Zanim zaczniesz szukać ratunku dla Rzeczypospolitej, Przyjacielu, spójrz pod nogi

Dość dawno wyrosłem z dyskusji o zmianie świata, jako całości. Podobnie nie widzę w sobie wiedzy i możliwości, aby dyskutować o zmianie Rzeczypospolitej. Za duża jest i za skomplikowana, jak na mój um.
Nie chce mi się o tym pisać. Nie chce mi się dyskutować. Mam to za stratę czasu.

Nie bawi mnie dyskutowanie z ludźmi, których wiedza zamyka się w Wikipedii o sprawach poważnych i wymagających wiedzy fachowej. A jak im się nawet do Wikipedii nie chce sięgnąć, to tym bardziej. Nawet, jeśli akurat sam przypadkiem się na niektórych drobiazgach znam, to też mnie nie bawi. Więcej tracę na wyjaśnianiu podstawowych pojęć, niż zyskuję na wnioskach z rozmowy.

Nie śmieszy mnie już nawet zachęta do rozmowy ze strony osób, które za rozmowę uznają wyłącznie potakiwanie ich breweriom umysłowym.

Jak widać jestem oporny na konstruktywne propozycje. Wynika to u mnie z ograniczenia umysłowego i skłonności do spierania się o byle co, zamiast o rzeczy ważne. A także z próżności.

Dodajmy do tego, że nie podoba mi się ostatnio ani to, co się dzieje na TXT, a już w szczególności tutejsza polityka redakcyjno – administracyjna. Nieliczni, którzy czytają to, co piszę, wiedzą o tym nie od dziś. Bo nie ukrywam tego. Na przykład uważam za żenujące, że polecane są teksty, które chyba mało kogo na TXT interesują. A przynajmniej na to wygląda. Przypomina mi to zapraszanie na dawny sopocki festiwal gwiazd, które zgasły ćwierć wieku wcześniej.

Wiedzą też, że są to wyssane z brudnego palca brednie, wynikające z tego, że nie lubię podejmować poważnych spraw i zajmuję się banałami, cmentarzami i ogólnie byle czym. Otaczam się dworem i rozdaję przywileje, oraz razy i klapsy. No i manipuluję. Pisząc i nie pisząc. A także zazdroszczę i mam eggo. To prawda. Dokładnie tak jest. Muszę dodać, że dzięki temu świetnie się bawię. Cudzym kosztem.

Ale to jest mój problem. Moje niesłuszne poglądy i moje niesprawiedliwe, z nieskrywanej zazdrości zapewne wynikające, oceny. Nie zachęcam do ich podzielania. Ja nie uważam, że posiadłem prawdę objawioną. Ja mam poglądy. Nie zamierzam ich wymieniać. Podobają mi się. Pewnie z przyzwyczajenia. Rezydua świadomościowe, czy coś.

Nie podoba mi się, nie mam motywacji, więc nie piszę. Jestem na swoim blogu u siebie i nikomu nic do tego. Nie wypłakuję się na cudzym ramieniu. Nie obrażam innych. Przynajmniej się staram, bo ludzie dziś mają taką delikatną skórę, że nawet jak sami komuś dadzą w mordę, to chcą, żeby ich za to przeprosić. A jak im powiedzieć, że są ignorantami, to się jeszcze oflagują, żeby wszyscy pamiętali, kto im przetrzepał skórę. Ok. To jest nawet zabawne.

Jestem złym człowiekiem. I złym duchem Tekstowiska. I dobrze. Taki miałem plan. Szczwany i tajny.

Mimo to wszystko, uważam, że TXT jest miejscem, które ma swoją wartość. Specyficzną, a może nawet autoteliczną. I jeszcze jest tak, że niedługo minie rok od czasu jego powstania. Jest inne niż zakładano. Jest inne niż wielu by chciało. Jest inne niż ja bym chciał. Ale jest. Jest dla mnie ważne i czuję się jego częścią.

Wydaje mi się, że dla tych, którzy tu piszą i dyskutują, podstawową rzeczą powinno być dbanie o to, żeby mieć gdzie pisać i dyskutować. Nie sikanie na dywan, ale dbanie o to, by był w należytej kondycji.

Tekstowisko jest naszym dobrem wspólnym. Miejscem, gdzie się spotykamy. Albo gdzie się unikamy. To w zasadzie jedno i to samo.

To jest nasze wspólne miejsce publiczne. Tu spotykamy się by się kłócić i rozmawiać, spierać i wyśmiewać.

Jeśli chcecie zmieniać świat, na lepszy i pożądniejszy, Wy, Drodzy Koledzy i Wy, Nieliczne Koleżanki, zacznijcie od tego, żeby to miejsce mogło istnieć. Pokażcie w ten sposób, że wasze gadanie o sprawach publicznych jest czymś więcej niż gadaniem. Udowodnijcie, że nie traktujecie TXT instrumentalnie.

Zrzućcie się na serwer. Od kilku dni jesteście do tego zachęcani. A jeśli prawdę mówią publikowane dane, to macie to gdzieś. Prawie wszyscy.

OK. Niektórych nie stać nawet na drobną wpłatę. Rozumiem. Ale jakoś nie rozumiem, dlaczego tak wielu uczestników poważnych debat o naprawie świata w ogólności , Rzeczypospolitej zaś w szczególności, nie umie zadbać o podtrzymanie miejsca, dzięki któremu ich debata może się toczyć. Mam wrażenie, że nie wszyscy tu obecni są studentami i rencistami. Może być, że się mylę. Ale jakoś mi na to nie wygląda.

To nie jest miłosierdzie. Nie o nie mi idzie. Bardzo popieram inicjatywy i w tym zakresie, ale bezinteresowna dobroć dla drugiego człowieka jest czymś bardzo dużym. Nie ośmieliłbym się o tym pisać.

Ja mówię o czymś małym. Niemal egoistycznym. Niemal. O zadbaniu o swoje najbliższe otoczenie. O zrobieniu czegoś dla siebie, ale nie dla samego siebie, ale dla siebie, uwikłanego w pewną społeczną sytuację. Sytuację, którą dla uproszczenia nazywamy Tekstowiskiem. Dla siebie, uwikłanego w rozmowy, sympatie, antypatie i fochy. W relacje, które tworzą i wyróżniają Tekstowisko.

Często piszecie, że to takie nadzwyczajne miejsce jest. Jeśli to prawda, to warto o nie dbać, nieprawdaż?

I moim zdaniem, jeśli jest z kimś tak, że może to zrobić, może przelać 5 złotych choćby, ale mu się nie chce, to niech nie gada o naprawie Rzeczypospolitej. Niech nie dotyka spraw publicznych, bo nie wie, o czym mówi. To nie dla niego jest.

Proszę wybaczyć pompatyczność, ale Rzeczpospolita jest tam, gdzie są jej zorganizowani i dbający o swoje obywatele. TXT jest nasze, albo nie. Sami musimy zdecydować.

Można też udać, że ten tekst jest po prostu obraźliwy. I wtedy naprawdę będzie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Yayco,

trochę mi Pan popsuł szyki, no ale niech będzie.

Ta publiczna zbiórka ma kilka zadań.

Pierwsze dotyczy, przepraszam za emfazę, świadomości obywatelskiej. Bo co by nie mówić, mnie stać na finansowanie TXT nawet samodzielnie. To nie są na razie wielkie pieniądze. Także dlatego, że nie zatrudniamy tu nikogo do prac technicznych i moderacji. Na zmiany z Igła jesteśmy na TXT po kilkanaście godzin dziennie, od prawie roku. To się zmieni niebawem, podobnie jak tzw. polityka redakcyjna i zakres możliwości redakcyjnych samych Uczestników. Ale to na marginesie, bo ja wbrew pozorom wolę działać niż działanie opisywać.

Przez pierwsze trzy/cztery miesiące istnienia TXT było w całości utrzymywane ze składek. Żeby było dziwniej, ponad 90% wpłat pochodziło od jednej osoby, która zresztą nigdy nie była specjalnie aktywna, a teraz od dawna się nie pokazuje. No, jakoś od kwietnia, prawda.

Przy tej okazji pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję tej Pani z kraju wiatraków.

Przez kolejne miesiące, aż do listopada, TXT utrzymywaliśmy właściwie (prawie) bez składek. Prawie, bo był tylko jeden mały wyjątek. Oczywiście niespecjalnie o nie zabiegaliśmy, a dodatkowo okoliczności przyrody były mało sprzyjające, by apelować o wsparcie finansowe.

W listopadzie Igła zrobił indywidualną zbiórkę i zebraliśmy nieco ponad 800 PLN. Akurat tyle ile wyniosły wydatki w listopadzie, raz do roku większe z powodu odnowienia domen itd, a i kurs USD akurat znacznie się zmienił.

Korzystając z okazji, chcę serdecznie podziękować wszystkim, którzy odpowiedzieli na prywatny apel Igły i nas wsparli.

Kolejnym zadaniem tej publicznej zbiórki jest praktyczne przetestowanie, czy możemy liczyć na ofiarność bywalców i czytelników, czy też mamy dać sobie spokój z taką opcją.

Pierwotnie wprowadzone opłaty dobitnie pokazały, że nie tędy droga, przynajmniej nie od razu, choć świetnie spełniły swoją rolę ochrony przed onetyzacją.

Teraz sprawdzamy zupełnie dobrowolne wpłaty.

Reklamy przestają być trendy i rozmaite serwisy zaczynają z nich rezygnować na rzecz kont PRO za opłatą. Reklamy nie przynoszą bowiem dochodów wystarczających do finansowania rozwoju projektu. Przy dobrym wietrze pozwalają co najwyżej sfinansować część kosztów bieżących.

Docelowo TXT i nowe serwisy, w które TXT wypączkuje, będą swoje finansowanie opierać na modelu fundacji pozyskującej środki od darczyńców oraz różne granty i dotacje. Okres organizacyjnego niemowlęctwa dobiega końca.

Projekt z założenia jest nie-komercyjny, dlatego obwieszenie go reklamami mogłoby dawać mylące wrażenie, zupełnie nie rozwiązując przy tym kwestii finansowania rozwoju i bieżącej działalności.

Teraz zbieramy na opłatę za grudzień. Po fakcie, bo i tak zapłacić trzeba było pierwszego. Ciekawe jak to pójdzie dalej.

Pozdrawiam


sergiuszu

jak masz trochę kontaktu z Maszyną TXT, to moja opinie na temat funkcjonalnosci panelu obok znasz – transparentność to podstawa – a teraz nie jest transparentnie ;-)

A wplacać tak, czy inaczej trzeba, bo TXT fajnym miejscem jest i moze byc fajniejszym.

pozdrowienia


Jacek Ka.

co “nie jest transparentnie” ?

Oczywiście pijesz do tego, że ChipIn pokazuje tylko wpłaty na PayPal, a nie pokazuje kwot przelewów. Nie będziemy jednak robić własnego sumującego wskaźnika, ponieważ zależy nam na promowaniu płatności przez ChipIn – właśnie ze względu na transparentność, bo ChipIn działa jak niezależny audyt zbiórki.

Pod widgetem ChipIn masz link do strony z wykazem wpłat w PLN na konto bankowe. Tych wpłat nie można sumować przed zakończeniem zbiórki, ponieważ nie znamy przelicznika walutowego PayPal z 12 grudnia, w/g którego PayPal potraktuje wpłacone PLN.

Ostrożnie ze słowami Eugeniuszu.


ehh

To zostawcie tylko ChipIn ;-)

Ale juz pisalem – w tym wypadku to nie moja sprawa ;-)

i nie pije tylko zdanie wyrażam – chyba można ?

czy nie ?

pzdr


Panie Sergiuszu,

no cóż, z tych, czy innych źródeł wiem o tym co czym Pan napisał. Może właśnie dlatego, że wiem, zdecydowałem się napisać ten tekst.

Na początku istnienia TXT nie ukrywałem, że odpowiada mi jego płatny (w ówczesnym założeniu) charakter, choć widziałem też i ograniczenia.

Uważam, że należy pisać o kosztach, nawet jeśli Pan stać. Mnie też, no i co z tego?

Jeżeli jakś sfera ma być publiczną, to powinna też rodzić pewnego rodzaju odpowiedzialność. Takie jest moje zdanie. I tylko wtedy może być miejscem kreującym coś wartościowego.

Jak się za coś płaci, to ma się to za własne i ważne. Osobiste zaangażowanie, choćby kilkuzłotowe, skutkuje poczuciem odpowiedzialności i szacunku dla innych.

Ten mechanizm jest prosty, działą także w innych dziedzinach. Ludzie, którzy są podmiotami prawa autorskiego, rzadziej je łamią niż inni. Takie tam.

Dla mnie symptomatyczny jest brak reakcji na ten tekst. Ale nie dziwny.

Pozdrawiam serdecznie, przepraszając za psucie szyków


Panie Jacku,

ja się nawet z panem zgadzam. Ale uważam, że budowanie transparentnych mechanizmów będzie ważne wtedy, gdy będzie więcej wpłat.

Oby było.

Pozdrowienia


Ale jakich reakcji, Szanowny Panie Yayco,

Pan wlaściwie oczekuje poza polożeniem uszu po sobie i spelnieniu obowiązku wynikającego ze swoistego, co prawda (ale jednak), poczucia odpowiedzialności?

Nie chcę Panu zaglądać w metrykę, ale za moich mlodych czasów bylo cuś takiego jak praca spoleczna. I wiem, co niej wynikalo. Zazwyczaj. Generalnie byly to, ale co tam… nie będę trywialny w sobotę. W inne dni tygodnia też.

Pozdrawiam serdecznie


No dobra, bo trochę pan jedzie po bandzie panie yayco

Symptomatyczny, nie symptomatyczny, ale znowu jątrzący eggo, panie yayco.

Ja tam mówię za siebie: widzi pan taki bannerek, po lewej stronie? No.

Ponieważ jestem Konfederatą, więc i do mnie kieruje pan swój tekst.

No to patrząc na ten bannerek po lewej proszę łaskawie puknąć się w głowę.

Mówię za siebie.

Dziękuję za uwagę.

pomoc dla renaty


Panie Maddogu,

proszę się nauczyć czytać.
Pisanie Panu nie wychodzi.
No.


Panie Lorenzo,

a nie wiem.

Jakichś. Choćby takich, które oznaczają,że ktoś zrozumiał. Albo, że nie.

Ja prace społeczne mam w nieposzanowaniu. Zwykle z nich wynikał bałagan.

Mnie idzie tylko o to, że warto czasem zadbać o swoje.

Nie przede wszystkim. Nie. To nie ma nic wspólnego z tym co robimy dla innych, bezinteresownie. Tego niektórzy nie rozumieją, ale to jest ich nie mój problem. A

Ja pisząc to co napisałem, nie krytykuję, ani nie zniechęcam do dobroczynności na przykład. Ja piszę o czymś innym.

No tak, ale akurat Pan to najwyraźniej rozumie, więc nie ma co tłumaczyć.

Pozdrawiam również, wyjątkowo starannie


Panie Yayco

ta świadomość jest ważna, ba ja jestem za tym żeby dla pewnego rodzaju równości zrezygnowac z kwot na rzecz samych nicków

bo jak wygram w totka i wpłacę za cały rok to ze niby będe miał wiesze prawa? :))

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Jacku,

chodzi mi o to, że to nie jest “opinia”, tylko poważny zarzut.
Niestety tak właśnie to brzmi w tym kontekście, a nie odpowiada prawdzie.
Użyłeś złego słowa na określenia tego o czym wcześniej pisałeś.

Tymczasem faktyczny problem jest trywialny i sam tak o tym napisałeś na privie: nie chce Ci się przeliczać złotówek na dolary, sumować i klikać na dodatkową stronę.

Tylko że obecnie nie mamy lepszego narzędzia z audytem, a całkiem bez audytu to byłoby zero “transparentności”.

Pewnie byśmy zrezygnowali z tego wskaźnika ChipIn, gdyby wpłaty na konto znacząco przeważały, no ale nie przeważają, a poza tym zaraz będzie styczeń, więc 31 grudnia znowu będzie kolejna opłata.

Jak sam to określiłeś: oby nie przedobrzyć. To jest na razie taki 3 miesięczny test, czy warto liczyć na dobrowolne wpłaty. Pozycja wskaźnika – gadżetu to na tę chwilę sprawa naprawdę drugorzędna.

Pozdrawiam


Panie Maxie,

może to sensowne co Pan pisze: żeby było wiadomo ile brakuje i (ewentualnie, wedle woli wpłacającego) kto uznał, że to jego sprawa.

I nikt (a ja na pewno nie) nie powinien sugerował, że z kwot wynikają jakiekolwiek prawa. jestem stanowczo przeciwko temu, żeby wprowadzać jakieś statusy specjalne, uprawnienia i inne takie. Raczej o to mi idzie, żebyśmy mieli świadomość, że istnienie tego miejsca zależy także od nas.

Istnienie. W najbardziej elementarnym znaczeniu tego słowa.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Yayco

nic dodać, w zasadzie

a kto nie chce zrozumieć to choćby i wołami pisane to nie zrozumie

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Maxie,

pisałem już o tym Jackowi na privie:

Każdy darczyńca otrzymuje podziękowanie i indywidualne zapytanie, czy życzy sobie, by jego nick/inicjały widniały na liście – z kwotą lub bez, do wyboru. W tej chwili nikt sobie tego nie życzy, przeciwnie, wszyscy wybrali anonimowość.

W przypadku wpłat na konto nic nie da lista wpłacających. Musi to być lista wpłat, ewentualnie łączna suma i liczba wpłacających – jak w przypadku ChipIn, bo chodzi o to, żeby było wiadomo ile już zebraliśmy łącznie.

Pozdrawiam


Też tak sądzę,

Panie Maxie.

Ale czasem warto pisać teksty brukowcem.

Pozdrawiam


sergiusz

ja to rozumię,

porcedura że tak ujmę mi znana, tylko zastanawiam się głośno, coby wyjaśnić na początku wszystko

niech będzie może następnym razem się ujawnię:)

albo i nie:)

prezes,traktor,redaktor


Panie Yayco,

reakcje są ciekawe i wiele mówiące. W sensie poznawczym. Bo mówią o sednie postrzegania TXT przez różnych ludzi. To jest ciekawe jak bardzo różnie ludzie postrzegają. Temat sam w sobie wart osobnej notki.

A teraz uwaga. Dziś w nocy, w reakcji na Pana tekst nadeszła mikołajowa wpłata przez PayPal. Bo dziś przecież 6 grudnia. Byłem ciekaw kto to taki szybki. Okazało się, że to Czytelnik nie mający u nas konta. Za jego zgodą publikuję treść jego odpowiedzi na moje podziękowanie. Niech to będzie komentarz do całej sprawy.

Witam.

Jesli to mozliwe, wolalbym pozostac anonimowym czytelnikiem. Darczynca to za duzo powiedziane. Po prostu zareagowalem spontanicznie po przeczytaniu ostaniego postu Pana yayco i panskiej odpowiedzi. Przeslana kwota jest oczywiscie symboliczna, zwazywszy na jakosc, ktora Panstwo prezentujecie.

Na marginesie… podczytuje Was dosc regularnie, moznaby powiedziec ze jestem juz uzalezniony od TXT. Panski komentarz przypomnial mi, ze przeciez uzaleznienia kosztuja :).

Powodzenia.


Sergiuszu

Jeśli odebrałeś to jako zarzut, to przepraszam – nie taka była moja intencja. Bardziej mi chodziło o to, że przy takim jak teraz systemie publikacji te zarzuty się mogą pojawić. Ja Was znam i to całkiem dobrze. Wiem, czego się można spodziewać itd. Co więcej sam ten pomysł podsunąłem Igle jak kiedyś rozmawialiśmy przy akcji z ostatniego miesiąca, więc trochę traktuje go jak swój…

Tylko po prostu inaczej sobie wyobraziłem realizację tego pomysłu.

Co do przeliczeń, to nie chodzi tu przecież o rozdrabnienie, ale przydałaby się gdzies po protu jasna informacja sumująca:
Potrzebujemy tyle i tyle a mamy tyle i tyle w tym miesiącu ze wszystkich wpłat.

Jak dla mnie może to być chociażby w jenach albo nawet w rublach, byle by bylo porównywane mniej więcej i przeliczone po kursie z jakiegoś tam dnia miesiąca. Te różnice nie są jakieś gigantyczne ;-)

Wiem, że to czepialstwo trochę, ale jak piszę, bardziej mi chodzi o to, żeby zarzut niejasności nie był potem wymówką i punktem do krytyki pomysłu, który potrochę uważam za swój, niż o to, że Wam przypisuję jakieś złe intencje.

Mam nadzieję, że teraz juz się rozumiemy. Jeśli się poczułeś z Igłą jakoś zaatakowany, to sorry, ale to nie tak. Ostatnio może jestem jakiś z lekka podkurwiony, ale bez przesady, nic nie mam do kogoś osobiście ;-)

I rację ma pan yayco, że to będzie miało znaczenie przy większej ilości wpłat.

Więc proszę tylko o uwzględnienie mojej uwagi przede wszystkim ze wzgledu na dobro miejsca jakim jest TXT.

pozdrowienia


panie Yayco

spojrzałem pod nogi…

co złego to nie ja


No to w końcu...

...w czym to płacenie na konto jest lepsze lub gorsze?

Zapytam jak pan Czesiu z Kabareciku: -“Mam grać?”

I nie rozumiem zwarcia słownego Pana Yayco z Mad Dogiem. Może dlatego, że jestem posiadaczem dwóch Crazy Cats?

I dobrze byłoby wiedzieć, ile trzeba, by jeszcze coś zostawić na prezenty gwiazdkowe dla rodziny…


To nie zwarcie Joteszu

To zwrócenie uwagi na to, że egoizm pana yayco zasługuje na życzliwą poradę.

pomoc dla renaty


>jotesz

IMO w niczym… ja np nie mam możliwości skorzystania z PP … i dlatego nie kupuję wielu fajnych płyt punkowych, he he he

>Mad

myślę, że niekoniecznie … tak myślę ...


S.

Nie łapię.
Doprecyzuj.

pomoc dla renaty


>Mad

nie wiem jak to napisać żeby nikogo nie urazić. ani Ciebie ani yayca. no po prostu wierzę w jego szczere intencje, bo to dobry człowiek jest. a jak dobry no to i uważny, jak mówi stare buddyjskie powiedzonko … :)

pozdrawiam

a płytka Axela leci leci … bardzo mi sie podoba, dawno nie słyszałem tak fajnego mejnstrimowego rocka :)


To mnie uraź, nie przejmę się.

Tylko patrz, nikt, znaczy ja- w tym momencie nie podważa szczerości jego intencji.

Mnie chodziło o cosik innego, może jeno zbyt skrótowo wyraziłem się. Ą Ę.

Wiesz, to tak, jakbym ja namawiał do płacenia na cel X, a jeśli tego nie zrobisz, to zaraz będę stosował erystyczne wrzutki. No coś takiego.

Ale może źle odebrałem autora.

Może dla tego, że jak zwykle nie mam alergii, to na pana yayco wielką. No. Coming out mały, nie?

pomoc dla renaty


>Mad

napiszę tak: Twój baner jest wystarczająco przekonywujący.

myślę, że to wystarczy. bardzo Cie, stary, polubiłem i niech tak zostanie :)


Jacku,

nie masz za co przepraszać, no bez przesady. Nie chodziło mi o to jak ja i Igła to odbieramy, tylko jak to brzmi dla innych, obcych właśnie.

No weź pomyśl, ludzie ogłaszają zbiórkę na jasno określony cel, na ile mogą (żeby nie przedobrzyć) starają się rzecz uczynić transparentną, a tu wpada gość i mruga porozumiewawczo ogłaszając bez uzasadnienia, że sprawa jest “podejrzana”. W takim kontekście napisać o braku transparentności, to strzelić z największej możliwej armaty PRZECIW sprawie, a nie dla dobra. Sorry za łopatologię, ale jak już sobie wyjaśniamy, to do końca. Wiem o co Ci chodziło, ale słowo jest niefortunnie nieadekwatne.

Pozdrawiam


Jak wolisz, Stopczykenie

W każdym razie powyższa notka spełniła okazała się skuteczna, przynajmniej w moim przypadku.
Skuteczna inaczej, zawsze to coś, nie.

Aha, doceń to, że od jakiegoś czasu gram na bycie najczarniejszym z czarnych, nie.

i tak to jest…


>Mad

wiesz … mój pies jest też czarny ;-)

ale czuję, że moja dzisiejsza empatia zaowocuje jutro czymś co w eleganckim świecie nazywają hair of the dog :P

borowiczka napoczęta … a kluskę żydowską odłożyłem ad kalendas judeicorum (jak zwał tak zwał :P)


Transparentność

Mamy tu 3 sprawy poruszone & przemieszane do rozstrzygnięcia:

1. – ta yayca – jest o wpłatach na utrzymanie TXT. Licznik jest na lewym pasku dla podglądu. Sytuacja jasna i oczywista, kto chce to daje, kto nie chce to se stoi oparty na szpadlu z naklejoną nalepką – czyn społeczny. I se czyta/patrzy. Proste i bez pretensji.

2. – transparentności – którą Jacek K. porusza – tu mu chyba Serg wyjaśnił, potrzebujemy tyle ile widać, wpłynęło tyle ile widać, donatorzy nie będą wymieniani.

3. – Mad Doga, który wspiera cierpiącą osobę. Szkoda, że nie rozumie o czym jest ten wpis.


Panie Sergiuszu,

właśnie o to mi chodziło. O wywołanie reakcji. Rozmaitych. Lepsze są rozmaite reakcje niż całkowity ich brak.

A tym cytatem bardzo mnie Pan ucieszył.

Pozdrawiam


Igło

Mad Dog po prostu szuka każdej okazji, by czepić się autora. A czy MD nie wie, o czym jest wpis, to odsyłam do wpisu Mad Doga “Jaka Polska?” i dajmy se siana na ten temat.

i tak to jest…


Panie Docencie,

rodzina to za duże słowo chyba.

Może tak:

Pozdrawiam


IMO

ta gadka jest lepsza niż wszystkie strategie do kupy wzięte, bo ze strategii i tak nic nie wyniknie


Panie Mad Dogu,

ma Pan alergię na mnie.

Ja mam alergię na psią sierśc i damskich bokserów.

I nie lubię gości, których aktywność życiowa streszcza się w obsikiwaniu dywanów. Cudzych.

Ja u Pana nie bywam. Będę wdzięczny za wzajemmność.

Czy zrozumiał Pan, czy trzeba powtórzyć?


Panie Igło,

wyjątkowo zgadzam się ze wszystkim, co Pan napisał.

Pozdrowienia


Proszę powtórzyć.

i tak to jest…


Panie Mad Dogu

ma Pan alergię na mnie.

Ja mam alergię na psią sierśc i damskich bokserów.

I nie lubię gości, których aktywność życiowa streszcza się w obsikiwaniu dywanów. Cudzych.

Ja u Pana nie bywam. Będę wdzięczny za wzajemmność.

Więcej powtarzał nie będę.

Proszę się wypłakać w innym miejscu.


Panie Joteszu,

chyba to jest jasne. Mad Dog mnie nie lubi i przyszedł mi to powiedzieć.

W zasadzie nie sądzę, żeby powiedział coś więcej.

Pozdrawiam serdecznie


>yayco

kurwa! (pardą) ... nie zapomnę jak pijany w trzy (pardą) dupy śpiewałem “Dirty Old Town” na koncercie The Popes … a Shane był jeszcze bardziej pijany, był kwintesencją, absolutem pijaństwa, był świetym Franciszkiem z butelką, który dawał nam ewangelię pijactwa ….... mam nadzieję że jeszcze to się powtórzy :D


Panie Docencie,

trzeba będzie kiedyś, przy innej okazji, do tej muzyki wrócić.

Pozdrowienia


>yayco

się wie!


Zatem powtórzę, skoro pan wyciął

Lubię u pana płakać.

i tak to jest…


a ja się prawie

popłakałem przy Pogues, bo uświadomiłem sobie jaki jestem stary …

ale co tam


Trudno, skoro Pan nie ma u kogo, to niech będzie u mnie

maddog

Lubię u pana płakać.

i tak to jest…

Chciałem oszczędzić Panu wstydu.

Ale skoro nie stać Pana na nic innego, to proszę.

Niech Pan sobie płacze.


Panie Docencie,

ludzie płaczą, a Pan sobie z tego jaja robi.

Nieładnie.

Pozdrawiam ze smutkiem adekwatnym do sytuacji


Dzięki za łaskę, dobrodzieju

i tak to jest…


nie nie

akurat w tym momencie to ja se jaj nie robię, bo robiłbym se jaja z samego siebie… chociaż? co mi szkodzi … :P

niestety będę coraz bardziej upierdliwy … Pogues+C2H5OH .. wiecie państwo :)

ale jest tak przyjemnie … zaczynam kochać cały świat … nawet Bulzackiego … mam nadzieję że zaliczę glebę zanim pokocham Nicponia :P


Panie Stopczyku,

idźmy na kompromis: tym razem ja sobie robiłem jaja z Pana.

Proszę wybaczyć.

Pozdrowienia


pojadęz innej mańki

:)


Może ma Pan rację, Panie Docencie,

wszak spokój jest tak porządany.

Z drugiej strony, już będzie ze dwadzieścia lat jak ostatnio ktoś miał do mnie pretensje za zakłócanie spokoju.

Jakżeż ostatnio wiele zabawnych się powtarza sytuacji, swoją drogą...

Pozdrawiam


Sergiuszu

No nie, nigdzie nie pisałem wprost, że sprawa jest podejrzana.
No i wyjasniałem na czym polegać ma transparentność ;-)
Więc jak ktoś umie czytać, to nie powinien wyczytać z tego, że kogoś o coś podejrzewałem.

No chyba że mógł :-)

Ale o tym tylko osoby postronne roztrzygnąć mogą :-)

pzdr


Panie Jacku,

ja mało się tutaj nadaję na postronnego, ale wydaje mi się, że obie strony wujaśniły sobie wzajemnie intencje, które nimi kierowały.

I jeśli nawet na początku wkradły się jakieś nieporozumienia, to zostały wyjaśnione.

Pozdrawiam


@

Odnośnie transparentności – dobrze że jest w końcu ten chop-in czy jak mu tam, choć, jeśli dobrze zrozumiałem, i tak nie pokazuje wszystkich wpłat.
Chodzi o to, żeby było wiadomo ile potrzeba i do kiedy, bo dotychczas to było jak u księdza proboszcza: ludzie wpłacajcie. I cisza.


Serwer dopisał

aktualny stan wpłat w PLN bezpośrednio pod widgetem ChipIn.
Bez klikania wystarczy PLN / bieżący kurs i już wiadomo ile jest w sumie ~.
Jak Serwer skończy roczek, to może coś lepszego wynajdzie.

Maszyna pozdrawia ludzi i dziękuje za zasilanie.


Panie Yayco

Bardzo mi się podoba ten tekst.

W moim przekonaniu dużo w nim jest o odpowiedzialności i współdziałaniu.
Rzucił nowe światło na moją tu obecność, skłonił do przemyśleń.

Pozostaje mi zatem podziękować, co czynię.

I pozdrawiam zwieszona z palmy, tym razem nie umysłowej.


Serwerze

i bardzo OK.

Pozdrowienia


Pani Gretchen,

cieszę się, że Pani tak odczytała moje intencje, bo takie były. Mniej więcej.

Przy zwieszaniu się proszę jednakże uważać, żeby nie zlecieć.

Pozdrowienia


Jako centuś

i osoba upierdliwa proszę, by serwer wytłumaczył mi, czy data podana na chip-inie (12/11) jest datą, do której należy zebrać całą kwotę.
Czy to jest 11 grudnia 2008?


No to ile???

Już kilka razy padło to pytanie i chyba ani razu odpowiedź...


Panie Joteszu

mnie to się wydaje dość oczywiste.

Po pierwsze, tylko wtedy jeśli ktoś może, bo to nie mam być obowiązek.

Po drugie, jeśli już może, to wedle swojego uznania.

Tego się nie da określić kwotowo.

Pozdrawiam


Dymitr Bagiński

tak, 11 grudnia to data zakończenia zbiórki na opłaty grudniowe.

Po zamknięciu tej zbiórki zostanie otwarta nowa, na abonament za styczeń 2009, tym razem z datą graniczną 31 grudnia 2008, czyli faktyczną, bo abonament płatny jest u mojego gospodarza w USA zawsze 1-szego z góry.

Maszyna pozdrawia


Hm, panie Yayco,

i znowu przyjdzie mi się zgadzać.
Znaczy popieram postulat (ha, pewnie kto mnie zrobi tajnym agentem administracji albo powie, że poza ramy zwykłego blogera wykraczam jak już kiedyś RRK mi pisała).
Ale uważam, że w końcu każdy piszacy i pisaniem i komentarzem i także jakimś wsparciem odpowiada za to miejsce.
Mi się zdarzyło raz wpłacić na TXT, w sumie gdzieś równowartość początkowego, chyba pierwszegho abonamentu, co dawno temu był zaproponowany.
Nie uważam, by z tego coś wynikało i żebym się miał czymś chwalić, ale miałem taką potrzebę.
Rozumiem więc ją u innych.
A i cieszę się że ten tekst ktoś napisał.
W sumie powiem, że pamiętając pana różne starcia tu z władzą TXT:) to się nie spodziewałem, że pan taki txt-twórczy apel napisze:)

W ogóle to pewnie już bredzę nonsensownie (czyż można bredzić sensownie zapyta purysta, nie, nie można, odpowiem na to) więc kończę.

P.S. Mad, sorry, ale to co robisz od pewnego czasu, szantażując emocjonalnie wszystkich których nie lubisz swoim banerkiem, to jest niesmaczne tylko.
I możesz se pisać w odpowiedzi co chcesz.(o plemienności i patrycjacie i pierdołach innych )
Średnio mnie to obchodzi, piszę ci jak zwykle, co szczerze myślę.
Tyle.

pzdr


Grzesiu

Ale to nie ja wstawiłem bannerek po lewej stronie, nie?

Jestem dumnym damskim bokserem


Mad, ale czy yayco napisał

choc słowo przeciwko temu banerkowi?
I nie chodzi mi o twój baner, chodzi o to co piszesz do ludzi i w jaki sposób ich namawiasz(?)
Choć raczej zniechęcasz, pewnie i do siebie, ale nie wiem czy też nie do kliknięcia w baner i do pomocy ciężko chorej osobie.
Choc tu może przesadzam, bo w sumie twoje zachowanie nie powinno mieć na to wpływu.

Ale szczerze mówiąc bnie rozumiem, jaki ccel chciałeś osiągnąć, pisząc to co np. tu napisałeś.


Grzesiu

To mało wiesz w temacie, o którym się wypowiadasz. Tyle ci powiem.

Ale ponieważ wypowiadasz się też i na tematy, o których mało wiesz, to niech i tak zostanie.

Jestem dumnym damskim bokserem


Mad, okej, czego nie wiem,

i czemu służył twój pierwszy komentarz tu?
I o czym był?


Męczysz mnie kolego, masz coś, przejdź na priwa

Jestem dumnym damskim bokserem


Mad, nic nie mam,

po prostu mnie dziwi kilka rzeczy.
Ale okej, mój problem i moja sprawa.

pzdr


No to jak cię, dziwi, to po to jest priw.

Jestem dumnym damskim bokserem


Panie Grzesiu,

dzięki za zrozumienie.

A z nie umiejącymi czytać, to jest tak, że oni nie umieją czytać.

Pisać też nie umieją, ale ich to nie boli. Bo nie umieją czytać.

Pozdrowienia


Rany, Dożek,

żebyś Ty potrafił zrozumieć, jak strasznie mi Cię żal.

Max Schmelling – o, proszę bardzo, to był bokser!


Panie Yayco

Co powiedzieć – kołatało mi się to po głowie już wcześniej, Pan natomiast (choć miał w tym udział także anonimowy czytelnik o ktory pisał Serge) mnie zmobilizował – złożyłem zlecenie stałe. Tyle. W co drugim swoim komentarzu używam słowa “Konfederaci”, oczywiście wpisując się w nich we własnym mniemaniu. Słowa czas poprzeć czynem.

Ze swojej strony – dziękuję za to lekkie pchnięcie we właściwym kierunku.

No a to bycie złym duchem txt to jakos średnio Panu wychodzi muszę przyznać. Widać to jakiś plan poboczny, zaniedbywany przez Pana. Pozostaje mieć nadzieje, że nadal go Pan będzie zaniedbywał.

PS – jest jakaś siła w myśleniu “nasze”, a nie tylko “moje”...


Panie Yayco

Zleciałam wprost w ryżowe pole, ale mniejsza o to teraz.

Tak sobie myślałam dzisiaj jeszcze o tym Pańskim tekście. I o tym, że właściwie to nawet o to chodzi, żeby się nie zgadzać, albo zgadzać, zaprzyjaźniać awatarowo, pisać, czytać. Po to są takie miejsca.

Trzeba o nie dbać. Gdyby każdy zaczął od siebie, to już byłoby coś. Ja wiem, że o tym właśnie Pan napisał, ale gdzieś po środku Wyspy dzisiaj mi się to w głowie zaczęło na nowo układać. Może to jej wpływ…

Oni tutaj wciąż szukają równowagi, niekoniecznie wyłącznie duchowej.

Wydaje mi się, że więź, a może nawet więcej – świadomość odczuwania więzi jest istotna. Za nią może dopiero przyjść odpowiedzialność. I działanie.


Pani Pino,

uprasza się o niedokarmianie.

Serdeczności rozmaite załączam do prośby


Panie Griszqu,

dziękuję za dobre słowo, ale jak wiadomo nie wszyscy są tego zdania.

Ale za to z tym zleceniem stałym to dobry pomysł. Jak tylko pojawi się kolejna informacja o zapotrzebowaniu, zrobię to samo.

Pozdrawiam, knując szczwanie


Panie Yayco

oddam co należne, że uzbierała się fajna sumka jak na początek akcji:)

prezes,traktor,redaktor


Pani Gretchen,

celne są Pani słowa z ryżowiska. No.

Ale tak to jest, że ludzie niekoniecznie szukają ładu. Myślę, że nawet nie muszą. Jak nie potrzebują, to na co im ten ład?

Wdaje mi się, natomiast, że i w tym ma Pani rację, że nawet jeśli ktoś chce się kłócić i ambarasować innych swoją osobą, to nie powinien zaczynać od sikania na dywan, ale raczej od tego, żeby zadbać o jego stan.

Zazdroszczę dziś Pani bardzo, bo się utechałem i fizycznie, i umysłowo. I na dodatek – bez satysfakcji.

Pozdrowienia zatem, wreszcie nieco odpoczywając


Panie Maxie

i to jest fajne.

Widzę, że mój tekst był zbędny. I jestem z tego zadowolony.

Pozdrowienia szczere


Pino

Wiesz, po prostu od czasu akcji z Delilah, yayco mnie mierzi.
I tyle.
Ty też nie musisz mnie kochać, ale zawsze możesz afiszować sie z solidarnością, wszak to chwalebne.
Pewnie jestem małostkowy, wiem.

No, ale nie karm, słuchaj yayca.

Jestem dumnym damskim bokserem


Dożku,

ale ja nigdy nikogo nie słucham (się), mogę najwyżej słuchać innych. Albo siebie.

Ciebie nie kocham bynajmniej, Ciebie mi tylko szkoda. No fakt, że małostkowy jesteś, ale spoko. Może Ci to minie.

A z Delilah, jak można se poczytać w różnych miejscach, gadałam se życzliwie. I lubię ją, bo jest barwna, jako ta sól ziemi naszej.

Ale to nie mnie ona nazwała kiedyś patronką gwałcicieli z powodu się zapluła i nie zrozumiała tekstu pisanego.

Przemyśl to. Przemyśl ładne miasto podobno, choć nigdy tam nie byłam.


Oj Pino, Pino

Jestem dumnym damskim bokserem


Panie Yayco

Jakoś nie zauważyłem, by się Pan przejmował szczególnie tym, jakiego “wszyscy” są zdania. Choć może Pan podchodzić do tego naukowo, z badawczego punku widzenia.
Myśle – mam wrażenie – podobnie. Czasem trzeba zwyczajnie wzruszyć ramionami i robić swoje. Po prostu.

Pozdrawiam, zbyt chaotyczny by przyswoić sobie umiejętność knucia… niestety.


Panie Griszqu,

chyba rzeczywiście się nie przejmuję. Akurat tym.

Pozdrawiam raz jeszcze


Griszeq

umiejetność knucia powiadasz?

:))

kto jak kto ale niewątpliwie Pan Yayco ma na sumieniu niewinne owieczki

prezes,traktor,redaktor


Maxie

To zależy, kogo słuchać. Jedni oskarżają wręcz o masowe niewinnoowcobójstwo, dla innych jest “odwiecznym przyjacielem niewinnych owiec”...

A prawda? Prawdę pewnie zna tylko Pan Yayco. I chichocze czytając te wszystkie wypociny owcoznawcze ;-)


Panie Yayco

Uczciwie to nie mogę powiedzieć, żeby nie było czego zazdrościć, więc może tyle powiem, że mam nadzieję iż odpoczął Pan już jednak. Przynajmniej trochę.

Co do tego ładu to ja nie wiem czy on ludziom jest potrzebny. Podobnie do Pana wyrosłam ze zmieniania świata. Staram się, mniej lub bardziej udolnie, zadbać o ten ład i równowagę na swoim dywanie.

Co ja poradzę, że niekiedy ludzie nie widzą co robią? Nic nie poradzę Panie Yayco.

Z tego miejsca to łatwo mi powiedzieć więc tym bardziej powiem, że niechże każdy ma swoją prawdę. Niechże każdy robi jak uważa i wedle własnych intencji.

Stan dywanu sam się okaże wcześniej czy później.

Chyba to jedno nie podlega dyskusji.

Pozdrawiam tym razem z ogrodu oganiając się od komarów.


A czy mógłbym,

zamiast formy żeńskoosobowej, wybrać męskoosobową?

Odnośnie tej żywiny, znaczy.

Byłoby mi łatwiej z tym żyć.

Chichocząc.

Pozdrowienia

PS. Proszę zauważyć, że obrona owiec może być bardzo daleko idąca

Od razu mówię, że nie posiadam broni palnej i radzę sobie jak umiem.


Pani Gretchen,

raczej nie odpocząłem, niestety. Przeprowadzki męczą. Nawet służbowe.

Lad jest potrzebny dla poczucia bezpieczeństwa. Czy cóś.

Dywany zaś mam pierne. Co praktykuję. Dawniej biłem je bambusem, ale z wiekiem mi odeszło.

Tymi zaś komarami, to mnie Pani pocieszyła. Zwłaszcza, że znam Pani stanowcze stanowisko wobec życia komarów. Którego nie podzielam.

Pozdrawiam wesolutko


Panie Yayco

Słuszna słuszność z tym poczuciem, czy cóś. Ponadto to pozwala kierunek sobie wyznaczyć.

Ja dla odmiany dywanów nie mam żadnych proszę Pana, ani piernych ani bitych. Na wszelki wypadek, albo z lenistwa.

Co do komarów to one tu sobie normalnie jaja (z przeproszeniem) ze mnie robią. Zeżarły mi jedną łydkę już. Moje stanowcze stanowisko się nie zmieniło mimo to, natomiast zakupiłam stosowny preparat ochronny o ładnym dla mnie zapachu.
Niech się wypchają.

Pozdrawiam Pana pokąsana niemiłosiernie, za to bez konieczności prania dywanów, a także pozdrawiają Pana przemykający gekoni.


Pani Gretchen,

w pracy będąc, jestem zdystansowanym.

Dywany faktycznie mam, choć to dla mojego zdrowia niezdrowe, bo one z wełny są. Owieczkowej, albo baraniej. Sam nie wiem.

Ale mam niejaką niechęć zadawnioną do wykładziny. Może to stąd są te dywany?

Co zaś do komarów, to gdzież czytałem, że one jednak od tych preparatów zdychają. Ino wolniej.

Wiec jak to jest: zrezygnowała Pani z metod konwencjonalnych, na rzecz broni masowej zagłady?

Choć nie przesądzam. Może te samice komarze, faktycznie, tylko mają inny gust? Kto zdąży z gustem żeńskim. Ja na przykład, nawet nie próbuję.

Ale byłbym w podejrzeniu. Jak to ja.

A że gekonowie przemykają? Trudno. Taka ich natura. Do onych nic nie mam, bo niealergiczni są i nie gryzą. Jakoby.

Opalenizny życzę, pozdrawiając


Panie Yayco

Co do wykładzin to moim zdaniem Pańskie stanowisko jest zbyt radykalne. Grunt żeby dbać, i żeby mięciutkie były.

Ja je obserwuję te komary i one się nie zbliżają nawet do mnie jak się spryskam więc mam nadzieję, że nie giną. Pan mi tu wyjeżdża z czymś takim…
Te tutejsze są chitre nad podziw. Żadnego dźwięku, niemal ich nie widać a jak użrą to koniec świata Panie Yayco.

Gekonowie natomiast są nadzwyczaj sympatyczni. Nawet się dali sfotografować, co będzie można obejrzeć w stosownym czasie.

Tutaj w ogólności jest dobrze i przyjaźnie, dywanów nie ma bo i po co? Każdy wie co do niego należy.

Są też takie ptaki co jak wydadzą głos z siebie, to jak raz mi się wydaje, że się ze mnie natrząsają.

Pozdrawiam Pana całkiem już (a niespodziewanie) opalona w kolor brąz.


Pani Gretchen,

moje stanowisko względem wykładzin oparte jest na osobniczym doświadczeniu. Nie były one mięciutkie, oj nie.

W sumie po przeczytaniu tego tej tam zajawki z podróży, to już nawet Pani nie współczuję. Czyńcie komary swoją powinność. Jakaś sprawiedliwość musi być.

A te ptaki, to tez robią dobrą robotę, jak sadzę.

Naprawdę, takie rzeczy powinny być zakazane.

Pozostaję skręcony


Panie Yayco szanowny

Piszę do Pana, poruszony do głębi zalinkowanym materiałem z kroniki policyjnej.

Cyt.: Rozstrzelał psy, które zagryzły mu owce. Z głowy cytuję, czyli z niczego, ale słówka rozstrzelał jestem pewien.

Ja już widzę tego krwawego pasterza, co również, jak donosi dziennikarz, strzelcem był w borze. Widzę go, jak te psy — zagryzły, czy nie zagryzły, aleć przecie to pierwsi przyjaciele człowieka — otóż już widzę, jak on je ustawia w szereg, pod murem koniecznie, a potem rozstrzeliwuje.

Co to się porobiło na tym świecie.
Już nawet psy rozstrzeliwują.
Bez sądu.

Czekam na reakcję Amnesty International.

Pozdrawiam wstrząśnięty, ale nie zmieszany


Panie Odysie,

a co ja poradzę na dziennikarzy?

No głupi są. I słów nie rozumieją.

A bo to oni jedni?

Pozdrawiam analogicznie


Ech, szanowny Panie Yayco,

obawiam się, że rozumieją.
I świadomie demolują język.
Dla lepszego efektu.

Kłaniam się.


Panie Odysie,

Pan zakłada kompetencję i zły zamiar.

Ja nie neguję złego zamiaru, ale neguję kompetencję.

Pozdrowienia


Tak rocznicowo, Panie Yayco.

By stuknęła kolejna setka komentarzy. Poza tym gratuluje wytrwałości na TxT, bo Panu też rok przecież minął:-)

Wszystkiego dobrego

PS. Zas moje zdanie na temat Związku Zawodowego Polityków i Dziennikarzy jest jesna i klarowne – DO ZSYPU!


Panie Lorenzo,

a my po spiskowemu – rączka w rączkę: ja u Pana, Pan u mnie.

Pozdrawiam, Panu gratulując cierpliwości, której mnie tak często brakuje


Spiskowa sympatia -

bardzo mi sie to podoba, Panie Yayco:-))

A co do cierpliwości – z nia to troche tak, jak z tymi angielskimi trawnikami. Aczkolwiek może byc jej przyczyna zwykły brak refleksu oraz ogólny marazm występujący cierpliwego. Nawet by wrzasnął, ale mu się nie chce. A potem to już za późno, bo nikt nie będzie pamiętał, o co właściwie biegało:-))

Ukłony


To właśnie ja tak mam, Panie Lorenzo.

Jak już wszyscy zapomną i spać pójdą, to mnie się na wrzaski zbiera.

Ale trochę się hamuję. Korzystając z tego, że śpią, zarzynam ich we śnie.

Pozdrawiam, ocierając brzytwę


To ja, Panie Yayco,

już rozumiem, dlaczego się wokół Pana przestrzeń życiowa powiększyła.

Swoja drogą, to zarzynanie we śnie, wydaje sie być dość humanitarne:-)

Byle nie chlapać za bardzo wokół. Krwią “niewiniątek”.

I w tym sensie pozdrawiam


Panie Lorenzo,

przestrzeń życiowa, ważna rzecz.

Ostatnio pracuję, wbrew naturalnej skłonności. Ogólnie (za co mi płacą) i nad sobą (dla owej przestrzeni).

Przestrzeń jest potrzebna, żeby widzieć szczegóły.

Szczegółowo pozdrawiam Pana


Ach, te szczegóły, Panie Yayco!

Od rana dręczy mnie Urząd Celny (za pośrednictwem naszejh pani księgowej, szefowej sekretariatu i kilkorga innych osób), ile jest mocznika w AdBlue, skoro na certyfikatach jakości labolatorium podaje “od…do”. “Bo to – wie Pan – trzeba dokładnie w Intrastacie wykazać...”

“A o średniej Państwo słyszeli?”

“Hę? Ale Bruksela chce mieć dokładnie…”

Oj, jak my sobie z Panem Kazikiem poużywamy:-))!

Pozdrawiam również szczegółowo z uwzględnieniem średniej ważonej


Panie Lorenzo,

z tego co Pan napisał, to zrozumiałem tylko słowo mocznik, a i to zapewne błędnie.

Ja dziś będę do późna pracował (i to bez motywacji, bo już mi za to zapłacono), Panie Lorenzo, a Pan mnie traumatyzuje.

Za oknem zaś globalne ocipienie, oraz wiele form lokalnych tegoż. Strach wyjść.

Załączam serdeczne, choć zaniepokojone, wyrazy


Subskrybuj zawartość