O anonimowości słów kilka

Tekst o zdziwieniach miałem napisać.
Kiedyś juz napisałem, ale o zdziwieniach innych i nie za bardzo wiem, o który mi chodzi, bo chyba zdziwień w tytule nie było, ni zdziwienia, więc nie zlainkuje, chyba ż ektoś wie o który mi chodzi:)

A czemu się dziwię?
No bo kiedy się dziwić przestanę, to źle będzie:)
Taka piosenka była, może nawet wkleję, a co by nie.

Ale zdziwienia me dotyczą konkretnej sprawy, o której zresztą już napisano wszystko, ale ja tak sobie troszku z dystansu, troszku juz z oddali na nią spojrzę.
I co widzę? (Poza tym, że dziwię się)
Ano dziwne rzeczy widzę.
Dziwi mnie bowiem histeria mainstreamu tak zwanego i dziennikarzy różnych i różniastych na punkcie anonimowości.
Nie rozumiem tego i zrozumieć nie umiem.

Może ja jakoś dziwnie podchodzę, ale dla mnie przede wszystkim jest tekst, dopiero później autor.
I czy tekst napisał ktoś podpisując się nickiem czy nazwiskiem nie ma znaczenia.
Cała ta histeria, że blogerzy powinni się nazwiskiem podpisywać, jest dla mnie lekko dziwaczna i paranoiczna.
Co to bowiem da?
I co to zmieni?
Czy jak podpiszę się jako Jan Kowalski będę mniej anonimowy dla dziennikarzy jakichś tam niż jako grześ? (Zresztą który dziennikarz by ze mną gadac chciał?)

Oczywiście może internet jest opanowany przez samych celebrytów i vipów co pod pseudonimami piszą, ale chyba jednak nie i piszą tu zwyczajni ludzie.
Co to za różnica dla mnie, że Zbigniew Szczęsny, Nicpoń czy Jarecki pod nazwiskami piszą a kto inny nie?
I tak ich nazwiska nie są publiczne , są znane raczej dlatego, że sa aktywni w necie, tak jak znany jest nick “grześ”, “referent bulzacki” czy “ Igła”.

Dalej, kwestia owego chamstwa i nieodpowiedzialności, które niby anonimowość wyzwala, no sorry, ale to ściema jest masakryczna, ja mam blog, zależy mi na tym, by ów blog miał jakąś markę, dlatego staram się pisząc i gadając trzymać standardy, tak w sumie postępuje też większość blogerów. (I zacnych komentatorów też)
Inna sprawa, że czasem komentatorzy czy blogzerzy popłyną, ale pływają w stronę chamstwa i anonimy i ci, co pod nazwiskami piszą.

Panowie dziennikarze różni mają duży problem z anonimowością, dlaczego?
Nie są w stanie napisać rzeczowej polemiki z tekstem i muszą sięgać do argumentów ad pesonam?
Szukają haków?
Ale jaki hak mogą znaleźć na np. bezrobotnego z prowincji, który se z nudów bloguje?

W ogóle to ten tekst jest splotem oczywistości i powtórzeniem rzeczy już napisanych czy powiedzianych, ale, a nuż jakis Kamil Durczok się tu zaplącze, który wczoraj tu gadał dziwaczne rzeczy straszne, a trochę sekundowali mu Szostkiewicz z Kolendą-Zaleską (chodzi o dyskusję z wczoraj w Poranku TOK FM prowadzoną przez Kolendę Zaleską)

I tak ich słuchałem i się dziwiłem im.

I te ściemy o odwadze podpisywania swoich poglądów własnym nazwiskiem.
A może chodzi o to, że ja np. uważam swoje teksty za takie tam, znaczy badziewne i nie zależy mi, by ktos poznał je, co mnie w realu zna?
Albo inaczej, w realu jestem dużo nudniejszy i prymitywniejszy:) i i nie chcę by niektórzy mieli o mnie za dobre zdanie na ten przykład?
Przyczyn multum pisania pod pseudonimem być może, ale panowie dziennikarze tylko jedną widzą.
Znaczy widzą to, co widzieć chcą.

Więc niech sobie widzą, ale dlaczego na mój koszt akurat, no?

Nie rozumiem znowu i dziwię się, no.

Prosimy więc Kamila Durczoka, Cezarego Michalskiego i Roberta Krasowskiego o wpisanie się pod tą notką:)
Ze swej strony zapewniam standardy kulturalnej dyskusji, no.

Acz z drugiej strobnny czy nick może coś zapewnić wybitnym panom z telewizji i prasy?

Ale my tu gadu, gadu, a piosenka być miała.
No więc jest:

http://zabek72.wrzuta.pl/audio/4hlcwpyq0IG/maryla_rodowicz_-_kiedy_sie_d...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

hmm

przeczytać przeczytałem, ale komentować szczegółow już nie mam siły, podziwiam że chce ci się dziwić tej paranoji, bo ludziom w Dz. szajba odbiła na full, dali plamę z kataryną i przerabiają to na walkę z trollami, chamstwem, czy anonimowością? czy oni widzą że gonią własny ogon, mając spuszczone majtki? kompromitacja bez dna, czy oni mają swoich czytelników za jakichś debili, którym można tak ściemniać?


Grzesiu,

Zazwyczaj jestem bardzo sceptyczny wobec teorii spiskowych. Tym razem uważam, że cały szum wokół anonimowości (i wredności) blogerów jest wyłącznie maskowaniem próby zamknięcia buzi Katarynie. Czy się udało – zobaczymy.

Pozdrowienia rozliczne


Megabicie,

MegaBit

przeczytać przeczytałem, ale komentować szczegółow już nie mam siły, podziwiam że chce ci się dziwić tej paranoji, bo ludziom w Dz. szajba odbiła na full, dali plamę z kataryną i przerabiają to na walkę z trollami, chamstwem, czy anonimowością? czy oni widzą że gonią własny ogon, mając spuszczone majtki? kompromitacja bez dna, czy oni mają swoich czytelników za jakichś debili, którym można tak ściemniać?

No fakt, odbija im, choć ja jak merlot zaczynam wierzyć w spiskowa teorię, znaczy to wygląda (choc momentami głupawe i kuriozalne) na świadomą i celową kampanię antyinternetową, choćby pytanie wszystkich, co się da o ich przejścia z trollami, podkreślanie martyrologii Durczoka, dunin itd

Dzisiaj np. ukazały się pod wywiadami takie informacje krótkie:

“Redakcja DZIENNIKA zdecydowała się wyłączyć wątek forum służący do komentowania tego wywiadu. Nie chcemy narażać naszych rozmówców na kolejne porcje obelg i inwektyw”

No i patrz, jak tu się bronić, nie mam pojęcia jak wyglądają fora “dziennika”, ale tu z góry zakładają, że będzie chamsko, wulgarnie i w ogóle beznadziejnie.
De facto więc znowu etykietkują wszystkich ewentualnych internautów i komentatorów.


Merlocie,

merlot.

Zazwyczaj jestem bardzo sceptyczny wobec teorii spiskowych. Tym razem uważam, że cały szum wokół anonimowości (i wredności) blogerów jest wyłącznie maskowaniem próby zamknięcia buzi Katarynie. Czy się udało – zobaczymy.

Pozdrowienia rozliczne

eeee słaba ta teoria spiskowa, sa juz takie, że to element walki “Dziennika” (a właściwie Axela Springera i jeog redakcji.pl) z Salunem 24.
Są takie że to próba podniesienia sprzedaży choć na chwilę, by miec lepszą pozycję, bo podobno “dziennik” jako medium przynoszące straty miał być sprzedany czu cuś.

Momentami ma się jednak wrażenie, że im wszystkim odbiło albo o internecie pojęcia nie mają.

Ale może to jakaś jednak strategia?

Nie mam pojęcia w sumie.


A zwróciłes uwagę Grzesiu, ze

ci wypowiadający się to w znacznej mierze nie dziennikarze tylko celebryci, nędzni komentatorzy bieżączki i czytaciele cudzych tekstów po różnych dziennikach?

Czym rózni się np komentarz Miecugowa albo Durczoka od bleblania przecietnego blogiera?
Jak w nim jest zawarta treść, spstrzeżenie, ujawnienie czegoś wiecej niz stwierdzenie, że np pada deszcz?
A czy przypadkiem znany znawca filmow nie apatuję nas od lat swoja odmiennością a nie opowiadaniem o filmach, od kiedy jego promotora co mial coś wiecej do powiedzenia zabrakło?

Oni są jednoczesnie i obrażeni i przestraszeni, że ludzie ich zlewają, ich oraz ich dziennikarstwo?

I faktycznie anonimowośc nie ma nic wspólnego z chamstwem.
Co wiecej, mam wrażenie, ze wiellu z nich lubi sie pławić w tym chamstwie, podnieca ich.
Mogą wtedy pisać o swoich uczuciach, wznosić okrzyki, i pisać, kolejne, puste teksty.


Grześ

ja się nie umiem nie dziwić, ale stwierdzenie, że anonimowość sprzyja chamstwu akurat mojego zdziwienia nie wywołuje. na szczęście bystrych ludzi sporo i prawdziwe chamstwo można odróżnić od chamstwa urojonego. Sam nie wiem czy wolałbym być zbluzgany przez anonima czy przez kogoś z mianem, jedno i drugie ma swoje plusy ;)


“A czy przypadkiem znany

“A czy przypadkiem znany znawca filmow nie apatuję nas od lat swoja odmiennością a nie opowiadaniem o filmach, od kiedy jego promotora co mial coś wiecej do powiedzenia zabrakło?”

Zamiast pieprzyć takie farmazony to lepiej odłóż Galę i Pudelka, a sięgnij do tekstów Raczka, zajrzyj na jego bloga i może dotrze do ciebie, ze pisze on jednak dalej o filmach a nie prowadzi serwis gejowski.


A o jakich filmach było warto

ostatnio pisać, czytać a nawet oglądać?
Anonimowy pudelku.


Krótko i w jednej sprawie na razie,

akurat blog Raczka ciekawy i godny polecenia jest:

http://tomasz-raczek.bloog.pl/

właśnie przymierzam się od kilku dni do poczytania.

A o jego homoseksualizmie publicznie wiadomo od niedawna, więc nie można powiedzieć, że się w taki sposób lansował.

A poza tym, kurna, proszę mi tu standardy trzymać, bo czekamy na Michalskiego, Krasowskiego i Durczoka.


Być może, być może?

Grzesiu.
Tylko skoro dobrych filmów brak to co mnie poglądy jego na różne sprawy obchodzą?
Nic.
Więc niech się nie wpieprza w nieswoją branżę.
Jako celebryta.


Igło, ale znajdziesz teraz kogoś

kto zpaytany w jakiejś sprawie choć się nie zna, się nie wypowie?

Pewnie nie, wiec i celebryci i “gwiazdy” (to raczka akurat się nie tyczy mimo wszystko) na wszystkim się znają, a “dziennikarze” ten trynd nakręcają i np. pytają nie wiem Marię Peszek o politykę światową, globalizację, Kaczyńskich, patriotyzm, gejów itd

A o aktorstwie i śpiewie z nią nie gadają.
I tak media postępują z wieloma osobami, a te z próźności, lansu itd na każdy temat wypowiedzieć się muszą.
Zresztą popatrz na nas blogerów, widzę tę samą chorobę, przemożna chęć wypowiadania się na każdy temat, nawet jak wiem, że nie mam pojęcia na ów temat.

Taki lajf:)

pzdr


No wlasnie

I stad uderzenie w Katarynę.

Ona obnażała durniów takich jak Durczok, Lis czy Ziemkiewicz komentujących w 5 min wszystko co spadło z nieba.

Znają się na wszystkim, wiedzą wszystko a jak nie wiedza to idą w zaparte albo plują.

Zobacz na taką Olejnikową albo Lisa z Lisową.
Na czym polega ich fenomen?

No własnie na lansie i notesie z telefonami.
Czy oni coś tłumaczą, wyjasniają, analizują?
Nie, oni prowadzą magiel.

Kiedyś magiel dotyczył jednej ulicy w miasteczku i kosztował 5 zł.
Teraz ci dziennikarze grabią emerytów i abonamentowiczów z całej Polski.
Na miliony.

To jest ta różnica, ktorą skumał net.
I odpowiedział im często bluzgiem albo szyderą.

No to se wzieli naiwnego Michalszczaka.


Igła

Dla ciebie może brak ciekawych filmów, dla mnie nie. Poza tym klasycznie wywróciłeś kota ogonem.

“Tylko skoro dobrych filmów brak to co mnie poglądy jego na różne sprawy obchodzą?
Nic.”

To ich nie czytaj. Proste?

“Więc niech się nie wpieprza w nieswoją branżę.”

A dlaczego ty sie wpieprzasz w to o czym ma prawo mówić Raczek?


A czy ja oceniam jego

recenzje?
Nie.
Mogę mieć swoje zdanie o braku dobrych filmów?
Mogę.

Ale jak on mnie nazywam anonimowym trolem, to ja uwazm go za durnia.
I tyle.


dopisek

komentuje Marta Klimowicz – Badaczka internetu, doktorantka socjologii. Autorka kilkudziesięciu artykułów naukowych i popularnonaukowych poświęconych tematyce socjologii internetu. W ramach projektu Biznes 2.0 od września 2008 współorganizuje spotkania branży internetowej BarCamp 7.1


“A czy ja oceniam

“A czy ja oceniam jego

recenzje?
Nie.
Mogę mieć swoje zdanie o braku dobrych filmów?
Mogę.

Ale jak on mnie nazywam anonimowym trolem, to ja uwazm go za durnia.
I tyle.”

możesz. Tak samo jak Raczek może mieć opinie na temat internetowych troli takich jak ty co to rzucają wyzwiskami, bo nie muszą stawać twarzą w twarz z tym kogo nazywają durniem.


Nicku,

zachowuj się.
Nikomu nie zaszpanujesz taką cienizną...


Merlocie,

To on ma problem, bo ty nazywasz się Merlot, ja Igła i obaj występujemy pod własnym, dobrym nazwiskiem a on nie.


Igło,

z twoim językiem blogowym mnóstwo rozmówców miewa kłopoty. Sam jestem tego najlepszym przykładem. Ale jak słusznie zauważyłeś, Igła nie jest w niczym gorszy od Raczka czy Palikota. I to jest chyba sedno sprawy. W blogosferze nick jest w pełni równoważny podpisowi imieniem i nazwiskiem w mainstreamie.

Są dobre nicki i nicki gówniane. Są podpisy cenione i podpisy szmaciarzy.

Proste.


Grzesiu

Moim zdaniem tu są dwie sprawy całkiem różne.

W samej anonimowości, o ile tak chcesz rozumieć podpisywanie się nickiem (dla mnie to żadna anonimowość w sieci, raczej jej pozory) nie ma nic złego, ani dobrego. Ot, forma. To pierwsza sprawa.

Druga, to chowanie się za nickiem w jakimś innym, niż pisanie celu. Żeby być precyzyjną: chodzi mi o to, że każdy ma prawo pisania pod nickiem tak długo, jak nie naruszy prawa. Od tego momentu nie może już pozostać anonimowy. Pisałam Ci o tym już pod tekstem Igły, o ile się nie mylę.

I jest jeszcze rzecz trzecia, niespodziewana. Napisałeś kiedyś, że nie chce Ci się rozmawiać z ilomaś tam ktosiami, moimi nickami, goścmi itd. Ja na to odpisałam, żebyś się nie wygłupiał :), bo co to ma za znaczenie, skoro i tak rozmawiasz nie wiadomo z kim .

Otóż widzisz zmieniłam zdania i przyznaję rację Tobie. Zwłaszcza od czasu, kiedy jakiś mój nick nazywa mnie wariatką i bredzi o moim superwizorze.
Niech to będzie przykład tego, co dla mnie w sieci infantylne.

Pewnie to wszystko sprowadza się do odpowiedzialności za słowa – kiedy ją bierzesz, możesz się ujawnić o ile będzie taka konieczność. Jeśli w jakikolwiek sposób jesteś nieuczciwy, coś kręcisz, albo jesteś hipokrytą wtedy nick jest krzakiem, za którym się chowasz.

No i naprawdę pamiętajmy, że ta nasza anonimowość to jedynie to, w co chcemy wierzyć.


Gretchen&all,

jak dobrze pójdzie to odpowiem w jakimś w miarę prezewidywalnym czasie, jak źle to dopiero gdzieś koło niedzieli(?)

Nie że kogoś lekceważę, ale nie wyrabiam się totalnie.
Chyba na 4 najbliższe dni muszę całkowicie z zaglądania do internetu zrezygnować:(

Kurde, po co ja ten tekst pisałem, jak nie mam czasu gadać?

No ale takie uroki majowo-czerwcowe są w branży edukacyjnej, kulminacja i przesilenie i praca, praca, praca, i tak do 16 czerwca:)

Znikam.

P.S. Prosze się czuc jak u siebie w domu i w razie czego ugościć panów dziennikarzy:), którzy przyjda pokłócić się o anonimowość.
No.


Torlinie, o z Zarembą to ja bym z chęcią

na ten temat pogadał, a rtykuł sensowny, fakt, acz pobieżnie go przeczytałem raczej.

pzdr


Nick

Będzie a’propos anonimowości, pisania i recenzji filmowych.

Na przykładzie, żeby nie było.

Przeczytaj sobie Nicku dwie różne recenzje tego samego filmu.
Jedną napisał anonimowy bloger Banan.
Druga wyszła spod klawiatury znanego i uznanego (podobno) krytyka filmowego, piszącego pod własnym nazwiskiem – czyli Tomasza Raczka.

Zdobędziesz się na odwagę i ocenisz te recenzje? Bez względu na to, czy widziałeś “Nila”, czy nie. Bez względu na to czy jesteś fanem Raczka.
Wysil się na odrobinę obiektywizmu.

Osobiście zastanawiam się czy tak samo wyglądałaby recenzja Raczka, gdyby pisał ją dla jakiegoś tytułu, za odpowiednią kasę.
Tak tylko się zastanawiam.


OBiecałem odpowiedzieć w niedzielę, wiec zaczynam, jedziemy:)

gatorinho

ja się nie umiem nie dziwić, ale stwierdzenie, że anonimowość sprzyja chamstwu akurat mojego zdziwienia nie wywołuje. na szczęście bystrych ludzi sporo i prawdziwe chamstwo można odróżnić od chamstwa urojonego. Sam nie wiem czy wolałbym być zbluzgany przez anonima czy przez kogoś z mianem, jedno i drugie ma swoje plusy ;)

Gatorihno, nie wiem, nie mam pojęcia czy anonimowość sprzyja chamstwu, moim zdaniem chamstwu sprzyja chamstwo, cham w realu będzie chamem w wirtualku, poz atym chamstwu sprzyja poczucie bezkarności, bycia anonimowy/anonimowości itd
To nie to samo.

A przez kogo być zbluzganym wolisz?
Nie mam pojęcia, jak chcesz przetestować, mogiem zbluzgac cię np. na TXT pod nickiem i wysłać porcję bluzgów mailem pod nazwiskiem;)
Jak zoabserwujesz swoje reakcje i stwierdzisz,które było fajniejsze bluzganko, to się podzielisz przemyśleniami, he,he, ale bredzę.

pzdr


Gretchen,

Gretchen

Moim zdaniem tu są dwie sprawy całkiem różne.

W samej anonimowości, o ile tak chcesz rozumieć podpisywanie się nickiem (dla mnie to żadna anonimowość w sieci, raczej jej pozory) nie ma nic złego, ani dobrego. Ot, forma. To pierwsza sprawa.

Zgadzma się, że pozory anonimowości?
No tak, ale taka konwencja, ten nick/pseudonim, nie oceniam tego ani jako coś dobrego ani złego, jest to jakoś wygodne i moim zdaniem akurat sensowne jednal.

Gretchen

Druga, to chowanie się za nickiem w jakimś innym, niż pisanie celu. Żeby być precyzyjną: chodzi mi o to, że każdy ma prawo pisania pod nickiem tak długo, jak nie naruszy prawa. Od tego momentu nie może już pozostać anonimowy. Pisałam Ci o tym już pod tekstem Igły, o ile się nie mylę.

Zgoda zupełna, nie wiem czy kojarzysz sprawę Elizy Michalik i “jej tekstów”, jakoś tam byłem w to zaangażowany, napisałem tekst o tym, gdzie wyraziłem mój niesmak całą sprawą i sposobem pisania artykułów przez, skądinąd, sympatyczną dziennikarkę.
No bo nie po to się opierdala uczniów za plagiaty, by czytac je spod pióra szanownej pani dziennikarki.Pamiętam, że strasyzła ona prokuraturą i doniesieniami na osoby, które ją oczerniają, wiec napisałem pod jej tekstem, imię, naziwsko i adres mailowy, by jej sprawe ułatwić, pamietam, że robiło to wiele osób wtedy.

Gretchen

I jest jeszcze rzecz trzecia, niespodziewana. Napisałeś kiedyś, że nie chce Ci się rozmawiać z ilomaś tam ktosiami, moimi nickami, goścmi itd. Ja na to odpisałam, żebyś się nie wygłupiał :), bo co to ma za znaczenie, skoro i tak rozmawiasz nie wiadomo z kim .

Otóż widzisz zmieniłam zdania i przyznaję rację Tobie. Zwłaszcza od czasu, kiedy jakiś mój nick nazywa mnie wariatką i bredzi o moim superwizorze.
Niech to będzie przykład tego, co dla mnie w sieci infantylne.

No ja też trochę zmieniłem, znaczy ktosie mi nie przeszkadzają jednak, wtedy to było powd wpływem emocji, bo jeden komentator, którego, podejrzewam, znam pod innym nickiem, odnosił się do prywatnych moich spraw.
Nie chodizło mi w grunic erzeczy, ż ektoś się podpisuje jako ktoś, bo sam się podpisywałem kilka razy jako nikt czy redakcja HP a kiedyś tam w salunie 24 jako Cadfael miałem faze na drugie życie blogowe, które trwało prze zkilka notek, nawet ktoś mnie do polecanych dodał, choć głownie zajmowałem się pisaniem o pisaniu, Pawle Paliwodzie i Blogmedia 24.pl

Ale stwierdziłem, ze to głupie i po kilku notkach się wykasowałem i od tego czasu podpisuję się stylko jako grześ.
jesli ktoś brzmi jak Docent i podpisuje się jako ktoś, no to nie wiem czy to on czy to nie on i podobnie z innymi ktosiami/nickami itd, mam wrażenie, że to osoby, które na TXT były/bywały lub nawet są.

I drażniące to jest.

pzdr


Subskrybuj zawartość