Historia jednej piosenki - Where is my mind

No wróciłem, brakowało mi was:)
Na szczęście wszystko bez zmian, znaczy, ci co odchodzili, odchodzą dalej, ci co się kłócilili, kłócą się dalej, ci co smęcili, smęcą dalej (a nie, bo mnie nie byłoi smęcić nie miał kto), ci, co pisali dobrze, piszą dobrze dalej, ci, co ich mi brakuje tu, choć niby na liście konfederatów są, dalej mi ich brakuje.

Ale nie o tem miało być.
Będzie znowu o muzyce.
Piosenka w moim cyklu jak dotychczas najmłodsza, bo z roku 1988, więc prawie że świeżutka nowość jak się porówna z datami powstania poprzednich inspirujących mnie utworów.
Strasznie mi się podoba tytuł, tekst, szczerze mówiąc, taki sobie.
Wykonań też niewiele znam, więc zaprezentuję tylko ze 3 i tyle.
Ale to dobrze, bo nad-upały takie, że nie da się nic robić.
Masakra.

Zacznijmy od oryginału:

A teraz zespół, który całkiem lubię, Placebo, nagrali kilka lat temu tę wersję, też jest okej:

No i akcent polski oczywiście być musi:
Pewnie wiadomo jaki, no tak, po prostu Hey

A akcent filmowy też jak zwykle być powinien, więc wspomnieć należy, że utwór Pixies był tłem w filmie ,,Fight Club” (,,Podziemny krąg”).

P.S. Tekst krótki, bo jak już pisałem warunki zewnetrzne pisania bynajmniej nie ułatwiają.
W kolejce tekstowej teksty o Osieckiej i deMello.
Ale do nich trza coś mi coś poczytać.
Zresztą w ogóle trza mi poczytać.
Choć w sumie warunki zewnętrzne i do czytania nie zachęcają.
Czy ja już kiedyś wspominałem, że nie lubię upałów?
Chyba tak, nawet w sumie tekst kiedyś napisałem o tym.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Grzesiu,

to dobrze, że Pan wrócił, bo Pańska nieobecność z każdym dniem stawała się coraz bardziej odczuwalna. To raz.

Chociaż lubię Pixies i Heya, to najbardziej uważam Placebo z tego zestawu, to dwa.

Ale tak w ogólności, to Pan puszczasz za smutne kawałki, Panie Grzesiu.
Trzeba jakiegoś, proszę Pana, szlagiera puścić, bo w upał i duchotę, albo tez w urwanie chmury porą letnią, to nie ma jak szlagiery.

No takiego na przykład:

No tak, zapyta Pan, zapewne, where is my mind? Przyznam, że nie wiem, mam wrażenie, że się w gorącym deszczu utopił.

Pozdrawiam, przepraszając za szlagiera.


Witam,

przychylam się do zdania, że Placebo wypada świetnie.
Może nawet najlepiej z tych trzech, choc też lubię wszystkie.

A z różnych wakacyjnych przebojów wybrał pan całkiem znosny, no mógł pan przecież wybrać jakieś ,,Bailando” :) i co ja wtedy miałbym zrobić?
Pewnie koment skasować.
A co do tej smutności, odświeżę trochę muzyczkę co mam na płytach i kasetach, miast ciągle youtube i mp3 słuchać, może jakiegoś wesołego klasyka znajdę.

Pozdrówka.


Przyznam szczerze,

że szukałem Jak się masz kochanie, ale nie znalazłem wystarczająco porażającej wersji.

Pozdrawiam

PS Jak poszukałem, to też znalazłem coś smętnego. I szlagiera zarazem:


O Bosze,

zamilkłem porażony…

Po prostu porażające.

Laskowskiego to w sumie lubię jeden utwór, tyle, że w wykonaniu Maryli Rodowicz:)


Wiedziałem,

że jak się postaram i poszukam…

Pozdrawiam serdecznie


do songbloga

tak sobie trzymałem na specjalną okazję ten kawałek, bo można go grać niemal codziennie jako komentarz dnia. Pixies to jedna z moich ulubionych kapelek może dlatego nie podzielę zdania, że Placebo gra najlepiej. Placebo gra wtórnie wobec tego:

A na te wasze wakacyjne przymuły to lepiej sobie posłuchajcie tego. Jak który usiedzi to już mu nic nie pomoże.


“Where is my mind?” w

“Where is my mind?” w wykonaniu teh Pixies to był mój i żony pierwszy taiec na weselu naszym :D


Grzesiu

Fajnie, że znowu jesteś...

A w temacie głównym to odpowiem, że nie wiem, gdzie polazł. Mój rozum. Czesi twierdzą, że se ne vrati… Ale może się mylą? – pocieszam się.
Żałuję jednakże w najbliżej mi okolicy brakuje takiego Fight Club. A może mi się tylko wydaje, że takowego nie ma? Może wydaje mi się tylko, że taki Fight Club coś by zmienił? Pojęcia nie mam.

Pozdrawiam tęskniąc za własnym rozumem…
A może to tylko skorupa była?
:)


Grzesiowi & Magii

Zdradzę.
Będą kluby.
I.


Witaj:)

dawniej KriSzu


Sajonaro,

na początek sorki, żem ci temat , znaczy utwór podebrał.
Nie chciałem:)
Ale nie miałem o czym napisać a chciałem tekst na przywitanie napisać.
A drugi utworek ciekawy, taki energetyczny w sumie.


Dymitrze,

ano witam:)


Magia&IGła,

ja w nastroju refleksyjnym i otrząsnąć po Januszu laskowskim do teraz się nie mogę, więc fight cluby mi nie w główie.


Mindrunnerze

wybór ekstrawagancki trochę.
Choć ja ostatnio znajomej na pierwszy taniec ,,If you go away” proponowałem, ale coś nie była zachwycona:)


Panie Grzesiu

To było niedawno. A piosenka to taki był niewielki własny akcent. Zresztą wybór dobry, bo piosenka śliczna z najpiękniejszego filmu na świecie.

Obydwoje nie potrafimy tańczyć. Przykleiliśmy się więc do siebie i kiwaliśmy się nudnawo, wyśpiewując w głos tytułowe pytanie. Byłem szczęśliwy jak diabli. Piosenka puszczona z odtwaracza mp3 – żona leciała w ostatniej chwili, by instruować zespół zajmujący się takze nagłośnieniem, jak należy włączać to diabelskie urządzenie :)


Subskrybuj zawartość