P jak Pidżama, S jak Strachy, G jak Grabaż. Alfabetu muzycznego część piąta (możliwe, że ostatnia)

Z dedykacją dla Izy K. (nie mylić z Magdą K. o której śpiewał Hołdys i a i Grabaż tyż acz później), w sumie która zaraziła mnie słuchaniem Pidżamy i Strachów i która ostatnio ma nowe hobby czyli czytanie moich tekstów, ale zalogować i skomentować to już nie chce:), oj, niedobrze, niedobrze.

No więc nadejszła wiekopomna chwila, był Armia i Budzy, był Closter, był Hey,więc czas na kolejnego ciekawego artystę, jak dla mnie przede wszystkim świetnego w warstwie tekstowej, choć i muzycznie będzie ładnie.

Więc jakby zacząć.

Jak wiemy zaczynać trza od trzęsienia ziemi, a napięcie później ma tylko rosnąć więc zaczniemy od czegoś w miarę ostrego, utwór z płyty ,,Marchef w butonierce” pod tym samym tytułem, punkowo, niebanalnie i w ogóle gut:

Oczywiście zanim nastała ,,Marchef” była choćby płytka ,,Styropian” i utwór pod tymże tytułem tyż był, więc proszę:

Taki trochę manifest punkowca czy może raczej post-punkowca: ,,Kiedyś pisałem teksty ostre(...) Dalej kocham Clash/ciągle lubię Ramones”

Po dwu utworkach w miarę żywych, agresywnych i energetycznych czas na coś spokojniejszego, jeden z najpiękniejszych utworków Pidżamy, i tekstowo, i muzycznie, i klimatycznie rozwalający zupełnie, obok ,,Pryszczy” ,,Kotów kat” i jeszcze kilku mój ulubiony, choć z ulubionymi mam kłopot, bo lubię w sumie większość, jest za to kilka, których nie lubię, ale tych tu nie będzie, za to będzie to:

A teraz coś równie magicznego, choć w klimacie podobne, ale zaraz będzie bardziej różnorodnie, proszę nie odchodzić od odbiorników, znaczy, tych, jak im, monitorów.
Gdy próbuję po raz kolejny nauczyć się myśleć pozytywnie, to ten utwór w sumie tak służy za przewodnik, ale właściwie jak wszystko jest tylko chwilowym antidotum na różne weltszmerce i takie tam:

A teraz coś, co już w w tytule odnosi się literacko do samego Adama M. i nie chodzi wcale o Michnika:

A teraz coś naprawdę pięknego, wprawdzie wersji z Kasią Nosowską nie znalazłem, ale i ta oryginalna jest godna posłuchania, więc słuchajcie, dreszcze…

Było już ,,Kiedy Tom Petty spotyka Debbie Harry”, było ,,Stąpając we dwoje po niepewnym gruncie” więc czas na najpiękniejszą balladę o miłości w wykonaniu Grabaża.
Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi.

Utwór z dedykacją dla drugiej osoby, co już od dawna mnie czyta ale tyż komentować nie chce, przynajmniej nie na forum, za to coś ściemnia, że woli mailowo się niby że zachwycać, że czasem dobrze piszę podonbo

Żeby wszyscy nieszczęśliwie i szczęśliwie zakochani albo ci w ogóle niezakochani się nie rozkleili z wrażenia , trza atmosferę zmienić.

Teraz coś energetycznego więc:

Po energetycznej Pidżamie czas na drugie wcielenie Grabaża czyli Strachy na Lachy.
Wprawdzie o Strachach już pisałem tu:

http://www.tekstowisko.com/tecumseh/52868/s-jak-strachy-strachy-na-lachy...

Więc będzie tylko najsmutniejsza piosenka polska lat ostatnich, znaczy, tak ja sobie ją określam.

Czyli ,,Moralne salto”:

No i co chcecie więcej?
Więcej nie mam.
Pieprzone więcej.

Oczywiście mam, na zakończenie musi byc mój faworyt czyli ,,Kotów kat ma oczy zielone”.
W sumie powinno byc dużo więcej, ominąłem prawie zupełnie płytę ,,Futurista’., a przecież ,,Ulice jak stygmaty”, ,,Film o końcu świata” czy ,,KIlka zdań o Hitlerjugend’ (ze specjalną dedykacją dla tfu, tych, jak im tam, kiboli, znaczy ,,narodowców” brunatnych). No i jeszcze kilka rzeczy brakło, choćby ulubionego ,,Nocnego gościa”, zresztą tekstowo autorstwa Władysława Broniewskiego.
No i jeszcze różne, ale przyjemności trza dawkować, no i w necie tyż nie wszystko jest albo trudno znaleźć.

Dobra, nie gadam, bo teraz na zakończenie świat zieleni się na śmierć w genialnej piosence ,,Kotów kat ma oczy zielone”

I tyle.
Więcej już nie będzie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Grzesiu,

Trochę encyklopedycznie studiuję Twój alfabet, bo moja wiedza jest w tych klimatach jest zerowa, więc się nie będę wymądrzał.

Ale sprawiłeś mi ogromną przyjemność u pedofilów i homofobów (przenośnia, nie obrażać się!) tym kawałkiem:

Pepsi Coca Cola wcale nie są podobne w smaku, powiem więcej, Pepsi jest gorsza, w dodatku słodsza i nie ma tego wyrazistego , ostrego posmaku, co świeżo otwarta zimna i jeszcze z bąbelkami coca -cola

Powtarzam to wszystkim do znudzenia od czasów, kiedy w Polsce południowej była Pepsi a w niepołudniowej Coca…


O Merlocie,

a widzisz myślałem, że tylko ja i moja siostra widzimy różnicę:)

Ja zawsze udowadniam wszystkim, że to nie to samo.
Ale powiem ci, że zdarzają się gorsze profanacje.

ba, znam osoby, dla których np. czekolada Wedla i Alpengold czy inne badziewie się wiele nie różnią, ba, które mogą nawet preferować różne czekoladopodobne wyroby nad czekolady Wedla.
Źli ludzie to są:)

pzdr


A co do alfabetu,

no to fajnie, że czytasz i słuchasz.
W sumie myślę jeszcze by może pociągnąć go dalej, ale to dopiero w dalekiej przysżłości.
Tyle,że z polskich rockowych klimatów już mi niewiele zostało, może cuś zagranicznego, bo w sumie tylko lacrimosa była.
Ale to raczej nie w najbliższym czasie


W słodkim temacie

najdrastyczniejszy przykład to porównanie Ptasiego Mleczka Wedla z podróbą Milki.
Ten sam kształt czekoladek, ten sam kształt pudełka, ale smaki dzieli przepaść.

Co ciekawe, samodzielna działalność Milki na niwie nie jest taka zła i mają parę fajnych rzeczy, reklamy nie wyłączając.

Pytanko: Czy gdybyś był marketingowcem, nazwałbyś fabrykę czekolady “Solidarność”?

Albo linię produktów “Terravita”?

Ukłony dla siostry.


Merlocie,

ptaisego mleczka <,Milki” nie znam, więc się nie wypowiadam.

pzdr


Grzesiu

co tu się dzieje, gadacie o słodkościach, a tymczasem trza przecież Grzesia pochwalić za kolejną świetnie, “Trójkowo-Niedźwiedziowo-Grzesiowo” poprowadzoną, klimatyczną audycję! Brawo Grześ!


Z dzióbków sobie jemy

panie Adminie.


Sergiuszu, e tam,

przesadzasz, tekst jak tekst…

Noo i poza tym wypaliłem siem chyba i na razie więcej tekstów nie będzie, więc tym bardziej nie ma za co chwalić.

Pzdr


Grzesiu Szanowny

Ty się opatentuj jako nowe, niewyczerpalne źródło energii! Odgrażasz się ciagle, że się wypaliłeś, a tu codziennie raz, albo i dwa nawet teksty doskonałe na txt plasujesz.

Pozdrawiam zazdrośnie


Panie Lorenzo,

to samo co do Sergiusza,
przesadza pan.
I to znacznie.

W sumie na TXT jest dużo dobrych tekstów tyle, że czy moje będę czy nie, to tw sumie nie ma wielkiego znaczenia.

Ale ostatnio cus pan nic nie tworzy, o, tak zauważyłem.Oczywiście nie licząc zacnej działalności komentatorskiej.

Pozdrówka


Szanowny Grzesiu

Bęcki z pokorą przyjmuję. U mnie to tak falami łazi; na razie – poza ewentualna polemiką z niejakim Urbanowiczem, ale on z wrażego forum więc polemika bez sensu – nic mi odkrywczego do głowy nie przychodzi. Poza tym trochę praca zawodowa mnie gnębi. Ale to pewnie przejdzie. Więc nadal z pewna zazdrościa się przyglądam i czytam Twoje teksty, a także kilku nowych (głównie blogerek, co cieszy).

Pozdrawiam i kłaniam pięknie


No dobra,

na dobranoc:


Subskrybuj zawartość