Zadyma Nauczycielstwa Polskiego

Młodzi kontra starzy, nauczyciele kontra dyrektorzy, nasi kontra wasi czyli ferment, żeby utrzymać status quo w zdegenerowanej polskiej szkole.

MEN rzucił hasło, że będą podwyżki gdy zniesie się uprawnienia nauczycieli do wcześniejszej emerytury. Starsi nauczyciele, żyjący w przekonaniu, że już za rok albo dwa odejdą na wcześniejszą emeryturę naturalnie się buntują. Młodzi dostają sygnał, że nie będą zarabiać więcej dopóki na drodze stoją starzy ze swoimi żądaniami. Podwyżka wzmocniła poparcie młodych, bo więcej dostali nauczający, którzy w szkole są od niedawna. STOP młode pelikany!!

ZNP wystosował listy do dyrektorów szkół z postulatami. Dyrektorzy są w kropce. Związki postawiły dyrektorów w niezręcznej sytuacji, bo większość z nich jest także nauczycielami. Spora grupa jest też członkami ZNP i z postulatami sie zgadza. Tymczasem zostali postawieni po drugiej stronie barykady. Uznano ich za przedstawicieli władzy. Na dodatek adres nie trafny, bo ani dyrektorzy ani nawet Organy Prowadzące nie są w stanie spełnić żądań. Nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego, że nie są władni, nie leży to w ich kompetencjach. Gdyby związkom zależało na skuteczności to by zjednały sobie dyrektorów i samorządowców by uderzyć w rząd. W zamian jest ferment, a młode pelikany łykają. STOP!!!

Rodzice dostali informacje, że zajęcia się nie odbędą. W większości strajkujących szkół nie będzie ze względów bezpieczeństwa nawet możliwa opieka nad dziećmi. Rodzice pytają się jak to, a co mamy zrobić?? Związki niby wołają o wsparcie rodziców, a jednocześnie krzyczą, że pielęgniarki odchodziły od łóżek i społeczeństwo musi poczuć siłę związku, dotkliwie odczuć jakim dobrodziejstwem jest szkoła. Dużo jest nauczycieli więc mamy siłę, Na pohybel reszcie. Ferment podsycają kuratoria wysyłając pisma do szkół, że mimo strajku nauczycieli szkoły muszą zapewnić opiekę uczniom. STOP młode pelikany!!! Szkołę można zmienić tylko dzięki pomocy rodziców. Stawianie ich po drugiej stronie barykady to tylko sianie fermentu, a nie chęć realnych zmian. Dlatego podpowiem rodzicom, że mają alternatywę (Zasiłek opiekuńczy przysługuje pracownikowi, który został zwolniony z wykonywania pracy z powodu konieczności sprawowania osobistej opieki: nad zdrowym dzieckiem do lat 8 w przypadku nieprzewidzianego zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły, do których dziecko uczęszcza;)

Karta Nauczyciela to blokada wszelkich zmian, a związki chcą utrzymać wszystko po staremu. Ta medialna prawda powtarzana jak mantra budzi przekonanie, że wolna amerykanka jest remedium na skostniałą sytuację. STOP!! Kartę należy poważnie zmodyfikować, ale jak zdamy się na czysto rynkowe regulacje to za rok przyjdzie tatko samorządowiec i wywali młodego pelikana, bo za dużo zarabiał, a tam za drzwiami czeka siostrzenica na drugim roku szkółki niedzielnej o profilu pedagogicznym. Jej potrzeba etatu, bo jest w okresie rozrodczym i weźmie połowę pensji niegdysiejszego młodego pelikana…. Że co, że konkurs, że sąd pracy… tia łykajcie dalej.

Pojutrze po kraju przejdzie fala strajków nauczycieli. Strajku organizacyjnie stojącego na żenująco niskim poziomie gdyż panuje w strukturach dolnych zupełny chaos i w wielu miejscach robiony jest po partyzancku. Postulaty są nie przemyślane, domagające się utrzymania status quo plus bliżej nieokreślona podwyżka. Antagonizuje się środowisko, nastawia przeciw nauczycielom rodziców, czyli robienie zadymy ku uciesze rządzących. Opozycja będzie miała o czym mówić, a na rządzie nie zrobi to większego wrażenia. Lewica szuka nowych głosów, a młode pelikany łykają. STOP!!! Dość tej zadymy!!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Sajonaro

sajonara

Kartę należy poważnie zmodyfikować, ale jak zdamy się na czysto rynkowe regulacje to za rok przyjdzie tatko samorządowiec i wywali młodego pelikana, bo za dużo zarabiał, a tam za drzwiami czeka siostrzenica na drugim roku szkółki niedzielnej o profilu pedagogicznym.

Fajnie by było, żeby nauczyciel zarabiał więcej niż robotnik budowlany, nie?
Taki zbrojarz-betoniarz nie robi w stolicy za mniej niż 3,5tys. na rękę. Z normalną umową.

Ale nie ma żadnej Karty Zbrojarza-Betoniarza. Jak będzie za dużo zarabiał, to tam za drzwiami stoi nas…
A zaraz. Nie stoi. No to dajemy tę podwyżkę.

Jeśli jest za dużo kandydatów do pracy, to przebieramy w ofertach — bierzemy najlepszych lub najtańszych, jak akurat chcemy i możemy. Jak weźmiemy za tanich, to dość szybko spadnie wydajność, klienci (rodzice) się wkurzą, a za drzwiami ubędzie kandydatów do pracy. I trzeba będzie szukać lepszych za większe pieniądze. Ot, rynek.

Sajonaro.
Doprawdy, nie pojmuję, dlaczego w naszej ojczyźnie specjalne przywileje ma co drugi pracownik z dziedziny budżetowej. Jak nie emerytury, to immunitet, trzynastka, urlop dla podratowania zdrowia i Bóg wie co tam jeszcze. Nie prościej konkurencja i taka praca jaka płaca? Ja tak mam i sobie chwalę.

Od lat pensja nauczycielska jest raczej marnym zasiłkiem. Od lat do tego fachu, prócz garstki misjonarzy, idą miernoty zadowalające się marnym ale pewnym groszem oraz rozlicznymi przywilejami. Teraz weź im wszystkim pozostaw wszystkie przywileje, z nieusuwalnością i praktyczną niemożnością degradacji zawodowej i finansowej włącznie, oraz dodaj kupę kasy w podwyżkach (powiedzmy że władza znajdzie kasę). I co? Poprawi się jakość ich pracy? Jak?!


odysie

odys

Od lat pensja nauczycielska jest raczej marnym zasiłkiem. Od lat do tego fachu, prócz garstki misjonarzy, idą miernoty zadowalające się marnym ale pewnym groszem oraz rozlicznymi przywilejami. Teraz weź im wszystkim pozostaw wszystkie przywileje, z nieusuwalnością i praktyczną niemożnością degradacji zawodowej i finansowej włącznie, oraz dodaj kupę kasy w podwyżkach (powiedzmy że władza znajdzie kasę). I co? Poprawi się jakość ich pracy? Jak?!

Po pierwsze napisałem, że w Karcie potrzebne są poważne zmiany, więc nie wpieraj mi, że chcę aby zostało po staremu. Zgadzam się, że wlewanie strumienia kasy do zatęchłego dzbana nie poprawi jakości wody.

Po drugie z tym pędem miernot to trochę przesada i też mit medialny. Znam sporo młodych nauczycieli (starych zresztą też) którzy sa dobrymi fachowcami w tym co robią. Wierzą, że coś zmienią. Jest ich bardzo wielu, ale gina w masie niezrozumienia przykryci jeszcze tabloidalną nagonką.

Uważam, że powinniśmy zmierzać ku rynkowym rozwiązaniom, ale doświadczenie podpowiada mi, że zanim coś dobrego sie z tego urodzi to wylejemy dziecko z kąpielą. Edukacja to nie jest czysty zysk. Nie jest do tego przygotowane ani społeczeństwo ani nauczyciele. Potrzeba rozwalić cały aparat koncesyjno – podatkowy, a państwo tego sobie nie zrobi.

Dlatego nauczyciele powinni mieć pewne poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Konkretniej jestem za tym aby oddawać szkoły w ręce rodziców. Niech rodzice podpisują kontrakty z nauczycielami, niech kreują politykę szkoły. Nauczyciel na kontrakcie miałby realizować wytyczone cele i mieć parasol ochronny, że przez okres dwóch-trzech lat ma do wypełnienia jakieś zadania. Potem następuje ocena jego pracy i wte albo we wte.
Natomiast nie wyobrażam sobie pracy z nożem na gardle, że za drzwiami stoi 10 typków, którzy zrobią to za stówkę taniej i po myśli pana X, a ja pracuję od września do czerwca, bo za wakacje nikt nie będzie darmozjadowi płacił.
Więcej o tym pisałem przy okazji wpisu o “Iluzji bonu oswiatowego.”


sajonara

ja pier…. co za burdel… Dlatego w życiu nie zrobię kursu pedagogicznego;]

Swoją drogą jedno mnie zawsze zastanawiało: jak ma być dobrze, skoro tak naprawdę sami nauczyciele mają sprzeczne interesy – co widać po twoim tekście. (Pomijając już brak przygotowania nauczycieli do prowadzenia lekcji – w sensie zagospodarowania czymś 45 min. a nie dyktowaniem notatek często z wykładów na studiach, czy problemy z głosem, strunami głosowymi, krtanią po kilku latach gadania na lekcjach. ...Jak się pomyśli że w toku studiów jest ok. 30 godzin na zajęcia z emisji głosu to człowiekowi ciary po plecach przechodzą)

*
[ z komentarza do odysa]

“Niech rodzice podpisują kontrakty z nauczycielami, niech kreują politykę szkoły. “

Czy przypadkiem nie doprowadzi to do uczenia w szkole jedynie kreacjonizmu, albo patriotycznego charakteru “służby” we WRONie, albo z drugiej strony nauki o bohaterstwie Jaruzelskiego w ’81 itp?

Pozdr.

ps. W sumie zawsze sądziłem, że dobrym pomysłem jest zatrudnianie w szkołach doktorantów na określony czas, po czym zmianę na kolejnego, gdy poprzedni skończy studia. Byłaby rotacja, a związek nierządu powszedniego miałby mniej członków. Same plusy;)


Odysie,

,,Od lat do tego fachu, prócz garstki misjonarzy, idą miernoty zadowalające się marnym ale pewnym groszem oraz rozlicznymi przywilejami. “

A może jakieś argumenty na to?
Napisac można wszystko, ty piszesz, mam wrażenie, o swoich wrażeniach i odczuciach, nie o faktach.
Akurat znam trochę młodych nauczycieli po studiach i i nie zaryzykowałbym określenia miernoty wobec nich zresztą.
problemem jest co innego raczej, że ci młodzi czesto nawet jak są dobrzy, mają pasję, chce im się , dostają i mało kasy i nie mają pewności zatrudnienia (bo np. mają tylko zastępwo na rok), a pracuje wielu nauczycieli w szkołach, którzy pracować nie powinni.
Znaczy w szkole nie ceni się kompetencji , ważne są stopnie awansu zawodowego i staż pracy.
I tu jest problem, że np. dla tych młodych nie-miernot nie ma np. premii, zachęty jakiejś, nawet nie tylko pieniężnej, ale choćby jesteś dobry to cie zatrudniamy w tejh szkole, a nie po zastępwstwie wywalamy, bo wraca pani po urlopie np. rovznym jakims, która np. może być duzo mniej kompetentna albo jej się nie chce albo coś takiego.


Panie Grzesiu!

Czy sądzi Pan, że podam Panu nazwiska i miejsce pracy nauczycieli, którzy moim zdaniem nie nadają się do zawodu? Ja nie jestem donosicielem!

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

ale ja nic od pana nie oczekuję.
Mam wrażenie, że w każdym zawodzie wspólczynnik miernot i wybitnych rozkłada się równo.
Wkurza mnie gadanie, że nauczyciele to wszyscy sa tacy i tacy, a lekarze to biora łapówki, a księża to bez celibatu zyją to pedofile pewnie, a szewcy to cos tam, a politycy to kradną, policjanci to buraki i kibole itd

jest to i łatwe i nudne i nic nie zmienia, takie gadanie.

Pozdrówka


Panie Grzesiu!

To co mówią ludzie o nauczycielach, nie świadczy o nauczycielach tylko o tych co mówią. A ludzkiej natury nie zmieni się. A szkoda!

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

no i nadchodzi ten rzadki moment, że mogę sie pod pana komentarzem podpisać całkowicie
:)
Znaczy zgadzam się.

pzdr


ech

Widzę, że moja wczorajsza odpowiedź Grzesiowi poleciała w kosmos, ale może i dobrze…

Grzesiu, w każdym fachu są lepsi i gorsi, owszem.

Ale nie do każdego fachu z równym zapałem garną się ludzie o otwartych głowach ponadprzeciętnej inteligencji i ambicji. Zawód oferujący bezpieczeństwo socjalne przy braku perpektyw na błyskotliwą karierę, oraz żałosnych zarobkach musi przyciągać innych ludzi niż zawód w którym przy pewnym ryzyku można robić rzeczy niezwykłe i za niezłą kasę.


re: Zadyma Nauczycielstwa Polskiego

Ferment jest zdecydowanie lepszy niż zgnilizna.
Z fermentu czasami powstają bardzo interesujące produkty ;)
Z beztlenowej zgnilizny – rzadko.

Poważnie, solidnie i bezpośrednio u źródeł próbowałem dociec o co nauczycielom tak naprawdę chodzi.

Odniosłem wrażenie, że oni sami tak do końca nie wiedzą.
Ale mają dość tej zgnilizny.

I robią ferment.


Odysie,

szkoda, że odpowieź poleciała w kosmos.
Z chęcią bym poczytał.
A czy wg ciebie by być dobrym nauczycielem trzeba byc kims, kto np. lubi ryzyko?
i czy jedynym kryterium ma być, że do zawodów dobrz epłatnych idą sami genialni ludzie, a do tych nisko płatnych debile o mniej niż przeciętnej inteligencji.?
Bo nie rozumiem, szczerze mówiąc.

A i wiesz, co, dziwnym trafem, nie gada się o powołaniu przy innych zawodach, a czy wg ciebie nie można byc np. świetnym nauczycielem, choć niekoniecznie jest to wymarzony zawód sd samego dzieciństwa.
Można po prostuy byc progfesjonalistą i w danej chwili robic coś najlepiej jak się umie.
I pieniądze nie mają tu wiele do rzeczy.
Bo automatycznie, jak dostaniesz więcej, to nie znaczy, że zaczniesz pracować lepiej itd.

pzdr

Sorry, że chaotycznie, ale nie do końca rozumiem twój komentarz może.


Radecki

co by nie powiedzieć, może raz drugi lb pierwszy od eformy z czasów Buzka tyle się mówi o zmianach w Karcie Nauczyciela i samym systemie, dodać należy także plany reformy szkolnictwa wyższego

nawet jak się nie uda to ferment pozostanie, znaczy jest szansa że cos z tego wyjdzie

na razie to jest wzajemne obarczanie się odpowiedzialnością i demagogią

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Grzesiu!

Jak piszę banały, to trudno się nie zgodzić. A z innymi komentarzami też Pan się pewnie zgodzi. Tylko trzeba trochę czasu…

Pozdrawiam


Cudny post...

...i bez komentarza…

...ale za to z podziekowaniem za przypomnienie ustawy z dnia 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego.


Grzesiu

Z tym powołaniem, to mocna przesada jest. To takie usprawiedliwienie, tego oczekiwania, że nauczyciel będzie misjonarzem. Owszem, tacy też są. Ale podkreślam też.

Grzesiu, i ja rozważałem różne ścieżki rozwoju. Interesowała mnie polonistyka, historia, zdałem na piątkę na filozofię na KUL. Myślałem czy by nie być dziennikarzem. Wielu ludzi widziało mnie nauczycielem. Zdecydowałem się na architekturę, choć musiałem iść do pracy by choć część astronomicznych opłat pokryć odciążając ojca. Wybrałem, choć zabrakło mi tych kilku punktów do bezpłatnych studiów kłamliwie zwanych “dziennymi”.

Czemu?

Bo już wówczas chciałem w przyszłości założyć rodzinę. I już wówczas wiedziałem, że nauczycielska pensja nie wystarcza w stolicy na wynajem mieszkania. O życiu nie wspominając.
Widziałem pracę moich dobrych nauczycieli i mówiłem sobie — o nie, w życiu nie pójdę na takie galery.

Ale też widziałem takich nauczycieli, którzy znaleźli metodę na “spędzanie czasu” w pracy; z pełną rutyną, totalnie olewających ludzi, których ponoć do życia przygotowywali. Ci korzystali z gwarantowanych urlopów, mieli równiutko i klarownie ustawiony grafik zajęć. Cierpliwie zdążali do emerytury.
Widziałem ich i myślałem sobie — o nie, moja praca nie będzie tylko podbijaniem karty i odliczniem godzin. Spędzę tam trzecią część życia. To musi być coś.

O głupocie, złośliwości i ograniczeniu pisać hadko.

Myślę, Grzesiu, że ludzie ambitni, błyskotliwi i kreatywni są wśród nauczycieli potrzebni. Myślę, że większość takich prędzej czy później dokonuje podobnego mojemu rozrachunku.

I większość nie wybiera zawodu ze względu na powołanie. Powołanie jest potrzebne misjonarzom, nie profesjonalistom.

Popatrz na speców od reklamy i marketingu. Oni nie są misjonarzami. Oni są profesjonalistami. I są o niebo skuteczniejsi od nauczycieli.
Nie wierzysz? Odpytaj byle dzieciaka z tabliczki mnożenia i z reklam tv.


Odysie,

apropos tych reklam to ja mam raczej zdanie, że w większości firm reklamowych pracują albo debile albo osoby mnie za debila uważające, więc mnie przykład nie przekonuje.
A dzieci różnym rzeczom ulegają.
Ja akurat branżę reklamową oceniam jako słabą, pomysły nieciekawe, mało kreatywnie, dobrych reklam jest bardzo niewiele, wystarczy zobaczyć choćby na różne reklamy z zachodniej Europy, są o wiele ciekawsze.

A co do nauczycieli, trochę mnie zainspirowąłeś do tekstu o różnych stereotypach na temat nauczycieli a i o samych nauczycielach.
Może dziś, względnie jutro mi się urodzi, więc sobie pogadamny, mam nadzieję
:)

pzdr


Grzesiu

Liczy się skuteczność.
I w edukacji i w indoktrynacji.

Między tymi dziedzinami granica jest cienka, a imię jej: wolność.

Ale wiele się mistrzowie jednej dziedziny mogą nauczyć od mistrzów innej.
Póki co, mało który belfer jest równie skuteczny co reklama proszku do prania.

PS. O niejednym nauczycielu mogę z czystym sumieniem rzec że debil i (lub), że za debili miał uczniów.

PS2. Moja siostra napisała niegdyś naprawdę niezły tekst satyryczny o typach nauczycieli. Polecam.
http://www.mida.salon24.pl/53893,index.html


zmian nie będzie

posłuchałem refleksji po zadymie. Dziadki drepczą w miejscu przesuwając pionkami w bok bądź nieśmiało patrząc w przód, ale nie za daleko tak ociupinke poza koniuszek własnego nosa. Smutno mi.


Subskrybuj zawartość