorowi mego pokroju,WIELKIE
DZIEKI. Szczerosc za szczerosc – moje pisanie choc rozpoczyna sie po 20-letniej
izolacji od praktyk religijnych( msze co niedzielne,sakrament pokuty, komunia sw.)
nie mialoby miejsca gdyby nie dziecinstwo i mlodosc spedzona w Kosciele – sypanie kwiatkow(maz czasem dowcipkuje na ten temat),noszenie sztandarow na procesjach a wczasach studenckich dyskoteki w dolnym kosciele i oboz rowerowy
(Warszawa-Mielno) ze wspanialym ksiedzem akademickim (tego mi troche
zazdrosci – wspomniana wyzej moja druga polowa). Mam swiadomosc, ze nie wszyscy mieli szczescie spotkac osoby duchowne z podejsciem do dzieci i mlodzierzy a czasy komuny spowodowaly wykasowanie Boga z lektor szkolnych(zostawiono laskawie te ktore niedwuznacznie pokazywaly ze religia to zabobon w przypadku biednych lub pozoranctwo obrzedow religijnych w przypadku bogatych warstw spoleczenstwa) a ksiazek religijnych z bibliotek. Zdaje sobie sprawe, ze moje pisanie ociera sie czesto o irytujaca
afektacje i narcyzm ale pierwsze jako wyglodnialy duchowo produkt komuny postanowilam
sobie wybaczyc (czytelnikom nieprzywyklym zalecam pomijanie tekstow pisanych
kursywa ale wtedy to bedzie inna,ubozsza historia:-) a drugie coz… jak sie zaprasza kogos w “duszne” przestrzenie… Sorry troche sie rozpisalam (znowu jestem skazana na ang.kompy bez polskich znakow)
POZDRAWIAM SERDECZNIE I ZYCZE DOBREGO NIEDZIELOWANIA


Pani Bianko!

Moje kontakty z tym na górze są sporadyczne, przynajmniej z mojej strony. Wychowany jestem podobnie jak Pani w wierze katolickiej, więc jestem katolickim heretykiem. Niemniej nie uważam żeby błędem było pisanie z dużym ładunkiem emocji. Każdy okazuje je tak jak umie, a niektórzy nie umieją…

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość